Od czasów walki Lutra Kinga o równouprawnienie bez względu na kolor skóry, wydawałoby się, że nareszcie nadeszła upragniona dla wszystkich równość, bez kategoryzacji rasowej. Okazuje się, że jednak niestety nie, ponieważ nawet jeśli nie ma jawnej, otwartej wrogości, czy manifestów przemocy, to jednak biali wciąż odnoszą się do czarnoskórej ludności z wyraźną niechęcią. "Drogi Martinie" zatrzęsło mną i zmusiło do zaakceptowania smutnego faktu, że czarnoskóra ludność w Ameryce ma zdecydowanie mniejsze prawa,  co sprowadza się również do braku tolerancji i niesprawiedliwie wytyczanych procesów sądowych. Innymi słowy, "Drogi Martinie" demaskuje, że wśród amerykańskiej ludności rasizm nadal ma się bardzo dobrze.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Justyce McAllister to czarnoskóry nastolatek, który marzy o dostaniu się na prestiżową uczelnię. Jednak jego pochodzenie i kolor skóry skazują go na ciągłe drwiny i prześladowania ze strony kolegów i stróżów prawa. Choć na panelach dyskusyjnych mówi się o równym traktowaniu czarnoskórej ludności, Justyce czuje się nieakceptowany wśród rówieśników, a jego wybitne oceny wcale nie ułatwiają sprawy. Niedawne, zresztą niesłuszne aresztowanie, sprawia, że Justyce zmuszony jest poddać w wątpliwość domniemaną równość i przeforsować swój system wartości. W tym celu zaczyna pisać listy do Luthera Kinga.
"Drogi Martinie" to książka, która przede wszystkim wywarła na mnie wielkie wrażenie, efekt WOW jest tutaj wręcz pożądany. To książka tak świetna, że można by o niej napisać na spokojnie dość obszerny artykuł, a zarazem powieść, która zmusza do refleksji nad własnym systemem wartości i trzeba przyznać, boleśnie demaskuje niesprawiedliwość społeczną. Nic Stone bombarduje pytaniami o nasze własne uprzedzenia, bezwzględnie krytykuje domniemaną równość, apeluje do wezwania o równość bez kategorii rasowej. Przyznam szczerze, że nie dziwię się, z jakim echem ta powieść trafiła na polski rynek i wręcz nie wyobrażam sobie, żeby o tej pozycji można było milczeć czy też w jakiś niezwykły-niewrażliwy- sposób przejść obojętnie - to po prostu trzeba przeczytać!

Choć fabuła "Drogi Martinie" pozornie oscyluje wokół zwyczajnego życia licealisty, to jednak echo książki cały czas mocno się odbija. Justyce jako czarnoskóry stanowi mniejszość wśród uczniów, z tego powodu spotykają go też różne nieprzyjemne sytuacje ze strony rówieśników, pada także ofiarą aresztu bez żadnych podstaw. W ten właśnie sposób Stone uwypukla niesprawiedliwość społeczną i dyskryminację rasową, a robi to bardzo dobitnie, gdyż sytuacje, z jakimi Justyce musi się mierzyć są znacznie gorsze niż możnaby przypuszczać. Nic Stone jest bezwzględna,  a w swojej krytyce nie szczędzi mocnych słów na temat dyskryminacji rasowej i domniemanej równości.  Dodatkowo autorka w swojej krytyce nie oszczędza absolutnie nikogo, potępia rasizm i dyskryminację zarówno u społeczności rasy kaukaskiej, jak i pośród grup czarnoskórych obywateli USA, stawia ostre zarzuty wobec sądownictwa i niejednokrotnie podkreśla: prawo należy zmienić. To, co początkowo przejawiało się jako brak tolerancji wobec inteligentnego ucznia, szybko staje się otwartą wojną między ludnością czarnoskórą i białą- o prawa, o sprawiedliwość, o równość i brak uprzedzeń wynikających ze stereotypów.

"Drogi Martinie" to mocna książka ze względu na poruszaną tematykę, jednak nie sposób zaprzeczyć- niesamowicie wciąga, a jej niewielka objętość sprawia, że spokojnie można poświęcić na nią nie więcej niż jeden dzień. Wydarzenia toczą się dynamicznie i już od pierwszej strony nie sposób odmówić tej książce wyjątkowego waloru, jakim jest szczerość, brutalna i porażająca. Akcja nabiera tempa gwałtownie i wraz z każdą kolejną stroną zainteresowanie Czytelnika wzrasta aż do punktu kulminacyjnego, i to jet w tej książce niesamowite. Nic Stone po mistrzowsku wprowadza napięcie, do tego stopnia, że podczas lektury należy zadać samemu sobie pytanie "a gdzie tu sprawiedliwość, gdzie równość, którą gwarantuje prawo?"- to sprawia, że od tej książki zwyczajnie ciężko się oderwać.


Klimat tej książki idealnie oddaje jej tematykę, nie brakuje tutaj kontrowersji na temat (nie)równości rasowej czy podziałów kastowych. Stone zgrabnie balansuje nad dwoma obliczami tej książki, z jednej strony pokazując historię czarnoskórego licealisty, który marzy o studiach, a z drugiej prezentuje młodego człowieka, który pada ofiarą nietolerancji ze względu na swoją karnację i stawia sobie pytania o moralność. Tematyka tej książki i wydarzenia, jakie spotykają Justyce'a sprawia, że jej atmosfera stopniowo się zagęstsza i jest dosyć ciężka. W gruncie rzeczy jednak, ta powieść spełnia swoje zadanie w stu procentach, demaskuje nierówność, zmusza Czytelnika do refleksji, uczy tolerancji oraz niesie przesłanie, że żaden człowiek nie ma prawa decydować o zabiciu kogokolwiek, a już na pewno nie, przez wzgląd wyłącznie na kolor skóry. Motto jakie niesie ze sobą "Drogi Martinie" to; nie bój się być sobą, i zaakceptuj siebie takim jakim jesteś.

"Nie masz wpływu na to, co myślą lub robią inni, ale masz pełną kontrolę nad sobą."

Język jakim operuje Nic Stone, to jak wspominałam wcześniej, ostra krytyka i demaskacja podziałów społecznych. Autorka piętnuje wszelką niesprawiedliwość, do tego stopnia, że w pewnym momencie ta książka aż krzyczy, tak mocno domaga się sprawiedliwości. Nic Stone w pewnej chwili zdaje się wręcz litować nad Justyce'm, bezlitośnie krytykując wszystkich innych. Styl pisarski nie jest może specjalnie wybitny, dominuje szczerość i prostota, jednak jak pisałam wcześniej ze względu na niewielką objętość tej książki można spędzić z nią spokojnie jeden dzień. Mimo poważnej i refleksyjnej wymowy, powieść czyta się przyjemnie, z pewnością jednak pozostaje ona  w pamięci na długo.

Przyznam, że do bohaterów tej książki starałam się podejść z dystansem, co w kluczowym momencie okazało się być słusznym posunięciem. Dlaczego? Otóż bohaterowie tej książki to postacie niezwykle kontrowersyjne, nie mówiąc  już o samej tematyce, ale tak naprawdę każdej postaci mogłabym coś zarzucić. Były jednak postacie, które dodawały tej książce optymistycznego poblasku i za to je lubiłam, jednak jakoś szczególnie się do nich nie przywiązałam. Sam Justyce był "lekko poobijany życiowo" i momentami nie za bardzo wiedziałam czy powinnam go lubić czy też nie, to postać pełna skrajnej sprzeczności, stąd mój ambiwalentny stosunek. Oczywiście, miałam niewyczerpane pokłady empatii dla niego, jednak to tak właściwie wszystko, co mogłabym odnieść do tej postaci.

Jedyne zastrzeżenie wobec tej książki jakie mam, jest sam tytuł  ponieważ "Drogi Martinie" sugeruje, że jest to powieść epistoralna i nic bardziej mylnego! Justyce faktycznie pisze listy, których adresatem jest Luther King, jednak nie odgrywają one aż tak znaczącej roli, jak mogłoby się wydawać. A szkoda,  bo taki zabieg z pewnością wyróżniłby tę książkę i dodał jej oryginalnego wydziwięku.

Podsumowując, "Drogi Martinie" to książka, o której powinno być głośno, która pokazuje, że na świecie ludność czarnoskóra dalej jest piętnowana z powodu koloru skóry. Bardzo się cieszę, bo lektura tej książki była niezwykle pouczającym przeżyciem. Sama tematyka podziałów klasowych i rasowych wydaje się być godna poświęcenia jej więcej uwagi, a kwestia równości byłaby dobrym tematem do przeróżnych paneli dyskusyjnych.
Po mojej recenzji zapewne zauważyliście, że jestem stuprocentowo na "tak" w stosunku do tej książki. To powieść która zasługuje, i której trzeba dać szansę. Powieść idealna dla ludzi ambitnych i empatycznych, zorientowanych w stosunkach społecznych, i dla tych, którzy poszukują  dobrej powieści na jeden wieczór. Z mojej strony, polecam gorąco i gwarantuję, to trzeba przeczytać!
Moja ocena: 9/10.:)

13 komentarzy:

  1. To powieść nie dla mnie. Ale fajnie napisana recenzja 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo to naprawdę warto przeczytać, zwłaszcza że powieść jest krótka ma tylko 200 stron. Dziękuję bardzo :)

      Usuń
    2. Może kiedyś spróbuje. Bardziej jestem ciekawa książki Cinder i Ella - Kelly Oram (kiedy pojawi się recenzja tej książki?)

      Usuń
  2. Super recenzja. Napewno przeczytam! ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję przeczytaj koniecznie :) nie pożałujesz 👣☕

      Usuń
    2. Przeczytam, przeczytam napewno. Zainteresowała mnie książka Cinder i Ella - Kelly Oram kiedy będzie z tego recenzja?

      Usuń
    3. Wow! Napewno zerknę. Udało mi się nawet pobrać ebooka Clindera i Elli. Także też przeczytam! 😀

      Usuń
  3. Mam nadzieję, że jutro już na serio będzie recenzja Clindera i Elli 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak przy okazji, jak chcesz, to możesz zerknąć na mojego bloga, dodałam recenzje serii Harrego Pottera i Zwiadowców 😊

      Usuń
    2. O? Fajnie! Napewno przeczytam i skomentuje! Dzięki Helen22 😉

      Usuń
    3. Jak milo, że postanowiłaś sama się ujawnić i przestać się wygłupiać.

      Usuń