Z Dziennika Książkoholiczki

Strony

  • Strona główna
  • O mnie
  • KSIĄŻKI
  • Kącik serialowy
  • ZESTAWIENIA
  • Kontakt i Współpraca

20 stycznia

"Igrzyska śmierci. Kosogłos"- Suzanne Collins


"Igrzyska śmierci. Kosogłos" to najbardziej dramatyczna część tej trylogii, która jednak w niczym nie ustępuje swoim poprzedniczkom. Mimo iż, wiedziałam, jak zakończy się ta seria, nie mogłam powstrzymać ekscytacji przed sięgnięciem po tom trzeci i jestem książką zachwycona w równym stopniu, co filmową adaptacją. Muszę przyznać, że choć Suzanne Collins nie należy do moich ulubionych autorek, jej twórczość zdecydowanie potrafi wywołać u mnie jak najbardziej pozytywne emocje.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Dwunasty Dystrykt został zrównany z ziemią. Katniss Everdeen wraz z matką i siostrą przebywa w Trzynastce i stara się dojść do siebie po ostatnich przeżyciach. Dwunasty i Trzynasty Dystrykt wypowiedziały otwartą wojnę Kapitolowi, zaś Katniss -dwukrotna zwyciężczyni Igrzysk, ulega namowom i staje się Kosogłosem, symbolem rebelii. Jednak to Kapitol trzyma w rękach ostateczną kartę, Peetę Mellarka. Dziewczyna zrobi wszystko, aby ocalić Peetę i zniszczyć Kapitol, jednak pozostaje niewiele czasu, a sprawy zaczynają się coraz bardziej komplikować.
Dystopia to jeden z gatunków, po które sięgam najczęściej i bez żadnych oporów, dlatego też nie było mowy, abym trylogię "Igrzysk śmierci" mogła w jakiś sposób ominąć. Po bardzo dobrym wrażeniu, jakie wywarły na mnie dwie pierwsze części, mogłam być spokojna o to, że również tom trzeci tak bardzo mi się spodoba, i tak też się stało. I chyba jedną z najlepszych rzeczy w "Kosogłosie" jest to, że to stosunkowo cienka książka, dzięki czemu mogłam spokojnie sięgnąć po nią w czasie wolnym od zajęć studenckich, i zanurzyć się w lekturze na dobre kilka godzin.

Fabuła "Kosogłosa" w niczym nie ustępuje swoim poprzednikom. W części trzeciej, Suzanne Collins postarała się o rozbudowanie pewnych wątków, w tym także tych, w których znaczącą rolę odgrywały postacie poboczne, co było bardzo dobrym zabiegiem, gdyż pozwoliło Czytelnikowi przyjrzeć się losom innych bohaterów niż Peeta i Katniss. Dodatkowo, tym, co  sprawiło, że "Kosogłos" wciągnął mnie od pierwszych stron było wypowiedzenie otwartej wojny Kapitolowi, co wiązało się z tym, że fabuła cały czas obfitowała w wydarzenia, słowem po prostu nie sposób było się nudzić. Nie bez znaczenia był również fakt, że kilka lat temu obejrzałam filmy z serii "Igrzysk śmierci", gdyż dzięki temu podczas lektury przypominałam sobie sceny filmu, co bardzo pozytywnie wpłynęło na mój odbiór tej książki.

Akcja to zdecydowanie najlepszy aspekt "Kosogłosa" i w porównaniu do tomu drugiego, podczas lektury tej części, miałam wrażenie, że atmosfera jest zdecydowanie bardziej napięta, co tylko sprawiło, że przewracałam kolejne strony z coraz większym zapałem. Wydarzenia toczą się lawinowo, dramatycznych momentów, zawiłych intryg i narastającego niepokoju, nie brakuje już od pierwszych stron, co tylko jeszcze bardziej podkreśla dynamikę akcji. Moje plany dawkowania tej książki, szybko przepadły, bowiem "Kosogłos" wciągnął mnie tak bardzo, że lektura zajęła mi niecały weekend. 

Czytając "Kosogłosa" nie sposób nie poczuć niepokoju czy też ekscytacji, bowiem na takich emocjach bazuje Suzanne Collins, co w moim przypadku świetnie się sprawdza. Wraz z każdą kolejną przeczytaną stroną ma się wrażenie, że bohaterowie nie spodziewają się najgorszego, pojawia się mnóstwo niewiadomych, na które Katniss będzie musiała znaleźć odpowiedzi, co dodaje lekturze tajemniczości. Dodatkowo, jeśli wziąć pod uwagę adaptację filmową, zyskuje się wówczas znacznie szerszy zarys klimatyczny, czego przykładem może być nie tylko oprawa wizualna, ale także muzyczna, między innymi piosenka "Hanging in the Tree", której interpretacja pojawia się i nie jest to, jak można by sądzić zwykła piosenka ludowa. Jej prawdziwe znaczenie dodatkowo potęguje niepokój, poczucie grozy, co sprawia, że dystopijny świat trylogii "Igrzysk" nabiera jeszcze bardziej realistycznego wymiaru, a to tylko kolejny aspekt, wobec którego nie można przejść obojętnie. "Kosogłos" porusza bowiem wiele istotnych spraw, między innymi praw człowieka, które w obecnych czasach nadal są łamane bez żadnych konsekwencji prawnych.

Język "Kosogłosa" to styl pozbawiony wyszukanych zdobień i wymyślnych epitetów. Suzanne Collins skupia się na prostocie i bezpośredniości, dzięki czemu sens tej książki może trafić do szerszej grupy odbiorców. I choć jestem wielką zwolenniczką wyrafinowanego stylu pisarskiego, bogatych wyrażeń i barwnego, pięknego języka, to jednak prostota "Kosogłosa" w żadnym wypadku nie stanowiła dla mnie przeszkody, by cieszyć się lekturą. Przeciwnie, prosty język, pozbawiony zdobień w moim odczuciu bardzo tam pasował. Warto jednak dodać, że w połączeniu z wartką akcją, styl Collins stanowi bardzo dobre połączenie, gdyż dzięki temu powieść czyta się bardzo płynnie szybko, co sprawia, że "Kosgłosa" można dosłownie pochłonąć.

Bohaterowie "Kosogłoisa" to kolejny aspekt powieści Collins, który oceniam zdecydowanie na plus i wcale nie mam na myśli swoich ulubionych postaci. Bohaterowie, jakich wykreowała Collins to postacie zmienne, dynamiczne, których rozwój wewnętrzny można zaobserwować podczas lektury każdego tomu tej trylogii, jednak w "Kosogłosie" ta zmienność staje się jeszcze bardziej wyrazista. Peeta i Katniss to bohaterowie po wielu bolesnych przejściach, na których Igrzyska oznaczyły swoje piętno. Są nie tylko bogatsi o pewne doświadczenia, bardziej czujni, lecz przede wszystkim głęboko zranieni psychicznie i ta zmiana najbardziej została uwydatniona w tomie trzecim, a główni bohaterowie usiłują na powrót powrócić do dawnych osobowości i nauczyć się dostrzegać promienie słońca, nawet wówczas, gdy otacza ich ciemność. Co dodatkowo, bardzo mi się spodobało, to fakt, że nie są to bohaterowie wyidealizowani, a bardzo realistyczni i nie pozbawieni wad. Autorka wystawiła wytrzymałość nie tylko fizyczną, jak i psychiczną na olbrzymią próbę, co tylko pokazuje, że człowiek w gruncie rzeczy wcale nie jest niezniszczalny, jednakże silna wola, nadzieja i instynkt są kluczem do przetrwania, nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach. Co jeszcze bardzo mi się w tej części spodobało to fakt, że pojawia się  o wiele więcej bohaterów drugoplanowych, którzy odgrywają role kluczowe dla fabuły, ale także stanowią pewne punkty oparcia dla Peety i Katniss.

Jeśli miałabym wskazać swój ulubiony tom tej trylogii, to zdecydowanie wymieniłabym tutaj tom pierwszy "Igrzyska śmierci" oraz "Kosogłosa". W "Kosogłsoie" pojawia się tyle napięcia, akcji, pełnowymiarowych bohaterów, że po prostu ciężko mi jest sobie wyobrazić, że nie miałabym przeczytać tej serii, gdyż naprawdę bardzo mi się ona spodobała. Być może kiedyś do niej powrócę, bo wiem, że wspomnienia związane z tą serią, to bardzo ciepłe uczucia.

"Kosogłos" to powieść na tyle dobra, że z powodzeniem mogę ją polecić chyba każdemu, kto pragnie porywającej lektury, która oderwie go od rzeczywistości na kilka ładnych godzin. Zdecydowanie jest to pozycja dla fanów Suzanne Collins, jak również dla fanów powieści dystopijnych, którzy znajdą tutaj coś dla siebie. Mimo, że "szał" na "Igrzyska śmierci" minął już dobrych kilka lat temu, to jednak ta trylogia cieszy się nadal sporą popularnością i ma swoich wiernych czytelników, co stanowi kolejny dobry argument, dla którego warto po nią sięgnąć. I w świetle moich zachwytów nad tą trylogią, wydaje mi się, że dalsze słowa zachęty są zupełnie zbędne. Polecam serdecznie i gorąco!

Moja ocena: 9.5/10:)
Czytaj dalej »
on 20 stycznia 2
Podziel się!
Etykiety
fantasy, postapo, science-fiction, thriller, wojna, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

07 stycznia

"Ekspozycja"- Remigiusz Mróz


O twórczości Mroza słyszałam w samych superlatywach, jednak jego powieści nie pociągały mnie na tyle, bym po którąś z nich sięgnęła. Dopiero "Ekspozycja" wzbudziła moją ciekawość na tyle, że byłam skłonna ją przeczytać.  i nie ukrywam, że na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tej powieści. Moje nastawienie zmieniło się już po kilku dobrych stronach, może paru rozdziałach, gdzie mój sceptycyzm przeszedł w absolutny zachwyt nad prozą Mroza. "Ekspozycja" zaskoczyła mnie tak bardzo pozytywnie, że jestem przekonana, że w najbliższym czasie zaznajomię się z całą serią o komisarzu Forście.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
O komisarzu Forście krąży wiele plotek, jednak nie są one przychylne. Wiktor Forst, zawodowiec w swoim fachu, jest przekonany, że widział już w życiu wszystko. Kiedy jednak dostaje kolejną sprawę, tajemniczego mordercy z Giewontu, zaczyna powoli odkrywać dawno zapomniane sekrety z przeszłości Polski. Zdaje sobie również sprawę, że tropy, na jakie natrafia wraz z dziennikarką Olgą Szerbską, prowadza do zbrodni, o których przeszłość nie pozwala sobie zapomnieć. Odsunięcie go od tej sprawy przez Główną Komendę Policji zdaje się zbyt podejrzane, aby wynikało jedynie z jego niesubordynacji, a komisarz przekonuje się, że zagraża mu wielkie niebezpieczeństwo. Tylko, czy porzuci sprawę psychopatycznego mordercy z Giewontu, aby ocalić własne życie?
Przyznam szczerze, że już dawno nie byłam tak zachwycona powieścią kryminalną, jak w przypadku "Ekspozycji". Musiałam jednak wymęczyć te kilkanaście stron, aby ta powieść zaczęła mi się podobać i w tym wypadku nie ma mowy o tym, by był to czas zmarnowany, gdyż z każdą kolejną stroną powieść budziła we mnie coraz większa ekscytację.  "Ekspozycja" skrywa w sobie bardzo wiele i sama możliwość odkrywania dawno zapomnianych sekretów już na wstępie okazała się bardzo interesująca, o naprawdę świetnej dwójce głównych bohaterów nie wspominając.

"Ekspozycja" zdecydowanie nie jest powieścią, która wciąga od pierwszych stron, a przez pierwsze kilkadziesiąt stron w zasadzie nie dzieje się nic kluczowego dla fabuły. Całkiem spory początek książki autor poświęca na pewnego rodzaju wprowadzenie Czytelnika w opisaną sytuację i przybliżenie mu dwójki głównych postaci i wątków. Warto jednak przebrnąć przez ten początek, gdyż później jest zdecydowanie lepiej, fabuła nabiera ostrzejszych zarysów, co sprawiło, że zostałam dosłownie wciągnięta w wir przygód  Forsta. Od tego kulminacyjnego punktu, gdy fabuła powieści rozwinęła się na tyle bym porzuciła myśli o odłożeniu jej na półkę, odczuwałam pewnego rodzaju czytelniczy głód, który sprawiał, że jedynym o czym mogłam myśleć były kolejne etapy podróży głównego bohatera i często mylące tropy, co spowodowało, że "Ekspozycja" została przeze mnie dosłownie pożarta w znacznie szybszym tempie niżbym tego oczekiwała.

Tym, co najbardziej urzekło mnie w powieści Mroza jest wartka akcja. Co prawda, kilkadziesiąt stron jest wypełnionych mnóstwem niewiadomych, z którymi bohaterowie muszą się zmierzyć, jednak później akcja przyspiesza, gwałtownie nabierając tempa. A wydarzenia zaczynają toczyć się lawinowo, co sprawia, że oderwanie się od książki graniczy niemal z cudem. Jednak tym, co zdecydowanie napędza akcję są elementy zaskoczenia, których jest w tej powieści mnóstwo. Autor sprawnie manewruje nie tylko tropami, które okazują się być fałszywe, ale także czytelnikiem wspaniałomyślnie to dając wskazówki, to znów odbierając nadzieję i tym samym zaskakując. "Ekspozycja" wciągnęła mnie tak bardzo, że nie potrafiłam myśleć o niczym innym, jak tylko o wydarzeniach opisanych w książce. Koniec końców, powieść Mroza okazała się być lekturą porywającą i niebanalną, co sprawiło, że niemal od razu po zakończeniu lektury, zapragnęłam sięgnąć po kolejną część lub jakakolwiek inną powieść, w której dominują elementy zaskoczenia, a wszechobecne napięcie buduje emocje. 

Klimat, jaki Remigiusz Mróz stworzył w swojej książce to kolejny aspekt przemawiający na jej korzyść. Autor poprzez skrupulatne wplecenie w swoją powieść elementów zaskoczenia, nadał "Ekspozycji" bardzo tajemniczy i momentami pełen zaniepokojenia nastrój, co bardzo pozytywnie wpływa na odbiór książki. Przez całą powieść wyczuwa się napięcie, które ani na chwilę nie znika, a Czytelnik wraz z bohaterami błądzi po omacku, starając się dociec prawdy, co jest chyba najlepszym elementem w tej książce. Co jeszcze bardzo mi się spodobało w tej powieści, to to, że chwilami wcale nie jest pewne, czy Forst odkryje, kto jest mordercą, ani czy w ogóle swojego śledztwa nie przypłaci życiem, wszytko jest więc postawione na czubku noża, nadając "Ekspozycji" gwałtownego szybkiego tempa, a przede wszystkim tworzy niesamowity, pełen grozy i niepokoju klimat. Jestem pełna podziwu dla autora, że udało mu się wywołać u mnie takie emocje, gdyż rzadko tak kibicuję bohaterom kryminałów, a naprawdę mocno trzymałam kciuki za Forsta i Olgę. 

"Ekspozycja" prezentuje bardzo ciekawe zestawienie klimatu grozy i prostego, lecz nie pozbawionego humoru języka. "Ekspozycja" to sporej objętości cegiełka wśród pozycji kryminalnych,  jakie miałam okazję przeczytać i z tego względu lekki styl autora mi nie przeszkadzał, a wręcz przeciwnie, gdyż dzięki temu książkę przeczytałam znacznie szybciej niż zamierzałam. Choć powieść Mroza jest z gatunku kryminałów, styl w jakim została napisana nie pozwala "odczuć ciężaru tej tematyki", sprawiając, że powieść czyta się bardzo płynnie. A przebijający się gdzieniegdzie humor Mroza uprzyjemnia lekturę, sprawiając, że momentami nie byłam w stanie się nie uśmiechnąć, nawet wówczas, gdy sytuacja w jakiej znaleźli się bohaterowie, nie bardzo im sprzyjała.

Choć pozornie "Ekspozycja" dotyczy tylko tematyki tajemniczych morderstw, jej wydźwięk ma o wiele głębsze znaczenie, sprawiając, że zdecydowanie nie można określić jej jako pozycję "lekką". Mróz niejednokrotnie pokazuje, ze nie boi się podejmować kontrowersyjnych tematów, z powodzeniem opisując co najkrwawsze zbrodnie, jak chociażby traktowanie więźniów w więzieniu rosyjskim czy też opisując sceny dotyczące rzezi wołyńskiej, czy to poprzez negację pewnych wartości. Choć opisane przez niego sceny są chwilami makabryczne i krwawe, można się również sporo dowiedzieć, między innymi o historii Polski, a także poszerzyć własne horyzonty. 

Bohaterowie "Ekspozycji" tworzą bardzo ciekawą mieszankę charakterów i przyznam, że początkowo nie potrafiłam wydobyć z siebie do nich sympatii, to jednak po kilku stronach, całym sercem trzymałam  za nich kciuki. Kreacja Forsta i Olgi, jest moim zdaniem bardzo udana, gdyż poprzez wyraźny kontrast ich charakterów, ta dwójka świetnie się uzupełnia. Komisarz Forst to kobieciarz, niezwykle inteligentny, nieco zuchwały i ironiczny policjant, zaś Olga to nieco ekscentryczna dziennikarka, lubiąca ryzyko. Tej dwójki naprawdę nie sposób nie polubić. Bardzo spodobała mi się ich wyrazista kreacja, mocne podkreślenie odmiennych charakterów,a przede wszystkimi autentyczność  i żywiołowość tych postaci.  Co jest zdecydowanie na plus, to to, że podczas lektury Czytelnik mocno zżywa się z bohaterami, przez co, zaraz po zakończeniu pierwszego tomu, już za nimi tęskni.

"Ekspozycja" to zdecydowanie jedna z najlepszych powieści kryminalnych, jakie czytałam i jestem tą książka po prostu oczarowana, tą gamą emocji, wartką akcją -tak bardzo obfitą w elementy zaskoczenia oraz naprawdę nietuzinkowymi postaciami. Rzadko zdarza się bym była pod tak wielkim wrażeniem kryminału, gdyż zazwyczaj powieści kryminalne do mnie nie przemawiają, a wręcz nudzą, co sprawia, że zdecydowanie wolę thrillery. Wyjątek w tym aspekcie stanowi dylogia "W towarzystwie zabójców", a teraz także i "Ekspozycja" i ja po prostu nie mogę się doczekać, aby sięgnąć po "Przewieszenie", czyli następną cześć serii z komisarzem Forstem.
Po całym moim zachwycie nad tą powieścią, nie umiałabym powiedzieć nic nadto, co bardziej by świadczyło, o tym, jak bardzo urzekła mnie ta powieść. Słowo, które nasuwa się samo, to koniecznie. "Ekspozycja" to pozycja tak świetna, że z czystym sercem mogę polecić ją nie tylko fanom kryminału, a już szczególnie kryminału polskiego, lecz po prostu każdemu, kto ma ochotę na kawał naprawdę dobrej literatury. Co, jak co, ale "Ekspozycja" to powieść wybitna, wciągająca, od której nie sposób się oderwać. Powieść wprost wymarzona na długie, zimowe wieczory. Polecam serdecznie, nie zawiedźcie się!

Moja ocena: 9/10 :)
Czytaj dalej »
on 07 stycznia 4
Podziel się!
Etykiety
psychologiczne, thiller, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

04 stycznia

"Hotel pod jemiołą" - Richard Paul Evans


Większość Czytelników w okresie świątecznym często sięga po książki utrzymane w świątecznym nastroju lub też z motywem zimy w tle. Jeśli śledzicie mojego bloga od dłuższego czasu, to zapewne zauważyliście iż ja również sięgam po takie pozycje. Podczas tegorocznych świąt postanowiłam zapoznać się z twórczością Richarda Paula Evansa. W tym celu sięgnęłam po "Hotel pod jemiołą" i przyznam, ze jak na pierwsze spotkanie z jego twórczością, lektura ta bardzo przypadła mi do gustu.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Kim jest na skraju załamania, śmierć matki i dwukrotnie zerwane zaręczyny a do tego rozwód, całkiem ją przytłoczyły. Dziewczyna marzy o zostaniu pisarką romansów, jednak niemal każde wydawnictwo przysyła jej odmowną odpowiedź. Za namową ojca postanawia wyjechać na kurs pisarzy organizowany w hotelu o nazwie "Pod jemiołą". Tam Kim spotyka niezwykłych ludzi, w tym tajemniczego i charyzmatycznego Zeke'a, któremu nie potrafi się oprzeć. Czy Kim w końcu odzyska wiarę w prawdziwą miłość i spełni swoje marzenie?
Muszę przyznać, że nie miałam jakichś sporych oczekiwań co do tej pozycji, jak się okazało słusznie, bo gdybym je miała to najpewniej byłabym rozczarowana tą pozycją. Powściągnięcie oczekiwań względem tej książki pozwoliło mi cieszyć się bardzo przyjemną lekturą. I choć miałam nieco inne wyobrażenie o "Hotelu pod jemiołą" to jednak byłą to powieść, z której jestem zadowolona i uważam, ze na okres świąteczny byłą to pozycja niemal idealna.

Pod względem fabularnym "Hotel pod jemiołą" okazał się być dla mnie lekkim rozczarowaniem, gdyż tak na dobrą sprawę, z góry można przewidzieć, jakie będzie zakończenie. Chwilami miałam wrażenie, że to nie świąteczna atmosfera gra pierwsze skrzypce, ale  miłosne kompleksy głównej bohaterki. Wychodząc z prostego założenia, że najlepszym lekarstwem na złamane serce, jest miłość, Evans napisał książkę, która jest historią miłosną osadzoną w świątecznym klimacie. Nie jestem fanką romansów, ale muszę przyznać, że połączenie romansu i świątecznej atmosfery wyszło autorowi całkiem nieźle, bowiem historia ta zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłam ją dokończyć. Było to z mojej strony bardzo dobre posunięcie, gdyż w miarę jak przerzucałam kolejne strony, atmosfera świat, wysuwa się coraz bardziej na pierwszy plan i chociaż było to dopiero pod sam koniec powieści, to jednak wątek świąt został przedstawiony na tyle dobitnie, że jestem skłonna określić tę pozycję jako "powieść świąteczną". 

Przyznam, że jak na powieść, która mieści się w kategorii powieści obyczajowej, w tej książce dzieje się całkiem sporo, a akcja utrzymuje względnie stałe tempo. Richard Paul Evans naprawdę postarał się, aby nieco urozmaicić tę historię, przemycając gdzieniegdzie elementy z życia głównych bohaterów przed ich spotkaniem na konferencji dla pisarzy, dzięki czemu Czytelnik ma szansę dowiedzieć się całkiem sporo o przeszłości Kim i Zeke'a. Historie tych bohaterów obfitują w mnogość wydarzeń z przeszłości, niekoniecznie ukazywanej jako superlatywy, co rzuca nowe światło na samą charakterystykę postaci i dodaje im barw. Perypetie z życia Kim i Zeke'a są na tyle ciekawe, że stanowią ubarwienie powieści i sprawiają, że nie ma miejsca na nudę. Choć relacja Zekea i Kim, opisana w powieści, nie należy do najłatwiejszych, a  miedzy bohaterami dochodzi do różnych spięć, w sposób znaczny ubogaca to powieść i tym samym wplata różne wątki poboczne, co sprawia, że czytając nie można narzekać na nudę. Książka Evansa ciekawi i czaruje, do tego stopnia, że kiedy przewróci się ostatnią stronę, wciąż ma się ochotę na więcej. Wartka akcja to jeden z uroków "Hotelu pod jemiołą", bo choć książka nie trzyma w napięciu, to wciąga już od pierwszej strony!
"Prawda wyzwala nie tylko z kajdan, w które zakuli nas inni, ale - znacznie częściej - z tych, które sami sobie założyliśmy."
Klimat powieści Evansa to kolejny aspekt, który przemawia na korzyść tej książki. I jak pisałam wcześniej, choć nie należę do grona miłośników romansów, to osadzenie historii aromatycznej w klimacie świątecznym, przypadło mi do gustu, a sam klimat tej książki bardzo mnie urzekł. Przede wszystkim ujęło mnie to, że autor nie idealizuje opisywanej przez siebie historii miłosnej, co pokazują piętrzące się z każdą stroną spięcia głównych bohaterów. W moim odczuciu jest to wyjątkowa zaleta tej książki, ale sam romans nie stanowi jej sedna. Prawdziwym przesłaniem tej powieści jest samoakceptacja, pogodzenie z przeszłością i próba rozliczenia z własnym strachem. Ta powieść to swoista refleksja o miłości nieidealnej, ale prawdziwej, która w połączeniu z otoczką świąt została ukazana bardzo dobitnie i przejmująco. Co się tyczy samej świątecznej atmosfery, to niestety pojawia się oma dopiero pod koniec, ale za to, autor ukazał ją w tak piękny sposób, że warto było tyle się naczekać. Bo Święta to nie tylko choinka i prezenty czy śpiewane kolędy, to przede wszystkim czas spędzony z bliskimi i czas radości z bycia razem. To czas, który nie pozostaje bez znaczenia w życiu każdego człowieka, jest także okazją do dokonania przeglądu swojego życia, naprawienia zepsutych relacji, a przede wszystkim wybaczenia, często i gęsto samemu sobie. W powieści Evansa widać rodzinne ciepło, wsparcie i miłość w świątecznym okresie, ale też w każdej sytuacji, ukazane są marzenia, które uskrzydlają, a których nie należy się pozbywać, to sprawia, że powieść tę odbiera się bardzo pozytywnie i ciepło, własnie w taki świąteczny sposób.

Język jakim operuje Richard Paul Evans to przede wszystkim język bogaty i niezwykle płynny. Co wrażliwszy Czytelnik, szybko wyłapie czułość jaka przebija się przez strony tej książki, a co wskazuje na wnikliwość pisarza i jego wrażliwość. Evans pisze w prosty, ale bardzo dobitny i szczery sposób, który zmusza do refleksji, ale zapowiada nadzieję, w myśl, której nie należy się poddawać. Pod względem językowym przez "Hotel pod jemiołą" po prostu się płynie, a dzięki przystępnemu językowi czyta się ją błyskawicznie, ja sama skończyłem tą książkę w góra dwa dni i bardzo pozytywnie ją odebrałam.

Bohaterowie "Hotelu pod jemiołą" to postacie przede wszystkim realistyczne, bowiem Zeke'owi, jak i Kim sporo brakuje do doskonałości. Niemal na każdej stronie odsłaniają się rysy i charakterów, rany z przeszłości, których nie zatarł czas. Autor stworzył bohaterów dosłownie "z krwi i kości", co tylko jeszcze lepiej świadczy o jego wnikliwości. Przyznam jednak, że jakoś nie potrafiłam zmusić się do polubienia któregokolwiek z tych bohaterów, z fascynacją odkrywałam kolejne karty ich życia, jednak w tym przypadku było to zdecydowanie za mało bym mogła ich w jakiś sposób polubić. Cieszyłam się,gdy byli razem, odczuwałam rozczarowanie, gdy się rozstawali, a jednak nie potrafiłam polubić ich jako jednostki. Uważam jednak, że autor wykonał kawał dobrej roboty, gdyż nie jestem w stanie zaprzeczyć, że ta dwójka to para, która idealnie się uzupełnia i myślę, że dlatego nie byłam w stanie polubić ich osobno, po prostu razem stanowili całość.
"Nasze najlepsze lata są wciąż przed nami. Nie zapominaj o tym."
Podsumowując, "Hotel pod jemiołą" to pozycja, po którą zdecydowanie warto sięgnąć na święta. Niesie ona ze sobą dużo świątecznej nadziei i ciepła, które pozostaje w człowieku na długo po zamknięciu książki. Bardzo się cieszę, że przy okazji miałam sposobność zapoznania się z nową serią literacką i jestem pewna, że niebawem sięgnę po inne książki Evansa, gdyż "Hotel" wspominam bardzo ciepło. I choć nie wywarła na mnie tak wielkiego wrażenia jak "Psiego Najlepszego", to uważam, że jest to pozycja, którą absolutnie warto przeczytać.
"Hotel pod jemiołą" to książka, która powinna być doceniona przede wszystkim przez miłośników romansów i powieści obyczajowych. To powieść, przy której można się odprężyć, dlatego polecam ją każdemu z Was. To książka idealna do czytania wieczorem, pod kocem, z ciepłą herbatą w ręku. Kochani Czytelnicy- jeśli szukacie książki dobrej literatury na święta, to "Hotel pod jemiołą" stanowi bardzo dobry wybór.  Polecam gorąco!

Moja ocena:6/10 :)


Czytaj dalej »
on 04 stycznia 4
Podziel się!
Etykiety
obyczajowe, romans, święta, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

02 stycznia

Podsumowanie Grudnia 2019


Hej kochani! Grudzień już się skończył, Nowy Rok za pasem, co oznacza, że czas na tradycyjne podsumowanie miesiąca. W tym miesiącu udało mi się przeczytać naprawdę sporo książek, i chyba jak do tej pory, najwięcej na przełomie październik-grudzień, z czego jestem bardzo zadowolona.  Świąteczna atmosfera udzieliła się zarówno nam-studentom, jak i wykładowcom, dzięki czemu mogłam sporą część mojego czasu poświęcić na czytanie i "zregenerować siły" zwłaszcza przed styczniową sesją. W styczniu będę prawdopodobnie pochłonięta sesją, dlatego chwila świątecznego relaksu, jest z tego punktu widzenia bardzo dobrym pomysłem. W grudniu przeczytałam 9 książek, co stanowi najwyższy jak do tej pory wynik czytelniczy od kiedy rozpoczęłam studia, co uważam za naprawdę świetny wynik.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:


Grudzień rozpoczęłam od dokończenia lektury pozycji z listopada, a więc "Morderstwa Wron" Anne Bishop oraz "Tej chwili" Guillaume Musso. Następnie w kolejce były "November 9" Colleen Hoover, czyli książka, która kompletnie mnie rozczarowała. Następnie sięgnęłam po ostatnią część trylogii Malfetto, czyli "Płonącą Gwiazdę" autorstwa Marie Lu, której lektura uświadomiła mi, że serię o Mrocznych Piętnach mogę z powodzeniem zaliczyć do moich TOP Fantasy Ever. Później w kolejce był drugi tom przygód o Magnusie Chase'u "Młot Thora" autorstwa Ricka Riordana, którego mogę zaliczyć do bardzo udanych pozycji. Kolejna książka byłą moją lekturą na ćwiczenia, "Dekameron" autorstwa Giovani Boccaccio, po której sięgnęłam po książkę osadzoną w klimacie świątecznym, "Hotel pod jemiołą" Richarda Paula Evansa. Ostatnią książką grudnia była "Ekspozycja" Remigiusza Mroza, którą obecnie czytam.


  • "Morderstwo Wron" Anne Bishop <recenzja>
  • "Ta chwila" Guillaume Musso <recenzja>
  • "November 9" Colleen Hoover <recenzja>
  • "Malfetto. Północna Gwiazda" Marie Lu <recenzja>
  • "Magnus Chase i Bogowie Asgardu. Młot Thora" Rick Riordan  <recenzja>
  • "Dekameron" Giovani Boccaccio
  • "Hotel pod jemiołą" Richard Paul Evans <recenzja>
  • "Ekspozycja" Remigiusz Mroz <recenzja niebawem!>
  •  "Malfetto. Płonąca Gwiazda" Marie Lu
Trylogia o Malfetto to jedna z tych serii, do których się wraca i ja na pewno niejednokrotnie do niej powrócę. Historia o Adelinie, Białej Wilczycy, której sercem zawładnęła ciemność to powiew świeżości wśród innych serii fantasy, co czyni tę trylogię jedną z moich ulubionych serii z tego gatunku. Marie Lu już trzykrotnie udowodniła mi, że potrafi stworzyć niebanalną fabułę, świetne i wyraziste postacie, historię obfitującą w akcję, przy której nie sposób się nudzić, czyli krótko mówiąc,"Malfetto" to solidny kawał dobrej literatury i z tym tytułem naprawdę warto się zapoznać. 

  • "November 9" Collen Hoover
Przed sięgnięciem po "November 9" miałam na koncie przeczytanych już kilka pozycji autorstwa Coover, które bardzo dobrze wspominam. Jednak "November 9" okazało się być dla mnie wielkim rozczarowaniem ze strony autorki i niejednokrotnie zastanawiałam się, jakim cudem, autorka, która zachwyciła mnie "Hopeless" stworzyła powieść, która kompletnie mi się nie podobała. Naprawdę dawno nie czytałam książki od której aż wieje sztucznością, nie wspominając o tym, że nie byłam w stanie polubić dwójki głównych bohaterów. "November 9" to pozycja, której bardzo mocno nie polecam i już teraz wiem, że nie sięgnę po nią ponownie, przynajmniej w najbliższej przyszłości.

CO W STYCZNIU?

W związku ze zbliżającą się sesją, zdaję sobie sprawę, że mój czas wolny będzie nieco bardziej ograniczony, toteż na styczniowe pozycje do przeczytania wybrałam 5 pozycji i mam wielką nadzieję, że uda mi się przeczytać chociaż trochę. Pocieszająca jest myśl, że po zdanej sesji, będę mogła cieszyć się wolnym lutym i wówczas będę mogła sięgnąć po szersze spektrum literatury, w tym także pozycji niezbędnych mi do napisania pracy.


W styczniu chciałabym przeczytać:
  • "Óśme życie" Nino Haratischwili,
  • "Kraina życia"Nicci French,
  • "Mroczne Materie. Zorza Polarna" Philip Pullman,
  • "Igrzyska śmierci. Kosogłos" Suzanne Collins,
  • "Magnus Chase i Bogowie Asgardu. Statek umarłych" Ricka Riordana.

PODSUMOWANIE ROKU 2019

Nowy Rok już za nami, więc przy okazji chciałam wstawić krótkie podsumowanie czytelnicze roku 2019.  w minionym już roku przeczytałam 90 książek, z czego zrecenzowałam 66, co widać po ilości recenzji na blogu, a pozostałość stanowiły moje lektury szkolne i studenckie. Jestem bardzo zadowolona z tego wyniku i mam nadzieję, że rok 2020 okaże się równie bogaty pod względem czytelniczym! Kolejną rzeczą, która mnie osobiście bardzo cieszy jest wzrost ilości czytelników bloga, co bardzo dobitnie przedstawia statystyka 13,336, a także rosnąca liczba komentarzy i wiadomości wysyłanych mi prywatnie. Kochani Czytelnicy, dziękuję za Wasza aktywność, za wiadomości, które mi wysyłacie, za błędy, które mi wytykacie i za to, że staracie się, aby ta blogowa społeczność się rozwijała. Blog się w dalszym ciągu rozwija i ja się rozwijam, i bardzo gorąco liczę na to, że będzie jeszcze lepiej! Dziękuję i Szczęśliwego Nowego Roku i oby był lepszy niż poprzedni. 😊😍💖
Czytaj dalej »
on 02 stycznia 4
Podziel się!
Etykiety
podsumowanie, zapowiedz
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

O AUTORCE

O AUTORCE
26 - letnia Magister Polonistyki-Literaturoznawstwa. Z zamiłowania książkoholiczka, literaturoznawczyni i blogerka, rysowniczka, a także miłośniczka języków obcych i azjatyckich dram. Kto wie, może i w przyszłości także pisarka? Możliwości jest mnóstwo! :) Aktualnie spełnia się dziennikarsko pracując w redakcji WUJ-a oraz redaktorsko współpracując z Wydawnictwami ZNAK oraz Moc Media. Przyszła bibliotekoznawczyni i arteterapeutka, która uczy się języka migowego.

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

TERAZ CZYTAM

TERAZ CZYTAM
Osobliwy dar Vanilii Bourbon

W tym roku chcę przeczytać...

W tym roku chcę przeczytać...
#Wyzwanie LC 2025#

Recenzje/Wpisy planowo

*01.06 - "Opiekunka marzeń", Agnieszka Krawczyk * 01.06 - podsumowanie czytelnicze półrocza 2025 i plany na czerwiec 2025 *02.06 - "Wstawaj Alicja", Dorota Chęć [wieczór] *03.06 - "Żywe serce", Piotr Pawlukiewicz [wieczór] *04.06 - "Studium zatracenia", Ava Reid [wieczór] *05.06 - "Burza", Sunya Mara [wieczór] Następne tytuły wpisów podam niebawem! :)

Znajdź mnie!

  • Lubimy Czytać
  • Strona na facebooku
  • Twitter
  • Instagram

Szukaj na tym blogu

Statystyka

Subskrybuj

Posty
Atom
Posty
Komentarze
Atom
Komentarze

Obserwatorzy

Popularny post

  • Kącik serialowy: Moon Lovers: Scarlet Heart Reyo- magia księżyca
    Tytuł oryginalny:   달의 연인 – 보보경심 려 Tytuł (latynizacja):   Dalui Yeonin – Bobogyungsim Ryeo Tytuł (alternatywny):  Time Slip: Rye...
  • Kącik serialowy: Goblin, Guardian: The Lonely and Great God- potęga przeznaczenia
    Tytuł oryginalny:   도깨비 Tytuł (latynizacja):   Dokkaebi Tytuł (alternatywny):  Goblin: The Lonely and Great God Gatunek:   fantasy, m...
  • "Shinsekai Yori"- Yuusuke Kishi
    tytuł oryginału: 新世界より tłumaczenie: Z Nowego Świata wydawnictwo:  Kōdansha data wydania: 23 stycznia 2008 liczba stron:870 sło...

Archiwum

  • ►  2025 (9)
    • ►  cze 2025 (2)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (4)
    • ►  lut 2025 (2)
  • ►  2024 (11)
    • ►  gru 2024 (1)
    • ►  lis 2024 (1)
    • ►  lip 2024 (1)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (2)
    • ►  kwi 2024 (2)
    • ►  mar 2024 (1)
    • ►  sty 2024 (2)
  • ►  2023 (31)
    • ►  gru 2023 (2)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (4)
    • ►  wrz 2023 (3)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (2)
    • ►  kwi 2023 (1)
    • ►  mar 2023 (5)
    • ►  lut 2023 (5)
    • ►  sty 2023 (1)
  • ►  2022 (46)
    • ►  gru 2022 (5)
    • ►  lis 2022 (4)
    • ►  paź 2022 (4)
    • ►  wrz 2022 (5)
    • ►  sie 2022 (6)
    • ►  lip 2022 (6)
    • ►  cze 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (3)
    • ►  mar 2022 (5)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (2)
  • ►  2021 (38)
    • ►  gru 2021 (2)
    • ►  lis 2021 (4)
    • ►  paź 2021 (3)
    • ►  wrz 2021 (3)
    • ►  sie 2021 (4)
    • ►  lip 2021 (4)
    • ►  cze 2021 (1)
    • ►  maj 2021 (2)
    • ►  kwi 2021 (2)
    • ►  mar 2021 (2)
    • ►  lut 2021 (6)
    • ►  sty 2021 (5)
  • ▼  2020 (49)
    • ►  gru 2020 (3)
    • ►  lis 2020 (2)
    • ►  paź 2020 (4)
    • ►  wrz 2020 (4)
    • ►  sie 2020 (6)
    • ►  lip 2020 (5)
    • ►  cze 2020 (3)
    • ►  maj 2020 (2)
    • ►  kwi 2020 (5)
    • ►  mar 2020 (5)
    • ►  lut 2020 (6)
    • ▼  sty 2020 (4)
      • "Igrzyska śmierci. Kosogłos"- Suzanne Collins
      • "Ekspozycja"- Remigiusz Mróz
      • "Hotel pod jemiołą" - Richard Paul Evans
      • Podsumowanie Grudnia 2019
  • ►  2019 (66)
    • ►  gru 2019 (6)
    • ►  lis 2019 (4)
    • ►  paź 2019 (5)
    • ►  wrz 2019 (9)
    • ►  sie 2019 (9)
    • ►  lip 2019 (6)
    • ►  cze 2019 (5)
    • ►  maj 2019 (6)
    • ►  kwi 2019 (2)
    • ►  mar 2019 (3)
    • ►  lut 2019 (5)
    • ►  sty 2019 (6)
  • ►  2018 (59)
    • ►  gru 2018 (5)
    • ►  lis 2018 (5)
    • ►  paź 2018 (7)
    • ►  wrz 2018 (9)
    • ►  sie 2018 (7)
    • ►  lip 2018 (3)
    • ►  cze 2018 (8)
    • ►  maj 2018 (2)
    • ►  kwi 2018 (2)
    • ►  mar 2018 (3)
    • ►  lut 2018 (3)
    • ►  sty 2018 (5)
  • ►  2017 (5)
    • ►  gru 2017 (4)
    • ►  lis 2017 (1)

Polecany post

Podsumowanie okresu styczeń-maj 2025 i plany na czerwiec

Napisz do mnie w sprawie recenzji/artykułu/wywiadu :)

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Etykiety

Japonia (13) King (3) Murakami (6) PLOTKARA (3) Zafon (5) anime (3) arabia (1) autobiografia (5) baśnie (22) dla nastolatków (23) drama (5) fantasy (64) historyczne (32) holocaust (1) klasyk (22) klasyka dla nastolatków (11) klasyka dziecięca (2) komedia- czarny humor (12) kultura słowiańska (5) medyczne (5) mit (3) miłość (38) obyczajowe (115) podsumowanie (74) postapo (23) psychologia (30) psychologiczne (47) romans (53) science-fiction (23) stosik książkowy (29) sztuka (4) tag (2) thiller (26) thriller (14) wojna (9) współczesność (100) zapowiedz (27) zwierzęta (3) świat komiksu (1) święta (5)

Prawa Autorskie

Zabraniam kopiowania MOICH tekstów i zdjęć bez uprzedniego zezwolenia.

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych za kradzież tekstów, czy zdjęć bez upoważnienia autora przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 2-ch i/grzywnę.

Bardzo proszę o uszanowanie mojej pracy.

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Z Dziennika Książkoholiczki. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.