data wydania: 6 czerwca 2013r.
liczba stron: 336
kategoria: literatura amerykańska, grozy,lunapark, King
język: polski 

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:



Z twórczością Kinga miałam do czynienia może nie po raz pierwszy (opowiadanie "Laurie" było moją pierwszą książką Kinga, jaką przeczytałam), ale był to pierwszy raz, kiedy sięgnęłam po książkę, która wpisuje się w kanon powieści mistrza grozy. Zwykle nie sięgam po literaturę tegoż gatunku, a jeśli już,to bardzo rzadko. Pomyślałam więc, że nadszedł czas, aby lepiej przyjrzeć się dorobkowi Kinga, bądź co bądź, zasłynął on przede wszystkim za literaturę grozy.  Mój wybór padł na "Joyland" i przyznam, że jestem zachwycona tą powieścią!


"Devin Jones, student college’u, zatrudnia się na okres wakacji w lunaparku, by zapomnieć o dziewczynie, która złamała mu serce. Tam jednak zmuszony jest zmierzyć się z czymś dużo straszniejszym: brutalnym morderstwem sprzed lat, losem umierającego dziecka i mrocznymi prawdami o życiu – i tym, co po nim następuje. Wszystko to sprawi, że jego świat już nigdy nie będzie taki sam..."
-Lubimy Czytać



Devin Jones, młody student na okres wakacji zatrudnia się w miejscowym lunaparku, aby uleczyć złamane serce. Niespodziewa się jednak, że pozornie cudowny i radosny Joyland skrywa dosyć krwawą historię, tajemnicze morderstwo i brak podejrzanych. Mimo, że ta sprawa została zapomniana, duch dziewczyny nawiedza miejscowy dom strachu, a jej morderca wciąż jest na wolności. Devin podejmuje się niełatwego zadania, zamierza dowiedzieć się, kto zabił piękną Lindę Gray.

Fabuła tej powieści kręci się wokół lunaparku o nazwie Joyland, gdzie doszło do morderstwa Lindy Gray. A sprawca nie został odnaleziony. Devin Jones stawia sobie za cel spotkanie ducha Lindy Gray oraz złapanie mordercy. King stopniowo serwuje Czytelnikowi coraz to nowsze informacje, pozwalając mu wysnuć włąsne domysły.Oprócz tego poznajemy relacje Devina z innymi pracownikami lunaparku i przyjaciółmi. Za kulisami wspaniałej sceny toczy się życie dwudziestojednolatka, który próbuje sam się utrzymać i nawiązuje nowe przyjaźnie. Bohater spotyka wielu niezwykłych ludzi, przez to tez książka nabiera zupełnie innego charakteru. 

King posiada niezwykłą umiejętność budowania napięcia literackiego. Nie chodzi tu nawet o zapał do czytania, czy nerwowe przewracanie stron spowodowane nagłym rozlewem krwi.  Pomimo tego, że akcja jest nieco stonowana, to wrażenie ciągłego napięcia-przyjemnego dreszczu i ekscytacji jest jak najbardziej obecne. Nieszczęście wisi nad głównym bohaterem od samego początku książki i chociaż w gruncie rzeczy jest to z góry do przewidzenia, to wcale nie odbiera przyjemności z czytania tej powieści. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej zachęca do jej przeczytania. Muszę przyznać, że czytając "Joyland" nie było ani jednej chwili, którą określiłabym jako nudną. Niewątpliwie King posiada zdolność manipulowania czytelnikiem i tak umiejętnie prowadzi historię do jej zakończenia, pozostawiając czytelnika (mnie) w stanie ciągłej ekscytacji. Autor poprowadził akcję w sposób tak lekki, a jednocześnie pełen napięcia, że nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do ostatniej strony...  Czytanie "Joylandu" kojarzyło mi się z Gabinetem Luster, gdzie z każdego kolejnego odbicia twarz oglądającego robi się coraz śmieszniejsza bądź bardziej przerażająca. Taki Gabinet jest pełen niespodzianek i podobnie jest z "Joylandem"- każdy kolejny rozdział coraz bardziej zaskakuje i czaruje.

"Ludzie uważają, że pierwsza miłość jest piękna i nigdy nie piękniejsza niż w momencie, kiedy ta pierwsza więź się zrywa. A jednak to pierwsze złamane serce zawsze boli najbardziej, goi się najwolniej i pozostawia najbardziej widoczną bliznę."

Jestem przekonana, że jedną z największych zalet tej powieści będzie wszechobecny realizm magiczny i nie mam tu na myśli kreacji samego lunaparku. King w sposób niezwykły kreuje świat przedstawiony. Obok realistycznych postaci, występują duchy oraz ich "łączniki", czyli ludzie zwani medium. Jeśli dodać do tego nawiedzony lunapark i studenta ze złamanym sercem, to wychodzi coś naprawdę niezwykłego, istna mieszanka wszystkiego, co kocham w takich książkach. Ta kreacja świata przedstawionego znacznie różni się od tej pokazywanej w horrorach Kinga- nie ma ona przerażać Czytelnika. Przyznam, że ten aspekt kreacji świata przedstawionego nieco mnie zaskoczył, nie przerażał, ale po mistrzowsku trzymał w napięciu. Myślę, że z tego względu powieść Kinga można by sklasyfikować bardziej jako thiller z elementami fantasy niż jako horror sam w sobie. Jednak to jest właśnie zaleta tej książki.

Styl autora jest przede wszystkim prosty, jednak uwydatnia się w nim pewien kunszt literacki, zapewne przez to wszechobecne napięcie i ekscytację. Nie znajdziemy tu wzniosłych opisów przyrody czy duchowych mistycznych doznań. Raczej  w dużej mierze monolog studenta, który topi swój smutek poświęcając się pracy w lunaparku i próbującego zapomnieć o kobiecie, która złamała mu serce. Narracja to pierwszoosobowa w czasie przeszłym, gdyż w chwili, kiedy Devin opowiada tę historię, ma już 60 lat. Dzięki temu, oprócz jego retrospekcji z lata 1973 roku, kiedy pracował w lunaparku, Czytelnik dowiaduje się również co stało się później. Zdania zawierające wstawki z lat późniejszych są porozrzucane po książce, bez ładu i składu, ale przez to powieść ma charakter pamiętnika, co jest kolejnym jej atutem. Autor zasypał czytelnika nadmierną wręcz ilością wulgaryzmów, jednak przyznam że bez nich ta powieść nie byłaby tym, czym jest. One po prostu tam pasują, w końcu to historia młodego studenta, któremu brak jeszcze oglądy słownej. Można nawet powiedzieć, że ubogacają i ubarwiają język tej książki.

"Nie mogę pojąć, dlaczego ludzie posługują się religią, żeby krzywdzić się nawzajem, kiedy i bez tego na świecie jest tyle bólu, a religia ma podnosić na duchu..."

Stephan King w swojej powieści przedstawił niezwykle barwną paletę postaci. Postaci realistycznych, a jednocześnie bardzo nietuzinkowych. Nie mamy tu do czynienia tylko i wyłącznie z ludźmi, lecz z echami przeszłości-duchem Lindy Gray, tajemniczym mordercą, całą niezwykłą ekipą lunaparku, osobami, które potrafią komunikować się z duchami tzw. medium, a nader to niezwykle zabawnym psem Howie, główną atrakcją lunaparku. King wyposażył postacie w bardzo złożone charaktery nadając im tym samym głębię i podkreślając kontrasty między nimi. Kreacja tak wielu niesamowitych postaci i w dodatku wyposażenie ich w całkowicie odmienne charaktery sprawiło, że ja absolutnie pokochałam ich wszystkich! I gdybym miała wybrać jedna ulubioną postać i opisać ją, tak jak to zwykle robię, byłoby to po prostu niemożliwe. Naprawdę mocno zżyłam się z tymi postaciami i każdej z nich życzyłabym szczęśliwego zakończenia, lecz niestety nie wszystkim bohaterom było to dane.

 "Mogę wam tylko powiedzieć to, co sami wiecie: niektóre dni to skarb. Nie ma ich wiele, ale sądzę, że w życiu każdego jest takich kilka. ...życie nie zawsze jest ustawioną grą. Czasem nagrody są prawdziwe. Czasem są cenne."

Kolejną niezwykle ciekawą rzeczą przedstawioną w książce, na którą zwróciłam uwagę nieco później jest motyw śmierci i przemijania. Autor w sposób symboliczny przedstawił znaną powszechnie ideę tego, co każdego młodego człowieka przeraża, śmierć i przemijanie. To dwie rzeczy, których w gruncie rzeczy każdy człowiek się boi. King za pomocą symboli ukazał, że niezależnie od tego, czy tego chcemy czy nie, kiedyś wszystko przeminie. Lunapark stojący na skraju upadku, tajemnicza śmierć Lindy Gray, czy wspomnienia Devina, o których opowiada będąc już na skraju śmierci, mając 60 lat. To tylko niektóre przykłady, które mają uświadomić Czytelnikowi, że życie toczy się tylko raz i warto czerpać z niego pełnymi garściami. Autor pokazał również, że gdy ma się te 20 lat śmierć jest pojęciem bardzo abstrakcyjnym, gdyz młodemu człowiekowi wydaje się, że ma przed sobą jeszcze całe życie i czerpie z niego pełnymi garściami. Jednakże wiek 20 lat to w Ameryce symboliczna data wejścia w dorosłość. Przybywa więc obowiązków, to również niezwykły czas życia studenckiego. Wówczas młody człowiek uczy się doświadczać życia takiego, jakim ono jest, gdzie jest miejsce na naukę, czas wolny i obowiązki. To przesłanie książki Kinga jest bardzo adekwatne do obecnych czasów. Uważam, że autor bardzo sprawnie przedstawił je w swojej książce i pośród samych zalet tej książki, ta również ma swoje miejsce.

"Joyland" to książka, która ma całe mnóstwo zalet i wspaniałych bohaterów. Naprawdę świetnie się bawiłam czytając tę pozycję. Dawno nie czytałam tak dobrej książki, która trzymała  mnie w napięciu od początku lektury do jej końca. Niewątpliwie z przyjemnością sięgnę po inne dzieła z dorobku Kinga.


Jeśli szukacie książki, którą czyta się lekko i szybko, czując przy tym przyjemny dreszczyk emocji to "Joyland" oferuje Wam to w 100%. Na jesienne chłodne i mroczne listopadowe wieczory, ta lektura będzie świetną odskocznią od codziennych problemów. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji,by zapoznać się z twórczością Kinga, to "Joyland" jest pozycją idealną na rozpoczęcie tej przygody!

Polecam, bo naprawdę warto!
Moja ocena: 10/10. :)









4 komentarze:

  1. Uwielbiam twórczość Kinga! Joyland czytałam bardzo dawno temu, ale wspominam bardzo miło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam tej książki, ale lubię historie Stevena Kinga, są lekkie ciekawe i z dreszczykiem emocji. Kiedyś może w wolnym czasie przeczytam i tą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję mi się, czy nie zrozumiałaś. Chyba pomyliłaś autorów, bo książki Stephen King wcale nie są lekkie. Pisząc, że książkę czyta się lekko miałam na myśli styl autora
      Nie miałam wcale na myśli lekkiej tematyki.

      Usuń
  3. WŁAŚNIE OBECNIE CZYTAM TĄ KSIĄŻKĘ!!!
    STEPHEN KING, TO MÓJ IDOL WŚRÓD HORRORÓW 📘

    OdpowiedzUsuń