Październik ma się już ku końcowi, jak do tej pory u mnie niezwykle intensywnie w związku z rozpoczęciem Roku Akademickiego i realizacją praktyk pedagogicznych. Powrót na Uczelnię po prawie dwóch latach studiów wyłącznie zdalnych to zdecydowanie niesamowite przeżycie! Niezwykle miło i przyjemnie jest znaleźć się znów na terenie uczelnianego kampusu, posmakować studenckiej kawy i w otoczeniu studenckich bibliotek wydziałowych, a przede wszystkim dobrze jest po prostu wrócić na Uczelnię, do kontaktu z innymi studentami, czy wykładowcami. A już na pewno dobrze, kiedy pomyśli się o Obronie w semestrze letnim i seminariach typu "face to face". Brakowało mi tego - choć studia zdalne były (i są, ponieważ część wykładów kierunkowych w dalszym ciągu jest prowadzona zdalnie) inspirujące, to jednak bycie w kontekście fizycznym na Uczelni, jest naprawdę niesamowitym przeżyciem!

Po moim "uzewnętrznieniu się" widać, jak student postrzega zdalną rzeczywistość. Jednak to nie stanowi tematu dzisiejszego wpisu. Tak, jak pisałam wcześniej, mój czas w ciągu ostatnich dwóch tygodni był mocno ograniczony, dlatego też dopiero teraz publikuję wpis, który miałam od jakiegoś czasu zaplanowany :). Tematem dzisiejszego wpisu jest Garść seriali, jakie ostatnio obejrzałam, a w ostatnim czasie studenckich wakacji miałam przyjemność zetknąć się z kilkoma świetnymi serialami, a kilka z nich nawet powtórzyć. Netflix w tegorocznym okresie letnim zdecydowanie poszedł na całość, jeśli chodzi zarówno o filmy i seriale.

Podczas tegorocznych wakacji miałam przyjemność obejrzeć The Good Place, czyli serial, który przed okresem sesji dostarczał mi potrzebnej rozrywki po całych dniach/nocach nauki oraz Modern Family, którego tematem jest model współczesnej "nowoczesnej" rodziny na przykładzie amerykańskiej trzypokoleniowej familii Pritchett. O Modern Family wspominałam w jednym z poprzednich, jeśli nie w kilku wpisach. Kolejnym serialem, jaki miałam przyjemność obejrzeć jest Monster - serial, który powtarzałam już wielokrotnie, a który chyba nigdy mi się nie znudzi. Oprócz wymienionych tytułów, o których jest dzisiejszy wpis, obejrzałam także Young Royals, który okrzyknięty został "wielkim hitem", jednak mnie zasadniczo nie przypadł do gustu. Kolejnym serialem, który powtórzyłam podczas tegorocznych wakacji był serial Gilmore Girls, o którym pisałam już wcześniej - można przeczytać recenzję <tutaj> i nadal jestem nim zachwycona. Jednakże czas, jaki upłynął od kiedy oglądałam ten serial po raz ostatni, pozwolił mi na spojrzenie na niego z szerszej perspektywy i pozwolił wzbogacić opinię o detale, których mogłam nie zauważyć oglądając serial po raz pierwszy. Niemniej jednak, nadal jest to jeden z moich ulubionych seriali.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

  • THE GOOD PLACE

W gorącym okresie sesji poszukiwałam czegoś, co pozwoliłoby mi się rozluźnić i zrelaksować, na szczęście bogaty w różnorodną paletę seriali Netflix miał w swojej ofercie idealny na ten moment serial. Skuszona niebanalną tematyką, barwnymi postaciami oraz nie przeładowaną liczbą odcinków, sięgnęłam po The Good Place.

Kluczową postacią dla fabuły jest Eleanor, która po śmierci trafiła do miejsca określonego jako "Dobre miejsce" przeznaczone jedynie dla szczególnych osób. System, który weryfikuje, czy dana osoba powinna trafić do Dobrego Miejsca nigdy się nie myli, bowiem każda osoba podlega skrupulatnej analizie przez system. Szybko okazuje się jednak, że Eleaonor jest w zasadzie jedyną osobą, która trafiła tam w wyniku straszliwej pomyłki.

Przyznam, że The Good Place to serial, który zapadł mi w pamięć, przede wszystkim dzięki niebanalnej tematyce "życia po śmierci". Warto bowiem zwrócić uwagę, iż sama koncepcja Dobrego i Złego Miejsca wiąże się ściśle z wizją chrześcijańskiego Nieba i Piekła, jednak w przypadku The Good Place kwestia tego, gdzie dana osoba trafi po śmierci oparta jest jedynie na weryfikacjach systemu, jest więc ściśle wyrachowana i podlega innym kryteriom. Niesamowicie spodobała mi się "niespodzianka" w postaci Eleanor, która nigdy nie powinna trafić do Dobrego Miejsca. Choć taka przewrotność wobec systemu, jest zasadniczo dobrym chwytem, który pozwala na większe utożsamienie się z bohaterem stojącym niejako w opozycji względem zbiorowości, twórcy The Good  Place zdecydowanie wyłamali się poza ramy konwencjonalności. Nie stworzyli idealnie nowej wizji rzeczywistości, gdzie istnieje frakcja i jednostka, ale w pewien sposób skorzystali na chrześcijańskiej wizji życia wiecznego.

The Good Place to serial, który idealnie nada się na ciężki dzień spędzony na egzaminie czy nauce podczas sesji. Wartka akcja, niebanalna fabuła i ciągłe przeskoki czasowe mogą wprawdzie początkowo dezorientować odbiorcę, jednak szybko staje się to elementem "dodatkowym" serialu. Przewrotność, nagłe zwroty akcji i szybkie tempo sprawiają, że oglądanie nie nuży, a często staje się powodem do uśmiechu na twarzy odbiorcy czy łez wzruszenia.

Bohaterowie serialu to kolejny aspekt, na który warto zwrócić uwagę. Choć bohaterów ściśle kluczowych dla rozwoju fabuły jest w zasadzie niewiele, to jednak są oni na tyle różnorodni, że wynagradza to ich liczebności. Każda z piątki głównych bohaterów czymś się wyróżnia - stylem ubioru, wykonywanym zawodem, przeszłością czy statusem majątkowym. Kolejny raz twórcy serialu pokazali, jak wielką wagę ma kreatywność i oryginalny koncept.

The Good Place wzbudziło we mnie jak najbardziej pozytywne emocje i na pewno będę ciepło wspominać ten serial. Na okres gorącej sesji jest to serial, który sprawdzi się wprost idealnie - rozbawi, pocieszy i pozwoli się zrelaksować.


  • MODERN FAMILY

Na Modern Family trafiłam szukając nieco dłuższej serii, równie ciepłej i rozgrzewającej serce, jak Gilmore Girls czy F.R.I.E.N.D.S.i. Również i tym razem Netflix nie zawiódł moich oczekiwań, Modern Family okazało się być bowiem kolejnym z seriali, które będę wspominać równie ciepło, co wspomniane już przeze mnie dłuższe pozycję.

Modern Family, jak sam tytuł dość dobitnie wskazuje, prezentuje ówczesny model rodziny współczesnej, czy też nowoczesnej, która zasadniczo zrywa z konserwatywnymi standardami. Fabuła obraca się wokół klanu Pritchett'ów oraz jego odgałęzieniami, czyli kolejnym pokoleniom. 

Tytułowa Modern Family akceptuje wszelkie "nowości", jakie oferuje współczesny świat, poczynając od orientacji homoseksualnej, na adopcji dzieci z dalekiego kraju skończywszy, co nie obywa się bez zgorszenia konserwatywnego patriarchatu rodziny. Motyw ciepła, tolerancji, wzajemnego wsparcia rodzinnego to myśl przewodnia serialu. Wyjątkowo ciepło wspominam wieczory, kiedy to serial ten definitywnie potrafił mnie odprężyć i zrelaksować. W Modern Family nie sposób jest nie doszukiwać  się elementów humorystycznych, które nie raz przywołają uśmiech na twarzy!

Bohaterowie Modern Family to nie tylko potężna paleta zróżnicowanych charakterów, lecz wręcz wielobarwna galeria, gdzie poszczególne postacie stanowią swoistą reprezentację danego pokolenia. Praktycznie ciężko jest znaleźć postać, której nie dałoby się polubić, bowiem każdy z bohaterów posiada aspekt, który w jakiś sposób wyróżnia go na tle innych postaci. Nawet jeżeli początkowo dana postać nie przypadła mi do gustu, to brnąc przez kolejne sezony zawsze szybko sytuacja się zmieniała, koniec końców pod koniec serialu ciężko byłoby mi wskazać swojego ulubieńca.

Reasumując, Modern Family to niezwykle śmiała i oryginalna produkcja, idealna na wieczory w celu zrelaksowania się po ciężkim dniu. Komiczne i często niejednoznaczne dialogi bawią do łez, a postacie gorąco zapadają odbiorcy w pamięć. Jestem pewna, że kiedyś będę miała okazję obejrzeć ten serial ponownie i rozsmakować się w tej amerykańskiej komedii.

  • MONSTER i ANOTHER MOSNTER - NAOKI'EGO URASAWY

Monster to japoński serial psychologiczny (anime) będący adaptacją mangi Naoki'ego Urasawy o tym samym tytule. Jestem osobą, która kocha literaturę i psychologię, toteż nie mogłam sobie odpuścić wakacji bez powtórzenie kolejny raz tej serii. A wątki psychologiczne z pewnością mogą przydać się w kontekście tegorocznej Obrony Pracy. Nie poprzestałam jednak na samym serialu i pokusiłam się również o przeczytanie Another Monster będącego kontynuacją serii Monster, książki angielskojęzycznej o równie ważnym kontekście psychologicznym. Od razu zaznaczam, Another Monster nie jest mangą, a literaturą zwieńczającą to, co wydarzyło się w Monsterze, która naprawdę wspaniale utrzymuje poziom zainteresowania.

Utalentowany, mający przed sobą świetlaną przyszłość chirurg, Kenzo Tenma w skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności zostaje oskarżony o morderstwo. Pełen desperacji lekarz podejmuje się próby znalezienia mordercy, który jak Tenma podejrzewa, może być ocalonym przed laty chłopcem o niezrównanej charyzmie. Pogłoski o narodzinach "nowego Hitlera" zmuszają Tenmę do natychmiastowego działania. Policja i FBI jednak nadal uznaje za winnego japońskiego doktora.

Monster to serial, który od kilku dobrych lat darzę wielką miłością ze względu na poruszającą fabułę wzbogaconą o motywy psychologiczne i to do tego stopnia, że w tegoroczne wakacje obejrzałam ten serial po raz trzeci lub nawet już czwarty. To jedna z moich serialowych miłości, która nigdy mi się nie znudzi. Chcąc oszczędzić spoilerowania, nadmienię, iż warstwa psychologiczna jest mocno rozbudowana i nie ogranicza się wyłącznie do poszukiwania przez Tenmę mordercy, ale zagłębia się także w naturę psychiczną tytułowego Monstera zaczynając od dzieciństwa, skończywszy na powodach, które pchnęły go do popełnienia zbrodni. Nie brakuje również rozbudowanej warstwy filozoficznej, zahaczającej o naturę moralną czy nihilizm. Monster bowiem ani trochę nie nuży, a co chwila zaskakuje nagłym zwrotem akcji!

Zdecydowanie olbrzymim walorem tego serialu oprócz wspomnianego przeze mnie motywu psychologicznego, czy też raczej pewnego zaburzenia psychicznego jest niezmiernie szeroka paleta postaci zarówno tych pozytywnych, jak i opozycjonistów. Każda postać otrzymuje swój czas, dzięki czemu można dostrzec motywy, jakie kierują każdym z bohaterów. A Another Monster z kolei pod tym względem stanowi świetne uzupełnienie portretów psychologicznych.

Podsumowując, Monster to z pewnością niebanalny serial, który złożoną tematyką z pewnością zaciekawi niejednego ambitniejszego odbiorcę. Równie mocno polecam Another Monster, które znakomicie uzupełnia serial o bogate detale!


Każdy z tych trzech seriali, jakie tutaj opisałam wart jest obejrzenia i ze swojej strony gorąco je polecam. Jestem pewna, że w wolnej chwili na pewno powtórzę Monstera - już po raz 5 oraz Modern Family. :)

10 komentarzy:

  1. THE GOOD PLACE i MODERN FAMILY jedynie mnie zaciekawiły, więc na pewno poszukam i je obejrzę. Monster to raczej nie moje klimaty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, na Netflixie można je obejrzeć.:)
      Co do "Monstera" - tak też sądziłam.

      Usuń
    2. Tak.
      Mogłam się tego domyśleć, że to powiesz 😏

      Usuń
  2. OGLĄDAŁEM WSZYSTKIE TE SERIALE I POWIEM, ŻE NAJBARDZIEJ ZACHWYCIŁ MNIE MONSTER. CHYBA NAWET W TYM TYGODNIU SOBIE ODŚWIEZĘ MONSTERA, BO OSTATNIO OGLĄDAŁEM MIESIĄC TEMU. NAWET ROZWAŻAŁEM, CZY NIE WYPOŻYCZYĆ SOBIE KSIĄŻKI..., ALE NIE WIEM, CZY TO NIE JEST KROPKA W KROPKĘ JAK W SERIALU?
    MOŻE MI DORADZISZ?

    Sorki za capslocka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Monster" jest zdecydowanie najlepszy, w pełni się zgadzam! :D
      Odśwież, jak najbardziej, warto!
      Co do książki, czy też książek - manga w całości pokrywa się z serialem, natomiast "Another Monster" opisuje wydarzenia po zakończeniu anime. Książkę można pobrać lub kupić w formacie pdf, a ponieważ nie została wydana w wersji polskiej nie ma jej też w księgarniach. Ja ze swojej strony fanom "Monstera" serdecznie polecam! :)

      Usuń
    2. Dzięki! Poszukam w Internecie Another Monster i przeczytam zaraz po odświeżeniu serialu!

      Aha - extra blog!

      Usuń
    3. Miło mi to słyszeć! <3
      Dziękuję pięknie, bardzo mi miło :)

      Usuń
    4. Będę śledził kolejne ciekawe recenzje!

      Usuń
    5. Niezmiernie się cieszę,bardzo mi miło! :) <3

      Usuń