NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
- Lem w Barakah: "Na początku była ciemność i zimne ognie", reż. Bartek Juszczak, premiera: 30 listopada 2024
Teatr Barakah, obchodzący w tym roku swoje dwudzieste urodziny, stale wyszukuje najnowszych talentów. Tym razem padło na laureatkę „Stypendium Twórczego Miasta Krakowa” – Martynę Dyląg. Inspirowany twórczością Stanisława Lema, spektakl zadaje pytanie: ciało nie jest samo w sobie nieustannym eksperymentem, które można wciąż na nowo modyfikować? Futurystyczna wizja unika jednoznacznej odpowiedzi, ale szokuje widza karykaturalnymi obrazami.
Krakowski teatr chętnie sięga po twórczość klasyczną, tym razem stawiając na Dzienniki gwiazdowe, niekoniecznie w tradycyjnej odsłonie. Na ziemię przybywają oni – ci z kosmosu, pozbawieni imion i emocji, którzy naśladują ludzkie gesty i mimikę, badając naszą naturę. Ich działania zmuszają widza do refleksji nad cielesnością, ruchem i możliwością tęsknoty za autentycznością ludzkiej twarzy w przyszłości.
Tym, co z pewnością
przykuwa uwagę jest wykorzystanie performance’u, gdzie ciało staje się głównym
narzędziem wyrazu, aczkolwiek mnogość i dwuznaczność gestów utrudnia odbiór. Na
scenie, w ciemności poruszają się trzy postacie, a ich ruchy zsynchronizowane
są z pojawiającym się na ekranie obrazem i muzyką, co wprowadza element
zaciekawienia. Intrygującym
elementem spektaklu jest wykorzystanie sztucznej inteligencji jako czwartego i
niewidzianego bohatera. To AI odpowiada na pytania, które w pewnym momencie
padają z ust bohaterek, co zbliża spektakl do futurystycznych wizji Lema.
- Ile masek zakładamy na co dzień? "Persona K2", reż. Magdalena Łazarkiewicz, Barakah, premiera: 28 grudnia 2024
Teatr Barakah zakończył rok 2024 nietuzinkową sztuką. Persona K2, odwołując się do pojęcia tytułowej persony, zachęca widza do refleksji nad tym, ile twarzy przybieramy każdego dnia, usiłując spełnić narzucone oczekiwania. Spektakl zmusza do zadawania pytań o własną tożsamość, często ukrywaną przed światem zewnętrznym. Inspirowana emocjonalnymi filmami Bergmana Persona, sztuka Persona K2 to dzieło, które na długo pozostanie w pamięci.
Persona K2 to spektakl na wskroś współczesny, obficie czerpiący z dokonań Carla Gustawa Junga. Pojęcie „persony” w psychologii odnosi się do maski zakładanej w celu ukrycia prawdziwych uczuć czy zamaskowania motywów. Za maską skrywa się „cień” – ta część osobowości, która symbolizuje złe skłonności oraz mroczne instynkty.
Oś fabularna spektaklu skupia się na relacji Matki i Córki, wykraczającej poza granice realizmu. Tytułowe K2 odnosi się do dwóch bohaterek: Matki – wybitnej aktorki i kobiety sukcesu, oraz Córki, desperacko pragnącej zwrócić na siebie uwagę rodzicielki. Gdy pewnego dnia Matka milknie, Córka otrzymuje szansę, by wyrazić swoje żale. Następuje symboliczne odwrócenie ról – Córka, która do tej pory pozostawała w cieniu, zmuszona jest skonfrontować się ze swoim prawdziwym „Ja”.
Relacja między bohaterkami to kwintesencja symboliki Persony i jej Cienia. Wściekłość Córki zostaje skonfrontowana z obojętną, milczącą postawą Matki. Ich interakcja to nie tylko dramat rodzinny, ale także uniwersalne starcie różnych aspektów ludzkiej psychiki. Twórcy zadają pytanie: czy egoizm i władczość Matki mogą ustąpić miejsca współczuciu i miłości?
Persona K2 to dzieło pełne napięcia i niejednoznaczności, które zachwyci miłośników teatru psychologicznego. Podobne motywy podejmuje Eleny Ferrante w powieści Córka (na blogu pojawiła się oczywiście recenzja tej książki, zainteresowanych odsyłam do spisu), po którą warto sięgnąć i zestawić ze sobą obydwa te dzieła.
- Śakuntala, czyli sztuka łącząca narodowości: Śakuntala. Znak poznania, reż. Klaudia Kuc, grupa „Secesja”, Auditorium Maximum, premiera: 8 stycznia 2025
Uniwersytet Jagielloński rozpoczął rok 2025 od uroczystego jubileuszu współpracy polsko-indyjskiej. Z tej okazji 8 stycznia w Auditorium Maximum wystawiono sztukę Śakuntala. Znak poznania, przygotowaną przez Międzywydziałową Studencką Grupę Teatralną „Secesja”. Obecność gości z Indii dodała wydarzeniu wyjątkowego charakteru i podkreśliła znaczenie wieloletnich międzynarodowych relacji.
Scenariusz powstał na podstawie eposu starożytnego indyjskiego poety Kalidasy o tym samym tytule. Przekładu na język polski dokonał Stanisław Schayer. Sztuka opowiada tragiczną historię miłosną Śakuntali, córki wielkiego mędrca i niebiańskiej nimfy Menaki, która stała się matką Bharaty – słynnego indyjskiego cesarza.
Na szczególne uznanie zasługuje zarówno przygotowanie aktorskie oraz oprawa sceniczna. Symbolicznym i wyrazistym elementem były dźwięki gongu, które wyznaczały granice poszczególnych scen, nadając im dramaturgii. Dodatkowym uzupełnieniem spektaklu były indyjska muzyka oraz śpiew, odzwierciedlające głębię emocji bohaterów. Barwne kostiumy aktorów, wszechobecna biżuteria zawierająca dzwoneczki, pozwoliły widzom w pełni zanurzyć się w egzotycznym klimacie spektaklu.
Ruch odgrywał równie istotną rolę. Energiczny taniec Śakuntali i jej towarzyszek zachwycił całą gamą emocji – od radości po smutek i rozpacz. Mistyczną atmosferę zbudowała scena modlitwy do żywiołów. Towarzyszący jej delikatny taniec wprowadził poczucie zadumy i refleksję nad uniwersalnymi wartościami oraz związku człowieka z naturą.
Umiejętne operowanie muzyką pozwoliło widzom poczuć ducha indyjskiej kultury. Niezwykłą atmosferę dopełnia finezyjna gra światłem. Jednakże brak mikrofonów znacznie wpłynął na jakość i słyszalność wypowiadanych przez aktorów kwestii, co stanowiło jedyny mankament.
Śakuntala to dzieło o ponadczasowej wymowie, które buduje pomost między kulturami. Spektakl przygotowany przez grupę „Secesja” stał się godnym zwieńczeniem jubileuszu współpracy polsko-indyjskiej, przyczyniając się do zacieśnienia relacji między narodami. Tragiczna historia miłosna z IV-V wieku wciąż zachwyca i wzrusza widzów.
Recenzje dla Pismo Studentów WUJ - Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego
Brzmi ciekawie. Niestety przez natłok nauki w szkole policealnej nie mam czasu na wyjścia do teatru - jedynie czasem w weekendy do kina.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać twoich komentarzy na moim nowym blogu.
Dzięki, takie wyjścia to spora część pracy dziennikarskiej :)
UsuńPS. Zostawiłam u Ciebie komentarz