Za niebieskimi drzwiami Marcina Szczygielskiego to powieść, która była moim małym wyzwaniem czytelniczym w minionym miesiącu. Z jednej strony byłam ciekawa, w jaki sposób autor wykorzysta motyw autokreacji magicznego świata, z drugiej cały czas miałam wrażenie pewnego niedosytu. I choć niniejsza pozycja jest jedną z ważniejszych pozycji na mojej liście książek do pracy magisterskiej, nie potrafię pozbyć się pewnego uczucia zawodu, pomimo faktu, iż to, co akurat mnie do tej powieści przyciągnęło, akurat zostało wyjątkowo doszlifowane. Nie zmienia to jednak mojej opinii o tej powieści, czego trochę żałuję, gdyż szczerze mówiąc, spodziewałam się być nią zauroczona.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Łukasz to dwunastoletni chłopiec, który w chwili rozpoczęcia powieści wybiera się z mamą na wymarzone wakacje. Po drodze ma miejsce wypadek, po którym obydwoje znajdują się w dość ciężkim stanie. Chłopiec ma strzaskane nogi, na domiar złego jego mama zapadła w głęboką śpiączkę. Po upływie kilku miesięcy, po Łukasza przyjeżdża ciotka Agata, która postanawia zabrać go do nadmorskiego pensjonatu, gdzie spędziła dzieciństwo. Nastolatek czuje się jednak kompletnie wyrwany z życia, jakie znał do tej pory, nie potrafi przystosować się do nowego środowiska ani też nawiązywać relacji z rówieśnikami. Przypadkowo odnalezione przez chłopca niebieskie drzwi, namalowane ręką jego matki, odkrywają przed nim niezwykły świat marzeń i fantazji.

- opis własny

Planowałam napisać niniejszą recenzję, tak jak pozostałe, czyli od razu tuż po przeczytaniu. Cieszę się jednak, że z uwagi na dość skrajne uczucia, jakie wzbudziła we mnie ta książka, dałam sobie tydzień czasu na uporządkowanie swoich myśli i opinii. Powieść Marcina Szczygielskiego przetłumaczona zresztą na język niemiecki, która dodatkowo doczekała się swojej ekranizacji, a co więcej, trafiła na Listę Skarbów Muzeum Literatury Dziecięcej we mnie obudziła dość niejednoznaczne odczucia i początkowo wydawała mi się nawet stosunkowo słaba, a jednak po czasie zdecydowanie potrafię bardziej docenić jej walory. Nie oznacza to jednak, że jestem w stanie dać tej książce wyższą notę niż te 6 gwiazdek na LubimyCzytać, co kwalifikuje ją jako "dobrą", choć jak dla mnie, zdecydowanie nie wybitną pozycję.

Pod względem fabularnym naprawdę doceniam to, w jaki sposób autor rozłożył poszczególne partie powieści, gdyż były momenty, kiedy potrafiłam wciągnąć się w tą pozycję i czytać ją z dużym zaangażowaniem. Całościowo jednak oś fabularna wypada nawet i dość dobrze, gdyby nie fakt, iż niektóre wątki pozostają urwane, albo i gorzej, całkowicie niedokończone. Bardzo brakowało mi również takiego wewnętrznego aktu przemiany bohatera, bowiem zarysowana w powieści sytuacja jest niebywale traumatyczna i zdecydowanie pozostawia ona blizny na psychice Łukasza. O ile jednak ów aspekt został mocno podkreślony, a dodatkowo wzmocniony zresztą poprzez nadbudowanie warstwy światotwórczej, w tym wymieszanie świata realnego i magicznego, o tyle zdecydowanie zabrakło momentów autorefleksji, przemiany, poczucia przebaczenia, słowem: rozwoju głównej postaci. A szkoda, bo wprowadzona przez Szczygielskiego fenomenalnie zarysowana wzajemna kompilacja światów, mogłaby wpłynąć na bohatera w nieco bardziej pozytywnym stopniu. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, w jak ciekawy sposób autor wykreował magiczny świat istniejący za magicznymi niebieskimi drzwiami. Żałuję jednak, że autor nie rozbudował swojej powieści o jakieś 100 stron więcej, bo zarówno nadałoby to wymiaru stworzonemu przezeń światu, jak i pozwoliłoby rozwinąć się bohaterowi.

Poprzez urwane wątki oraz pewne niedokończone aspekty, dość mocno ucierpiała na tym akcja powieści, która czasem toczyła się po prostu zbyt szybko. Wprawdzie, iż z zamierzenia pozycja ta została sklasyfikowana jako powieść dziecięca/ młodzieżowa, jednakże podobnie, jak w przypadku fabuły oraz braku wspomnianego rozwoju bohatera Za niebieskimi drzwiami sprawia wrażenie szybkiego i niedokończonego projektu. Doceniam koncept na fabułę, wprowadzone wątki, ale zdecydowanie tym, co najbardziej rzutuje na odbiór tej książki jest brak głębi przedstawionego świata. Poszczególne wątki, co prawda, wciągnęły mnie dość mocno, z kolei inne sprawiły, że dosłownie przedzierałam się przez tą książkę z pewnym mozołem i poczuciem gorzkiego posmaku rozczarowania.

Muszę jednak oddać autorowi fakt, iż stworzony przez niego klimat, nawet bez widocznego pogłębienia, został fenomenalnie oddany. Ogromnie spodobało mi się to, w jaki sposób zostało zarysowane przejście pomiędzy światami. Za niebieskimi drzwiami dosłownie tchnie magicznym klimatem i choć nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby autor rozbudował ten "inny świat" nieco bardziej, czy wyposażył w więcej ciekawych detali, to wystarczyło jednak, bym była usatysfakcjonowana niniejszą pozycją. Koncepcja tajemniczych drzwi, które prowadzą do innego świata intrygowała mnie, odkąd tylko sięgnęłam po tą książkę. Ciekawym aspektem okazały się także "nici", które wnikały do rzeczywistego świata oraz magiczne stworzenia zamieszkujące tamtejszą fantastyczną krainę. Wszystko zostało przepięknie wymyślone i mimo, iż żałuję, że fundamenty tego fantastycznego świata były nieco rozmyte, po dłuższej refleksji, jestem skłonna przyznać autorowi rację, to znacznie lepiej pasowało do zakończenia powieści. Za niebieskimi drzwiami to książka, którą przepełniają uczucia goryczy, poczucia niesprawiedliwości i frustracji na cały świat, choć zważywszy na sytuację głównego bohatera, raczej nie ma się co dziwić, to jednak miłą odskocznią była odmiana towarzysząca Łukaszowi podczas odkrywania świata "po drugiej stronie", jego ciekawość w błądzeniu w nieznane.

Bohaterowie, czy też raczej bohater, to moim zdaniem największy mankament, jaki mogę przypisać tej książce. Zamierzeniem Szczygielskiego było odmalować postać młodego chłopca straumatyzowanego po wypadku samochodowym, przerażonego wizją rychłego sieroctwa i przepełnionego frustracją z powodu własnej niemocy. To wszystko mu się udało i to nawet lepiej niż mogłabym tego oczekiwać, z tym, że nie spodziewałam się aż tak ogromnego nasycenia powieści całą gamą negatywnych odczuć. Jeśli dodać do tego fakt, iż Łukasz jest dwunastoletnim rozkapryszonym dzieckiem, to tworzy to definitywnie ostrą mieszankę. Bardzo współczułam bohaterowi, jednakże fakt, iż on sam w zasadzie nie uległ żadnej przemianie wewnętrznej podczas powieści, okazał się dodatkowo dołujący. Zarówno koncept fabularny, jak i klimat mogłyby świetnie sprzyjać przemianie chłopca, tak, aby docenił on choćby te najmniejsze, drobne, ale dobre rzeczy. Jego rozgoryczenie, a przy tym kłótliwość i chamstwo sprawiały, że momentami naprawdę było mi ciężko wykazywać się do niego cierpliwością. Ucieszyła mnie jednak pewna rzecz, którą Łukasz zrobił, więc w pewnym sensie moja wytrwałość została nagrodzona.

Mam wrażenie, że Szczygielski wyjątkowo stronił od przyozdabiania języka, a skupiał się na jak najbardziej oszczędnym przedstawieniu treści. Tak jak w fabule i akcji uderzyło mnie pewne niedopracowanie wątków oraz zbytnia szybkość, w warstwie językowej zaskoczył mnie do pewnego stopnia "dziecięcy styl" pisania. Zdaję sobie sprawę, że z reguły jest to książka przeznaczona dla młodzieży, jednak w porównaniu do większości pozycji tego typu, styl jest tam znacznie bardziej rozbudowany. W Za niebieskimi drzwiami dominuje z kolei czysto dziecięca narracja, bardzo zresztą uproszczona. Choć w dużej mierze taki styl jest w pełni kompatybilny z odczuciami głównego bohatera, jednocześnie wyolbrzymia negatywną wymowę jego odczuć, co niekiedy wcale nie uprzyjemnia lektury, a raczej sprawia, że chwilami po prostu brakuje siły na tego typu mało przyjemny styl.

Podsumowując, Za niebieskimi drzwiami mam już za sobą, co akurat mnie cieszy, gdyż mogę wreszcie skupić się na wnikliwej analizie postaci głównego bohatera w pracy magisterskiej. Pomimo faktu, iż książkę oceniłam na "dobrą", a co za tym idzie, wystawiłam jej 6 gwiazdek, nie znaczy to wcale, że jej mankamenty aż tak mnie nie raziły, bo było wręcz odwrotnie, co zaznaczyłam w recenzji. Niemniej jednak, lektura powieści Szczygielskiego okazała się dość ciekawą odskocznią od dotychczasowo znanych mi młodzieżówek, a przy tym zaowocowała nieco inną, świeżą perspektywą na interesujące mnie zagadnienia arteterapeutyczne.

Za niebieskimi drzwiami nie jest pozycją, którą mogłabym polecić każdemu. Jest to książka niezwykle specyficzna i dość trudna do docenienia. Sądzę jednak, że będzie to pozycja idealna dla dzieci, zwłaszcza dla młodych nastolatków, którzy dopiero wchodzą w okres dojrzewania i buntu. Odnajdą się w niej również te dzieci, które nie potrafią lub mają trudności w radzeniu sobie z negatywnymi emocjami, szczególnie ze złością, frustracją, lękiem i rozgoryczeniem, a to jest bardzo ważny aspekt, jaki ta powieść porusza. Z kolei dorośli czytelnicy, czy studenci mogą mieć zupełnie inne odczucia w stosunku do tej książki i zapewne właśnie w tym tkwi fenomen pisarstwa Szczygielskiego.

Moja ocena: 6/10.:)

1 komentarz:

  1. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się przeczytać tę książkę. Intrygująca recenzja.

    OdpowiedzUsuń