Jeśli jesteście ze mną na tyle długo, to doskonale wiecie, że gatunkiem, który czytam najczęściej i najchętniej, jest fantasy. Mimo tego zdarza się, że do pewnych powieści z tegoż gatunku, sięgam z pewnym dystansem. Tak też było w przypadku "Pisane szkarłatem". O tej powieści po raz pierwszy usłyszałam rok temu, ale z jakichś powodów ciężko było mi zaufać pochlebnym opiniom, na jakie o tej książce natykałam się na blogosferze. Postanowiłam dać sobie trochę czasu i jak się okazało słusznie, gdyż teraz mój sceptycyzm przeszedł w absolutny zachwyt nad tą serią. Anne Bishop już po pierwszym tomie zdobyła u mnie dosyć spory kredyt zaufania i jestem pewna, że bardzo chętnie sięgnę po kolejne części z cyklu "Inni".

 NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Świat został opanowany przez zmiennokształtnych, którzy nazywają siebie terra indigena, co sprawiło, że ludzie utracili swoje prawa i znaleźli się pod jurysdykcją Innych. Zasięg panowania Innych obejmuje specjalne wydzielone obszary, zwane Dziedzińcami, w których ludzkie prawo nie działa, a ludzie są całkowicie uzależnieni od woli Innych. Jednym z takich miejsc jest Dziedziniec w Lakeside, gdzie schronienie znajduje Meg Corbyn, wieszczka krwi. Simon Wilcza Straż dowodzący tą ziemią oferuje jej pracę łącznika z ludźmi, jednakże Meg jest poszukiwana przez ludzki rząd. Wilcza Straż musi zadecydować, czy odda ją ludziom, czy też obecność Meg oznacza wojnę między ludźmi a Innymi.
Przyznam szczerze, że określenie mówiące o tym, jak bardzo jestem zachwycona tą powieścią, samo w sobie nie oddaje tego jak bardzo zostałam nią oczarowana, bowiem zakochałam się w niej absolutnie! Naprawdę dawno nie miałam okazji przeczytać tak mrocznego , a przez to cudownego fantasy, połączonego z domieszką thrilleru i sensacji, a są to właśnie te elementy, których najczęściej w książkach tego gatunku poszukuję. Zetknięcie z twórczością Anny Bishop było dla mnie nowością, jednak już teraz jestem przekonana, że do serii "Inni" nabiorę wyjątkowego sentymentu, a co za tym idzie obdarzę tę autorkę naprawdę wysokim kredytem zaufania.

Aspektem, za który Anne Bishop z pewnością należy się pochwała jest przede wszystkim sam koncept na powieść. Autorka zawarła w niej tak wiele elementów ze świata urban fantasy nie ograniczając się przy tym do jednego gatunku stworzeń terra indigena, że byłam pod naprawdę wielkim wrażeniem, tego jak płynne i spójne są ze sobą poszczególne elementy. Uwielbiam tak starannie dopracowane powieści fantasy, a twórczość Bishop zdecydowanie do takich się zalicza, a jeśli dodać do tego gigantyczną mieszankę najróżniejszych stworzeń fantasy można otrzymać powieść idealną w tym gatunku. Byłam pod naprawdę wielkim wrażaniem tego, ile pracy autorka musiała włożyć w skonstruowanie tej powieści, jak wiele detali zostało w niej dopracowanych, a najbardziej tego, jak bardzo oczarowała mnie ta powieść. Anne Bishop postarała się także o mapę Dziedzińca, aby ułatwić Czytelnikowi poruszanie się po kartach książki i tym samym pomóc mu lepiej wczuć się w powieść, co u mnie odniosło jak najbardziej pozytywny skutek, do tego stopnia, że nie byłam w stanie się od niej oderwać.
"Vlad otworzył na całą szerokość drzwi do recepcji i sapnął. Wrona, wieszczka i wampir weszli do biura… pomyślał. To jak początek tych głupich ludzkich dowcipów, których Terra Indigena nigdy nie potrafili zrozumieć."
Tempo w jakim utrzymana jest powieść jest w miarę spokojne, a o nagłych zawiłych zwrotach akcji nie może być mowy. Pomimo tego wielkim błędem byłoby powiedzenie, że w powieści nic się nie dzieje. Wydarzenia przyprawiające o szybsze bicie serca nie toczą się może lawinowo, gdyż ten tom pełni bardziej rolę wprowadzenia do serii, niż książki zapewniającej jazdę rollercoasterem bez trzymanki, jednak z pewnością takich nie brakuje. Czytając "Pisane Szkarłatem" nie byłam w stanie nudzić się ani przez chwilę. Zostałam do tego stopnia zafrapowana otaczającą mnie książkowa rzeczywistością, że odkładałam książkę dopiero wówczas, gdy byłam już naprawdę zmęczona. W książce ani przez chwilę nie brakowało pewnego rodzaju napięcia poprzez pojawiające się coraz to nowsze i bardziej mroczne tajemnice, potęgując tym samym moją ekscytację. W  kluczowym momencie, kiedy akcja gwałtownie podkręciła tempo z całej siły trzymałam kciuki za Simona, Meg i za inne wspaniałe postacie, prosząc by udało im się przeżyć. Zakochałam się w tej serii całkowicie i już nie mogę się doczekać, aby sięgnąć po kolejny tom!

Klimat to zdecydowanie najlepszy aspekt w książce Anne Bishop. Autorka wykreowała świat niezwykle mroczny i brutalny, w którym to silniejsi sprawują władzę, a ludzie nie są tym razem zdobywcami lecz ofiarami Innych, gdyż nie stoją już na końcu łańcucha pokarmowego. To pokazuje jak bardzo autorka jest niesamowita! Ludzi zazwyczaj określa się jako gatunek najbardziej rozwinięty, tymczasem u "Innych" gatunkiem nadrzędnym są sami zmiennokształtni, dla których ludzie nie są niczym więcej jak tylko zwierzyną. To proste i niezwykle brutalne przesłanie, lecz zarazem aspekt dodający powieści jeszcze więcej pewnego rodzaju grozy. To świat, w którym człowiek bardziej niż kiedykolwiek musi mieć się na baczności, inaczej zostanie zjedzony. Ujęło mnie również to, jak bardzo Anne Bishop dopracowała poszczególne elementy i zadbała o różnorodność postaci, gdyż podczas lektury mamy do czynienia z najróżniejszymi gatunkami zmiennokształtnych. Ta różnorodność postaci bardzo ubarwia klimat, czyniąc go bardziej realistycznym, a tym samym pobudzając wyobraźnie Czytelnika. 
"To było, zanim się zorientowałam, że wy, Inni, naśladujecie ludzi tylko po to, żeby dostać od nich to, co chcecie. Ale nie macie pojęcia, co ludzie mają w środku! Simon wyszczerzył zęby. -Wiemy doskonale, co ludzie mają w środku. Wnetrzności. Smaczne. Szczególnie serce i wątroba."
Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę podczas lektury "Innych" jest jak wcześniej wspominałam, nieco zaburzona hierarchia łańcucha pokarmowego, bowiem to nie ludzie, lecz Inni znajdują się na jego końcu. Zmiennokształtni to rdzenni mieszkańcy Ziemii, dzieci samej Matki Natury, postacie zrodzone z legend i mitów oraz ludzkiego strachu. Autorka obrazując ludzi jako istoty podrzędne, oddala tym samym hołd matce naturze i naturalnemu bogactwu, którego my ludzie, tak po prawdzie, nie szanujemy . "Pisane szkarłatem" to apel o szacunek do przyrody i dbania o środowisko, o szacunek dla zwierząt i wzajemny szacunek. To wspaniała i brutalna powieść, nad której przesłaniem warto się zastanowić.

Autorka postarała się również podczas kreacji bohaterów, wyposażając ich nie tylko w różnorodność gatunkową, lecz także o różnorodność charakterów, dzięki czemu każdy z Czytelników znajdzie swojego faworyta. Postacie są oryginalne i tak świetnie wykreowane, że naprawdę nie potrafiłam kogokolwiek nie polubić. Co jeszcze lepsze, bohaterowie nie są tak do końca jednoznaczni i nie do końca możliwe jest przewidzenie, jak w danej chwili zmiennokształtni się zachowają, jednak to tylko kolejny świetny zamysł manipulacyjny autorki. W tej powieści można spotkać najróżniejsze stworzenia, od wilków przez wampiry na niezwykle tajemniczych wieszczkach krwi czy żniwiarzach- a jeden z nich, to jedna z moich ulubionych postaci. Ta różnorodność bohaterów, to kolejny aspekt, za który uwielbiam tą książkę! Tom pierwszy tej serii skupia się na osobie Meg Corbyn, będącej zbiegłą wieszczką krwi. W przypadku Meg początkowo nie potrafiłam ustosunkować się do niej w sposób jednoznaczny, gdyż z jednej strony byłą to postać niesamowicie naiwna, ale równocześnie bardzo ciepła i przyjazna. Z drugiej strony, gdy poznałam jej przeszłość poprzez migawki wspomnień, stałą się postacią, której współczułam i polubiłam jeszcze bardziej niż przedtem.
"Nie lubił kłamców. Ludzie, którzy kłamali w drobnych sprawach, kłamali też w wielu innych, często istotniejszych."
Warto wspomnieć, że powieść "Pisane Szkarłatem" ma w sobie dużo takiego rodzinnego ciepła i przez to, czytając tą książkę, czułam się, jakbym byłą owinięta puchatym kocem, a w środku pulsowało przyjemne ciepłe uczucie bezpieczeństwa. Terra indigena to gatunek, choć różnorodny, to jednak trzymający się razem, tworzący coś na kształt wielkiej rodziny czy tez wspólnoty. Urzekło mnie, że po pewnym czasie Meg stałą się członkinią ich "stada" tej wielkiej i fantastycznej rodziny. Zauroczyło mnie to, jak silne więzi łącza Innych, do tego stopnia, że są w stanie zaryzykować życiem, aby ochronić kogoś ze swojej wspólnoty. Momenty, w których sprawdzało się przysłowie "w kupie siła" zostały przedstawione naprawdę bardo pięknie, i to tylko kolejny argument przemawiający za tym, abym jak najszybciej sięgnęła po "Morderstwo Wron".

Anne Bishop to nie tylko pisarka, która potrafi stworzyć niesamowity świat przesiąknięty do cna brutalnością i jednocześnie zachowujący w sobie pewien element piękna, to przede wszystkim pisarka, która potrafi dobrze pisać. Podczas lektury byłam pod naprawdę wielkim wrażeniem, jak bardzo i jak szybko wciągnęła mnie ta powieść i jak zauroczyła mnie brutalna choć szczera wymowa tej książki. Anne Bishop pisze językiem lekkim, jednak przy tym niejednokrotnie udowadnia swój kunszt pisarski. Powieść liczy około 600 stron, jednak przy płynnym i zgrabnym języku, jakim posługuje się Bishop, książkę czyta się bardzo szybko i niezwykle płynnie.

"Pisane szkarłatem" to książka, która dostarczyła mi naprawdę sporo świetnej rozrywki i już nie mogę się doczekać aż sięgnę po "Morderstwo Wron", bo świat Anne Bishop niebywale mocno zapada w pamięć i serce Czytelnika i raczej nie opuszcza ich zbyt szybko.
Anne Bishop to pisarka naprawdę niezwykła i jak nic zachęcam bardzo gorąco do przeczytania tej książki. Miłośnicy fantasy oraz urban fantasy z pewnością nie poczujecie się zawiedzeni! Fanom Zafona, Kinga i Margit Sandemo ta powieść jak najbardziej powinna się spodobać. Polecam serdecznie każdemu, kto ma ochotę na powieść, która przeniesie go w zupełnie inny wymiar i zapewni kila solidnych godzin świetnej rozrywki. To pozycja idealna, dla tych, którzy poszukują czegoś ambitnego. Myślę, że z mojej strony większe słowa zachęty nie są potrzebne-polecam, bo naprawdę warto!

Moja ocena:9/10 :)

4 komentarze:

  1. Spróbuje przeczytać, choć przyznam, że za takim typem fantasy nie przepadam, mimo iż też uwielbiam książki fantasy.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie ta recenzja bardzo zachęciła do przeczytania tej książki❤ Zaciekawił mnie świat przedstawiony przez autorkę oraz Inni😸❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie koniecznie przeczytaj, nie pożałujesz 😀♥️😍

      Usuń