data wydania: 29 listopada 2017
liczba stron: 288
słowa kluczowe: literatura polska
język: polski

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENKACH:

1)

2)

Po "Purezento" sięgnęłam spontanicznie. Nawet się nie spodziewałam, że będzie to naprawdę kawał świetnej powieści obyczajowej. Dzięki tej pozycji po raz drugi zetknęłam się z twórczością Pani Bator. W odróżnieniu od przewodnika po Japonii, jakim był "Japoński wachlarz", jej ostatnia powieść "Purezento" to naprawdę książka niebanalna. Powieść podejmuje problemy borykania się z przeszłością, utratą, a przy tym również wypełniona subtelną nutką magii Kraju Kwitnącej Wiśni. Tę książkę otrzymałam, jako nagrodę w konkursie i gdyby nie to, to pewnie bym do niej zajrzała. Dlatego tym bardziej się cieszę, że mogłam przeczytać tak nietuzinkową powieść! Zapraszam na recenzję perły o Japonii, gdzie wszystko jest rzeczywiste i zarazem fantastyczne..:)
"Kiedy drzwi zamknęły się za jej chłopakiem, nie wiedziała, że widzi go po raz ostatni. Kiedy zaczęła uczyć polskiego Panią Myōko nie przypuszczała, że dzięki niej wyruszy w daleką podróż. Kiedy po raz pierwszy spotkała Mistrza Myō, nie sądziła, że jej życie na nowo nabierze sensu. Kiedy na jej drodze stanął mężczyzna ze znamieniem w kształcie oliwki na plecach, nie spodziewała się jak silna będzie miłość, która ich połączy. "
-LubimyCzytać


Głowna bohaterka niedawno straciła miłość swojego życia. Jest rozbita zarówno emocjonalnie, jak i psychicznie. Aby zapomnieć o bólu z powodu utraty rzuca się w wir pracy. Bohaterka to z wykształcenia nauczycielka języków polskiego i angielskiego. Poznajemy ją, gdy otrzymuje ofertę pracy w Polish Babel jako nauczycielka języka polskiego dla cudzoziemców. Tam spotyka dosyć osobliwą uczennicę, rodowitą Japonkę o imieniu Myōko. Uczennica wykazuje znacznie większy potencjał, czym wyróżnia się na tle klasy. Gdy szkoła Polish Babel zostaje zlikwidowana na główną bohaterkę czeka dosyć nietypowa prośba ze strony Pani Myōko.  To własnie za sprawą tajemniczej Japonki, główna bohaterka wyrusza w podróż do Kraju Kwitnącej Wiśni. Nie spodziewa się, że tam, dokona się jej zupełna metamorfoza, a czas zaleczy stare rany.

Fabuła powieści skupia się na wątku podróży, nie tylko w sensie fizycznym, ale i duchowym.
Przez całą powieść główna bohaterka zmienia się, dojrzewa. W Japonii dziewczyna styka się z pradawną sztuką naprawiania przedmiotów za pomocą złota, zwaną kinitsugi. Sztuka kinitsugi staje się metaforą losu głównej bohaterki. W miarę jak dziewczyna naprawia stare, zużyte, pęknięte naczynia, zasklepiają się również jej rany. Bohaterka otwiera się na świat i dokonuje własnego rozrachunku z przeszłością.

Akcji prawie w ogóle nie ma w tej książce. Każdego dnia mają miejsce nieco podobne, można powiedzieć wręcz schematowe czynności i wydarzenia. Mimo, że przez to książka może sprawiać wrażenie nudnej, jest zupełnie odwrotnie. Brak akcji w niczym nie psuje odbioru powieści, a nawet czyni ją przez to wyjątkową. Dzięki temu Czytelnik wraz z główną bohaterką podróżuje po ulicach Japonii, japońskiej kuchni i z każdym rozdziałem na nowo uczy się odkrywać piękno w małych rzeczach.

"Szukaj piękna w rzeczach małych."

Przez "Purezento" w każdym rozdziale przewija się całe mnóstwo postaci, zarówno tych mniej ważnych, jak i kluczowych dla całej fabuły. Przez to, że książka posiada tak wielu bohaterów Czytelnik może poznać przeróżne punkty widzenia i wyrobić sobie własne zdanie na temat wielu sytuacji życiowych.

Głowna bohaterka to kobieta rozbita emocjonalnie, która po śmierci swojego chłopaka rzuca się w wir pracy. Nie spodziewana propozycja ze strony Pani Myōko  i wyjazd do Japonii sprawią, że kobieta na nowo odnajdzie sens życia, dzięki pradawnej sztuce kinitsugi. Przyznam, że jej początkowa niechęć do wszystkiego wokoło, apatia, rozpamiętywanie danego wydarzenia, czy strach przed rekinami ludojadami przechadzającymi się między ludźmi były irytujące. Kiedy jednak dziewczyna otrząsnęła się i uporała z własnymi "demonami przeszłości" byłam w stanie nawet ją polubić. 

"Zdarzają się rzeczy, które nie czynią nas silniejszymi, nawet jeśli przeżyjemy. Chcemy wierzyć, że czas nas uleczy sam z siebie. Ale czas nie jest lekarstwem, jeśli pozostajemy bierni. Wtedy po prostu upływa, obojętny."

Makoto jest w połowie narodowości japońskiej. Tym co go wyróżnia jest znamię w kształcie śliwki na plecach. Mako to postać jak najbardziej pozytywna i ciepła. Jego miły charakter, gotowość do pomocy, umiejętność zachowania spokoju w każdej sytuacji sprawiły, że stał się moim ulubionym bohaterem tej powieści. Dodatkowo, był całkiem przystojny, a czego chcieć więcej? :)

"Potrzebowałam pracy. Umiałam uczyć. Siedział przede mną uczeń, który potrzebował konwersacji. Miał pod dolną wargą bliznę w kształcie znaku oznaczającego jednocześnie umysł i serce, nierozdzielnie. Znał imię kota, który ze mną spał. Może to tylko łut szczęścia. Może to tylko przypadek."

 W powieści, oprócz wątku podróży, o czym wspominałam na początku występuje jeszcze wiele innych. Ta wielowątkowość bardzo ubarwia powieść i nadaje jej nieco swoistego japońskiego czaru.

Wątek, który najbardziej rzuca się w oczy  to wątek przemijania, doczesności, którego metaforą jest tutaj pradawna sztuka kinitsugi, czyli naprawiania zużytych przedmiotów za pomocą złota. Sztuka kinitsugi jest z pewnością trudna, jak i czasochłonna. Wymaga od naprawiającego mnóstwa cierpliwości, spokoju i dokładności. W miarę, jak brniemy wraz z główną bohaterką przez tajniki sztuki kinitsugi, okazuje się, że naprawiać złotem można na wiele sposobów, są one jednak trudniejsze i bardziej czasochłonne. Sztuka kinitsugi stanowi w książce metaforę przemijania, doczesności, upływu czasu. Uczy, że tak jak japońska czarka,każdy człowiek nosi w swojej duszy tysiące ran, które czas musi zaleczyć, aby człowiek znów stał się "kompletny" i stanął na nogi.

Podobny obraz

"Jeśli się postaramy, możemy stworzyć nową całość z rozbitych części i łączących je blizn. Blizny po bólu, cierpieniu spowodowanym utratą, doznanych upokorzeniach są widoczne. Takie pozostaną. Do końca. Nie ukrywamy ich w poszukiwaniu sztucznej doskonałości. Niedoskonałość i przemijanie są częścią tego, kim jesteśmy. Część naszej podróży. I to właśnie jest piękne."

Wątek miłosny między Makoto a główną bohaterką opiera się przede wszystkim na wzajemnym zaufaniu. Nie znajdziemy tu więc żadnych 'ochów' i 'achów' na temat wielkiej miłości. Ten wątek rozwija się przez całą powieść, w sposób subtelny i delikatny. Powolny rozwój tego wątku daje Czytelnikowi wyobrażenie, o tym jak relacja miłosna pomiędzy dwojgiem ludzi powinna wyglądać. Uczy, że miłość opiera się przede wszystkim na zaufaniu do drugiej osoby.


"Byliśmy kroplami w nieskończonym morzu."

Wątek, który mnie najbardziej urzekł to subtelny wątek magiczny związany z japońskimi wierzeniami. Duchy obcujące z żywymi podczas Święta Obon (Japońskie Święto Zmarłych), czy niezwykła grota wypełniona wodą ukryta za posągiem japońskiej bogini, gdzie dokonuje się przemiana głównej bohaterki, uleczenie jej słabości dodają tej powieści niezwykłego i magicznego klimatu. Delikatnie, na tyle, aby nie przesadzić, ale równocześnie na tyle, by Czytelnik poczuł echa japońskiej magii i wierzeń Japończyków.  Oprócz tych "magicznych" smakoszy książka oferuje,jak na tacy, zapoznanie się z codziennym życiem mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni. Podczas codziennych spacerów wraz z główną bohaterką i jej kotem, Mushinem Czytelnik obserwuje jak naprawdę wygląda życie w Japonii. Poznaje ich zwyczaje, kulturę, wierzenia i nawyki. Tę całą otoczką japońskości widać w tej powieści niemal na każdym kroku, dlatego określenie tej powieści jako "powieść na wskroś japońska" jest jak najbardziej trafne! Przyznam, ze nie dowiedziałam się niczego nowego o zwyczajach japońskich mieszkańców, poza ideą sztuki kinitsugi, to jednak sam fakt, że kultura Japonii została w tej książce poruszona mi wystarczył i sprawił, że cieszyłam się mogąc obcować z kulturą Kraju Kwitnącej Wiśni.


"Zgubiłam się w jaskrawym jesiennym słońcu. Miedzy dwoma wcieleniami. Nie wiem, jak trafiłam akurat tu."

Język jakim operuje autorka na pewno nie należy do tych z kategorii "wysokich lotów". Jest oszczędny i prosty, pozbawiony wzniosłych wyrażeń, czy epitetów. W tej swojej formie oszczędności, wręcz surowości da się zauważyć melancholię i osobliwy smutek, który wręcz wyziera się z każdej strony powieści.Mimo tego, że kocham książki określane"mianem wysokich lotów",to jednak ten prosty i surowy styl autorki pasuje jak ulał do tej książki. Prostota formy, dokładność, melancholia, surowe wychowanie, te cechy są wpisane komputerowo w życie Japończyków. Własnie dlatego, subtelny, ale prosty język tak świetnie pasował i nie psuł mi odbioru tej książki. Bardzo przyjemnie mi się ją czytało.

Mimo, że w mojej ocenie tej książki znacznie przeważają plusy to jednak znalazły się również jej minusy. Są to głownie niedowiedzenia w fabule. Do tych niedopowiedzeń należy między innymi fakt, że główna bohaterka wyjeżdża do Japonii właściwie nie wiedząc na jak długi okres czasu. Bohaterka zgodziła się na wyjazd i w każdej chwili może się okazać, że będzie musiała wrócić, co było irytujące i moim zdaniem zupełnie pozbawione logiki. Bohaterka zgadzała się prawie na wszystko, bez zdawania pytań, co chwilami było tak irytujące, że miałam ochotę nią potrząsnąć. Brak zainteresowania podstawową wiedzą "kiedy, po co, na ile?" był wprost rażący, a przez to niezmiernie irytujący. Wyglądało to tak, jakby dziewczynie było wszystko jedno, jakby zupełnie straciła zainteresowanie własnym losem.

Dodatkowo, nigdzie nie znalazłam ani słowa, czy choćby wzmianki, o tym, jak główna bohaterka ma na imię. To dosyć nie istotny szczegół, ja lubię jednak wiedzieć, jak nazywają się głowni bohaterowie powieści.

Kolejnym minusem tej powieści był brak przypisów odnośnie japońskich sformułowań występujących w powieści. Takie niby banalne, a jednak, gdyby przypisy się znalazły to ta powieść byłaby o niebo  jeszcze bardziej "japońska".

Tak, jak pisałam wcześniej, ta powieść ma o wiele więcej plusów, niż minusów, no, ale każdy ma swoje "ale". Na zakończenie muszę przyznać, że bardzo lekko i szybko mi się ją czytało. Przeczytałam w niecałe 3-4 dni i nawet nie zauważyłam, kiedy to minęło!



Jednym z powodów, dla których warto sięgnąć po "Purezento", oczywiście, nie licząc pięknej okładki jest sam tytuł powieści. Tytułowe purezento oznacza po japońsku prezent, co samo w sobie sugeruje nam 2 rzeczy. Po primo zapoznawanie się z tą powieścią przypomina powolne odpakowywanie prezentu. Niby powieść banalna, opatrzona piękną okładką, a jednak, to coś więcej!Po secundo bazując na samym tytule "Purezneto" samo w sobie może być książką idealną na prezent. A już zwłaszcza dla osób zainteresowanych Krajem Kwitnącej Wiśni! Komu polecam?Przede wszystkim, „Pureznto” to powieść dla osób zainteresowanych Japonią, szukających szczypty dobrego romansu. Jest to powieść lekka i przyjemna, idealna dla tych, którzy szukają dobrej powieści na lato! Serdecznie polecam!

Moja ocena: 7/10 :)

5 komentarzy:

  1. Mam mętlik w głowie. Zobaczymy, może się zdecyduję.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja - jestem pod wrażeniem :) ciekawi mnie Japonia, więc czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na razie książka nie w moim stylu, ale być może w trakcie czytania zmieniłabym zdanie ;)
    https://redamancyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń