Oczekując na ogłoszenie wyników maturalnych, potrzebowałam książki, która pozwoliłaby mi się odstresować i zająć czymś myśli (i ręce). O "Hotelu nad oceanem" usłyszałam już rok temu i były to z reguły same pozytywne recenzje. Jednak głównym powodem dla którego sięgnęłam po powieść Colleen Coble była niezbyt szeroka objętość książki, około 400 stron, co gwarantowało mi przyjemnie spędzony dzień, oferując mi tym samym szybką lekturę, akurat wtedy, gdy potrzebowałam oderwać się od rzeczywistości na kilka godzin. Mój wzrok przyciągnęła także okładka z motywem wakacyjnym, co jak liczyłam, pozwoli mi się odprężyć. Tak na dobrą sprawę, mogę tylko powiedzieć, że książka znakomicie spełniła swoje zadanie, jednak z całą pewnością nie mogę stwierdzić, by ta powieść w jakikolwiek sposób mnie oczarowała.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Claire Dellmare, córka znanego prezesa firmy lotniczej, przyjeżdża do hotelu Tourmaline na wyspie Folly Shoals na spotkanie biznesowe ze swoim ojcem. Niespodziewanie odkrywa, że z tym miejscem wiążą ją pewne wspomnienia. Jak się okazało, Claire podczas swoich czwartych urodzin  organizowanych na wyspie Folly Shoals, zaginęła. Odnaleziono ją dopiero po roku, jednak sama Claire nie posiada wspomnień z tego okresu, nie ma też pojęcia gdzie wówczas ani z kim, przebywała. Z pomocą Calaire przychodzi Luke Rocco, który stracił matkę w tajemniczych okolicznościach własnie wtedy, gdy zaginęła Calire. Wspólnie starają się rozwikłać tę zagadkę, a wszystko wskazuje na to, że obydwa te wydarzenia są ze sobą jakoś powiązane. Jedak, gdy pojawiają się pytania, brak na nie odpowiedzi, a bliscy Calire robią wszytko, aby informacje o roku zaginięcia ich córki wymazać z pamięci.
Przyznam szczerze, że nie miałam wobec tej książki wysokich oczekiwań i jak się okazało, słusznie. Nie twierdzę jednak, że jest to powieść zła czy po prostu nudna, zwyczajnie mnie nie zauroczyła. Oczekiwałam po prostu czegoś więcej. Jakkolwiek by nie było zaliczanie tej pozycji do dreszczowca, moim zdaniem, po prostu rozminęło się z celem. Bowiem podczas czytania nie odczuwałam żadnego napięcia ani też emocji, które zwykle mi towarzyszą podczas czytania takich książek. Z całą pewnością nie mogę jednak stwierdzić, że ta powieść mi się nie podobała, lecz była zdecydowanie zbyt płytka, bym mogła określić ją mianem pozycji, w której tli się choć płomień potencjału na dobry kryminał czy thiller.

Mój dystans do tej powieści bierze się po części z pewnej miałkości fabuły, która choć porwała mnie obiecującym początkiem, w następnych rozdziałach nie była już tak kolorowa. Książka rozpoczyna się w chwili zaginięcia małej Claire, mrocznej sceny rozgrywającej się w lesie, gdzie świadkiem wydarzenia jest cicha i czarna noc. Jakkolwiek mogę powiedzieć, że początek tej książki był naprawdę świetny i idealnie dopracowany. Autorka zakreśliła naprawdę realistyczny i mroczny zarys tej sytuacji, bardzo sprytnie ukrywając tożsamość zarówno dziecka, jak i porywacza bądź mordercy, bowiem  w chwili rozpoczęcia tej książki nie wiadomo kto jest kim, co dodatkowo podsycało moją ciekawość i  pozwoliło mi łudzić się, że dalsza cześć książki będzie równie fascynująca.  Jednak tym razem ciąg dalszy był po prostu rozczarowujący. W chwili, gdy rozpoczyna się właściwa akcja powieści, Claire ma trzydzieści lat i nie pamięta nic z okresu porwania, nie ma również świadomości, że taki incydent miał miejsce. Kobieta przyciąga jednak kłopoty niczym magnes i wkrótce, mroczna prawda musi ujrzeć światło dzienne. Przyznam jednak, że późniejsze wydarzenia, których świadkiem, bądź uczestnikiem jest Claire rzadko kiedy wzbudzały moją ekscytację. Mgła grozy i tajemniczości, która tak skrupulatnie została zarysowana na początku książki gdzieś się rozwiała, a wciągający dreszczowiec, na który tak liczyłam okazał się być po prostu książką, która próbowała być kryminałem. Chwilami miałam wrażenie, że autorka pokusi się o wplecenie jakichś momentów zaskoczenia, grozy, które ubogacą tą powieść, jednak niczego takiego się niestety nie doczekałam.

Miałkość fabuły w pewnym stopniu wynagradzała mi akcja powieści, której tempo nadane na samym początku książki, utrzymywało się na względnie dobrym poziomie z drobnymi wyjątkami. W chwili, gdy Claire przybywa na wyspę, wydarzenia toczą się lawinowo, stopniowo ujawniając skrywaną przez laty tajemnicę. Wyglądało to tak, jakby autorka starała się zamaskować miałkość fabuły rozwijającą się akcją, co nabrało pewnego kształtu i sprawiło, że byłam w stanie zmusić się, aby przeczytać tą powieść do końca. Przyznam, że ilość tych wydarzeń, która byłą dosyć spora, jak i sam fakt, że w powieści cały czas się coś działo, był chyba jednym czynnikiem, który przyciągał mnie do tej książki. Fakt jednak faktem, rozgrywające wydarzenia i intrygi rzadko kiedy przyprawiały mnie o szybsze bicie serca i były po prostu zbyt przewidywalne, bym mogła odczuwać jakąkolwiek ekscytację. 

Mroczny klimat, który spodziewałam się w tej książce znaleźć po kilku pierwszych rozdziałach dosłownie uleciał i zniknął bezpowrotnie. Motyw lasu, ciemności i tajemniczość, które tak mnie ucieszyły na początku książki, zniknęły zupełnie, pozwalając by na ich miejsce weszły opisy przyrody i wszechobecnej natury, burząc tym samym ów klimat grozy.  Chwilami nie mogłam się pozbyć wrażenia, że czytam najzwyklejszą obyczajówkę z wątkiem romantycznym, a motyw zbrodni przewija się gdzieś w tle i służy tylko zapełnieniu luk, i sprawieniu, że powieść okaże się być bardziej interesująca, co jednak w moim przypadku okazało się totalnym niewypałem. 

Język tej książki z pewnością nie jest wybitny, jednak prostota i barwność języka w tym przypadku przemawia na korzyść książki. Rozdziały są krótkie, a napisane prostym i lekkim stylem sprawiają, że powieść tę czyta się bardzo szybko, nie odczuwając przy tym znużenia czy zniechęcenia. Choć grające główną rolę opisy przyrody, o których pisałam wyżej, sprawiły, że mroczny klimat, który tak bardzo chciałam w tej książce odkryć, zanikł zupełnie, to jednak muszę przyznać, że są one niezwykle realistyczne. Autorka uwzględnia w nich nawet najdrobniejsze detale, dzięki czemu przed oczami Czytelnika rysuje się obraz pary, spędzającej czas nad oceanem i opiekującej się małą orką. I choć obraz ten wygląda bardzo pięknie i wydaje się być wprost idealny na wakacyjną porę, to jednak nie ma on w sobie nic z mrocznego dreszczowca, w którym to powieść powinna opiewać.

Bohaterowie "Hotelu nad oceanem" to różnorodna paleta postaci, różniące się nie tylko charakterem i upodobaniami, ale również przeszłością czy statusem majątkowym. Podoba mi się, że autorka nakreśliła obrazy każdego z bohaterów, nadała im motywy postępowania, a każdy z nich ma swoją własną historie do opowiedzenia i swoje pięć minut chwały. Są to bohaterowie niezwykle dociekliwi, inteligentni i przedsiębiorczy, których można polubić, ale także którzy chwilami potrafią mocno irytować. Jednak ja szczerze powiedziawszy potrafiłam ich jedynie polubić i nie potrafiłam się w żaden sposób do nich przywiązać. Ich los był mi najzupełniej obojętny, a podejmowane przez nich decyzje często gęsto wydawały mi się pozbawione sensu. 

Przyznam szczerze, że choć ta książka mnie nie zaskoczyła i była po prostu zbyt przewidywalna, to jednak  znakomicie spełniła swoje zadanie, pozwalając mi się odstresować w chwili, gdy tego potrzebowałam. Dlatego też pomimo tylu wymienionych przeze mnie wad, cieszę się, że sięgnęłam po powieść Colleen Coble i nie żałuję spędzonego nad ta książką czasu. "Hotel nad oceanem" to książka z pewnością niewybitna, jednak zdecydowanie mieści się w kategoriach powieści wakacyjnej i z tego powodu nie ukrywam, że moim zdaniem jest to jedna z książek wprost idealnych na wakacje.
"Hotel nad oceanem" to książka, po której nie należy się wiele spodziewać, jest to po prostu powieść dobra i przeciętna, jednak z pewnością nie zalicza się do tych, które pozostaną w pamięci na dłużej.  Jeśli ktoś oczekuje kryminału z prawdziwego zdarzenia, to szybko się tą powieścią rozczaruje. Niemniej jest to jedna z tych pozycji, które naprawdę watro przeczytać w wakacje. Dla miłośników powieści obyczajowych czy niezbyt ckliwych romansów, ta książka sprawdzi się idealnie! 

Moja ocena: 4/10.:)

Brak komentarzy: