"Króla węży" skończyłam czytać dzisiejszego poranka i w związku z tym, spieszę z recenzją. Ta książka wpadła mi w ręce przypadkiem, a ja nie mogąc oprzeć się pozytywnym komentarzom, postanowiłam sama sprawdzić, co ta powieść w sobie skrywa. I choć nie spodziewałam się niczego wielkiego, to jednak muszę przyznać, że ta powieść zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Gorący letni klimat, południowego miasteczka Forrestville, trójka przyjaciół, usiłująca wydostać się z miasteczka i zerwać ze swoją przeszłością Ta książka miała w sobie to wszystko, czego od niej oczekiwałam i czego potrzebowałam, a Jeff Zenter sprawdził się znakomicie!
NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE: BIGBANG-'Last Dance'
"Król węży" przedstawia historię trójki młodych bohaterów w ostatniej klasie liceum, którzy stoją u progu dorosłości. Każdy z nich ma własne problemy, lecz łączy ich jedno- przyjaźń. Dill jest synem pastora, oskarżonego o posiadanie zdjęć pornograficznych, prze co chłopiec jest wytykany przez mieszkańców palcami. Travis to nastolatek wychowany w rodzinie patologicznej. Zaś Lydia pochodzi z zamożnej rodziny ma również swój własny styl. Te dwie cechy wystarczą, aby Lydia pozostawała dla mieszkańców Forrestville odmieńcem. Bohaterowie muszą borykać się z odrzuceniem przez społeczeństwo, w czym bardzo pomocna jest ich przyjaźń. Czy jednak będą w stanie pokonać te trudności i rozpocząć nowe życie?
Do "Króla węży" podeszłam nieco sceptycznie i z dystansem. Czytanie o nastolatkach, już dawno przestało mnie zachwycać do tego stopnia, żebym wystawiała im maksymalną ocenę. Tak też było w przypadku powieści Zentera. Jednak o tyle, o ile zazwyczaj motywem typowych młodzieżówek jest znalezienie idealnego chłopaka, to Jeff Zenter znacznie poszerzył perspektywę nastoletnich problemów, które urosły do rangi problemów egzystencjalnych, co mnie osobiście zaskoczyło, ale i ucieszyło.
Fabuła książki opiera się na relacjach między trójką głównych bohaterów Dilla, Travisa i Lydii. Znaczną część fabuły zajmują problemy i perypetie życiowe bohaterów, ich wzloty i upadki. Ten wątek, może wydawać się oklepany, jednak autor prezentuje go w zupełnie inny sposób, bardziej realistyczny. Bohaterowie książki borykają się z problemami, których nie udźwignąłby niejeden dorosły. Dzięki temu książka staje się bliższa współczesnemu Czytelnikowi, który stoi przed wyborem swojej drogi życiowej. Przyznam jednak, że zamysł autora wyjątkowo, przynajmniej z początku, zupełnie do mnie nie przemawiał. Miałam wrażenie, że książka opowiada o skrajnie dramatycznych sytuacjach, mocno przerysowanych, przez co nie potrafiła mnie ona zainteresować na tyle bym czytała ją z takim zapałem, jak chciałam.
„Są różne rodzaje ruchu. Ludzie rodzą się i umierają. Zmieniają się pory roku. Rzeki płyną do morza. Ziemia okrąża słońce, a Księżyc Ziemię. Wszystko kręci się i porusza w jakimś kierunku.”
Książkę czytałam bez większego zainteresowania do ponad połowy. Bowiem aż do tego czasu miałam wrażenie, że książka nie opowiada właściwie o niczym szczególnym, a sytuacja bohaterów jest mocno przerysowana, co sprowadzało się do tego, że byłam tą książką zwyczajnie znudzona. Paradoksalnie wręcz, gdyż po tak stonowanej akcji i utrzymaniu książki w pesymistycznym nastroju, nagle akcja zaczęła obfitować w wydarzenia, które chwytały za serce i trzymały w napięciu do ostatniej sekundy. Dopiero wówczas obudziło się moje zaciekawienie i zainteresowanie fabułą, dzięki temu byłam w stanie czerpać przyjemność z czytania tej książki. Byłam bardzo zaskoczona napięciem, jakie autor wprowadził do fabuły, tym bardziej że od połowy książki w grę zostaje wprowadzona cała gama emocji. Autor sprytnie gra na emocjach Czytelnika, przez co w pewnym momencie, byłam nawet w stanie współczuć bohaterom i wykrzesać z siebie odrobinę dla nich sympatii. Szkoda tylko, ze musiałam tak długo na to czekać, ale lepiej późno niż wcale.
Przyznam szczerze, że kreacja bohaterów tej książki mnie nie zachwyciła, co gorsza początkowo nie byłam w stanie obdarzyć sympatią żadnego z głównych bohaterów. Ich rodzinne dramaty owszem, poruszały, jednak same postacie, odbierałam niemal wyłącznie negatywnie. Dopiero od połowy książki, byłam w stanie choć trochę ich polubić, a nawet zaczęłam kibicować rodzącemu się uczuciu między Lydią a Dillem. Jeśli chodzi o charaktery poszczególnych postaci, to każda z nich wydawała mi się strasznie przerysowana. Dill wydawał mi się smutnym i wiecznie szukającym współczucia bohaterem. Równocześnie chcącego uwolnić się od widma win ojca, które nad nim ciążą, w pewien sposób stając się także jego przekleństwem. Jego wieczne poczucie winy i przesadni dramatyzm, były frustrujące. Travis to chłopak zaczytujący się w uniwersum serii "Bloodfall", by uciec przed rzeczywistością - ojcem pijakiem i tyranem. To bohater, który jak najbardziej przypadł mi do gustu, ze względu na swoją skrytość i wrażliwość, a także życzliwe dla świata usposobienie. Lydia to pozornie najbardziej barwna i optymistyczna postać. Prowadzi ona bloga modowego, ma również pasje literackie - z tych dwóch względów bardzo jej kibicowałam. Z drugiej jednak strony, gdy Lydia rozpoczynała swoje wypowiedzi, wychodziły na wierzch te gorsze strony jej charakteru. Wówczas stawała się bezpośrednia i pyskata, a jej wypowiedzi często nie pasowały do charakteru danej sytuacji, przez co była to postać nieco irytująca. Jednak nie była to postać do końca zła, o czym świadczy jej więź i przyjaźń z chłopcami. Z powodu tych kontrastów między bohaterami, chwilami miałam wrażenie że kompletnie oni do siebie nie pasują, ale jak to mówią - przeciwieństwa się przyciągają.
„Żyjemy w serii chwil, pór roku i wspomnień naszych zmysłów, rozciągniętych od jednego krańca do drugiego i tworzących coś w rodzaju opowieści.”
"Nie najgorsza śmierć – stwierdziła Lydia. - .świecić przez miliony lat, chociaż już cię nie ma.”
Język tej powieści zdecydowanie nie jest wielkich lotów, o czym świadczy też fakt, iż powieść ta jest skierowana głównie do dorastającej młodzieży. Narracja to trzecioosobówka w czasie przeszłym, która stopniowo przeskakuje z bohatera na bohatera. Dzięki temu Czytelnik obserwuje poczynania bohaterów z kilku różnych perspektyw, co zdecydowanie urozmaica czytanie i pozwala się nie znudzić zbyt szybko. Język jest prosty, dzięki temu książkę czyta się szybko. A obecne w niej wyrażenia potoczne znacznie ułatwiają jej odbiór i nadają książce charakter bardziej pamiętnika z życia w Forrestville, przez co powieść ta jest tez bardziej realistyczna.
Najważniejszym aspektem tej książki jest to, że jest ona utrzymana w tonie realistycznym, a autor dotyka problemów aktualnych i jak najbardziej prawdopodobnych. Sprawia to, że powieść zyskuje na znaczeniu, staje się również bardziej prawdziwa, a przez to ukazana tam rzeczywistość jest bardziej bliższa Czytelnikowi.
Podsumowując, "Króla węży" mogę z czystym sumieniem polecić każdemu, bo każdy znajdzie tam coś dla siebie. Nie jest to może powieść wybitna, ale z pewnością ciekawa, a przy tym idealna na gorące i letnie dni. Mocna i prawdziwa przyjaźń, gorące klimaty Tenesse i sam tytułowy Król węży- jeśli jesteście ciekawi, co Jeff Zenter ma do zaoferowania, to polecam, przeczytajcie!
Moja ocena: 5/10 :)
Wpisuję ten tytuł do listy książek na wakacje zaraz po Zwiadowcach 😀👍 A co to za książka Tokyo Lifestyle Book???
OdpowiedzUsuń