NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENKACH:

1)


2)


Od jakiegoś czasu miałam chęć na książkę typu fantasy polskiej autorki. Umieściłam cykl "Szamanki od umarlaków" na mojej TOP 20 książek na wakacje. A ponieważ wakacje nadeszły i trwają "pełną parą", to moja TOP lista poszła w ruch i padło własnie na ten cykl! Muszę przyznać, że jestem szczerze zaskoczona, bo czegoś takiego się niespodziewaniem! Ale, ale o czym mowa? Zapraszam na recenzję dylogii Martyny Raduchowskiej, której to główna bohaterka Ida ma prawdziwego Pecha! Chociaż nie, to Pech ma Idę!


 "Kto by pomyślał, że potomkini wielkiego rodu czarodziejów, wróżbitów i telepatów zbuntuje się wobec rodzinnej tradycji… Ida Brzezińska ma osiemnaście lat i uważa magię za stek bzdur. Jak sama twierdzi, taka z niej czarownica, jak z koziego zadka waltornia. Jedyne, o czym Ida marzy, to spokojne życie młodej dziewczyny: wymarzone studia psychologiczne na Uniwersytecie Wrocławskim, mieszkanie w akademiku, poznawanie świata… Niestety przeszkadzają jej w tym pojawiające się ni stąd ni zowąd trupy. Widzenie zmarłych i przewidywanie śmierci ludzi żyjących to magiczny dar, długo poszukiwany przez rodziców Idy. Nie jest łatwo być medium… a dodatkowo Ida ma prawdziwego Pecha!"

- LubimyCzytać



"Była jedna rzecz, której nikt o Idzie nie wiedział. Za cholerę nie chciała być wiedźmą."

Ida Brzezińska, potomkini wielkiego rodu czarodziejów, magów, wróżbitów nie posiada za grosz magicznych umiejętności. Tym samym staje się czarna owcą w rodzinie. Sama zdaje sie jednak tym nie przejmować i wieść w miarę normalne życie. Wszelką magię traktuje jak stek bzdur. Marzy o spokojnym studenckim życiu w murach Wrocławskiego Uniwersytetu, wytrwale zgłębiając się w tajniki ludzkiej psychologii. Wszystko to byłoby piękne, gdyby nie pojawiające się non stop żywe trupy, dusze zmarłych, czy nękające Idę upiory. Jak się okazuje, Ida ma unikalny dar, jest szamanką od umarlaków. Jest medium, które ma za zadanie bezpiecznie przeprowadzić duszę zmarłego na drugi brzeg Rzeki. Jednak to z pozoru łatwe do wykonania zadanie, jest niezwykle trudne. A już zwłaszcza, gdy wezwana dusza nie raczy się stawić na wezwanie... Dodatkowo Ida ma Pecha, albo mówiąc po prawdzie, to Pech ma Idę. W wielkim skrócie oznacza to mniej więcej, że Ida przyciąga kłopoty jak magnes.

Fabuła tomu pierwszego skupia się głownie na szkoleniu Idy jako medium. W tym tomie nie znajdziemy za wiele zwrotów akcji, za to spotykania z umarłymi mamy jak w banku! Tom pierwszy w dużej mierze służy jako wprowadzeniu Czytelnika w świat, gdzie świat rzeczywisty miesza się z magicznym, oraz zapoznaniu go z bohaterami.W tomie drugim akcja zdecydowanie nabiera tempa i swoistego klimatu grozy. Ida musi bowiem odnależść duszę czarodzieja, który utknął po drugiej stronie lustrzanych piekieł. Oj, będzie się działo! Dodatkowo oprócz duchów w drugim tomie spotkamy także wszelkiej maści inne stworzenia, wampiry, driady, czarty... Kto ma ochotę na wycieczkę do lustrzanych piekł? :D

Zestawiając ze sobą te dwa tomy muszę zwrócić uwagę na to, że są one niezwykle dobrze wyważone. W tomie pierwszym nie ma za wielu zwrotów akcji, to taka bardziej humorystyczna część dylogii, za to w tomie drugim autorka dosłownie lała akcją pełnymi wiadrami! To zasadniczo odróżnia od siebie te dwa tomy i sprawia, że Czytelnik może na spokojnie zapoznać się z bohaterami, w tym z całym gronem umarlaków, a następnie śledzić błyskawiczny rozwój akcji. Wiem, że niektórych, takie skrajności mogą odrzucać, jednak mi takie nierówne wydzielenie akcji nie przeszkadzało, byłam zaskoczona, ale w pozytywnym sensie!

Bardzo spodobał mi się sposób w jaki Raduchowska wykreowała bohaterów. Każdego z nich wyposażyła w unikatowe cechy i umiejętności. Nie stworzyła bohaterów idealnych w każdym calu, wskazała tez ich wady i ułomności, co sprawiło, że bohaterowie sprawiali wrażenie namacalnych postaci, z "krwi i kości".

Główną bohaterką jest Ida, na początku książki na pozór zwyczajna dziewczyna lat 18-stu, która przecież "tylko rozmawia z umarlakami". Dziewczyna jest czarną owcą w rodzinie pełnej magii i czarodziejów. Na samym początku warto zwrócić uwagę, że Ida zupełnie nie przejmuje się swoim statusem "czarnej owcy", a samą magię uważa za kompletną bzdurę. To dziewczyna z charakterem, która potrafi pokazać pazurki, gdy coś ją zdenerwuje. Ma niezwykle cięty język i potrafi sypnąć ripostą, bądź jakąś ciekawą uwagą w każdej chwili. Kto nie zna Idy, musi się przygotować na niezwykle "miłe" powitanie.  Po przeskoku czasowym w książce, gdy Ida kończy 20 lat obserwujemy jej wewnętrzną przemianę.Nauka u ciotki dała jak najbardziej pozytywne efekty. Ida stopniowo nauczyła się kontrolować swój dar.  Stała się bardziej opanowana i spokojniejsza. Jednak dwie rzeczy się nie zmieniły: jej cięty język i prześladujący Idę Pech. W tomie drugim dziewczynę czeka niezwykle trudne zadanie, musi odnależść duszę Czarodzieja i przyprowadzić ją na brzeg Rzeki. Tylko czy depczący jej po piętach Pech jej na to pozwoli? Bardzo polubiłam Idę, a jej niepohamowana zdolność do wpadania w tarapaty sprawiała, że nie raz i nie dwa wybuchałam śmiechem. A jej cięte riposty sprawiły, że polubiłam ją jeszcze bardziej!

"Mam wizje , prorocze sny, rozmawiam z umarlakami, przepowiadam śmierć, a ostatnio panicznie boję się wycieczki do lustrzanych piekieł i tego, że lada chwila dusza rozleci mi się na kawałeczki."

Kolejną postacią, którą warto wyróżnić jest Tekla, ciotka Idy, która podobnie jak jej siostrzenica posiada dar medium.Ciotka zamieszkuje starą willę, która delikatnie mówiąc jest "nawiedzona", a konkretniej, budynek odczuwa dokładnie to samo, co jego właścicielka. Jakby tego było mało, sama ciotka jest duchem! Tekla ma tylko jedno zadanie do wykonania. Musi wyszkolić siostrzenicę na medium, zanim skończy się jej czas egzystowania w postaci bezcielesnej na Ziemi. A ze skłonnością Idy do wpadania w tarapaty, to będzie naprawdę nie łatwe zadanie! Mogę śmiało powiedzieć, że Ida jest wierną kopią Tekli. Obie są podobne z wyglądu i mają tak samo cięte riposty na każdy temat. Nie sposób nie zżyć się z ta dwójka bohaterek! Ich zabawne dialogi nie raz wywoływały na mojej twarzy uśmiech. Dodatkowo sam pomysł ciotki Tekli jako ducha jest niezwykle oryginalny i sam w sobie zabawny!

"No,niechże Idą przestanie zapluwać jadem otoczenie, bo jeszcze mi dziurę w parkiecie wypali, lepiej niech mówi, co ja gryzie."

Następną postacią, która skradła moje serce i jest kluczowa dla całej fabuły jest Konstanty Kruszyński, zwany "Kruchym". To łowca wszelkiej maści stworów, poczynając od duchów, na demonach kończąc. Pomaga Idzie odnaleźć zaginionego czarodzieja. To postać ze smutną i niełatwą przeszłością, który swoje smutki topi w alkoholu. Dla przyjaciół jest jednak w stanie zrobić wszystko, z utratą życia w ich obronie włącznie. Nade wszytko kocha jeść, ale przez to nie jest wcale gruby!  Zawsze woli zakładać najlepsze, w przeciwieństwie do Idy, czym zaskarbił sobie moją sympatię. A jego uśmiech dodawał otuchy także i mnie, gdy akcja gwałtownie ruszała stępa.  To postać jak najbardziej pozytywna, stanowiąca idealne uzupełnienie do wybuchowego charakteru Idy. Kruchy, podobnie jak Ida sypie ripostami z rękawa, co sprawia, że książka jest zapisana ciekawymi wymianami zdań pomiędzy tą dwójką. Jak tu się oprzeć Kruchemu, no?
Oto jedna z takich "perełek":

"-Popracujesz u nas z pół roku - odparł, podnosząc kubek do ust - i lekcje nie będą ci potrzebne.
- A co będzie?
- Terapia u dobrego psychologa.
- Super. - Ida odrzuciła torbę na kanapę i pomaszerowała w stronę kuchni. - Mam dość. Muszę się napić. Poczęstowałabym, ale niestety, skończył mi się arszenik.
- Może być cyjanek - mruknął łaskawie Kruchy, gdy mijała go w drzwiach.
Szczerze zmartwiona pokręciła głową.
- Nie może. Działa zbyt szybko, a ja chcę patrzeć, jak umieracie długo i w męczarniach."


Język, jakim operuje autorka jest prosty, ale niezwykle barwny. Tym, co mnie najbardziej urzekło w tej książce jest wszechobecny humor, co dodaje powieści uroku i czyni ją nietuzinkową.  Moje "smaczkowe" cytaty to nie wszystko na co stać Raduchowską! Każda strona jest zapisana barwnym, humorystycznym językiem. To właśnie język jest tym, co wyróżnia tę powieść na tle wielu innych. Autorka  nie przesadziła ani z opisami, ani z dialogami. Wszystko było ładnie wyważone i pieczołowicie dopracowane, a przy tym wypełnione humorem, który sprawiał, że bardzo przyjemnie i szybko czytało mi się tę książkę. Nawet w chwilach grozy w "Demonie Luster" nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu, który cisnął mi się na usta.

"Piwnica! Ciemna, zimna, straszna, cicha piwnica! Tak, tak, tak! Toż to klasyka! Normalnie taka piwnica, że mucha nie siada! No właźże, dziewczyno, na co czekasz?"

Jeśli miałabym wyróżnić ten tom, który podobał mi się bardziej, zdecydowanie, byłby to tom 1, czyli "Szamanka od umarlaków".Mimo, że nagłe zwroty w "Demonie luster" były jak najbardziej na najwyższym poziomie i dopięte na ostatni guzik, to jednak, chyba przywykłam do spokojnego tempa akcji, jaki panował w tomie 1-szym. Tom pierwszy zapewni Czytelnikowi końską dawkę śmiechu,a drugi jest po brzegi wypełniony grozą czającą się po drugiej stronie luster, ale śmiechu również tam nie brakuje! Jednak moim faworytem zdecydowanie pozostanie tom 1 cyklu "Szamanki od umarlaków"

Jeśli szukacie powieści z humorem i dodatkowo z duchami w tle to ta powieść jest dla Was! Cykl "Szamanki..." czyta się lekko i szybko, dodatkowo z tak nietuzinkowymi bohaterami nie sposób się nudzić! To powieść lekka i przyjemna, pozycja wręcz idealna na wakacje! Może to być też wspaniały pomysł na prezent! Dla fanów Raduchowskiej, miłośników humoru przeplatanego z fantasy to pozycja idealna, a wręcz obowiązkowa!


Polecam serdecznie!
Moja ocena:8/10. :)


11 komentarzy:

  1. To brzmi naprawdę ciekawie, dziwne, bo słyszę o tej serii po raz pierwszy! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podobał mi się pierwszy tom. Drugi wkrótce będę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Seria Martyny Raduchowskiej brzmi jak coś, co mogłabym naprawdę polubić. Mimo to - z nieznanego powodu - wciąż nie mogę się do niej przekonać i pewnie mogłabym zrzucić winę na moje wciąż niestety istniejące uprzedzenie do polskich autorów, jednak sięgałam już przecież po ,,Dziewczynę z Dzielnicy Cudów" Anety Jadowksiej, którą zresztą bardzo polubiłam, a która klimatem może przypominać ,,Szamankę od umarlaków". Rozwiązanie tego problemu jest tylko jedno - chyba powinnam po prostu wypożyczyć tą książkę przy najbliższej wizycie w bibliotece i, nie zastanawiają c się za bardzo, przeczytać ją ;)

    Pozdrawiam cieplutko!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj koniecznie! Przyznam, że sama byłam początkowo uprzedzona do polskich autorów. Jednak, gdy sięgnęłam po Szeptuche Miszczuk, a potem po serię Raduchowskiej, to okazało się że te uprzedzenia były zupełnie niepotrzebne i zniknęły, jak ręką odjął. Nie masz się co obawiać. Zacznij czytać i zobaczysz, będzie super. Pozdrawiam serdecznie :) :*

      Usuń
  4. Słyszałam już o tych książkach, ponoć są genialne, na pewno muszę je przeczytać bo każdy je chwali :)
    https://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/07/szklany-tron-korona-w-mroku-dziedzictwo.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesująca recenzja. Jeszcze nie czytałam, ake chętnie przeczytam lubię powieści fantazy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam o tej serii i od tamtej pory się nad nią zastanawiam. Myślę, że kiedyś po nią sięgnę, bo nie licząc ,,Wiedźmina'' nie mam zbyt częstego kontaktu z polską fantastyką.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń