Pierwszy tom przygód o Magnusie Chase'u przeczytałam jakiś miesiąc temu, co przyniosło ze sobą wspomnienia riordanowskiego poczucia humoru oraz faktu, że jego książki niosą ze sobą sporą dawkę optymizmu. Chcąc jeszcze bardziej radośnie nastroić się do nadchodzących świąt, obiecałam sobie, ze sięgnę po "Młot Thora". Co jeszcze bardziej skłoniło mnie do sięgnięcia po kolejny tom przygód o nordyckich bogach to fakt, że nie wyobrażam sobie zimy bez jakiejkolwiek powieści Riordana. I tym razem kredyt zaufania jaki złożyłam Rickowi Riordanowi, sięgając po kolejną część, okazał się być tego wart.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
 Thor, bóg piorunów wcale nie jest taki wspaniały jak go malują i choć wszystkie stacje telewizyjne przedstawiają go jako wspaniałego, silnego i odważnego boga, w rzeczywistości jest po prostu leniwym, pomniejszym bóstwem, nadmiernie lubującym się w serialach Netflixa i cierpiącym na krótkowzroczną pamięć. Z pomocą Magnusa Chase'a odnalazł swój zagubiony młot, jednak nie na długo. Młody wojownik Walhalii musi więc ponownie odzyskać Młot Thora, w przeciwnym razie świat śmiertelników zaatakują olbrzymy i rozpocznie się Ragnarok. Niestety jedyną osobą, która może wynegocjować jest bóg oszustów i kłamstwa Loki, a każde jego kłamstwo wymaga odpowiedniej ceny.
Pomiędzy sprzątaniem, zakupami, gotowaniem a pieczeniem, znalazłam czas, aby pochłonąć "Młot Thora" w niecałe dwa-trzy dni. Czasami dziwi mnie to, jak dobrze potrafię się zorganizować, tak aby mieć czas zarówno na przedświąteczne obowiązki, jak i przyjemności. A Rick Riordan ma pewną wspaniałą cechę, która sprawia, że jego książki mnie przyciągają- nie tylko wspaniały humor, ale także to, że podczas lektury jego powieści odczuwa się odprężenie, a myśli skupiają się wyłącznie na lekturze.  Mam wielką nadzieję, że w styczniu, już po sesji, a może nawet w jej trakcie uda mi się sięgnąć po "Statek umarłych", bo przecież każdy student ma inne sposoby na pozytywne naładowanie baterii" przed czekającymi egzaminami. A moim sposobem są między innymi książki.

Choć cechą dominującą w książkach Ricka Riordana niewątpliwie jest humor , jego powieści odznaczają się także wielką kreatywnością.  Czytając jego książki mam wrażenie, że to pisarz z głową pełną różnych kreatywnych pomysłów. "Młot Thora" to świetna kontynuacja "Miecza Lata", która w niczym nie ustępuje poprzednikowi. Autor nie przebiera w środkach i wplata w fabułę wiele różnych wątków pobocznych czy też sytuacji, które utrudniają Magnusowi i jego przyjaciołom odzyskanie miecza, wywołując tym samym określone u Czytelnika emocje. I choć niemal od razu można domyślić się, jaki będzie finał, to droga do niego jest usłana różnego rodzaju niespodziankami, z których na pewno nie jedna, nie dwie sprawiają, że na twarzy wykwita szeroki uśmiech. 

Rick Riordan radzi sobie znakomicie zarówno z oryginalnym pomysłem na fabułę, jak i dynamiczną akcją. Jak wspominałam przy analizie fabuły, Rick Riordan utrudnia swoim bohaterom odzyskanie Młota w taki sposób, aby Czytelnicy dobrze się podczas lektury bawili. Jedną z największych zalet powieści Ricka Riordana jest to, że wciągają niemal od pierwszej strony i tak też jest w tym przypadku. Rozdziały są krótkie, przez co jest ich mnóstwo, a dodatkowo ubogacone są mnogością wydarzeń, co tylko zwiększa tempo akcji z każdym kolejnym rozdziałem.Wydarzenia toczą się lawinowo już od kilku pierwszych stron, co sprawia, że o znudzeniu lekturą nie może być mowy. O jakimkolwiek dawkowaniu lektury nie mogło być mowy, nawet podczas świątecznych przygotowań, gdyż mimo braku wolnego czasu, książkę przeczytałam jednym tchem.

"-To imponujący puchar-powiedziałem.- Nie wiem, jak dajesz radę ukształtować coś tak dużego, żeby się nie rozpadło. Usiłowałem wytoczyć coś na kole chyba w piątej klasie na plastyce. Jedyne co mi wyszło, to bezkształtna bryła. -Czyli autoportret? -Ha, ha. Mówiłem tylko, że chciałbym umieć zrobić coś równie fajnego."

Kolejnym aspektem, który zdecydowanie przemawia na korzyść tej książki, jest jej klimat. Bowiem Rick Riordan jak żaden inny pisarz ma wielki talent do pisania humorystycznego, czym nie raz i nie dwa wywołał na moich ustach wielki uśmiech.  Riordanowska fantastyka to nordyckie klimaty połączone ze współczesną rzeczywistością, które bardzo płynnie się przeplatają. Nie ma przesytu, który zdecydowanie psułby odbiór powieści. Wszytko jest dobrze wyważone, a jeśli dodać do tego humorystyczny riordanowski styl, powstaje całkiem wesołą przygodowa fantastyka, przy której można się odprężyć. Bardzo spodobało mi się, że w powieści Riordana nie ma sztuczności, a za to pojawia się humor, który czyni powieść bardzo przyjemną w odbiorze.

Tym, za co uwielbiam twórczość Ricka Riordana jest to, że pisarz nie tworzy wyidealizowanych postaci. Bohaterowie mają swoje wady i przywary, ale to właśnie czyni ich bohaterami autentycznymi i czyni ich wyjątkowymi. Nie znoszę gdy bohaterowie książek to puste i wyłącznie papierowe postacie roboty, a Riordan Rick tego nie robi. Uważam, że w wykonaniu Riordana jest to bardzo piękny gest, ponieważ dzięki niemu Czytelnik zawsze znajdzie jakąś swoją bratnią duszę, bohatera, z którym będzie mógł się utożsamiać, co dodatkowo buduje relację na płaszczyźnie Czytelnik-Bohater. Co jeszcze bardzo mi się spodobało to to, że Rick Riordan w żadnym wypadku nie potępia słabości, ale ukazuje ją w taki sposób, że zostaje ona zaakceptowana, a niekiedy staje się także zaletą.

"Ale bycie synem Frejra nauczyło mnie jednego- nie zawsze mogłem walczyć za przyjaciół. Jedyne, co rzeczywiście mogłem zrobić, to leczyć ich rany."

Oczywiście pierwszą cechą, która przychodzi na myśl pisarskiego stylu Riordana, jest jego humor.  Autor tworzy różnego rodzaju humorystyczne dialogi i sytuacje, których zadaniem jest rozbawić Czytelnika, co udaje mu się z dużym powodzeniem i czyni go jednym z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy swojego gatunku. Mimo, że powieść liczy około 500 stron, dzięki wartkiej akcji i lekkim,przystępnym stylu Ricka Riordana, "Młot Thora" czyta się błyskawicznie i z zapartym tchem. Określenie "lekkie pióro" w przypadku Riordana wpasowuje się idealnie i sprawia, że podczas lektury nie ma  miejsca na nudę. 

"Młot Thora" to naprawdę dobra kontynuacja cyklu "Bogowie Asgardu" i jak pisałam, jestem przekonana, że niebawem sięgnę po kolejny tom w nadziei, że okaże się jeszcze lepszy i zapewni mi równie ciekawe emocje. Podczas lektury książek tego autora naprawdę nie sposób się nie uśmiechnąć i myślę, że naprawdę dobrze jest mieć książki tego typu na podorędziu, gdyby kogoś dopadła jesienna chandra. 
"Młot Thora" to książka idealna dla fanów Ricka Riordana, ale także dla tych, którzy mają za sobą wyjątkowo paskudny dzień i potrzebują sporej dawki optymizmu, jaki się w tej powieści skrywa. To książka moim zdaniem idealna na każdą okazję, której po prostu nie można przegapić. Po rozbudowanej argumentacji jaką jest moja recenzja, myślę, że wszelkie inne słowa okażą się zbyteczne- polecam serdecznie!

Moja ocena: 9/10. :)

3 komentarze:

  1. Super recenzja, napewno przeczytam ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję chyba lubisz czytać recenzja, bo cały dzisiejszy wieczór komentujesz, miło mi 👍😊❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom! �� Normalnie kocham ten twój blog!!!

      Usuń