tytuł oryginału: 象の消滅 / Zō no shōmetsu
data wydania: 24 pażdziernika 2012r.
liczba stron: 376
kategoria: opowiadanie japońskierealizm magiczny, literatura współczesna
język: polski 

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:


Ostatnio bardzo rzadko zdarza mi się sięgać po pozycje japońskich autorów, Haruki Murakami nie jest pod tym względem wyjątkiem. O wypożyczeniu egzemplarza "Zniknięcie słonia" zdecydował właściwie przypadek, zwyczajnie nie miałam ochoty wyjść z wypożyczalni z pustymi rękoma, a książka Murakami'ego wyglądała, tak jakby na mnie czekała. Postanowiłam spróbować... To było moje trzecie spotkanie z Murakamim  niestety, jak się okazało, nie było takie, jakbym sobie wymarzyła. Spodziewałam się bowiem czegoś znacznie lepszego, niż to co zastałam w tej książce.


 "Ptak nakręcacz każdego dnia nakręca sprężynę świata. Pracownik działu kontroli jakości doznaje olśnienia, patrząc na kangury, i dowiaduje się, czym jest wielka niekompletność. W ciało robotnika z fabryki słoni wnika od dawna poszukiwany przez policję tańczący karzeł. Atak irracjonalnego głodu powoduje, że młode małżeństwo dokonuje nocnego napadu na bar McDonalda. Dziewczyna odkrywa, że budzący grozę zielony zwierz, który rozkopuje ogródek, jest w niej zakochany, a ona nie potrafi mu się oprzeć. "
-Lubimy Czytać

"Zniknięcie słonia" to zbiór siedemnastu opowiadań Murakami'ego, jednego z najlepszych japońskich pisarzy. Każdy z tytułów opowiadań nawiązuje w jakiś sposób do wcześniejszych książek Murakami'ego. Całość rozpoczyna się od "Kroniki Ptaka Nakręcacza", a zwieńczeniem całej powieści jest tytułowe końcowe opowiadanie. Właśnie z tego względu, tę pozycję można potraktować jako uzupełnienie jego wcześniejszych książek. To jest własnie jeden z powodów, dla których bardzo żałuję, że sięgnęłam po tą książkę, ponieważ ja jeszcze nie przeczytałam książek, których tytuły zawarte są w "Zniknięciu...", dlatego też bardzo ciężko było mi się wczuć w tę powieść.

Przyznam, że pisząc tę recenzję i myśląc o tej pozycji czuję niesamowity niesmak. Opowiadania Murakami'ego nie posiadają ani krzty magicznego realizmu, jaki czuć w jego poprzednich książkach. W zbiorze opowiadań znajdą się historie o głodnej parze, która postanawia dokonać nocnego napadu na McDonalda,  kobiecie cierpiącej na bezsenność i wielkiej miłośniczki "Anny Kareniny", tańczącym karle, tajemniczych małych ludzikach montujących telewizory i na samym końcu o tytułowym "Znikającym słoniu". Przyznam, że nawet jeżeli tytuły wydawały mi się oryginalne i ciekawe, to już po paru stronach danego opowiadania nie czułam nic oprócz frustracji i szczerego pragnienia, aby odłożyć tę książkę i nigdy więcej do niej nie wracać. Brak jakichkolwiek powiązań fabularnych między kolejnymi opowiadaniami budził we mnie niesamowitą niechęć do tej książki. Murakami bardzo wiele opowiadań poświęcił na sprawy codzienne nawet zbyt trywialne, opisując je w sposób, aż zbyt dokładny i powiedziałabym zupełnie niepotrzebny. Chwilami miałam wrażenie, że te wszystkie historie właściwie opowiadają o niczym i to w kontekście dosłownym, np. kiedy cała strona jest poświęcona gotowaniu makaronu czy koszeniu trawnika, o drastyczniejszych przykładach nie wspominając. Często dopadało mnie przeczucie, siedzące gdzieś z tyłu głowy, że każde z tych opowiadań właściwie nie posiada żadnego punktu zwrotnego, o który można by zaczepić i który, być może, nadał by tej książce wartkiej akcji i namiastkę dobrej literatury. 

Czytając "Znikniecie słonia" czułam się niesamowicie znudzona i ta lektura nie sprawiła mi w zasadzie żadnej przyjemności.Powodem, dla którego zdecydowałam się nie odkładać tej książki była złudna nadzieja, że może jakieś opowiadanie mi się spodoba i uczyni tę pozycję nieco lepszą w moich oczach, jednak nic takiego się nie wydarzyło. 

Podczas lektury nieustanie miałam wrażenie, że autor nie przyłożył się zbytnio do tej pozycji i potraktował jej historie po macoszemu, często nawet nie nadając jakiegoś konkretnego zakończenia danej historii. Również styl pisarski Murakami'ego nie przypadł mi do gustu w tej książce. Wiele zdań dziwnie mi zgrzytało i pozostawiało po sobie wrażenie nielogiczności, przez co kompletnie nie mogłam zrozumieć, co autor miał na myśli podając takie, czy takie porównania, które moim zdaniem, były po prostu bezsensowne.  Przez ten skomplikowany język i brak jakichkolwiek logicznych wytłumaczeń postępowania bohaterów tej książki, odkładałam "Znikniecie" w nieskończoność i męczyłam się z tą lektura przez trzy bite tygodnie.

Cechą charakterystyczną stylu Murakami'ego jest bezosobowa kreacja bohaterów, którzy często nie mają nawet imion. Postacie książki są bezbarwne, pozbawione głębi i bezosobowe. Nie mają żadnej, absolutnie żadnej cechy, która w jakiś sposób by ich identyfikowała. Nie wykonują żadnych,   które pokazałyby w jakiś sposób ich odrębność jako jednostki. Każdy z nich to jedynie bezstronny obserwator, a nie uczestnik wydarzeń. Tym, co w jakiś sposób łączy wszystkie postacie występujące w tej książce są ich specyficzne upodobania, jak również fakt, że wykonują dosyć przyziemne prace. Być może pisarz chciał w ten sposób pokazać, że Czytelnik również może znaleźć się w takiej sytuacji, jak bohaterowie tej książki, jednak zupełnie mu to nie wyszło. Czytając co chwila, o tych samych bezosobowych postaciach, byłam zupełnie obojętna wobec ich losu i nie potrafiłam w żaden sposób zżyć się z jakimkolwiek bohaterów.

Przyznam, że ta lektura mocno mnie zawiodła, a szkoda bo same tajemnicze tytuły nasuwały przyjemniejsze skojarzenia, po prostu sposób zobrazowania sytuacji wypadł w tym przypadku tragicznie. Biorąc pod uwagę, jak wiele czasu zabrało mi skończenie tej lektury, widać jak na dłoni, jak bardzo byłam nią zniesmaczona i znużona. I zapewne dopiero za jakiś czas znów sięgnę po jakąś książkę tego autora. Po skończeniu lektury poczułam wielką w końcu wielką ulgę. Myślę, że czytanie w międzyczasie innych książek sprawiło, że nie byłam nią znudzona tak, jakbym była, gdybym w tym czasie czytała tylko tą książkę. Muszę przyznać, że absolutnie nic mi się w tej książce nie podobało, dlatego też na pewno do niej nigdy nie wrócę, co bardzo mnie cieszy.

Najprościej odpowiedzieć jednym słowem,nie. I w tym przypadku bardzo się cieszę, ponieważ nie poleciałbym tej książki chyba nikomu. Troszkę boli mnie, że muszę przyznać tej pozycji tak słabą ocenę, niż bym oczekiwała na początku. Ze "Zniknięciem słonia" mam same negatywne skojarzenia, dlatego myślę, że minie naprawdę sporo czasu, nim sięgnę po jakaś kolejną książkę Murakami'ego.

Moja ocena: 3/10.




2 komentarze:

  1. Ja ogólnie nie przepadam za japońskimi książkami

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy jeszcze nie miałam styczności z japońskimi pisarzami:) ale może czas to zmienić

    OdpowiedzUsuń