Z Dziennika Książkoholiczki

Strony

  • Strona główna
  • O mnie
  • KSIĄŻKI
  • Kącik serialowy
  • ZESTAWIENIA
  • Kontakt i Współpraca

18 stycznia

"Nie opuszczaj mnie" - Kazuo Ishiguro

Z Nie opuszczaj mnie zetknęłam się już dobrych kilka lat temu w postaci filmu, i gdy dowiedziałam się, że istnieje pierwowzór w postaci książki, wiedziałam już, że muszę to przeczytać. Tak się składa, że dzieło Ishiguro nagrodzone nagrodą Pulitzera, stanowi przedmiot dyskusji na moich zajęciach, stąd postanawiając połączyć przyjemne z pożytecznym, uznałam, że nadszedł czas na przeczytanie książki. I muszę przyznać, że w porównaniu z filmem, powieść ta spodobała mi się o wiele bardziej!

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Hailsham stojące w sercu angielskiej prowincji wydaje się być niemal idyllicznym miejscem. W placówce tej oprócz nauki normalnym trybem kładzie się nacisk na wszelkiego rodzaju twórczość kreatywną i artystyczną. Tym, co odróżnia Hailsham od zwyklej szkoły z internatem jest fakt, że jej uczniowie nigdy nie wyjeżdżają na ferie, wakacje, nie mają również rodziny. W takim układzie uczniowie Hailsham tworzą niezwykle zżytą społeczność, w której mają miejsce pierwsze przyjaźnie, miłości i młodzieńcze konflikty. Gdy jednak Kathy, Tommy i Ruth osiągają odpowiedni wiek, i opuszczają Hailsham powoli zaczynają uświadamiać sobie, jaką tajemnicę skrywa otoczona murami szkoła. (opis własny)
Książka Kazuo Ishiguro wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, mimo swojej smutnej konwencji. Ishiguro podobnie jak Huxley, przedstawia niepokojący obraz kierunku w jakim zmierza ludzka cywilizacja, jednakże dopuszcza do głosu sferę uczuciową w pewien sposób angażując czytelnika w akt funkcjonowania Hailsham oraz późniejszych losów bohaterów. A robi to w sposób niezwykle ciepły i delikatny, tak, że z Nie opuszczaj mnie właściwie ciężko było mi się rozstać.

Fabuła Nie opuszczaj mnie obraca się wokół dorastania trójki głównych bohaterów, jednakże ten aspekt ma głębszą wymowę, jakim jest stopniowe poznawanie przez nich owej tajemnicy Hailsham. Ishiguro stworzył dzieło zachwycające, okraszone ciepłą, nostalgiczną atmosferą związaną ze smutną prawdą, jaką skrywa Hailsham. Przyznam szczerze, że nie byłam zbytnio zaskoczona rozwojem wypadków, jednakże Nie opuszczaj mnie chwyciło mnie za serce swoją wymową, stanowiącą w gruncie rzeczy dogłębną autoanalizę na temat własnej przemijalności, nie jest bowiem tajemnicą, że Nie opuszczaj mnie podejmuje tematykę donacji, w gruncie rzeczy ta prawda jest stopniowo porcjowana zarówno czytelnikowi, jak i Kathy, Tommy'emu i Ruth. Nie ulega wątpliwości, że dzieło Ishiguro ewidentnie porusza czytelnikiem, jak i mocno uwrażliwia na ludzkie cierpienie. Nie opuszczaj mnie to porywająca historia, w której zakochałam się od pierwszej strony, a jej lektura zajęła mi nie więcej niż trzy dni, co tylko dowodzi, jak wielkie wywarła na mnie wrażenie.

Akcja Nie opuszczaj mnie zbudowana jest powoli, głównie za sprawą pierwszoosobowej narracji, w której mieszają się wydarzenia z teraźniejszości przeplatane wspomnieniami Kathy z lat spędzonych w Hailsham. Kazuo Ishiguro wplótł jednak w swoją książkę rodzaj pewnego napięcia, stopniowo odkrywając przed bohaterami i czytelnikami tajemnice Hailsham. Z zaskakującą brutalnością, Ishiguro potrafi podarować nadzieję, po to by za chwilę  brutalnie ją odebrać. Napięcie w Nie opuszczaj mnie wypływa z emocji, szeregu uczuć, jakie dosłownie przelewają się przez tą książkę, od dziecięcej radości, powiew wolności i nadziei, aż do przejmującej nostalgii, pogodzenia się z losem i bezwarunkowej akceptacji.

Kazuo Ishiguro zdecydowanie zasłużył sobie na Nagrodę Pulitzera nie tylko samą wymową dzieła, ale przede wszystkim umiejętnie wykreowanym klimatem. Choć w Nie opuszczaj mnie znacząco dominuje atmosfera nostalgii, Ishiguro maluje całą paletę emocji i uczuć, udowadniając, że wychowankowie Hailsham wbrew panującej tam zasadzie niwelacji uczuć, potrafią jednak kochać. Nie opuszczaj mnie to niesamowicie ciepła książka, której atmosfera otula czytelnika i na długo pozostaje w sercu.

Niezwykle ciepły klimat tej książki, jaki stworzył Kazuo Ishiguro w dużej mierze uwarunkowany jest przez język tej powieści. Japoński pisarz niewątpliwie posiada wybitny talent, jeśli chodzi o kreację klimatu i atmosferę powieści. Dowodem tego, jest silne oddziaływanie książki na czytelnika - dogłębnie namalowana paleta emocjonalna sprawia, że powieść jest niezwykle ciepła w odbiorze i nie pozwala o sobie tak szybko zapomnieć. Niezwykle ważne znaczenie ma również fakt, iż narracja powieści prowadzona jest w pierwszej osobie, a jej narratorką jest Kathy. Jej wybitny zmysł obserwacji sprawia, iż ukazane przez nią wydarzenia zawierają niezwykłą siłę nośną w postaci detali dotyczących uczuć i emocji. Co więcej, sam styl powieści - jak na jej trudną tematykę - jest niezwykle lekki i płynny, co sprawia, że książkę czyta się niezwykle szybko i z autentycznym zainteresowaniem dotyczącym losów bohaterów. Zakochałam się w Nie opuszczaj mnie do tego stopnia, że połknęłam książkę w nie więcej niż trzy dni!

Zdolności kreacyjne Kazuo Ishiguro widoczne są także przy postaciach tej książki. Bohaterowie Nie opuszczaj mnie to postacie uczuciowe, zmienne i dynamiczne, spośród których każdy stanowi specyficzne indywiduum. Ze swojej strony największe wrażenie zrobiła na mnie postać Kathy, która już jako mała dziewczynka odznaczała się olbrzymią wrażliwością, dobrym zmysłem obserwacji, a także posiadała zdolności interpersonalne, które później pozwoliły jej zostać wybitną opiekunką. Niesamowite wrażenie wywarli na mnie bohaterowie Nie opuszczaj mnie i przyznam szczerze, że ciężko było mi się z nimi rozstawać.

Reasumując, Nie opuszczaj mnie to książka niezwykle uczuciowa, angażująca zmysły, a zarazem niebywale smutna, która skłania do refleksji. Przyjemne odczucie ciepła, które towarzyszyło mi podczas jej czytania, jak również wymowa dzieła sprawiły, że pozostanie w moim sercu na długo.
Nie opuszczaj mnie to jedna z tych książek, które warto znać i stanowczo trzeba przeczytać! Ishiguro pozostawia pewną kwestię otwartą, angażuje czytelnika i skłania do refleksji. Pozycja ta jest wręcz wymagana do przeczytania dla ambitnych i dojrzałych czytelników, którzy nie są chętni do pozostawania w schematach. Książka idealna na każdą porę. Serdecznie polecam!
Moja ocema:10/10 :) 



Czytaj dalej »
on 18 stycznia 2
Podziel się!
Etykiety
DYSTOPIA, klasyk, obyczajowe, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

17 stycznia

"Nowy wspaniały świat"- Aldous Huxley

Nowy wspaniały świat Huxleya w zasadzie miałam w planach już od dawna, a fakt, iż książka ta będzie stanowić przedmiot dyskusji na zajęciach, stanowił wręcz doskonały pretekst do tego, aby po nią sięgnąć. Co więcej fakt, iż natura dzieła Huxleya jest mocno kontrowersyjna, dodatkowo podsycał moją ciekawość. Będąc już po lekturze, mogę śmiało stwierdzić, że było warto po nią sięgnąć. Aczkolwiek zaprezentowany w niej model społeczeństwa okazał się nie tylko niepokojący, ale co więcej, w dzisiejszych czasach, niestety wielce prawdopodobny.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Rok 2541, gdzie obywatele Republiki powstają w skutek sztucznego zapładniania oraz klonowania. Od najmłodszych lat ich życia ma miejsce warunkowanie, celem stworzenia idealnego społeczeństwa podzielonego na kasty, z niemalże całkowitym ograniczeniem umiejętności okazywania prawdziwych uczuć i emocji. Świat Republiki, gdzie dominują "tanie" rozrywki, przygodny seks, a społeczna amoralność stanowi opozycję dla świata Rezerwatu - jedynego miejsca na ziemi, gdzie umacniane są pradawne wartości, a uczucia i przedmioty kultu urastają do rangi religijnej. (opis własny)
Lektura Nowego wspaniałego świata Huxleya stanowiła dla mnie niezwykle ubogacające doświadczenie, a jej kontrowersyjna wymowa zmuszała do refleksji i stawiania pytań, w jakim zasadzie kierunku zmierza ówczesny współczesny świat. Przyznam szczerze, że wizja Huxleya jest wręcz przerażająco prawdziwa, a co więcej dosadna wymowa lektury sprawia, że książka pozostaje w umyśle czytelnika na dłużej.

Fabuła Nowego wspaniałego świata oparta jest w zasadzie na pojęciu pewnej idei, wedle której ludzkość żyje pozbawiona jakichkolwiek zmartwień, przy sztucznie "wbudowanym" systemie wartości, w którym jednakże koncept uczuć i emocji innych niż te narzucone stanowi podstawę do etykietowania i wykluczenia z ram społeczeństwa. Przyznam szczerze, że już samo to brzmi przerażająco - nietrudno jest bowiem wyobrazić sobie tą sytuację. Ludzkość "wyprodukowana" w sposób sztuczny pozbawiona jest bowiem nie tylko zdolności logicznego i abstrakcyjnego myślenia, ale przede wszystkim własnych uczuć, już od narodzin podlegająca idei umasowienia to wizja świata zaproponowana przez Huxleya, o wiele silniej przemawiająca niż Rok 1984 Orwella ze względu na większe prawdopodobieństwo wystąpienia. Huxley jeszcze mocniej umocnił ten obraz obok idei masowości stawiając wartości opozycyjne, takie jak wartości rodzinne, kwestie naturalności oraz religijne, a nade wszystko pozostawiające pełną swobodę w wyrażaniu uczuć i emocji. Kontrastowość zaprezentowana przez Huxleya uderza i szokuje, zmuszając czytelnika do postawienia sobie pytań o własną hierarchię wartości.

Akcja dzieła Huxleya to nieustające od pierwszej strony napięcie, którego kumulację stanowi ostateczne starcie idei prawdziwych wartości z wartościami Republiki. Niezwykle zatrważający jest koncept "jednego prawdziwego człowieka", który musi ulec pod naporem masy. Zdawałoby się bowiem, że prawdziwe uczucia i emocje, idee pierwotne muszą odnieść zwycięstwo nad masą, Huxley nie waha się jednak ukazać druzgocącej klęski jednostki, co potęguje dodatkowo dosadność utworu. Nie ukrywam, dzieło Huxleya niebywale wciąga już od pierwszej strony, napięcie nieustannie rośnie, by ostatecznie dać upust na ostatnich kilku stronach. Z tego względu, Nowego wspaniałego świata nie sposób nie czytać z żywym zainteresowaniem, niepokojem i zatrwożeniem. 

Dosadnie zarysowana przez Huxleya idea "masowości", dóbr konsumpcyjnych przy zupełnym braku poszanowania dla idei podstawowych, takich jak miłość, lojalność, rozwój - niemal paradoksalnie zmusza do przeanalizowania własnej hierarchii wartości. Huxley opisał rzeczywistość niepokojącą i niestety bardzo mocno prawdopodobną, piętnując przy tym nastawienie na dobra komercyjne, ufność w technologię i sztuczną inteligencję, a rozpaczliwie szukając człowieka, dla którego kwestia prawdziwej natury ludzkiej nie pozostałaby obojętna. Smutnym jest, iż "myślenie ludzkie" zostało zmiażdżone przez rozmiłowanie się masy w rozrywce, traktując ludzkie cierpienie jako rodzaj uciechy dostarczającej nowych bodźców zmysłowych. Stąd też, niezwykle plastyczny klimat sprawia, że książkę czyta się jednym tchem, nieustannie dokonując własnej autoanalizy.

Nie bez powodu książka ta została określona mianem jednej z najlepszych dystonii na miarę XX wieku - Huxley nie tylko ukazał mroczną wizję przyszłego świata, ale udowodnił, że pisać potrafi brutalnie i niezwykle dosadnie. Obrazy Nowego wspaniałego świata przedstawione zostały niebywale plastycznie i pieczołowicie, tym samym jeszcze mocniej potęgując wrażenie niepokoju. Huxley niewątpliwie umie wywrzeć wrażenie na czytelniku i w zasadzie nie spotkałam się jeszcze z opinią krytyczną. Ta książka porusza i wstrząsa - to trzeba przeczytać!

Jeśli chodzi o bohaterów tej książki nie miałam raczej szansy poznać ich w sposób osobisty - inaczej niż jako "sztucznie zaprogramowanych" ludzi. Przyznam, że do pewnego momentu byłam w stanie w pewien sposób skłonna ich jakoś tolerować, o tyle jednak później moja granica tolerancji znacznie się obniżyła. W zasadzie do większości postaci miałam zasadniczo podobne odczucia, oscylujące gdzieś pomiędzy irytacją a gniewem, czasami pobłażliwością wobec łudząco nielogicznych zachowań. Jedyną osobą, do której zdołałam się jakoś przywiązać był John, dla którego uczucia i emocje nie pozostawały kwestią czysto wyuczoną, ani tym bardziej nie podlegały pod tematykę tabu. John był postacią, która głęboko mnie interesowała i zarazem wzbudzała we mnie ogromne współczucie i smutek. 

Reasumując, Nowy wspaniały świat jest nie tylko książką, która w pełni zasługuje na miano wybitnej i wartej przeczytania, ale też sama w sobie wręcz wzbudza potrzebę zapoznania się z nią.  Bowiem jest to lektura niezwykle wartościująca, a jej wymowa skłania do stwierdzenia, że nie tylko "wypada" ją znać, ale trzeba!
Nowy wspaniały świat to dzieło z pewnością wybitne, które trzeba przeczytać, zatem dla ambitnych czytelników sprawdzi się idealnie, również dla własnego przeklasyfikowania swojego systemu wartości. Dojrzali umysłowo czytelnicy z pewnością znajdą tu coś dla siebie, tak więc nie przedłużając, to trzeba przeczytać!
 
Moja ocena:9/10:)
Czytaj dalej »
on 17 stycznia 0
Podziel się!
Etykiety
DYSTOPIA, obyczajowe, postapo, psychologiczne, science-fiction
Nowsze posty
Starsze posty

11 stycznia

"Magnus Chase i Bogowie Asgardu. Statek umarłych"- Rick Riordan

W ostatnim czasie praktycznie w ogóle nie sięgałam po literaturę z gatunku Young Adult, ponieważ jednak planowałam skończyć swoją przygodę z Magnusem Chase'm, postanowiłam się przemóc i sięgnęłam po ostatni tom tej serii. I nie ukrywam, że zasadniczo najmniej entuzjazmu z całej trylogii wzbudziła we mnie właśnie ta część. Co prawda, niektóre wątki były interesujące, jednak nie na tyle, bym do szaleństwa zachwyciła się ostatnim tomem - po części zapewne winę ponosi fakt mojego wieku i inne zainteresowania literackie, jednakże sentyment do Riordana po serii o Percy'm Jacksonie pozostał.
NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Magnus Chase - znany wcześniej jako bezdomny nastolatek, a później wojownik Odyna ma przed sobą kolejne niebezpieczne zadanie: powstrzymać Statek umarłych i Loki'ego zanim nadejdzie Ragnarok. Wraz z przyjaciółmi z hotelu Wallhalla udaje się więc na mroźną wyprawę, po drodze spotykając zarówno przyjaznemu bóstwa, jak i te niepałające zbytnią miłością ku Chase'owi.
Statek umarłych bezspornie przedstawia finał zasadniczego wątku przygód Magnusa Chase'a, czyli powstrzymanie Loki'ego i opóźnienie Ragnaroku, jednakże mocno odczułam potraktowanie po macoszemu wątków pobocznych, które - paradoksalnie - ciekawiły mnie o wiele bardziej, oczekiwałam chociażby epilogu przesuniętego o kilka lat w przyszłość z wyjaśnieniem, jak potoczyło się życie innych bohaterów, oczywiście tych żyjących, a tego niestety nie otrzymałam. Ostatni tom trylogii w zasadzie najmniej do mnie trafił, choć w zasadzie główny wątek został rozegrany pomyślnie, zabrakło mi rozszerzonego kontekstu, co stanowi jeden z bardziej "rażących" mnie mankamentów tej książki.

Jak wspominałam we wstępie, sama fabuła w gruncie rzeczy była dosyć przewidywalna, a przynajmniej jej zakończenie. Przyznaję jednak, iż pojawiały się elementy, które mnie zaskakiwały, co zdecydowanie było przyjemnym aspektem lektury. Sam jednak schematyzm, jaki u Riordana dostrzegłam oraz "typowość" zakończeń była dosyć rozczarowująca, w końcu zakończenie nie powinno być przewidywalne. Wielkim plusem natomiast okazały się być wątki poboczne, które jak pisałam były dla mnie znacznie bardziej interesujące niż meritum fabuły. Takim wątkiem była chociażby kwestia rozkwitającego romansu między postaciami, czy ostateczna płeć Alex Fierro, te wątki pozostawione poza główną osią fabularną wzbudzały moje zainteresowanie, jednakże zakończenie niestety pozostawiło je w stanie domysłów, niedopowiedzeń. Spodobało mi się wprowadzenie postaci znanych mi już wcześniej, czyli Percy'ego i Annabeth, ale podobnie, jak poprzednio zabrakło mi rozwinięcia tego wątku, czyli epilogu z przeskokiem czasowym, który zawierałby informację o tym, co stało się z nimi później po zakończeniu przygód Magnusa.

Choć Riordan potraktował po macoszemu niektóre ważne dla mnie wątki, wykreował jednakże dobre napięcie warunkujące dynamikę akcji, przez co mogłam czytać Statek umarłych z zainteresowaniem i lekkim przymrużeniem oka na ową przewidywalność w fabule. Rick Riordan z pewnością potrafi kombinować niejednokrotnie zaskakując czytelnika, czego niejednokrotnie mogłam doświadczyć - malutkich elementów zaskoczenia, a czym zasłużył sobie na moje uznanie, także w tym przypadku. Nie ukrywam, że dużą rolę odgrywa w tym zasób językowy pisarza, pewna doza ironii, elementy dowcipu, co bardzo cenię w jego twórczości.

Klimat Statku umarłych jest kwintesencją całej serii Bogów Asgardu, w którym mieszczą i łączą się wszystkie fantastyczne, i niesamowite aspekty tej serii. Niejednokrotnie, Riordan korzysta ze swojej umiejętności kreacyjnej świata fantastycznego z pewnym przesytem, jednakże i to dobrze mu wychodzi za sprawą dowcipnego i lekkiego stylu - stąd również z mojej strony pobłażliwość w mojej krytycznej ocenie - Riordanowi po prostu ciężko coś zarzucić, jest bowiem na to zbyt śmiały w swojej twórczości.

Język Riordana stanowi sedno każdej jego serii, każdej książki, gdzie świat fantastyczny styka się z rzeczywistym i w zasadzie w tym tkwi źródło jego popularności. Riordan pisze z dowcipnym uśmiechem w kąciku ust, dobrym humorem i niekiedy w ironicznym stylu. Za to naprawdę można go lubić, a jego prozę czyta się lekko i szybko. Jedyne, co miałabym mu do zarzucenia to niekonsekwencja w domykaniu pewnych wątków i pozostawienie czytelników w sferze domysłów.

Bohaterowie Ricka Riordana po trochu czerpią z ducha samego pisarza, bowiem każdy bohater ma w swojej osobowości jakieś elementy to kreacjonizmu, komiczności, bogatej ironii i kreatywności. Spośród bohaterów Riordana bardzo ciężko jest kogoś nie polubić, raczej każda postać stara się przekonać czytelnika do siebie na zasadzie pewnego dialogu, co stanowi bardzo mocny walor twórczości Ricka.

Reasumując, Statek umarłych zasadniczo nie był sam w sobie zły, po prostu moje oczekiwania przewyższyły to, co otrzymałam. Po kilku latach spędzonych z tą trylogią - czytając kolejne tomy w sporym odstępie czasowym, mogłam zaobserwować, jak zmienia się mój gust czytelniczy, wymagania dotyczące poszczególnych pisarzy i wreszcie - podrasować swoje umiejętności rzetelnej oceny poszczególnych dzieł, opinię i krytykę.  Jako czytelniczka i recenzentka mam dosyć spore wymagania, co do literatury, a przez to nieustannie się rozwijam, a moja miłość do książek wzrasta.

Statek umarłych jest w zasadzie książką, podobnie zresztą, jak cała seria Bogów Asgardu raczej adresowaną do młodszych czytelników, nastolatków, którzy nie szukają literatury ambitnej, a po prostu rozrywki. Tak więc, zdecydowanie jest to seria, którą poleciłabym tym młodszym czytelnikom w nadziei, że riordanowski świat mile umili im czas, a sama mając sentyment do tego pisarza, wiem, że takich efektów można śmiało oczekiwać.
Moja ocena: 6/10 :)
Czytaj dalej »
on 11 stycznia 1
Podziel się!
Etykiety
fantasy, komedia, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

03 stycznia

Podsumowanie grudnia (i roku) 2020

Rok 2021 nadszedł z hukiem fajerwerków szybciej niż bym się tego spodziewała. Miniony rok był dla wszystkich bardzo szczególny i z pewnością trudny ze względu na tamtejsze wydarzenia. Wierząc jednak uparcie w ludzką wytrwałość, sądzę, że udało nam się do tej sytuacji nie tylko przywyknąć, ale i jakoś się z nią zmierzyć, i poniekąd zaakceptować. Dla mnie był to ważny okres - rozpoczęłam kolejny rok akademicki na moich wymarzonych studiach i jeszcze mocniej wkręciłam się w literaturę - z jeszcze większym upodobaniem do kultowych dzieł klasycznych w szczególności.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

W  minionym już 2020 roku przeczytałam 112 książek, w tym 9 w grudniu - raczej pewnie będzie to rozłożenie w miarę równomierne ze względu na pozycje studenckie, jak i te, czytane dla własnej literackiej przyjemności. Jestem bardzo zadowolona i dumna z takiego wyniku, z tego, jak wiele świetnych - naprawdę świetnych książek mogłam w 2020 roku przeczytać i mam nadzieję, że rozpoczęty już rok 2021 okaże się równie obfity w tak piękną literaturę.

Grudzień natomiast zapewnił mi możliwość obcowania z literaturą zarówno studencką, jak i własną - jak pisałam przeczytałam 9 książek, co uważam za dobry wynik. Pierwszą grudniową pozycją była kulminacja wyczekiwanej przeze mnie serii Outliersi, czyli Kolizja autorstwa McCreight Kimberly, której recenzję można znaleźć <tutaj>. Niestety, jak pisałam, zakończenie serii okazało się być rozczarowujące, a sama trylogia zmarnowanym potencjałem. Następnie przyszła pora na książki z kategorii studenckich, a więc Malwinę, czyli domyślność serca autorstwa Marii Wirtemberskiej, której lektura była bardzo przyjemna, Rękopis znaleziony w Saragossie Jana Potockiego, niestety przeczytany dość połowicznie ze względu na olbrzymią objętość i małą ilość czasu. Później przyszedł czas na opowiadania Edgara Allana Poego, czyli Portret owalny i Wiliam Wilson, a także opowieść Garby Kołakowskiego, która w sumie okazała się jednocześnie smutna i poniekąd zabawna. Kolejnymi pozycjami grudnia były poematy Bal w Operze Juliana Tuwima oraz Bal u Salomona Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego oraz masę artykułów potrzebnych mi do napisania pracy porównawczej na zaliczenie zajęć. Kolejną pozycją grudnia była zrecenzowana przeze mnie niedawno książka Wilk stepowy pióra Hermanna Hesse'ego, której lektura była naprawdę niesamowitym doświadczeniem - śmiało mogę ją okrzyknąć mianem Najlepszej Książki Miesiąca <recenzja>! Ostatnią książką w kolejce było zwieńczenie serii Ricka Riordana o przygodach Magnusa Chase'a, Statek umarłych, którego recenzje można przeczytać <tutaj>. Przyznam jednak szczerze, że ostatni tom tej trylogii raczej nie wywarł na mnie wrażenia określanego mianem "wow". 

CO W STYCZNIU?

Styczeń to czas kolokwiów, zaliczeń i projektów przed rozpoczęciem sesji, co oznacza przede wszystkim czas solidnej nauki przeplatanej z czytaniem konkretnych już wskazanych tekstów na bieżące zajęcia - często i gęsto wspaniałych tekstów i dzieł wybitnych. Nie jestem więc pewna czy będę miała czas na to, aby pozwolić sobie na przeczytanie dzieła wykraczającego poza kanon książek studenckich. Aktualnie jestem w trakcie czytania Snów i kamieni Magdaleny Tulli, Niewidzialnych miast pióra Italo Calvino oraz Nowego Wspaniałego Świata Huxleya, zatem te klasyczne pozycje studenckie oczywiście skończę. Oprócz tego zaplanowanych mam jeszcze kilka studenckich pozycji, które idealnie wpisują się w moje książkowe zainteresowania: Nie opuszczaj mnie Kazuo Ishiguro, The Great Gatsby Scotta Fitzgeralda oraz z bardziej aktualnych pozycji - być może znajdę chwilkę na sięgnięcie po Gambit Królowej Waltera Tevisa, a jeśli nie z pewnością zrobię to rozpoczynając swoją przygodę z Netflixowym serialem. Mam nadzieję na więcej wolnego czasu w lutym, gdy po sesji wreszcie nadejdzie chwila studenckiego złapania oddechu.



Czytaj dalej »
on 03 stycznia 7
Podziel się!
Etykiety
podsumowanie, zapowiedź
Nowsze posty
Starsze posty

02 stycznia

"Wilk stepowy"- Hermann Hesse

 Z twórczością Hesse'go miałam przyjemność zapoznać się przy okazji czytania Demiana, którego recenzja znajduje się <tutaj> oraz Narcyza i Złotoustego. Muszę jednak przyznać, że to Wilk stepowy sprawił, że proza Hesse'go tak mocno zapadła mi w pamięć. Podczas lektury Wilka stepowego przepełniały mnie rozmaite odczucia, począwszy od ciekawości na rozsmakowaniu się w naprawdę dobrym kawałku literatury skończywszy. Z ogromną przyjemnością zapoznam się z innymi jego dziełami, w następnej kolejności mam zamiar sięgnąć po Gertrudę - jeśli tylko będzie dostępna w uniwersyteckiej bibliotece. O ile Demian już sam mocno zdominowany był przez filozoficzną naturę Hesse'go, o tyle w Wilku stepowym wspina się już na wyżyny egzystencjalizmu, sprawiając, że wymowa tego dzieła literackiego jeszcze bardziej porusza, bowiem tak naprawdę samotną naturę Wilka stepowego posiada w jakimś stopniu każdy z nas.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Harry Haller ma przeczucie, że nie pasuje do otaczającego świata, nastawionego na materializm i konsumpcję. Ponadto, zmaga się sam ze sobą - swoją podwójną naturą; humanistyczną wrażliwością, a  wilczą drapieżnością. Zmęczony nieustającą walką i poczuciem niezrozumienia postanawia popełnić samobójstwo. Odwodzi go od tego przypadkowo spotkana kobieta - Hermina, w której Harry znajduje bratnią duszę, a jej niezwykła osobowość zaprowadzi go do magicznego teatru.
Wilk stepowy fascynował mnie już od dłuższego czasu, dlatego cieszę się, że wreszcie dostałam go w swoje ręce. Poza oczywistym fenomenem, jakim Wilk stepowy został okrzyknięty, mocno interesowała mnie tematyka, jaką Hesse w niej poruszał. Siedząc w literackim światku już od dłuższego czasu, wyrobiłam sobie przeczucie względem dobrej literatury. I choć, Hesse wzbudzał we mnie różne odczucia, Wilk stepowy bardzo mocno do mnie trafił i jestem zdania, że to naprawdę kawał świetnej literatury i z pewnością jeden z moich "białych kruków". Zdaję sobie jednak sprawę, że  ta książka Hesse'go jest dziełem ocenianym bardzo krytycznie - to w nim sam autor daje upust własnym myślom samobójczym i napadami depresji - co stanowiło główny powód, dla którego większość jego zwolenników odwróciła się od pisarza, ja jednak przez to "otworzenie się" przed czytelnikiem, cenię go jeszcze bardziej.

Fabuła Wilka stepowego podzielona jest na trzy etapy: kolejno, charakterystyka Harre'go Hallera przez innego bohatera, właściwy etap, którego narrację przedstawia  główny bohater i wizja "teatru dla obłąkanych" - która zdecydowanie z początku podobała mi się najmniej. Przyznam szczerze, że moje odczucia względem każdej z tych części figurowały raczej skrajnie od tego, co odczuwałam czytając właściwą część książki. Bynajmniej, nie były one złe, aczkolwiek nie mogłam doczekać się bezpośredniego spotkania z Hallerem, bez narracji innych postaci. Będąc już po lekturze całości, uważam, że zabieg zaprezentowania Harre'go z różnych perspektyw był świetnym zamierzeniem i całkiem ciekawym doświadczeniem. Jednakże to nadal właściwa część powieści okazała się być najbardziej poruszająca. Hesse pozwolił sobie na wielowarstwową fabułę czerpiąc z topiki religijnej różnych wyznań, zarówno chrześcijaństwa, jak i filozofizmu wschodniego poprzez bogatą erotykę i miłość upajającą, i wolną - nie wspominając już o doświadczeniach wojny. To wszystko zostało w niesamowity sposób świetnie skomponowane tworząc bogate tło psychologiczne i fabularne. Hermann Hesse w sposób dogłębny pozwolił przyjrzeć się psychice głównego bohatera, a przy tym także swojej własnej i zrozumieć, że bogaty umysł może jednocześnie stanowić zamknięte więzienie. Bardzo spodobało mi się wprowadzenie postaci żeńskiej jako odpowiednika Harry'ego - te dwie osobowości wspaniale się uzupełniały kompensując sobie nawzajem własne braki. Ostatecznie wymowa dzieła Hesse'go to samoakceptacja, waleczność i radość, która niestety została odebrana głównej postaci, Hesse postuluje jednak walkę o każdy nowy dzień.

Mówiąc [pisząc] o egzystencjalizmie Hesse'go ciężko o wydarzenia na miarę książki przygodowej względem akcji, jednakże bogactwo wewnętrzne książki w pełni to wynagradza. Wilk stepowy to niesamowicie dogłębna podróż w głąb natury egzystencjalnej wzbogacona refleksją filozoficzną. Czytając, byłam niezmiernie zafascynowana, co wydarzy się dalej. Niemniej jednak, poza przyjemnym dreszczykiem niepokoju i zrozumieniem, potrafiłam współczuć Harry'emu zagubienia się i poczucia niezrozumienia - wybitny umysł otoczony głupcami. Wilk stepowy wciągnął mnie i pochłonął bez reszty, bowiem jego lektura stanowiła niebywałą przyjemność intelektualną.

Wilk stepowy to powieść na pograniczu rzeczywistości, a oniryzmu i sennych marzeń. Przepełniona melancholią, gdzieniegdzie tchnąca pesymizmem książka - mnie, urodzoną optymistkę mocno zafascynowała. O ile jednak tematyka egzystencjalna głęboko wzbudziła moje zainteresowania, o tyle jednak surrealizm widoczny w niemal końcowych scenach faktycznie zakrawał na obłęd głównego bohatera, a sama kwestia uśmiercania, co poniektórych postaci po tak świetnej analizie psychologicznej rozdarcia wewnętrznego, była lekko irytująca. Szczęśliwie jednak ostatnie sceny w jakiś sposób mi to wynagrodziły, a zakończenie było niemal idealne. Hesse udowodnił, że nie jest marzycielem, a życie składa się z wzniesień i upadków - i tak ma być.

Styl Hesse'go w przypadku tej książki pozostaje zdecydowanie językiem wybitnym i górnolotnym. Spodobała mi się dosadność i surowość przejawiająca się na kartach Wilka stepowego, a będąc zafascynowana tą powieścią pochłonęłam ją dość szybko. Nie zmienia to jednak faktu, że surowość stylu, a także głęboki pesymizm, jaki w tej powieści dominuje, nie czyni samej lektury zadaniem łatwym, czy przyjemnym. Powieść Hesse'go zdecydowanie wymaga atencji i cierpliwości by dobrnąć do właściwej części powieści - dlatego rozumiem, skąd wzięła się ta mocna krytyka. Bynajmniej jednak, dla mnie język idealnie wpisywał się w klimat powieści, a bogata waloryzacja słowna uczyniła czytanie prawdziwą intelektualną rozrywką, zapewniając mi możliwość przeczytania naprawdę dobrej prozy literackiej.

Urzekła mnie kreacja głównych postaci Wilka stepowego - Harry'ego i Herminy jako dwóch skontrastowanych ze sobą bohaterów, którzy wzajemnie się dopełniają. Ich wzajemne przyciąganie się zostało bardzo dobitnie przedstawione. Sama kreacja natomiast podszyta jest wszechobecnymi kontrastami: Harry uosabia pesymizm, Hermina radość życia, dzieli ich w zasadzie wszystko, ale łączy jedno. Ta wyeksponowana kontrastowość bardzo mi się spodobała, tym bardziej przy wymianach opinii między bohaterami - bardzo ciekawym doświadczeniem było czytanie o skrajnie różnych poglądach. Spodobało mi się także to, jak wzajemnie te  postacie na siebie wpływały -niesamowitym jest jak bardzo przeciwieństwa potrafią się przyciągać. Na plus oceniam również realistyczną i pozbawioną idealizacji samą ich charakterystykę, to bardzo ciekawe charaktery.

Hermann Hesse to doprawdy wspaniały pisarz - nie mogę się doczekać, aby przekonać się, jakie wrażenie wywrze na mnie Gertruda. Niemniej, lektura Wilka stepowego pozostaje dla mnie wspaniałym doświadczeniem literackim, choć zakończenie zbyt mocno surrealistyczne lekko chwieje mnie przy tym przekonaniu. Surrealizm Hesse'go - momentami całkiem szalony dawał się jednak polubić. Na ogromnego plusa zasłużyły u mnie jednakże inne aspekty tej książki, o których już wspominałam, a nade wszystko świetnie skomponowana całość - abstrahując od drobnych mankamentów "szalonego snu teatru". Hesse stworzył dzieło tak dobre, że na długo pozostanie ono w mojej pamięci.
Po przeczytaniu Wilka stepowego za nic nie potrafiłabym jej nie polecić - ta książka jest zbyt wspaniała. Dla miłośników dobrej prozy i literatury stanie się drogocennym skarbem, a egzystencjalne rozważania zadowolą każdego ambitnego czytelnika. Tym, którzy lubią napełniać umysł wartościową literaturą - tym, którzy czytają i kochają Hesse'go. Wreszcie, wszelkiej maści twórcom artystycznym - dzieło równie artystyczne. 
Moja ocena:9/10 :)



Czytaj dalej »
on 02 stycznia 4
Podziel się!
Etykiety
fantasy, obyczajowe, psychologiczne, thriller
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

O AUTORCE

O AUTORCE
26 - letnia Magister Polonistyki-Literaturoznawstwa. Z zamiłowania książkoholiczka, literaturoznawczyni i blogerka, rysowniczka, a także miłośniczka języków obcych i azjatyckich dram. Kto wie, może i w przyszłości także pisarka? Możliwości jest mnóstwo! :) Aktualnie spełnia się dziennikarsko pracując w redakcji WUJ-a oraz redaktorsko współpracując z Wydawnictwami ZNAK oraz Moc Media. Przyszła bibliotekoznawczyni i arteterapeutka, która uczy się języka migowego.

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

TERAZ CZYTAM

TERAZ CZYTAM
Osobliwy dar Vanilii Bourbon

W tym roku chcę przeczytać...

W tym roku chcę przeczytać...
#Wyzwanie LC 2025#

Recenzje/Wpisy planowo

*01.06 - "Opiekunka marzeń", Agnieszka Krawczyk * 01.06 - podsumowanie czytelnicze półrocza 2025 i plany na czerwiec 2025 *02.06 - "Wstawaj Alicja", Dorota Chęć [wieczór] *03.06 - "Żywe serce", Piotr Pawlukiewicz [wieczór] *04.06 - "Studium zatracenia", Ava Reid [wieczór] *05.06 - "Burza", Sunya Mara [wieczór] Następne tytuły wpisów podam niebawem! :)

Znajdź mnie!

  • Lubimy Czytać
  • Strona na facebooku
  • Twitter
  • Instagram

Szukaj na tym blogu

Statystyka

Subskrybuj

Posty
Atom
Posty
Komentarze
Atom
Komentarze

Obserwatorzy

Popularny post

  • Kącik serialowy: Moon Lovers: Scarlet Heart Reyo- magia księżyca
    Tytuł oryginalny:   달의 연인 – 보보경심 려 Tytuł (latynizacja):   Dalui Yeonin – Bobogyungsim Ryeo Tytuł (alternatywny):  Time Slip: Rye...
  • Kącik serialowy: Goblin, Guardian: The Lonely and Great God- potęga przeznaczenia
    Tytuł oryginalny:   도깨비 Tytuł (latynizacja):   Dokkaebi Tytuł (alternatywny):  Goblin: The Lonely and Great God Gatunek:   fantasy, m...
  • "Shinsekai Yori"- Yuusuke Kishi
    tytuł oryginału: 新世界より tłumaczenie: Z Nowego Świata wydawnictwo:  Kōdansha data wydania: 23 stycznia 2008 liczba stron:870 sło...

Archiwum

  • ►  2025 (9)
    • ►  cze 2025 (2)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (4)
    • ►  lut 2025 (2)
  • ►  2024 (11)
    • ►  gru 2024 (1)
    • ►  lis 2024 (1)
    • ►  lip 2024 (1)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (2)
    • ►  kwi 2024 (2)
    • ►  mar 2024 (1)
    • ►  sty 2024 (2)
  • ►  2023 (31)
    • ►  gru 2023 (2)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (4)
    • ►  wrz 2023 (3)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (2)
    • ►  kwi 2023 (1)
    • ►  mar 2023 (5)
    • ►  lut 2023 (5)
    • ►  sty 2023 (1)
  • ►  2022 (46)
    • ►  gru 2022 (5)
    • ►  lis 2022 (4)
    • ►  paź 2022 (4)
    • ►  wrz 2022 (5)
    • ►  sie 2022 (6)
    • ►  lip 2022 (6)
    • ►  cze 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (3)
    • ►  mar 2022 (5)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (2)
  • ▼  2021 (38)
    • ►  gru 2021 (2)
    • ►  lis 2021 (4)
    • ►  paź 2021 (3)
    • ►  wrz 2021 (3)
    • ►  sie 2021 (4)
    • ►  lip 2021 (4)
    • ►  cze 2021 (1)
    • ►  maj 2021 (2)
    • ►  kwi 2021 (2)
    • ►  mar 2021 (2)
    • ►  lut 2021 (6)
    • ▼  sty 2021 (5)
      • "Nie opuszczaj mnie" - Kazuo Ishiguro
      • "Nowy wspaniały świat"- Aldous Huxley
      • "Magnus Chase i Bogowie Asgardu. Statek umarłych"-...
      • Podsumowanie grudnia (i roku) 2020
      • "Wilk stepowy"- Hermann Hesse
  • ►  2020 (49)
    • ►  gru 2020 (3)
    • ►  lis 2020 (2)
    • ►  paź 2020 (4)
    • ►  wrz 2020 (4)
    • ►  sie 2020 (6)
    • ►  lip 2020 (5)
    • ►  cze 2020 (3)
    • ►  maj 2020 (2)
    • ►  kwi 2020 (5)
    • ►  mar 2020 (5)
    • ►  lut 2020 (6)
    • ►  sty 2020 (4)
  • ►  2019 (66)
    • ►  gru 2019 (6)
    • ►  lis 2019 (4)
    • ►  paź 2019 (5)
    • ►  wrz 2019 (9)
    • ►  sie 2019 (9)
    • ►  lip 2019 (6)
    • ►  cze 2019 (5)
    • ►  maj 2019 (6)
    • ►  kwi 2019 (2)
    • ►  mar 2019 (3)
    • ►  lut 2019 (5)
    • ►  sty 2019 (6)
  • ►  2018 (59)
    • ►  gru 2018 (5)
    • ►  lis 2018 (5)
    • ►  paź 2018 (7)
    • ►  wrz 2018 (9)
    • ►  sie 2018 (7)
    • ►  lip 2018 (3)
    • ►  cze 2018 (8)
    • ►  maj 2018 (2)
    • ►  kwi 2018 (2)
    • ►  mar 2018 (3)
    • ►  lut 2018 (3)
    • ►  sty 2018 (5)
  • ►  2017 (5)
    • ►  gru 2017 (4)
    • ►  lis 2017 (1)

Polecany post

Podsumowanie okresu styczeń-maj 2025 i plany na czerwiec

Napisz do mnie w sprawie recenzji/artykułu/wywiadu :)

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Etykiety

Japonia (13) King (3) Murakami (6) PLOTKARA (3) Zafon (5) anime (3) arabia (1) autobiografia (5) baśnie (22) dla nastolatków (23) drama (5) fantasy (64) historyczne (32) holocaust (1) klasyk (22) klasyka dla nastolatków (11) klasyka dziecięca (2) komedia- czarny humor (12) kultura słowiańska (5) medyczne (5) mit (3) miłość (38) obyczajowe (115) podsumowanie (74) postapo (23) psychologia (30) psychologiczne (47) romans (53) science-fiction (23) stosik książkowy (29) sztuka (4) tag (2) thiller (26) thriller (14) wojna (9) współczesność (100) zapowiedz (27) zwierzęta (3) świat komiksu (1) święta (5)

Prawa Autorskie

Zabraniam kopiowania MOICH tekstów i zdjęć bez uprzedniego zezwolenia.

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych za kradzież tekstów, czy zdjęć bez upoważnienia autora przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 2-ch i/grzywnę.

Bardzo proszę o uszanowanie mojej pracy.

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Z Dziennika Książkoholiczki. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.