Na książkę autorstwa Anny Ziobro Za ścianą ciszy natknęłam się przypadkiem, kiedy buszowałam po uczelnianej biblioteczce. Zaciekawiona opisem i zupełnie nową, nieznaną mi wcześniej autorką, wypożyczyłam ją, licząc na dobrą lekturę o dość niecodziennej tematyce. I szczerze mówiąc, będąc już po lekturze tej książki mam wobec niej dość mieszane uczucia. Bowiem z jednej strony, moje oczekiwania względem tej książki były zupełnie inne, a z drugiej sama twórczość autorki okazała się na tyle fascynująca, że być może w przyszłości przeczytam jeszcze jakąś inną książkę spod jej pióra.

 NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Ida od dziecka zmagała się z poważnym niedosłuchem, a brak wrażliwości ze strony rówieśników zaowocował tym, że jako młoda kobieta jest niemalże zupełnie pozbawiona wiary w siebie. Jedyną deską ratunku okazuje się zamiłowanie do tworzenia grafiki i praca na rzecz niewielkiego wydawnictwa dla dzieci. Niedosłuch Idy stale się pogarsza, a ona sama postrzega siebie wyłącznie poprzez pryzmat ów niedoszły brak. Adam to ojciec rezolutnej sześciolatki, przytłoczony życiowo Idę spotyka zupełnym przypadkiem. Nieświadomy tego, że pośrednio pełni rolę łącznika do jej traumatycznej przyszłości, powoli zbliża się do kobiety. Poranieni i niedostrzegający własnych zalet bohaterowie muszą nauczyć się szukać światła tam, gdzie ogarnia ich mrok, a to nie będzie łatwe - opis własny.

Za ścianą ciszy nie jest powieścią w stu procentach idealną i choć porusza niezwykle ważną tematykę niedosłuchu i jego postrzegania przez osoby słyszące w społeczeństwie, to jednak nie umiem powiedzieć, aby ta lektura w pełni mnie usatysfakcjonowała. Nie potrafię pozbyć się przekonania, że choć polska pisarka chciała przede wszystkim oddać dwupłaszczyznowość postrzegania osób z niedosłuchem - z perspektywy ich samych oraz społeczeństwa, mocno zabrakło mi trzeciej płaszczyzny, mianowicie silnego i dosadnego wyrażania przełamywania ukazanych w powieści stereotypów. Bo choć Ida jako osoba niedosłysząca zdecydowanie przeciwstawia się wszelkim przyjętym wyobrażeniom wobec osób z wadą słuchu, to jednak nadal pozostaje pod silnym ich wpływem, co było dla mnie niesamowicie frustrujące. Bardzo chciałabym napisać, że jestem tą pozycją zauroczona, jednak tak niestety nie jest.

Annie Ziobro należy się pochwała za sięgnięcie po dosyć specyficzną tematykę, mianowicie niedosłuch i tego, jak jeszcze trzydzieści lat temu był on bardzo negatywnie postrzegany. Autorka włożyła całe swoje serce w kreację postaci, dość dobitnie pokazując, w jaki sposób negatywne opinie o niedosłuchu głównej bohaterki wygłaszane przez jej rówieśników wpłynęły na jej dorosłe życie i samoocenę. Muszę przyznać, że z jednej strony pochwalam to wykonanie, a z drugiej niemal przez całą powieść irytowała mnie bierna postawa Idy i pomimo całego mojego współczucia dla niej, niejednokrotnie naprawdę miałam ochotę zdrowo nią potrząsnąć. Fakt, iż została stłamszona przez to, jak postrzegano jej wadę słuchu był dla mnie bolesny, zarazem jednak nie potrafiłam pojąć, jak daleko sama Ida wierzy w to, co jej wpojono i nie umie wzbić się ponad ludzkie opinie. Nawet teraz, po lekturze tej książki nie potrafię pozbyć się uczucia irytacji, Idzie naprawdę brakowało pewności siebie, a zarazem mocno jej kibicuję, by w końcu odnalazła i pokochała siebie. Nietrudno zatem się dziwić, że powieść wzbudziła we mnie dość niejednoznaczne uczucia.

Autorka porusza niezwykle ważny temat, mianowicie problem samoakceptacji i postrzeganie siebie wyłącznie poprzez pryzmat własnych niedoskonałości, co zresztą niezwykle drastycznie pokazuje. Dla mnie jednak zabrakło w tej książce w sposób bardziej dosadny nadziei na zmianę oraz przekonania, że nawet jeżeli nie jesteśmy w stanie zmienić sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, możemy zmienić jej postrzeganie. Tymczasem, zarówno Ida, jak i Adam postrzegają siebie samych wyłącznie z perspektywy własnych zranień i niedoskonałości, pozostają zamknięci we własnych kokonach bezpieczeństwa, niezdolni na to, aby otworzyć się na swoje własne i piękne "Ja". I chociaż zakończenie zwiastuje nadejście zmiany perspektywy, to jednak sam fakt, że potrzeba było na to aż nieco ponad 300 stron okazało się dla mnie koszmarnie irytujące.

Nie da się ukryć, że sposób, w jaki  bohaterowie postrzegają samych siebie mocno rzutuje na klimat tej książki. Tak, jak wspominałam wcześniej, autorka przedstawia jedynie dwupłaszczyznową odsłonę postrzegania osób niedosłyszących w społeczeństwie, a fakt, iż na przestrzeni kolejnych lat trwania powieści owa perspektywa uległa dość znaczącej zmianie został w zasadzie pominięty. Jedynie Ida, której wpojono przekonanie, że jako osoba niedosłysząca jest kategoryzowana czysto negatywnie, nadal podziela ten punkt widzenia, a co gorsza nie potrafi zrobić nic, aby w jakiś sposób pokochać siebie i swoją wadę słuchu, co sprawia, że klimat tej książki przez niemal cały czas pozostaje ponury i pozbawiony promieni słońca. 

Choć autorka bardzo delikatnie nakreśliła pomost porozumienia osób niedosłyszących z osobami słyszącymi poprzez wykorzystanie języka migowego, czytania z ruchu warg czy używania aplikacji zmieniającej mowę na tekst, co bardzo mi się spodobało, jednakże brakowało mi jakiegoś nieco wyrazistszego sposobu ukazywania przełamywania barier i wspólnej koegzystencji tych osób w społeczeństwie. Mam wrażenie, że ten motyw nie został w pełni wykorzystany, a szkoda, bo gdyby autorka pokusiła się o jego rozbudowanie, to powieść z pewnością by na tym zyskała. Sama końcówka, co prawda jest zwiastunem lepszych czasów, jednakże fakt, iż musiałam na to czekać niemal całą lekturę nieco mnie frustruje. Mimo tego cieszę się, że zarówno Ida jak i Adam powoli uczą się akceptować siebie.

Przyznam szczerze, że język Za ścianą ciszy to jeden z mocniejszych walorów tej książki. Pomimo dość trudnej tematyki, powieść czyta się naprawdę szybko i co zaskakujące - bardzo lekko. Byłam dość przyjemnie zaskoczona faktem, iż pomimo swojej irytacji na główną bohaterkę, udało mi się na tyle wciągnąć w lekturę, że przeczytałam ją w niecałe dwa dni. Sama powieść liczy 352 strony, jednak muszę przyznać, że w zasadzie nie odczułam tej ilości. Jeśli skupić się na kibicowaniu postaciom, książka staje się o wiele bardziej porywająca i interesująca.

Bohaterowie powieści Anny Ziobro okazują się być niemalże całkowicie podporządkowani przypisanym im przez społeczeństwo łatkom. I choć ucieszyło mnie ogromnie, że pod koniec książki uczą się żyć, a nawet są w stanie zaakceptować i polubić swoje niedoskonałości, to jednak fakt, że zajęło im to tyle czasu, sprawiał, że niejednokrotnie miałam ochotę nimi potrząsnąć. Autorka stosując jednak taki zabieg dobitnie pokazuje w jaki sposób społeczeństwo kształtuje pewne określone postawy, jak bardzo przeżycia, jakie bohaterowie, a zwłaszcza Ida mieli w dzieciństwie rzutują na ich późniejsze postrzeganie swojego "Ja", co akurat uważam za ogromny atut tej książki. Ziobro zwraca również uwagę na to, jak bardzo ówczesnemu społeczeństwu brakuje odwagi i ludzkiej empatii, nie tylko na to aby akceptować niedoskonałości innych, ale także na to aby zaakceptować siebie, co stanowi podstawę do zdrowego poczucia własnej wartości. Jestem pełna podziwu i bardzo pochwalam fakt, że polska pisarka ma odwagę zwracać uwagę i pisać o tego typu tematyce, zresztą bardzo aktualnej w dzisiejszych czasach.

Podsumowując, Za ścianą ciszy to powieść, która zasługuje na kontynuację, gdzie świat Idy i Adama będzie malował się w lepszych barwach, a oni sami nauczą się żyć ze swoimi doskonałymi niedoskonałościami. Bardzo bym na to liczyła, chociaż nic nie zapowiada tego, aby powieść doczekała się drugiego tomu. Książka zdecydowanie nie jest moim zdaniem pozbawiona wad, ale nie jest również na wskroś przeciętna czy też nudna. Raczej tkwiący w niej potencjał nie został wykorzystany w takim stopniu, w jakim bym na to liczyła. Było to jednak dla mnie na tyle ciekawe doświadczenie, że chętnie w niedalekiej przyszłości sięgnę po jakieś inne dzieło z literackiego dorobku Ziobro.

Pomimo moich mieszanych względem tej książki uczuć, uważam, że pozycja Anny Ziobro jest jak najbardziej godna uwagi, gdyż autorka zwraca uwagę na bardzo aktualną zresztą tematykę niedosłuchu. Polecam ją tym Czytelnikom, którzy są na tyle otwarci i empatyczni, aby poznać historię Idy, jak również tym, którzy interesują się wspomnianą tematyką. Powieść idealnie się sprawdzi na jesienne wieczory spędzane pod kocem z kubkiem gorącej herbaty bądź czekolady. Polecam!

Moja ocena: 6/10:)

Brak komentarzy: