Niebo nad jej głową to kolejna pozycja autorstwa Klaudii Bianek, która absolutnie mnie urzekła. Mimo tak długiej znajomości z twórczością tej Autorki, jej książki nie przestają mnie poruszać, a ich prosty i jasny przekaz sprawia, że do każdej z nich podchodzę z olbrzymim entuzjazmem. Historia zaprezentowana w Niebo nad jej głową to kolejny przykład trudnych sytuacji, z których główni bohaterowie usiłują wybrnąć i pomimo tego wciąż powtarzalnego schematu w wykonaniu Klaudii Bianek spisywane przez nią dzieje jej postaci nadal potrafią zaskakiwać.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Blanka ukończyła osiemnaście lat i opuściła sierociniec, w którym dotychczas się wychowywała. Postanowiła spalić za sobą mosty i rozpocząć zupełnie nowe życie nad sopockim morzem, gdzie otrzymała pracę w jednym z najbardziej ekskluzywnych klubów nocnych, Spaceship. Jej naturalna uroda przyciąga spojrzenia pracujących tam barmanów, w tym Adriana. Choć regulamin pracy surowo tego zabrania, obydwoje zakochują się w sobie. Wówczas znienawidzona przeszłość dziewczyny znów daje o sobie znać, a jej dawne lęki stają się rzeczywistością.

Tak jak w przypadku poprzednich książek tej Autorki, nie potrzebowałam zbyt wiele czasu, aby dać się pochłonąć jej urokowi i letniemu klimatowi sopockiego morza, który w jest w tej części bardzo obecny. Dzięki temu zresztą mogłam bardziej wczuć się w wakacyjny morski klimat i poczuć go poprzez obcowanie z literaturą. Choć Bianek zasadniczo nic w swoim pisarskim stylu nie zmieniła, po tak obfitym zanurzeniu się w jej twórczość, wyrobiłam już sobie o nim pewną opinię i jeszcze mocniej doświadczyłam surowego piękna prostej prozy. W piórze Bianek to umiejętność oddziaływania i wzbudzenia w Czytelniku określonych emocji sprawia, że jej książki są przeze mnie tak chętnie czytane, a przez to tak bardzo cenne mojemu sercu.

Pod względem fabularnym historia Blanki i Adriana ma w sobie nutę tajemniczego i zakazanego romansu, jednak w momencie, gdy na jaw wychodzą problemy z przeszłości ich obojga, całość zyskuje nieco mroczniejszy wymiar. Choć początkowe rozdziały powieści tchną zapowiedzią "nowego początku" dla Blanki i jej nowej przyszłości, znałam już styl Bianek na tyle dobrze, aby wiedzieć, że w pewnym momencie na pewno będzie chciała zaskoczyć mnie jakimś wzruszającym momentem. I tak się też stało, niemniej ta schematyczność widoczna już we wcześniejszych powieściach wcale nie przeszkadza, gdyż każdy jej bohater napotyka na swojej drodze inne trudności. W zasadzie nietrudno jest dać się pochłonąć temu uroczemu klimatowi, gdzie pośród upalnego lata kwitnie romantyczne uczucie, a w niemal każdym rozdziale pada tytuł piosenki idealnie pasującej do danego wydarzenia w fabule. Nadmorski spocki klimat to powiew świeżości wśród jej dotychczasowych powieści, co nie tylko przydaje fabule lekkości, ale też pozwala znakomicie się przy lekturze odprężyć, a to czyni ją lekturą wprost wymarzoną na wakacje!

Na rozwój akcji tak jak w przypadku fabuły nie potrzeba było długo czekać. I choć na pozór lekka atmosfera tej obyczajówki wciąż gra pierwsze skrzypce, to skrywana i nie mniej traumatyczna przeszłość bohaterki jest stale wyczuwalna w tle, co pozwala usytuować tę pozycję jako obyczajową z elementami psychologii. W przypadku Niebo nad jej głową nie chodzi bynajmniej o doszukiwanie się i nadmierną analizę tego, co przydarzyło się Blance, ile o to jak traumatyczne przeżycia wpłynęły na jej obecną sytuację i romans z Adrianem. Ten element oczekiwania na to, co w kolejnym rozdziale się wydarzy, narastające pragnienie poznania historii Blanki towarzyszą Czytelnikowi już od pierwszych stron, a niemożność ich poznania "uwiera" tak samego Adriana, jak i odbiorcę książki. Bianek zawarła tam niemal wszystko to, co najlepsze w jej poprzednich powieściach: lekkość i skrywaną tajemnicę, romantyczne i do tego zakazane uczucie, ciepło i wzruszenie, jakie ogarnia Czytelnika, a nader to niepowtarzalny letni klimat, jaki tworzy akcja umieszczona w Spocie. To wszystko sprawia, że przy lekturze Niebo nad jej głową zdecydowanie nie sposób się nudzić i nie pokochać tej wspaniałej historii dwójki bohaterów.

Klimat tej książki przesycony jest atmosferą lata, co ułatwia wczucie się w wakacyjną porę. Nadanie niniejszej pozycji lekkości za sprawą letniej pory ubogacają dodatkowo typowo wakacyjne "rekwizyty", takie jak mewa śmieszka, gofry, lody i spocka plaża, które pozawalają na niemal dosłowne przeniesienie się nad polskie Morze Bałtyckie. A skrywana przez Blankę tajemnica dodaje dreszczyku emocji i pozawala na zbudowanie napięcia, przez które Czytelnik z zapartym tchem przewraca jej kolejne strony.

O stylu pisarskim Bianek wspominałam na blogu już wielokrotnie podczas recenzji książek jej autorstwa. I w tym przypadku, tak jak pisałam na początku recenzji, nic za bardzo się nie zmieniło. Autorka nadal lubuje się w prostym i przyjemnym stylu, co w przypadku wielu książek z jej literackiego dorobku jest zdecydowanie na plus. Jej styl to lekki język, za to bogatszy w treść za sprawą chwytów emocjonalnych stosowanych w wątkach fabularnych. Polska pisarka zdecydowanie nie dąży bowiem do tego, aby "kupić" Czytelnika za pomocą pięknych słów i wyrafinowanych zdobień w postaci licznych epitetów. Tym, za co pokochałam prozę Bianek, jest jej umiejętność niezwykłego odwzorowania rzeczywistego świata, ale przetwarzanego poprzez pryzmat uczuć bohaterów i ich doświadczeń. To wszystko sprawia, że książki Klaudii Bianek wypełnione są ciepłem i idealnie rozgrzewają w mroźne wieczory lub też znakomicie relaksują latem.

Bohaterowie to kolejny olbrzymi walor nie tylko w przypadku tej konkretnej książki, ale i całej twórczości Bianek. Na olbrzymi plus zasługuje wyposażenie każdego z nich w indywidualne cechy osobowości oraz odmienne doświadczenia życiowe, co nadaje ich kreacji autentyczności. Postacie nie są przerysowane, a na ich charakter często rzutuje traumatyczna przeszłość lub bolesne doświadczenie. Nie inaczej jest w tym przypadku. Blanka to dziewczyna przede wszystkim praktyczna, mocno doświadczona przez los i starająca nie rzucać się w oczy, a jedynie jak najsumienniej spełniać się jako kelnerka. Jej trauma uniemożliwia jej pozostawienie za sobą przyszłości i tworzenie przyjacielskich, bliskich relacji, czemu ona uparcie się przeciwstawia. I szczerze mówiąc, za ten właśnie upór ją pokochałam, za jej nadzieję na "lepsze jutro" i pragnienie zmiany samej siebie. Względem głównego bohatera męskiego miałam dość mieszane odczucia, z jednej strony nie potrafiłam nie lubić tej jego romantycznej strony, a z drugiej nie za bardzo wiedziałam, jak się ustosunkować do jego tajemniczej natury. Niemniej jednak, są to postacie, które wzajemnie się uzupełniają - kolejny aspekt częsty w prozie Bianek - co niejednokrotnie sprawiało, że uśmiechałam się ciepło czekając na rozwój ich romantycznej relacji.

Podsumowując, Niebo nad jej głową stanowi świetny przykład dobrej prozy, idealnej na wakacyjny klimat, a już zwłaszcza, gdy nie mieszka się nad morzem. Z dorobku literackiego Bianek nadal zostało kilka pozycji, które znajdują się na mojej liście "do przeczytania", dlatego też nie mogę doczekać się chwili, gdy sięgnę po któryś z tytułów. I jak zawsze - mam nadzieję, że podczas kolejnego spotkania także - ich prostota mnie poruszy.

Niebo nad jej głową to lekka i świeża powieść osadzona wokół letniego, sopockiego klimatu, która z pewnością spodoba się tym Czytelnikom, którzy szukają w literaturze chwili wytchnienia, zwłaszcza podczas pracy w upalne lipcowe dni. To powieść wprost idealna dla studentów lubujących się w klimatach New Adult, którzy szukają dobrej książki z motywem młodych dorosłych i wakacyjnej miłości w tle. Miłośnikom prozy Klaudii Bianek nie muszę już niczego tłumaczyć, sięgnijcie po tą książkę i zobaczcie sami!

Moja ocena: 9/10. :)

1 komentarz:

  1. Muszę przyznać, że nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale twój opis tej książki skusił mnie aby przeczytać choćby tę jedną.

    OdpowiedzUsuń