Z Dziennika Książkoholiczki

Strony

  • Strona główna
  • O mnie
  • KSIĄŻKI
  • Kącik serialowy
  • ZESTAWIENIA
  • Kontakt i Współpraca

22 września

"Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak" - Maya Angelou

Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak Mai Angelou miałam na oku już od dłuższego czasu, jednak ochota właśnie na tego typu książkę naszła mnie dopiero teraz. Chyba po moich przygodach z powieścią Alyssa i czary A.G. Howard, o której pisałam tutaj potrzebowałam czegoś spokojniejszego i utrzymanego w bardziej refleksyjnych tonach. Dlatego też nie wahając się ani chwili dłużej, zabrałam się za powieść Angelou, która wciągnęła mnie na tyle, że w zasadzie weekend zleciał mi na poznawaniu jej biografii, co ciekawe, wielce interesującej. Kto, jak kto, ale Maya Angelou w tak znakomity sposób splata ze sobą wątki, a przy tym posiada ujmujący styl, że chwilami niemalże zapominałam, że jest to jej własna autobiografia.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak uznawana jest za powieść kanoniczną na temat czarnego feminizmu i została nominowana do National Book Award, przez ponad dwa lata nie schodziła z listy bestsellerów "New York Times'a". Angelou przejmująco opisała w niej swoje dzieciństwo, nie szczędząc szczegółów dorastania na południu Stanów Zjednoczonych w dzielnicy dla czarnoskórych. Trudne lata dorastania oraz traumatyczne przeżycia spędzone w Kalifornii u boku matki odcisnęły na Mai swoje piętno i sprawiły, że na pięć lat straciła głos. Nastoletnia ciąża stała się dla niej punktem wyjścia i próbą zmierzenia się ze sobą, a także własną przeszłością. Niniejsza powieść uznawana jest za symbol odwagi, ikonę walki o prawa czarnych kobiet, a także stanowi dowód na siłę odporności psychicznej. 

- opis własny

Sierpień zdecydowanie należał do takich miesięcy, gdzie głównie sięgałam po ambitniejszą literaturę, a co za tym idzie, po przeczytaniu pozycji pokroju Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak, potrzebowałam kilku dni na refleksję własnych odczuć względem niej oraz tego, co chciałabym o niej napisać. Zdecydowanie nie jest to powieść lekka, Angelou ujmująco opisuje przeżycia trudne i traumatyczne nie tylko na samą ich wagę, ale także z racji jej czarnego koloru skóry. Ostatnią powieścią z motywami afroamerykańskimi, która wzbudziła we mnie podobne odczucia była Umiłowana Toni Morisson, której recenzję można oczywiście znaleźć na blogu. Utrzymana w podobnym tonie, refleksyjna powieść na długo nie pozwalała mi o sobie zapomnieć, a na tym właśnie polega siła słów Angelou.

Pod względem fabularnym autorka bardzo sprawnie zarysowała realia dorastania na południu USA w czarnoskórej dzielnicy nie szczędząc szczegółów dotyczących traktowania tamtejszej ludności przez białych. Kontrasty pomiędzy tymi obydwiema grupami zostały dobrze przedstawione z właściwą sobie dosadnością, a konflikty pomiędzy obydwiema tymi grupami często charakteryzowały się okrucieństwem białych wobec czarnych. Autorka opisując lata swojego dzieciństwa zadbała o to, aby nie zabrakło w niej obecności tamtejszych tradycji, wierzeń, sposobów obchodzenia świąt, czy w ogóle światopoglądu. Zupełnym przeciwieństwem biedy południa okazały się lata Mai spędzone u boku matki w bogatej Kalifornii, gdzie przepych i odmienna mentalność w pełni dominowały. Angelou z właściwą sobie wrażliwością pisze o wstrząsających dla niej przeżyciach z czasów, kiedy była małą dziewczynką, co nie tylko nadaje głębi fabule, ale sprawia, że o wiele bardziej rozumiemy narratorkę i wraz z nią współodczuwamy jej cierpienie i zmagania. Pisarka zgrabnie wprowadza Czytelnika w dalsze meandry swojego życia i robi to w taki sposób, że bardzo łatwo jest zapomnieć, że ta historia jest w zasadzie autobiografią, gdyż czyta się ją jak dobrą powieść. Nie potrzeba więc zbyt długo czekać na to, aby ta historia wciągnęła, gdyż barwna i błyskotliwa narracja w pełni wystarcza, aby zanurzyć się w słońcu południa USA.

Maya Angelou nie śpieszy się zbytnio z zaglądaniem w przeszłość. Narracja prowadzona jest powoli i spokojnie, przez co można odnieść mylne wrażenie, że w powieści brakuje jakiejkolwiek akcji. Opowieść Angelou szyta jest pewną nicią tradycji i przekonań, które łatwo można dostrzec w niniejszej książce. W miarę, jak brniemy przez kolejne strony autobiografii, coraz lepiej poznajemy koleje losu młodej Mai, jej dzieciństwo i dorastanie na ubogim południu, powrót do Kalifornii, miejsca tętniącego życiem, a następnie karierę tramwojażerki w San Francisco oraz niespodziewaną ciążę i wbrew pozorom nie jest to wcale spoiler. Losy Mai są naznaczone podróżą i traumą, co dodatkowo sprawia, że książka zyskuje pewien symboliczny wymiar.

Klimat, w jaki Angelou stworzyła w niniejszej powieści jest absolutnie wyjątkowy. Warstwa fabularna, na którą składa się historia samej Mai i jej kolei losu, zostaje dodatkowo nadbudowana za pośrednictwem wątku historii i tradycji południa w USA. Jakby tego było mało, Angelou kontrastuje ze sobą życie w bogatej Karolinie, gdzie dotknęło ją traumatyczne doświadczenie z dorastaniem na biednym południu w Stamps. Kolejnym ciekawym aspektem, jaki wchodzi w skład klimatu jest poszukiwanie przez Mayę odpowiedzi na pytania o segregację rasową, biedę, nienawiść, a także o to kim w tym świecie jest ona sama. Wszystkie te cechy sprawiają, że książka jest wręcz przesuszona symbolizmem, co jedynie przydaje nietuzinkowości prozie Angelou.

Język, jakim operuje pisarka zdecydowanie nie przypomina większości, z jakimi można się zetknąć w tego typu literaturze pięknej z domieszką autobiografii. Styl Angelou jest zaskakująco dojrzały, naznaczony przenikliwością, a przy tym niezwykłą wrażliwością. Nie jest to styl dla każdego. Angelou stopniowo odsłania przed Czytelnikiem coraz to nowsze warstwy przysłowiowej cebuli, ale nie ujawnia środka. Tajemniczość to kolejna cecha, która trafnie opisuje styl wspomnianej pisarki, co jak dla mnie stanowi dodatkowy atut tej historii i sprawia, że aż chce się w nią zanurzyć. Na rozsmakowanie się w pisarstwie Angelou potrzeba nieco cierpliwości, ale zapewniam, że warto.

Bohaterowie, o których pisze Angelou to bliskie jej osoby, co zresztą znalazło swoje odzwierciedlenie w autobiografii. Surowe doświadczenia etapu dorastania naznaczyły Mayę swoim piętnem i uczyniły ją niezwykle wrażliwą na ludzkie cierpienie. Jednakże obecności bliskich jej osób i rodziny, była dla niej cennym wsparciem. Właściwie trudno byłoby mi nie polubić postaci, jakie przewijają się przez tę książkę, choć do kilku z nich miałabym zastrzeżenia. Są zdecydowanie pełnowymiarowe, realistyczni i ciepli, a przynajmniej ta zdecydowania większości. Wartość rodziny i tradycji jest silnie zakorzeniona w tej powieści, co dla mnie stanowi jej kolejny atut. Co się zaś tyczy moich odczuć względem samej Mai, to bardzo szybko zapałałam do niej sympatią. Nie da się jednak ukryć, że do samego końca pozostawała dla mnie osobą nieodgadnioną i nieco  tajemniczą. Nie tylko trauma, ale także surowe warunki dorastania oraz brak w tym okresie obecności rodziców w jej życiu uczyniły ją powściągliwą i ostrożną. Mając możliwość zapoznania się z autobiografią Mai i to z jej ręki, czuję, że między nami wytworzyła się pewnego rodzaju więź.

Podsumowując, Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak to powieść, która głęboko mnie poruszyła. Opisywane przez Angelou wydarzenia są niekiedy wręcz nieprawdopodobne, tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę dziecięcą narrację, co tylko potęguje ujmujące wrażenie lektury. Obserwując dorastanie młodej Angelou niejednokrotnie nie mogłam powstrzymać się od snucia refleksji na temat kategoryzacji rasowej i niesprawiedliwości, na którą narażeni są osoby o czarnoskórej karnacji. Myślę, że za jakiś czas chętnie sięgnę po jakąś inną pozycję z dorobku afroamerykańskiej pisarki, gdyż recenzowana tutaj powieść z pewnością jest nietuzinkowa i zapada głęboko w pamięć. I właśnie dlatego jest tak cenna.

Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak to przejmująca historia, obok której w zasadzie nie sposób przejść obojętnie i zdecydowanie warto się nad nią pochylić. Zachwyca swoją wymową i ukrytą siłą, co czyni z niej dzieło ponadczasowe. Powieść, którą zdecydowanie polecam tym ambitnym Czytelnikom, którzy będą potrafili w pełni docenić wartość przekazu oraz wagę słów Mai Angelou. To nie jest pozycja, która spodobałaby się każdemu. A jednak mam nadzieję, że Ci, którzy sięgają po literaturę z "wyższej półki" odkryją w sobie potrzebę przeczytania właśnie takiej książki, mocnej, boleśnie prawdziwej i pięknej. Polecam serdecznie!

Moja ocena: 10/10. :)

Czytaj dalej »
on 22 września 0
Podziel się!
Etykiety
autobiografia, historyczne, obyczajowe, okruchy życia
Nowsze posty
Starsze posty

14 września

"Szkoda, że Cię tu nie ma" - Jodi Picoult

Jodi Picoult to jedna z tych pisarek, po które sięgam śmiało, pewna, że napisana przez nią powieść mnie zachwyci. O ile jednak, w przypadku większości przeczytanych przeze mnie jej poprzednich książek, miałam już pewne wyobrażenie, co do możliwego rozwoju historii, o tyle do Szkoda, że Cię tu nie ma podeszłam z ogromnym entuzjazmem. Intuicja podpowiadała mi, że będzie to jedna z tych historii, która nie tylko mnie wciągnie, ale i miło zaskoczy. I faktycznie, gdyż najnowsza powieść Picoult ogromnie mnie oczarowała!

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Diana O'Toole to perfekcjonistka, która żyje według skrupulatnie ułożonego harmonogramu. Wszystko ma już zaplanowane, ślub z ukochanym mężczyzną w wieku 29 lat, dzieci oraz oszałamiająca kariera w branży specjalizującej się wyceną dzieł sztuki to jej główne cele. Nie wie jednak, że w prawdziwym życiu idealny plan nie istnieje, a nawet najmniejsza błahostka potrafi nieźle pokrzyżować perfekcyjnie skomponowany harmonogram. Wymarzone zaręczyny i wakacje, które planowała z Finnem są tego doskonałym przykładem. Na skutek pandemii koronawirusa, mężczyzna zmuszony jest pracować ponad normę, by zająć się wszystkimi pacjentami. Namawia więc ukochaną, by ta poleciała na Galapagos bez niego. Świat zaczyna przyspieszać, wszystko się zmienia, a Diana nie potrafi przewidzieć co się wydarzy. Postanawia więc przystać na propozycję Finna. Jednakże zagubiony na lotnisku bagaż to tylko początek niespodzianek dla uporządkowanej Diany.

- opis własny

Przyznam szczerze, że gdy tylko wzięłam do ręki najnowszą powieść Picoult, byłam już pewna tego, iż mnie ona zachwyci i tak też się stało. Autorka urzeka od samego początku, nie tylko niezwykle aktualną tematyką pandemii, która de facto stanowi jeden z najważniejszych wątków tej książki, ile potoczystym stylem, nietypowymi zwrotami akcji oraz relacją jaka ma miejsce na odciętej od świata wyspie Galapagos. Szkoda, że Cię tu nie ma to powieść przełomowa, w której dość szybko zatonęłam i nie ukrywam, zajęła mi ona zaledwie dwa popołudnia.

Muszę szczególnie pochwalić Picoult za aspekt fabularny, który w przypadku tej książki wypadł wręcz znakomicie. Autorka postarała się o to, by już na samym początku zaciekawić Czytelnika i wbrew pozorom, jak to miało miejsce w większości napisanych przez nią książek, nie rozpoczęła swojej powieści od melodramatycznego chwytu. Wręcz przeciwnie, skupiła się bardziej na aspektach rozwojowych głównej bohaterki, zręcznie wykorzystując pandemię jako tło. Fakt, iż na warsztat pisarski Jodi Picoult postanowiła wziąć właśnie te niemalże aktualne wydarzenia związane z opanowaniem świata przez koronawirusa, sprawił, iż już od pierwszych stron czytałam tą powieść z ogromnym zainteresowaniem. Być może powinnam wzdrygnąć się na myśl, że ta amerykańska pisarka pokusiła się o tak nietypowy i drastyczny zabieg literacki, w końcu wydarzenia sprzed trzech lat nadal obfitują w brzemienne skutki, ale to właśnie wzbudziło moją ciekawość. Ponadto, autorka ma prawdziwy talent ukazywania podwójnego dna we wszystkich opisywanych przez siebie dramatycznych sytuacjach w niemal każdej swojej powieści. Także w tym przypadku zadbała o to, by ukazać różnorodne spojrzenia na zjawisko pandemii koronawirusa, nie zabrakło nawet perspektywy medycznej, czy wywiadów z ozdrowieńcami, które autorka zweryfikowawszy wpierw źródła, także w swojej książce zawarła. Przyznaję jednak, że aspekt, który szczególnie mnie interesował, czyli utknięcie w obcym kraju, na odciętej od świata rajskiej wyspie w momencie, gdy zamknięto granice, interesował mnie najbardziej. Picoult niezwykle trafnie ukazała oblicze nie tylko samego raju, który w opisanej w książce sytuacji mógł być wprawdzie daleki od ideału, ale również skrupulatnie odmalowała uczucia, których doświadczała główna bohaterka. Chyba jeszcze nigdy żadna książka tej pisarki nie zainteresowała mnie aż tak bardzo, jak właśnie Szkoda, że Cię tu nie ma, a wspomniane wątki to tylko niektóre, a te, o których nie wspomniałam są jednak w równej mierze bardzo frapujące.

Akcja powieści, podobnie zresztą jak opisywane wydarzenia rozwija się diametralnie i to w momencie, kiedy pandemia zaczyna już zbierać swoje żniwo, a Diana musi podjąć decyzję o samotnym wyjeździe na rajską wyspę Galapagos. Picoult umiejętnie intryguje Czytelnika już od pierwszych stron książki, co więcej trzyma go w garści przez cały okres trwania powieści, gdyż napięcie w zasadzie ani na chwilę nie ustępuje. I nie mam tutaj na myśli intrygi, jaką zapewnia akcja wypełniona przysłowiowym "ściganiem się z czasem", ale bardziej podwójną perspektywą dotyczącą pandemii - Finna, który pracuje w szpitalu ponad normę, a kolejni jego pacjenci umierają oraz Diany, dla której pandemia koronawirusa na rajskiej wyspie wydaje się być jedynie koszmarem. Z drugiej jednak strony, Diana jest tą bohaterką, która mocniej niż jakakolwiek inna postać zetknęła się z izolacją o bardzo drastycznym charakterze, gdyż nie tylko jest jedyną turystką na Galapagos, ale dodatkowo nie zna języka, którym posługują się tubylcy. Niesamowicie intrygował mnie ów rozdźwięk, te diametralnie odmienne spojrzenia i doświadczenia bohaterów w obliczu pandemii. Choć uwielbiam dobrą prozę Picoult, zwykle potrzebuję czasu, bądź odpowiedniego nastroju, by sięgnąć po którąś z jej książek, jednakże w tym przypadku nie dość, że zaczęłam ją czytać zupełnie spontanicznie, to jeszcze wciągnęłam się do tego stopnia, iż lektura zajęła mi jedynie dwa dni.

Klimat wykreowany w tej książce został naprawdę dobrze dopracowany przez autorkę i to już od pierwszych stron. Od samego początku towarzyszące Czytelnikowi napięcie, o którym wspominałam, wzmacniane jest poprzez sugestywne obrazy horroru pandemii. Rozdźwięk między perspektywą Finna i Diany, gdzie dla jednego pandemia jest walką z niemożliwym, a dla drugiej postaci wydaje się jedynie odległym, nieco surrealistycznym snem, został bardzo dobitnie pokazany, eksponując przy okazji mnogość emocji, jaka towarzyszy lekturze. A te są niezwykle różnorodne. Dla całokształtu klimatu niezwykle wymownym gestem okazuje się być miejsce akcji, gdzie przebywa Diana, rajska wyspa Galapagos. Autorka w niesamowicie dosadny sposób odmalowała poczucie zagubienia bohaterki, jej samotność i tęsknotę za ukochanym, jak również trafnie uchwyciła czysty paradoks wyspy raju, na której znajduje się jedna turystka, nie znająca przy tym miejscowego języka. Co jeszcze ogromnie mi się podobało, to poruszony motyw sztuki jako terapii oraz używania jej jako formy poszukiwania własnego "ja" oraz podróży wgłąb tajniki własnej psychiki. Wykorzystane przez Picoult wątki zostały przez nią naprawdę misternie splecione i sprawnie wkomponowane w fabułę, dzięki czemu w niniejszą książkę można się w pełni zanurzyć, znacznie szybciej niż można by się tego spodziewać.

Nie będę ukrywać, że sporym zaskoczeniem okazał się być dla mnie styl, w jakim książka została napisana. Przywykłam już bowiem do nieco surowego, technicznego stylu Picoult, gdzie to nie emocje ogrywają pierwsze skrzypce. W przypadku tej książki rzeczowość języka i konkret zostały nieco stonowane na rzecz wplecenia w nią osobistego stosunku do przedstawianych wydarzeń, do czego zresztą przyznała się sama Jodi. Niemniej jednak te drobne zmiany sprawiły, że znacznie łatwiej było mi się wczuć zarówno w postacie, jak i opisywane wydarzenia. Jako osoba, która książki dosłownie pochłania, ostatnią powieść Jodi niemal dosłownie pożarłam i to znacznie szybciej, niż jakąkolwiek inną jej książkę. Lekkość i płynność przekazu pozwoliły mi się zagłębić w Szkoda, że Cię tu nie ma i w pełni oddać się temu nowemu smakowi literatury.

Bardzo spodobało mi się to, w jaki sposób autorka odmalowała swoich bohaterów. Miałam nieodparte wrażenie, iż podczas ich realistycznej kreacji nie tylko skupiła się na ich różnorodności, ale również na ukazaniu głębi ich charakterów. Nie mam tutaj na myśli wyłącznie samej Diany czy Finna, ale również poszczególne postacie poboczne, które okazały się nie mniej intrygujące niż ci pierwszoplanowi bohaterowie. Urzekły mnie barwnie opisane zmagania Beatriz, nastolatki zmagającej się z własną samooceną, szczerze interesowała mnie perspektywa Gabriela i wreszcie zauroczyła mnie wewnętrzna przemiana Diany. Tym, co zdecydowanie wyróżnia bohaterów Szkoda, że Cię tu nie ma są ich problemy i wewnętrzne zmagania, potrzeby pogodzenia się z wewnętrznymi zranieniami, i odnalezienia pewnej formy ukojenia. Dzięki temu są to postacie autentyczne, których nie sposób nie polubić i nie doszukiwać się w nich własnych fragmentów zmagań czy pewnych aspektów osobowości.

Podsumowując, Szkoda, że Cię tu nie ma to powieść wieloaspektowa, która porusza bardzo szeroką tematykę, od kwestii pandemii, odcięcia od świata na rajskiej wyspie, aż po wątki typowo introspektywne, jak samoświadomość, rozważanie tego, co jest bardziej realne, to co jest rzeczywiste czy może nasze własne wyobrażenia? Jako osoba, która po książki napisane przez Picoult sięgam dość często, zdążyłam już poznać pewien schemat pisania przez nią poszczególnych powieści, to jednak jej najnowsze dzieło jestem skłonna uznać, za najlepsze spośród tych, jakie wydała do tej pory. Chyba w żadną inną jej książkę nie wciągnęłam się tak mocno, ani tak mocno się w niej nie zanurzyłam, jak właśnie w Szkoda, że Cię tu nie ma.

Szkoda, że Cię tu nie ma to idealna pozycja na letnią, wakacyjną porę, w której naprawdę można się zatracić na dobre kilka godzin, a maksymalnie dwa dni. Jest to książka, która wciąga momentalnie i to już od pierwszej strony, co czyni ją idealną weekendową pozycją. Jestem przekonana, iż fani pisarstwa Picoult i jej zmyślnego pióra będą tą pozycją zachwyceni, a tym, którzy jeszcze nie przeczytali tej najnowszej książki, polecam się w nią zaopatrzyć. Co do tych, którzy w ogóle nie mieli do czynienia z tą pisarką, odradzam zaczynanie przygody z nią od tej książki, zostawcie sobie, to, co najlepsze na koniec lub sięgnijcie po wspomniany tytuł dopiero, gdy zapoznacie się już co nieco z pisarskim dorobkiem Jodi Picoult. Wówczas będzie to dla Was wspaniała czytelnicza niespodzianka, tak jak i dla mnie. Powieść ta powinna spodobać się również tym, którzy chcą zerknąć na świat ogarnięty pandemią z nieco innej perspektywy, a także tym, poszukującym odpowiedzi na to, jak wytłumaczyć sobie pandemię oraz co to mogło oznaczać. Polecam serdecznie!

Moja ocena: 10/10. :) 

Czytaj dalej »
on 14 września 1
Podziel się!
Etykiety
obyczajowe, okruchy życia, romans, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

07 września

"Za niebieskimi drzwiami" - Marcin Szczygielski

Za niebieskimi drzwiami Marcina Szczygielskiego to powieść, która była moim małym wyzwaniem czytelniczym w minionym miesiącu. Z jednej strony byłam ciekawa, w jaki sposób autor wykorzysta motyw autokreacji magicznego świata, z drugiej cały czas miałam wrażenie pewnego niedosytu. I choć niniejsza pozycja jest jedną z ważniejszych pozycji na mojej liście książek do pracy magisterskiej, nie potrafię pozbyć się pewnego uczucia zawodu, pomimo faktu, iż to, co akurat mnie do tej powieści przyciągnęło, akurat zostało wyjątkowo doszlifowane. Nie zmienia to jednak mojej opinii o tej powieści, czego trochę żałuję, gdyż szczerze mówiąc, spodziewałam się być nią zauroczona.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Łukasz to dwunastoletni chłopiec, który w chwili rozpoczęcia powieści wybiera się z mamą na wymarzone wakacje. Po drodze ma miejsce wypadek, po którym obydwoje znajdują się w dość ciężkim stanie. Chłopiec ma strzaskane nogi, na domiar złego jego mama zapadła w głęboką śpiączkę. Po upływie kilku miesięcy, po Łukasza przyjeżdża ciotka Agata, która postanawia zabrać go do nadmorskiego pensjonatu, gdzie spędziła dzieciństwo. Nastolatek czuje się jednak kompletnie wyrwany z życia, jakie znał do tej pory, nie potrafi przystosować się do nowego środowiska ani też nawiązywać relacji z rówieśnikami. Przypadkowo odnalezione przez chłopca niebieskie drzwi, namalowane ręką jego matki, odkrywają przed nim niezwykły świat marzeń i fantazji.

- opis własny

Planowałam napisać niniejszą recenzję, tak jak pozostałe, czyli od razu tuż po przeczytaniu. Cieszę się jednak, że z uwagi na dość skrajne uczucia, jakie wzbudziła we mnie ta książka, dałam sobie tydzień czasu na uporządkowanie swoich myśli i opinii. Powieść Marcina Szczygielskiego przetłumaczona zresztą na język niemiecki, która dodatkowo doczekała się swojej ekranizacji, a co więcej, trafiła na Listę Skarbów Muzeum Literatury Dziecięcej we mnie obudziła dość niejednoznaczne odczucia i początkowo wydawała mi się nawet stosunkowo słaba, a jednak po czasie zdecydowanie potrafię bardziej docenić jej walory. Nie oznacza to jednak, że jestem w stanie dać tej książce wyższą notę niż te 6 gwiazdek na LubimyCzytać, co kwalifikuje ją jako "dobrą", choć jak dla mnie, zdecydowanie nie wybitną pozycję.

Pod względem fabularnym naprawdę doceniam to, w jaki sposób autor rozłożył poszczególne partie powieści, gdyż były momenty, kiedy potrafiłam wciągnąć się w tą pozycję i czytać ją z dużym zaangażowaniem. Całościowo jednak oś fabularna wypada nawet i dość dobrze, gdyby nie fakt, iż niektóre wątki pozostają urwane, albo i gorzej, całkowicie niedokończone. Bardzo brakowało mi również takiego wewnętrznego aktu przemiany bohatera, bowiem zarysowana w powieści sytuacja jest niebywale traumatyczna i zdecydowanie pozostawia ona blizny na psychice Łukasza. O ile jednak ów aspekt został mocno podkreślony, a dodatkowo wzmocniony zresztą poprzez nadbudowanie warstwy światotwórczej, w tym wymieszanie świata realnego i magicznego, o tyle zdecydowanie zabrakło momentów autorefleksji, przemiany, poczucia przebaczenia, słowem: rozwoju głównej postaci. A szkoda, bo wprowadzona przez Szczygielskiego fenomenalnie zarysowana wzajemna kompilacja światów, mogłaby wpłynąć na bohatera w nieco bardziej pozytywnym stopniu. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, w jak ciekawy sposób autor wykreował magiczny świat istniejący za magicznymi niebieskimi drzwiami. Żałuję jednak, że autor nie rozbudował swojej powieści o jakieś 100 stron więcej, bo zarówno nadałoby to wymiaru stworzonemu przezeń światu, jak i pozwoliłoby rozwinąć się bohaterowi.

Poprzez urwane wątki oraz pewne niedokończone aspekty, dość mocno ucierpiała na tym akcja powieści, która czasem toczyła się po prostu zbyt szybko. Wprawdzie, iż z zamierzenia pozycja ta została sklasyfikowana jako powieść dziecięca/ młodzieżowa, jednakże podobnie, jak w przypadku fabuły oraz braku wspomnianego rozwoju bohatera Za niebieskimi drzwiami sprawia wrażenie szybkiego i niedokończonego projektu. Doceniam koncept na fabułę, wprowadzone wątki, ale zdecydowanie tym, co najbardziej rzutuje na odbiór tej książki jest brak głębi przedstawionego świata. Poszczególne wątki, co prawda, wciągnęły mnie dość mocno, z kolei inne sprawiły, że dosłownie przedzierałam się przez tą książkę z pewnym mozołem i poczuciem gorzkiego posmaku rozczarowania.

Muszę jednak oddać autorowi fakt, iż stworzony przez niego klimat, nawet bez widocznego pogłębienia, został fenomenalnie oddany. Ogromnie spodobało mi się to, w jaki sposób zostało zarysowane przejście pomiędzy światami. Za niebieskimi drzwiami dosłownie tchnie magicznym klimatem i choć nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby autor rozbudował ten "inny świat" nieco bardziej, czy wyposażył w więcej ciekawych detali, to wystarczyło jednak, bym była usatysfakcjonowana niniejszą pozycją. Koncepcja tajemniczych drzwi, które prowadzą do innego świata intrygowała mnie, odkąd tylko sięgnęłam po tą książkę. Ciekawym aspektem okazały się także "nici", które wnikały do rzeczywistego świata oraz magiczne stworzenia zamieszkujące tamtejszą fantastyczną krainę. Wszystko zostało przepięknie wymyślone i mimo, iż żałuję, że fundamenty tego fantastycznego świata były nieco rozmyte, po dłuższej refleksji, jestem skłonna przyznać autorowi rację, to znacznie lepiej pasowało do zakończenia powieści. Za niebieskimi drzwiami to książka, którą przepełniają uczucia goryczy, poczucia niesprawiedliwości i frustracji na cały świat, choć zważywszy na sytuację głównego bohatera, raczej nie ma się co dziwić, to jednak miłą odskocznią była odmiana towarzysząca Łukaszowi podczas odkrywania świata "po drugiej stronie", jego ciekawość w błądzeniu w nieznane.

Bohaterowie, czy też raczej bohater, to moim zdaniem największy mankament, jaki mogę przypisać tej książce. Zamierzeniem Szczygielskiego było odmalować postać młodego chłopca straumatyzowanego po wypadku samochodowym, przerażonego wizją rychłego sieroctwa i przepełnionego frustracją z powodu własnej niemocy. To wszystko mu się udało i to nawet lepiej niż mogłabym tego oczekiwać, z tym, że nie spodziewałam się aż tak ogromnego nasycenia powieści całą gamą negatywnych odczuć. Jeśli dodać do tego fakt, iż Łukasz jest dwunastoletnim rozkapryszonym dzieckiem, to tworzy to definitywnie ostrą mieszankę. Bardzo współczułam bohaterowi, jednakże fakt, iż on sam w zasadzie nie uległ żadnej przemianie wewnętrznej podczas powieści, okazał się dodatkowo dołujący. Zarówno koncept fabularny, jak i klimat mogłyby świetnie sprzyjać przemianie chłopca, tak, aby docenił on choćby te najmniejsze, drobne, ale dobre rzeczy. Jego rozgoryczenie, a przy tym kłótliwość i chamstwo sprawiały, że momentami naprawdę było mi ciężko wykazywać się do niego cierpliwością. Ucieszyła mnie jednak pewna rzecz, którą Łukasz zrobił, więc w pewnym sensie moja wytrwałość została nagrodzona.

Mam wrażenie, że Szczygielski wyjątkowo stronił od przyozdabiania języka, a skupiał się na jak najbardziej oszczędnym przedstawieniu treści. Tak jak w fabule i akcji uderzyło mnie pewne niedopracowanie wątków oraz zbytnia szybkość, w warstwie językowej zaskoczył mnie do pewnego stopnia "dziecięcy styl" pisania. Zdaję sobie sprawę, że z reguły jest to książka przeznaczona dla młodzieży, jednak w porównaniu do większości pozycji tego typu, styl jest tam znacznie bardziej rozbudowany. W Za niebieskimi drzwiami dominuje z kolei czysto dziecięca narracja, bardzo zresztą uproszczona. Choć w dużej mierze taki styl jest w pełni kompatybilny z odczuciami głównego bohatera, jednocześnie wyolbrzymia negatywną wymowę jego odczuć, co niekiedy wcale nie uprzyjemnia lektury, a raczej sprawia, że chwilami po prostu brakuje siły na tego typu mało przyjemny styl.

Podsumowując, Za niebieskimi drzwiami mam już za sobą, co akurat mnie cieszy, gdyż mogę wreszcie skupić się na wnikliwej analizie postaci głównego bohatera w pracy magisterskiej. Pomimo faktu, iż książkę oceniłam na "dobrą", a co za tym idzie, wystawiłam jej 6 gwiazdek, nie znaczy to wcale, że jej mankamenty aż tak mnie nie raziły, bo było wręcz odwrotnie, co zaznaczyłam w recenzji. Niemniej jednak, lektura powieści Szczygielskiego okazała się dość ciekawą odskocznią od dotychczasowo znanych mi młodzieżówek, a przy tym zaowocowała nieco inną, świeżą perspektywą na interesujące mnie zagadnienia arteterapeutyczne.

Za niebieskimi drzwiami nie jest pozycją, którą mogłabym polecić każdemu. Jest to książka niezwykle specyficzna i dość trudna do docenienia. Sądzę jednak, że będzie to pozycja idealna dla dzieci, zwłaszcza dla młodych nastolatków, którzy dopiero wchodzą w okres dojrzewania i buntu. Odnajdą się w niej również te dzieci, które nie potrafią lub mają trudności w radzeniu sobie z negatywnymi emocjami, szczególnie ze złością, frustracją, lękiem i rozgoryczeniem, a to jest bardzo ważny aspekt, jaki ta powieść porusza. Z kolei dorośli czytelnicy, czy studenci mogą mieć zupełnie inne odczucia w stosunku do tej książki i zapewne właśnie w tym tkwi fenomen pisarstwa Szczygielskiego.

Moja ocena: 6/10.:)

Czytaj dalej »
on 07 września 1
Podziel się!
Etykiety
dla nastolatków, fantasy, okruchy życia
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

O AUTORCE

O AUTORCE
26 - letnia Magister Polonistyki-Literaturoznawstwa. Z zamiłowania książkoholiczka, literaturoznawczyni i blogerka, rysowniczka, a także miłośniczka języków obcych i azjatyckich dram. Kto wie, może i w przyszłości także pisarka? Możliwości jest mnóstwo! :) Aktualnie spełnia się dziennikarsko pracując w redakcji WUJ-a oraz redaktorsko współpracując z Wydawnictwami ZNAK oraz Moc Media. Przyszła bibliotekoznawczyni i arteterapeutka, która uczy się języka migowego.

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

TERAZ CZYTAM

TERAZ CZYTAM
Osobliwy dar Vanilii Bourbon

W tym roku chcę przeczytać...

W tym roku chcę przeczytać...
#Wyzwanie LC 2025#

Recenzje/Wpisy planowo

*01.06 - "Opiekunka marzeń", Agnieszka Krawczyk * 01.06 - podsumowanie czytelnicze półrocza 2025 i plany na czerwiec 2025 *02.06 - "Wstawaj Alicja", Dorota Chęć [wieczór] *03.06 - "Żywe serce", Piotr Pawlukiewicz [wieczór] *04.06 - "Studium zatracenia", Ava Reid [wieczór] *05.06 - "Burza", Sunya Mara [wieczór] Następne tytuły wpisów podam niebawem! :)

Znajdź mnie!

  • Lubimy Czytać
  • Strona na facebooku
  • Twitter
  • Instagram

Szukaj na tym blogu

Statystyka

Subskrybuj

Posty
Atom
Posty
Komentarze
Atom
Komentarze

Obserwatorzy

Popularny post

  • Kącik serialowy: Moon Lovers: Scarlet Heart Reyo- magia księżyca
    Tytuł oryginalny:   달의 연인 – 보보경심 려 Tytuł (latynizacja):   Dalui Yeonin – Bobogyungsim Ryeo Tytuł (alternatywny):  Time Slip: Rye...
  • Kącik serialowy: Goblin, Guardian: The Lonely and Great God- potęga przeznaczenia
    Tytuł oryginalny:   도깨비 Tytuł (latynizacja):   Dokkaebi Tytuł (alternatywny):  Goblin: The Lonely and Great God Gatunek:   fantasy, m...
  • "Shinsekai Yori"- Yuusuke Kishi
    tytuł oryginału: 新世界より tłumaczenie: Z Nowego Świata wydawnictwo:  Kōdansha data wydania: 23 stycznia 2008 liczba stron:870 sło...

Archiwum

  • ►  2025 (9)
    • ►  cze 2025 (2)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (4)
    • ►  lut 2025 (2)
  • ►  2024 (11)
    • ►  gru 2024 (1)
    • ►  lis 2024 (1)
    • ►  lip 2024 (1)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (2)
    • ►  kwi 2024 (2)
    • ►  mar 2024 (1)
    • ►  sty 2024 (2)
  • ▼  2023 (31)
    • ►  gru 2023 (2)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (4)
    • ▼  wrz 2023 (3)
      • "Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak" - Maya Angelou
      • "Szkoda, że Cię tu nie ma" - Jodi Picoult
      • "Za niebieskimi drzwiami" - Marcin Szczygielski
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (2)
    • ►  kwi 2023 (1)
    • ►  mar 2023 (5)
    • ►  lut 2023 (5)
    • ►  sty 2023 (1)
  • ►  2022 (46)
    • ►  gru 2022 (5)
    • ►  lis 2022 (4)
    • ►  paź 2022 (4)
    • ►  wrz 2022 (5)
    • ►  sie 2022 (6)
    • ►  lip 2022 (6)
    • ►  cze 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (3)
    • ►  mar 2022 (5)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (2)
  • ►  2021 (38)
    • ►  gru 2021 (2)
    • ►  lis 2021 (4)
    • ►  paź 2021 (3)
    • ►  wrz 2021 (3)
    • ►  sie 2021 (4)
    • ►  lip 2021 (4)
    • ►  cze 2021 (1)
    • ►  maj 2021 (2)
    • ►  kwi 2021 (2)
    • ►  mar 2021 (2)
    • ►  lut 2021 (6)
    • ►  sty 2021 (5)
  • ►  2020 (49)
    • ►  gru 2020 (3)
    • ►  lis 2020 (2)
    • ►  paź 2020 (4)
    • ►  wrz 2020 (4)
    • ►  sie 2020 (6)
    • ►  lip 2020 (5)
    • ►  cze 2020 (3)
    • ►  maj 2020 (2)
    • ►  kwi 2020 (5)
    • ►  mar 2020 (5)
    • ►  lut 2020 (6)
    • ►  sty 2020 (4)
  • ►  2019 (66)
    • ►  gru 2019 (6)
    • ►  lis 2019 (4)
    • ►  paź 2019 (5)
    • ►  wrz 2019 (9)
    • ►  sie 2019 (9)
    • ►  lip 2019 (6)
    • ►  cze 2019 (5)
    • ►  maj 2019 (6)
    • ►  kwi 2019 (2)
    • ►  mar 2019 (3)
    • ►  lut 2019 (5)
    • ►  sty 2019 (6)
  • ►  2018 (59)
    • ►  gru 2018 (5)
    • ►  lis 2018 (5)
    • ►  paź 2018 (7)
    • ►  wrz 2018 (9)
    • ►  sie 2018 (7)
    • ►  lip 2018 (3)
    • ►  cze 2018 (8)
    • ►  maj 2018 (2)
    • ►  kwi 2018 (2)
    • ►  mar 2018 (3)
    • ►  lut 2018 (3)
    • ►  sty 2018 (5)
  • ►  2017 (5)
    • ►  gru 2017 (4)
    • ►  lis 2017 (1)

Polecany post

Podsumowanie okresu styczeń-maj 2025 i plany na czerwiec

Napisz do mnie w sprawie recenzji/artykułu/wywiadu :)

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Etykiety

Japonia (13) King (3) Murakami (6) PLOTKARA (3) Zafon (5) anime (3) arabia (1) autobiografia (5) baśnie (22) dla nastolatków (23) drama (5) fantasy (64) historyczne (32) holocaust (1) klasyk (22) klasyka dla nastolatków (11) klasyka dziecięca (2) komedia- czarny humor (12) kultura słowiańska (5) medyczne (5) mit (3) miłość (38) obyczajowe (115) podsumowanie (74) postapo (23) psychologia (30) psychologiczne (47) romans (53) science-fiction (23) stosik książkowy (29) sztuka (4) tag (2) thiller (26) thriller (14) wojna (9) współczesność (100) zapowiedz (27) zwierzęta (3) świat komiksu (1) święta (5)

Prawa Autorskie

Zabraniam kopiowania MOICH tekstów i zdjęć bez uprzedniego zezwolenia.

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych za kradzież tekstów, czy zdjęć bez upoważnienia autora przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 2-ch i/grzywnę.

Bardzo proszę o uszanowanie mojej pracy.

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Z Dziennika Książkoholiczki. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.