Z Dziennika Książkoholiczki

Strony

  • Strona główna
  • O mnie
  • KSIĄŻKI
  • Kącik serialowy
  • ZESTAWIENIA
  • Kontakt i Współpraca

26 stycznia

"Zwiadowcy. Ruiny Gorlanu"- John Flanagan


Z serią "Zwiadowcy" spotkałam się kilka lat temu, kiedy to rozkwitła moja miłość do sag i serii książkowych i bardzo ciepło wspominam spędzony przy nich czas. Przyznam, że stęskniłam się za wyjątkowym, lekkim klimatem tej serii i postanowiłam do niej wrócić. Powodem, dla którego zdecydowałam się do tej serii wrócić, jest również fakt, że lektura "Ruin Gorlanu" jest niezwykle odprężająca, co jak uznałam, bardzo mi się przyda w ostatnich dniach ferii. 

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE: 
Willa i resztę jego przyjaciół czeka bardzo ważny dzień. Dzień Wyboru, w którym będą musieli zdecydować, jaki zawód będą w przyszłości wykonywać. Zostaną Skrybami, a może dyplomatami, kucharzami? Czy też wybiorą oręż i staną do walki u boku króla jako jego rycerze? Will pragnie zostać rycerzem, jednak nie pozwala mu na to jego drobna,lecz zwinna budowa. Przyjaciele Willa wybrali już swoje rzemiosła i zostali przyjęci, zaś on odrzucony. Jednak w młodym chłopcu potencjał dostrzega jeden z najbardziej tajemniczych mistrzów, Halt królewski zwiadowca. Chłopiec nie spodziewa się, że jest to początek niezwykłej przygody.
Przyznam, że od pierwszej chwili, kiedy od dłuższego czasu sięgnęłam po tę serię, na nowo zakochałam się w jej wspaniałym klimacie. Mimo iż nie jestem fanką młodzieżówek, gdyż nie sposób zaprzeczyć, że ta seria została skierowana stricte do osób nastoletnich, to szczerze mówiąc saga "Zwiadowcy" przypadła mi do gustu znacznie mocniej, niż bym się spodziewała, a ja zwyczajnie nie mogłam się powstrzymać, żeby nie przeczytać kolejnego rozdziału.

Fabuła "Ruin Gorlanu" opowiada o przygodach Willa, jako czeladnika zwiadowcy. Jednak chłopak wciąż jest zawiedziony, gdyż nie jest to zawód, który chciałby wykonywać. Nie mogłam się nadziwić, jak łatwo udało mi się wpasować w klimat powieści. Autor bez zbędnych i długich wstępów wprowadza Czytelnika w wir wydarzeń, dzięki czemu powieść nie nuży, a ciekawi. Bowiem na drodze Willa wciąż pojawiają się nowe przeszkody i zasady, z którymi chłopak będzie musiał sobie poradzić. Bardzo spodobał mi się sposób przedstawienie korelacji między Willem, a jego nauczycielem, gdyż dzięki temu powieść obfitowała w wiele zabawnych momentów, w których nie sposób było się nie uśmiechnąć. Jak się bowiem okazuje, nauka u ponurego Halta nie jest wcale łatwa, ale za to pełna przekomicznych sytuacji.

„Tutaj jest wiadro. Beczka stoi za drzwiami. Woda- w rzece. Siekiera w przybudówce, drewno na opał za chatą. Miotła przy drzwiach, a podłogę pewnie sam znajdziesz, zgadza się?”
Wyobraźcie sobie ten dzień, kiedy musicie zdecydować jaki zawód będziecie wykonywać w przyszłości. Marzenie marzeniem, jednak co, gdy rzeczywistość będzie zupełnie inna, a marzenie może się nie spełnić?  Will ostatecznie zostaje czeladnikiem zwiadowcy i chociaż nie do końca mu się to podoba, dostrzega w tym szansę rozwinięcia swoich możliwości. Bardzo spodobało mi się, że autor poprowadził wątek tej postaci w taki sposób, żeby mógł on w pełni rozwinąć swoje możliwości nie użalając się nad sobą i swoim losem. Przesłanie "Zwiadowców" w gruncie rzeczy sprowadza się właśnie do starego przysłowia "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło", co ma również swoje zastosowanie w codziennym życiu. Najważniejsze bowiem jest, aby się nie poddawać i skupiać się na pozytywach, nawet gdy sytuacja wydaje się być beznadziejna.

Urzekła mnie wielopłaszczyznowość fabuły, gdyż oprócz nauki Willa mamy do czynienia z wieloma wątkami pobocznymi. Bardzo spodobało mi się, że autor nie ukierunkował fabuły na jednego bohatera, ale skupił się także na przyjaciołach Willa, których przygody i nauka u swoich mistrzów były równie ciekawe. Pomiędzy bohaterami tej książki pojawiają się wątki niezwykle silnej przyjaźni i wzajemnego wsparcia, co sprawiało, że robiło mi się ciepło na sercu podczas czytania.

Akcji w tej powieści zdecydowanie nie brakowało, choć bywały momenty, gdzie była ona lekko stonowana, jednak nie jest to zdecydowanie wada. Dzięki temu zarówno Czytelnik, jak i bohaterowie zyskiwali chwilę na złapanie oddechu i sił, gdyż za kilka stron akcja powracała na właściwe tory. Podczas czytania "Zwiadowców" nawet te pozornie nieciekawe momenty nabierały nowego oblicza.

W świecie wykreowanym przez autora nie można się nie zakochać! "Ruiny Gorlanu" posiadają pewien specyficzny średniowieczny klimat, któremu po prostu nie sposób się oprzeć. Dla osób, które fascynują się klimatem średniowiecza, wczucie się w tematykę powieści powinno być więc zadaniem banalnym. Sceneria, jaką stworzył Flanagan znakomicie oddaje średniowieczny klimat, a barwa kolorów w jego wykonaniu, pozwala na wyobrażenie sobie miejsc akcji z wielką łatwością. Wyraźnie widać, że autor musiał zaczerpnąć nieco wiedzy na temat kultury, obyczajów, sposobów zachowania się na średniowiecznym dworze.

Kolejnym atutem tej książki jest różnorodność bohaterów. Jak wcześniej wspominałam, autor nie skupił się tylko na rozwoju postaci Willa. Pozostali bohaterowie również mają swoje pięć minut, dzięki czemu mamy szansę poznać ich nieco lepiej, a różnorodność i niezwykłą mieszanka ich charakterów robi wrażenie. Odznaczają się oni indywidualizmem, umiejętnością samodzielnego myślenia, a każdy z nich posiada tak samo wady i zalety. W tej książce nie ma podziału na "dobro i zło", gdyż każda postać ma swoje motywy, którymi argumentują swoje działania. Każdy z bohaterów ma swoją własną, intrygującą cechą, która wyróżnia go na tle innych. Urzekła mnie ta różnorodna kreacja postaci i niemal do wszystkich zapalałam niezmierną sympatią, chociaż moim faworytem, oczywiście poza młodszymi bohaterami, stał się tajemniczy Halt. Bardzo jestem ciekawa, jak potoczą się jego losy w kolejnych tomach!
„- A z jakiegoś niezrozumiałego powodu byli uczniowie wprost marzą o tym, by przyłapać swojego mistrza z opuszczonymi portkami.-Spoglądał na Willa tak oskarżycielsko,że chłopak już zamierzał zaprotestować i zapewnić go, że on nigdy nie zachowa się w ten sposób. Uświadomił sobie jednak, że prawdopodobnie nie omieszka spróbować, i to w dodatku przy pierwszej nadarzającej się okazji.”
Określenie "lekkie pióro" jak najlepiej oddaje styl autora. Jego styl to przede wszystkim prostota i barwne opisy, które sprawiają, że opisywane sceny  natychmiastowo pojawiają się przed oczyma. Autor nie traci czasu na zbędne i żmudne opisy, nie stosuje wymyślnych metafor ani epitetów. To właśnie prostota i lekkość pióra sprawiają,  że powieść czyta się zaskakująco szybko, jednym tchem i ma się ochotę na więcej.
„Jeśli przewyższyłeś kogoś, nie chełp się z tego powodu. Bądź wielkoduszny, pochwal go za to, w czym dobrze się sprawił. Porażka zaboli go, ale on nie da tego po sobie poznać. Ty zaś powinieneś pokazać, że potrafisz to docenić. Pochwałami możesz zyskać sobie przyjaciela. Przechwałki to jedynie sposób na to, by przysporzyć sobie wrogów.”
"Zwiadowcy" to seria , która posiada wyjątkowy potencjał wspanialej serii o przygodach i niezwykle mocnej przyjaźni. To powieść o wartkiej akcji, a z jej bohaterami naprawdę nie sposób się nudzić. Całości dopełnia przepiękna i barwna średniowieczna sceneria napisana prostym językiem, dzięki któremu te pozycje czyta się wyjątkowo szybko. Czytając, nie mogłam pozbyć się uczucia nagromadzonych we mnie pokładów ciepła i przywiązania do tej serii.
"Ruiny Gorlanu" to powieść jak najbardziej warta polecenia. Myślę, że jednak, że nie znajdzie ona jednakowego grona odbiorców, gdyż tak naprawdę mogłaby ona spodobać się wszystkim, którzy zechcą ją przeczytać. Szczególnie jednak polecam młodszym czytelnikom, miłośnikom średniowiecznych klimatów i młodzieżowych przygodówek. Zapewniam, że na tej pozycji się nie zawiedziecie, a każdy może w niej znaleźć coś dla siebie! Ta powieść jest wypełniona emocjami, które pozostaną z Czytelnikiem w postaci przyjemnego ciepła na długo po skończeniu pierwszego tomu.

Moja ocena: 10/10. :)

Czytaj dalej »
on 26 stycznia 1
Podziel się!
Etykiety
baśnie, fantasy, historyczne, klasyka dla nastolatków, komedia- czarny humor, obyczajowe, science-fiction
Nowsze posty
Starsze posty

24 stycznia

"Złodziejka książek"- Markus Zusak


tytuł oryginału: The Book Thief
data wydania: 22 stycznia 2014
liczba stron: 496
kategoria: literatura współczesna, Niemcy, II Wojna Światowa, holocaust
język: polski 


NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:


Ze "Złodziejką książek" zetknęłam się po raz pierwszy kilka dobrych lat temu i oczarowana adaptacją filmową z największą przyjemnością sięgnęłam po powieść Zusaka. Byłam wówczas pod wielkim wrażeniem tej książki. I rozpoczynając przygodę z tą powieścią na pewno nie spodziewałam się tak znakomitej (lepszej od filmu) lektury. Mimo, że od tamtej pory minęło już trochę czasu, to jednak z biegiem lat, wrażenia po lekturze nie uległy większej zmianie, a podczas czytania nie byłam w stanie oderwać się od kart powieści. Wrażenia po przeczytaniu "Złodziejki książek" pozostają w Czytelniku na długo, bowiem książka ta jest równie fascynująca, co wstrząsająca.


"Liesel Meminger swoją pierwszą książkę kradnie podczas pogrzebu młodszego brata. To dzięki „Podręcznikowi grabarza” uczy się czytać i odkrywa moc słów. Później przyjdzie czas na kolejne książki: płonące na stosach nazistów, ukryte w biblioteczce żony burmistrza i wreszcie te własnoręcznie napisane… Ale Liesel żyje w niebezpiecznych czasach. Kiedy jej przybrana rodzina udziela schronienia Żydowi, świat dziewczynki zmienia się na zawsze…"
-Lubimy Czytać



Mimo iż ze "Złodziejką książek" zetknęłam się już dwa razy i doskonale wiedziałam, czego mogę się po tej powieści spodziewać, to jednak wiele rzeczy na nowo mnie zaskakiwało. Powodem tego jest, to że "Złodziejka książek" to powieść bardzo specyficzna i dzieła podobnego, do tego co stworzył Zusak, do tej pory nie spotkałam. Na wyjątkowość "Złodziejki książek" składa się wiele elementów. Jest to w dużej mierze związane jest ze sposobem w jaki Zusak wykreował ukazaną w niej rzeczywistość, jednak to dopiero początek wielu atutów tej powieści.

Fabułą powieści kręci się wokół młodej Niemki, niejakiej Liesel Meminger, która zostaje wysłana do przybranej rodziny żyjącej w miasteczku Molching. Dziewczynka dzięki skradzionemu "Podręcznikowi grabarza" odkrywa moc słów i świat książek, które z czasem stają się tym, co pomaga jej przezwyciężyć trudną rzeczywistość. Największą przyjemność sprawiają jej jednak te książki, które sama ukradnie.  Mając przed oczyma tak "łagodny" opis, w gruncie rzeczy, ciężko jest domyślić się co tak naprawdę stanowi główny temat powieści, a więc wojna i holocaust.  Rzeczywistość, w której przyszło żyć młodej Liesel jest niebezpieczna i pełna grozy. Dlatego ukazane drobnych codziennych zdarzeń z życia małej dziewczynki jest zabiegiem, który pozwala Czytelnikowi odetchnąć. Autor zręcznie i z wielką precyzją przedstawił życie młodej Niemki w  świecie wojny i holocaustu. Bardzo spodobało mi się, że książka nie jest reportażem zawierającym dokumentalne opisy  z czasów wojny, a jedynie drobne uwagi i wzmianki. Jeśli dodatkowo główną bohaterką uczyni się dziewczynkę, która jest wielką miłośniczką słów, to powieść zyskuje całkiem nowe oblicze.

Niemożliwością byłoby stwierdzenie, że fabuła tej książki toczy się jednotorowo. Bowiem autor na zasadzie kontrastów ukazał w tej książce dwie odmiennej rzeczywistości, brutalne oblicze wojny oraz świat cywili, gdzie przerażeni mieszkańcy starają się jakoś pogodzić ze zmianą, jaka dotknęła ich życia. Z utratą, śmiercią i strachem. Przygody tytułowej złodziejki są promykiem nadziei w tych ciężkich czasach.


Akcji w tej książce nie brakuje, gdyż każdy kolejny wyczyn złodziejki napędza karty powieści i sprawia, że chce się czytać dalej. Autor jednak w pewnych momentach zwalnia, pozwalając Czytelnikowi zapoznać się z intencjami bohaterów, czy rzucić na światło dzienne nowe fakty i przedstawić wojenną rzeczywistość. Te chwile refleksji są ważnym elementem książki. Od razu bowiem widać, że autor przełamał pewne stereotypy nie kreując obrazu Niemiec wyłącznie ze złej perspektywy. Są to obrazy wojny i jej okrucieństwa, jakie dotknęły Niemcy. Zusak łamie również przekonanie, że wszyscy Niemcy byli tacy sami, gdyż w tej powieści było wiele przypadków tzw. "dobrych Niemców", którzy dostrzegali okrucieństwo w postępowaniu Hitlera i nie wszyscy go popierali, jak choćby rodzina Hubermannów, która przyjmuje pod swój dach Żyda, z góry wiedząc, że za taki czyn mogliby stracić życie. Podczas wojny nie cierpieli bowiem sami okupanci czy Żydzi, ale również Niemcy.



"Ze złodzieja owoców stał się dawcą chleba. Jego jasne włosy mimo zmierzchu świeciły jak pochodnia. Słyszała, że burczy mu w brzuchu- a mimo to dawał ludziom chleb. Czy to były Niemcy? Hitlerowska Trzecia Rzesza?"

Choć "Złodziejka książek" to powieść o życiu we współczesnych Niemczech w czasach II Wojny Światowej atmosfera książki jest po brzegi wypełniona nadzieją, a jej bohaterowie pomimo ciężkich doświadczeń dosyć szybko przechodzą ponad trudami życia do zwykłej codzienności.  Bombardowania, które dosyć często mają tam miejsce, szybko stają się elementem dnia codziennego, czymś zwyczajnym.  Najbardziej bolesnym elementem tej powieści były organizowane "żydowskie parady" podczas, których obserwatorzy w milczeniu obserwowali pochód Żydów zmierzających do Dachau lub innych obozów pracy. Był to obraz nędzy, rozpaczy, głodu i przeświadczenia o rychłej śmierci. Ta książka pokazuje również, jak wielką zamianę w swojej mentalności musiały przejść dzieci, gdyż w tej książce nie ma stereotypowego podziału na "białe i czarne", "dobro i zło". Jak szybko musiały porzucić beztroskie marzenia na rzecz brutalnej rzeczywistości. Najważniejszym było, aby zachować życie i przeżyć kolejny dzień.


"- Dobranoc, Saumensch- zaśmiał się.- Dobranoc, złodziejko książek."


Liesel Meminger z pewnością nie zalicza się do stereotypowych bohaterek, jakie spotykane są w tego typu książkach. Postać Liesel jest niezwykłym obrazem dziecka, później nastolatki, która została wciągnięta w wir niepokojących zdarzeń. To postać niezwykle oryginalna i barwna, której niewinność i wiara w szczęśliwe zakończenie zostały wystawione na ciężką próbę. To dziewczynka pełna współczucia dla osób go potrzebujących, wrażliwa na piękno słów i niepokorna, gdyż jej złodziejska natura zmusza ją do kolejnych kradzieży i to nie tylko książek. Dziewczynka stara się odnaleźć jasny punkt w otaczającej ją rzeczywistości i tym punktem stają się jej zwykle codzienne czynności, czas spędzony na kradzieżach, czytaniu, zabawach z Rudym Steinerem- najlepszym przyjacielem Liesel. Uważam, że ta bohaterka idealnie pasuje do tej książki i nie potrafiłabym jej nie polubić. Gorąco kibicowałam jej na każdej stronie tej powieści i cieszę się, że odnalazła swoje szczęśliwe zakończenie.

"Złodziejka książek" to powieść, która łączy w sobie wiele wątków, gdyż oprócz tych oczywistych jak wojna i holocaust, mamy również wątek przyjaźni i jest to wątek niezwykle istotny dla fabuły powieści. Jest to przyjaźń Liesel z Maxem Vandenburgiem, ukrywanym w piwnicy Żydem. Markus Zusak we wspaniały sposób pokazał, że w oczach dziecka rasa nie ma znaczenia, ponieważ liczy się osoba, człowiek, słowem po prostu przyjaciel. Jest to coś, czego niestety w dzisiejszych czasach brakuje, gdyż pamieć o bolesnej przyszłości staje się przeszkodą w nawiązywaniu kontaktów z przedstawicielami innych ras.  Zusak jednak pokazuje, ze przyjaźń jest możliwa, a każdy człowiek powinien być stawiany na równi z innymi, bez względu na pochodzenie. Dziewczynka i Max mieli ze sobą wiele wspólnego, począwszy od koszmarów, a skończywszy na miłości do słów, a ich więź byłą wręcz namacalna. Ten wątek był moim zdaniem czymś po prostu cudownym i świetnie się bawiłam czytając o rozmowach tej dwójki bohaterów, które zawsze miały w sobie nutkę żartobliwego tonu, co powodowało uśmiech na moich ustach.

Kolejnym atutem tej książki jest sposób narracji, gdyż mimo, że główną bohaterką jest złodziejka książek, to nie z jej perspektywy czytamy tę opowieść. Jej narratorem jest sama Śmierć, co sprawia, że ta powieść jest jeszcze bardziej nietuzinkowa. Czytanie tej książki z punktu widzenia Śmierci jest tyleż przyjemne, co oryginalne, gdyż opisy serwowane są z nutką przezabawnej ironii, ale również z nutką smutku. Język autora nie pozostawia złudzeń, co do jego kunsztu pisarskiego, jest barwny pełen ciekawych puent. A zionący ironią i prostotą styl jest niezwykle lekki, co sprawia, że mimo brutalnej wojennej rzeczywistości powieść czyta się lekko i zaskakująco szybko. Dodatkowo uczynienie narratorem samej Śmierci pozwala Czytelnikowi zajrzeć w przyszłość, dotyczącą poszczególnych bohaterów i jednocześnie uświadamia Czytelnikowi, że nie ma szans na szczęśliwe zakończenie, lecz tylko te bolesne, ale prawdziwe.


"Myślę, że się bał. Rudy Steiner bał się pocałować złodziejkę książek. Tak długo o tym marzył. Tak niewiarygodnie mocno ją kochał. Kochał ją tak bardzo, że już nigdy jej o to nie poprosił i zszedł do grobu, nie zaznawszy smaku jej ust."


"Złodziejka książek" to powieść pełna przełamanych stereotypów, która opowiada o niezwykłej przyjaźni między Niemką a Żydem, w czasach, gdzie wydawałoby się, że taka przyjaźń jest czymś niemożliwym. To książka od której nie sposób się oderwać, dzięki barwnemu i prostemu stylowi. Ze względu na fabułę, rzeczywistość, w której Zusak umieścił akcje powieści książkę z pewnością można uznać za dzieło, literackiej sławy klasyka, którego każdy powinien poznać. Zakończenie wzrusza do łez, a sama książka przepełniona jest gamą uczuć i emocji, tak wiec odczucia po jej przeczytaniu pozostają z Czytelnikiem na długo po jej zamknięciu.


Jako wielka fanka "Złodziejki" moja odpowiedź to jednoznaczne "tak". Dzieło Zusaka z pewnością jest warte przeczytania i zapewniam, że na tej pozycji się nie zawiedziecie. Komu poleciłabym tę książkę? Z pewnością nieco starszym czytelnikom, gdyż ze względu na przekaz i rzeczywistość powieści, Ci młodsi mogliby jej po prostu nie zrozumieć. Niezaprzeczalnie jednak "Złodziejka książek" jest powieścią, którą naprawdę warto przeczytać i która pozostanie w sercach czytelników na długo po dobrnięciu do ostatniej strony.

Moja ocena 10/10. :)

Czytaj dalej »
on 24 stycznia 1
Podziel się!
Etykiety
holocaust, wojna, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

20 stycznia

"Oświadczyny"- Tasmina Perry


tytuł oryginału: The Proposal
data wydania: 17 listopada 2017 rok
liczba stron: 432
kategoria: literatura kobieca
język: polski 

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:




Mówiąc szczerze to moje odczucia, co do tej książki są dosyć mieszane. Ta książka nie wzbudziła we mnie emocji od skrajnego zachwytu po niezwykle ostrą krytykę. I na dobrą sprawę, owszem, mogę powiedzieć, że ta książka mi się spodobała, ale to byłoby właściwie wszystko. Powodem mojego lekkiego rozczarowania był opis, sugerujący coś innego, niż to co zastałam w książce. Jednakże książka ta ma pewien zaskakujący mnie element, który krótko mówiąc, dodał jej nieco blasku. W świetle tych mieszanych uczcić, po prostu nie mogę powiedzieć, że "Oświadczyny" były w gruncie rzeczy powieścią z gatunku tych gorszych, ale również nie najlepszych.

"Rok 1958. Londyn. Georgia Hamilton kończy 18 lat i rodzice chcą, by wzięła udział w eleganckim balu debiutantek. Dziewczyna marzy jednak o tym, by zostać znaną pisarką, a nie żoną. Wkrótce wydarza się tragedia, która na zawsze przypieczętowuje jej los.

Rok 2012. Niepoprawna romantyczka Amy Carrell kolejny raz przeżywa zawód miłosny. Ze złamanym sercem, opuszczona i zdesperowana, odpowiada na ogłoszenie o damę do towarzystwa dla intrygującej starszej pani, z którą udaje się do Nowego Jorku. Jeszcze nie wie, że odkryje tajemniczą love story, która czekała pięćdziesiąt lat, zanim ktoś ją opowie."
-Lubimy Czytać
Tak jak pisałam we wstępie, w dużej mierze za moje lekkie rozczarowanie tą książką, główną winę ponosi opis, ale również pozytywne recenzje, które w dużej mierze "zmusiły" mnie do zapoznania się z tą książką. Jednak możecie się domyśleć, że mój entuzjazm nieco opadł, gdy zapoznałam się z jej treścią. Nie będę ukrywać, że pierwsze 100, może 120 stron  nie zapowiadało się jak najlepiej i, co więcej obawiałam się, że jeżeli ta historia będzie dalej toczyć się tym torem, to będę tą książką, co najmniej znudzona i rozczarowana. Potem jednak role nieco się zamieniły, a ja mogłam się tylko z tego powodu cieszyć, nawet jeżeli trwało to tylko chwilę.

Książka Tasminy Perry opowiada - krótko mówiąc - o niespełnionej i nieszczęśliwej miłości, która  w pewien sposób spaja dwojaką naturę tej książki. Bowiem ewenementem tej powieści jest fakt, że nie ma w niej miejsca na jedną historię - i bardzo dobrze- ale na dwie, które w ciekawy sposób przeplatają się ze sobą, a ich autorki tym samym oddziałują na siebie i mają wpływ na los tej drugiej osoby. 

Historia Amy Carrell to opowieść o złamanym sercu, niespełnionym uczuciu i ignorancji wobec ludzkiego losu.  Na nieszczęście dla mnie historia Amy ciągnęła się przez bite 100 stron, podczas, których nie działo się absolutnie nic nadzwyczajnego, co  powodowało u mnie momenty ziewania, a więc zwyczajnego znużenia. Dopiero, gdy dziewczyna w akcie desperacji odpowiada na ogłoszenie w gazecie niejakiej Georgii Hamilton, starszej pani poszukującej towarzyszki podróży, poczułam, że coś zaczyna się dziać i udało mi się wzbudzić zainteresowanie tą książką. Spotkanie tych dwóch kobiet, niemal z dwóch różnych epok, było momentem który związał ich losy ze sobą, a także tym, na co  czekałam od momentu, kiedy przeczytałam opis na białej okładce tej książki. Od tego momentu, zaczęła się dla mnie ta interesująca cześć, historia Georgii Hamilton. Jej historia była opowieścią o miłości z dawnych lat sześćdziesiątych, ówczesnych zasadach kojarzenia małżeństw i panującej modzie, lecz oprócz tego, o stracie i zazdrości, a także o wielkiej sile, jaką może posiadać tylko prawdziwa kobieta. 

Ta wielopłaszczyznowość tej książki w pewien sposób zmieniła moje odczucia, co do niej i pozwoliła cieszyć się lekturą,co prawda z "lekkim przymrużeniem oka". Bardzo żałuję, że to nie Georgia była przez większość czasu główną bohaterka tej książki, gdyż jej historia, w przeciwieństwie do historii Amy, byłą dokładnie tym, czego w tej książce oczekiwałam. Jej historia jest przede wszystkim opowieścią niepodkoloryzowaną, pozbawioną sztuczności, dzięki czemu czytało mi się ją tak wspaniale. To właśnie ten brak przerysowania, sprawił, że jej opowieść przeniknęła do mnie, jako czytelnika w sposób dużo głębszy niż historia Amy, która była według mnie całkowicie zbędna i niepotrzebna.

Jak w większości obyczajówek, nie ma w tej książce zbyt wiele akcji, gdyż wszystko jest ukierunkowane bardziej na rozwijające się relacje miedzy bohaterkami i ich historie. Jak pisałam wcześniej, podczas czytania opowieści Amy, czułam się zwyczajnie znużona i miałam szczera nadzieję, że jej historia wkrótce dobiegnie końca. Zaś historia Georgii miała w sobie właśnie to, czego szukałam w tej książce, była niezwykła i niepowtarzalna. A podczas czytania jej, moje dawne znużenie natychmiastowo zniknęło. A ja czytałam z zapałem, nie mogąc się nadziwić, jak świetną i okrutną  intrygę autorka postanowiła uknuć wobec młodej Georgii. I znów, gdy opowieść Georgii się skończyła, mój entuzjazm zniknął równie szybko, jak się pojawił.

Moje odczucia w stosunku do bohaterek tej książki są takie same jak do ich opowieści. Od samego początku Amy potrafiła mnie irytować swoim brakiem logicznego myślenia, "cudownej" naiwności, w której nieustannie wierzyła, że chłopak, który ją rzucił, powróci do niej. A na sam koniec, gdy pod wpływem Georgii, pewność siebie Amy wzrosła, postanowiła zacząć spróbować "poukładać" pewne sprawy życiowe starszej pani, czyli mówiąc krótko, namieszać w je życiu. Jestem w stanie zrozumieć jej dobre intencje, ale pewne sposoby jej działania, czy tez argumenty, które w tym celu wykorzystywała były dosyć słabe, co jednak nie zmienia faktu, że były szlachetne i nachalne zarazem. Chwilami nie mogłam pozbyć się wrażenia, że Amy to taka typowa bohaterka książek młodzieżowych, coś jak kolejny klon Belli Swan. Z kolei Georgia zachwyciła mnie gotowością do działania, twardym charakterem, słuchaniem głosu serca, a także niezłomną chęcią pomocy najbliższym kosztem samej siebie. Starsza kobieta po smutnej i trudnej przeszłości, zbudowała wokół siebie pancerz ze wspomnień. To kobieta, która zniosła krzywdę i upokorzenie, która potrafiła sama dać sobie w życiu radę i wreszcie, postać niesamowicie autentyczna, szczera do bólu i zdolna do poświeceń i z całą pewnością nieprzerysowana.

Również sposób narracji jest w tej książce dosyć niezwykły, a co za tym idzie, styl pisarski autorki także. Mamy tu do czynienia z trzecioosobową w czasie przeszłym, narracja ta przeskakuje stopniowo z jednej bohaterki na drugą i w tym względzie niewiele się zmienia. Jednak z pewnością zmienia się styl autorki. Czytając o historii Amy, styl autorki był właściwie nijaki, prostu, pozbawiony barw i zdobień. Nie był to z całą pewnością język, który możnaby smakować. Jednak, gdy czytałam historię z punktu widzenia Georgii, zauważyłam, że styl autorki uległ zmianie, a wręcz widocznej poprawie. Stał się bardziej subtelny, miękki, barwny i "żyjący swoim życiem na kartach powieści". Dokładnie takie wyrażenie nasunęło mi się podczas czytania tej książki, tak przyjemnie czytało mi się opowieść o życiu młodej debiutantki z lat sześćdziesiątych. Na każdej stronie mogłam znaleźć niezbite dowody kunsztu literackiego Perry w postaci licznych epitetów, zgrabnych metafor i wzniosłych oświadczeń i deklaracji.

Tak jak pisałem na początku, ta powieść wywołała we mnie mieszane uczucia. Myślę, że powieść spodobałaby mi się o wiele bardziej, gdyby było w niej więcej historii Georgii, gdyż szczerze mówiąc, gdyby nie ta historia, to wystawiałbym tej książce znacznie niższą ocenę i pisałabym o niej w samych negatywach. A w ten sposób, nie tylko odkryłam jakieś plusy tej powieści, ale również udało mi się zignorować infantylność Amy i dokończyć książkę, co mnie satysfakcjonuje.  Na pewno nie jest to książka z rodzaju tych, do których będę wracać, niemniej urzekła mnie jej wyjątkowa atmosfera Nowego Jorku i Paryża z lat sześćdziesiątych.

Jeśli lubicie powieści obyczajowe, sądzę, że "Oświadczyny" powinny się wam spodobać. Natomiast, jeśli tak jak ja liczycie na satysfakcjonująca książkę od początku do końca, to niestety, rozczarujecie się. Czy jednak warto ją polecić? Tak, myślę, że tak, choć jak pisałam przyginajcie się na 100 stron początkowej nudy.  Jeśli irytują Was osoby pokroju Belli Swan, tzw. "nieudolne klony" to zapewniam, będziecie równie zirytowani, co ja postacią Amy Carrell. Jeśli jednak oczekujecie naprawdę, tylko i wyłącznie dobrej historii, to radzę- pomińcie te 100 stron i oszczędźcie sobie czasu, a potem zwyczajnie cieszcie się lekturą.

Moja ocena: 5/10. :)



Czytaj dalej »
on 20 stycznia 2
Podziel się!
Etykiety
miłość, PLOTKARA, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

16 stycznia

Dylogia "Opowieści o Shikanoko"- Lian Hearn


tytuł oryginału: The Tale of Shikanoko
data wydania: 29 marca i 10 maja 2017 rok
liczba stron: 752 (w sumie)
kategoria: Japonia, fantasy
język: polski 

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:




Na "Opowieści o Shikanonoko" natknęłam się zupełnie przez przypadek, który okazał się brzemienny w skutkach mojego głębszego zafascynowania się kulturą dawnej Japonii.  Było to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie, gdyż od dawna fascynuje mnie japońska kultura. Dlatego bardzo ucieszył mnie fakt, że "Opowieści..." są mocno przesiąknięte folklorem dawnej Japonii i starych, pradawnych wierzeń. Moje wrażenia po przeczytaniu tego cyklu były w pełnych 100% pozytywne i, co więcej poznanie twórczości tej autorki zachęciło mnie do sięgnięcia po inne jej powieści. 



"Ojciec Kazumaru ginie w tajemniczych okolicznościach. Jego wuj, pragnąc zagarnąć posiadłość rodzinną dla siebie pozbywa się kłopotliwego bratanka. Chłopcu jednak udaje się przeżyć. Trafia do chaty górskiego czarnoksiężnika, gdzie otrzymuje niezwykłą maskę.  Kiyoyori Hina zostaje sama, gdy jej ojciec ginie na wojnie. Nie ma dokąd pójść, gdyż według fałszywego cesarza jej rodzina i ona sama należą do zdrajców. Niezwykła uroda Hiny wzbudza zainteresowanie jednego z najbliższych doradców cesarza. Prawdziwy cesarz, pozbawiony tronu i autorytetu, w dodatku siedmiolatek, aby przeżyć i odzyskać tron, ukrywa swoją tożsamość. Jedynie utalentowana Akihime i mała Kai wiedzą kim jest naprawdę. Jednak, czy to wystarczy, aby osadzić prawowitego władcę na należnym mu Lotosowym tronie?"

-opis własny

Rozpoczynając przygodę z "Opowieściami..." nie do końca wiedziałam, czego mogę się po tej książce spodziewać, bowiem obawiałam się, że autorka potraktuje temat japońskiego folkoru po macoszemu. Moje obawy okazały się zupełnie zbędne, gdyż autorka nie tylko zagłębiła się w legendy i mity tegoż egzotycznego kraju, ale również po mistrzowsku połączyła elementy legend i baśni ze średniowiecznym japońskim klimatem."Opowieści o Shikanonoko" to cykl z pewnością nietuzinkowy i bardzo przyjemnie mi się go czytało, jednak nie mogę powiedzieć, że był pozbawiony wad.

Autorka nie poświęca zbyt wiele czasu, na zapoznanie Czytelnika z "prawami", które rządzą wykreowanym przezeń światem, ale od razu wprowadza go w wir wydarzeń. Dzięki temu Czytelnik nie pozostaje bierny wobec fabuły, ale wraz z młodym Kazumaru, gdyż to z jego perspektywy rozpoczyna się dylogia, musi odnaleźć się w nowej sytuacji. Już na samym początku ten zabieg sugerował, że ten cykl nie będzie jednostajny, ale dynamiczny. W miarę przewracania kolejnych stron pojawiało się coraz więcej nowych wątków, Czytelnik poznawał też coraz więcej faktów, które trzeba było w jakiś sposób dopasować do siebie. Jeśli więc chodzi o wielowątkowość fabuły to naprawdę widać, że autorka musiała poświecić bardzo dużo czasu na dopracowanie takich szczegółów, jak choćby strategie wojenne, depresja głównego bohatera, czy też tajemnicze znikniecie prawowitego dziedzica tronu. Zespolenie ogromu szczegółów występujących w tej książce, a także zgrabne połączenie świata realnego z ludowymi wierzeniami było czymś naprawdę niezwykłymi i za rozbudowanie fabuły w taki sposób,  uważam, że  należy się autorce duży plus.

"Z moich oczu też kiedyś leciała woda - pocieszył ją Kiku. - Nie martw się, wyschnie."

Jeśli w przypadku wielowątkowości fabuły z pewnością nie można mówić o trywialności czy o nudzie, to akcja stanowi całkowite przeciwieństwo wcześniejszego aspektu. Akcja w wielu momentach była zbyt stonowana, z kolei w innych momentach gwałtownie ruszała do przodu, co budziło moją irytację, a wręcz zniechęcenie. Miałam wrażenie, że zanim autorka doprowadzi jedną sprawę do końca minie strasznie dużo czasu, co sprawiało, że mimo wielu różnorodnych wątków, byłam tą serią zwyczajnie znużona. 

Jeśli chodzi o bohaterów, to w tej powieści jest to kolejny aspekt, z którym wcześniej się nie spotkałam. Mianowicie, ta seria nie posiada jednego głównego bohatera, ale właściwie wszyscy bohaterowie grają tu główne role. Autorka podzieliła cykl na 4 części zamknięte w dwóch tomach, a w każdym z nich każdy bohater ma równomierną ilość rozdziałów, które opisywane są z jego perspektywy. I nie dotyczy to tylko bohaterów pojawiających się w pierwszej części, gdyż postacie, które pojawiają się później również mają swoje osobne rozdziały. Jak wspominałam, w tej serii jest wielu bohaterów, zarówno dobrych, jak i złych, a każda z nich ma możliwość opowiedzenia swojej wersji wydarzeń. To bardzo ciekawy zabieg, gdyż w ten sposób można jeszcze lepiej poznać bohaterów tej dylogii. Można w ten sposób dostrzec, z jaką starannością zostali oni skonstruowani, jak bardzo są to złożone i skomplikowane postacie, zrozumieć motywy ich postępowania i wysnuć własne wnioski, co w ostateczności pozwoli lepiej zrozumieć daną postać.

"Jeśli będziesz czekać, aż skończy się zima, stracisz miesiące."

Jeśli chodzi o narrację  to jest to tylko kolejny nietuzinkowy aspekt. Bowiem, jak wspominałam wcześniej, w tej serii występuje wielu bohaterów, a narracja to trzecioosobowa w czasie teraźniejszym, która stopniowo przeskakuje z bohatera na bohatera. Zaś, jeśli mowa o stylu autorki to wydaje mi się, że najlepszym słowem na opisanie go byłby przymiotnik wyrafinowany. Autorka po mistrzowsku operuje językiem, jej styl posiada surowy charakter, w którym od czasu do czasu pojawią się zmyślne epitety czy metafory. Przez to treść jest przede wszystkim bogata, a cykl czyta się przyjemnie. Autorka równomiernie opisuje zjawiska przyrody czy miejsca, gdzie dzieją się wydarzenia, ale też tyle samo czasu poświęca na dialogi czy perypetie bohaterów.

Tym, co mnie najbardziej urzekło w tej powieści był niepowtarzalny i niemal baśniowy klimat i to właśnie stanowi jej największy atut. Świat wykreowany przez Lian Hearn, który łączy ze sobą elementy japońskich baśni i wierzeń wraz ze światem realnym, pozbawionym elementów fantastycznych, w którym króluje prostota i szarość codziennego życia. Od razu widać, że autorka musiała zaczerpnąć sporo wiedzy na temat zarówno legend i wierzeń Japończyków oraz o samej epoce, panującej wówczas modzie i regułach wychowania, dzięki czemu udało jej się stworzyć tak niezwykłą powieść. Autorka stworzyła uniwersum, w którym panuje ścisły podział na świat realny, pozbawiony magii i świat lasu, gdzie istoty magiczne stanowią element życia codziennego.  Sam fakt, że te dwa światy istnieją równolegle i nie mieszają się ze sobą, a jedynie delikatnie przeplatają, zasługuje u mnie na duży plus i to właściwie z bardzo prostego powodu. Gdyby te dwa światy mieszały się ze sobą, cały wspaniały klimat tej książki zostałby zaburzony. Autorka jednak w subtelny sposób połączyła te dwa światy ze sobą, działając według zasady "co za dużo, to nie zdrowo".

Przyznam, że jestem po prostu zachwycona tą dylogią i występującym tam klimatem, który jest po prostu magiczny. Aż chciałoby się wyjechać na wieś czy pójść na spacer do lasu, aby jeszcze lepiej wczuć się w powieść. Czytało mi się niezwykle przyjemnie, aczkolwiek, gdyby akcja nie była tak nużąca, przypuszczam, że szybciej skończyłabym czytać. 



Na to pytanie mogę udzielić tylko jednoznacznej odpowiedzi: tak.  Z bólem serca jednak muszę przyznać, że nie jestem w stanie dać "Opowieściom..." pełnej liczby punktów/gwiazdek, z powodu minusów, które tam wymieniłam. Jednak uważam, że za tak pieczołowicie dopracowanie tylu elementów i niezwykły, niepowtarzalny klimat, ta pozycja zasługuje na wysoką ocenę. Komu polecam? Myślę, że dla osób, które fascynują się kulturą Japonii, czy też po prostu kulturą egzotyczną, światem wojowników ta powieść powinna się spodobać. Miłośnikom dobrze napisanej powieści. Dla osób lubiących książki w klimacie historycznym, którym nie przeszkadza obecność jakichkolwiek elementów fantastycznych również powinna przypaść do gustu. Wreszcie tym największym miłośnikom fantasy, jak ja, bawcie się dobrze!

Moja ocena:8/10.:)
Czytaj dalej »
on 16 stycznia 3
Podziel się!
Etykiety
baśnie, fantasy, Japonia, science-fiction
Nowsze posty
Starsze posty

05 stycznia

"Harry Potter i Czara Ognia" - J. K. Rowling


tytuł oryginału: Harry Potter and the Goblet of Fire
data wydania: 29 września 2001
liczba stron: 768
kategoria: literatura młodzieżowa
język: polski 

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:




"Harry Potter" to niewątpliwie jedna z tych serii, do których nadal lubię wracać, niezależnie od tego ile razy przeczytałam daną jej cześć. Przygody młodego czarodzieja są bowiem częścią mojego dzieciństwa. Co zadziwiające minął naprawdę niewielki odstęp czasu od kiedy ostatnio przeczytałam "Komnatę tajemnic" i zabrałam się za "Czarę Ognia", gdyż mimo, że serię o "Harrym Potterze" po raz pierwszy czytałam będąc na przełomie podstawówki/gimnazjum, to cudowny i niezwykle magiczny klimat tej serii nieustannie mnie do siebie przyciągał, co w rezultacie skutkowało moimi nagłymi powrotami do niej- tak jak to było w przypadku wyżej wspomnianych tytułów. Mimo, że losy bohaterów tej książki, są mi dobrze znane, nie psuje mi to w  żaden sposób przyjemności z czytania.



Dla uczniów Hogwartu zapowiada się niezwykły rok, bowiem zostaje wznowiona bardzo ważna tradycja mająca zjednoczyć wszystkie szkoły magii, Turniej Trójmagiczny.  Jak sama nazwa wskazuje, do Turnieju będą mogli przystąpić uczniowie trzech szkół, jednak los upomniał się o Harry'ego ze dwojoną siłą, gdyż to właśnie on zostanie wyłoniony przez Czarę jako czwarty zawodnik Turnieju. Zdecydowanie, młody Potter nie ma łatwego życia, a wszystko wskazuje na to, że tegoroczne wyzwania turniejowe wcale nie będą łatwe.

- opis własny

Seria o "Harrym Potterze" ma niewątpliwie wiele atutów, jednak ten tom posiada wiele cech wyróżniających go od poprzednich tomów. Już na pierwszy rzut oka widać, że J.K. Rowling mocno rozwinęła swój warsztat pisarski oraz dokonała kilku kluczowych zmian, które uwydatniają się w tym tomie. "Czara Ognia" to nie tylko mocno grubsza objętościowo kolejna część serii o młodym czarodzieju, gdyż od poprzednich tomów odróżnia ją także treść książki. Czytając tę serię po latach, zauważyłam wiele detali, na które wcześniej po prostu nie zwróciłam aż tak wielkiej uwagi i zwyczajnie je zignorowałam. Aż trudno mi uwierzyć w to, jak bardzo "Czara Ognia" różni się od swoich poprzedniczek, czyli "Więźnia Azkabanu" czy "Komnaty Tajemnic".

Elementem, który J. K. Rowling dopracowała bardzo starannie jest fabuła powieści. Bardzo cieszył mnie fakt, że ta część serii zyskała nieco bardziej "doroślejszy" i mroczniejszy charakter niż w tomach poprzednich. Autorka nie szczędzi Czytelnikowi mocnych wrażeń, bowiem na każdym z kroków Harry Potter  napotyka coraz to większe kłopoty, począwszy od zamieszek podczas meczu Quidditcha na ostatnim i niezwykle niebezpiecznym zadaniu Turnieju skończywszy. Znika gdzieś wesoły nastrój książki, choć nadal zauważa się humorystyczny język autorki. Atmosfera się zagęszcza, narasta niepokój oraz świadomość, że za chwilę coś się wydarzy- oczywiście mam na myśli wydarzy się w sensie pozytywnym, dla mnie jako Czytelnika. Od razu bowiem widać, że  autorka porwie Czytelnika w swój magiczny świat i nie pozwoli nawet na chwilę wytchnienia! 


"Zagłuszanie bólu na jakiś czas sprawia, że powraca ze zdwojoną siłą."

Niewątpliwie największym autem tej książki jest ilość akcji, bowiem od pierwszych stron  po prostu nie sposób się nudzić, a dodatkowo Czytelnika dręczy świadomość, że za chwilę znów coś się wydarzy. Czytelnik nie ma więc czasu, aby zamknąć powieść, gdyż już od pierwszych stron autorka wprowadza nastrój grozy i oczekiwania. W poprzednich tomach autorka rozwijała akcję bardzo powoli, pozwalając Czytelnikowi zapoznać się z tym niezwykłym światem. I przyznam, że choć jest to dobry zabieg, jeśli rozpoczyna się jakaś serię, to teraz po przeczytaniu czwartego tomu, swego rodzaju miałkość akcji i stonowanie dramatycznych momentów w tomach poprzednich bardzo mnie boli. Pod względem napięcia, w tej części serii autorka spisała się po prostu na medal! 

W tej części serii J. K. Rowling wprowadziła naprawdę szeroką paletę postaci, co jest zdecydowanie na plus, gdyż ten drobny szczegół urozmaica fabułę. Czytelnik napotka tu nie tylko nowe, magiczne stworzenia, ale również zetknie się z uczniami innych szkół magii. Dzięki temu autorka rozszerzyła uniwersum  tego magicznego świata, dając tym samym jego pełne wyobrażenie, gdyż już nie tylko Hogwart jest miejscem pełnym magii. Kolejną rzeczą, która chcę nadmienić bardzo mnie uradowała, to ukazanie zmieniających się wewnętrznie głównych postaci oraz ich nieco burzliwej relacji. Harry i jego dwójka najlepszych przyjaciół znacznie dojrzała, poszerzyła swoje aspiracje i umiejętności. Bardzo spodobało mi się przedstawienie przemian wewnętrznych bohaterów, jakie ukazała autorka, dodało to im dynamiczności i pozwoliło Czytelnikowi na wysnucie własnych wniosków dotyczących ich postępowania. Bohaterowie nie są więc jednostajni, podlegają ciągłym przemianom, dzięki czemu następuje ich wewnętrzny rozwój, a Czytelnik ma wrażenie, że postacie te są naprawdę żywe.


"Nadejdzie czas, w którym będziecie musieli wybierać między tym, co słuszne, a tym, co łatwe."

J. K. Rowling zachowała swój prosty, niebanalny styl pisania. I pomimo, iż nadal prześladuje mnie wrażenie, że tym sposobem autorka chciała zaskarbić sobie serca młodszych Czytelników, to jednak tym razem nie przeszkadza mi ta prostota. Mam wręcz wrażenie, że właśnie taki styl najlepiej pasuje do serii o Harrym Potterze, a przekaz płynący z tej lektury jest jasny i klarowny. Autorka zachowała swój humorystyczny ton, dzięki czemu nawet kiedy dla naszych bohaterów sytuacja wydaje się być tragiczna, nie sposób ukryć uśmiechu czającego się gdzieś w kącikach ust.

Czytając "Czarę Ognia" miałam dziwne wrażenie, że jest to powieść znacznie bogatsza o wiele atutów, niż wcześniejsze tomy, które do tej pory czytałam, a co więcej, wpędzała mnie w pewien rodzaj "książkowego głodu", który sprawiał, że nie potrafiłam odłożyć jej na półkę. Bardzo podobało mi się, że treść tej książki zalicza się bardziej do tych "mroczniejszych", bo dzięki temu, nawet wiedząc, jak akcja się potoczy, przewracałam strony z zapartym tchem i ani przez chwilę nie ogarnęło mnie znużenie. Autorka zgrabnie połączyła wszystkie wątki, poczynając od naprawdę niebanalnej i ciekawej kontynuacji cyklu, a skończywszy na pieczołowicie dopracowanych elementach uwielbianych przeze mnie fantasy, co ostatecznie sprawiło, że jestem w 100% usatysfakcjonowana tą powieścią.

"To dziwne, ale kiedy człowiek się czegoś boi i oddałby wszystko, byle tylko spowolnić upływ czasu, czas ma okropny zwyczaj przyspieszania swego biegu."

"Czara Ognia" to pozycja obowiązkowa dla każdego fana cyklu o "Harrym Potterze", jak również literatury fantasy. Również wybredny Czytelnik znajdzie tu coś dla siebie, gdyż w świecie Harry'ego zdecydowanie nie ma miejsca na nudę! Książka ta to jedna z tych pozycji, która zapada w pamięć i zostaje z Czytelnikiem na długo! Okres świąteczny czy czas ferii zimowych to idealny moment, aby przeczytać tę część Cyklu, bowiem łączy w sobie wszystkie te typowo zimowe klimaty, kiedy ma się ochotę usiąść przy kominku z kubkiem gorącej herbaty lub kakao.

Serdecznie polecam!
Moja ocena:9/10. :)



Czytaj dalej »
on 05 stycznia 3
Podziel się!
Etykiety
klasyka dla nastolatków, science-fiction, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

O AUTORCE

O AUTORCE
26 - letnia Magister Polonistyki-Literaturoznawstwa. Z zamiłowania książkoholiczka, literaturoznawczyni i blogerka, rysowniczka, a także miłośniczka języków obcych i azjatyckich dram. Kto wie, może i w przyszłości także pisarka? Możliwości jest mnóstwo! :) Aktualnie spełnia się dziennikarsko pracując w redakcji WUJ-a oraz redaktorsko współpracując z Wydawnictwami ZNAK oraz Moc Media. Przyszła bibliotekoznawczyni i arteterapeutka, która uczy się języka migowego.

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

TERAZ CZYTAM

TERAZ CZYTAM
Osobliwy dar Vanilii Bourbon

W tym roku chcę przeczytać...

W tym roku chcę przeczytać...
#Wyzwanie LC 2025#

Recenzje/Wpisy planowo

*01.06 - "Opiekunka marzeń", Agnieszka Krawczyk * 01.06 - podsumowanie czytelnicze półrocza 2025 i plany na czerwiec 2025 *02.06 - "Wstawaj Alicja", Dorota Chęć [wieczór] *03.06 - "Żywe serce", Piotr Pawlukiewicz [wieczór] *04.06 - "Studium zatracenia", Ava Reid [wieczór] *05.06 - "Burza", Sunya Mara [wieczór] Następne tytuły wpisów podam niebawem! :)

Znajdź mnie!

  • Lubimy Czytać
  • Strona na facebooku
  • Twitter
  • Instagram

Szukaj na tym blogu

Statystyka

Subskrybuj

Posty
Atom
Posty
Komentarze
Atom
Komentarze

Obserwatorzy

Popularny post

  • Kącik serialowy: Moon Lovers: Scarlet Heart Reyo- magia księżyca
    Tytuł oryginalny:   달의 연인 – 보보경심 려 Tytuł (latynizacja):   Dalui Yeonin – Bobogyungsim Ryeo Tytuł (alternatywny):  Time Slip: Rye...
  • Kącik serialowy: Goblin, Guardian: The Lonely and Great God- potęga przeznaczenia
    Tytuł oryginalny:   도깨비 Tytuł (latynizacja):   Dokkaebi Tytuł (alternatywny):  Goblin: The Lonely and Great God Gatunek:   fantasy, m...
  • "Shinsekai Yori"- Yuusuke Kishi
    tytuł oryginału: 新世界より tłumaczenie: Z Nowego Świata wydawnictwo:  Kōdansha data wydania: 23 stycznia 2008 liczba stron:870 sło...

Archiwum

  • ►  2025 (9)
    • ►  cze 2025 (2)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (4)
    • ►  lut 2025 (2)
  • ►  2024 (11)
    • ►  gru 2024 (1)
    • ►  lis 2024 (1)
    • ►  lip 2024 (1)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (2)
    • ►  kwi 2024 (2)
    • ►  mar 2024 (1)
    • ►  sty 2024 (2)
  • ►  2023 (31)
    • ►  gru 2023 (2)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (4)
    • ►  wrz 2023 (3)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (2)
    • ►  kwi 2023 (1)
    • ►  mar 2023 (5)
    • ►  lut 2023 (5)
    • ►  sty 2023 (1)
  • ►  2022 (46)
    • ►  gru 2022 (5)
    • ►  lis 2022 (4)
    • ►  paź 2022 (4)
    • ►  wrz 2022 (5)
    • ►  sie 2022 (6)
    • ►  lip 2022 (6)
    • ►  cze 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (3)
    • ►  mar 2022 (5)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (2)
  • ►  2021 (38)
    • ►  gru 2021 (2)
    • ►  lis 2021 (4)
    • ►  paź 2021 (3)
    • ►  wrz 2021 (3)
    • ►  sie 2021 (4)
    • ►  lip 2021 (4)
    • ►  cze 2021 (1)
    • ►  maj 2021 (2)
    • ►  kwi 2021 (2)
    • ►  mar 2021 (2)
    • ►  lut 2021 (6)
    • ►  sty 2021 (5)
  • ►  2020 (49)
    • ►  gru 2020 (3)
    • ►  lis 2020 (2)
    • ►  paź 2020 (4)
    • ►  wrz 2020 (4)
    • ►  sie 2020 (6)
    • ►  lip 2020 (5)
    • ►  cze 2020 (3)
    • ►  maj 2020 (2)
    • ►  kwi 2020 (5)
    • ►  mar 2020 (5)
    • ►  lut 2020 (6)
    • ►  sty 2020 (4)
  • ▼  2019 (66)
    • ►  gru 2019 (6)
    • ►  lis 2019 (4)
    • ►  paź 2019 (5)
    • ►  wrz 2019 (9)
    • ►  sie 2019 (9)
    • ►  lip 2019 (6)
    • ►  cze 2019 (5)
    • ►  maj 2019 (6)
    • ►  kwi 2019 (2)
    • ►  mar 2019 (3)
    • ►  lut 2019 (5)
    • ▼  sty 2019 (6)
      • "Zwiadowcy. Ruiny Gorlanu"- John Flanagan
      • "Złodziejka książek"- Markus Zusak
      • "Oświadczyny"- Tasmina Perry
      • Dylogia "Opowieści o Shikanoko"- Lian Hearn
      • "Harry Potter i Czara Ognia" - J. K. Rowling
      • "Czytelnicze podsumowanie 2018 roku"
  • ►  2018 (59)
    • ►  gru 2018 (5)
    • ►  lis 2018 (5)
    • ►  paź 2018 (7)
    • ►  wrz 2018 (9)
    • ►  sie 2018 (7)
    • ►  lip 2018 (3)
    • ►  cze 2018 (8)
    • ►  maj 2018 (2)
    • ►  kwi 2018 (2)
    • ►  mar 2018 (3)
    • ►  lut 2018 (3)
    • ►  sty 2018 (5)
  • ►  2017 (5)
    • ►  gru 2017 (4)
    • ►  lis 2017 (1)

Polecany post

Podsumowanie okresu styczeń-maj 2025 i plany na czerwiec

Napisz do mnie w sprawie recenzji/artykułu/wywiadu :)

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Etykiety

Japonia (13) King (3) Murakami (6) PLOTKARA (3) Zafon (5) anime (3) arabia (1) autobiografia (5) baśnie (22) dla nastolatków (23) drama (5) fantasy (64) historyczne (32) holocaust (1) klasyk (22) klasyka dla nastolatków (11) klasyka dziecięca (2) komedia- czarny humor (12) kultura słowiańska (5) medyczne (5) mit (3) miłość (38) obyczajowe (115) podsumowanie (74) postapo (23) psychologia (30) psychologiczne (47) romans (53) science-fiction (23) stosik książkowy (29) sztuka (4) tag (2) thiller (26) thriller (14) wojna (9) współczesność (100) zapowiedz (27) zwierzęta (3) świat komiksu (1) święta (5)

Prawa Autorskie

Zabraniam kopiowania MOICH tekstów i zdjęć bez uprzedniego zezwolenia.

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych za kradzież tekstów, czy zdjęć bez upoważnienia autora przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 2-ch i/grzywnę.

Bardzo proszę o uszanowanie mojej pracy.

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Z Dziennika Książkoholiczki. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.