Z racji tego, że przez ostatni miesiąc dość sporo czasu zaczytywałam się w literaturze fantasy, sięgnięcie po retelling Alicji w krainie czarów w wykonaniu A.G. Howard wydawało mi się niemal oczywistością. Przy okazji zyskałam możliwość komparatystycznego porównania wizji Krainy Czarów Lewisa i współczesnej pisarki. Choć historia Alicji niekoniecznie jest moją ulubioną lekturą z czasów dzieciństwa, powróciłam do niej chętnie, chcąc przekonać się jak różne są zarówno sposoby zobrazowania ów niezwykłej krainy, jak również, jak odmienne są od siebie bohaterki noszące w gruncie rzeczy dość podobne imiona Alyssa i Alicja.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE: 

 

Alyssa Gardner wywodzi się z rodu Liddellów, z którego pochodziła znana wszystkim Alicja, która jako dziecko podążyła w ślad za białym królikiem wgłąb jego leśnej dziury. Nastolatkę dręczą urojenia, które towarzyszą jej niemal od zawsze, słyszy mowę kwiatów i owadów, przez co w towarzystwie rówieśniczym jest typową outsaiderką. Odkrycie, że Kraina Czarów nie jest jedynie baśnią znaną dzieciom, ale istnieje naprawdę, sprawia, że jej świat rozsypuje się niczym starannie ułożony domek z kart. Oznacza to, że kobiety w jej rodowodzie wcale nie były szalone, ani ona, ani też jej mama przebywająca w szpitalu psychiatrycznym, czy też jej praprababka Alicja Liddell, od której wszystko się zaczęło. Alyssa musi naprawić jej błędy, aby uratować swoją rodzinę od klątwy pochodzącej z innego świata. Droga do osiągnięcia tego celu wiedzie przez króliczą norę, tę samą, do której przed laty wpadła mała Alicja. Co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni? Prawdziwa Kraina Czarów to miejsce o wiele mroczniejsze niż można by przypuszczać na podstawie historii małej Alicji.

- opis własny

 

O Alyssie i czarach słyszałam już różne opinie, toteż moja komparatystyczna ciekawska natura nie pozwoliła mi być dłużej bezczynną. Intrygowało mnie, w jaki sposób A.G. Howard weźmie na warsztat świat Krainy Czarów wykreowany przez brytyjskiego barda Carrolla Lewisa. Okazało się, że z tym postawionym sobie zadaniem poradziła sobie całkiem nieźle i to na tyle, że zasłużyła sobie w pełni na ocenę 7 gwiazdek, którą wystawiłam tej powieści na LubimyCzytać.

Powieść posiada kilka niezwykle mocnych zalet, a jedną z nich jest ogromnie ciekawy koncept wykorzystania urojeń głównej bohaterki jako motywu przewodniego w związku z jej podróżą do zwariowanej krainy dziwów. Akurat ów zabieg przemówił do mnie z całą mocą, gdyż wykorzystywanie podobnych motywów jest nie tylko przedmiotem badań w mojej pacy magisterskiej, lecz także pokrywa się z moimi zainteresowaniami. Połączenie świata magicznego fantasy i zaburzeń psychicznych to kluczowy aspekt motyw, który zostaje misternie wkomponowany w fabułę wiodąc w niej prym. Ogromnie spodobał mi się również fakt, iż zadaniem Alyssy jest nie tyle odtworzenie kroków baśniowej Alicji, ile naprawienie szkód, które dziewczynka spowodowała w Krainie Czarów. Autorka na tyle skrupulatnie zarysowała poszczególne wątki, że nie miałam najmniejszej trudności z tym, żeby wciągnąć się w niniejszą książkę, co prawda po dotarciu do jej połowy, zrobiłam sobie krótką przerwę na to, by dla odmiany zanurzyć się w pozycję obyczajową. Do pewnego stopnia towarzyszyło mi więc poczucie przesytu magii obecnej we wspomnianej krainie oraz towarzyszącej jej atmosferze pewnego upojenia żarłocznym instynktem przetrwania. 

Zastanów się nad sobą, żeby odkryć, kim masz być. Co masz wnieść do naszego świata. To i tylko to może wypełnić pustkę w nas.

Akcja Alyssy i czarów to jedynie kolejny pozytywny aspekt tej książki. Wydarzenia opisane w książce mają bowiem to do siebie, że toczą się w dynamicznym tempie, przez co bardzo łatwo jest wciągnąć się i na parę godzin zatracić w szalonym świecie Krainy Czarów. Szalonym zresztą w podwójnym sensie, gdyż tak jak wspominałam, ów świat ma w sobie sporą dozę mroku, ujawniania pewnych pierwotnych instynktów, które zderzają się z logicznym myśleniem, które cechuje Alyssę. Sprawia to wrażenie pewnego przesytu, przez co musiałam odłożyć lekturę na jakiś czas, by móc znów do niej powrócić z nowym zapałem. Wartka akcja, przesycona magią, zarówno tą baśniową, jak i mroczną, i prymitywną stanowi gwarancję zainteresowania, gdyż autorka naprawdę zgrabnie potrafi przeplatać wspomniane wątki.

Klimat w jaki Howard wyposażyła swoją książkę zasługuje na ogromne uznanie z mojej strony, gdyż stanowi najmocniejszy atut, ale zarazem też jest to ten aspekt, który kazał mi odpocząć parę dni od tej książki. Amerykańska pisarka niezwykle dobrze się spisała łącząc ze sobą baśniowy świat Alicji z Krainy Czarów autorstwa Lewisa z motywem obłędu i klątwy nękającej rodzinę Liddellów oraz jej potomkinie. Wykorzystanie koncepcji urojeń i zaburzeń psychicznych dodatkowo wzmocniło mroczny akcent wspomnianego magicznego świata, czyniąc go jeszcze bardziej niezwykłym, absurdalnym, a niekiedy nawet i odrażającym w swojej prymitywności. W powieści nie brakuje bowiem zarówno scen żywcem wyjętych z przygód Alicji, opowiedzianych rzecz jasna z zupełnie innej perspektywy, ale też nie zabraknie takich, przez które można poczuć się po prostu nieswojo, gdy do głosu dochodzą zwierzęce instynkty, co akurat autorka zarysowała z pełną pasją. Faktem jest, iż powieść Howard posiada swoją własną, niezwykłą i w pewnym sensie intrygującą atmosferę niemalże emanującej magią. Dawno nie spotkałam książki z tak mocno wyróżniającym się klimatem, która dodatkowo wzbudziłaby we mnie tak skrajne odczucia.

Przypominam sobie jego akwarele: ponure, ale piękne światy, w których gotyckie duchy płaczą czarnymi łzami nad trupami ludzi. Te surrealistyczne obrazy nieszczęścia i utraty są tak przejmujące, że rozrywają serce.

Alyssa i czary to powieść z gatunku tych, które dobrze i szybko się czyta. Styl A.G. Howard upłynnia lekturę, nie jest zbytnio zawiły, ale skupiony na istotnych detalach. Pozycja ta została zaklasyfikowana, całkiem słusznie zresztą, jako młodzieżówka i w tym duchu napisała ją jej autorka. Nie brakuje tu bowiem ani nastoletnich rozterek, ani też zmagań tak typowych dla tego wieku. Zarazem jednak wykreowany przezeń mroczny klimat na swój sposób dodaje powieści pewnego uroku, hipnotyzuje i sprawia, że od powieści momentami naprawdę trudno się oderwać. Specyficzny język, jakim operuje autorka zmusza przy tym do zastanowienia się nad własną mroczną stroną oraz pierwotnymi instynktami, jakie w każdym z nas drzemią ("zjedz lub zostań zjedzony"!). A.G. Howard zgrabnie posługuje się metaforami, ale także z pasją korzysta z logiki, aby za pośrednictwem Alyssy wyjaśnić pewne kwestie, co sprawia, że sam akt lektury wzbudza różnorodne emocje. Nie zabraknie bowiem momentów wzruszenia, zadziwienia i niedowierzenia, czy po prostu niesmaku, a w niektórych momentach nawet i śmiechu. Autorka Alyssy dobrze wie, czego potrzeba jej czytelnikom i sprawnie manipuluje wykreowaną przezeń krainą i jej postaciami, co w pewien sposób czyni ją prawdziwą Czerwoną Królową władającą swoim światem za pomocą magii pióra.

Postacie, jakie wykreowała A.G. Howard są po części zaczerpnięte z pierwowzoru, czyli książki Lewisa, aczkolwiek tylko z nazwy. Umiejętnie posługując się słowem pisanym pisarka wyposażyła bohaterów swojej książki w zupełnie nowe osobowości, a niekiedy również w całkowicie odmienne wyglądy. Przykładowo, Królik Biały, pod takim imieniem znany w Alicji... w tej powieści funkcjonuje jako Grólik Biały i jest w zasadzie szkieletem obrośniętym zwałami mięsa, co czyniło go postacią niekoniecznie zbyt miłą i "pluszową". Kraina Czarów Howard rządzi się bowiem swoimi prawami i dysponuje swoją własną paletą postaci. Autorka wprowadza całkowicie nowe postacie, zarówno te poboczne, jak i główne, jak na przykład Jeba, przyjaciela Alyssy. Do bohaterów Alyssy... z reguły raczej trudno jest mi się jednoznacznie ustosunkować, jednakże na pewno nie wzbudzają we mnie wyłącznie pozytywnych czy negatywnych uczuć, przypominają raczej pewną mieszankę fascynacji i pewnego rodzaju odrazy na widok niektórych ich aspektów, zatem jestem wobec nich ambiwalentna.

Jeśli zaś chodzi o podobieństwa łączące Alicję z Alyssą, to na pewno obydwie cechuje olbrzymi sceptycyzm oraz kierowanie się przede wszystkim logiką, a nie emocjami. I w zasadzie na tym kończą się wszelkie podobieństwa. Alyssa w przeciwieństwie do swojego literackiego pierwowzoru obarczona jest dodatkowo pewną przynależnością do ludzkiej krainy nie tylko ze względu na wiek, jak również powiązania rodzinne. Musi w końcu naprawić błędy swojej prababki, a więc ustanowić kolejne nowe zasady panujące w Krainie Czarów. Pomaga jej w tym logiczne myślenie, które zresztą nawet jeśli słuszne i podparte faktami, niejednokrotnie mnie irytowało. Bardzo brakowało mi uczucia, pasji, pewnej większej wrażliwości. Wprawdzie Alyssa dysponowała tymi cechami, jednakże to logika pozostawała na pierwszym miejscu. Przyznaję, że po ponownej lekturze Alicji..., a następnie Alyssy..., u obydwu bohaterek właśnie to mnie irytowało. Zdecydowanie bowiem nie są to postacie, które pozwalają by to uczucia, emocje miały u nich pierwszeństwo, a nawet jeśli to w bardzo mocno ograniczonym zakresie. 

Reasumując, Alyssa i czary to lektura, której zdecydowanie warto poświęcić czas i na kilka godzin przenieść się do nieco zwariowanego świata Krainy Czarów, gdzie wszystko często gęsto jest na opak niż w znanej nam rzeczywistości. Dzięki temu po skończonej lekturze w pewnym sensie zaczyna się bardziej cenić codzienną rzeczywistość i rozkoszować się jej przyjemnymi detalami, w tym możliwością przeczytania podobnej książki. Kto wie, być może w najbliższej przyszłości sięgnę także po kolejny tom, czyli Alyssę i obłęd? Myślę, że zrobię to z miłą chęcią. :)

 

Alyssa i czary to powieść niemal idealna dla fanów fantasy, przy której można spędzić kilka magicznych wieczorów. Także wielbiciele świata Krainy Czarów znajdą tutaj jej niezwykle pieczołowicie odwzorowany wzór. Tym razem historia podążania wgłąb króliczej nory dotyczy naprawienia rzekomych błędów Alicji, jest to jednakże świetny sposób na sprawdzenie, jak dobrze pamięta się oryginalną książkę Lewisa. Wreszcie, powieść dla tych, którzy pragną nowego, nieco bardziej mrocznego obrazu zwariowanej Krainy Czarów, a zarazem chcą przeczytać coś, co przypomni im książki czytane w dzieciństwie. Polecam serdecznie!

Moja ocena: 7/10. :)


1 komentarz:

  1. Właśnie sobie wypożyczyłam dwa tomy "Alyssa i czary" oraz "Alyssa i obłęd" i w najbliższym czasie zacznę czytać!

    OdpowiedzUsuń