Wraz z końcem września moje tegoroczne wakacje dobiegły już końca i rozpoczął się kolejny Rok Akademicki, dla mnie już 4! Miniony okres letni był dla mnie dość szczodry pod względem czasu przeznaczonego na czytanie literatury i poszerzanie znajomości szeroko pojętej kultury azjatyckiej. Wrzesień pod pewnymi względami był okresem szczególnym, ponieważ to we wrześniu miałam natomiast okazję kontynuować serial, który bardzo mnie wciągnął, mianowicie kultowy, znany wszystkim Stranger Things! Aktualnie jestem na początku 4 sezonu i muszę przyznać, że produkcja braci Duffer stanowi dobrą odskocznię, zwłaszcza kiedy ostatni poniedziałkowy wykład z Teorii Literatury kończę w okolicach godziny 20:00. Miniony już miesiąc był obfity przede wszystkim jednak w literaturę, jednakże nieco innego kalibru niż początkowo miałam to w planach, za to nie mniej owocny. Powróciłam do książek jednej z ważnych i cenionych w moim życiu pisarek, mianowicie Francine Rivers, której dzieła mocno są przesycone wiarą chrześcijańską i już samo to w sobie, że z jednej strony oglądałam produkcję o tematyce mystery czy horroru, a z drugiej zaczytywałam się w literaturze chrześcijańskiej (choć nie tylko) sprawia, że wrzesień był naprawdę ciekawym miesiącem, w którym nie ograniczałam się wyłącznie do jednego ulubionego gatunku.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Wrzesień rozpoczęłam od kontynuacji uwielbianej przeze mnie serii Stiega Larssona, czyli Millenium, gdzie przeczytałam już trzeci tom, Zamek z piasku, który runął. Choć wiem, że w najbliższej przyszłości muszę nieco stonować swoje czytelnicze plany, to jednak jestem przekonana, że będę z ogromną chęcią sięgać po kolejne tomy sagi, tym razem po Co nas nie zabije pióra Davida Lagercrantza, który to podjął się kontynuacji spuścizny Larssona. Sam fakt, iż ta seria spodobała mi się na tyle, że chce ją nadal czytać, świadczy o wybitności prozy Larssona i jedynie potwierdza fakt, iż szwedzkie kryminały nie mają sobie nic do zarzucenia, a wręcz plasują się w czołówce gatunku mystery. Z niniejszej serii ukaże się recenzja zbiorcza już wszystkich tomów! Kolejną pozycją z mojej wrześniowej biblioteczki były Łzy Racheli. Historia tragedii zamienionej w zwycięstwo autorstwa Beth Nimmo i Darrella Scotta, a jej recenzja znajduje się pod tym linkiem. I tak jak wspominałam w tamtejszej recenzji, dawno nie czytałam książki, która poruszyłaby mnie do tego stopnia, to naprawdę wyjątkowa pozycja, z którą warto się zapoznać! W międzyczasie powróciłam do wspomnianej na początku wpisu autorki, Francine Rivers i przeczytałam pierwszy tom Rodowodu Łaski, historię Tamar, z którą można zapoznać się <tutaj>. Wspominana autorka, jak można się domyślać po raz kolejny mnie nie rozczarowała, ale za to sprawiła, że jeszcze chętniej sięgnęłam po inne jej powieści. 

Następnie sięgnęłam po Za ścianą ciszy, tym razem dla odmiany pióra polskiej pisarki, Anny Ziobro, której recenzję można przeczytać <tutaj>. Chyba nikogo, kto czytał moją recenzję o tej książce nie zdziwi fakt, że mam do niej mocno mieszane uczucia, a wśród nich przeważa poczucie, iż powieść jest pod pewnymi względami nieco wybrakowana. Później, zachęcona dość szczodrze przez uprzednio wspomnianą historię Tamar, sięgnęłam po pięciotomową sagę Synowie Pocieszenia pióra Francine Rivers. W skład pięcioksięgu wchodzą kolejno: Aaron. Arcykapłan, brat Mojżesza, Kaleb. Wojownik i Szpieg, Jonatan. Książę, syn Saula, przyjaciel Dawida, Amos. Prorok, pasterz z Tekoa oraz Sylas. Skryba, towarzysz Pawła z Tarsu. Aktualnie jestem przy historii Amosa, tomie czwartym i tak, jak sądziłam, jestem oczarowana prozatorskimi umiejętnościami Rivers! Z Synów Pocieszenia planuję osobną recenzję, gdy już przeczytam całość. We wrześniu miałam również okazję dość pobieżnie kontynuować Wysłanników Śmierci, do których, nie ukrywam ciężko mi wracać. Powieść Adama Krawczyka jest na tyle wybrakowana i niedoszlifowana, że niemal przymuszam się do jej lektury. Być może po ukończeniu pozycji, które mam aktualnie w planach, będę miała więcej chęci, aby zapoznać się z dalszymi rozdziałami Wysłanników, bo na razie raczej nie ciągnie mnie do tego klimatu ani też jego specyficznego warsztatu literackiego. Rozpoczęłam także zbiorczy tomik Rola Krakowa w odzyskaniu niepodległości, który nadal czytam, ale raczej fragmentarycznie.

Tym samym we wrześniu miałam możliwość przeczytać aż 8 pozycji, w tym kilka nadal czytanych, co uważam za wspaniały wynik! Oznacza to, że w sumie mogę się pochwalić dość pokaźną liczbą 20 książek przeczytanych w tegoroczne letnie wakacje!



  1. Zamek z piasku, który runął - Stieg Larsson [w planach recenzja zbiorcza!]
  2. Łzy Racheli - Beth Nimmo, Darrell Scott <recenzja tutaj>
  3. Tamar - Francine Rivers <recenzja tutaj>
  4. Za ścianą ciszy - Anna Ziobro <recenzja tutaj>
  5. Synowie Pocieszenia - Francine Rivers:
    1. Aaron. Arcykapłan, brat Mojżesza,
    2. Kaleb. Wojownik i szpieg.
  6. Wysłannicy Śmierci - Adam Krawczyk <recenzja w planach!>
  7. Rola Krakowa w odzyskaniu niepodległości - autorzy zbiorowi.

Nie będzie to chyba zbyt dużym zaskoczeniem, jeśli wyznam szczerze, że w tym miesiącu przeczytałam wiele naprawdę świetnych tytułów, w związku z czym trudno mi jednoznacznie wybrać tego jedynego pretendenta na tytuł "Najlepszej Książki Miesiąca", gdyż pretendentów do tego tytułu jest co najmniej kilka. Choć z drugiej strony, tylko jeden tytuł w pełni zasługuje na takie wyróżnienie.
  • Łzy Racheli - Beth Nimmo, Darrell Scott <recenzja>
To powieść, która niesamowicie mną wstrząsnęła i w zasadzie wszystko, co o niej napisałam w recenzji sprowadzałoby się do jednego prostego komunikatu to read! Każdy Czytelnik, który pragnie prawdziwie autentycznej pełnej pasji i wzruszeń historii znajdzie to właśnie we Łzach Racheli, nie wspominając już o fakcie, że opisane w niej wydarzenie było tragedią, która wstrząsnęła światem. Beth Nimmo, Darrell Scott oraz sama Rachel w swoich pamiętnikach pokazują jednak, że z każdej tragedii można wyprowadzić zwycięstwo.


W przypadku wyboru kandydata na miano "Najgorszej Książki Miesiąca" raczej nie miałabym zbytnich oporów do jego wskazania. Na ten moment kusi mnie przyznanie jej Wysłannikom Śmierci Adama Krawczyka, sądząc po tym, jak opornie idzie mi czytanie jej. Mam jednak zasadę, której przestrzegam jako krytyk literacki i recenzent - nie oceniać książki, zanim nie dotrze się do ostatniej strony - a ponieważ jestem wierna swoim zasadom, tego oczywiście nie zrobię. Co więcej, mimo wszystko sama jestem dość ciekawa, jak ta historia się zakończy, dlatego też pora wskazać innego pretendenta.
  • Za ścianą ciszy - Anna Ziobro <recenzja>
Wystawiłam tej pozycji dość wysoką opinię i oceniłam ją na 6 gwiazdek, co jest związane z potencjałem książki, który jednak nie został przez autorkę w pełni wykorzystany. A szkoda, gdyż zaprezentowana przez nią tematyka, jak również sposób ujęcia tematu są dosyć ciekawe. Niemniej jednak, jestem ciekawa innych pozycji w dorobku tej polskiej pisarki, a przy tym po cichu liczę na jakąś podobną tematykę, w którejś z jej książek.

CO W PAŹDZIERNIKU 2022?

Tak, jak wspominałam wcześniej, rozpoczął się Rok Akadmicki, toteż jestem niejako zmuszona nieco powściągnąć swoje literackie ambicje i ograniczyć się do pewnej ilości książek na miesiąc, takiej, którą będę w stanie na bieżąco recenzować. Toteż w październiku postawiłam zdecydowanie na dalsze części sagi Synowie Pocieszenia Francine Rivers (przeczytałam już Jonatana i rozpoczęłam historię Amosa), Pragnienia serc Victorii Black, Opowieść transmedialną Agnieszki Całek (pozycja seminaryjna!), Rolę Krakowa w odzyskaniu niepodległości oraz kontynuację Wysłanników Śmierci Adama Krawczyka z nadzieją, że akcja jakoś ruszy do przodu.


Brak komentarzy: