Jako studentka i dziennikarka, miałam przyjemność uczestniczyć w wielu wydarzeniach kulturalnych, nie tylko literackich czy filmowych, ale również i teatralnych. W marcu byliśmy z całą redakcją na słynnej wystawie Van Gogha, natomiast tydzień temu, miałam okazję obejrzeć spektakl teatralny na podstawie serialu Miasteczko Twin Peaks o zbliżonym tytule Twin Peaks. Do czerwonych drzwi zapukam w krakowskim teatrze Barakah. Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem zarówno gry aktorskiej, jak i fabuły spektaklu. Co prawda, wolałabym, gdyby niektóre wątki zostały pominięte, aczkolwiek samo przedstawienie było ciekawym przeżyciem i na pewno nie spodziewałam się aż tylu odczuć naraz! Twin Peaks to jak dla mnie bardzo specyficzna sztuka i choć miałam nieco inne wyobrażenie o niej, zanim poszłam na spektakl to wyjście uważam za bardzo udane! W przerwie od magisterki, projektów, rozmów o pracę i przygotowywaniu się na konferencję magistrantów, ta chwila wytchnienia była wręcz pożądana.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Licealistka Laura Palmer zostaje znaleziona martwa. Dość szybko wychodzą na jaw nie tylko sekrety rodziny Palmerów, ale także i wszystkich mieszkańców Twin Peaks. Sama Laura natomiast nie okazuje się być wcale typową "grzeczną uczennicą", ale prostytutką zarabiającą na niniejszej profesji. Patologia, przekręty, seks i narkotyki, to wszystko dobitnie zostaje przedstawione w niniejszym spektaklu. Nie zabraknie również pytań o to, kto tak naprawdę jest prawdziwą ofiarą. A może wszyscy jesteśmy ofiarami naszych przekonań, wychowania i środowiska. Ostatecznie wszyscy podlegamy w pewnym stopniu determinizmowi.

- opis własny

Twin Peaks w teatralnej odsłonie daje się poznać jako dzieło dokładnie przemyślane. Choć fabuła obraca się wokół śmierci licealistki Laury, na jaw szybko wychodzą nieznane dotąd szczegóły mieszkańców miasteczka. Nie brakuje tutaj brutalnych i mocnych scen, ale to gra aktorska robi największe wrażenie. 

Przepełnieni emocjami aktorzy meandrują wokół własnego ja, powoli acz nieuchronnie odsłaniając coraz to mroczniejsze tajemnice miasteczka, ale też mrok tkwiący w każdym z jego obywateli. Odpowiedź na pytanie o morderstwo uczennicy i jej prawdziwą tożsamość – typowa „grzeczna dziewczyna” z problemami czy też prostytutka mająca romans z każdym – staje się kwintesencją oceny moralnej społeczeństwa, ale też próbą spojrzenia na własny wewnętrzny mrok. Bohaterowie z właściwą sobie autentycznością pogłębiają mroczną atmosferę sztuki ubogacając ją o jednoznaczne stwierdzenie, że w gruncie rzeczy każdy jest winny. 

W zasadzie nie spodziewałam się, że Twin Peaks wywrze na mnie aż tak silne wrażenie i będąc już po seansie potrzebowałam kilku dni, żeby ułożyć sobie, co ja tak naprawdę myślę o niniejszej sztuce, bo jej gwałtowność oraz mocna wymowa aż nazbyt rzucają się w oczy. Momentami były zresztą aż nazbyt mocne, zwłaszcza, jeśli główny aktor z pasją zaczyna nagle wrzeszczeć. Jego emocje były dosłownie namacalne!

Kwestiom moralnym należy również przyjrzeć się z kategorii podwojenia i możliwych sobowtórów, gdyż podług tej koncepcji każdy nosi w sobie drugie mroczniejsze „ja”. Motyw doppelgängera [sobowtór, czarny charakter, zły bliźniak – przyp.red.] dodatkowo wzmacnia aurę tajemnicy i sprzyja kłębiącym się zapytaniom i skutecznie demaskuje pozorną niewinność. Nie bez znaczenia pozostaje również silnie obecny motyw rodziny, która okazuje się być tak naprawdę patologiczną, ujawnia jak głęboko kłamstwa przeniknęły do każdej sfery małomiasteczkowego życia. Właśnie to ich obnażanie było tym, co w pewnym sensie najbardziej mnie intrygowało w całym przedstawieniu. To niemalże przerażające, ile człowiek potrafi w sobie skrywać, a jednocześnie udawać za fasadą życie przykładnego, zwyczajnego obywatela.

Bohaterowie sprytnie i z wyczuciem meandrują na granicy szaleństwa, dając upust skrywanym dotąd gwałtownym emocjom i namiętnościom. Dialogi generują pożądane napięcie i chęć oczekiwania na wyjaśnienie zasadniczej i najważniejszej kwestii: kto zabił Laurę? Twin Peaks to spektakl, który trzeba zobaczyć, nie tylko ze względu na popularność serialu Miasteczko, ale mrożącą w żyłach grę aktorską przepełnioną autentycznymi emocjami.

Spektakl Twin Peaks wymyka się jednoznacznej klasyfikacji gatunkowej. Niepokojąca, zagęszczająca się atmosfera, mnogość wątków oraz odsłanianie pozorności w połączeniu z melodramatyczną grą aktorską sprawiają, że spektakl przypomina horror z elementami rodem z amerykańskich oper mydlanych. Niniejsze dzieło pozostaje w swojej konwencji surrealistyczne i momentami zabawne, ale przy tym dobitnie wystawia druzgoczącą ocenę społeczeństwu. Mimo wszystko, cieszę się, że miałam sposobność zobaczyć niniejszą sztukę na deskach teatru Barakah! 

1 komentarz: