Zanim się obejrzałam nadszedł słoneczny maj i długo wyczekiwana studencka przerwa. W moim wypadku była ona niemal w całości wypełniona spotkaniami rodzinnymi, a także spotkaniami z Przyjaciółką i wspólną wycieczką do Rudna i podziwiania Zamku Tenczyńskiego, także majówkę spędziłam w bardzo aktywny, zdrowy i satysfakcjonujący mnie sposób. Wprawdzie nie udało mi się zrealizować wszystkich moich planów czytelniczych, jednakże i tak jestem kontent, gdyż udało mi się przeczytać większość z tych najważniejszych pozycji.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Na przełomie maja i kwietnia rozpoczęłam również oglądanie kilku interesujących mnie pozycji serialowych, między innymi The Crown, The Umbrella Academy, It is okay, not to be okay, Hyouka i jeszcze kilkoma innymi. Sądzę więc, że jeśli po frapującym okresie przygotowań do sesji, zaliczeń i projektów najdzie mnie ochota na dłuższe zakopanie się w serialowym świecie, będę miała sporą pulę propozycji.

Kwiecień spędziłam w sposób iście rzetelnej studentki, w zasadzie przeczytałam niemal wszystkie ważniejsze na ten miesiąc pozycje na zajęcia z Krytyki Literackiej oraz przeczytałam pozycję, na którą polowałam już od dłuższego czasu. Miniony już okres "trochę zimy, trochę lata" rozpoczęłam z dość ciekawą pozycją, jaką był Kieszonkowy atlas kobiet autorstwa Sylwii Chutnik, w sumie była to jedna z książek, która przypadła mi do gustu, choć nie określiłabym jej mianem nawet świetnej, ale zaledwie dobrej pozycji. Powieść została podzielona na cztery rozdziały, spośród których każdy zawiera osobną historię czterech różnych kobiet o imieniu Maria oraz wariantach tego imienia. O ile pierwsza historia podobała mi się zdecydowanie najbardziej i bardzo mnie wciągnęła, o tyle, im dalej czytałam, tym bardziej ogarniało mnie poczucie pewnego zniesmaczenia. Sylwia Chutnik stworzyła historię dobrą, ale pozbawioną polotu, który sprawiłby, że oceniłabym tą pozycję znacznie wyżej. Kolejną pozycją po jaką sięgnęłam była Antologia. Zebrało się śliny wydana przez Biuro Literackie skupiająca w sobie współczesne dzieła poezji polskiej. Nie powiem, żebym po tej lekturze została nagle fanką współczesnej liryki, niezmiennie lepiej czuję się w formach prozatorskich i raczej wolę typową  "poezję piękną" z okresu Romantyzmu czy Młodej Polski, ale kto wie, być może zachwyci mnie współczesny kunszt liryki amerykańskiej? Na mojej półce w kolejce znajdowały się Guguły Wioletty Grzegorzowskiej, pozycja, na którą miałam ogromną chęć już od dłuższego czasu. I słusznie, ponieważ niniejsza książka zachwyciła mnie swoją historią, a konkretnie bogatą paletą wspomnień z dzieciństwa autorki.

W następnej kolejności sięgnęłam po Zwał Sławomira Shutego, który - muszę to szczerze przyznać - absolutnie mnie nie zachwycił i to na tyle, że jak na tak krótkie dzieło liczące ok. 200 stron, musiałam męczyć się z nim tydzień. Styl autora mocno pachnie oniryzmem, dodatkowo sama historia utrzymana jest w mocno negatywnym tonie, przez  co niejednokrotnie nie potrafiłam się zmusić, aby czytać dalej. Później z kolei dokończyłam wspominaną w poprzednim podsumowaniu Szkołę po japońsku Kumiko Makihary, o której mam same pochlebne opinie, o czym pisałam zresztą <tutaj>. Następnie sięgnęłam po wybitną i świetną powieść, na ten moment chyba najlepszą z  serii książek azjatyckich, mianowicie Nasze szczęśliwe czasy Gong Ji-young, która jest wyjątkowa w każdym aspekcie literackim i psychologicznym. Urzekła mnie zarysowana w niej głębia relacji, jaka tworzy się między Yun-su, a Yu-jeong. Książka pod każdym względem niezwykła i warta przeczytania! Ostatnią pozycją kwietniową było opowiadania Andrzeja Sapkowskiego, Mniejsze zło, które jak dla mnie nie wyróżniało się jednak niczym szczególnym, ale było ciekawym doświadczeniem spotkania z tym pisarzem i to na tyle, że raczej chętnie skuszę się na inne jego opowiadania. Tym samym w kwietniu przeczytałam 7 książek, co jest dość sporym i satysfakcjonującym wynikiem.

 
  1. Kieszonkowy atlas kobiet, Sylwia Chutnik;
  2. Antologia. Zebrało się śliny. Nowe głosy z polski, wydane przez Biuro Literackie;
  3. Guguły, Wioletta Grzegorzowska;
  4. Zwał, Sławomir Shuty;
  5. Szkoła po japońsku, Kumiko Makihara <recenzja tutaj>;
  6. Nasze szczęśliwe czasy, Gong Ji-young <recenzja tutaj>;
  7. Mniejsze zło, Andrzej Sapkowski.
W tym miesiącu pretendentów do tytułu "Najlepszej Książki Miesiąca" jest aż dwóch, a są to: Nasze szczęśliwe czasy pióra Gong Ji-young oraz Guguły Wioletty Grzegorzowskiej.
  • Nasze szczęśliwe czasy, Gong Ji-young <recenzja>
W mojej recenzji wielokrotnie podkreślam, jak ważna jest głębia spojrzenia autorki na wydarzenia, jakie ukształtowały Yun-su oraz Yu-jeong. Rany doznane w dzieciństwie mocno rzutowały na ich późniejsze dorosłe życie. Autorka w przepiękny sposób ukazuje, jak nawiązanie relacji z osobą, która rozumie wnętrze drugiej osoby okazuje się kluczowe do przebaczenia samemu sobie. Nasze szczęśliwe czasy poruszały mnie niemal na każdej stronie i długo nie pozwolą o sobie zapomnieć. Książka absolutnie wyjątkowa!
  • Guguły, Wioletta Grzegorzowska
Niniejsza powieść tchnie duchem przeszłości i skłania Czytelnika do zagłębienia się w obrazy z PRL-owskiej wsi położonej na Jurze Częstochowskiej. Bardzo zaskoczyły mnie tak mocno zakorzenione tam zarówno chrześcijańskie wierzenia, jak i pewne stare przesądy stanowiące fundament kulturowy tamtejszej społeczności. Grzegorzowska niezwykle sprawnie operuje językiem, widać w nim nostalgię za latami dzieciństwa przeplataną z elementami baśniowości i czaru uroków polskiej wsi. Nie jest to pozycja w jakiś sposób wybitna, jednakże zdecydowanie daje wgląd na życie naszych rodziców/dziadków w dobie PRL-u. Książka jak najbardziej warta przeczytania!

W kwietniowej odsłonie mam również pretendenta do tytułu "Najgorszej Książki Miesiąca" i chyba nikogo nie zdziwi fakt, iż będzie nim Zwał Sławomira Shutego.
  • Zwał, Sławomir Shuty
Powiedzieć, że ta pozycja była trudna i tak byłoby określeniem trochę na wyrost. Proza Shutego już od pierwszych stron w moim odczuciu była mocno nijaka, zbyt silnie zakorzeniona w tematyce nużącej i depresyjnej, przez co niejednokrotnie po prostu odkładałam ją na półkę i zabierałam się za inną, ciekawszą pozycję. Dodatkowo warstwa oniryczna, którą autor zarzuca Zwał w drugiej połowie wcale nie poprawia sytuacji, a jedynie wprowadza większy zamęt, przez co jeszcze trudniej się ją czyta.

CO W MAJU 2023?
Z racji, że moje majówkowe plany wypełnione zostały spotkaniami z bliskimi, ten "krótki" (u mnie aż tygodniowy) okres wypełniłam sobie takimi pozycjami, które mogę przeczytać stosunkowo szybko. Dokończyłam więc rozpoczęte jeszcze w kwietniu Nasze szczęśliwe czasy Gong Ji-young, pozycję, która wywarła na mnie niesamowite wrażenie i na której recenzję serdecznie zapraszam <tutaj>. Następnie rozkoszując się faktem darmowego dostępu do platformy Legimi (to przywileje studiowania! :D) zaopatrzyłam się w dość imponującą kolekcję pozycji (dzięki temu znalazłam pozycję Uprawa roślin doniczkowych metodą Miczurina autorstwa Weroniki Murek, niedostępną w uczelnianej bibliotece, a konieczną na zajęcia z krytyki literackiej), jak również mnóstwo innych ciekawych dzieł, które z pewnością przydadzą mi się podczas przedzierania się przez meandry pracy magisterskiej. Przeczytałam również Życie na Korei Andrzeja Sosnowskiego oraz  Śnieg Stanisława Przybyszewskiego, a także (nareszcie!) Galateę pióra Katarzyny Miller, na którą polowałam już od dłuższego czasu. Przeczytałam również Rzeczy, których nie wyrzuciłem pióra Marcina Wichy. Aktualnie jednak wracam do pozycji studenckich i spośród nich zamierzam przeczytać następujące pozycje (wymieniam również te przeczytane):
  1. Nasze szczęśliwe czasy, Gong Ji-young;
  2. Życie na Korei, Andrzej Sosnowski;
  3. Śnieg, Stanisław Przybyszewski;
  4. Galatea, Katarzyna Miller;
  5. Rzeczy, których nie wyrzuciłem, Marcin Wicha;
  6. Fikcja jako możliwość, Anny Łebkowskiej;
  7. Dziecko zagubione w rzeczywistości, Alfred Brauner;
  8. Powieść postmodernistyczna, Brian McHale;
  9. Oliwer Twist, Charles Dickens;
  10. Dziecko salonu, Janusz Korczak - na powieści Korczaka mam już sposób i myślę, że okaże się on skuteczny;
  11. Dzieci ulicy, Janusz Korczak;
  12. Zgliszcza, Klaudia Muniak;
  13. Uprawa roślin doniczkowych metodą Miczurina, Weronika Murek;
  14. Wypiór, Grzegorz Uzdański;
  15. Imperium, Ryszard Kapuściński;
  16. Prowadź swój pług przez kości umarłych, Olga Tokarczuk;
  17. Anne z Zielonych Sczytów, Lucy Maud Montgomery w nowym przekładzie Anny Bańkowskiej - rozpatrując fenomen Anne jako postaci z WWO przy badaniach magisterskich, natknęłam się na informację, iż w rzeczywistości saga o rudowłosej była adresowana do dorosłych, a błąd i interpretacja mienia postaci jako "Ania" spowodował, że została ona zaklasyfikowana jako powieść dla dzieci i młodzieży. Zapoznawszy się z darmowym fragmentem stwierdziłam zresztą, że Ania i Anne to w zasadzie dwie różne bohaterki, aczkolwiek posiadające pewne cechy wspólne.
Jak widzicie po mojej nieco długiej liście, w maju spotkam się przeważnie z autorami polskimi, za to poznam ich z perspektywy różnych gatunków. Trzymajcie za mnie kciuki!

1 komentarz:

  1. Jestem bardzo ciekawa twoich wrażeń po lekturze "Anne z Zielonych Szczytów". Mnie się bardzo podobają te nowe tłumaczenia.

    OdpowiedzUsuń