Seria z Żurawiem zaskakuje bogatą i różnorodną ofertą współczesnej literatury azjatyckiej. Powieść Li Kotomi, laureatki Nagrody imienia Akutagawy z 2021 roku, podejmuje motyw czasu i jego wpływu na tożsamość bohaterki. Niekwestionowanym bohaterem jest także język. Pomimo niewielkiej objętości, książka zawiera maksimum treści, przy jednoczesnym minimalnym doborze słów. Prostota i refleksyjność jeszcze mocniej podkreślają wymowę dzieła.
NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Wyspa pajęczych lilii jest powieścią inicjacyjną. Na porośniętą czerwonymi liliami wyspę morze wyrzuca nieprzytomną dziewczynę. Pod opieką wyspiarzy kobieta stopniowo odzyskuje siły. Jej przeszłość pozostaje jednak tajemnicą. Szybko okazuje się, że Umi pochodzi ze świata spoza wysypy. Pozbawiona własnej historii, nie ma innego wyjścia, jak nauczyć się języka wyspiarzy. Świat pełen tajemniczych rytuałów, rządzony przez kapłanki zwane noro, fascynuje Umi, która poszukuje dla siebie nowej drogi. Jednak jej przeszłość stanowi ku temu nie lada przeszkodę.
- opis własny

Li Kotomi stworzyła wielowarstwową powieść, w której nie brakuje głębi. Tożsamość, język i historia stanowią kluczowe wątki, niezbędne do zrozumienia przesłania utworu. Szczególną rolę odgrywa motyw czasu. Historia, choć częściowo kształtuje osobowość, nie determinuje jednak całkowicie tożsamości jednostki. To w codziennych wyborach i przywiązaniu do tradycji uwydatnia się natura człowieka. Decydując się na pozostanie na wyspie, przyswojenia jej obyczajów i języka, Umi tworzy swoją tożsamość na nowo. Nie odcina się przy tym od własnej historii, która w końcu wychodzi na jaw, ale łączy ją z nowo nabytą codziennością. To właśnie w teraźniejszości i działaniu odnajduje kwintesencję swojego „Ja”.
Tym, co szczególnie zasługuje na uwagę jest bogactwo motywów, które w krótkiej powieści Kotomi zaskakują czytelnika. Akcja osadzona na odciętej od świata wyspie przywołuje echo utopijnej krainy szczęśliwości. Dominacja noro, tajemniczych kapłanek, sprawia, iż powieść ta łączy w sobie konwencję tradycyjnych powieści utopijnych wzbogaconych dodatkowo o feministyczny wydźwięk.
Tym, co szczególnie zasługuje na uwagę jest bogactwo motywów, które w krótkiej powieści Kotomi zaskakują czytelnika. Akcja osadzona na odciętej od świata wyspie przywołuje echo utopijnej krainy szczęśliwości. Dominacja noro, tajemniczych kapłanek, sprawia, iż powieść ta łączy w sobie konwencję tradycyjnych powieści utopijnych wzbogaconych dodatkowo o feministyczny wydźwięk.
Wyspa pajęczych lilii wciąga już od pierwszej strony. Autorka bardzo dba o to, aby przyciągnąć uwagę czytelnika i zogniskować ją przede wszystkim na rozwoju wewnętrznym Umi. To właśnie proces kreacji przez bohaterkę swojej tożsamości na nowo wyznacza oś fabularną powieści. Pomimo stosunkowo niewielkiej objętości w powieści dzieje się naprawdę dużo. Zaskakujące i nagłe zwroty akcji intrygują odbiorcę i sprawiają, że trudno choćby na moment odłożyć książkę.
Li Kotomi w umiejętny sposób splata przeszłość Umi z aktualnymi wydarzeniami na wyspie tworząc swego rodzaju paralelę. W ten sposób zmusza swojego odbiorcę, a robi to zresztą w bardzo sprytny sposób, do zauważenia, jak nasza przeszłość oddziałuje na teraźniejszość, nawet w przypadku, gdy pozornie nie widać pomiędzy nimi związku. Jednakże przesłaniem, jakie Kotomi chce przekazać swojemu czytelnikowi jest skupienie się na tym, co jest teraz, na chwili obecnej, a także na tym, w jaki sposób zbudować swoją przyszłość. Przeszłość nie definiuje "Ja", robi to teraźniejszość. "Ja" to decyzja o własnej tożsamości i budowanie na tej podstawie swojej przyszłości. W ten sposób postępuje Umi. Wyspa pajęczych lilii stanowi niezwykle ważną lekcję, aby nie koncentrować się na przeszłości, ale skupić się na tym, na co ma się teraz wpływ.
Chociaż dzieło tajwańskiej pisarki koncentruje się na trójce postaci pierwszoplanowych, nie wolno zapomnieć o języku – prawdziwym bohaterze utworu. Li Kotomi podejmując tematykę bariery językowej, wplata aż trzy różne warianty języka. Pozwala to jeszcze wyraźniej unaocznić zagubienie Umi, która nie tylko musi poznać aż dwa języki wyspy – mówiony i pisany. Ten zabieg wzmacnia także uniwersalną wymowę powieści. To za pomocą języka poznajemy świat i definiujemy naszą tożsamość.
Chociaż dzieło tajwańskiej pisarki koncentruje się na trójce postaci pierwszoplanowych, nie wolno zapomnieć o języku – prawdziwym bohaterze utworu. Li Kotomi podejmując tematykę bariery językowej, wplata aż trzy różne warianty języka. Pozwala to jeszcze wyraźniej unaocznić zagubienie Umi, która nie tylko musi poznać aż dwa języki wyspy – mówiony i pisany. Ten zabieg wzmacnia także uniwersalną wymowę powieści. To za pomocą języka poznajemy świat i definiujemy naszą tożsamość.
Wyspa pajęczych lili to nietuzinkowa powieść, która bardzo mnie poruszyła. Jej głębia i przesłanie, wszystko to, co Li Kotomi zdołała pomieścić w swojej niewielkiej książce. Obym w tym 2025 roku odkryła więcej takich literackich perełek!

Wyspa pajęczych lilii to powieść, na którą warto przeznaczyć sobie trochę czasu. Pomimo niewielkiej objętości, dzieło wymaga skupienia i głębszej refleksji. Czytając książkę Li Kotomi trudno nie zastanowić się nad tym, co nas kształtuje – przeszłość czy codzienne wybory podejmowane w teraźniejszości?
Moja ocena: 8/10. :)
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu WUJ!
https://fanfikihelenki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńProszę przeczytaj posty i zostaw choć jeden ogólny komentarz z twoją opinią dotyczącą całości.