data wydania: 1998 (data przybliżona)
liczba stron: 396
język: polski

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:




Powieść "Madame" otrzymałam jako nagrodę za 1 miejsce w Ogólnopolskiej Olimpiadzie z Wiedzy o Literaturze. Czerwona oprawa książki, okładka i skrzydełka pozbawione opisu zaintrygowały mnie, a język jakim operuje Libera zmusił mnie do przerwania "Pride" i rozpoczęcia przygody z "Madame"... Czy było warto? Otóż, jak najbardziej! Zapraszam na recenzję jednego z największych dzieł pod względem językowym - moim skromnym zdaniem rzecz jasna - autorstwa Antoniego Libery!



"Powieść jest ironicznym portretem artysty z czasów młodości, dojrzewającego w peerelowskiej rzeczywistości schyłku lat sześćdziesiątych. Narrator opowiada o swoich latach nauki i o fascynacji starszą od niego, piękną, tajemniczą kobietą, która uczyła go francuskiego i dała mu lekcję wolności. Jest to zarazem opowieść o potrzebie marzenia, o wierze w siłę Słowa i o naturze mitu, a także rozrachunek z epoką peerelu. Tradycyjna narracja, nie pozbawiona wątku sensacyjnego, skrzy się humorem, oczarowuje i wzrusza."
-LubimyCzytać




Powieść jest satyrycznym obrazem artysty w czasach młodości, akcja osadzona w świecie PRL-u. Autor wspomina swoją fascynację nauczycielką francuskiego, kobietą starszą od niego o parę ładnych lat, wykształconą, nader to piękną, lecz o niezwykle chłodnej, a wręcz ironicznej osobowości. Gdy natrafiłam na opis książki wiedziałam, że będzie to powieść najbardziej zbliżona do gatunku autobiografii, co mnie trochę odstraszało. Jednak nie potrafiłam "porzucić książki", na to nader mnie intrygowała, kusiła, wabiła, zupełnie jak osoba tytułowej Madame La Bele Victoria. Nie mogłam tak po prostu "nie przeczytać" tej wyjątkowej pozycji czy ot, tak pozostawić nietkniętą na półce... Zabrałam się do czytania. :)

Akcja powieści rozpoczyna się w chwili podjęcia przez narratora nauki na etapie szkoły średniej. Już na pierwszych kartach powieści wyłania się obraz niezwykle utalentowanego i ambitnego ucznia, który marzy, aby zaimponować światu. Zakłada zespół o nazwie "Modern Jazz Quartet" i daje popisowy występ na festiwalu szkolnych chórów i zespołów wokalnych, co skutkuje trójką ze sprawowania i rozwiązaniem zespołu.Bohater jest jednym z lepszych, o ile nie najlepszym uczniem w szkole z języka francuskiego. Oprócz tego potrafił także sprawnie mówić jedenastogłoskowcem i improwizować Szekspira, co daje efekty w postaci pierwszego miejsca w konkursie recytatorskim i nagrody Rhula. Bohater zaskoczył nawet samego ES' a, mistrza ceremonii. Dwa lata liceum minęły naszemu bohaterowi na nielicznych próbach "zabłyśnięcia" przed sceną jaką był świat i przed samym sobą. Chwytał się różnych możliwości i nagle marzenie, aby zabłysnąć ustąpiło pola innemu celowi- na trzecim roku pojawiła się Madame, kobieta elegancka, dumna, chłodna, perfekcyjnie władająca językiem francuskim.  Tytułowa Madame podbiła serce naszego bohatera.

Fabuła skupia się przede wszystkim na poczynaniach głównego bohatera by zdobyć serce Madame, jednak oprócz tego autor przemyca również nieco historii o Polsce w czasach PRL'u i o sposobie rządzenia władzy, jej intrygach i szantażach. Jest poprowadzona jest w sposób ciekawy i ambitny. A akcja obfituje w liczne, czasem zabawne wydarzenia. Mimo to w pewnych momentach czułam się znużona powolnym zwrotem akcji i chciałam żeby "coś się działo".

Na uznanie zasługuje również unikatowa kreacja bohaterów (o ile mogę się tak wyrazić w kontekście powieści autobiograficznej).
Główny bohater to utalentowany humanista, znawca literatury, a przy tym inteligentny uczeń władający biegle językiem francuskim. Jest to przykład buntownika, który chce "zerwać pęta" PRL-owskiej władzy i zabłysnąć przed światem. Bohater ma dar wymowy, pięknego kunsztownego języka, co wykorzystuje podczas konwersacji, aby zgrabnie uzyskać potrzebne mu informacje. Jest bezczelny, a jego wypowiedzi wprost zioną ironią i podszytym humorem. Jest to typowy humanista, człowiek dążący do swoich ideałów i nie złamany przeciwnościami losu, posiada również serce wrażliwe na sztukę, czym zaskarbił sobie moją sympatię. Prowadzone przez niego dialogi z innymi bohaterami sprawiły, że nie raz i nie dwa wybuchałam śmiechem. Była to doprawdy sztuka konwersacji, sztuka bawienia się słowem! 
Oto kilka takich "perełek":

"-What you say?!
Tak, to było to! Sala ryknęła śmiechem i wszystkich przeszył dreszcz oczyszczającej radości. Dla Eunucha to było za wiele.(...).
-Drogo będzie Cię kosztował ten popis smarkaczu! Będziesz się śmiał, ale baranim głosem!"

"Ściśle rzecz biorąc- pośpieszyłem ze sprostowaniem- nie jest to przysłowie, lecz wyimek z wiersza Stanisława Jachowicza, innego naszego wielkiego poety. Wie, pan, panie dyrektorze, tego co napisał "Pan Kotek był chory i leżał w łóżeczku", na pewno pan czytał...
-No, no!- uciął ten popis erudycji Soliter-Nie bądź -no taki mądry". 

Oczywiście na drugi plan wyłania się postać Madame, która jest postacią samą w sobie niezwykle tajemniczą, a przy tym dumną i chłodną. Celem głównego bohatera jest "rozgryzienie jej", poznanie jej wszystkich tajemnic.

„ Była to trzydziestoparoletnia, nader przystojna niewiasta, która w zasadniczy sposób odbijała się od reszty nauczycieli- szarych, zgorzkniałych, nudnych, w najlepszym razie nijakich. Chodziła elegancko ubrana, wyłącznie w garderobie produkcji zachodniej( to się widziało od razu), miała wypielęgnowane ręce, zdobione gustowną biżuterią i bił od niej odurzający zapach dobrych, francuskich perfum. Jej twarz pokrywał zawsze starannie zrobiony makijaż, a głowę wieńczyły lśniące, kasztanowe włosy, przycięte krótko ponad długą, wysmukłą szyją. Trzymała się prosto, miała nienaganne maniery, a przy tym ciągnął się od niej jakiś mrożący chłód. Piękna i zimna, wspaniała i nieprzystępna, dumna i bezlitosna- istna Królowa Śniegu...”

Ten właśnie wątek poszukiwania przeszłości Madame sprawia, że powieść oprócz wątku romantycznego zyskuje również wymiar powieści detektywistycznej i psychologicznej. Między Madame, a głównym bohaterem dochodzi do wielu interakcji, które poprowadzone barwnym językiem wprawiały mnie w zachwyt i sprawiały, że uśmiech nie schodził  z mojej twarzy. Ci dwaj bohaterowie rozumieją się ze sobą bez słów, można by powiedzieć "tajemnym szyfrem"-wierszem , a temu kto pojmie tę grę, książka oferuje niezapomniane wrażenia!
"Oto me serce. Przebij. Tutaj cios mi zdaj.
Czuję, jak wyrywa się naprzeciw twej ręce,
Niecierpliwie, by z grzechu oczyścić się w męce.
Uderz, Albo, jeżeli to niegodne ciebie,
Jeśli nie chcesz mnie, w gniewie, wspomóc w tej potrzebie
Lub ręki sobie kazić moją krwią nikczemną,
Użycz choć żelaza. Zlituj się nade mną. Daj"
- fragm."Fredry"
Tym co wyróżnia tę książkę na tle innych, jakie czytałam do tej pory jest barwny i bogaty język autora. Powieść obfituje w opisy, przemyślenia autora, a  także jego miłosne, jak i życiowe perypetie. Widać, że autor posługuje się kunsztownym i nader rozwiniętym językiem, zupełnie innym od tych z jakimi zetknęłam się do tej pory. Pomimo nużącej mnie chwilami fabuły powieści, sam bogaty język pchał mnie naprzód i sprawiał, że nie mogłam oderwać się od czytania. Chciałam czytać dalej, nawet jeśli akcja była mało interesująca, ponieważ język jakim operuje autor urzekał i czarował moje serce. Wtrącane w niektórych miejscach cytaty ze znanych dzieł literackich w języku polskim, angielskim i francuskim dodawały lekturze uroku i swoistego czaru.  Chciałam więc więcej i więcej... Aż tu nagle dobrnęłam do końca powieści i poczułam niedosyt, brakowało mi kunsztownego języka autora. Jest to z pewnością powieść, do której będę wracać ze względu na jej język, który podobnie jak język Zafon'a ma ten sam rodzaj czaru.

„Niemniej, trzeba próbować. Trzeba próbować szczęścia. Jak? Wskazanie jest proste: uczyć się obcych języków, w ogóle - sztuki słowa! Jeśli będziecie m ó w i ć - płynnie, inteligentnie - wasz szary, ubogi świat stanie się barwny... barwniejszy. Bo wszystko pochodzi z języka. Bo wszystko od niego zależy. Bo, jak powiada "Pismo", na początku jest Słowo.

Tak! Polecam całym sercem, głownie dla miłośników i literaturoznawców ze względu na kunszt języka powieści. Dla tych, którzy pragną przeczytać dobrą, ale naprawdę dobrą pozycję to wręcz jest obowiązek! Osoby zdające na maturze rozszerzony polski również powinny zapoznać się z tą pozycją. Ci, którzy poszukują książki z wartką akcją i bohaterami autentycznymi oprócz tego znajdą tu także: miłość, tajemnice i intrygi. Piosenka Indili- "Love story", której słuchałam w trakcie czytania i pisania recenzji niejako dopełnia powieść. Indila jest francuską piosenkarką, a jej piosenki idealnie wpasowują się klimat powieści, nie tylko ze względu na brzmienie i rytm, ale również  na sam tekst. Piosenka moim zdaniem pasuje jak ulał!


Cierpiąca dusza                     "L'âme en peine
żyje, ale niewiele mówi                       Il vit mais parle à peine
(…)                  (…)
On na nią czeka stojąc           Il l'attend debout,
Stoi z różą w dłoni                              Debout, une rose à la main
Nie, nie, już nic go nie trzyma.           Non, non plus rien ne le retient
W jego historii miłosnej           Dans sa love story
Jego historia miłosna              Sa love story”
…”                              …”

"A teraz adieu, mon prince."


Polecam gorąco!


Moja ocena:8/10 :)

Brak komentarzy: