Z Dziennika Książkoholiczki

Strony

  • Strona główna
  • O mnie
  • KSIĄŻKI
  • Kącik serialowy
  • ZESTAWIENIA
  • Kontakt i Współpraca

31 lipca

"Dzieci Edenu" - Joey Graceffa

Książki utrzymane w klimacie antyutopijnym należą do jednego z gatunków, po które najczęściej i najchętniej sięgam. O Dzieciach Edenu usłyszałam ponad rok temu, jednak wówczas nie ciągnęło mnie do tej dylogii jakoś szczególnie. Po zdanych egzaminach i rozpoczęciu wakacji, mogłam natomiast pozwolić sobie na przygotowanie pozycji, na które od dawna miałam ochotę, a na które w trakcie roku akademickiego zwyczajnie nie miałam czasu. Wiedziona dość dobrymi opiniami na temat dylogii Graceffy, postanowiłam dać Dzieciom Edenu szansę - i muszę przyznać, zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona! Owszem, oryginalnością ta seria nie grzeszy, za to swoistym smakiem koncepcyjnym, dobrą antyutopią, już tak!

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Świat cudem przetrwał klęskę ekologiczną, a garstka ocalałych ludzi schroniła się pod kopułą najwyższej technologii, zwanej Edenem. Aby Ziemia mogła uleczyć się po całkowitej degradacji przez człowieka, w Edenie wprowadzono nadzwyczaj surowe zasady, w tym masowy recykling niemal wszystkich produktów - nawet z moczu odzyskiwano wodę. Jednakże ludzkość znalazła się pod ścisłą kontrolą, aby ograniczyć zużywanie surowców, wprowadzono politykę jednego dziecka dla poszczególnych par. Jednak, co w przypadku bliźniaków? Naturalnie, przeżywa tylko pierwsze dziecko, drugie jest zabijane, a matka poddawana jest sterylizacji. Rowan jest drugim dzieckiem, a ponadto siostrą bliźniaczką. Jej istnienie utrzymywane jest więc w tajemnicy, do czasu, gdy będzie mogła zdobyć ona oczywiście, w sposób nielegalny, specjalne soczewki i żyć tym samym pod zupełnie inną tożsamością, taką szansę dali córce jej rodzice. Jednak wyprawa do kliniki chirurgicznej kończy się tragedią, a Rowan staje się poszukiwana przez najpotężniejsze siły w Edenie. Yarrow natomiast należy do Elity, a jej wysoka pozycja sprawia, że otrzymuje wszystko, czego zapragnie. Do czasu, aż jej losy splatają się z liliowowłosą dziewczyną o imieniu Lark, a  osobą, która je łączy jest właśnie Rowan.
Dzieci Edenu nie wnoszą w zasadzie nic nowego do literatury typu antyutopia, powielany wielokrotnie schemat jest bowiem widoczny gołym okiem. Joey Graceffa zdołał mnie jednak zachwycić oryginalnym pomysłem wizji państwa idealnego, gdzie nic się nie marnuje, a technologia jest na ogromnym poziomie. Poza tym jednak, szczerze mówiąc, nie ma co doszukiwać się oryginalnych niuansów. Co więc sprawiło, że jestem tak bardzo oczarowana tą dylogią? Potrzebowałam dobrej literatury z klimatem antyutopijnym, a Dzieci Edenu okazały się być strzałem w dziesiątkę!

Dzieci Edenu znacząco nie różnią się pod względem fabularnym od wielu innych powieści plasujących pod etykietką antyutopii, jak wspominałam schematyczność wiedzie tutaj znaczący prym. Fabuła bowiem obraca się wokół Rowan, której życie drugiego dziecka nie szczędzi niespodzianek. Na ironię zakrawa wręcz łudzące podobieństwo Dzieci Edenu do Niezgodnej w bardzo wielu aspektach, śmiem nawet sądzić, że Trylogia Niezgodna mogła stanowić dla Graceffy źródło czystej inspiracji. Muszę jednak przyznać, że Joey Graceffa bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ dopracowanie detali wizji świata przedstawionego, jaką mogą poszczycić się Dzieci Edenu, okazała się bardzo skrupulatna, a co więcej mocno realistyczna.

Dylogia pióra Graceffy jest mocno obfita w akcję, którą potęgują różnego rodzaju napięcia i rozmaite interakcje bohaterów. Dzięki temu, możliwość znudzenia się zostaje znacząco zniwelowana, a akcja mocno trzyma poziom zarówno w Dzieciach Edenu, jak i w Elitach Edenu. Niespodziewane zwroty akcji, rosnące wraz z każdą kolejną stroną napięcie towarzyszące czytaniu, skutecznie motywowało mnie do dalszej lektury, do tego stopnia, że nie miałam ochoty odkładać czytnika na półkę. Nawet zarzucona przeze mnie schematyczność fabularna bladła w obliczu tak wciągającej pozycji!

Klimat tej serii to zdecydowanie jej największy atut, gdyż jak wspominałam drobiazgowość Graceffy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Świat, jaki wykreował Graceffa znakomicie wpisuje się w klimat antyutopii, co więcej dopięte na ostatni szczegół detale sprawiały, że obrazy dosłownie stawały Czytelnikowi przed oczami pozwalając pracować wyobraźni. Graceffa opisuje bardzo dokładnie jeżdżące po ulicach Edenu nanoroboty, solidnie przedstawia historię Edenu i obraz Podziemi, a nade wszystko skupia się na manipulacji, jakiej poddawana jest edeńska populacja. Pokazuje to przede wszystkim pewną oryginalność autora, jak również pozwala zauważyć, jak bardzo w obecnych czasach nie zwracamy uwagi na postulaty dbania o środowisko, co może skończyć się katastrofą ekologiczną.

Styl Graceffy z pewnością nie oscyluje jako wybitny, niejednokrotnie możnaby nawet zarzucić mu zbytnią prostotę i brak barwności w niektórych opisach, a tego bardzo mi brakowało. Niemniej jednak, muszę przyznać, że lekkość i prostota dość dobrze komponowały się z dynamiczną akcją tej serii, co sprawiało, że naprawdę nie potrzeba było zbyt długo czekać, na to, aby się wciągnąć. Choć żałuję, że nie jest to styl barwny i wysokich lotów, nie mogę odmówić tego, że był niezwykle przyjemny dla oka i ucha.

Bohaterowie tej serii raczej nie wyróżniają się niczym szczególnym na tle innych powieści dystopijnych i antyutopijnych, a charaktery i kontrasty pomiędzy społecznością a Elitą pozostają tak samo napięte i jednoznacznie wrogie. Myślę, że moja względnie pozytywna opinia w tym aspekcie serii wynika z sympatii dla postaci Rowan. Bardzo spodobała mi się jej nieugięta postawa, upór i ukryta głęboko delikatność, jednak nawet tutaj, w kreacji tej bohaterki widoczna jest inspiracja postacią Tris z serii Niezgodnej - niestety i tutaj Graceffa nie grzeszy oryginalnością twórczą. 

Reasumując, dylogia Dzieci Edenu, choć nie jest wybitną serią, pozwala jednak na złapanie oddechu i relaks przy dobrej lekturze. Po egzaminach na studiach potrzebowałam właśnie czegoś z klimatem utopii, a Dzieci Edenu bardzo przypadły mi do gustu. Niemniej jednak, Dzieci Edenu zalatują schematycznością, a to zarazem pewnego rodzaju atut i wada tej książki. I tak na dobrą sprawę moja pozytywna opinia dla tej serii wynika właściwie z powodu dobrze stworzonego klimatu, jedynie w tym ujawnia się jakaś kreatywna inwencja twórcy.
Jak wspominałam, Dzieci Edenu nie są wybitną serią, dlatego też nie trzeba się "specjalnie wysilać" podczas lektury. Drodzy Studenci, po sesji na "odmóżdżenie się" ta seria sprawdzi się idealnie, i gwarantuję spodoba się! Tym, którzy szukają po prostu dobrej lektury utopijnej na wakacje bardzo serdecznie polecam!
Moja ocena: 7/10:)
Czytaj dalej »
on 31 lipca 1
Podziel się!
Etykiety
fantasy, UTOPIA
Nowsze posty
Starsze posty

14 lipca

"Oddam Ci słonce"- Jandy Nelson

Sięgając po Oddam Ci słońce spodziewałam się w pewnym sensie czegoś innego, niż to co otrzymałam, nie oznacza to jednak, że ta powieść mi się nie spodobała. Brakowało mi szerszego rozwinięcia innych wątków, kwestia bliźniaczego konfliktu również pozostawała wiele do życzenia. Niemniej jednak pasja do sztuki, jaką ta książka zawiera jest czymś niesamowitym i kierowana miłością do sztuki, postanowiłam dać powieści Jandy Nelson szansę - i ostatecznie, nie mogę powiedzieć o tej książce niczego złego, z wyjątkiem pewnych wybrakowań i mankamentów. To po prostu dobra, powieść, jednak nie ujęła mnie w takim stopniu, w jakim bym sobie życzyła.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Noah i Jude byli niegdyś nierozłączni, bliźnięta, jedyni, niepowtarzalni i utalentowani artystycznie. Różniły ich jednak skomplikowane charaktery, Jude- niepokorna i odważna buntowniczka, Noah- uczuciowy, skryty, pozostający w cieniu głośnej siostry. Akceptacja i miłość, które ich łączyły zniknęły w obliczu nieuniknionej katastrofy tworząc między rodzeństwem mur. Aby znów mogli stać się jednością, obydwoje muszą zajrzeć wgłąb siebie.
Oddam Ci słońce wbrew moim oczekiwaniom co do jej wybitności okazała się być po prostu dobrą książką, taką, którą można przeczytać, jednak nie zapada ona w pamięć. Nie ukrywam,  że zwyczajnie po tylu rewelacyjnych opiniach z jakimi się zetknęłam, spodziewałam się, że ta powieść mnie zaskoczy- tak się jednak nie stało. Możliwe, że gdyby nierażące mnie mankamenty, ta powieść bardziej by mi się spodobała, jednak niestety przeszkadzały mi one na tyle, że nie jestem w stanie wypowiedzieć się o niej w bardziej przychylny sposób.

Fabuła tej książki stanowi jeden z plusów, jaki udało mi się odkryć w książce Jandy Nelson, jest to wielotorowość narracji - część wydarzeń Czytelnik poznaje z perspektywy trzynastoletniego Noah, który opowiada o wydarzeniach z przeszłości, natomiast drugą część z perspektywy szesnastoletniej Jude snutej w czasie teraźniejszym. Zabieg różnych pod względem czasowym narracji, jak również ich wzajemne przeplatanie się jest o tyle ciekawy, że zetknęłam się z takim sposobem snucia fabuły po raz pierwszy, i muszę przyznać, że jest to niezwykle kreatywny chwyt. Co więcej, bliźnięta oddają sobie głosy w taki sposób, aby stopniowo doprowadzić Czytelnika do punktu kulminacyjnego, czyli nieuchronnej tragedii, co potęguje napięcie towarzyszące czytaniu. Jednak sama fabuła, poza aspektem narracyjnym, jest w gruncie rzeczy przewidywalna aż do bólu, co pod koniec nieco psuje satysfakcję z tej książki.

"Kiedy spotykasz pokrewną duszę, to tak jakbyś wszedł do domu, w którym już kiedyś byłeś - rozpoznajesz meble, obrazy na ścianach, książki na półkach, zawartość szuflad: znalazłbyś tam drogę nawet po ciemku."

Oddam Ci słońce zawiera bardzo znikomą ilość akcji, przez co przez pewien czas podczas lektury nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że nieustanne maglowanie przeszłości przez Noaha i niekiedy przez Jude, było szalenie irytujące - przeżywana przez nich żałoba pomimo upływu lat nadal trwała, jak gdyby czas zatrzymał się w miejscu i dominowała ich codzienność generując coraz to nowsze wyrzuty sumienia. Z tego powodu przez dłuższy czas miałam wrażenie, że tak naprawdę w całej tej powieści nie dzieje się nic poza roztrząsaniem tragicznych wydarzeń, co było niekiedy nużące.

Klimat tej książki zdecydowanie zasługuje na uwagę ze względu na głęboko zakorzenioną w powieści miłość do sztuki, jaką przejawiają bliźnięta. Powieść Jandy Nelson jest głęboko przesiąknięta sztuką - malarstwem Noaha i rzeźbami Jude, a niemal na każdej stronie można dostrzec, jak wielką rolę odgrywa ona w życiu ich dwojga. Jednak o tyle o ile artyzm uwydatniony został na każdej stronie tej książki - nawet same emocje bohaterów znajdują odzwierciedlenie w ich sztuce, to jednak zabrakło mi elementów zaskoczenia, które wywoływałyby efekt WOW, przez co nawet, gdy dotarłam do punktu kulminacyjnego nie odczuwałam żadnego zdumienia. Z tego też powodu, jak wspominałam wcześniej, akcja tej książki momentami była przerażająco schematyczna, a przez to zupełnie nieciekawa i nijaka.

"Oddałam za ciebie właściwie cały świat - mówię, wchodząc przez drzwi frontowe do własnej historii miłosnej. - Słońce, gwiazdy, ocean, drzewa, wszystko za ciebie oddałam."

Oddam Ci słońce to powieść absolutnie wyjątkowa pod względem językowym. Na każdej stronie oprócz nieskrywanej miłości do sztuki, uwydatnia się także sfera ogromnej wrażliwości pisarki. Proza Jandy Nelson wypełniona jest po brzegi alegoriami i metaforami, a wszelka forma sztuki to odbicie palety przeróżnych emocji bohaterów - nie tylko ich wiecznych wyrzutów sumienia. Styl Nelson jest niezwykle barwny i bogaty, wyraźnie widać, iż pisarka ma wielki potencjał językowy. Uwielbiam tak skonstruowany język powieści - nieprzesadny w prostocie, ale niesamowicie ekspresyjny.

Bohaterowie powieści Oddam Ci słońce raczej nie przypadli mi do gustu, z pewnością nie na tyle, bym po odłożeniu czytnika odczuwała dojmującą tęsknotę za nimi. Urzekła mnie jednak ich skomplikowana i realistyczna kreacja, a także dynamika ich osobowości. Uwielbiam, gdy bohaterowie książek w trakcie fabuły dojrzewają, ewoluują, a Noah i Jude zdecydowanie się do takich zaliczają. Nie zmienia to jednak faktu, że nie potrafiłam się do nich w żaden sposób szczególnie przywiązać. Niemniej jednak ukazany między nimi kontrast charakterów, a także pewne nieco dziwaczne obsesje, jakie miało każde z bliźniąt, sprawiło, iż były to postacie bardzo ciekawe i nietuzinkowe - paradoksalnie wręcz właśnie przez ową skrajność charakterów. Przyznam jednak, że brakowało mi w samej konstrukcji postaci elementu, który sprawiłby, że byłabym w stanie autentycznie ich polubić, a szkoda.

Reasumując, Oddam Ci słońce to zdecydowanie nie najgorsza powieść, raczej mocno wybrakowana - na tyle, że nie jestem w stanie ocenić jej zbyt wysoko. A szkoda, bo gdyby dopracować pewne niedociągnięcia, prezentowałaby się znacznie lepiej. Jako miłośniczka sztuki, zdołałam cieszyć się tą lekturą, jednak nie na tyle, abym była nią w pełni usatysfakcjonowana.
Oddam Ci słońce to powieść, której zdecydowanie nie polecam. Jednakże miłośnicy sztuki z pewnością znajdą w niej coś dla siebie. Uprzedzam jednak, tą pozycję trzeba sobie dawkować-aby nie umrzeć z nudy od opisywanych tam wyrzutów sumienia czy kłębów chmur burzowych pomalowanych na kolorowo.

Moja ocena: 4/10.:)
Czytaj dalej »
on 14 lipca 21
Podziel się!
Etykiety
dla nastolatków, obyczajowe, sztuka, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

09 lipca

Podsumowanie czerwca 2020

Czerwiec upłynął mi nadzwyczaj szybko - głównie z powodu sesji i nim się obejrzałam, rozpoczęły się wakacje. Bardzo przyjemnie wspominam pierwszy rok studiów i jestem pewna, że w październiku powrócę na Uczelnię z uśmiechem na ustach. Czerwiec spędziłam pod wielkim znakiem sesji - nauki, dogrywania szczegółów prac i innych studenckich detali, o zajmowaniu się mieszkaniem nie wspominając. Z tego też powodu, mogę powiedzieć, że był to bardzo pracowity miesiąc, a co za tym idzie na czytanie czegokolwiek poza własnymi notatkami raczej nie miałam czasu. 

MELODIA DO WPISU:
Przed sesją udało mi się przeczytać kilka ostatnich lektur, z jakimi chciałam się zapoznać przed egzaminami. Później w celach odprężających sięgnęłam po Ocalało tylko serce Klaudii Bianek, którą wspominam bardzo ciepło. W trakcie sesji dla relaksu rozpoczęłam lekturę Słońce też jest gwiazdą Nicoli Yoon, ale zdecydowanie nie była to powieść wysokich lotów. Po zakończonej - zdanej pięknie sesji, powróciłam do zaczętej już jakiś czas temu książki, Oddam Ci słońce Jandy Nelson, a jej lekturę zakończyłam stosunkowo niedawno, dlatego jest to książka raczej przełomu czerwiec-lipiec niż sam czerwiec. Generalnie więc pod względem czytelniczym, czerwiec mogę uznać za udany.:)
  1. Dafnis pod drzewem bobkowym, Samuel Twardowski,
  2. Iwona, Księżniczka Burgunda, Witold Gombrowicz,
  3. Ocalało tylko serce, Klaudia Bianek<recenzja>
  4. Słońce też jest gwiazdą, Nicola Yoon <recenzja>
  5. Oddam Ci słońce, Jandy Nelson <recenzja>
  • Ocalało tylko serce Klaudii Bianek
Ta książka niewątpliwie na to zasługuje, lekka proza Bianek pozwoliła mi się cudownie odprężyć i znaleźć czas na myślenie wyłącznie o literaturze, jaką lubię. Mam wielką nadzieję, że kolejne powieści Bianek również okażą się tak dobre, gdyż "Ocalało tylko serce" niewątpliwie zapada w pamięć.
Pod tytułem "najgorszej książki miesiąca" ciężko jest mi umieścić jakąkolwiek pozycję, toteż tę kategorię pozostawię bez odpowiedzi.


CO W LIPCU?

Szczerze mówiąc, nagle zyskałam o wiele większą ilość wolnego czasu, zatem zamierzam w większej części poświęcić go na czytanie, zwłaszcza tych pozycji, na które wcześniej  nie miałam czasu. Z natury jestem osobą uporządkowaną, jednak lubię spontaniczność, na lipiec mam już zaplanowanych kilka tytułów, jednak znając mnie wyjdzie ich o wiele więcej - dlatego kierując się  tą spontaniczną częścią mojej osobowości, zapisuję tylko te wybrane, aby mieć niespodziankę. A oto one :):
  1. Oddam Ci słońce, Jandy Nelson,
  2. Życie szaleńca i inne opowiadania - opowieści japońskie Akutagawa Ryunoske,
  3. Dzieci Edenu, Joey Graceffa,
  4. Elity Edenu, Joey Graceffa,
  5. Dzieci ze schowka, Ryu Murakami,
  6. Gąsienica, Rampo Edogawa,
  7. Kolizja McKimberly (jeśli w końcu uda mi się ją dorwać w UJotowskiej biblioteczce). :)


Czytaj dalej »
on 09 lipca 17
Podziel się!
Etykiety
podsumowanie, zapowiedz
Nowsze posty
Starsze posty

08 lipca

"Słońce też jest gwiazdą"- Nicola Yoon

Literatura opatrzona etykietką "obyczajówki" zawiera w sobie pakiet odstresowywacza - jej humor i zwyczajowo lekka tematyka pozwalają mi się cudownie odprężyć. I choć po ten gatunek sięgam stosunkowo rzadko, to jednak w gorącym okresie sesji sprawdził się znakomicie. O najnowszej powieści Yoon usłyszałam już dobre kilka lat temu, przeczytałam wówczas Ponad wszystko i obiecałam sobie, że jeśli kiedyś trafię na inną pozycję tej autorki, to z pewnością ją przeczytam. Słońce też jest gwiazdą zdecydowanie nie jest pozycją, którą określiłabym mianem 'białego kruka', jednak z pewnością pozwoliła mi się ona zrelaksować i to w najlepszy możliwy sposób.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE: 
Natasha jest nielegalną imigrantką, mieszkającą w USA od ósmego roku życia. Jednak w skutek nieszczęśliwego wypadku ojca dziewczyny, rodzina zostaje zmuszona do natychmiastowej deportacji na rodzinną Jamajkę. Natasha jednak nie zamierza się poddać, nie chce opuszczać Stanów i pragnie podjąć tam studia. Niezwykły zbieg okoliczności sprawia, że w urzędzie do spraw imigracyjnych, dziewczyna spotyka Daniela Won Bae. Mężczyzna jest zafascynowany dziewczyną, dodatkowo wierzy w przeznaczenie, jego celem staje się więc rozkochanie w sobie pragmatycznej Natashy, mimo iż to jej ostatni dzień pobytu w USA.
Mając już za sobą pierwsze spotkanie z twórczością Yoon, wiedziałam mniej więcej, czego mogę się spodziewać, nie oczekiwałam bowiem prozy wybitnej, ale właśnie lekkiej i relaksującej. Słońce też jest gwiazdą zaskoczyło mnie w pozytywnym tego słowa znaczeniu, bowiem takiego obrotu spraw, jaki miał miejsce zwyczajnie się nie spodziewałam. Nicola Yoon to jedna z tych pisarek, o których ciężko zapomnieć - niebanalna tematyka oraz niezwykle przystępny styl pozwalają zapomnieć o ciężkim, czy też stresującym dniu. 

Słońce też jest gwiazdą to ciekawie skonstruowana powieść pod względem fabularnym. Choć gatunkowo powieść Yoon plasuje w kategoriach książek o tematyce romantycznej, to w tym przypadku wątek ten nie stanowi fabularnego tła, co więcej nie jest wcale taki oczywisty. Yoon przedstawiła w niej pewien sposób rodzaj gry z Czytelnikiem, o to czy racjonalizm wygra z emocjami, z uczuciami. Bohaterowie tej książki są kompletnymi przeciwieństwami i prowadzona przez nich gra została skonstruowana w taki sposób, aby Czytelnika zabawić szeregiem niespodziewanych wyznań, nieoczekiwanych wzlotów i upadków, jakie spotykają Daniela i Natashę. Dodatkowo Nicole Yoon zawarła w tym dziele również motywy kulturowe, jak chociażby konserwatywność koreańskiej rodziny Bae i ich nietolerancję na dziewczyny, kobiety nie będące Koreankami. 

Słońce też jest gwiazdą to powieść nietuzinkowa pod wieloma względami, dotyczy to także samej akcji powieści. Jestem pewna, że zasadniczym celem Yoon było uświadomienie Czytelnikowi, jak wiele aspektów życia może ulec przemianie w zaledwie jeden dzień, tyle bowiem trwa akcja tej książki. Ukazuje ona całą paletę najróżniejszych emocji, wrażeń oraz uczuć, które mogą ogarnąć człowieka w ciągu jednego dnia, bowiem jeden dzień może odmienić wszystko. Emocje, ścieranie się racjonalizmu z uczuciami, lęk i nadzieja, to aspekty stanowiące o prędkości akcji, jej niesamowicie mocny budulec, gwarantujący, że powieść wciągnie już od pierwszej strony.

Tym, co najbardziej zachwyciło mnie w powieści Yoon jest jej oryginalność, autorka pozwoliła sobie na śmiałość i bezpośredniość, przy tym świetnie bawiąc się pojęciami "konserwatyzmu", "tolerancji rasowej" czy wyborów dróg życiowych, w tym przypadku faktu deportacji czy też wyprowadzki z rodzinnego domu i podjęcie wymarzonych studiów. Yoon odsłania przed Czytelnikiem fakt, iż wszelkie kwestie sporne tak naprawdę nie mają znaczenia bo liczy się to, aby przeżyć swoje życie w taki sposób, aby później nie żałować. Lekki klimat pozwala bezdyskusyjnie odprężyć się podczas lektury, jednak pozwala także uświadomić sobie pewne ważne w życiu kwestie, bowiem realizm tej książki naprawdę chwyta za serce.

Styl Nicole Yoon łączy w sobie spontaniczną bezpośredniość i prostotę języka z brutalnym realizmem. Autorka stara się bowiem uświadomić Czytelnikowi, że nieważne są konwenanse, liczy się, aby spełniać swoje pasje. Co ciekawe, posłując się zupełnie różnymi typami charakterów bohaterów książki, Yoon sprytnie prowadzi do ścierania się poglądów ze sobą, ten kontrast sam w sobie stanowi dobry chwyt językowy i pozwala zapomnieć o znudzeniu. W tym sensie możnaby pokusić się o zarzucenie Yoon szablonowości, jaką widać w powieściach młodzieżowych, jednak nie do końca byłoby to właściwe określenie. Autorka bardzo zgrabnie unika schematyczności wplatając w książkę rozdziały poświęcone zupełnie nieznanym bohaterom osób, tak aby urozmaicić wypowiedzi Daniela i Natashy. To bardzo trafny zabieg, który ubogaca powieść i przydaje kolorytu.

Jak wspominałam wyżej, Yoon stara się wyjść poza schematyczną sferę wrzucając do fabuły często przypadkowe postacie, tym samym zaludniając powieść i wypełniając jej tło szeregiem nowych postaci, jak chociażby recepcjonistkę czy maszynistę pociągu. Jednak ponieważ główne role grają Natsha i Daniel nie mogłabym o nich nie wspomnieć. Jak podkreślałam, to dwa kompletne przeciwieństwa, w każdym tego słowa znaczeniu, których połączyło "przeznaczenie". Natasha to postać zaskakująco pragmatyczna, nie dająca wiary w żadne uczucia. Z tego powodu, często miałam wrażenie, jakby jej wypowiedzi były rażąco rozsądne, przesycone logiką i chłodnym racjonalizmem, słowem suche, a przez to jej postać wydawała mi się troszkę nijaka i zarazem irytująca. Pokochałam natomiast optymistycznego Daniela, poetę i romantyka, który swoją wrażliwą naturą ujął mnie już na samym początku. Postacie te możnaby przyrównać z dwoma przeciwstawnymi biegunami przyciąganymi za pomocą pola magnetycznego, i choć nie jest to może moja ulubiona para, to jednak sam sposób ich połączenia był ciekawy i oryginalny.

Słońce też jest gwiazdą to powieść zdecydowanie nie będąca tym typem literatury, który mogłabym określić mianem ambitnej, jednak jako "lekkie poczytadło" sprawdzi się rewelacyjnie. Yoon stworzyła lekką powieść, która może nie poruszyła tych czulszych stron serca, jednak z pewnością wywołała na mojej twarzy uśmiech i z tego względu będę ją miło wspominać.
Powieść Yoon ma zadanie przede wszystkim odprężające, i z tego względu polecam ją gorąco studentom przed/w trakcie lub po sesji. Słońce też  jest gwiazdą to powieść obyczajowa plasująca w delikatnie w kategoriach romansu, która niejednokrotnie wywoła uśmiech na twarzy i pozwoli zapomnieć, choć na chwilę o czekającym egzaminie z wymagającym profesorem. Serdecznie polecam!
Moja ocena: 8/10.:)
Czytaj dalej »
on 08 lipca 3
Podziel się!
Etykiety
klasyka dla nastolatków, obyczajowe, romans
Nowsze posty
Starsze posty

05 lipca

"Ocalało tylko serce" - Klaudia Bianek

Będąc już szczęśliwie po zdanej sesji, mogłam już spokojnie pozwolić sobie na regularność w blogowaniu - w końcu czekają mnie teraz trzymiesięczne wakacje! Po książkę Klaudii Bianek sięgnęłam zaraz na początku czerwca w celu przeczytania czegoś, co z całą pewnością mnie odpręży i zapewni kilka godzin dobrej rozrywki. Mając już za sobą pierwsze spotkanie z twórczością Klaudii Bianek w postaci książki zatytułowanej Jedyne takie miejsce, wiedziałam, że po dzieła tej pisarki mogę sięgać w ciemno - i faktycznie, gdyż Ocalało tylko serce to naprawdę mocno porywająca lektura!

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
 Ocalało tylko serce to powieść o miłości, wybaczeniu i pogodzeniu się z samym sobą. Klara jest dziewczyną kreatywną i inteligentną z dużą dozą optymizmu, a jednocześnie zagubioną w świecie i niepewną. Skupia się na praktyczności i nie wierzy, że uda jej się znaleźć prawdziwą miłość. Aleksander to bohater, który ocalił już niejedno życie z narażeniem własnego, jednak cena, jaką za to zapłacił sprawiła, że nie ma już wiary ani nadziei na lepsze jutro. Wie, że na pytanie "czy było warto" istnieje tylko jedna prawidłowa odpowiedź, nieustannie jednak poszukuje kogoś, kto by go zaakceptował.
Pośród masy romansów i nagłaśnianych wszędzie powieści czysto erotycznych, te, które poruszają każdą strunę serca zdają się ginąć w mroku. Twórczość Bianek tak naprawdę jest mocno niedoceniana na tle innych powieści obyczajowych, a szkoda, ponieważ jej książki są naprawdę niesamowite - niesamowicie realistyczne, prawdziwe, bogate w emocje, co sprawia, że po przeczytaniu naprawdę ciężko jest wyrzucić je z głowy (i serca). Czytając prozę Klaudii Bianek niemożliwym jest nie zachwycić się jej stylem i pasją, a Ocalało tylko serce pozwala zdecydowanie bardzo pozytywnie naładować baterie w szary i smutny dzień.

Przyznam szczerze, że choć Ocalało tylko serce zdecydowanie nie wyłamuje się ze stereotypów pod względem romantycznym z happy endem, to jednak w tym przypadku nie ma to aż tak dużego znaczenia. Tak naprawdę rzadko kiedy wątek romantyczny zaskakuje - spotkałam się z tym tyle razy, że na tym etapie chyba nic mnie nie zdziwi. Klaudia Bianek posiada jednak pewien cudowny dar snucia fabuły i narracji w taki sposób, że powielana przez nią schematyczność zdecydowanie nie przeszkadza, bowiem o wiele ważniejsza jest treść książki. Tak jak w przypadku Jedynego takiego miejsca zachwyciła mnie autentyczność tej historii oraz przesłanie, jakie ta książka zawiera. Bowiem Ocalało tylko serce faktycznie jest opowieścią o miłości, jednak nie chodzi tutaj o miłość rozpalającą serce i zmysły, raczej o jej uzdrawiający charakter i cudowny wpływ, jaki ona wywiera nie tylko na bohaterów tej książki, ale przede wszystkim na Czytelnika. Klaudia Bianek oprócz wątku romantycznego skupia się o wiele bardziej na aspektach takich jak przebaczenie samemu sobie po przeżytej traumie, o sile samoakceptacji i wiary w siebie. Moc uczuć przelewa się przez tą książkę sprawiając, że wciąga ona od pierwszej strony, a oderwanie się od niej naprawdę graniczy z cudem.

Akcja książki skupiona jest na podłożu emocjonalnym bohaterów, zwłaszcza tajemniczej przeszłości Aleksandra Daliszewskiego. Klaudia Bianek manipuluje Czytelnikami osnuwając pewne kwestie mgiełką tajemnicy i niedopowiedzeń pozostając jednak w sferze uczuciowej, tym samym tworząc niesamowite tło emocjonalne dla historii i budując napięcie. Ocalało tylko serce urzeka i wciąga już od pierwszej strony, a tajemnicza i poniekąd bardzo bolesna przeszłość Aleksandra coraz bardziej intryguje, sprawiając, że nie można się od książki oderwać nawet na sekundę. Przyznam, że doprawdy niemożliwym byłoby pozostanie obojętnym po przeczytaniu tej książki, co więcej niemożliwym jest same przejście obok niej bez rzucenia na nią okiem- ta książka jest rewelacyjna!

Klaudia Bianek będąc z natury niezwykle wrażliwą pisarką, kreuje klimat bogaty w najróżniejsze emocje. To właśnie umiejętność niezwykle trafnego oddania emocji, nie tylko tych radosnych, lecz przede wszystkim właśnie bolesnych, sprawia, że ta powieść trafia wprost do serca Czytelnika. Moc uczuć i emocji wyzierających się z każdej strony tej książki nie tylko wywołuje napięcie podczas lektury, ale pozwala wyzbyć się również własnych negatywnych odczuć. Ocalało tylko serce to niesamowita powieść, której motywem przewodnim jest niezwykła uzdrawiająca z bolesnych wspomnień miłość. Naprawdę nie wyobrażam sobie, aby możliwym było przyjście obok niej zupełnie obojętne - to książka, którą chce się czytać, i która chce być przeczytana.

"Była dobrem, którego nigdy w życiu nie spodziewałbym się już spotkać. Była szansą na wyjście z mroku własnych lęków, uprzedzeń, kompleksów. Była nadzieją na kolejny lepszy dzień..."

Bohaterowie Bianek to postacie pozbawione sztuczności, czyli przede wszystkim realistyczne, mające swoje własne problemy. Dodatkowo koloryt emocji przesycający karty tej powieści sprawia, że postacie te nabierają jeszcze bardziej wyrazistych kształtów. Jeśli chodzi o bohaterów Ocalało tylko serce, warto wyróżnić tutaj ambitną Klarę i skrytego w sobie Aleksandra. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o tą dwójkę, to kocham te postacie z całego serca! Klara to kreatywna i ambitna studentka oraz malarka, z którą śmiało mogłabym się utożsamić pomijając fakt, że jej domeną są przedmioty ścisłe, to jednak dzielimy fascynację sztuką. Jej niegasnący optymizm dodawał powieści optymistycznego wydźwięku i kontrastował z ponuractwem wiecznie przybitego Aleksandra. Z kolei on jest wielkim przeciwieństwem Klary w każdym tego słowa znaczeniu - to człowiek, który utracił wszelką nadzieję i pod maską obojętności skrywa uczuciowego mężczyznę. Uwielbiam tą parę, chociaż porównując ich z Alanem i Leną, to zdecydowanie wybrałabym Alana.

Język, jakim operuje Klaudia Bianek odznacza się przede wszystkim lekkością. Pisarkę cechuje olbrzymia wrażliwość na ludzką niesprawiedliwość, co znajduje odbicie w powieści zawierającej mnóstwo empatii, ale przede wszystkim zrozumienia - nie litości, czy współczucia. Wartka akcja w połączeniu z lekkim i przystępnym stylem sprawia, że powieść właściwie czyta się sama, i co więcej trafia wprost do serca Czytelnika!

Ocalało tylko serce, to powieść, która zachwyca i cieszy serce. Kolejna przeczytana powieść tej autorki uświadomiła mi, że po książki Klaudii Bianek mogę sięgać śmiało wiedząc, że się nie zawiodę. Po zdanych egzaminach, w końcu mam trzymiesięczne wakacje, a po roku studiowania zdecydowanie zasłużyłam na książkową ucztę, którą mogę sobie zafundować. Jestem więc przekonana, że po kolejną książkę pióra Bianek jak najbardziej sięgnę.
Proza Bianek jest o tyle oryginalna, co szczera i odważna, z tego względu polecałabym ją ludziom przede wszystkim dojrzałym mentalnie, bo wiem ile cudów można z tej książki wycisnąć (a niekiedy mam wrażenie, że prawdziwie dojrzałych umysłowo ludzi jest naprawdę niewielu). Ocalało tylko serce to powieść o pasji, o parciu naprzód i uzdrawiającej mocy miłości, dodatkowo lekki i przystępny styl sprawia, że czyta się ją naprawdę przyjemnie. Ocalało tylko serce to idealna książka przed i po sesji, gdyż naprawdę pozwala ona się zrelaksować i pozytywnie naładować baterie. Polecam z całego serca! 
Moja ocena: 10/10 :).

Czytaj dalej »
on 05 lipca 6
Podziel się!
Etykiety
obyczajowe, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

O AUTORCE

O AUTORCE
26 - letnia Magister Polonistyki-Literaturoznawstwa. Z zamiłowania książkoholiczka, literaturoznawczyni i blogerka, rysowniczka, a także miłośniczka języków obcych i azjatyckich dram. Kto wie, może i w przyszłości także pisarka? Możliwości jest mnóstwo! :) Aktualnie spełnia się dziennikarsko pracując w redakcji WUJ-a oraz redaktorsko współpracując z Wydawnictwami ZNAK oraz Moc Media. Przyszła bibliotekoznawczyni i arteterapeutka, która uczy się języka migowego.

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

TERAZ CZYTAM

TERAZ CZYTAM
Osobliwy dar Vanilii Bourbon

W tym roku chcę przeczytać...

W tym roku chcę przeczytać...
#Wyzwanie LC 2025#

Recenzje/Wpisy planowo

*01.06 - "Opiekunka marzeń", Agnieszka Krawczyk * 01.06 - podsumowanie czytelnicze półrocza 2025 i plany na czerwiec 2025 *02.06 - "Wstawaj Alicja", Dorota Chęć [wieczór] *03.06 - "Żywe serce", Piotr Pawlukiewicz [wieczór] *04.06 - "Studium zatracenia", Ava Reid [wieczór] *05.06 - "Burza", Sunya Mara [wieczór] Następne tytuły wpisów podam niebawem! :)

Znajdź mnie!

  • Lubimy Czytać
  • Strona na facebooku
  • Twitter
  • Instagram

Szukaj na tym blogu

Statystyka

Subskrybuj

Posty
Atom
Posty
Komentarze
Atom
Komentarze

Obserwatorzy

Popularny post

  • Kącik serialowy: Moon Lovers: Scarlet Heart Reyo- magia księżyca
    Tytuł oryginalny:   달의 연인 – 보보경심 려 Tytuł (latynizacja):   Dalui Yeonin – Bobogyungsim Ryeo Tytuł (alternatywny):  Time Slip: Rye...
  • Kącik serialowy: Goblin, Guardian: The Lonely and Great God- potęga przeznaczenia
    Tytuł oryginalny:   도깨비 Tytuł (latynizacja):   Dokkaebi Tytuł (alternatywny):  Goblin: The Lonely and Great God Gatunek:   fantasy, m...
  • "Shinsekai Yori"- Yuusuke Kishi
    tytuł oryginału: 新世界より tłumaczenie: Z Nowego Świata wydawnictwo:  Kōdansha data wydania: 23 stycznia 2008 liczba stron:870 sło...

Archiwum

  • ►  2025 (9)
    • ►  cze 2025 (2)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (4)
    • ►  lut 2025 (2)
  • ►  2024 (11)
    • ►  gru 2024 (1)
    • ►  lis 2024 (1)
    • ►  lip 2024 (1)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (2)
    • ►  kwi 2024 (2)
    • ►  mar 2024 (1)
    • ►  sty 2024 (2)
  • ►  2023 (31)
    • ►  gru 2023 (2)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (4)
    • ►  wrz 2023 (3)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (2)
    • ►  kwi 2023 (1)
    • ►  mar 2023 (5)
    • ►  lut 2023 (5)
    • ►  sty 2023 (1)
  • ►  2022 (46)
    • ►  gru 2022 (5)
    • ►  lis 2022 (4)
    • ►  paź 2022 (4)
    • ►  wrz 2022 (5)
    • ►  sie 2022 (6)
    • ►  lip 2022 (6)
    • ►  cze 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (3)
    • ►  mar 2022 (5)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (2)
  • ►  2021 (38)
    • ►  gru 2021 (2)
    • ►  lis 2021 (4)
    • ►  paź 2021 (3)
    • ►  wrz 2021 (3)
    • ►  sie 2021 (4)
    • ►  lip 2021 (4)
    • ►  cze 2021 (1)
    • ►  maj 2021 (2)
    • ►  kwi 2021 (2)
    • ►  mar 2021 (2)
    • ►  lut 2021 (6)
    • ►  sty 2021 (5)
  • ▼  2020 (49)
    • ►  gru 2020 (3)
    • ►  lis 2020 (2)
    • ►  paź 2020 (4)
    • ►  wrz 2020 (4)
    • ►  sie 2020 (6)
    • ▼  lip 2020 (5)
      • "Dzieci Edenu" - Joey Graceffa
      • "Oddam Ci słonce"- Jandy Nelson
      • Podsumowanie czerwca 2020
      • "Słońce też jest gwiazdą"- Nicola Yoon
      • "Ocalało tylko serce" - Klaudia Bianek
    • ►  cze 2020 (3)
    • ►  maj 2020 (2)
    • ►  kwi 2020 (5)
    • ►  mar 2020 (5)
    • ►  lut 2020 (6)
    • ►  sty 2020 (4)
  • ►  2019 (66)
    • ►  gru 2019 (6)
    • ►  lis 2019 (4)
    • ►  paź 2019 (5)
    • ►  wrz 2019 (9)
    • ►  sie 2019 (9)
    • ►  lip 2019 (6)
    • ►  cze 2019 (5)
    • ►  maj 2019 (6)
    • ►  kwi 2019 (2)
    • ►  mar 2019 (3)
    • ►  lut 2019 (5)
    • ►  sty 2019 (6)
  • ►  2018 (59)
    • ►  gru 2018 (5)
    • ►  lis 2018 (5)
    • ►  paź 2018 (7)
    • ►  wrz 2018 (9)
    • ►  sie 2018 (7)
    • ►  lip 2018 (3)
    • ►  cze 2018 (8)
    • ►  maj 2018 (2)
    • ►  kwi 2018 (2)
    • ►  mar 2018 (3)
    • ►  lut 2018 (3)
    • ►  sty 2018 (5)
  • ►  2017 (5)
    • ►  gru 2017 (4)
    • ►  lis 2017 (1)

Polecany post

Podsumowanie okresu styczeń-maj 2025 i plany na czerwiec

Napisz do mnie w sprawie recenzji/artykułu/wywiadu :)

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Etykiety

Japonia (13) King (3) Murakami (6) PLOTKARA (3) Zafon (5) anime (3) arabia (1) autobiografia (5) baśnie (22) dla nastolatków (23) drama (5) fantasy (64) historyczne (32) holocaust (1) klasyk (22) klasyka dla nastolatków (11) klasyka dziecięca (2) komedia- czarny humor (12) kultura słowiańska (5) medyczne (5) mit (3) miłość (38) obyczajowe (115) podsumowanie (74) postapo (23) psychologia (30) psychologiczne (47) romans (53) science-fiction (23) stosik książkowy (29) sztuka (4) tag (2) thiller (26) thriller (14) wojna (9) współczesność (100) zapowiedz (27) zwierzęta (3) świat komiksu (1) święta (5)

Prawa Autorskie

Zabraniam kopiowania MOICH tekstów i zdjęć bez uprzedniego zezwolenia.

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych za kradzież tekstów, czy zdjęć bez upoważnienia autora przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 2-ch i/grzywnę.

Bardzo proszę o uszanowanie mojej pracy.

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Z Dziennika Książkoholiczki. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.