Sięgając po Oddam Ci słońce spodziewałam się w pewnym sensie czegoś innego, niż to co otrzymałam, nie oznacza to jednak, że ta powieść mi się nie spodobała. Brakowało mi szerszego rozwinięcia innych wątków, kwestia bliźniaczego konfliktu również pozostawała wiele do życzenia. Niemniej jednak pasja do sztuki, jaką ta książka zawiera jest czymś niesamowitym i kierowana miłością do sztuki, postanowiłam dać powieści Jandy Nelson szansę - i ostatecznie, nie mogę powiedzieć o tej książce niczego złego, z wyjątkiem pewnych wybrakowań i mankamentów. To po prostu dobra, powieść, jednak nie ujęła mnie w takim stopniu, w jakim bym sobie życzyła.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Noah i Jude byli niegdyś nierozłączni, bliźnięta, jedyni, niepowtarzalni i utalentowani artystycznie. Różniły ich jednak skomplikowane charaktery, Jude- niepokorna i odważna buntowniczka, Noah- uczuciowy, skryty, pozostający w cieniu głośnej siostry. Akceptacja i miłość, które ich łączyły zniknęły w obliczu nieuniknionej katastrofy tworząc między rodzeństwem mur. Aby znów mogli stać się jednością, obydwoje muszą zajrzeć wgłąb siebie.
Oddam Ci słońce wbrew moim oczekiwaniom co do jej wybitności okazała się być po prostu dobrą książką, taką, którą można przeczytać, jednak nie zapada ona w pamięć. Nie ukrywam,  że zwyczajnie po tylu rewelacyjnych opiniach z jakimi się zetknęłam, spodziewałam się, że ta powieść mnie zaskoczy- tak się jednak nie stało. Możliwe, że gdyby nierażące mnie mankamenty, ta powieść bardziej by mi się spodobała, jednak niestety przeszkadzały mi one na tyle, że nie jestem w stanie wypowiedzieć się o niej w bardziej przychylny sposób.

Fabuła tej książki stanowi jeden z plusów, jaki udało mi się odkryć w książce Jandy Nelson, jest to wielotorowość narracji - część wydarzeń Czytelnik poznaje z perspektywy trzynastoletniego Noah, który opowiada o wydarzeniach z przeszłości, natomiast drugą część z perspektywy szesnastoletniej Jude snutej w czasie teraźniejszym. Zabieg różnych pod względem czasowym narracji, jak również ich wzajemne przeplatanie się jest o tyle ciekawy, że zetknęłam się z takim sposobem snucia fabuły po raz pierwszy, i muszę przyznać, że jest to niezwykle kreatywny chwyt. Co więcej, bliźnięta oddają sobie głosy w taki sposób, aby stopniowo doprowadzić Czytelnika do punktu kulminacyjnego, czyli nieuchronnej tragedii, co potęguje napięcie towarzyszące czytaniu. Jednak sama fabuła, poza aspektem narracyjnym, jest w gruncie rzeczy przewidywalna aż do bólu, co pod koniec nieco psuje satysfakcję z tej książki.

"Kiedy spotykasz pokrewną duszę, to tak jakbyś wszedł do domu, w którym już kiedyś byłeś - rozpoznajesz meble, obrazy na ścianach, książki na półkach, zawartość szuflad: znalazłbyś tam drogę nawet po ciemku."

Oddam Ci słońce zawiera bardzo znikomą ilość akcji, przez co przez pewien czas podczas lektury nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że nieustanne maglowanie przeszłości przez Noaha i niekiedy przez Jude, było szalenie irytujące - przeżywana przez nich żałoba pomimo upływu lat nadal trwała, jak gdyby czas zatrzymał się w miejscu i dominowała ich codzienność generując coraz to nowsze wyrzuty sumienia. Z tego powodu przez dłuższy czas miałam wrażenie, że tak naprawdę w całej tej powieści nie dzieje się nic poza roztrząsaniem tragicznych wydarzeń, co było niekiedy nużące.

Klimat tej książki zdecydowanie zasługuje na uwagę ze względu na głęboko zakorzenioną w powieści miłość do sztuki, jaką przejawiają bliźnięta. Powieść Jandy Nelson jest głęboko przesiąknięta sztuką - malarstwem Noaha i rzeźbami Jude, a niemal na każdej stronie można dostrzec, jak wielką rolę odgrywa ona w życiu ich dwojga. Jednak o tyle o ile artyzm uwydatniony został na każdej stronie tej książki - nawet same emocje bohaterów znajdują odzwierciedlenie w ich sztuce, to jednak zabrakło mi elementów zaskoczenia, które wywoływałyby efekt WOW, przez co nawet, gdy dotarłam do punktu kulminacyjnego nie odczuwałam żadnego zdumienia. Z tego też powodu, jak wspominałam wcześniej, akcja tej książki momentami była przerażająco schematyczna, a przez to zupełnie nieciekawa i nijaka.

"Oddałam za ciebie właściwie cały świat - mówię, wchodząc przez drzwi frontowe do własnej historii miłosnej. - Słońce, gwiazdy, ocean, drzewa, wszystko za ciebie oddałam."

Oddam Ci słońce to powieść absolutnie wyjątkowa pod względem językowym. Na każdej stronie oprócz nieskrywanej miłości do sztuki, uwydatnia się także sfera ogromnej wrażliwości pisarki. Proza Jandy Nelson wypełniona jest po brzegi alegoriami i metaforami, a wszelka forma sztuki to odbicie palety przeróżnych emocji bohaterów - nie tylko ich wiecznych wyrzutów sumienia. Styl Nelson jest niezwykle barwny i bogaty, wyraźnie widać, iż pisarka ma wielki potencjał językowy. Uwielbiam tak skonstruowany język powieści - nieprzesadny w prostocie, ale niesamowicie ekspresyjny.

Bohaterowie powieści Oddam Ci słońce raczej nie przypadli mi do gustu, z pewnością nie na tyle, bym po odłożeniu czytnika odczuwała dojmującą tęsknotę za nimi. Urzekła mnie jednak ich skomplikowana i realistyczna kreacja, a także dynamika ich osobowości. Uwielbiam, gdy bohaterowie książek w trakcie fabuły dojrzewają, ewoluują, a Noah i Jude zdecydowanie się do takich zaliczają. Nie zmienia to jednak faktu, że nie potrafiłam się do nich w żaden sposób szczególnie przywiązać. Niemniej jednak ukazany między nimi kontrast charakterów, a także pewne nieco dziwaczne obsesje, jakie miało każde z bliźniąt, sprawiło, iż były to postacie bardzo ciekawe i nietuzinkowe - paradoksalnie wręcz właśnie przez ową skrajność charakterów. Przyznam jednak, że brakowało mi w samej konstrukcji postaci elementu, który sprawiłby, że byłabym w stanie autentycznie ich polubić, a szkoda.

Reasumując, Oddam Ci słońce to zdecydowanie nie najgorsza powieść, raczej mocno wybrakowana - na tyle, że nie jestem w stanie ocenić jej zbyt wysoko. A szkoda, bo gdyby dopracować pewne niedociągnięcia, prezentowałaby się znacznie lepiej. Jako miłośniczka sztuki, zdołałam cieszyć się tą lekturą, jednak nie na tyle, abym była nią w pełni usatysfakcjonowana.
Oddam Ci słońce to powieść, której zdecydowanie nie polecam. Jednakże miłośnicy sztuki z pewnością znajdą w niej coś dla siebie. Uprzedzam jednak, tą pozycję trzeba sobie dawkować-aby nie umrzeć z nudy od opisywanych tam wyrzutów sumienia czy kłębów chmur burzowych pomalowanych na kolorowo.

Moja ocena: 4/10.:)

21 komentarzy:

  1. To też nie mój typ literatury, zgadzam się z twoją recenzją.

    OdpowiedzUsuń
  2. W moim przypadku to nawet nie chodzi o tym, co o kiepskie wykonanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Kiedyś przeczytan tą książkę,to się przejonam czy uważam tak samo jak ty co do wykonania 😉
      A poza tym masz błąd: ~dylogia "Dzieci Edenu" - Joey Graceffa #
      Popraw na trylogia 😂😉

      Usuń
  4. To co oznacza słowo dylogia? Dwa tomy?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Rozumiem. A dlaczego zmieniłaś nick ma Shira hinata? Tak się nazywała ta bohaterka z Sagilodzi lodu? Nie wiedziałam że ma na nazwisko hinata...

      Usuń
    2. Wiesz co? Zdumiewa mnie, że dalej mam cierpliwość. Niektóre pytania i uwagi lepiej zachować dla siebie.
      O wszystko będziesz się tak pytać - dlaczego zmieniłam to, czy tamto? No, powiedz czy nie miałabyś w pewnym momencie dość takich pytań?

      Usuń
    3. No fakt, na tym polega przyjaźń/koleżeństwo. Może i racja, ale nie wytłumaczyłaś mi skąd to "hinata"?
      Tak, interesuje mnie to. Takich w moim stylu nie. Jak chcesz się przekonać to możesz zadawać na moim blogu pytania w moim stylu 😂 Zobaczymy kto bardziej wytrzyma...

      Usuń
    4. A muszę Ci to tłumaczyć? Po prostu ładnie brzmi w połączeniu z pierwszym imieniem. I to mi się podoba.

      Zgoda, tylko chyba chciałaś napisać "kto WIĘCEJ wytrzyma"? " bardziej" jest nie na miejscu.😂

      Usuń
    5. Aha, rozumiem.

      A! Fakr, racja. Więcej bardziej pasuje.

      Usuń
  6. To nie mój typ literatury, więc i tak (na szczęście) pewnie bym nie sięgnęła.
    Pozdrawiam
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za pozdrowienia i również pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. https://czytamksiazkibolubie22.blogspot.com/2020/07/detektywi-na-kokach-tajemnica.html

    OdpowiedzUsuń
  9. https://czytamksiazkibolubie22.blogspot.com/2020/07/droga-do-zielonego-wzgorza-budge-wilson.html

    To opowieść o Ani Shirley zanim trafiła na Zielone Wzgórze. Jak się urodziła aż do przyjazdu pociągiem.

    Przeczytaj recenzje. Spróbuj przeczytać książkę kiedyś, może tobie się bardziej spodoba? W końcu też jest fanką Ani Shirley.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem czy fanką, po prostu lubiłam Anię będąc dzieckiem i nadal, co prawda mam do niej spory sentyment.

    OdpowiedzUsuń