Nareszcie nadszedł moment na tradycyjne podsumowanie czytelnicze sierpnia. I choć wciąż nie opuszcza mnie zdumienie, że już kolejny miesiąc za nami, wrześniowa kartka w kalendarzu jedynie potwierdza ten fakt, zarazem przypominając mi o ostatnim miesiącu moich wakacji i szybkim rozpoczęciu studiów drugiego stopnia. Postaram się więc maksymalnie wykorzystać ostatni miesiąc kalendarzowego lata, zarówno pod względem czytelniczym, serialowym, jak również rodzinnym i z przyjaciółmi.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Mimo, że sierpień zakończył się tak szybko, że nawet tego nie zauważyłam, pod względem czytelniczym był to miesiąc naprawdę udany. Udało mi się przeczytać niemal wszystkie pozycje zaplanowane na ten miesiąc, z czego jestem naprawdę dumna. Dokończyłam czytaną przeze mnie jeszcze w lipcu powieść Stiega Larssona, Dziewczyna, która igrała z ogniem, będącą drugim tomem serii Millenium, która zachwyciła mnie na tyle, że niemal od razu zabrałam się za kontynuację, czyli Zamek z piasku, który runął i planuję głównie nad tą serią spędzić wrzesień. W tym miesiącu planuję zbiorczą recenzję sagi Millenium (część autorstwa Stiega Larssona). Dokończyłam również wspomnianą w poprzednim podsumowaniu miesięcznym powieść Jojo Moyes, Zanim się pojawiłeś, której recenzję można przeczytać <tutaj>. Dla tych, którzy regularnie czytają mojego bloga nie powinno być zaskoczeniem, że powieści tej autorki są przeze mnie pochłaniane szybko i chętnie. W następnej kolejności przeczytałam pozycję, którą otrzymałam w ramach współpracy recenzenckiej z Wydawnictwem Prószyński i S-ka, a która niezwykle mnie zauroczyła, czyli Dom na skraju lasu Natalii Bieniek, recenzja jest dostępna tutaj. Kolejną pozycją na mojej wakacyjnej biblioteczce była powieść Brittainy C. Cherry, Kochając pana Danielsa, (<recenzja tutaj>) którą też bardzo dobrze wspominam. Następnie sięgnęłam po zrecenzowaną stosunkowo niedawno, bo zaledwie wczoraj, powieść z gatunku dystopii autorstwa Scotta Westerfelda, Brzydcy, o niej można przeczytać pod tym linkiem. Jeśli czytaliście moją recenzję, to doskonale wiecie, że podczas jej lektury przeżywałam istne wzloty i upadki. Ostatnimi pozycjami sierpnia były powieść polskiej autorki New Adult, Agaty Czykierdy-Grabowskiej, Fale i echa, o której będzie można przeczytać tutaj, względem której mam zresztą bardzo ciepłe uczucia oraz króciutka powieść Neila Gaimana, Ocean na końcu drogi, który może nie był na tyle wybitny, na ile się spodziewałam, niemniej jednak przypadł mi do gustu. Recenzję tej książki będzie można przeczytać na dniach tutaj. Podsumowując, w sierpniu udało mi się przeczytać 7 książek, co uważam za dobry wynik i jestem z siebie bardzo zadowolona. To był naprawdę niezwykły miesiąc, w którym, jak można zauważyć dominowała literatura z gatunku obyczajówek.
Szczerze mówiąc, jest mi nieco trudno w sposób jednoznaczny ocenić, która z przeczytanych przeze mnie książek najbardziej zasłguje na takie wyróżnienie. Z każdej z nic udało mi się wycisnąć jak najwięcej emocji, choć niekiedy w różnym stopniu. Gdybym jednak miała dokonywać takiego wyboru, na piedestale sierpniowej biblioteczki zagościłaby powieść Stiega Larssona, Dziewczyna, która igrała z ogniem, gdzie chyba do niczego nie mogłabym się doczepić.
  • Dziewczyna, która igrała z ogniem - Stieg Larsson
Z twórczością Stiega Larssona zetknęłam się po raz pierwszy, podczas lektury pierwszego tomu sagi Millenium, Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Na blogu wspominałam też zresztą, jak wielkie wrażenie wywarł na mnie tom pierwszy i na całe szczęście kontynuacja nadal trzyma ten poziom i na każdej kolejnej stronie na nowo zaskakuje. Nic więc dziwnego, że urzekł mnie styl pisarza i stworzony przez niego kryminał jest doprawdy jedyny w swoim rodzaju! 

W tym miesiącu pretendentów do tytułu "Najgorszej Książki Miesiąca" jest aż dwóch! I chyba nietrudno zgadnąć, że znajdą się tu Brzydcy Scotta Westerfelda oraz Ocean na końcu drogi Neila Gaimana.
Fakt, iż wystawiłam Brzydkim stosunkowo wysoką ocenę (aż 6 gwiazdek) wynika w dużej mierze z mojej nadziei, iż kontynuacja okaże się lepsza niż część pierwsza i nie umniejsza moich początkowych negatywnych odczuć względem tej książki. Tym, którzy czytali moją recenzję, nie muszę przypominać, jak strasznie męczyłam się z brnięciem przez kolejne strony, nie wspominając już o początkowo miałkiej i nudnej fabule. Jednakże, tak jak napisałam, autor bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, a wprowadzone przez niego zmiany i późniejsza dynamika akcji, a przede wszystkim ogromna zmiana osobowości bohaterów, sprawiły, iż niemal nieustannie musiałam weryfikować swoją opinię o tej serii. Tym samym, będąc już po lekturze, mogę śmiało stwierdzić, że książka mi się podoba i jestem bardziej na "tak", jednakże moje początki z tą pozycją były na tyle trudne, iż zdecydowałam się umieścić ją w tej kategorii.
  • Ocean na końcu drogi - Neil Gaiman <recenzja>
Neil Gaiman to pisarz, wobec którego nie bardzo wiem skąd, ale mam pewne opory. Zazwyczaj, gdy sięgam po którąś z książek jego autorstwa, albo bardzo długo zajmuje mi wczucie się w jej często specyficzny klimat i w rezultacie czytam ją niebotycznie długo albo też w najgorszym wypadku odkładam na stosik "do przeczytania później". Jak dotąd udało mi się w całości przeczytać jego autorstwa: Koralinę, Rzeczy ulotne. Cuda i zmyślenia, Gwiezdny pył oraz Ocean na końcu drogi i względem każdej tej książki niemal zawsze miałam jakieś "ale", mankamenty, które mi się nie spodobały, wymagały korekty albo też sami bohaterowie najzwyczajniej byli zbyt płytcy, lekkomyślni i irytujący. Nie wspominając o Księdze Cmentarnej, którą niegdyś zaczęłam czytać, ale którą odłożyłam z nadzieją, że może w innym czasie bardziej mnie ona zauroczy. Podobną nadzieję żywię zresztą względem Amerykańskich bogów i naprawdę mam nadzieję, że kiedyś najdzie mnie na nią taka ochota, że usiądę i najzwyczajniej zanurzę się w wykreowanym przez autora świecie, a bardzo chciałabym tą powieść przeczytać. Jestem więc pełna podziwu dla samej siebie, że udało mi się przebrnąć przez Ocean na końcu drogi, który choć krótki, miejscami niesamowicie mnie nużył mnogością niedopowiedzeń czy też zwykłą naiwnością dziecięcego świata bohatera. Dopiero będąc w połowie książki udało mi się na tyle w nią wciągnąć, że po jej zakończeniu byłam stosunkowo zadowolona tą przygodą, choć męczyłam się z nią w podobnym stopniu, co podczas lektury Brzydkich.

CO WE WRZEŚNIU 2022?

Na dobrą sprawę, wrzesień już się rozpoczął, a ja mam już na swoim koncie trzy książki, jakie na ten miesiąc zaplanowałam niemal za sobą. Z racji, iż jest to mój ostatni miesiąc wakacji, liczę, że będzie on równie udany jak dwa poprzednie i nie zabraknie w nim książkowych różnorodności. A oto moje wrześniowe czytelnicze plany:
  1. Przeczytany już Ocean na końcu drogi Neila Gaimana, z którego niebawem można spodziewać się recenzji.
  2. Łzy Racheli. Historia tragedii zamienionej w zwycięstwo autorstwa Beth Nimmo oraz Darella Scotta, którą również mam już za sobą i której recenzja także będzie na dniach.
  3. Zamek z piasku, który runął autorstwa Stiega Larssona, który aktualnie czytam.
  4. Rola Krakowa w odzyskaniu niepodległości pod redakcją Mariusza Jabłońskiego.
  5. Wysłannicy śmierci pióra Adama Krawczyka, którą na dniach planuję rozpocząć.
  6. Gdzie śpiewają raki, czyli debiutancka powieść Delii Owens.
  7. Notebook autorstwa Nicholasa Sparksa, czyli powieść po angielsku na ten miesiąc.
  8. Tam, gdzie Ty pióra Jodi Picoult - Ci, którzy są ze mną dostatecznie długo zapewne zauważyli, że lato to czas, kiedy zwykle sięgam po coś z jej literackiego dorobku.



Brak komentarzy: