Z Dziennika Książkoholiczki

Strony

  • Strona główna
  • O mnie
  • KSIĄŻKI
  • Kącik serialowy
  • ZESTAWIENIA
  • Kontakt i Współpraca

29 grudnia

O pięciu dobrych książkach, jakie ostatnio przeczytałam

Witajcie Kochani! Przyznam szczerze, że okres świąteczny, jak co roku zleciał bardzo szybko, przed nami Sylwester i koniec roku. Grudzień podobnie jak okres października był dla mnie dość intensywny pod względem studiów, przygotowań do Świąt i literatury. Dlatego też postanowiłam powtórzyć pomysł z postem O trzech różnych książkach, jakie ostatnio przeczytałam, tylko tym razem nieco zawyżyć tą liczbę. W dzisiejszym wpisie będzie bowiem nie o trzech, ale o pięciu dobrych książkach, jakie ostatnio przeczytałam. Pozycje, o których dziś piszę tworzą prawdziwą mieszankę gatunkową, zdecydowanie wartych uwagi Czytelników.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Tworząc wpisy z recenzjami w formie zbiorczej, staram się postawić na niejednorodną mieszankę książek, jakie ostatnio przeczytałam. W dzisiejszym wpisie znajdą się pozycje pisarzy różnego pochodzenia od polskiego Tomasza Tryzny, kolumbijskiego Gabriela Garcię Marqueza, pisarzy pochodzenia amerykańskiego Foera Jonathan Safrana i Raya Bradbury'ego oraz afroamerykańską powieściopisarkę Toni Morrison. Jak widać pod względem geograficznym grudzień obfitował w literaturę z różnych zakątków świata. Nie zabrakło także różnorodności pod względem gatunkowym: od literatury obyczajowej napisanej z myślą o dorosłych przez reportaż, fantasy i science fiction po literaturę piękną. Tak więc bez zbędnych przedłużeń, czas odsłonić pozycje, o których będzie w dzisiejszym wpisie!

PANNA NIKT - TOMASZ TRYZNA
Przyznam, że po zachwytach, jakie wzbudziła Panna Nikt dobre kilka lat temu, sądziłam, że zachwyci i mnie. I faktycznie, początkowo powieść Tomka Tryzny budziła moją ciekawość jednakże wrażenie to szybko się rozwiało pozostawiając po sobie niesmak. Nic dziwnego, iż Panna Nikt znajduje się na ustach i zachwalających ją recenzentów, jak i na ustach gorzkiej krytyki. Zdecydowanie zaliczam się do tych drugich.

Marysia Kawczak wraz z rodziną przenosi się z rodzinnej wsi do miasta. Nowa szkoła nie oferuje jej jednak nowych przyjaciół, jak początkowo sądziła. Intrygująca ją Kasia jest niezależną artystką o dość ekscentrycznym sposobie bycia. Odkrywa ona przed Marysią nie tylko świat swojej muzycznej pasji, ale i wyjawia jego drogą cenę jakim jest pogwałcenie wszelkich zasad. Gdy ich drogi się rozchodzą na horyzoncie pojawia się Ewa, która przynosi ze sobą nowe niebezpieczeństwo dla naiwnej Mari.

Pannę Nikt okrzyknięto mianem powieści o dojrzewaniu tworząc złudzenie czegoś na miarę Sklepów cynamonowych Brunona Schulza czy Gombrowiczowskiej Ferdydurke, takie było moje pierwsze skojarzenie po przeczytaniu powieści Tomka Tryzny. Z pozoru książka wydaje się być opowieścią o pojawiającej się pierwszej miesiące, ładnie opakowaną historią o nastoletnich problemach z niebagatelną okładką. 

Opis spełnia swoją rolę i przyciąga uwagę czytelnika, Tryzna jednak burzy ten sielankowy nastrój niemal od pierwszej strony, zapełniając powieść kryzysami na szeroką skalę począwszy od kryzysu wartości, przez kryzysy rodzinne aż po kryzysy społeczne. Do tego  momentu książka sprawdza się świetnie  jako powieść psychologiczna. Efekt zauroczenia  jednak znika pod wpływem mnogości elementów z pogranicza erotycznych fantazji i oniryzmu. Analizując tą powieść w kontekście psychologicznym na seminarium nasunęła mi się prosta aczkolwiek nie oczywista konkluzja do analizy psychologicznej, zgłębiania kryzysu głównej bohaterki jest to powieść bardzo dobra, ale całość odbioru psuje zawiła narracja okraszona sporą dozą erotyzmu i wulgaryzmów, nie wspominając o tym, ile  trzeba się namęczyć, aby kogokolwiek z grona bohaterów obdarzyć sympatią.

Panna Nikt to powieść, przy której należy wykazać się olbrzymią dozą cierpliwości, nie tylko wobec samej powieści i jej autora, ale przede wszystkim wobec naiwności głównej bohaterki, która nie mając tak naprawdę jasno ugruntowanego obrazu "ja" zwyczajnie pozwala sobą manipulować. Osobiście już dawno tak mocno nie znosiłam jakiejkolwiek bohaterki, jak właśnie  Marii z Panny Nikt, którą niejednokrotnie chciałam solidnie potrząsnąć. Jako powieść psychologiczną polecam, ale nie jest to książka z rodzaju tych "czytanych dla czystej przyjemności".

Moja ocena:6/10.:)

STO LAT SAMOTNOŚCI - GABRIEL GARCIA MARQUEZ
Sto lat samotności to powieść, którą miałam w planach od dawna, a tegoroczne zajęcia stanowiły miłą zachętą do tego, aby wreszcie zapoznać się z twórczością Gabriela Garcii Marqueza. Będąc już po lekturze niezmiernie cieszy mnie fakt, iż nareszcie mogłam ją przeczytać i pozwala mi mieć nadzieję na zapoznanie się z innymi jego powieściami w niedalekiej przyszłości.

Podstawę do napisania Stu lat samotności stanowiły opowiadane Marquezowi od dziecka historie rodziny Buendiów prześladowanej fatum kazirodztwa. Zajęło to pisarzowi aż dwadzieścia lat, a sama historia została wzbogacona odniesieniami do opowieści biblijnych i baśniowych. Muszę przyznać, iż pisarz spełnił swoje zadanie znakomicie i z ogromnym zapałem wczytywałam się w losy generacji Buendiów.

Sama historia jest w zasadzie pewnym powtarzającym się cyklem w rodzinie Buendiów, szczególnie jednak fatum dotyka chłopców o imionach Jose Arcadio i Aureliano, mimo iż do pewnego stopnia można się w tych imionach zagubić - niemal przez cały cykl imiona te są nieodzowne w rodzinie, to jednak nie umyka pewien motyw legendy przekazywanej z pokolenia na pokolenie. W końcu bowiem trafi się ktoś, kto przerwie rodzinne fatum i złamie klątwę. Z tą myślą przestałam już wyliczać który to z kolei Jose Arcadio czy Aureliano i skupiłam się na samej idei "stu lat samotności".

Pomimo tego, iż idea klątwy naznaczonej piętnem samotności niesie już sama w sobie echo romantyzmu, Marqueza ubarwia ów motyw dodając elementy okraszone nutką fantasy i magii. Co prawda, w przypadku Stu lat samotności nie można mówić o czystej fantastyce, obecny w niej czar codzienności przeplatający się z pewna dozą baśniowości tworzy cudowny realizm magiczny, który to czyni Sto lat samotności powieścią tak wyjątkową.

Marquez postarał się również by sprawnie nakreślić portrety psychologiczne bohaterów, choć okraszonych melancholią i tajemnicą postaciom ciężko jest wyeksponować bardziej wyrazistą charakterystykę, pewne cechy silnie wybrzmiewają. Otaczająca w niemal każdego bohatera mgła melancholii dodaje im swoistego uroku. Nie bez znaczenia są postacie zarówno kobiece, jak i męskie.

Wśród moich zachwytów nad powieścią Marqueza wisi jednak jedno drobne zastrzeżenie, mianowicie - język. Nie mam oczywiście na myśli miałkości stylu pisarza, ale jego ciągłość. Powieść pisana w duchu rodzinnej legendy z zasady nie powinna zawierać w sobie rozdziałów, jednak w przypadku Stu lat samotności, zdecydowanie by się to przydało, a na pewno by nie zaszkodziło. Pobawiona jakichkolwiek elementów sygnalizujących kolejną "część" opowieści, książka wydaje się być pisana bezlitosnym ciągiem zdań, nie wspominając o znikomej ilości dialogów. Brak chwili aby "złapać oddech" nieco psuje odbiór tej książki. Poza tym jednak wspaniale dopracowany klimat i obecny realizm magiczny nieco nadrabiają powyższe braki.

Sto lat samotności to powieść, przy której warto i trzeba się nasiedzieć, jest to bowiem jedna z pozycji określanych mianem literatury klasycznej, co dla prawdziwego Czytelnika powinno mówić samo za siebie! Zdecydowanie warto!

Moja ocena:8/10.:)

KLIMAT TO MY. RATOWANIE ŚWIATA ZACZYNA SIĘ PRZY ŚNIADANIU - FOER JONATHAN SAFRAN
Klimat to my to książka, przy której wywiązała się pasjonująca dyskusja podczas ćwiczeń z filozofii. Przyznam, że jest to pozycja na tyle ciekawa, że postanowiłam o niej wspomnieć w dzisiejszym wpisie. Klimat to my to przykład reportażu zawierającego cenne rady odnośnie traktowania naszej cennej planety, co czyni ją nie tylko pozycją, która daje do myślenia, lecz także sprawia, iż w dobie XXI wieku jest więcej niż potrzebna.

Klimat to my. Ratowanie świata zaczyna się przy śniadaniu jest pozycją, która nie jest tylko i wyłącznie zwięzłym i bezosobowym raportem dotyczącym stanu naszej planety, ale pozycją opatrzoną ciekawymi komentarzami, ciekawymi statystykami i propozycjami jak traktować planetę, aby nie wyczerpać jej drogocennych zasobów zbyt szybko. Co więcej, książka ta jest oskarżeniem skierowanym przeciwko współczesnemu człowiekowi - jego wygodnictwie, bierności w działaniu i postępującej niemocy, a trwania w strefie komfortu.

Przyznam, że bardzo przypadł mi do gustu dobitny i bezpośredni styl Foera i jego skądinąd słusznych oskarżeń. Faktem jest, zresztą dość oczywistym, iż polegamy na maszynach niemal przez cały czas, zużywając tym samym ogromne ilości prądu, pozostajemy bierni wobec wydarzeń, bo "łatwiej jest nie reagować", a przede wszystkim nie przyjmujemy do wiadomości faktu, iż katastrofa klimatyczna jest winą człowieka, co gorsza - akceptujemy ów stan. Owa bierność i wygodnictwo to cechy, które Foer bezlitośnie tępi, ale zarazem zauważa, że bez zmiany w naszej świadomości po prostu nie podejmiemy żadnych działań, gdyż ludzie stali się zbyt wygodni. Trudno jest ludziom przejść do działania, nie mówiąc już o świadomym działaniu mającym na celu ochronę planety. Oskarżenia Foera nie są więc bezzasadne.

Książka Klimat to my nie jest napisana typowym stylem reportażu, pozbawiona jest suchych faktów, ale zawiera ciekawe komentarze, które z przyjemnością się czyta. Dzięki czemu brnięcie przez tą pozycję przypomina czytanie dobrej prozy. Lekki i wciągający styl Foera sprawiają, że nie ma miejsca na nudę podczas czytania.

Klimat to my to książka, którą zdecydowanie polecam każdemu, kto ma ochotę przeczytać coś innego niż  to, co zazwyczaj czyta - ta pozycja stanowić będzie naprawdę ciekawe urozmaicenie. Co więcej, książka ta idealnie sprawdzi się jako gwiazdkowy nietuzinkowy prezent. Z pewnością przypadnie ona do gustu tym, którzy chcą się dowiedzieć czegoś więcej o stanie klimatycznym naszej planety.

Moja ocena: 9/10.:)

451° FAHRENHEITA - RAY BRADBURY
451 stopni Fahrenheita to tytuł, który miałam już w planach od dłuższego czasu, toteż wybór tej książki pod analizę na seminarium licencjackie bardzo mnie ucieszył. Przyznam szczerze, iż jej lektura bardzo mnie zaskoczyła. Sięgając po tę książkę miałam bowiem nieco inne jej wyobrażenie, jednak to, co otrzymałam zaskoczyło mnie dosyć pozytywnie.

Guy Montag jest strażakiem, jednak jego praca nie polega na gaszeniu pożarów, a na paleniu, na wzniecaniu płomieni. Niestety praca ta wiąże się z paleniem książek. Montag otoczony przez sterylnie kontrolowaną rzeczywistość nie kwestionuje ani nie poddaje w wątpliwości znaczenia swojego zawodu. Jednakże, kiedy zostają mu objawione tajniki przeszłości właśnie za pośrednictwem książek, zaczyna doceniać ich rolę i zamiast je palić, uczy się je doceniać, a ostatecznie próbuje je ocalić.

Jeśli jesteście ze mną i z moim blogiem już na tyle długo, iż znacie moje preferencje czytelnicze, to doskonale wiecie, że 451 stopni Fahrenheita jest pozycją, która definitywnie musiała przypaść mi do gustu. Powieść utrzymana jest w klimacie postapokaliptycznym, a stworzona przez Bradbury'ego wizja świata tchnie nieco myślą Roku 1984 Orwella, co sprawiło, iż od razu mnie wciągnęła. Zamysłem autora było utrzymać powieść w konwencji przerażającej wizji przyszłości, co zdecydowanie mu się udało. 

Tak jak Orwell pisał o nieustannej inwigilacji, tak Bradbury ukazał rysującą się w czarnych barwach przyszłość  pozbawioną dostępu do wiedzy, kultury, historii i tradycji - braku książek. Pisarz ukazuje rzeczywistość, w której ludzie zostali pozbawieni rozumu, a za rozrywkę służą im wielkie ekrany tabliodów nazywanych przez nich "rodziną", ludzi, którzy żyją w świecie białych ogłupiających tabletek nasennych, ludzi, którzy nie posiadają absolutnie żadnych aspiracji ani życiowych wartości poza własną "przyjemnością". Nie ukrywam, iż wizja takiego świata jest dla mnie koszmarna i zdecydowanie nie chciałabym się w takim świecie znaleźć. 

Choć wizja przyszłości, jaką snuje Bradbury jest opisywana w przeważnie czarnych barwach przetykanych buchającymi płomieniami, styl pisarza niewątpliwie pozwala się wciągnąć w tą historię. Licząca jedynie około 200 stron powieść wypełniona jest akcją po brzegi, tak, że naprawdę wyzwaniem jest się od niej oderwać.

Przyznam, że niezmiernie spodobała mi się idea ocalenia książek od spalenia i zapomnienia, dopiero wtedy byłam w stanie polubić jakiegokolwiek bohatera, w tym odczuć coś na kształt sympatii względem Montaga i gorąco mu kibicowałam, aby udało mu się ocalić chociaż tą jedną książkę.

Jestem przekonana, że miłośnikom dystopii, miłośnikom literatury i tym, którzy kochają książki, 451 stopni przypadnie do gustu. Sam koncept na powieść jest z pewnością oryginalny, co również przemawia na korzyść książki. Polecam serdecznie!

Moja ocena:9/10.:)

UMIŁOWANA - TONI MORRISON
Umiłowana Toni Morrison to powieść, co do której miałam spore oczekiwania po zapoznaniu się z jej opisem. I przyznam szczerze, w tym przypadku moja intuicja mnie nie zawiodła. Umiłowana okazała się pozycją, którą nie tylko miło wspominam jako doświadczenie literackie, ale która została ze mną na dłużej ze względu na niebanalną tematykę. 

Akcja Umiłowanej toczy się kilka lat po zakończeniu wojny secesyjnej, kiedy piętno niewolnictwa wciąż jest jeszcze żywe, a pamięć o doznanych krzywdach kładzie się cieniem na dalszych losach. Młodziutka Sethe została naznaczona piętnem niewolnictwa na ciele i na duszy już w momencie narodzin, a jednak jej determinacja pozwoliła jej przetrwać i ocalić swoją ludzką godność.

Umiłowana to jedna z tych powieści, o których nie sposób zapomnieć. Oprócz historii stanowiącej meritum powieści, świat rzeczywisty przenika świat metafizyczny, gdzie splatają się emocje, lęki, pragnienia i widmo pamięci. Umiłowana nie tyle dotyka historii teraźniejszej w fabule, ile skupia się na przeżyciach jej bohaterów, odsłaniając tym samym najmroczniejsze zakamarki ludzkiej psychiki. Zasadniczym celem Morrison było bowiem ukazanie umysłu spustoszonego przez chory system, gdzie akt morderstwa na niewinnym dziecku był niczym więcej jak aktem miłości, próbą ocalenia go przed systemem. Wspomniana sfera metafizyczna jest miejscem, gdzie między ludźmi egzystują także duchy zmarłych.

Ten cudowny, wielowymiarowy klimat metafizyczności w dużej mierze odpowiada za tak pozytywny odbiór przeze mnie tej powieści. Z tego też powodu Umiłowana nie jest powieścią, którą należy czytać szybko, ale powieścią, w którą należy się wczuć, wsiąknąć, zagłębić w jej niezwykły pełen realizmu magicznego wymiar. Podobnie jak w przypadku Stu lat samotności język pełen jest dosadności, a wzajemne oscylowanie fabuły między osią rzeczywistą a osią metafizyczną kreuje ów niezwykły klimat. Pod względem językowym powieść również wymaga smakowania i analizowania za pośrednictwem obfitego w metafory języka. Niewątpliwie forma i konstrukcja powieści idealnie współgra z treścią, nie jest zaś wyłącznie jej nośnikiem.

Umiłowana to powieść, którą polecam z całego serca! Z góry jednak uprzedzam, iż jest to dzieło wręcz dedykowane dojrzałym i wymagającym czytelnikom, którzy chcą i są w stanie zagłębić się w przekaz tej książki. Serdecznie polecam!

Moja ocena:10/10. :)


Zdaję sobie sprawę, iż wpis jest dzisiaj wyjątkowo długi, ale są to wyjątkowe pozycje, o których zresztą warto mówić.  Książki, o których pisałam w dzisiejszym wpisie są z pewnością głębokie o silnym nasyceniu emocjonalnym, co sprawia, że nie łatwo wyrzucić ich z serca i pamięci. Mam nadzieję, że każdy znajdzie w tym wpisie wybraną dla siebie perełkę.












Czytaj dalej »
on 29 grudnia 7
Podziel się!
Etykiety
DYSTOPIA, fantasy, historyczne, klasyk, obyczajowe, postapo, psychologia, psychologiczne, realizm magiczny, reportaż, stosik książkowy
Nowsze posty
Starsze posty

07 grudnia

Podsumowanie Listopada 2021


Listopad był dla mnie dość obfitym literacko miesiącem i nie ulega wątpliwości niezwykle czasochłonnym. W zasadzie miesiąc ten zleciał mi niezmiernie szybko na 23  urodzinach, które obchodziłam w tym roku, na  studiowaniu, różnych ciekawych wykładach, w jakich brałam udział, tak że ciężko było zauważyć upływ czasu. Pod względem serialowym i książkowym było w zasadzie dość podobnie - z seriali zakończyłam Hometown Cha Cha Cha, z którego niebawem planuję napisać recenzję zbiorczą, a także niemal dokończyłam już cały czwarty sezon La  casa de Papel. Jeśli chodzi o literaturę, czyli główny motyw blogowy, mam za sobą może niewielki repertuar, za to bardzo bogaty treściowo zbiór książkowych perełek, które chciałabym w tym wpisie przedstawić.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Tak jak pisałam wyżej, w listopadzie miałam przyjemność zapoznać się z naprawdę bogatym treściowo zbiorem literackich perełek. Przyznam szczerze, że były to wspaniałe książki, także pod względem psychologicznym i socjologicznym, wymagały więc zaangażowania się w odbiór, co jednak nie umniejsza faktu, że zdecydowanie warto było je przeczytać. 

Pierwszą książką listopada, a w zasadzie jeszcze pozycją dokończoną z października była Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości pióra Swietłany Aleksijewicz <odsyłam do recenzji tutaj>, podejmująca tematykę katastrofy Czarnobylskiej, jaka miała miejsce w 1986 roku. Książkę tą bardzo dobrze wspominam również ze względu na jej wartość historyczną i dobre pióro. Kolejną książką, z jaką miałam przyjemność zapoznać się w listopadzie był Almond autorstwa Won-Pyung Sohn <recenzja tutaj!>. Pozycję tą pokochałam całym sercem, nie tylko za wspaniale zrealizowaną tematykę psychologiczną, ale również za lekkość piorą, dzięki czemu łatwo przypada ona do serca. Następną pozycją listopada okazała się być Panna Nikt Tomasza Tryzny, która wzbudziła we mnie dość ambiwalentne odczucia. Z jednej strony potrafiłam docenić złożoność poruszanych w niej problemów, z drugiej ubolewałam nad warstwą językową, gdzie odniesienia oniryczne, erotyczne nijak pasowały i budziły we mnie wyłącznie frustrację. 

Pozycją po jaką sięgnęłam w następnej kolejności było Sto lat samotności Gabriela Garcii Marqueza, co okazało się być niezwykle ciekawym spotkaniem. Można by porównać styl w jakim ta powieść została napisana do stylu reportażowego czy kronikarskiego, jest to bowiem przekrój dziejowy rodziny Buendiów. Później z kolei sięgnęłam po kolejną książkę z gatunku reportaży, mianowicie po Klimat to my. Ratowanie świata zaczyna się przy śniadaniu Jonathna Safrana Foera, który okazał się być bardzo zajmującym zbiorem reportaży na temat upadku klimatycznego naszej planety i poświęconych tej tematyce różnym dygresjom. Ostatnimi książkami listopada były Utopia Tomasza Morusa oraz Umiłowana Toni Morisson, przy czym ta ostatnia pozostawiła mnie w stanie wielkiego pozytywnego zdumienia, bowiem jest to naprawdę dobrze skonstruowana powieść podejmująca zresztą niebanalną tematykę niewolnictwa i postkolonializmu. Ogółem więc wynik przeczytanych książek w listopadzie wynosi aż 7 pozycji, co przekłada na 141 pozycji przeczytanych w tym roku 2021. Aktualnie czytam natomiast Panią Bovary Gustava Flauberta, Ludzie jak bogowie Herberta George'a Wellesa oraz Na okrężnych  drogach. Tłumaczenie literackie i jego światy Tadeusza Sławka.
  1. Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości, Swietłany Aleksijewicz <recenzja tutaj>;
  2. Almond, Won-Pyung Sohn <recenzja tutaj>;
  3. Panna Nikt, Tomasza Tryzny <recenzja zbiorcza niebawem!>;
  4. Sto lat samotności, Gabriel Garcia Marquez <recenzja zbiorcza niebawem!>
  5. Klimat to my. Ratowanie świata zaczyna się przy śniadaniu, Jonathna Safrana Foera <recenzja zbiorcza niebawem!>
  6. Utopia, Tomasza Morusa;
  7. Umiłowana, Toni Morisson <recenzja zbiorcza niebawem!>.

Na tytuł "Najlepszej Książki Miesiaca" bez wątpienia zasługuje następująca pozycja:
  • Almond, Won-Pyung Sohn <recenzja tutaj>
Naprawdę dawno nie miałam okazji zetknąć się z tak dobrze napisaną powieścią psychologiczną, która nie dość, że porusza rozmaite ważne tematy, to jeszcze napisana jest tak wspaniałym stylem, że idealnie nadaje się na piątkowy wieczór!

Niewątpliwym pretendentem do tytułu "Najgorszej Książki Miesiąca" jest:
  • Panna Nikt Tomasza Tryzny
Przyznam szczerze, że koncept jestem w stanie zaakceptować,  natomiast ta książka wręcz obfituje w elementy tak zbędne i do tego stopnia niepotrzebne, że choć powieść mnie ciekawiła musiałam zmuszać się aby ją "przeboleć". I opłaciło się, choćby dlatego, że powieść ta posłuży mi jako ciekawe tło do pracy licencjackiej, podobnie zresztą jak Almond oraz dlatego, że zakończenie okazało się być całkowicie adekwatne do poziomu powieści.

CO W GRUDNIU 2021?


Mamy już 7 grudnia, a ja jestem już w trakcie czytania trzech pozycji: Pani Bovary Gustava Flauberta, Ludzie jak bogowie Herberta George'a Wellesa oraz Na okrężnych  drogach. Tłumaczenie literackie i jego światy Tadeusza Sławka. Te pozycje oczywiście doczekają się recenzji. Natomiast jest jeszcze wiele takich, po które chciałabym sięgnąć w tym miesiącu jak Zbrodnia i kara Fiodora Dostojewskiego, którą chciałabym przeczytać ponownie, Ścieżki północy Richarda Flanagana, Bestię ludzką Emila Zoli oraz wiele innych (repertuar tego, co jeszcze chciałabym przeczytać jest na poniższym zdjęciu). Wszystko zależy od tego, jak ułożą się plany grudniowe. Niemniej, na pewno szykuje się kolejny wspaniały literacki miesiąc! :) <3 




Czytaj dalej »
on 07 grudnia 2
Podziel się!
Etykiety
podsumowanie, stosik książkowy, zapowiedź
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

O AUTORCE

O AUTORCE
26 - letnia Magister Polonistyki-Literaturoznawstwa. Z zamiłowania książkoholiczka, literaturoznawczyni i blogerka, rysowniczka, a także miłośniczka języków obcych i azjatyckich dram. Kto wie, może i w przyszłości także pisarka? Możliwości jest mnóstwo! :) Aktualnie spełnia się dziennikarsko pracując w redakcji WUJ-a oraz redaktorsko współpracując z Wydawnictwami ZNAK oraz Moc Media. Przyszła bibliotekoznawczyni i arteterapeutka, która uczy się języka migowego.

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

TERAZ CZYTAM

TERAZ CZYTAM
Osobliwy dar Vanilii Bourbon

W tym roku chcę przeczytać...

W tym roku chcę przeczytać...
#Wyzwanie LC 2025#

Recenzje/Wpisy planowo

*01.06 - "Opiekunka marzeń", Agnieszka Krawczyk * 01.06 - podsumowanie czytelnicze półrocza 2025 i plany na czerwiec 2025 *02.06 - "Wstawaj Alicja", Dorota Chęć [wieczór] *03.06 - "Żywe serce", Piotr Pawlukiewicz [wieczór] *04.06 - "Studium zatracenia", Ava Reid [wieczór] *05.06 - "Burza", Sunya Mara [wieczór] Następne tytuły wpisów podam niebawem! :)

Znajdź mnie!

  • Lubimy Czytać
  • Strona na facebooku
  • Twitter
  • Instagram

Szukaj na tym blogu

Statystyka

Subskrybuj

Posty
Atom
Posty
Komentarze
Atom
Komentarze

Obserwatorzy

Popularny post

  • Kącik serialowy: Moon Lovers: Scarlet Heart Reyo- magia księżyca
    Tytuł oryginalny:   달의 연인 – 보보경심 려 Tytuł (latynizacja):   Dalui Yeonin – Bobogyungsim Ryeo Tytuł (alternatywny):  Time Slip: Rye...
  • Kącik serialowy: Goblin, Guardian: The Lonely and Great God- potęga przeznaczenia
    Tytuł oryginalny:   도깨비 Tytuł (latynizacja):   Dokkaebi Tytuł (alternatywny):  Goblin: The Lonely and Great God Gatunek:   fantasy, m...
  • "Shinsekai Yori"- Yuusuke Kishi
    tytuł oryginału: 新世界より tłumaczenie: Z Nowego Świata wydawnictwo:  Kōdansha data wydania: 23 stycznia 2008 liczba stron:870 sło...

Archiwum

  • ►  2025 (9)
    • ►  cze 2025 (2)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (4)
    • ►  lut 2025 (2)
  • ►  2024 (11)
    • ►  gru 2024 (1)
    • ►  lis 2024 (1)
    • ►  lip 2024 (1)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (2)
    • ►  kwi 2024 (2)
    • ►  mar 2024 (1)
    • ►  sty 2024 (2)
  • ►  2023 (31)
    • ►  gru 2023 (2)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (4)
    • ►  wrz 2023 (3)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (2)
    • ►  kwi 2023 (1)
    • ►  mar 2023 (5)
    • ►  lut 2023 (5)
    • ►  sty 2023 (1)
  • ►  2022 (46)
    • ►  gru 2022 (5)
    • ►  lis 2022 (4)
    • ►  paź 2022 (4)
    • ►  wrz 2022 (5)
    • ►  sie 2022 (6)
    • ►  lip 2022 (6)
    • ►  cze 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (3)
    • ►  mar 2022 (5)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (2)
  • ▼  2021 (38)
    • ▼  gru 2021 (2)
      • O pięciu dobrych książkach, jakie ostatnio przeczy...
      • Podsumowanie Listopada 2021
    • ►  lis 2021 (4)
    • ►  paź 2021 (3)
    • ►  wrz 2021 (3)
    • ►  sie 2021 (4)
    • ►  lip 2021 (4)
    • ►  cze 2021 (1)
    • ►  maj 2021 (2)
    • ►  kwi 2021 (2)
    • ►  mar 2021 (2)
    • ►  lut 2021 (6)
    • ►  sty 2021 (5)
  • ►  2020 (49)
    • ►  gru 2020 (3)
    • ►  lis 2020 (2)
    • ►  paź 2020 (4)
    • ►  wrz 2020 (4)
    • ►  sie 2020 (6)
    • ►  lip 2020 (5)
    • ►  cze 2020 (3)
    • ►  maj 2020 (2)
    • ►  kwi 2020 (5)
    • ►  mar 2020 (5)
    • ►  lut 2020 (6)
    • ►  sty 2020 (4)
  • ►  2019 (66)
    • ►  gru 2019 (6)
    • ►  lis 2019 (4)
    • ►  paź 2019 (5)
    • ►  wrz 2019 (9)
    • ►  sie 2019 (9)
    • ►  lip 2019 (6)
    • ►  cze 2019 (5)
    • ►  maj 2019 (6)
    • ►  kwi 2019 (2)
    • ►  mar 2019 (3)
    • ►  lut 2019 (5)
    • ►  sty 2019 (6)
  • ►  2018 (59)
    • ►  gru 2018 (5)
    • ►  lis 2018 (5)
    • ►  paź 2018 (7)
    • ►  wrz 2018 (9)
    • ►  sie 2018 (7)
    • ►  lip 2018 (3)
    • ►  cze 2018 (8)
    • ►  maj 2018 (2)
    • ►  kwi 2018 (2)
    • ►  mar 2018 (3)
    • ►  lut 2018 (3)
    • ►  sty 2018 (5)
  • ►  2017 (5)
    • ►  gru 2017 (4)
    • ►  lis 2017 (1)

Polecany post

Podsumowanie okresu styczeń-maj 2025 i plany na czerwiec

Napisz do mnie w sprawie recenzji/artykułu/wywiadu :)

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Etykiety

Japonia (13) King (3) Murakami (6) PLOTKARA (3) Zafon (5) anime (3) arabia (1) autobiografia (5) baśnie (22) dla nastolatków (23) drama (5) fantasy (64) historyczne (32) holocaust (1) klasyk (22) klasyka dla nastolatków (11) klasyka dziecięca (2) komedia- czarny humor (12) kultura słowiańska (5) medyczne (5) mit (3) miłość (38) obyczajowe (115) podsumowanie (74) postapo (23) psychologia (30) psychologiczne (47) romans (53) science-fiction (23) stosik książkowy (29) sztuka (4) tag (2) thiller (26) thriller (14) wojna (9) współczesność (100) zapowiedz (27) zwierzęta (3) świat komiksu (1) święta (5)

Prawa Autorskie

Zabraniam kopiowania MOICH tekstów i zdjęć bez uprzedniego zezwolenia.

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych za kradzież tekstów, czy zdjęć bez upoważnienia autora przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 2-ch i/grzywnę.

Bardzo proszę o uszanowanie mojej pracy.

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Z Dziennika Książkoholiczki. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.