Ci, którzy są ze mną na tyle długo wiedzą już, że najczęściej czytanym przeze mnie gatunkiem jest fantasy. Dlatego też w natłoku pozytywnych i na przemian negatywnych opinii o serii "Żniwiarz" zdecydowałam się sięgnąć po tę lekturę. Odkąd moja miłość do słowiańskich baśni zaczęła kwitnąć, nie mogłam przejść obojętnie obok wizji słowiańskich legend i mitów, jaką oferował "Żniwiarz" Pauliny Hendel. Szczerze powiedziawszy mam dosyć mieszane uczucia, co do tej pozycji, bowiem wywołała ona u mnie sporo zarówno pozytywnych jak i negatywnych odczuć. Pomimo tej istnej mieszanki uczuć, jakie przelewały się przez mnie gdy czytałam tą powieść to jednak nie uważam, że przeczytanie "Pustej Nocy" było tak do końca czasem zmarnowanym.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Magda z pozoru zwyczajna dwudziestolatka prowadzi względnie normalne życie, pracując w rodzinnej księgarni. Jednak Magda nie jest zwyczajną dziewczyną, ale w rodzinie Wojnów normalność to pojecie względne. Dziewczyna  zamiast spotykać się z rówieśnikami w wolnych chwilach tropi potwory z słowiańskich wierzeń. W ten sposób stara się pomagać wujkowi Feliksowi, ponad stuletniemu żniwiarzowi, który na kilometr odstrasza wszystkich chłopaków Magdy. Rutynowe dni Magdy mijają względnie spokojnie, do czasu pojawienia się Mateusza, z którym to dziewczynę zaczyna łączyć rodzące się powoli uczucie.
Na samym początku warto zwrócić uwagę, na to w jak kreatywny sposób autorka wykorzystała wierzenia słowiańskie w tej książce i jak zgrabnie połączyła wątki fantastyczne z realistycznymi wydarzeniami. Wzajemne przeplatanie się tych wątków było zdecydowanie na duży plus. Bardzo podobało mi się to, w jaki sposób Magda potrafi pogodzić ze sobą życie zwyczajnej dziewczyny i pasjonatki mitycznych stworów.

Jednak Hendel potraktowała słowiańskie wierzenia w sposób całkowicie odmienny od tego z czym zetknęłam się do tej pory. Przedstawiła je bowiem w sposób bardzo negatywny i krzywdzący. Jeśli pamiętacie jakiś czas temu na blogu zamieściłam recenzję z serii "Kwiat paproci" Katarzyny Bereniki Miszczuk. I o tyle o ile w "Kwiecie..." wierzenia te były traktowane jako coś oczywistego i powszechnego w tamtejszym społeczeństwie, tak tutaj świat słowiańskich stworzeń został całkowicie wyparty ze świadomości niemal całego społeczeństwa i tylko nieliczni wiedzą, że te stwory naprawdę istnieją. Ten brak świadomości ludzkiej o istnieniu słowiańskich stworów nieco psuł mi przyjemność z czytania tej powieści. Równie słabe było zarysowanie konkretnych stworów, przez co ogólne wrażenie było dosyć nijakie i bezbarwne, w ogóle nie czuć było tego słowiańskiego klimatu mitologii, na co tak bardzo liczyłam. Przykre było to, że autorka potraktowała te wierzenia tak po macoszemu i negatywnie, ponieważ ja spodziewałam się zgoła innego ich przedstawienia, zwłaszcza, że pojawiające się znikąd słowiańskie stwory stanowią tak naprawdę główną oś fabuły, a co za tym idzie, fundamenty tej powieści.

"Nadię zawsze to bawiło. Kiedyś najróżniejsze stwory i potwory stanowiły wyjaśnienie niemal każdego zjawiska atmosferycznego czy zachodzącego w ludzkim ciele. Dziś z kolei chcieli wszystko udowadniać nauką - a tak się po prostu nie dało!"

Pomijając wątki fantastyczne, fabuła w dużej mierze jest poświęcona relacjom Magdy z rodzicami, wujkiem Feliksem i nowym znajomym-Mateuszem. Relacje głównej bohaterki z bliskimi jej osobami zostały ukazane w sposób ciepły  i realistyczny. Dlatego czytając tę powieść chwilami miałam wrażenie, jakbym miała w ręku dobry kawał powieści obyczajowej, co uważam jest na plus. Rozwijająca się relacja Magdy i Mateusza była właściwie z góry do przewidzenia, jednak bardzo spodobało mi się, jak autorka przedstawiła ten wątek. Uczucie Magdy i Mateusza rozwijało się stopniowo, pojawiła się przyjaźń i zaufanie, a następnie dopiero miłość. Bardzo spodobało mi się, że autorka  rozwinęła ten watek w sposób subtelny i delikatny, przez co dało się dostrzec jak kruchą formą jest miłość.

O tyle o ile fabuła była dosyć dopracowana, to jednak jeszcze gorzej było z akcją, która została stonowana do bólu na potęgę.  Przyznam, że czytając te książkę, która w dużej mierze poświęcona jest tej bardziej realistycznej sferze życia, czy choćby opisy  walk Magdy i Feliksa ze zmorą, czy tajemniczym jeźdźcem nie czułam absolutnie żadnego napięcia ani dreszczyku emocji. Owszem raz czy dwa poczułam lekkie ukłucie (mówiące: Oho! Coś się będzie działo!), to jednak przez większą część książki po prostu się nudziłam i starałam się jakoś dobrnąć do końca. Jak się okazało, słusznie, ponieważ autorka nagle postanowiła dodać powieści potężną dawkę energii. Akcja została poprowadzona w sposób tak nużący, że przez 3/4 książki czytając  starałam się znaleźć cokolwiek interesującego w tej książce, żeby nie umrzeć z nudów, to jednak pod koniec czytałam z wielkim zainteresowaniem! Ucieszyłam się, że coś w tej powieści nareszcie się dzieje, bo był to dokładnie taki poziom adrenaliny, jaki spodziewałam się zastać na początku książki.

"Ale dopiero potem nauczył się, że człowiek z pewnym siebie uśmieszkiem na twarzy może iść przez życie równie pewnym krokiem."

Styl pisarski Pauliny Handel może nie zdobył by Oscara, ale jednak trzeba przyznać, że określenie "lekkie pióro "zdecydowanie tutaj pasuje. Dzięki temu, pomimo tak okropnie nużącej akcji, książkę da się"przeboleć" bez większego wysiłku.  "Pustą Noc" zdecydowanie czyta się pod tym względem lekko i szybko. I jedyne, co mam do zarzucenia to brak tłumaczenia łacińskich zwrotów, które w tej książce pojawiają się na tyle często, że uważam, że autorka powinna pokusić się o choćby drobną wzmiankę o nich. Kolejną rzeczą, do której mogłabym się przeczepić , to humor tej powieści zaprezentowany został na raczej niskim poziomie, co spowodowało, że powieść została jakby obdarta z wszelkich radosnych emocji i odczuć.

"Pusta Noc" prezentuje szeroką paletę postaci, z czego jednak tylko dwie, może trzy zostały na tyle wykreowane by można było o nich mówić jako o postaciach pierwszoplanowych. Tym, co mnie chyba najbardziej irytowało w postępowaniu bohaterów tej książki jest uderzająca wręcz naiwność, "czepianie się" o najbardziej trywialne szczegóły, a nader to rażąca wręcz nielogiczność w postępowaniu, kiedy ma się na myśli dorosłych ludzi, w tym ponad stuletniego żniwiarza! Magda to tryskająca wiecznym optymizmem dwudziestolatka, jej odwaga w obliczu zagrożenia była naprawdę godna podziwu, ale to właściwie tyle dobrego, co można by o niej powiedzieć. Jej uderzająca wręcz naiwność i niekiedy niekontrolowany wybuch emocjonalny były nieco, jeśli nie strasznie irytujące. Mimo tego, że jej zachowanie było w gruncie rzeczy bezmyślne, a jej postępowanie wielce nielogiczne, jakoś nie potrafiłam jej nie polubić. Bohaterem, którego w tej książce jest stosunkowo mało, aczkolwiek może to dlatego stał się moim ulubionym jest lekarz Waldemar leczący niemal za darmo i pracujący na czarno. Polubiłam go za wybuchową mieszankę charakteru, jego opryskliwość w połączeniu z bezinteresowną naturą lekarza dała naprawdę świetny rezultat!

"Podziwiam cię, że wiedząc o tym wszystkim, potrafisz wieść jeszcze normalne życie."

Niewątpliwie zaletą tej książki- chyba jedyną, do której nie mogłabym się przyczepić- jest piękna okładka! Świetnie dopasowane motywy kolorystyczne- granat i żółć, które świetnie się ze sobą komponują i zwiastują ucztę słowiańskiej mitologii, co jednak w moim przypadku okazało się niewypałem. Jednak przyznaję, okładka jest po prostu przepiękna!

"Żniwiarz Psuta Noc" to powieść, w której pomimo wielu, wielu wad udało mi się dostrzec kilka zalet. Przyznam, że jakoś nie potrafię żałować, że sięgnęłam po tę powieść, ponieważ było to coś z grubsza odmiennego, rodzaj fantastyki z jakim do tej pory jeszcze się nie zetknęłam - a przynajmniej z takim jej przedstawieniem.
Tak, pomimo tych licznych wad "Pusta Noc" to powieść świeża, rzucająca świeże spojrzenie na nowe perspektywy. Można się przy niej trochę ponudzić, to dobra książka, którą można czytać "dla zabicia czasu" bez większego zaangażowania się w fabułę. Myślę, że będzie to dobra powieść dla tych, którzy szukają czegoś lekkiego, odprężającego, czegoś co szybko się czyta.

Moja ocena:4,5/10 :)



1 komentarz: