Łzy Racheli przeczytałam w zasadzie na początku września, jednakże była to pozycja na tyle poruszająca, że postanowiłam dać sobie nieco więcej czasu na jej przemyślenie i zrecenzowanie. Jest to pozycja o tyle niezwykła, że oparta została na autentycznej historii masakry uczniów w Columbine High School 20 kwietnia 1999 roku. Do sięgnięcia po tą książkę skłonił mnie obejrzany uprzednio film Moja miłość (I'm not ashamed) dobitnie przedstawiający postać jednej z zamordowanych uczennic, Rachel Joy Scott. Jej życie i wczesną młodość zrekonstruowano na podstawie pisanych przez nią pamiętników. Postać Rachel zafascynowała mnie na tyle, że poszukiwałam książki, która stanowiłaby choć delikatny zarys biograficzny jej postaci i wydarzeń z 20 kwietnia. Łzy Racheli dały mi jednak znacznie więcej, to przejmująca opowieść o dorastającej dziewczynie zmagającej się z poczuciem braku tożsamości, która stara się odnaleźć sens w życiu za pośrednictwem wiary. Naprawdę dawno nie czytałam pozycji, która poruszyłaby mnie aż do tego stopnia!

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Masakra w Columbine High School 20 kwietnia 1999 roku była wydarzeniem, w trakcie którego cały świat wstrzymał oddech. Dwoje nastoletnich uczniów, Eric Harris i Dylan Klebold wtargnęli na teren szkoły i z użyciem broni palnej zamordowali dwanaściorga swoich rówieśników oraz jednego nauczyciela, zaś 24 pozostałe osoby zostały ranne. Sprawcy popełnili samobójstwo, zanim na miejsce dotarła policja. W historii USA niniejszą tragedię za uznaje się za jedno z największych zabójstw na terenie placówek oświatowych.

Łzy Racheli z założenia przynależą do literatury reportażowej, jednakże nie sposób odrzucić przekonania, że opisana historia stanowi pewnego rodzaju świadectwo życia tragicznie zmarłej nastolatki, która przede wszystkim starła się żyć zgodnie ze swoją wiarą. Ta pozycja nie jest poświęcona jedynie dacie 20 kwietnia, choć ona nadal stanowi centrum, ale skupia się także na refleksjach, wspomnieniach i fragmentach pamiętników Rachel, które po śmierci córki opublikowali jej rodzice. Łzy Racheli zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie, choć nie pamiętam konkretnie, jakie miałam wobec niej oczekiwania, jednak z pewnością były one wysokie, a po jej przeczytaniu mogę przyznać, że książka znacznie lepiej spełniła swoją rolę.

Pod względem fabularnym wydarzenia z dnia 20 kwietnia są jedynie preludium do później opisanych wspomnień, jakie mają o Rachel rodzice, dzięki temu Czytelnik może bez problemu zapoznać się z jej postacią. Olbrzymią rolę odgrywają również opublikowane fragmenty jej pamiętników, dzięki czemu sama Rachel, jej zmagania, motywy i sposób bycia wydają się jeszcze bliższe odbiorcy. Ów autentyzm, brak jakiegokolwiek przerysowania czy marginalizowania pewnych kwestii sprawia, że książka ta niezwykle porusza i to do tego stopnia, że nie sposób przejść obok niej obojętnie.

Przyjaciel to ktoś, kto potrafi uśmiechem Twój dzień rozjaśnić gdy inni potrzebują tysiąca słów.

Narracja prowadzona jest w zasadzie dwutorowo, głosy Beth Nimmo i Darella Scotta przeplatają się wzajemnie, dzięki czemu możliwe jest dokładne prześledzenie poszczególnych etapów życia Rachel z punktu widzenia obydwojga jej rodziców, a także ich wspomnień z dnia masakry. Wplecione co jakiś czas poszczególne fragmenty z pamiętników dziewczyny wpasowują się w ów porządek niemal idealnie. W zasadzie nie do pomyślenia jest, aby ta historia mogła w jakiś sposób nudzić, zważywszy zwłaszcza na fakt, iż opisane w niej zdarzenia są autentyczne, a do tego tak makabryczne. Nie potrzebowałam zbyt wiele czasu, aby wciągnąć się w lekturę, od pierwszych stron wywarła ona na mnie tak niesamowicie silne wrażenie, że ciężko było mi się od niej oderwać. Zdecydowanie największym atutem tej książki jest bijący od niej autentyzm, który porusza serce, uwrażliwia na los innych i jest przepięknym świadectwem wiary młodej kobiety. 

We Łzach Racheli zdecydowanie nie brakuje emocji i to już od pierwszych stron książki. Początkowy opis masakry budzi grozę, przerażenie i współczucie wobec rodzin zabitych nastolatków. Nie bez powodu tragedia w Columbine uznawana jest za jedną z największych w historii USA. Śmierć tych młodych ludzi stała się tragedią całego świata, a jak podaje Darrell Scott, także wydarzeniem duchowym, gdyż ludzie Ci uznani zostali za męczenników, a wobec tego nie można pozostawać obojętnym. Celem jej autorów nie było tylko i wyłącznie poradzenie sobie ze stratą córki, ukazanie jej wiary światu, ale przede wszystkim pokazanie, iż najważniejszym, co można w takiej sytuacji zrobić jest przebaczenie. To niezwykle trudne zadanie, o czym niejednokrotnie wspominają Nimmo  i Scott, jednak tylko ono zapewnia poczucie sensu temu, co się stało i daje nadzieję. 

Język Łez Racheli w niczym nie przypomina typowo literackiego ani reportażowego. Są to po prostu spisane odczucia i emocje rodziców po stracie córki, jak również myśli i refleksje samej Rachel. Wyrażone w ten sposób uczucia nabierają niemal namacalnej formy i głęboko poruszają odbiorcę - nie ma w nich fałszu, litowania się, ale czysta i bezwzględnie szczera refleksja. Na mnie największe wrażenie wywarły te poszczególne fragmenty, gdzie główny głos ma Rachel. Jest ona w swoich pamiętnikach niebywale szczera wobec siebie, potrafi otwarcie przyznać się do swoich błędów, snuje niezwykle głębokie autorefleksje i stara się być coraz lepszą osobą. Słowa mają moc, a ta 17 letnia kobieta doskonale wiedziała, jakich słów użyć, żeby dogłębnie opisać własne uczucia, emocje, lęki i pragnienia. Autentyzm i doskonała szczera do bólu autorefleksja to niewątpliwie największy atut tej książki.

Nie pozwól, by otoczenie zmieniło twoją naturę. Znajdź siebie i zachowaj swoją tożsamość. (...) Jutro jest nie obietnicą, ale szansą.

Postać Rachel już od samego początku pozytywnie zadziwia swoją autentycznością, zaangażowaniem w swoje pasje, niezależnością i pogodą ducha. To bohaterka, której naprawdę nie sposób nie polubić. Już na pierwszy rzut oka widać, iż jest to typ outsiderki, która czuje się wyobcowana i nieustannie poszukuje własnej tożsamości. A gdy już ją znajduje, rozkwita, a jej zalety i pasje wychodzą na światło dzienne. Rachel Scott to postać, z którą wielu chciałoby sie utożsamić, i którą wielu stawia za wzór ze względu na jej autentyczny styl życia i życzliwość wobec każdego napotkanego człowieka.

Brakuje mi słów, aby wyrazić, jak bardzo ta książka mnie poruszyła. Tyle w niej emocji, pasji, autentyczności, to doprawdy kawał wspaniałej literatury. Jestem pewna, że gdy tylko będę miała ku temu okazję, bardzo chętnie sięgnę ponownie po Łzy Racheli.

Łzy Racheli to książka z pewnością wysokich lotów, pozycja absolutnie nietuzinkowa. Polecam ze szczerym sercem tym Czytelnikom, którzy zamierzają sięgnąć po tą pozycję z prawdziwym zaangażowaniem z racji na prawdziwość przedstawionych w niej wydarzeń. To ten typ literatury, którego nie można przeczytać od niechcenia, a dzieło Nimmo i Scotta zdecydowanie na uwagę odbiorcy zasługuje. Polecam wreszcie tym zainteresowanym, którzy słyszeli o tragedii w Columbine. To wyjątkowa pozycja i zdecydowanie warto ją przeczytać! Polecam serdecznie! Zachęcam przy okazji do odsłuchania piosenki zamieszczonej w recenzji, klip zawiera kilka ujęć z filmu.

Moja ocena:10/10. :)

Brak komentarzy: