Z Dziennika Książkoholiczki

Strony

  • Strona główna
  • O mnie
  • KSIĄŻKI
  • Kącik serialowy
  • ZESTAWIENIA
  • Kontakt i Współpraca

28 sierpnia

"Alyssa i czary" - A.G.Howard

Z racji tego, że przez ostatni miesiąc dość sporo czasu zaczytywałam się w literaturze fantasy, sięgnięcie po retelling Alicji w krainie czarów w wykonaniu A.G. Howard wydawało mi się niemal oczywistością. Przy okazji zyskałam możliwość komparatystycznego porównania wizji Krainy Czarów Lewisa i współczesnej pisarki. Choć historia Alicji niekoniecznie jest moją ulubioną lekturą z czasów dzieciństwa, powróciłam do niej chętnie, chcąc przekonać się jak różne są zarówno sposoby zobrazowania ów niezwykłej krainy, jak również, jak odmienne są od siebie bohaterki noszące w gruncie rzeczy dość podobne imiona Alyssa i Alicja.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE: 

 

Alyssa Gardner wywodzi się z rodu Liddellów, z którego pochodziła znana wszystkim Alicja, która jako dziecko podążyła w ślad za białym królikiem wgłąb jego leśnej dziury. Nastolatkę dręczą urojenia, które towarzyszą jej niemal od zawsze, słyszy mowę kwiatów i owadów, przez co w towarzystwie rówieśniczym jest typową outsaiderką. Odkrycie, że Kraina Czarów nie jest jedynie baśnią znaną dzieciom, ale istnieje naprawdę, sprawia, że jej świat rozsypuje się niczym starannie ułożony domek z kart. Oznacza to, że kobiety w jej rodowodzie wcale nie były szalone, ani ona, ani też jej mama przebywająca w szpitalu psychiatrycznym, czy też jej praprababka Alicja Liddell, od której wszystko się zaczęło. Alyssa musi naprawić jej błędy, aby uratować swoją rodzinę od klątwy pochodzącej z innego świata. Droga do osiągnięcia tego celu wiedzie przez króliczą norę, tę samą, do której przed laty wpadła mała Alicja. Co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni? Prawdziwa Kraina Czarów to miejsce o wiele mroczniejsze niż można by przypuszczać na podstawie historii małej Alicji.

- opis własny

 

O Alyssie i czarach słyszałam już różne opinie, toteż moja komparatystyczna ciekawska natura nie pozwoliła mi być dłużej bezczynną. Intrygowało mnie, w jaki sposób A.G. Howard weźmie na warsztat świat Krainy Czarów wykreowany przez brytyjskiego barda Carrolla Lewisa. Okazało się, że z tym postawionym sobie zadaniem poradziła sobie całkiem nieźle i to na tyle, że zasłużyła sobie w pełni na ocenę 7 gwiazdek, którą wystawiłam tej powieści na LubimyCzytać.

Powieść posiada kilka niezwykle mocnych zalet, a jedną z nich jest ogromnie ciekawy koncept wykorzystania urojeń głównej bohaterki jako motywu przewodniego w związku z jej podróżą do zwariowanej krainy dziwów. Akurat ów zabieg przemówił do mnie z całą mocą, gdyż wykorzystywanie podobnych motywów jest nie tylko przedmiotem badań w mojej pacy magisterskiej, lecz także pokrywa się z moimi zainteresowaniami. Połączenie świata magicznego fantasy i zaburzeń psychicznych to kluczowy aspekt motyw, który zostaje misternie wkomponowany w fabułę wiodąc w niej prym. Ogromnie spodobał mi się również fakt, iż zadaniem Alyssy jest nie tyle odtworzenie kroków baśniowej Alicji, ile naprawienie szkód, które dziewczynka spowodowała w Krainie Czarów. Autorka na tyle skrupulatnie zarysowała poszczególne wątki, że nie miałam najmniejszej trudności z tym, żeby wciągnąć się w niniejszą książkę, co prawda po dotarciu do jej połowy, zrobiłam sobie krótką przerwę na to, by dla odmiany zanurzyć się w pozycję obyczajową. Do pewnego stopnia towarzyszyło mi więc poczucie przesytu magii obecnej we wspomnianej krainie oraz towarzyszącej jej atmosferze pewnego upojenia żarłocznym instynktem przetrwania. 

Zastanów się nad sobą, żeby odkryć, kim masz być. Co masz wnieść do naszego świata. To i tylko to może wypełnić pustkę w nas.

Akcja Alyssy i czarów to jedynie kolejny pozytywny aspekt tej książki. Wydarzenia opisane w książce mają bowiem to do siebie, że toczą się w dynamicznym tempie, przez co bardzo łatwo jest wciągnąć się i na parę godzin zatracić w szalonym świecie Krainy Czarów. Szalonym zresztą w podwójnym sensie, gdyż tak jak wspominałam, ów świat ma w sobie sporą dozę mroku, ujawniania pewnych pierwotnych instynktów, które zderzają się z logicznym myśleniem, które cechuje Alyssę. Sprawia to wrażenie pewnego przesytu, przez co musiałam odłożyć lekturę na jakiś czas, by móc znów do niej powrócić z nowym zapałem. Wartka akcja, przesycona magią, zarówno tą baśniową, jak i mroczną, i prymitywną stanowi gwarancję zainteresowania, gdyż autorka naprawdę zgrabnie potrafi przeplatać wspomniane wątki.

Klimat w jaki Howard wyposażyła swoją książkę zasługuje na ogromne uznanie z mojej strony, gdyż stanowi najmocniejszy atut, ale zarazem też jest to ten aspekt, który kazał mi odpocząć parę dni od tej książki. Amerykańska pisarka niezwykle dobrze się spisała łącząc ze sobą baśniowy świat Alicji z Krainy Czarów autorstwa Lewisa z motywem obłędu i klątwy nękającej rodzinę Liddellów oraz jej potomkinie. Wykorzystanie koncepcji urojeń i zaburzeń psychicznych dodatkowo wzmocniło mroczny akcent wspomnianego magicznego świata, czyniąc go jeszcze bardziej niezwykłym, absurdalnym, a niekiedy nawet i odrażającym w swojej prymitywności. W powieści nie brakuje bowiem zarówno scen żywcem wyjętych z przygód Alicji, opowiedzianych rzecz jasna z zupełnie innej perspektywy, ale też nie zabraknie takich, przez które można poczuć się po prostu nieswojo, gdy do głosu dochodzą zwierzęce instynkty, co akurat autorka zarysowała z pełną pasją. Faktem jest, iż powieść Howard posiada swoją własną, niezwykłą i w pewnym sensie intrygującą atmosferę niemalże emanującej magią. Dawno nie spotkałam książki z tak mocno wyróżniającym się klimatem, która dodatkowo wzbudziłaby we mnie tak skrajne odczucia.

Przypominam sobie jego akwarele: ponure, ale piękne światy, w których gotyckie duchy płaczą czarnymi łzami nad trupami ludzi. Te surrealistyczne obrazy nieszczęścia i utraty są tak przejmujące, że rozrywają serce.

Alyssa i czary to powieść z gatunku tych, które dobrze i szybko się czyta. Styl A.G. Howard upłynnia lekturę, nie jest zbytnio zawiły, ale skupiony na istotnych detalach. Pozycja ta została zaklasyfikowana, całkiem słusznie zresztą, jako młodzieżówka i w tym duchu napisała ją jej autorka. Nie brakuje tu bowiem ani nastoletnich rozterek, ani też zmagań tak typowych dla tego wieku. Zarazem jednak wykreowany przezeń mroczny klimat na swój sposób dodaje powieści pewnego uroku, hipnotyzuje i sprawia, że od powieści momentami naprawdę trudno się oderwać. Specyficzny język, jakim operuje autorka zmusza przy tym do zastanowienia się nad własną mroczną stroną oraz pierwotnymi instynktami, jakie w każdym z nas drzemią ("zjedz lub zostań zjedzony"!). A.G. Howard zgrabnie posługuje się metaforami, ale także z pasją korzysta z logiki, aby za pośrednictwem Alyssy wyjaśnić pewne kwestie, co sprawia, że sam akt lektury wzbudza różnorodne emocje. Nie zabraknie bowiem momentów wzruszenia, zadziwienia i niedowierzenia, czy po prostu niesmaku, a w niektórych momentach nawet i śmiechu. Autorka Alyssy dobrze wie, czego potrzeba jej czytelnikom i sprawnie manipuluje wykreowaną przezeń krainą i jej postaciami, co w pewien sposób czyni ją prawdziwą Czerwoną Królową władającą swoim światem za pomocą magii pióra.

Postacie, jakie wykreowała A.G. Howard są po części zaczerpnięte z pierwowzoru, czyli książki Lewisa, aczkolwiek tylko z nazwy. Umiejętnie posługując się słowem pisanym pisarka wyposażyła bohaterów swojej książki w zupełnie nowe osobowości, a niekiedy również w całkowicie odmienne wyglądy. Przykładowo, Królik Biały, pod takim imieniem znany w Alicji... w tej powieści funkcjonuje jako Grólik Biały i jest w zasadzie szkieletem obrośniętym zwałami mięsa, co czyniło go postacią niekoniecznie zbyt miłą i "pluszową". Kraina Czarów Howard rządzi się bowiem swoimi prawami i dysponuje swoją własną paletą postaci. Autorka wprowadza całkowicie nowe postacie, zarówno te poboczne, jak i główne, jak na przykład Jeba, przyjaciela Alyssy. Do bohaterów Alyssy... z reguły raczej trudno jest mi się jednoznacznie ustosunkować, jednakże na pewno nie wzbudzają we mnie wyłącznie pozytywnych czy negatywnych uczuć, przypominają raczej pewną mieszankę fascynacji i pewnego rodzaju odrazy na widok niektórych ich aspektów, zatem jestem wobec nich ambiwalentna.

Jeśli zaś chodzi o podobieństwa łączące Alicję z Alyssą, to na pewno obydwie cechuje olbrzymi sceptycyzm oraz kierowanie się przede wszystkim logiką, a nie emocjami. I w zasadzie na tym kończą się wszelkie podobieństwa. Alyssa w przeciwieństwie do swojego literackiego pierwowzoru obarczona jest dodatkowo pewną przynależnością do ludzkiej krainy nie tylko ze względu na wiek, jak również powiązania rodzinne. Musi w końcu naprawić błędy swojej prababki, a więc ustanowić kolejne nowe zasady panujące w Krainie Czarów. Pomaga jej w tym logiczne myślenie, które zresztą nawet jeśli słuszne i podparte faktami, niejednokrotnie mnie irytowało. Bardzo brakowało mi uczucia, pasji, pewnej większej wrażliwości. Wprawdzie Alyssa dysponowała tymi cechami, jednakże to logika pozostawała na pierwszym miejscu. Przyznaję, że po ponownej lekturze Alicji..., a następnie Alyssy..., u obydwu bohaterek właśnie to mnie irytowało. Zdecydowanie bowiem nie są to postacie, które pozwalają by to uczucia, emocje miały u nich pierwszeństwo, a nawet jeśli to w bardzo mocno ograniczonym zakresie. 

Reasumując, Alyssa i czary to lektura, której zdecydowanie warto poświęcić czas i na kilka godzin przenieść się do nieco zwariowanego świata Krainy Czarów, gdzie wszystko często gęsto jest na opak niż w znanej nam rzeczywistości. Dzięki temu po skończonej lekturze w pewnym sensie zaczyna się bardziej cenić codzienną rzeczywistość i rozkoszować się jej przyjemnymi detalami, w tym możliwością przeczytania podobnej książki. Kto wie, być może w najbliższej przyszłości sięgnę także po kolejny tom, czyli Alyssę i obłęd? Myślę, że zrobię to z miłą chęcią. :)

 

Alyssa i czary to powieść niemal idealna dla fanów fantasy, przy której można spędzić kilka magicznych wieczorów. Także wielbiciele świata Krainy Czarów znajdą tutaj jej niezwykle pieczołowicie odwzorowany wzór. Tym razem historia podążania wgłąb króliczej nory dotyczy naprawienia rzekomych błędów Alicji, jest to jednakże świetny sposób na sprawdzenie, jak dobrze pamięta się oryginalną książkę Lewisa. Wreszcie, powieść dla tych, którzy pragną nowego, nieco bardziej mrocznego obrazu zwariowanej Krainy Czarów, a zarazem chcą przeczytać coś, co przypomni im książki czytane w dzieciństwie. Polecam serdecznie!

Moja ocena: 7/10. :)


Czytaj dalej »
on 28 sierpnia 1
Podziel się!
Etykiety
fantasy, obyczajowe
Nowsze posty
Starsze posty

24 sierpnia

"Tego lata stałam się piękna" - Jenny Han HIT czy KIT?!

Po powieść Jenny Han Tego lata stałam się piękna sięgnęłam zupełnie spontanicznie. Tytuł kojarzyłam z widzenia, jednakże do przeczytania tej książki skłoniły mnie następujące rzeczy: zwiastun ekranizacji oraz fakt, iż akcja książki toczy się latem. Pomyślałam więc, że będzie to doskonały tytuł rozpoczynający sierpniową porę. Mimo iż zdecydowanie nie określiłabym tej książki mianem wybitnej, co najwyżej jako pozycję wartą uwagi na "jeden raz", to muszę jednak oddać autorce to, że umieszczenie akcji powieści w samym sercu upalnej letniej pory zgrało się niemal idealnie. Dzięki temu bowiem mogłam z pełnym zaangażowaniem wczuć się w opisywane wydarzenia. Czy jednak Tego lata stałam się piękna w jakiś sposób może konkurować z trylogią Do wszystkich chłopców, których kochałam? Właśnie to pytanie postanowiłam sobie zadać przed rozpoczęciem lektury.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Cykl życia młodej Belly wyznacza jedna pora roku, lato. Pozostałe trzy w ogóle dla niej nie istnieją. Dla niej wszystko, co najlepsze ma miejsce właśnie letnią porą. To wówczas spędza czas z dwójką braci Fisher, Conradem i Jeremiahem, którzy traktują ją niczym młodszą siostrę. Jeden z nich stanowi obiekt jej dziecięcych i młodzieńczych westchnień, zaś drugi jest najlepszym przyjacielem. Tego lata jednak coś się zmieniło. Bracia nie traktują już Belly jako młodszej siostry. Zarazem są to ostatnie wakacje, które spędzają wspólnie, zanim bracia rozpoczną studia. Tegoroczne wakacje zmienią wszystko, zarówno na lepsze, jak i na gorsze.
- opis własny
Sięgając po Tego lata stałam się piękna byłam przede wszystkim ciekawa, czy Jenny Han zaskoczy mnie zupełnie nową realizacją młodzieżówki tym razem z wakacyjnym tłem. Gdzieś z tyłu głowy tliło się jednak intuicyjne przeświadczenie, że ta powieść raczej nie pretenduje do miana następcy po kultowej serii Do wszystkich chłopców, których kochałam, zresztą całkiem słuszne. Różnica między obydwoma książkami jest na tyle diametralna, że w zasadzie nawet nie mam po co ich ze sobą porównywać. Do pewnego stopnia jestem wręcz rozczarowana tym, że autorka, która napisała naprawdę świetną trylogię z historią miłosną w tle, potrafiła stworzyć powieść tak mocno obiegającą od jej stylu, umiejętności tkania fabuły czy nawet kreacji samych bohaterów. Tego lata stałam się piękna to powieść zdecydowanie nie dająca się porównać względem wspomnianej serii, a wypadająca przy niej wręcz blado i nijako.

Pod względem fabularnym powieść ta przypomina zbyt szybką jazdę rollercosterem, poszczególne epizody następują po sobie zbyt szybko, pozbawione są przy tym jakiegokolwiek głębszego przekazu, a wszystko zamyka się w niedopowiedzeniach i półsłówkach. Na uwagę zasługuje też fakt, iż działania bohaterki, skądinąd, skoncentrowanej wyłącznie na sobie, potrafiły mnie mocno zirytować. Zdaję sobie sprawę, iż literatura młodzieżowa rządzi się własnymi prawami, które może nie są do końca przemyślane, jednakże w przypadku tej książki bardzo mocno rzutuje to na negatywny odbiór książki. Fabularnie staje się ona spłycona, przez co w zasadzie trudno jest znaleźć w niej pozytywy.

Tego lata stałam się piękna zdecydowanie nie jest pozycją, po której można by się zbyt wiele spodziewać, choć znalazły by się jeden, może dwa, momenty zaskoczenia. Akcja wbrew pozorom rozwija się bardzo szybko, jednakże ceną za to jest spłycony rozwój fabuły. Wydarzenia następują po sobie kolejno, szybko, ale bez jakiegokolwiek głębszego zagłębienia się weń. Można by dopatrywać się w takim zabiegu próby realizacji typowej "młodzieżówki" wypełnionej dialogami i mnogością drobnych, choć niewiele znaczących wydarzeń. Paradoksalnie, w przypadku tej książki, dzięki jej "płytkiej warstwie" naprawdę nie potrzeba zbyt wiele czasu, aby się wciągnąć, co czyni ją pozycją idealną na lato. Sama przeczytałam tę powieść w niecałe dwa dni, choć z drugiej strony bardzo brakowało mi szerszego rozbudowania i głębi pod względem fabularnym.

Klimat to chyba największy atut, jaki jestem skłonna tej książce przypisać. Autorka znakomicie wykreowała atmosferę lata, wypełniła swoją powieść momentami o młodzieńczych imprezach, wieczorach filmowych, spalonej słońcem plaży i nocnym pływaniu w basenie. Praktycznie nie zabrakło niczego, czego potrzeba do stworzenia powieści z motywem lata w tle. Zarazem jednak fakt, iż fabuła pozbawiona została głębi, a wydarzenia toczyły się nieco zbyt szybko, nie mogłam w pełni nacieszyć się tym letnim klimatem, lecz przynajmniej udało mi się go zasmakować.

Tym, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło w niniejszej powieści, był język, który choć niemal w całości poprawnie stylizowany na młodzieżowe trendy, bardzo pasował do książki Han. Co prawda, brakowało mi niezwykle mocno jakiejś głębszej treści, jednakże dzięki temu dość szybko przebrnęłam przez tę książkę, zajęło mi to właściwie jedno popołudnie z uwzględnieniem doczytania zakończenia następnego poranka. Tym sposobem autorka bardzo zgrabnie oddała zarówno rzeczywistość w jakiej żyją obecni nastolatkowie, jak również zadbała o to, by sprawnie podkreślić ich podejście do życia, pęd za przyjemnością i nastawienie bardziej na "ja" niż "my".

Han należy również oddać to, że choć wykreowała swoich bohaterów na współczesną nastoletnią modłę bardzo sprawnie, to zarazem zadbała o to, by ukazać ich wyjątkowe i wyróżniające cechy. Dzięki temu, pomimo faktu, że ich osobowości pozostają pozbawione introspekcji, do pewnego stopnia potrafią się oni wybić ponad zwykłą powierzchowność. Najlepiej zostały zarysowane sylwetki trójki głównych postaci: Jeremiaha, Conrada i oczywiście Belly. Pisarka zadbała o to, aby każdej ze swoich bohaterów przypisać pewne szczególne cechy charakterystyczne, co zresztą wyeksplorowała do tego stopnia, że podczas lektury nie mogłam nie dostrzec tak gładko zarysowanych stereotypów. Belly uosabia chodzącą nastoletnią piękność o dość niskim poczuciu własnej wartości z nastawieniem na uwiedzenie chłopców, a w szczególności Conrada, który jest jej młodzieńczym obiektem westchnień. Praktycznie w ogóle nie zwraca uwagi na uczucia pozostałych postaci, jest mało spostrzegawcza, a przy tym chętnie manipuluje innymi. Nie ukrywam, że fakt, iż to właśnie ona była główną bohaterką, a zarazem i narratorką powieści, okropnie mnie irytował. Belly stanowiła typowy stereotyp przysłowiowej naiwnej blondynki, a jej nieumiejętność dostrzegania faktów sprawiła, że ta postać wydawała mi się płaska i mało interesująca. Spodobało mi się natomiast całkowite zróżnicowanie braci: wesołego i skłonnego do żartów, empatycznego młodszego Jeremiaha oraz ponurego i zamkniętego w sobie Conrada, jak również zaskakująco barwna postać Sussanah, mamy braci. Gdybym miała zabrać się za lekturę kolejnego tomu, zrobiłabym to dla Jeremiaha, ale już na pewno nie dla Belly czy Conrada.

Reasumując, Tego lata stałam się piękna to pozycja, która może okazać się dobrą odskocznią, ciekawą wyprawą w nastoletnie czasy, tuż przed wejściem w okres dorosłości. Dla mnie zdecydowanie taka była. Brakowało mi pewnego rodzaju głębi, postacie zostały wykreowane jako zdecydowanie zbyt płytkie, bym w jakiś sposób mogła polubić jakiegokolwiek bohatera, choć gdybym miała wybierać byłby to Jeremiah. Nie będę ukrywać, że po autorce trylogii, która wzbudziła w moim sercu zachwyt, czyli Do wszystkich chłopców, których kochałam, spodziewałam się czegoś znacznie lepszego, niż to, co otrzymałam. Na tle serii o Larze Jean, historia Belly wypada zdecydowanie zbyt słabo, a w zasadzie zbyt rozczarowująco, bym mogła wystawić jej wyższą notę niż te 5/10 gwiazdek, które dałam tej książce na LubimyCzytać. W najbliższym czasie raczej nie zamierzam czytać kolejnych tomów, choć kto wie, być może w przyszłym roku najdzie mnie na tego typu historię "niższych lotów" z wakacyjnym klimatem w tle i nastoletnim romansem.
Tego lata stałam się piękna nie jest pozycją, od której należało by wiele oczekiwać, zwłaszcza, jeśli ktoś postrzega ją w kategoriach nowej lepszej historii miłosnej niż Do wszystkich chłopców, których kochałam. Pozycja zdecydowanie przeciętna i mało wymagająca, co wbrew pozorom czyni ją poczytną, w sam raz na wakacyjną porę. Jeśli szukacie powieści, której akcja przeniesie Was na nadmorską plaże, wśród rozpromienione nastoletnie towarzystwo, pozycja od Jenny Han powinna się Wam spodobać. Jednakże, nie nastawiajcie się na lekturę w jakikolwiek sposób wybitną, gdyż zwyczajnie się rozczarujecie. Ot, dobra pozycja na "jeden raz".

Moja ocena: 5/10. :)

Czytaj dalej »
on 24 sierpnia 0
Podziel się!
Etykiety
obyczajowe, romans, wakacyjne
Nowsze posty
Starsze posty

05 sierpnia

Podsumowanie Lipca 2023

 Z początkiem lipca rozpoczęłam staż w wydawnictwie ZNAK. Był to dla mnie wspaniały okres i nim się obejrzałam miesiąc już się skończył, niemniej jednak bardzo miło wspominam tamtejszą pracę. Naprawdę wiele się nauczyłam, poznałam tajniki pracy zarówno redakcji, jak i promocji, a miałam tą przyjemność, że mogłam wykonywać zlecenia z obydwu tych działów wydawniczych. Pozostaje mi czekać na październik na propozycje dalszej pracy. Lipiec był więc dość intensywny, ale z pewnością dla mnie był to czas, kiedy mogłam rozwinąć swoje twórcze pasje i spróbować pracy moich marzeń, zresztą nie byle gdzie, w końcu ZNAK to polski moloch wydawniczy! 

W lipcu rozpoczęłam lektury moich pozycji magisterskich, a głównie jest to literatura fantasy oraz psychologiczna, ale ponadto sięgnęłam też po inne pozycje z gatunku obyczajówek, tak aby nieco wczuć się w ten wakacyjny klimat. Tak jak wspominałam w ostatnim poście skończyłam również serię o Lou Clark (recenzja tutaj), którą bardzo ciepło wspominam i jestem przekonana, że za niedługo sięgnę po inne książki z pisarskiego dorobku Jojo Moyes. Zapragnęłam też powtórzyć sobie kilka filmowych produkcji, ale też zapoznać się z tymi całkiem dla mnie nowymi. Obejrzałam więc Avatara Istotę wody, który bardzo mocno mnie urzekł, zapoznałam się też z filmami takimi jak: Coco, Frozen II, a także Nasze magiczne Encanto i był to zdecydowanie obok Avatara najlepszy film lipca! Pokochałam Mirabel, jej oddanie rodzinie, a także jej determinację, z jaką poszukiwała swojego własnego miejsca w la familia magical Madrigal. Wraz z przyjaciółką miałam możliwość obejrzenia tegorocznego hitu w postaci Barbie na wielkim kinowym ekranie. Sam film natomiast był moim zdaniem całkiem okej, choć zdecydowanie było w nim za dużo różu i plastiku, tym samym nie wystawiłabym mu jakiś wysokich not. Udało mi się nareszcie obejrzeć 11 sezon Modern Family i jeśli czytaliście moją opinię o tym serialu, to wiecie, jak bardzo mi się on spodobał, a finałowy sezon stanowił świetne zwieńczenie pozostałych części. Rozpoczęłam również serial The Good Doctor, który jest dostępny na platformie Netflix i dość szybko się w niego wciągnęłam. Jest to jedna z tych produkcji z dobrą, niebanalną i wciągającą fabułą, poruszająca zresztą ciekawą historię chirurga z autyzmem i zespołem sawanta. Przyznam, że sierpień również zapowiada się obiecująco, zarówno pod względem literacko-czytelniczym, jak i tym serialowym.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Lipiec był miesiącem, w którym sumiennie kontynuowałam lekturę Do syta pióra Michała Cichego, która podzielona jest na trzy podstawowe części: czerwiec, lipiec oraz sierpień i w takiej kolejności też je czytam. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie spokój, jaki niemalże wyziera się spod kart tej książki. Koncentracja, uważność i nastawienie na obserwację oraz przetwarzanie chwili obecnej, wręcz kontemplacja zastanej rzeczywistości to fundamenty, jakimi kieruje się autor tej książki, a także w pewnym sensie jego sposób na życie. Niesamowicie mnie to urzekło, do tego stopnia, że pewne elementy jego filozofii również zaczęłam wprowadzać w swoje życie. W następnej kolejności sięgnęłam po Marzyciela Strange The Dreamer autorstwa Laini Taylor, która to książka jest jedną z moich pozycji magisterskich. Mimo iż było to moje drugie zetknięcie się z tym niesamowitym światem, jaki Taylor stworzyła, w dalszym ciągu nie mogłam powstrzymać się od zachwytów nad tą powieścią. Wprawdzie po raz pierwszy czytałam Marzyciela kilka dobrych lat temu (na recenzję zapraszam tutaj), jednakże sam widok okładki wystarczył by powróciły przyjemne odczucia, jakie miałam podczas lektury tej książki. Z przyjemnością sięgnę także ponownie po kolejny tom niniejszej serii, czyli po Muzę Koszmarów i już nie mogę doczekać się tej chwili! Kolejną pozycją na mojej lipcowej biblioteczce okazała się być ostatnia część serii o Lou Clark, czyli Moje serce w dwóch światach Jojo Moyes, o której pisałam tutaj. Autorka w znakomity sposób zwieńczyła całą serię i tak, jak wspominałam, zamierzam w tegoroczne wakacje sięgnąć po inne pozycje z literackiego dorobku tej pisarki. W międzyczasie zaczęłam również czytać Alyssę i czary pióra A.G.Howard i chociaż sam koncept na tą powieść mnie oczarował, to jednak, potrzebowałam kilka dni przerwy i skupienia uwagi na innej książce, gdyż momentami świat wykreowany przez autorkę jawił mi się jako nieco prymitywny, skupiający się na mroczniejszej stronie fantastyki. Moje odczucia względem tej książki póki co nie są jeszcze do końca usystematyzowane, tak więc za niedługo pojawi się recenzja tej pozycji. Na początku sierpnia rozpoczęłam także lekturę Za niebieskimi drzwiami autorstwa Marcina Szczygielskiego i choć jest to stosunkowo krótka pozycja, momentami musiałam się po prostu zmuszać, aby przeczytać ją do końca. Winą za mój stosunek do tej książki muszę obarczyć jej bohatera, który krótko mówiąc nie przypadł mi zbytnio do gustu. Na szerszą opinię pozwolę sobie w recenzji, z kolei w pracy magisterskiej pozwolę sobie na znacznie bardziej obszerną analizę psychologiczną tej postaci. Z początkiem sierpnia przeczytałam również Tego lata stałam się piękna, której autorką jest Jenny Han i szczerze przyznaję, trylogia Do wszystkich chłopców, których kochałam jest nieporównywalnie lepsza, a wspomniany tom zdecydowanie się do niej nie ujmuje, stąd też moje uczucia względem tej książki są dość ambiwalentne. Tym samym w lipcu przeczytałam w sumie 6 książek, z czego trzy dokończyłam w sierpniu. A biorąc pod uwagę mój dość mocno ograniczony czas przez pracę, uznaję to za dobry wynik!:)
  1. Do syta, Michał Cichy
  2. Marzyciel Strange The Dreamer, Laini Taylor <recenzja tutaj>
  3. Moje serce w dwóch światach, Jojo Moyes <recenzja tutaj>
  4. Tego lata stałam się piękna, Jenny Han <recenzja 20.08.2023!>
  5. Alyssa i czary, A.G. Howard <recenzja 21.08.2023!>
  6. Za niebieskimi drzwiami, Marcin Szczygielski <recenzja 22.08.2023!>
Nie mam absolutnie żadnych wątpliwości co do idealnego pretendenta do tytułu "Najlepszej Książki Miesiąca", a jest nim Marzyciel Laini Taylor!
  • Marzyciel Strange The Dreamer, Laini Taylor <recenzja>
W zasadzie trudno byłoby mi widzieć inny tytuł na tym miejscu. Marzyciel zajmuje w moim sercu absolutnie wyjątkowe miejsce i wiele by trzeba, żeby mu je odebrać. Laini Taylor jak nikt inny potrafi z subtelną magią tworzyć fantastyczne światy, że tak jak Sarai, jedna z bohaterek powieści bardzo chętnie spędziłabym w umyśle tytułowego Marzyciela niejeden sen. Powieść jedyna w swoim rodzaju i przez to tak wyjątkowa!
Sądząc po tym, co napisałam wcześniej, dla nikogo nie powinien być zaskoczeniem fakt, iż tytuł "Najgorszej Książki Miesiąca" otrzymuje powieść Marcina Szczygielskiego, Za niebieskimi drzwiami.
  • Za niebieskimi drzwiami, Marcin Szczygielski:
Muszę przyznać, że sam pomysł na książkę był dla mnie pozytywnym zaskoczeniem i choć nie potrafię odmówić autorowi uroku pod względem stylu i zdolności kreacji fantastycznych światów, ani nawet sprawnego poruszania kwestii psychologicznych, takich jak trauma i żałoba, to jednak postać głównego bohatera w moim odczuciu jest po prostu zbyt skrajna. Dość dawno nie spotkałam bohatera, który irytowałby mnie do tego stopnia, że musiałam na chwilę odłożyć daną książkę. A w tym przypadku po prostu musiałam. Potrafię wczuć się w sytuację Łukasza, bohatera powieści, ale zdecydowanie jest to postać, która tkwi w pewnym zastoju. Bardzo mocno brakowało mi jakiegokolwiek rozwoju jego postaci w tym pozytywnym sensie, czego niestety nie otrzymałam, a szkoda, bo gdyby autor wyposażył swojego bohatera w większą dozę empatii, powieść naprawdę by na tym zyskała... Więcej pozwolę sobie przedstawić w recenzji, która pojawi się już na dniach!

CO W SIERPNIU 2023?
Sierpień rozpoczął się dużo intensywniej niż się tego spodziewałam i w zasadzie nim zdążyłam się obejrzeć byłam już zaangażowana w mnóstwo pomniejszych spraw, w tym opiekę nad dziećmi, po czym zwykle potrzebuję dnia lub dwóch, aby się naładować i wrócić do swojego "normalnego trybu". Lubię dzieci, a w zasadzie to je uwielbiam, ale przyznaję, że potrafią mnie nieco zmęczyć. Udało mi się jednak wygospodarować całkiem sporo czasu na czytania, gdyż tak, jak wspominałam, dokończyłam lekturę Alyssy i czarów A.G. Howard, przeczytałam również Za niebieskimi drzwiami Marcina Szczygielskiego oraz Tego lata stałam się piękna Jenny Han. W planach mam również kontynuację Do syta Michała Cichego, kolejną pozycje do mojej pracy magisterskiej, czyli Poczwarkę Doroty Terakowskiej, a także kilka innych pozycji, jakie wpadły mi w oko podczas lipcowego stażu w wydawnictwie. To od jakiej pozycji zacznę, pozostawiam już mojemu wewnętrznemu kompasowi czytelniczki:
  • Lassie, wróć! Eric Knight;
  • Równoumagicznienie Terry Pratchet;
  • Poczwarka Dorota Terakowska;
  • Szkoda, że Cię tu nie ma Jodi Picoult;
  • Muza Koszmarów Laini Taylor;
  • Ponad wszystko Nicole Yoon;
  • Heartstopper Alice Oseman;
  • Opowieści galicyjskie Andrzej Stasiuk;
  • Alicja w krainie czarów Lewis Caroll - po przeczytaniu Alyssy i czarów, zapragnęłam przypomnieć sobie oryginalną historię Alicji w wykonaniu Lewisa (i oczywiście chcę porównać te dwie książki, tak jak dyktuje mi moja komparatystyczna natura).

Czytaj dalej »
on 05 sierpnia 1
Podziel się!
Etykiety
podsumowanie, stosik książkowy, zapowiedź
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

O AUTORCE

O AUTORCE
26 - letnia Magister Polonistyki-Literaturoznawstwa. Z zamiłowania książkoholiczka, literaturoznawczyni i blogerka, rysowniczka, a także miłośniczka języków obcych i azjatyckich dram. Kto wie, może i w przyszłości także pisarka? Możliwości jest mnóstwo! :) Aktualnie spełnia się dziennikarsko pracując w redakcji WUJ-a oraz redaktorsko współpracując z Wydawnictwami ZNAK oraz Moc Media. Przyszła bibliotekoznawczyni i arteterapeutka, która uczy się języka migowego.

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

TERAZ CZYTAM

TERAZ CZYTAM
Osobliwy dar Vanilii Bourbon

W tym roku chcę przeczytać...

W tym roku chcę przeczytać...
#Wyzwanie LC 2025#

Recenzje/Wpisy planowo

*01.06 - "Opiekunka marzeń", Agnieszka Krawczyk * 01.06 - podsumowanie czytelnicze półrocza 2025 i plany na czerwiec 2025 *02.06 - "Wstawaj Alicja", Dorota Chęć [wieczór] *03.06 - "Żywe serce", Piotr Pawlukiewicz [wieczór] *04.06 - "Studium zatracenia", Ava Reid [wieczór] *05.06 - "Burza", Sunya Mara [wieczór] Następne tytuły wpisów podam niebawem! :)

Znajdź mnie!

  • Lubimy Czytać
  • Strona na facebooku
  • Twitter
  • Instagram

Szukaj na tym blogu

Statystyka

Subskrybuj

Posty
Atom
Posty
Komentarze
Atom
Komentarze

Obserwatorzy

Popularny post

  • Kącik serialowy: Moon Lovers: Scarlet Heart Reyo- magia księżyca
    Tytuł oryginalny:   달의 연인 – 보보경심 려 Tytuł (latynizacja):   Dalui Yeonin – Bobogyungsim Ryeo Tytuł (alternatywny):  Time Slip: Rye...
  • Kącik serialowy: Goblin, Guardian: The Lonely and Great God- potęga przeznaczenia
    Tytuł oryginalny:   도깨비 Tytuł (latynizacja):   Dokkaebi Tytuł (alternatywny):  Goblin: The Lonely and Great God Gatunek:   fantasy, m...
  • "Shinsekai Yori"- Yuusuke Kishi
    tytuł oryginału: 新世界より tłumaczenie: Z Nowego Świata wydawnictwo:  Kōdansha data wydania: 23 stycznia 2008 liczba stron:870 sło...

Archiwum

  • ►  2025 (9)
    • ►  cze 2025 (2)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (4)
    • ►  lut 2025 (2)
  • ►  2024 (11)
    • ►  gru 2024 (1)
    • ►  lis 2024 (1)
    • ►  lip 2024 (1)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (2)
    • ►  kwi 2024 (2)
    • ►  mar 2024 (1)
    • ►  sty 2024 (2)
  • ▼  2023 (31)
    • ►  gru 2023 (2)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (4)
    • ►  wrz 2023 (3)
    • ▼  sie 2023 (3)
      • "Alyssa i czary" - A.G.Howard
      • "Tego lata stałam się piękna" - Jenny Han HIT czy ...
      • Podsumowanie Lipca 2023
    • ►  lip 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (2)
    • ►  kwi 2023 (1)
    • ►  mar 2023 (5)
    • ►  lut 2023 (5)
    • ►  sty 2023 (1)
  • ►  2022 (46)
    • ►  gru 2022 (5)
    • ►  lis 2022 (4)
    • ►  paź 2022 (4)
    • ►  wrz 2022 (5)
    • ►  sie 2022 (6)
    • ►  lip 2022 (6)
    • ►  cze 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (3)
    • ►  mar 2022 (5)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (2)
  • ►  2021 (38)
    • ►  gru 2021 (2)
    • ►  lis 2021 (4)
    • ►  paź 2021 (3)
    • ►  wrz 2021 (3)
    • ►  sie 2021 (4)
    • ►  lip 2021 (4)
    • ►  cze 2021 (1)
    • ►  maj 2021 (2)
    • ►  kwi 2021 (2)
    • ►  mar 2021 (2)
    • ►  lut 2021 (6)
    • ►  sty 2021 (5)
  • ►  2020 (49)
    • ►  gru 2020 (3)
    • ►  lis 2020 (2)
    • ►  paź 2020 (4)
    • ►  wrz 2020 (4)
    • ►  sie 2020 (6)
    • ►  lip 2020 (5)
    • ►  cze 2020 (3)
    • ►  maj 2020 (2)
    • ►  kwi 2020 (5)
    • ►  mar 2020 (5)
    • ►  lut 2020 (6)
    • ►  sty 2020 (4)
  • ►  2019 (66)
    • ►  gru 2019 (6)
    • ►  lis 2019 (4)
    • ►  paź 2019 (5)
    • ►  wrz 2019 (9)
    • ►  sie 2019 (9)
    • ►  lip 2019 (6)
    • ►  cze 2019 (5)
    • ►  maj 2019 (6)
    • ►  kwi 2019 (2)
    • ►  mar 2019 (3)
    • ►  lut 2019 (5)
    • ►  sty 2019 (6)
  • ►  2018 (59)
    • ►  gru 2018 (5)
    • ►  lis 2018 (5)
    • ►  paź 2018 (7)
    • ►  wrz 2018 (9)
    • ►  sie 2018 (7)
    • ►  lip 2018 (3)
    • ►  cze 2018 (8)
    • ►  maj 2018 (2)
    • ►  kwi 2018 (2)
    • ►  mar 2018 (3)
    • ►  lut 2018 (3)
    • ►  sty 2018 (5)
  • ►  2017 (5)
    • ►  gru 2017 (4)
    • ►  lis 2017 (1)

Polecany post

Podsumowanie okresu styczeń-maj 2025 i plany na czerwiec

Napisz do mnie w sprawie recenzji/artykułu/wywiadu :)

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Etykiety

Japonia (13) King (3) Murakami (6) PLOTKARA (3) Zafon (5) anime (3) arabia (1) autobiografia (5) baśnie (22) dla nastolatków (23) drama (5) fantasy (64) historyczne (32) holocaust (1) klasyk (22) klasyka dla nastolatków (11) klasyka dziecięca (2) komedia- czarny humor (12) kultura słowiańska (5) medyczne (5) mit (3) miłość (38) obyczajowe (115) podsumowanie (74) postapo (23) psychologia (30) psychologiczne (47) romans (53) science-fiction (23) stosik książkowy (29) sztuka (4) tag (2) thiller (26) thriller (14) wojna (9) współczesność (100) zapowiedz (27) zwierzęta (3) świat komiksu (1) święta (5)

Prawa Autorskie

Zabraniam kopiowania MOICH tekstów i zdjęć bez uprzedniego zezwolenia.

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych za kradzież tekstów, czy zdjęć bez upoważnienia autora przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 2-ch i/grzywnę.

Bardzo proszę o uszanowanie mojej pracy.

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Z Dziennika Książkoholiczki. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.