tytuł oryginału: Heartless
data wydania: 28 czerwca 2017 rok
liczba stron: 511
kategoria: fantasy
język: polski 


NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:



Będąc fanem szeroko pojętej literatury fantasy New Adult, niemożliwym byłoby nie usłyszeć o "Bez serca" Marissy Meyer. Chyba każde dziecko nie raz czytało lub oglądało "Alicję w krainie Czarów" Carolla Lewisa, na której to motywach bazowała Meyer podczas tworzenia swojej powieści. Oczarował mnie motyw krainy Czarów w bardziej nowatorskiej, a co za tym idzie, mroczniejszej wersji.  O Meyer słyszałam już niejednokrotnie, ale bardziej kojarzyła mi się ona z "Saga Księżycową", która porwała tysiące czytelników. Dlatego gdy wpadła mi w ręce "Bez serca", która zapowiadała mile spędzone jesienne wieczory, nie mogłam postąpić inaczej niż usiąść i zabrać się za czytanie tej powieści. Mimo, że było to moje pierwsze spotkanie z piórem Meyer, oczarowała mnie powieść, którą stworzyła i na pewno pokuszę się o jej kolejne książki!

"Na długo przed tym, zanim została postrachem Krainy Czarów – niesławna Królowa Kier – była tylko dziewczyną pragnącą się zakochać. Catherine ma talent do pieczenia i wraz ze swoją przyjaciółką chce otworzyć piekarnię, by zaopatrywać Królestwo Kier przepysznymi plackami i innymi słodyczami. Jednak jej matka uważa, że to niedopuszczalne dla młodej kobiety, która mogłaby zostać kolejną Królową. Na królewskim balu, na którym wszyscy oczekują, że król oświadczy się Cath, dziewczyna poznaje Figla, przystojnego i tajemniczego błazna. Po raz pierwszy czuje, że to prawdziwe zauroczenie. Ryzykując obrazę Króla i wściekłość swoich rodziców, Cath i Figiel adorują się w tajemnicy. "
-Lubimy Czytać



"Twoja przyszłość wypisana jest na kamieniu, ale nie w nim."

Historia Meyer opisuje krainę czarów z nieco innej perspektywy, niż to co oferuje nam Lewis  w swojej powieści. Catherine ma szansę zostać następną Królową Kier, a o jej zaloty stara się sam król! Jednak piękne stroje i wieczorne bale nie są tym, czego oczekuje Catherine. Marzy o tym, aby wraz z najlepszą przyjaciółką otworzyć cukiernię.
Na corocznym balu dziewczyna spotyka nowego nadwornego błazna, Figla, który oczarowuje ją nie tylko swoimi magicznymi sztuczkami. Dziewczyna czuje, że wreszcie ma szansę na prawdziwą, niezakłamaną miłość i wolność, której pragnie. Zupełnie inne plany mają wobec niej rodzice, a Catherine musi zdecydować czy posłucha głosu serca, czy rozsądku.

Fabuła książki jest wielopłaszczyznowa, ponieważ wbrew pozorom "Bez serca" to nie tylko nowatorskie spojrzenie na krainę czarów nieco bezlitosnym okiem. Główną role odgrywają losy Catherine i młodego błazna, a ich historia miłosna zapełnia karty historii od początku do końca! Jednak uwaga- to nie wszystko! Znaczna część fabuły poświęcona jest także wątkom pobocznym, w tym polityce Królestwa Kier i zasad tam panujących- a jest to świat brutalny i bezlitosny. Autorka stworzyła historię niebanalną i niepowtarzalną, bo choć faktycznie wyjaśnia dlaczego Królowa Kier stała się tym, kim była w "Alicji" to jednak nie jest to do końca ta sama osoba. Widać gołym okiem, że autorka starała się nie powielać raz utartego przez Lewisa schematu Krainy Czarów, ale usiłowała stworzyć zupełnie nowe uniwersum Krainy Czarów, co muszę przyznać, udało się jej wprost fenomenalnie! Sięgnęła nie tylko do historii Lewisa, ale także do "Kruka" Edgara Allana Poego i wykorzystała motyw grozy i tajemnicy, tworząc historię, jakiej nie miałam szansy przeczytać od dawna- historię oryginalną, mroczną i jednocześnie baśniową!

Przyznam, że jeśli chodzi o formę fabularną powieści to jest ona po prostu świetna, jednak niestety w moim przypadku mijało się to z akcją. I nie mam tu na myśli, że była nużąca, czy też w ogóle jej nie było. Była, ale jak dla mnie niewystarczająca, albo wręcz zbyt nieprzewidywalna. Chwilami miałam wrażenie, że nic-absolutnie nic się nie działo, zaś po chwili autorka lała akcję wiadrami, co było bardzo na plus, po prostu momentów, gdzie tempo akcji jest stonowane było zbyt dużo. Przeszkadzało mi to, gdyż sięgając po ta powieść oczekiwałam, że proporcje będą zupełnie odwrotne- tempo akcji będzie albo jednakowe, albo na najwyższych obrotach. Na szczęście dla mnie pod koniec stało się coś niesamowitego, coś czego się spodziewałam (może podświadomie), ale to własnie na ten moment czekałam! I uważam, że było warto, nawet jeżeli w pierwszej połowie książki akcja dosłownie wlekła mi się niemiłosiernie.

Tym, co oczarowało mnie chyba najbardziej jest klimat, jaki Meyer oferuje czytelnikom. Klimat mroczny i zupełnie inny niż ten stworzony w "Alicji". Pomimo tego, pewnie podświadomie wiedząc,  że inspiracją do napisania "Bez serca" była dla autorki powieść Lewisa, to czułam ten baśniowy klimat całą sobą, a to nie zdarza mi się rzadko.  Herbatka u Kapelusznika, magiczne sztuczki Figla, czy niezwykła studnia i mityczny Dżabersmok, tylko dopełniają tej całości. Ale- jak pisałam wcześniej- nie jest to baśń utrzymana w wesołym tonie, jak to ma miejsce w "Alicji". To świat brutalny, niepiętnowany obojętnością i egoizmem wobec "zwykłych obywateli". To świat, gdzie trzeba walczyć o to, aby być tym kim się chce, nawet kiedy cała reszta jest przeciwko tobie. Autorka stworzyła klimat brutalny ale boleśnie prawdziwy, a to własnie czyni go takim wyjątkowym.

"Raz skradzionego serca nie można odzyskać."

"Bez serca" to historia, w której można spotkać naprawdę wiele nietuzinkowych i oryginalnych postaci o złożonych i skomplikowanych charakterach. Jednak na pierwszy plan wysuwa się oczywiście postać Catherine, głównej bohaterki. Catherine to postać bardzo pewna siebie, a mimo to niepewna i rozdarta wewnętrznie pomiędzy tym, czego pragnie ona sama, a tym, czego oczekują od niej rodzice. To postać dynamiczna, pełna sprzeczności, która diametralnie zmienia się przez całą powieść. Zachwyciła mnie jej empatia wobec słabszych, zwykłych obywateli, jak również odwaga i chęć niesienia im pomocy. Jednak Catherine to postać niepozbawiona wad, wręcz przeciwnie, jak każda księżniczka jest szczera do bólu i bezlitosna w krytyce innych.Bardzo spodobało mi się to w jaki sposób ta postać została wykreowana, jak również fakt, że Catherine ostatecznie stała się tym kim miała być w Alicji, bezlitosną Królową Kier. Autorka ukazała wewnętrzną przemianę młodej ogarniętej pasją do pieczenia kobiety w bezlitosną despotkę i zrobiła to w sposób po prostu fenomenalny! Na moją uwagę zasługuje również Joker-Figiel, postać niezwykle barwna i pełna niespodzianek. Bardzo spodobało mi się, że autorka otoczyła go taką aurą tajemniczości, przez co nie byłam do końca pewna, czego mogę się po nim spodziewać, ale uważam, że to własnie było w tej postaci najlepsze! Figiel to postać, którą trudno odczytać, w pewnej chwili potrafi być niezwykle opiekuńczy i czuły, zaś w drugiej wyraźnie zionie chłodem i ociekającym sarkazmem.

Bardzo spodobało mi się, że autorka wykorzystała  tak wiele motywów z "Kariny Czarów" Lewisa, bo dzięki temu ta powieść jest mi jeszcze bliższa i mocniej w niej czuć baśniową aurę tamtej krainy. Wprowadziła do powieści postać Kapelusznika. Wykreowała tą postać podług wersji Lewisa- jako człowieka, którego niebawem ogarnie szaleństwo. To kolejna postać trudna do odczytania. W wielu momentach jego nastroje ulegały niemal natychmiastowej przemianie, co akurat u tej postaci szczerze mnie irytowało.
Bardzo zaciekawił mnie motyw kruka jako tajemniczego kata, cichego przyjaciela i zarazem groźnego mordercy.

"Zawsze jest jakiś powód, żeby zostać. Zawsze jest powód, żeby wrócić."

Powieść Marissy Meyer pod względem językowym czytało mi się bardzo przyjemnie. Autorka poświeciła wiele miejsca na opisy, ale również na perypetie dotyczące głównych bohaterów, a zrobiła to po prostu po mistrzowsku! Lekkie pióro, głębokie, czasem pełne napięcia a czasem śmiechu dialogi, było dla mnie czymś niezwykłym! Autorka operuje niezwykle barwnym, aczkolwiek prostym językiem, bez żadnych wzniosłych porównań, epitetów czy metafor. Sytuacje, czasem pełne absurdu i cudaczności, dodawały powieści uroku i sprawiały, że wówczas bardzo mocno dało się odczuć wpływ Lewisa na charakter i wymowę tej książki, to w końcu Kraina Czarów, gdzie wszystko jest możliwe.

"Uciąć mu głowę!"

Powieść Marissy Meyer to książka przy której naprawdę fajnie się bawiłam, historia pełna napięcia i osobliwego czaru, ale to także powieść, która ma drugie dno! To historia o tym, aby dążyć do raz obranego przez siebie celu, aby być tym kim chce się być i robić to, co podpowiada Ci serce, anie usłużnie wykonywać polecenia innych. "Bez serca" to niewątpliwie powieść głęboko nacechowana brutalną rzeczywistością, którą przeżywa się naprawdę głęboko i odciska ona swoje pięto na Czytelniku.


Sięgając po "Bez serca" nie oczekiwałam, że tak bardzo mi się ona spodoba i co więcej, doskonale sprawdzi się jako odprężająca lektura po długim dniu nauki. "Bez serca" to historia mocna i brutalna, nacechowana rzeczywistością przemieszaną ze światem marzeń i baśni, jaki znaleźć można tylko na kartach powieści Lewisa. Komu polecam? Myślę, że będzie to książka odpowiednia dla tych, którzy jednak mają już te 16 lat na karku i potrafią, że tak powiem "ogarnąć życie", bo "Bez serca" to powieść, która naprawdę mocno się przezywa i dla młodszych Czytelników byłaby po prostu niezrozumiała. Polecam przede wszystkim miłośnikom fantastyki i tym, którzy lubią i szukają dobrze skonstruowanej powieści na jesienne wieczory.

Polecam gorąco!
Moja ocena: 8/10 :).


1 komentarz: