Po powieść Jenny Han Tego lata stałam się piękna sięgnęłam zupełnie spontanicznie. Tytuł kojarzyłam z widzenia, jednakże do przeczytania tej książki skłoniły mnie następujące rzeczy: zwiastun ekranizacji oraz fakt, iż akcja książki toczy się latem. Pomyślałam więc, że będzie to doskonały tytuł rozpoczynający sierpniową porę. Mimo iż zdecydowanie nie określiłabym tej książki mianem wybitnej, co najwyżej jako pozycję wartą uwagi na "jeden raz", to muszę jednak oddać autorce to, że umieszczenie akcji powieści w samym sercu upalnej letniej pory zgrało się niemal idealnie. Dzięki temu bowiem mogłam z pełnym zaangażowaniem wczuć się w opisywane wydarzenia. Czy jednak Tego lata stałam się piękna w jakiś sposób może konkurować z trylogią Do wszystkich chłopców, których kochałam? Właśnie to pytanie postanowiłam sobie zadać przed rozpoczęciem lektury.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Cykl życia młodej Belly wyznacza jedna pora roku, lato. Pozostałe trzy w ogóle dla niej nie istnieją. Dla niej wszystko, co najlepsze ma miejsce właśnie letnią porą. To wówczas spędza czas z dwójką braci Fisher, Conradem i Jeremiahem, którzy traktują ją niczym młodszą siostrę. Jeden z nich stanowi obiekt jej dziecięcych i młodzieńczych westchnień, zaś drugi jest najlepszym przyjacielem. Tego lata jednak coś się zmieniło. Bracia nie traktują już Belly jako młodszej siostry. Zarazem są to ostatnie wakacje, które spędzają wspólnie, zanim bracia rozpoczną studia. Tegoroczne wakacje zmienią wszystko, zarówno na lepsze, jak i na gorsze.
- opis własny
Sięgając po Tego lata stałam się piękna byłam przede wszystkim ciekawa, czy Jenny Han zaskoczy mnie zupełnie nową realizacją młodzieżówki tym razem z wakacyjnym tłem. Gdzieś z tyłu głowy tliło się jednak intuicyjne przeświadczenie, że ta powieść raczej nie pretenduje do miana następcy po kultowej serii Do wszystkich chłopców, których kochałam, zresztą całkiem słuszne. Różnica między obydwoma książkami jest na tyle diametralna, że w zasadzie nawet nie mam po co ich ze sobą porównywać. Do pewnego stopnia jestem wręcz rozczarowana tym, że autorka, która napisała naprawdę świetną trylogię z historią miłosną w tle, potrafiła stworzyć powieść tak mocno obiegającą od jej stylu, umiejętności tkania fabuły czy nawet kreacji samych bohaterów. Tego lata stałam się piękna to powieść zdecydowanie nie dająca się porównać względem wspomnianej serii, a wypadająca przy niej wręcz blado i nijako.

Pod względem fabularnym powieść ta przypomina zbyt szybką jazdę rollercosterem, poszczególne epizody następują po sobie zbyt szybko, pozbawione są przy tym jakiegokolwiek głębszego przekazu, a wszystko zamyka się w niedopowiedzeniach i półsłówkach. Na uwagę zasługuje też fakt, iż działania bohaterki, skądinąd, skoncentrowanej wyłącznie na sobie, potrafiły mnie mocno zirytować. Zdaję sobie sprawę, iż literatura młodzieżowa rządzi się własnymi prawami, które może nie są do końca przemyślane, jednakże w przypadku tej książki bardzo mocno rzutuje to na negatywny odbiór książki. Fabularnie staje się ona spłycona, przez co w zasadzie trudno jest znaleźć w niej pozytywy.

Tego lata stałam się piękna zdecydowanie nie jest pozycją, po której można by się zbyt wiele spodziewać, choć znalazły by się jeden, może dwa, momenty zaskoczenia. Akcja wbrew pozorom rozwija się bardzo szybko, jednakże ceną za to jest spłycony rozwój fabuły. Wydarzenia następują po sobie kolejno, szybko, ale bez jakiegokolwiek głębszego zagłębienia się weń. Można by dopatrywać się w takim zabiegu próby realizacji typowej "młodzieżówki" wypełnionej dialogami i mnogością drobnych, choć niewiele znaczących wydarzeń. Paradoksalnie, w przypadku tej książki, dzięki jej "płytkiej warstwie" naprawdę nie potrzeba zbyt wiele czasu, aby się wciągnąć, co czyni ją pozycją idealną na lato. Sama przeczytałam tę powieść w niecałe dwa dni, choć z drugiej strony bardzo brakowało mi szerszego rozbudowania i głębi pod względem fabularnym.

Klimat to chyba największy atut, jaki jestem skłonna tej książce przypisać. Autorka znakomicie wykreowała atmosferę lata, wypełniła swoją powieść momentami o młodzieńczych imprezach, wieczorach filmowych, spalonej słońcem plaży i nocnym pływaniu w basenie. Praktycznie nie zabrakło niczego, czego potrzeba do stworzenia powieści z motywem lata w tle. Zarazem jednak fakt, iż fabuła pozbawiona została głębi, a wydarzenia toczyły się nieco zbyt szybko, nie mogłam w pełni nacieszyć się tym letnim klimatem, lecz przynajmniej udało mi się go zasmakować.

Tym, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło w niniejszej powieści, był język, który choć niemal w całości poprawnie stylizowany na młodzieżowe trendy, bardzo pasował do książki Han. Co prawda, brakowało mi niezwykle mocno jakiejś głębszej treści, jednakże dzięki temu dość szybko przebrnęłam przez tę książkę, zajęło mi to właściwie jedno popołudnie z uwzględnieniem doczytania zakończenia następnego poranka. Tym sposobem autorka bardzo zgrabnie oddała zarówno rzeczywistość w jakiej żyją obecni nastolatkowie, jak również zadbała o to, by sprawnie podkreślić ich podejście do życia, pęd za przyjemnością i nastawienie bardziej na "ja" niż "my".

Han należy również oddać to, że choć wykreowała swoich bohaterów na współczesną nastoletnią modłę bardzo sprawnie, to zarazem zadbała o to, by ukazać ich wyjątkowe i wyróżniające cechy. Dzięki temu, pomimo faktu, że ich osobowości pozostają pozbawione introspekcji, do pewnego stopnia potrafią się oni wybić ponad zwykłą powierzchowność. Najlepiej zostały zarysowane sylwetki trójki głównych postaci: Jeremiaha, Conrada i oczywiście Belly. Pisarka zadbała o to, aby każdej ze swoich bohaterów przypisać pewne szczególne cechy charakterystyczne, co zresztą wyeksplorowała do tego stopnia, że podczas lektury nie mogłam nie dostrzec tak gładko zarysowanych stereotypów. Belly uosabia chodzącą nastoletnią piękność o dość niskim poczuciu własnej wartości z nastawieniem na uwiedzenie chłopców, a w szczególności Conrada, który jest jej młodzieńczym obiektem westchnień. Praktycznie w ogóle nie zwraca uwagi na uczucia pozostałych postaci, jest mało spostrzegawcza, a przy tym chętnie manipuluje innymi. Nie ukrywam, że fakt, iż to właśnie ona była główną bohaterką, a zarazem i narratorką powieści, okropnie mnie irytował. Belly stanowiła typowy stereotyp przysłowiowej naiwnej blondynki, a jej nieumiejętność dostrzegania faktów sprawiła, że ta postać wydawała mi się płaska i mało interesująca. Spodobało mi się natomiast całkowite zróżnicowanie braci: wesołego i skłonnego do żartów, empatycznego młodszego Jeremiaha oraz ponurego i zamkniętego w sobie Conrada, jak również zaskakująco barwna postać Sussanah, mamy braci. Gdybym miała zabrać się za lekturę kolejnego tomu, zrobiłabym to dla Jeremiaha, ale już na pewno nie dla Belly czy Conrada.

Reasumując, Tego lata stałam się piękna to pozycja, która może okazać się dobrą odskocznią, ciekawą wyprawą w nastoletnie czasy, tuż przed wejściem w okres dorosłości. Dla mnie zdecydowanie taka była. Brakowało mi pewnego rodzaju głębi, postacie zostały wykreowane jako zdecydowanie zbyt płytkie, bym w jakiś sposób mogła polubić jakiegokolwiek bohatera, choć gdybym miała wybierać byłby to Jeremiah. Nie będę ukrywać, że po autorce trylogii, która wzbudziła w moim sercu zachwyt, czyli Do wszystkich chłopców, których kochałam, spodziewałam się czegoś znacznie lepszego, niż to, co otrzymałam. Na tle serii o Larze Jean, historia Belly wypada zdecydowanie zbyt słabo, a w zasadzie zbyt rozczarowująco, bym mogła wystawić jej wyższą notę niż te 5/10 gwiazdek, które dałam tej książce na LubimyCzytać. W najbliższym czasie raczej nie zamierzam czytać kolejnych tomów, choć kto wie, być może w przyszłym roku najdzie mnie na tego typu historię "niższych lotów" z wakacyjnym klimatem w tle i nastoletnim romansem.
Tego lata stałam się piękna nie jest pozycją, od której należało by wiele oczekiwać, zwłaszcza, jeśli ktoś postrzega ją w kategoriach nowej lepszej historii miłosnej niż Do wszystkich chłopców, których kochałam. Pozycja zdecydowanie przeciętna i mało wymagająca, co wbrew pozorom czyni ją poczytną, w sam raz na wakacyjną porę. Jeśli szukacie powieści, której akcja przeniesie Was na nadmorską plaże, wśród rozpromienione nastoletnie towarzystwo, pozycja od Jenny Han powinna się Wam spodobać. Jednakże, nie nastawiajcie się na lekturę w jakikolwiek sposób wybitną, gdyż zwyczajnie się rozczarujecie. Ot, dobra pozycja na "jeden raz".

Moja ocena: 5/10. :)

Brak komentarzy: