O "Królu kruków" usłyszałam już dosyć dawno, jednak muszę przyznać, że początkowo ta historia do mnie nie przemawiała. Jednak po mocnej i bardzo prawdziwej książce, jaką był "Promyczek", zapragnęłam znów powrócić do magicznego świata fantasy i odciąć się od szarej rzeczywistości. O "Królu Kruków" słyszałam już naprawdę wiele razy i były to same pochlebne opinie. Pomyślałam, że skoro powieść Maggie Stiefvater zbiera same pozytywne recenzje w strefie blogosfery, to ta powieść musi mieć w sobie coś, co mnie wciągnie.  Jednak muszę z bólem serca przyznać, że moje oczekiwania względem tej powieści okazały się lekko zawyżone. Spodziewałam się bowiem, że książka, która zbiera tak pozytywne recenzje zaskoczy mnie czymś fenomenalnym, jednak sama powieść okazała się niczym specjalnym nie wyróżniać i śmiało mogę sklasyfikować ją jako pozycję dobrą, aczkolwiek na pewno nie lekturą wybitną.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Blue, mimo, że pochodzi z rodziny wróżek, sama nie posiada daru jasnowidzenia. Potrafi jedynie wzmacniać duchową energię. Od dzieciństwa słyszała, że chłopak, którego pokocha, musi umrzeć. Pewnej kwietniowej nocy, losy Blue zostają splecione z grupką czterech chłopców uczęszczających do prestiżowego liceum Aglionby. Gansey, Ronan, Adam oraz Noah to czwórka przyjaciół, którzy z pasją graniczącą z obsesją poszukują legendarnych linii mocy, mających zaprowadzić ich do tajemniczego Króla Kruków, Glendowera. Gdy Blue staje się częścią ich drużyny, poszukiwania zaczynają nabierać tempa, a czas zaczyna płatać figle. Co się stanie, gdy na drodze do tajemniczego Glendowera staną przeszkody,z którymi będą musieli się zmierzyć? Czy ktokolwiek stanie po ich stronie, a może będzie usiłował im przeszkodzić? 
Sięgając po "Króla kruków" oczekiwałam w dużej mierze czegoś, co mnie zaskoczy, co sprawi, że ta powieść mnie zafascynuje do tego stopnia, że nie będę potrafiła przestać o niej myśleć i z zapałem zabiorę się za kolejny tom.  Jednak tego, co otrzymałam w trakcie tej lektury nie określiłabym jako porywające, a jedynie zaskakująco naiwne. Podczas lektury odczuwałam spory niedosyt, ale równocześnie nie mogłam pozbyć się wrażenia, że "Król" jest tylko swego rodzaju wstępem, a cała historia  w kolejnych częściach może okazać się nieco bardziej interesująca. Kłamstwem byłoby napisać, że ta powieść mi się nie podobała, jednak z pewnością nie zaoferowała mi rozrywki w takim stopniu, jak tego oczekiwałam, co sprawia, że określenie jej jako powieści dobrej, czy też nieco ponad przeciętnej jak najbardziej ma swoje uzasadnienie. Bowiem "Król kruków" pomimo swoich wad, posiada również pewne zalety, które w dużej mierze przyczyniły się do tego, że książkę przeczytałam w całości z pewną dozą zainteresowania.


Aspektem, za który z pewnością autorce należy się pochwała jest w dużej mierze sam koncept na przedstawioną w niej historię. Bowiem Maggie Stviefvater miała naprawdę niebanalny pomysł, kory z miejsca bardzo przypadł mi do gustu. Wyraźnie bowiem widać, jak wiele pracy w swoją powieść włożyła autorka, łącząc świat współczesny z dawnymi legendami o magii i walijskim królu Glendowerze. Gdy czytałam po raz pierwszy opis tej książki, miałam nadzieję na niezwykle fascynującą mnie historię, jednak rzeczywistość okazała się być zgoła inna, co jest oczywiście winą pewnych niedopracowań fabularnych. Zabrakło mi w niej przede wszystkim porywającego wątku przygody i przez całą lekturę miałam nieodparte wrażenie, że cała książka poświęcona jest tak naprawdę grupce licealistów, ich wzajemnej zażyłej relacji, a wątek poszukiwań Glendowera został zepchnięty na dalszy plan. A szkoda, ponieważ gdyby historia bardziej skupiałaby się na Glendowerze, możliwe, że byłabym nią bardziej usatysfakcjonowana. 
"Moje słowa to broń masowego rażenia, a ja nie mam pojęcia jak ją rozbroić."
"Król kruków" to nie powieść, która wciąga od pierwszej strony wartką akcją. To raczej książka, której akcja stopniowo się rozwija, jednak mimo tego w powieści nie brakuje naprawdę ciekawych momentów. Nie była to książka, którą czytałam z wypiekami na twarzy, martwiąc się jaki los spotka bohaterów tej powieści, gdyż zwyczajnie nie potrafiłam się do nich ustosunkować czy też w żaden sposób przywiązać, a ich los również niewiele mnie interesował. Tym, co pchało mnie na przód podczas lektury tej książki była jej tajemniczość, która sprawiała, że miałam wielką ochotę odkryć wszystkie sekrety, jakie ta powieść w sobie skrywa.  I skłamałabym mówiąc, że książka wciąga już od pierwszej strony, gdyż naprawdę zwyczajnie nie ma sensu spodziewać się dynamicznych zwrotów akcji, które chwytają za serce. Jak pisałam wcześniej, miałam wrażenie, że "Król" jest jedynie wprowadzeniem do wielkiej przygody w postaci kolejnych tomów i mam wielką nadzieję, że to przeczucie mnie nie zwiedzie, a kolejne książki okażą się być o wiele bardziej wciągające.

Tym, co mnie najbardziej ujęło w tej książce jest jej klimat, w którym świat rzeczywisty miesza się ze światem duchów, światem nadnaturalnym. I choć w książce dominują bardziej wątki obyczajowe niż fantastyczne, nie ulega wątpliwości, że jej klimat jest tajemniczy, nieco mroczny i magiczny. Chwilami miałam nawet wrażenie,że błądzę po jakimś mrocznym śnie, bowiem ta książka do pewnego stopnia jest w pewien sposób przesiąknięta walijskim folklorem legend i mitów. Właśnie ta oniryczność, lekka dezorientacja, co jest prawdą, a co ułudą, było tym, co sprawiało, że chciałam tą powieść przeczytać do końca. Magie Stiefvater niewątpliwie posiada talent do tkania onirycznej rzeczywistości i delikatnego suspensu i to moim zdaniem, jest największy a zarazem bardzo mocny atut tej książki i mój osobisty komplement, który mogę tej lekturze wystawić.
"Jeśli magia istnieje, chcę ją zobaczyć. Choć raz."
Bohaterowie tej książki to jeden z tych aspektów, który stanowi spore urozmaicenie książki. Autorka wykreowała bohaterów tej książki w sposób przede wszystkim różnorodny i niejednoznaczny. Bohaterowie tej książki to w każdej mierze jednostki indywidualne i postacie wyróżniające się na tle innych. Z jednej strony jest to olbrzymia zaleta, gdyż nie mamy w niej do czynienia z utartymi schematami postaci,  gdyż każda z nich posiada w pewien sposób urozmaicony i niejednolity charakter. Każdy z nich jest różnorodną i niezwykle złożoną jednostką, której nie sposób opisać jednym słowem. Pozwala to przede wszystkim nie tylko znaleźć swojego ulubionego bohatera, wśród tej wielobarwnej palety, ale także w pewien sposób wyróżnić go z tłumu, a tym samym zapamiętać daną postać lepiej niż te pozostałe. Jednak mnie taki sposób kreacji bohaterów zwyczajnie nie odpowiadał, miałam wrażenie, że są to postacie nie tylko nieperfekcyjne lecz także nienaturalne i zwyczajnie sztuczne. Niemal każda z postaci budziła we mnie irytację swoim często samolubnym a jeszcze częściej naiwnym postępowaniem pozbawionym jakiejkolwiek logiki. Nie potrafiłam zżyć się z żadnym z bohaterów, ich losy były mi najzupełniej obojętne. Bardzo ucieszył mnie jednak fakt, że nie byli to bohaterowie idealni, każdy z nich miał jakieś mniej lub bardziej mroczne sekrety czy momenty słabości, lecz mimo tego nie mogłam pozbyć się wrażenia przesadnej sztuczności w ich zachowaniu.

Język jakim operuje Maggie Stiefvater w dużej mierze tworzy klimat tej książki. Jest płynny i niejednoznaczny, a przy tym tak dobrze wyważony, że powieść mimo, że chwilami nudna, to jednak czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie, co jest kolejnym plusem zważywszy na sporą objętość tej książki. Urzekło mnie jak bardzo Stiefvater monetami potrafiła stworzyć tak magiczny i oniryczny klimat, gdyż były to te nieliczne momenty, w których miałam nadzieję, że ta powieść kryje w sobie ten element zaskoczenia, który wywoła u mnie wielkie WOW, jednak te chwile, choć  rzadkie były naprawdę cenne.

Podsumowując, trudno jest mi ocenić tą książkę w sposób jednoznaczny, gdyż mimo, że jestem świadoma wielu jej niedopracowań, to dostrzegłam także zalety będące dosyć silnymi jej atutami. Dlatego też najprościej ujmując, mam wobec tej pozycji mieszane uczucia, jestem nią w równym stopniu rozczarowana, co sceptyczna i jedyne, co mogę zrobić, to mieć nadzieję, że jeśli zdecyduję się sięgnąć po kolejne tomy, okaże się, że ta seria jest jednak wyjątkowa.

"Król kruków" z pewnością nie jest powieścią wysokich lotów, niemniej dla kogoś, kto poszukuje po prostu przeciętnej literatury, która odpręży i umili czas, to książka sprawdzi się znakomicie.Jednak dla tych którzy oczekują literatury wybitnej, ta powieść okaże się po prostu kolejnym rozczarowaniem. Dla miłośników fantasy jakości dobrej, będzie to lektura zobowiązująca. Miłośnikom legend i mitów, a także fanom serialu "Merlin" czy słynnej powieści "Król Artur", ta powieść jak najbardziej powinna przypaść do gustu. Polecam!

Moja ocena: 4,5/10 :)

Brak komentarzy: