Ostatnio z braku czasu na cokolwiek prócz zajęć uczelnianych; pisania prac, referatów, tworzenia prezentacji, nauki na egzaminy i wideokonferencji z profesorami, postanowiłam napisać nieco inny niż zwykle wpis, dotyczący właśnie lektur studenckich, ponieważ na przełomie tych dwóch miesięcy, marca i kwietnia, przeczytałam ich naprawdę sporo. Postanowiłam więc opublikować wpis, w którym pokrótce podzielę się swoimi wrażeniami względem nich i wskażę ich największe walory. Mowa między innymi o "Penelopiadzie" Margaret Atwood, "Przygodach Telemacha" zarówno u Francisa Fenelona jak i Louisa Aragona- przynajmniej na ten moment. Lektury, jak powszechnie wiadomo nie cieszą się zbyt wielką popularnością, jednak zdecydowanie warto je znać, a na studiach polonistycznych taka znajomość lektur jest wręcz wymogiem. Częścią pierwszą serii "ciekawe studenckie lektury" jest "Penelopiada" pióra Margaret Atwood.

NALEŻY CZYTAĆ PRZ PIOSENCE:
Na samym początku muszę przyznać, że "Penelopiada" autorstwa Margaret Atwood bardzo przypadła mi do gustu, nie tylko ze względu na koncept uwspółcześnienia mitu, ale także ze względu na jego wykonanie, które w wykonaniu tej pisarki jest nie tylko nowatorskie i dostarcza mitologii powiewu świeżości, ale jest również bardzo ciekawe.
"Penelopiada" to zupełnie inna wersja "Oysei". Tutaj wiodący głos zyskuje Penelopa, oszukiwana przez laty przez własnego męża. Nowy Odyseusz to w rzeczywistości wyrafinowany kobieciarz, natomiast Helena to zadufana we własnym ego narcystyczna kokietka. Tutaj prawdę odkrywa Penelopa, lecz kim w rzeczywistości jest wierna małżonka Odyseusza?
Zacznę od tego, że sama koncepcja odświeżenia odysejskiego mitu jest dla mnie szalenie ciekawa, co więcej, jest to bardzo sprytne zagranie ze strony autorki. Możliwość opowiedzenia mitologicznych historii współczesnym językiem jest czymś po prostu niesamowitym, myślę też że, pozwala inaczej spojrzeć na mityczne historie i wybory jakich dokonywali ich bohaterowie, ale również potrafi sprawić, że mitologia staje się jeszcze ciekawsza. Pomysł Penelopy snującej własną historię, ale równocześnie opowiadającej o tym, co słychać we współczesności jest sam w sobie pomysłem oryginalnym i nowatorskim. Bardzo ciekawie został ukazany kontrast czasowy między czasami starożytnymi a współczesnymi, i czytając wypowiedzi Penelopy o dzisiejszych współczesnych sprzętach, nie mogłam powstrzymać leciutkiego uśmiechu, który cisnął mi się na usta. Atwood poprowadziła tę kwestię w bardzo, mówiąc kolokwialnie, fajny i nowatorski sposób w stylu „co pomyśleliby starożytni herosi i kobiety o tym, co my współcześnie mamy- jak nazwaliby nasze sprzęty czy roboty kuchenne?”

Równie ciekawie została ukazana sytuacja kobiet i, co sama Penelopa podkreśla, że dzisiejsze kobiety mają znacznie więcej swobody i mniej zmartwień- nie mają takiego Odysa. Troszkę to smutne, patrząc z dzisiejszej perspektywy, jak niewielkie możliwości miała mądra Penelopa i jak niewiele przywilejów społecznych miały kobiety w tamtych czasach. Nie mogła przeciwstawić się ojcu, nie mogła dokonywać własnych wyborów, po swojej stronie miała jedynie inteligencję i umiejętności krawieckie. A jednak szkoda, że nie mogła się rozwijać i kształcić. 

Sama narracja i „przenikanie się” wzajemnie czasów starożytnych z opowieści Penelopy i jej czasów obecnych poprowadzona jest w sposób płynny i lekki, te „przeskoki czasowe” w żadnym razie nie nużą ani irytują.

Co do konfliktu Helena- Penelopa to muszę przyznać, że dla mnie był to jeden z ciekawszych wątków. Spodobało mi się to, że Atwood nie bała się zarzutów wobec Heleny- kobiety, która właściwie wywołała wojnę trojańską swoją urodą. Odważnie zarzuciła Helenie pychę, arogancję i brak konsekwencji, to bardzo ciekawe zagranie biorąc pod uwagę, to jak inni oceniają Helenę. Urzekła mnie bezpośredniość Atwood, to że pokazała Helenę w innym, nieco mniej rażącym świetle niż blask reflektorów. Współczułam Penelopie, tego jak wielki kompleks niższości miała ona względem Heleny, zaś sama nie dostrzegała swoich wspaniałych zalet, co jednak wcale nie znaczy, że nie umiała się bronic, o nie! Ich zagrywki słowne, sprzeczki i przytyki były świetnymi i bezcennymi momentami i można było znaleźć w nich nutę żartu, co jak dla mnie jest wielkim pozytywem tej książki.

Jeśli chodzi o kwestię całunu- sieci Penelopy to jest to bardzo ciekawy, choć nieco urwany wątek. Dziś „sieć Penelopy” jest symbolem „wiernej żony”, która tkała go w dzień i pruła w nocy z zamiarem uniknięcia możliwości dokonania wyboru któregoś z zalotników. Myślę jednak, że w rzeczywistości odzwierciedla on spryt Penelopy, jak również jest sam w sobie desperackim aktem przeciwstawienia się losowi. Sam wątek Odyseusza schodzi na nieco dalszy plan- dzieje Odyseusza opowiadane są fragmentarycznie za pośrednictwem wtrącanych,  co jakiś czas wypowiedzi wędrowców czy pieśniarzy, niemniej nie da się ukryć, że powiązania z "Odyseją" jak najbardziej są i w tym przypadku Atwood ściśle trzyma się twórczości Homera. 

Co mi się najbardziej podobało, to fakt, że narratorką dramatu jest sama Penelopa, a wydaje mi się, że nie można jeszcze bardziej „ożywić” postaci. Penelopa w twórczości Atwood stała się bohaterką, która przełamała moje opory względem tej postaci w "Odysei". Atwood nadała Penelopie nie tylko myśli, uczucia, głos i wolę, podarowała jej jeszcze historię, która ta może opowiedzieć. I w tym kontekście Penelopa wzbudziła moją sympatię, już nie była cieniem, wyłącznie "wierną żoną”, głosem myśli czy słowami, którym przysłuchuje się słuchacz. W "Penelopiadzie" zyskała osobowość i swoją historię, tym samym stając się postacią nieporównywalnie bliższa czytelnikowi niż za pośrednictwem "Odsyei".
Penelopa zdecydowanie zyskała najwięcej ekspresji w "Penelopiadzie" Margaret Atwood. Nie dość, że pisarka rzuciła nowe światło na „wojnę trojańską”, to jeszcze oddała głos Penelopie, która tym razem wyszła z cienia "Odysei", a tym samym stała się bohaterką posiadającą swoją własną historię. W świetle powyższych argumentów, chyba nie musze dodawać, że "Penelopiadę" jak najbardziej polecam!
Moja ocena:9/10.:)

3 komentarze:

  1. Czytałam. Bardzo mi się podobała. Sam fakt że opowiada to Penelopa i łatwy oraz zrozumiały język są dużymi atutami tej książki. Wszystkie opisane kwestie były bardzo ciekawe, dużo zrozumiałam w porównaniu z orginałem Odysei Homera.
    Bardzo wciągająca współczesna historia małżeńska 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie będę do niej kiedyś wracać, tyle że przeczytam nie ebook, ale prawdziwą papierową książkę 😊

      Usuń
  2. A masz jakieś obiekcje np odnośnie postaci, ich zachowania?

    OdpowiedzUsuń