Z Dziennika Książkoholiczki

Strony

  • Strona główna
  • O mnie
  • KSIĄŻKI
  • Kącik serialowy
  • ZESTAWIENIA
  • Kontakt i Współpraca

24 listopada

"Joyland"- Stephen King


data wydania: 6 czerwca 2013r.
liczba stron: 336
kategoria: literatura amerykańska, grozy,lunapark, King
język: polski 

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:



Z twórczością Kinga miałam do czynienia może nie po raz pierwszy (opowiadanie "Laurie" było moją pierwszą książką Kinga, jaką przeczytałam), ale był to pierwszy raz, kiedy sięgnęłam po książkę, która wpisuje się w kanon powieści mistrza grozy. Zwykle nie sięgam po literaturę tegoż gatunku, a jeśli już,to bardzo rzadko. Pomyślałam więc, że nadszedł czas, aby lepiej przyjrzeć się dorobkowi Kinga, bądź co bądź, zasłynął on przede wszystkim za literaturę grozy.  Mój wybór padł na "Joyland" i przyznam, że jestem zachwycona tą powieścią!


"Devin Jones, student college’u, zatrudnia się na okres wakacji w lunaparku, by zapomnieć o dziewczynie, która złamała mu serce. Tam jednak zmuszony jest zmierzyć się z czymś dużo straszniejszym: brutalnym morderstwem sprzed lat, losem umierającego dziecka i mrocznymi prawdami o życiu – i tym, co po nim następuje. Wszystko to sprawi, że jego świat już nigdy nie będzie taki sam..."
-Lubimy Czytać



Devin Jones, młody student na okres wakacji zatrudnia się w miejscowym lunaparku, aby uleczyć złamane serce. Niespodziewa się jednak, że pozornie cudowny i radosny Joyland skrywa dosyć krwawą historię, tajemnicze morderstwo i brak podejrzanych. Mimo, że ta sprawa została zapomniana, duch dziewczyny nawiedza miejscowy dom strachu, a jej morderca wciąż jest na wolności. Devin podejmuje się niełatwego zadania, zamierza dowiedzieć się, kto zabił piękną Lindę Gray.

Fabuła tej powieści kręci się wokół lunaparku o nazwie Joyland, gdzie doszło do morderstwa Lindy Gray. A sprawca nie został odnaleziony. Devin Jones stawia sobie za cel spotkanie ducha Lindy Gray oraz złapanie mordercy. King stopniowo serwuje Czytelnikowi coraz to nowsze informacje, pozwalając mu wysnuć włąsne domysły.Oprócz tego poznajemy relacje Devina z innymi pracownikami lunaparku i przyjaciółmi. Za kulisami wspaniałej sceny toczy się życie dwudziestojednolatka, który próbuje sam się utrzymać i nawiązuje nowe przyjaźnie. Bohater spotyka wielu niezwykłych ludzi, przez to tez książka nabiera zupełnie innego charakteru. 

King posiada niezwykłą umiejętność budowania napięcia literackiego. Nie chodzi tu nawet o zapał do czytania, czy nerwowe przewracanie stron spowodowane nagłym rozlewem krwi.  Pomimo tego, że akcja jest nieco stonowana, to wrażenie ciągłego napięcia-przyjemnego dreszczu i ekscytacji jest jak najbardziej obecne. Nieszczęście wisi nad głównym bohaterem od samego początku książki i chociaż w gruncie rzeczy jest to z góry do przewidzenia, to wcale nie odbiera przyjemności z czytania tej powieści. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej zachęca do jej przeczytania. Muszę przyznać, że czytając "Joyland" nie było ani jednej chwili, którą określiłabym jako nudną. Niewątpliwie King posiada zdolność manipulowania czytelnikiem i tak umiejętnie prowadzi historię do jej zakończenia, pozostawiając czytelnika (mnie) w stanie ciągłej ekscytacji. Autor poprowadził akcję w sposób tak lekki, a jednocześnie pełen napięcia, że nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do ostatniej strony...  Czytanie "Joylandu" kojarzyło mi się z Gabinetem Luster, gdzie z każdego kolejnego odbicia twarz oglądającego robi się coraz śmieszniejsza bądź bardziej przerażająca. Taki Gabinet jest pełen niespodzianek i podobnie jest z "Joylandem"- każdy kolejny rozdział coraz bardziej zaskakuje i czaruje.

"Ludzie uważają, że pierwsza miłość jest piękna i nigdy nie piękniejsza niż w momencie, kiedy ta pierwsza więź się zrywa. A jednak to pierwsze złamane serce zawsze boli najbardziej, goi się najwolniej i pozostawia najbardziej widoczną bliznę."

Jestem przekonana, że jedną z największych zalet tej powieści będzie wszechobecny realizm magiczny i nie mam tu na myśli kreacji samego lunaparku. King w sposób niezwykły kreuje świat przedstawiony. Obok realistycznych postaci, występują duchy oraz ich "łączniki", czyli ludzie zwani medium. Jeśli dodać do tego nawiedzony lunapark i studenta ze złamanym sercem, to wychodzi coś naprawdę niezwykłego, istna mieszanka wszystkiego, co kocham w takich książkach. Ta kreacja świata przedstawionego znacznie różni się od tej pokazywanej w horrorach Kinga- nie ma ona przerażać Czytelnika. Przyznam, że ten aspekt kreacji świata przedstawionego nieco mnie zaskoczył, nie przerażał, ale po mistrzowsku trzymał w napięciu. Myślę, że z tego względu powieść Kinga można by sklasyfikować bardziej jako thiller z elementami fantasy niż jako horror sam w sobie. Jednak to jest właśnie zaleta tej książki.

Styl autora jest przede wszystkim prosty, jednak uwydatnia się w nim pewien kunszt literacki, zapewne przez to wszechobecne napięcie i ekscytację. Nie znajdziemy tu wzniosłych opisów przyrody czy duchowych mistycznych doznań. Raczej  w dużej mierze monolog studenta, który topi swój smutek poświęcając się pracy w lunaparku i próbującego zapomnieć o kobiecie, która złamała mu serce. Narracja to pierwszoosobowa w czasie przeszłym, gdyż w chwili, kiedy Devin opowiada tę historię, ma już 60 lat. Dzięki temu, oprócz jego retrospekcji z lata 1973 roku, kiedy pracował w lunaparku, Czytelnik dowiaduje się również co stało się później. Zdania zawierające wstawki z lat późniejszych są porozrzucane po książce, bez ładu i składu, ale przez to powieść ma charakter pamiętnika, co jest kolejnym jej atutem. Autor zasypał czytelnika nadmierną wręcz ilością wulgaryzmów, jednak przyznam że bez nich ta powieść nie byłaby tym, czym jest. One po prostu tam pasują, w końcu to historia młodego studenta, któremu brak jeszcze oglądy słownej. Można nawet powiedzieć, że ubogacają i ubarwiają język tej książki.

"Nie mogę pojąć, dlaczego ludzie posługują się religią, żeby krzywdzić się nawzajem, kiedy i bez tego na świecie jest tyle bólu, a religia ma podnosić na duchu..."

Stephan King w swojej powieści przedstawił niezwykle barwną paletę postaci. Postaci realistycznych, a jednocześnie bardzo nietuzinkowych. Nie mamy tu do czynienia tylko i wyłącznie z ludźmi, lecz z echami przeszłości-duchem Lindy Gray, tajemniczym mordercą, całą niezwykłą ekipą lunaparku, osobami, które potrafią komunikować się z duchami tzw. medium, a nader to niezwykle zabawnym psem Howie, główną atrakcją lunaparku. King wyposażył postacie w bardzo złożone charaktery nadając im tym samym głębię i podkreślając kontrasty między nimi. Kreacja tak wielu niesamowitych postaci i w dodatku wyposażenie ich w całkowicie odmienne charaktery sprawiło, że ja absolutnie pokochałam ich wszystkich! I gdybym miała wybrać jedna ulubioną postać i opisać ją, tak jak to zwykle robię, byłoby to po prostu niemożliwe. Naprawdę mocno zżyłam się z tymi postaciami i każdej z nich życzyłabym szczęśliwego zakończenia, lecz niestety nie wszystkim bohaterom było to dane.

 "Mogę wam tylko powiedzieć to, co sami wiecie: niektóre dni to skarb. Nie ma ich wiele, ale sądzę, że w życiu każdego jest takich kilka. ...życie nie zawsze jest ustawioną grą. Czasem nagrody są prawdziwe. Czasem są cenne."

Kolejną niezwykle ciekawą rzeczą przedstawioną w książce, na którą zwróciłam uwagę nieco później jest motyw śmierci i przemijania. Autor w sposób symboliczny przedstawił znaną powszechnie ideę tego, co każdego młodego człowieka przeraża, śmierć i przemijanie. To dwie rzeczy, których w gruncie rzeczy każdy człowiek się boi. King za pomocą symboli ukazał, że niezależnie od tego, czy tego chcemy czy nie, kiedyś wszystko przeminie. Lunapark stojący na skraju upadku, tajemnicza śmierć Lindy Gray, czy wspomnienia Devina, o których opowiada będąc już na skraju śmierci, mając 60 lat. To tylko niektóre przykłady, które mają uświadomić Czytelnikowi, że życie toczy się tylko raz i warto czerpać z niego pełnymi garściami. Autor pokazał również, że gdy ma się te 20 lat śmierć jest pojęciem bardzo abstrakcyjnym, gdyz młodemu człowiekowi wydaje się, że ma przed sobą jeszcze całe życie i czerpie z niego pełnymi garściami. Jednakże wiek 20 lat to w Ameryce symboliczna data wejścia w dorosłość. Przybywa więc obowiązków, to również niezwykły czas życia studenckiego. Wówczas młody człowiek uczy się doświadczać życia takiego, jakim ono jest, gdzie jest miejsce na naukę, czas wolny i obowiązki. To przesłanie książki Kinga jest bardzo adekwatne do obecnych czasów. Uważam, że autor bardzo sprawnie przedstawił je w swojej książce i pośród samych zalet tej książki, ta również ma swoje miejsce.

"Joyland" to książka, która ma całe mnóstwo zalet i wspaniałych bohaterów. Naprawdę świetnie się bawiłam czytając tę pozycję. Dawno nie czytałam tak dobrej książki, która trzymała  mnie w napięciu od początku lektury do jej końca. Niewątpliwie z przyjemnością sięgnę po inne dzieła z dorobku Kinga.


Jeśli szukacie książki, którą czyta się lekko i szybko, czując przy tym przyjemny dreszczyk emocji to "Joyland" oferuje Wam to w 100%. Na jesienne chłodne i mroczne listopadowe wieczory, ta lektura będzie świetną odskocznią od codziennych problemów. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji,by zapoznać się z twórczością Kinga, to "Joyland" jest pozycją idealną na rozpoczęcie tej przygody!

Polecam, bo naprawdę warto!
Moja ocena: 10/10. :)









Czytaj dalej »
on 24 listopada 4
Podziel się!
Etykiety
King, thiller
Nowsze posty
Starsze posty

20 listopada

"Żniwiarz. Pusta Noc"- Paulina Hendel


Ci, którzy są ze mną na tyle długo wiedzą już, że najczęściej czytanym przeze mnie gatunkiem jest fantasy. Dlatego też w natłoku pozytywnych i na przemian negatywnych opinii o serii "Żniwiarz" zdecydowałam się sięgnąć po tę lekturę. Odkąd moja miłość do słowiańskich baśni zaczęła kwitnąć, nie mogłam przejść obojętnie obok wizji słowiańskich legend i mitów, jaką oferował "Żniwiarz" Pauliny Hendel. Szczerze powiedziawszy mam dosyć mieszane uczucia, co do tej pozycji, bowiem wywołała ona u mnie sporo zarówno pozytywnych jak i negatywnych odczuć. Pomimo tej istnej mieszanki uczuć, jakie przelewały się przez mnie gdy czytałam tą powieść to jednak nie uważam, że przeczytanie "Pustej Nocy" było tak do końca czasem zmarnowanym.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Magda z pozoru zwyczajna dwudziestolatka prowadzi względnie normalne życie, pracując w rodzinnej księgarni. Jednak Magda nie jest zwyczajną dziewczyną, ale w rodzinie Wojnów normalność to pojecie względne. Dziewczyna  zamiast spotykać się z rówieśnikami w wolnych chwilach tropi potwory z słowiańskich wierzeń. W ten sposób stara się pomagać wujkowi Feliksowi, ponad stuletniemu żniwiarzowi, który na kilometr odstrasza wszystkich chłopaków Magdy. Rutynowe dni Magdy mijają względnie spokojnie, do czasu pojawienia się Mateusza, z którym to dziewczynę zaczyna łączyć rodzące się powoli uczucie.
Na samym początku warto zwrócić uwagę, na to w jak kreatywny sposób autorka wykorzystała wierzenia słowiańskie w tej książce i jak zgrabnie połączyła wątki fantastyczne z realistycznymi wydarzeniami. Wzajemne przeplatanie się tych wątków było zdecydowanie na duży plus. Bardzo podobało mi się to, w jaki sposób Magda potrafi pogodzić ze sobą życie zwyczajnej dziewczyny i pasjonatki mitycznych stworów.

Jednak Hendel potraktowała słowiańskie wierzenia w sposób całkowicie odmienny od tego z czym zetknęłam się do tej pory. Przedstawiła je bowiem w sposób bardzo negatywny i krzywdzący. Jeśli pamiętacie jakiś czas temu na blogu zamieściłam recenzję z serii "Kwiat paproci" Katarzyny Bereniki Miszczuk. I o tyle o ile w "Kwiecie..." wierzenia te były traktowane jako coś oczywistego i powszechnego w tamtejszym społeczeństwie, tak tutaj świat słowiańskich stworzeń został całkowicie wyparty ze świadomości niemal całego społeczeństwa i tylko nieliczni wiedzą, że te stwory naprawdę istnieją. Ten brak świadomości ludzkiej o istnieniu słowiańskich stworów nieco psuł mi przyjemność z czytania tej powieści. Równie słabe było zarysowanie konkretnych stworów, przez co ogólne wrażenie było dosyć nijakie i bezbarwne, w ogóle nie czuć było tego słowiańskiego klimatu mitologii, na co tak bardzo liczyłam. Przykre było to, że autorka potraktowała te wierzenia tak po macoszemu i negatywnie, ponieważ ja spodziewałam się zgoła innego ich przedstawienia, zwłaszcza, że pojawiające się znikąd słowiańskie stwory stanowią tak naprawdę główną oś fabuły, a co za tym idzie, fundamenty tej powieści.

"Nadię zawsze to bawiło. Kiedyś najróżniejsze stwory i potwory stanowiły wyjaśnienie niemal każdego zjawiska atmosferycznego czy zachodzącego w ludzkim ciele. Dziś z kolei chcieli wszystko udowadniać nauką - a tak się po prostu nie dało!"

Pomijając wątki fantastyczne, fabuła w dużej mierze jest poświęcona relacjom Magdy z rodzicami, wujkiem Feliksem i nowym znajomym-Mateuszem. Relacje głównej bohaterki z bliskimi jej osobami zostały ukazane w sposób ciepły  i realistyczny. Dlatego czytając tę powieść chwilami miałam wrażenie, jakbym miała w ręku dobry kawał powieści obyczajowej, co uważam jest na plus. Rozwijająca się relacja Magdy i Mateusza była właściwie z góry do przewidzenia, jednak bardzo spodobało mi się, jak autorka przedstawiła ten wątek. Uczucie Magdy i Mateusza rozwijało się stopniowo, pojawiła się przyjaźń i zaufanie, a następnie dopiero miłość. Bardzo spodobało mi się, że autorka  rozwinęła ten watek w sposób subtelny i delikatny, przez co dało się dostrzec jak kruchą formą jest miłość.

O tyle o ile fabuła była dosyć dopracowana, to jednak jeszcze gorzej było z akcją, która została stonowana do bólu na potęgę.  Przyznam, że czytając te książkę, która w dużej mierze poświęcona jest tej bardziej realistycznej sferze życia, czy choćby opisy  walk Magdy i Feliksa ze zmorą, czy tajemniczym jeźdźcem nie czułam absolutnie żadnego napięcia ani dreszczyku emocji. Owszem raz czy dwa poczułam lekkie ukłucie (mówiące: Oho! Coś się będzie działo!), to jednak przez większą część książki po prostu się nudziłam i starałam się jakoś dobrnąć do końca. Jak się okazało, słusznie, ponieważ autorka nagle postanowiła dodać powieści potężną dawkę energii. Akcja została poprowadzona w sposób tak nużący, że przez 3/4 książki czytając  starałam się znaleźć cokolwiek interesującego w tej książce, żeby nie umrzeć z nudów, to jednak pod koniec czytałam z wielkim zainteresowaniem! Ucieszyłam się, że coś w tej powieści nareszcie się dzieje, bo był to dokładnie taki poziom adrenaliny, jaki spodziewałam się zastać na początku książki.

"Ale dopiero potem nauczył się, że człowiek z pewnym siebie uśmieszkiem na twarzy może iść przez życie równie pewnym krokiem."

Styl pisarski Pauliny Handel może nie zdobył by Oscara, ale jednak trzeba przyznać, że określenie "lekkie pióro "zdecydowanie tutaj pasuje. Dzięki temu, pomimo tak okropnie nużącej akcji, książkę da się"przeboleć" bez większego wysiłku.  "Pustą Noc" zdecydowanie czyta się pod tym względem lekko i szybko. I jedyne, co mam do zarzucenia to brak tłumaczenia łacińskich zwrotów, które w tej książce pojawiają się na tyle często, że uważam, że autorka powinna pokusić się o choćby drobną wzmiankę o nich. Kolejną rzeczą, do której mogłabym się przeczepić , to humor tej powieści zaprezentowany został na raczej niskim poziomie, co spowodowało, że powieść została jakby obdarta z wszelkich radosnych emocji i odczuć.

"Pusta Noc" prezentuje szeroką paletę postaci, z czego jednak tylko dwie, może trzy zostały na tyle wykreowane by można było o nich mówić jako o postaciach pierwszoplanowych. Tym, co mnie chyba najbardziej irytowało w postępowaniu bohaterów tej książki jest uderzająca wręcz naiwność, "czepianie się" o najbardziej trywialne szczegóły, a nader to rażąca wręcz nielogiczność w postępowaniu, kiedy ma się na myśli dorosłych ludzi, w tym ponad stuletniego żniwiarza! Magda to tryskająca wiecznym optymizmem dwudziestolatka, jej odwaga w obliczu zagrożenia była naprawdę godna podziwu, ale to właściwie tyle dobrego, co można by o niej powiedzieć. Jej uderzająca wręcz naiwność i niekiedy niekontrolowany wybuch emocjonalny były nieco, jeśli nie strasznie irytujące. Mimo tego, że jej zachowanie było w gruncie rzeczy bezmyślne, a jej postępowanie wielce nielogiczne, jakoś nie potrafiłam jej nie polubić. Bohaterem, którego w tej książce jest stosunkowo mało, aczkolwiek może to dlatego stał się moim ulubionym jest lekarz Waldemar leczący niemal za darmo i pracujący na czarno. Polubiłam go za wybuchową mieszankę charakteru, jego opryskliwość w połączeniu z bezinteresowną naturą lekarza dała naprawdę świetny rezultat!

"Podziwiam cię, że wiedząc o tym wszystkim, potrafisz wieść jeszcze normalne życie."

Niewątpliwie zaletą tej książki- chyba jedyną, do której nie mogłabym się przyczepić- jest piękna okładka! Świetnie dopasowane motywy kolorystyczne- granat i żółć, które świetnie się ze sobą komponują i zwiastują ucztę słowiańskiej mitologii, co jednak w moim przypadku okazało się niewypałem. Jednak przyznaję, okładka jest po prostu przepiękna!

"Żniwiarz Psuta Noc" to powieść, w której pomimo wielu, wielu wad udało mi się dostrzec kilka zalet. Przyznam, że jakoś nie potrafię żałować, że sięgnęłam po tę powieść, ponieważ było to coś z grubsza odmiennego, rodzaj fantastyki z jakim do tej pory jeszcze się nie zetknęłam - a przynajmniej z takim jej przedstawieniem.
Tak, pomimo tych licznych wad "Pusta Noc" to powieść świeża, rzucająca świeże spojrzenie na nowe perspektywy. Można się przy niej trochę ponudzić, to dobra książka, którą można czytać "dla zabicia czasu" bez większego zaangażowania się w fabułę. Myślę, że będzie to dobra powieść dla tych, którzy szukają czegoś lekkiego, odprężającego, czegoś co szybko się czyta.

Moja ocena:4,5/10 :)



Czytaj dalej »
on 20 listopada 1
Podziel się!
Etykiety
kultura słowiańska, miłość, obyczajowe, romans, science-fiction
Nowsze posty
Starsze posty

10 listopada

"Tusz"- Alice Broadway


tytuł oryginału: Ink
data wydania: 3 października 2018 rok
liczba stron: 372
kategoria: fantasy, tajemnica, utopia
język: polski 

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:


"Tusz" był takim moim prezentem na 1 urodziny bloga. Książkę zakupiłam na tegorocznych Krakowskich Targach Książki. Na Targi przyszłam z zamiarem kupienia książki, która mnie oczaruje, porwie, przyciągnie wzrok i wzbudzi zainteresowanie. Kiedy już w końcu dotarłam na stoisko Czwartej Strony, zmęczona po jak dotąd bezowocnych poszukiwaniach, mój wzrok padł właśnie na "Tusz", pięknie zdobioną, mieniącą się w świetle okładkę. Moje zainteresowanie wzbudził opis, dlatego zdecydowałam się na kupno tej książki. I... przyznam otwarcie: lepiej nie mogłam trafić! Połknęłam "Tusz" w zaledwie 3 dni, podczas długiego weekendu i mówiąc szczerze, naprawdę dawno nie miałam do czynienia z tak cudowną książką! Zapraszam na recenzję przecudownej książki jaką jest "Tusz" Alice Broadway!


 "Każde zachowanie, każdy uczynek, każda ważna chwila zostawia ślad na Twojej skórze. Leora jest przekonana, że jej zmarły ojciec powinien zostać zapamiętany na zawsze. Wie, że zasługuje on, aby wszystkie jego tatuaże zostały usunięte i przekształcone w księgę skóry jako dowód dobrego życia, jakie wiódł. Jednak kiedy odkrywa, że jego tusz zmieniono, a księga jest niekompletna, zaczyna się zastanawiać, czy tak naprawdę kiedykolwiek go znała."
-LubimyCzytać

"Gdy zrobiono mi pierwszy tatuaż, byłam starsza niż wszyscy  moi znajomi ."

Na początek przyznam otwarcie "Tusz" pozbawiony jest jakichkolwiek niedociągnięć i absolutnie nie mogę powiedzieć, że coś mi się w tej książce nie podobało- wszystko było po prostu cudownie!  Miałam pewne obawy, czy ta książka faktycznie mi się spodoba, ale okazało się, że moje obawy były zupełnie zbędne- Broadway celnie trafiła w mój gust czytelniczy, tworząc powieść, jakiej dawno nie miałam okazji przeczytać. 

Fabuła książki w dużej mierze skupia się wokół wyborów, jakie podejmuje główna bohaterka, Leora. Jej życie legło w gruzach po śmierci ukochanego ojca.Wkrótce ma się odbyć sąd jego duszy, a dziewczyna, choć przekonana, że zmarły ojciec był najlepszym człowiekiem jakiego znała, martwi się ceremonią. Odkrywa sekret, który obraca w niwecz, wszystko to, w co do tej pory wierzyła. Jego księga skóry zostaje zmieniona, a tusz wymazany. Leora stawia sobie pytanie, czy jej ojciec faktycznie był tym, za kogo go uważała. Jakby tego było mało, dziewczynę czekają egzaminy, które mają zdecydować o dalszej drodze życiowej i pracy. Tak skonstruowana przez Broadway fabuła może nie trzymała w ciągłym napięciu, aczkolwiek dało się odczuć pewną dozę niepokoju i tajemnicy.Autorka subtelnie połączyła wątki obyczajowe i tajemnice, tworząc powieść, w której Czytelnik stawia sobie pytania o moralność człowieka oraz o faktyczny podział dobra i zła.

Akcja w tej książce jest stonowana, co moim zdaniem jest kolejnym atutem tej książki. Punktem zwrotnym w powieści jest ceremonia ważenia dusz, ponieważ to właśnie wtedy następuje zwrot akcji, a wszystkie tajemnice wychodzą na świtało dzienne. Bardzo się cieszę,że autorka w taki subtelny sposób poprowadziła tą akcję i skupiała się ona na czymś innym, niż zwykle w książkach z gatunku YA. Nie ma tutaj ratowania świata, walki o przetrwanie, zagrożenia życia, przynajmniej niema bezpośrednio. Skupienie na prostocie, sensu życia-egzystencji człowieka, sprawia, że w tej książce czytelnik może znaleźć coś dla siebie, co sprawia, że przy tej lekturze można się odprężyć i chłonąć poczynania głównej bohaterki delektując się czytaniem.

"Serce powinno trzymać się w środku. Nie można go chronić, jeśli komuś je oddajesz."

Tym, co w tej książce mnie absolutnie urzekło jest kreacja świata przedstawionego, która tworzy naprawdę niezwykły klimat. To uniwersum tak odmienne od tych, z którymi stykałam się do tej pory. Każde ważne wydarzenie w życiu każdego człowieka ma swoje odzwierciedlenie na jego skórze w postaci tatuażu. To świat, w którym tatuaż jest traktowany jako część osobowości, często pokrywają one całe ciało człowieka. Tatuaż stanowi formę normalności, stały element życia codziennego. Po śmierci odbywa się sąd dusz, a pokryta tatuażami skóra staje się księgą skóry, obrazującą życie danego człowieka. Tatuaże są wyznacznikiem moralności danej osoby, świadczą o tym, czy dana osoba wiodła dobre życie. Jeśli tak, jej księga skóry trafia do domu rodzinnego, gdzie bliscy mogą ją przeczytać i w ten sposób pamiętać o zmarłej, bliskiej osobie. Jeśli taka osoba popełniała złe uczyni, jej księga zostaje spalona, tym samym skazując ją na całkowite zapomnienie- wymazanie z duszy i pamięci żyjących. O tyle, o ile tatuaż jest traktowany jako coś stałego i niezmiennego, to prawdziwą sensację wzbudzają Ci, którzy nie mają tatuaży. Nazywani są nienaznaczonymi, przeklętymi. Na przestrzeni lat udało się wyplenić społeczności nienaznaczonych, aczkolwiek pojedyncze osoby pozbawione tatuaży nadal istnieją, często w ukryciu. Za pomoc, ukrywanie nienaznaczonego czeka surowa kara- taka osoba otrzyma znamię kruka, osoby zapomnianej i staje się wyrzutkiem społeczeństwa. Tak przedstawiona kreacja uniwersum była dla mnie po prostu niesamowita i nietuzinkowa, ponieważ nigdy dotąd nie spotkałam się z taką kreacją świata przedstawionego. 

Jakby tego było mało na nietuzinkowość tego świata przedstawionego składa się jeszcze jeden istotny element, ważny dla całej tej codzienności w książce. Są to bajki, legendy, przekazywane przez bajarzy. Te opowieści kryją w sobie coś, co  w zasadzie zawiera każda legenda- ziarenka prawdy. To własnie ten mały element fantastyki w tej książce najbardziej mnie urzekł i dodał tej powieści nieco innego wymiaru. Bardzo spodobało mi się, że każda legenda, której wzmianka pojawiała się w rozdziale, była następnie opowiedziana w całości. Dodało to powieści takiego swoistego uroku i magnetyzmu w stosunku do bajek, które często są tak naprawdę karykaturą życia codziennego, bądź też kryją pewien morał. To wszystko połączone w tak subtelny sposób przez autorkę sprawiło, że czytając tę książkę odczuwałam pewnego rodzaju nostalgię i bardzo, ale to bardzo przywiązałam się to tej książki. Bardzo podobało mi się zgrabne połączenie rzeczywistego świata w książce z nawiązaniem do legend i bajek w życiu codziennym tamtejszej społeczności.

"Mama raz mi powiedziała, że każdy ma jakiś sekret, który chce zatrzymać tylko dla siebie."

Bohaterką "Tuszu" jest Leora, nastolatka z zamiłowaniem do rysowania. Przyznam, że polubiłam Leorę właśnie za tę jej pasję do rysowania, ale także za jej upór w dążeniu do prawdy. Leora to dziewczyna, której życie jednego dnia stało się kłamstwem. Zachwyciła mnie realistyczność tej postaci, jej kruchość i siła w obliczu poznania prawdy. Leora to postać złożona, która dopiero uczy się przyjmować ciosy i walczyć o swoje. To dziewczyna niezwykle uczuciowa, która nie boi się wylewać łez przy najbliższych. Zachwyciła mnie jej lojalność i oddanie zmarłemu ojcu, oraz to, że w życiu kieruje się ona przede wszystkim sercem i emocjami.  Spotkałam się z negatywnymi opiniami dotyczącymi jej osoby, ale zupełnie do mnie nie przemawiały, ponieważ dla mnie Leora stała się jakby moim lustrzanym odbiciem. Ta wierna swoim ideałom tatuażystka stała się jedną z moich ulubionych postaci  w tej książce. Szczerze powiedziawszy polubiłam właściwie wszystkich bohaterów tej książki. Postacie te bardzo mnie zaintrygowały i cieszyłam się, że niemal każda z nich miała swoje pięć  minut w tym, czy innym rozdziale.

Styl Alice Broadway jest lekki, dzięki czemu książkę czyta się szybko i  można się przy tym odprężyć. Jestem po wrażeniem lekkiego i subtelnego stylu Brodway, niemal na każdej stronie widoczny jest jej kunszt pisarski, co niewątpliwie wpływa na mój bardzo pozytywny odbiór tej książki. Subtelny i lekki język, wszechobecny realizm z maleńką dozą fantastyki, to coś co stworzyć mogła tylko Broadway i muszę  przyznać, że spełniła moje oczekiwania co do tej powieści w każdym calu!

Wątek przyjaźni obecny w tej powieści jest bardzo rzadko spotykany w książkach tego typu. I rzadko zdarza się, że jest on na tyle dobrze rozwinięty, by móc go zauważyć. "Tusz" jest bardzo mocno nacechowany przyjaźnią, poczuciem więzi z bliskimi. Nie mam tu na myśli jakiejś nie wiadomo, jak wielkiej miłości w pojęciu egzystencjalnym, ale takie proste, codzienne życie,  relacje z bliskimi np. relacja Leory z matką, czy z Verity. Dzięki tej prozie życia, autorka w mocny, ale prawdziwy sposób pokazuje, jak wygląda relacja córki z matką i przyjaciółką. Skupia się na rzeczach i tematach prostych, które tak naprawdę wiele mówią o człowieku. Wątek relacji Leory miedzy rożnymi osobami, jakie pojawiały się w jej życiu został przedstawiony w sposób fenomenalny! Autorka uchwyciła istotę przyjaźni w bardzo subtelny, ale mocny sposób. 

Tak jak wspominałam na początku, książka mnie zachwyciła i uważam, że jest po prostu cudowna! "Tusz" znalazł bardzo wyjątkowe miejsce w moim sercu i przyznam, że niemal od razu po skończeniu powieści, zaczęłam czytać ją od nowa. Ta książka posiada wszystko to, co uwielbiam i czego w książkach szukam. I wiem, że lepiej po prostu nie mogłam trafić.

"Przeszłość nie musi Cię definiować Leoro. Twoje winy nie są wieczne. Odkupienie jest możliwe. Zawsze."


"Tusz" to książka wymarzona na jesienne wieczory! To powieść, w której można się zanurzyć i którą trzeba po prostu smakować. Czyta się ją lekko i płynnie, dzięki czemu można umilić sobie czas. Wielopłaszczyznowa fabuła z wieloma pobocznymi wątkami sprawia, ze każdy Czytelnik znajdzie w niej coś dla siebie! Komu polecam? Przede wszystkim miłośnikom naprawdę dobrej literatury, tym, którzy chcą się odprężyć przy lekkiej lekturze- bo, zapewniam "Tusz", to pozycja przy której nie można się nudzić!

Polecam serdecznie!
Moja ocena: 10/10.



Czytaj dalej »
on 10 listopada 3
Podziel się!
Etykiety
fantasy, psychologia, thiller, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

03 listopada

"Czas żniw"- Samantha Sahannon


tytuł oryginału: The Bone Season
data wydania: 6 listopada 2013 rok
liczba stron: 520
kategoria: fantasy, sci-fi, romans
język: polski 


NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:


O "Czasie żniw" słyszałam już kilka dobrych lat temu, ale jakoś nie potrafiłam zainteresować się tą książką na tyle, czy też jej specyficzną tematyką, aby po nią sięgnąć. Właściwie to wątpiłam czy kiedykolwiek po nią sięgnę. A tu, proszę, dosłownie sama wpadła mi w ręce. Dlatego uznałam, że nie ma co, odkładać tej książki w czasie i  wreszcie ją przeczytać. Pomimo, że objętościowo książka jest dosyć spora, to mnie przeczytanie jej zajęło jakiś tydzień. Zaskakująco szybko i lekko mi się ją czytało, choć nie mogę powiedzieć, że książka wywarła na mnie jakieś super wrażenie. Po szczegóły, zapraszam do recenzji- "Czas żniw" Samanthy Shannon!


"Rok 2059. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Pewnego dnia na skutek fatalnego splotu okoliczności zostaje przetransportowana do Oksfordu – tajemniczej kolonii karnej, której istnienie od dwustu lat utrzymywane jest w tajemnicy. Kontrolę nad nią sprawuje potężna, pochodząca z innego świata rasa Refaitów. Paige trafia pod protektorat tajemniczego Naczelnika – staje się on jej panem i trenerem, jej naturalnym wrogiem. Jeśli Paige chce odzyskać wolność, musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym została przeznaczona na śmierć."
-Lubimy Czytać


"Ten poranek płonął, moja kochana,
Gdy obudził nas październikowy świt,
Ogień łąkę trawił, jasną i słodką,
O, duchu doliny, przyjdź!
Stoję w popiołach, tam gdzie ty się błąkasz,
Gdzie Irlandia czeka wciąż na powrót twój.
Widziałem, skarbie, ten płomień na niebie
Czekam na ciebie przy zranionym drzewie,
Nad morzem serce Irlandii broczy krwią."

Przyszłość, rok 2059. W Londynie działa nielegalna siatka przestępcza, znana jako Siedem Pieczęci. Członkinią gangu jest dziewiętnastoletnia Paige Mahoney, dziewczyna, która posiada dar, dar śniącego wędrowca, co czyni ją najcenniejszą członkinią syndyktu. Umiejętność Paige jest niezwykle rzadka, dlatego dziewczyna jest cennym łupem, nie tylko dla członków innych syndyktów, lecz także dla osób z zewnątrz. Pewnego dnia Paigie zostaje porwana, trafia do specjalnej koloni karnej Szeolu 1. Jej istnienie jest utrzymywane w tajemnicy od ponad dwóch tysięcy lat. Paige trafia pod kuratelę jednego z najbardziej cenionych dowódców koloni, Arcturusa Mesarthima, znanego pod imieniem Naczelnik. Naczelnik ma za zadanie przygotować Paige do niebezpieczeństw, które na nią czekają. Jednak problem polega na tym, że Naczelnik nie jet człowiekiem, a przedstawicielem rasy Refiatów, co czyni go naturalnym wrogiem ludzkości. Jeśli Paige chce przetrwać musi nauczyć się dostrzegać w nim sprzymierzeńca.

Fabuła książki ma kilka odgałęzień, pobocznych wątków, które łączy ze sobą Paige, główna bohaterka. Główną osią fabuły jest przede wszystkim przemiana głównej bohaterki, odkrycie swojej niezależności wobec innych i prawa do decydowania o sobie samej. Dziewiętnastolatka, która nigdzie nie może poczuć się bezpieczna z powodu swojego daru. Istnienie jasnowidzów jest równoznaczne z przewinieniem takim jak morderstwo, czy szpiegostwo, dlatego wszystkie ślady jasnowidzenia są traktowane jako przejaw buntu społeczeństwa wobec państwa. A jasnowidze są... usuwani.  W takiej sytuacji znalazła się Paige. Gdy w samoobronie własnej zabiła podstrażnika, który wyczuł jej dar, została uprowadzona i przewieziona do koloni karnej. Shannon strasznie dużo miejsca  poświeciła temu,jak działa kolonia karna Szeolu Pierwszego, prowadzonej tam polityce i kłamstwach. Paige rzucona w sam środek szaleńczej walki i dyskryminacji jasnowidzów musi nauczyć się jak przetrwać, a to już nie lada problem.  

Mimo, że powieść liczy sobie ponad 500 stron i mimo, że jest to zewnętrznie bogactwo objętości powieści, to jednak sama akcja toczy się w zaskakująco wolnym tempie. Owszem, są momenty, w których akcji przybywa w ilościach litrowych, jednak nie jest to do końca zsynchronizowane z całą resztą powieści. Nierównomierne rozłożenie akcji i jej niemal zupełny brak harmonii z tak pieczołowicie dopracowaną fabułą sprawiają, że Czytelnik może się nieco nudzić. Brakowało mi w niej pewnego dynamizmu, niepewności, które dodawały by mi skrzydeł podczas czytania i sprawiały, że byłabym coraz bardziej ciekawa tego, co wydarzy się w następnym rozdziale. Podczas lektury nie było żadnego napięcia, które sprawiło, by, że z niepewnością "przewracałabym kartki" mojego e-booczka. Dysharmonia i nierównomierne rozłożenie akcji po prostu "gryzło" mi się z tak dopracowaną fabułą i oczekiwałam po prostu "czegoś więcej", ekscytacji i napięcia, ale niestety nie doczekałam się.

Pomimo chwilami nieco nużącej akcji, były momenty, które mi się podobały i na które z niecierpliwością czekałam. Były to retrospekcje głównej bohaterki, wspomnienia czasów, kiedy była dzieckiem, tego jak stała się tym kim jest. Autorka w bardzo ciekawy i w mocny sposób przedstawiła więź Paige z syndyktem, jej przyjaciółmi i ludźmi, których na swojej drodze spotykała. Były to jedyne momenty, w których nie dało się odczuć wszechobecnej polityki Szeolu i pewnie dlatego tak bardzo na nie czekałam.

Już od pierwszych stron wdać, że autorka wręcz z pedantyczną dokładnością wykreowała przedstawiony świat. Przedstawiła go w sposób tak dokładny i pełen detali, gdzie prawo jest równe randze boskiej, tworząc w ten sposób obraz państwa totalitarnego. Polityka i zbiór praw rządzących Szeolem i Londynem był tak dokładny, że naprawdę nie sposób byłoby doszukać się w nim luk, gdyby został zaprezentowany jakiemuś przedstawicielowi rządu. Przyznam, że mi to przeszkadzało. Autorka od pierwszej strony zbombardowała mnie zaskakującą wręcz ilością informacji, surową polityką świata przedstawionego,tak że ciężko było to zrozumieć, a co dopiero spamiętać. Uważam, że autorka za bardzo wczuła się w przedstawienie tego świata i powiedziałabym nawet, że nieco przesadziła, ponieważ połowa książki jest poświęcona niemal tylko i wyłącznie polityce tego państwa, a mniej jest wątków fabularnych. Z jednej strony można uznać tę drobiazgowość autorki za duży plus, ponieważ w ten sposób chciała przybliżyć Czytelnikowi wykreowany przez siebie świat, a z drugiej strony, było po prostu zbyt wiele informacji, którymi Czytelnik został zbombardowany i co osobiście mnie mocno zirytowało. Trzeba jednak oddać autorce to, że w sposób fenomenalny ukazała okrucieństwo Szeolu I i dyskryminację jasnowidzów. Od razu nasuwa się stwierdzenie, że jest to książka, która przestrzega przed zbytnim ujawnianiem swoich umiejętności, bo w przyszłości, może się to obrócić przeciwko Tobie.

Autorka zaprezentowała naprawdę szeroką paletę bohaterów, ponieważ mamy tu do czynienia nie tylko z ludźmi-ślepcami, ale głównie z jasnowidzami, duchami i Refaitami, którzy są kimś w rodzaju "nadludzi", stworzeń wyższych bytem od ludzi. Przedstawiła każdego z bohaterów w sposób niemal tak dokładny jak samą fabułę. Podała motywy, tłumaczące ich postępowanie i cele, do których dążą. Szczególnie jednak skupiła się na postaci Paige jako postaci kluczowej w całej książce, dlatego to jej poświęcę swoją uwagę.

Paige to bohaterka właśnie taka jakie lubię, silna, zwinna i sarkastyczna. Muszę przyznać, że byłam nieco zaskoczona tym, w jak złożony charakter autorka wyposażyła tą postać.  Imponowała mi jej harda natura, samodzielność, świadomość zagrożenia i podejmowania decyzji, ale także wiedza o ich konsekwencjach. W głębi duszy, Paige to jednak osoba zraniona i skrzywdzona przez los, zagubiona we własnym świecie, która nie wie komu może zaufać. Spodobało mi się, że autorka pokazała nie tylko jej atuty, ale także jej słabości i lęki. To dodało tej postaci aury realistyczności i sprawiło, że stała się bohaterką, która nie jest tylko wyłącznie postacią żyjącą na kratach papieru. 
Oczywiście poza Paige pojawiło się wiele świetnie skonstruowanych postaci, jak chociażby postać Naczelnika, Refiaty, który jednak nie jest taki, jaki można było się spodziewać. Powiedziałabym nawet... ludzki. Dostrzega potrzeby ludzi, nie jest okrutny, ani surowy wobec nich, tak jak reszta spoza jego rasy. Jest jednak naturalnym wrogiem ludzi i czy wraz współczucia, czy miłosierny uczynek wobec człowieka może sprawić, by stał się ich przyjacielem? Uważam, że tak, ale pozostawię to pytanie otwarte, jako zachętę dla Was do sięgnięcia po tę powieść.

To, że w tej książce pojawi się wątek romantyczny, było z góry do przewidzenia, przynajmniej dla mnie. Jednak uważam, że nie jest to atut tej książki, albo raczej nie tej części cyklu. Wątek ten pojawił się tak po prostu ni zowąd, ni stąd. Żadna ze stron, ani Paige, ani Naczelnik nawet w myślach nie dali Czytelnikowi do zrozumienia, że łączy ich coś więcej poza relacją uczeń-nauczyciel. Moim zdaniem była to potrzeba bliskości, poczucia bezpieczeństwa, wyrazu zaufania i relacja czysto fizyczna, połączona z potrzebą ciepła, jaki daje druga osoba, ale nie łączyłabym tego z pojęciem miłość. Oczywiście jest to moja subiektywna opinia, chociaż przyznam, że to w jakim kierunku ta sytuacja się rozwinęła nieco mnie zirytowało. 

"Rozmawiamy dopiero od dziesięciu minut, Paige. Postaraj się nie wyczerpać całego swego sarkazmu na jednym wydechu."

Język powieści,przyznam, że nie wywarł na mnie zbyt dużego wrażenia. Od razu widać, że autorka pisząc tę powieść chciała przede wszystkim zaskarbić sobie serca nastoletnich czytelników, czy Studentów, w prostym języku z rażącą wręcz ilością wyrażeń potocznych czy sloganów młodzieżowych. Na pewno dużą zaletą tego języka jest jego prostota, która sprawia, że powieść czyta się lekko i naprawdę szybko, biorąc pod uwagę jej objętość, ale nic po za tym. Dlatego nie będę się nad nim rozpływać licznymi 'ochami i achami'. Po prostu jak dla mnie był on lekki i dzięki niemu tak też tę powieść mi się czytało.

Bardzo podobało mi się, że ta książka posiadała swoją własną ścieżkę dźwiękową- szkoda tylko, że dowiedziałam się o tym dopiero na końcu książki. Niemniej przyjemnie się jej słuchało i uważam, że autorka naprawdę dobrze wybrała tytuły piosenek oddające charakter i wymowę tej książki.

Szczerze powiedziawszy ciężko mi jest ocenić ta książkę. Nie przyłączyłabym się ani do strony krytykującej, ani wychwalającej tę powieść. Dla mnie była to ciekawa książka, którą czytało mi się lekko i płynnie, ale to wszystko. Nie wiem, czy sięgnę po kolejny tom serii, czyli "Zakon Mimów", myślę, że będę potrzebowała przerwy, bo choć ta książka mnie nie zachwyciła, to jednak mam nadzieję, że w kolejnym tomie będzie lepiej. Nie uważam, żebym zmarnowała czas na czytaniu jej. Pomimo tych wszystkich minusów jakie tu wypisałam, znalazło się jednak kilka plusów, dlatego uważam. że mimo wszystko- było warto.

"Nadzieja to jedyna rzecz, która może jeszcze wszystkich nas ocalić."

"Czas żniw" na pewno mogę polecić osobom, które lubują się w ciężkich, niemal steampunkowych klimatach z nutką totalitarystycznej polityki w tle i które nie boją się nadmiaru informacji. Przyznam, że uważam, że to powieść idealna na jesienne wieczory- ze względu na lekki język. Jednak niech Was nie zmylą pozory, ta książka jest ciężka w odbiorze i ma nieco zawiłą fabułę, którą po prostu trzeba "rozgryźć". Przeczytajcie, może Wam ta książka spodoba się nieco bardziej niż mnie.

Moja ocena:5/10.:)

Czytaj dalej »
on 03 listopada 1
Podziel się!
Etykiety
fantasy, postapo, romans, science-fiction
Nowsze posty
Starsze posty

01 listopada

"Podsumowanie października & plany na listopad"


Czas na tradycyjne podsumowanie miesiąca! W październiku  udało mi się przeczytać 8 książek, z czego kilka z nich to były moje lektury na zajęcia.  Październik rozpoczęłam z "Latem koloru wiśni" Cariny Bartsh, a zakończyłam wraz z "Czasem żniw" Samanty Shannon. Przyznam, że jestem zadowolona z wyniku, biorąc pod uwagę, że większość mojego czasu wolnego poświęcam maturze, 8 książek to naprawdę dobry wynik. Dodatkowo w tym już minionym miesiącu sięgnęłam po literaturę anglojęzyczną i przeczytałam 2 książki po angielsku- "Kate and William" oraz "Jane Eyre" Charlotte Bronte. Po przeczytaniu tych dwóch pozycji zapragnęłam jeszcze częściej sięgać po literaturę anglojęzyczną i tym razem skusić się niekoniecznie na klasyczną literaturę, ale coś spoza tego gatunku! Jeśli uda mi się znaleźć książkę tego typu po angielsku, to recenzja o tej książce na pewno się pojawi! 29 października minął rok, odkąd założyłam swojego bloga, wiec tam odsyłam <1 urodziny bloga>.Co przeczytałam w tym miesiącu? Tego dowiecie się, czytając ten post! Zaprezentuję w nim również moje czytelnicze plany na listopad. Więc bez zbędnych przedłużeń, zapraszam!



W październiku przeczytałam... 8 książek :). 

1. "Lato koloru wiśni"- Carina Bartsh <recenzja>



2."Osobliwy dom Pani Peregrine"- Ransom Riggs <recenzja>


3. "Szewcy"- Stanisław Ignacy Witkiewicz



4."Wiliam and Kate" po angielsku
5."Hamlet"- William Szekspir


6. "Jane Erye"- Charlotte Bronte


7."Bez serca"- Marissa Meyer <recenzja>


8."Czas żniw"- Samanta Shannon




" Osobliwy dom pani Peregrine", "Jane Eyre"



"Szewcy"


CO CHCĘ PRZECZYTAĆ W LISTOPADZIE?


Listopad to czas duchów i wszechobecnej grozy, więc na pewno będę sięgać po taką właśnie "mroczniejszą tematykę". Chciałabym skończyć "Czas żniw" oraz "Pride and Prejudice" które obecnie czytam. Szczerze powiedziawszy, nie wiem po jaką książkę w następnej kolejności sięgnę. Ale na pewno chciałabym w listopadzie przeczytać następujące książki:

-"Tusz" Alice Broadway,
-"Żniwiarz" Pauliny Hendel,
-"Szaleństwo" Susan Vaught, 
-"Mały przyjaciel" Donny Tart,
-"The Nineteen Eight Four" Orwella,
- "Lolita" Vladmir Nabokov.




To tyle, pozdrawiam!
Dajcie znać w komentarzach, co Wy chcecie przeczytać w listopadzie! :)



Czytaj dalej »
on 01 listopada 1
Podziel się!
Etykiety
podsumowanie, zapowiedz
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

O AUTORCE

O AUTORCE
26 - letnia Magister Polonistyki-Literaturoznawstwa. Z zamiłowania książkoholiczka, literaturoznawczyni i blogerka, rysowniczka, a także miłośniczka języków obcych i azjatyckich dram. Kto wie, może i w przyszłości także pisarka? Możliwości jest mnóstwo! :) Aktualnie spełnia się dziennikarsko pracując w redakcji WUJ-a oraz redaktorsko współpracując z Wydawnictwami ZNAK oraz Moc Media. Przyszła bibliotekoznawczyni i arteterapeutka, która uczy się języka migowego.

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

TERAZ CZYTAM

TERAZ CZYTAM
Osobliwy dar Vanilii Bourbon

W tym roku chcę przeczytać...

W tym roku chcę przeczytać...
#Wyzwanie LC 2025#

Recenzje/Wpisy planowo

*01.06 - "Opiekunka marzeń", Agnieszka Krawczyk * 01.06 - podsumowanie czytelnicze półrocza 2025 i plany na czerwiec 2025 *02.06 - "Wstawaj Alicja", Dorota Chęć [wieczór] *03.06 - "Żywe serce", Piotr Pawlukiewicz [wieczór] *04.06 - "Studium zatracenia", Ava Reid [wieczór] *05.06 - "Burza", Sunya Mara [wieczór] Następne tytuły wpisów podam niebawem! :)

Znajdź mnie!

  • Lubimy Czytać
  • Strona na facebooku
  • Twitter
  • Instagram

Szukaj na tym blogu

Statystyka

Subskrybuj

Posty
Atom
Posty
Komentarze
Atom
Komentarze

Obserwatorzy

Popularny post

  • Kącik serialowy: Moon Lovers: Scarlet Heart Reyo- magia księżyca
    Tytuł oryginalny:   달의 연인 – 보보경심 려 Tytuł (latynizacja):   Dalui Yeonin – Bobogyungsim Ryeo Tytuł (alternatywny):  Time Slip: Rye...
  • Kącik serialowy: Goblin, Guardian: The Lonely and Great God- potęga przeznaczenia
    Tytuł oryginalny:   도깨비 Tytuł (latynizacja):   Dokkaebi Tytuł (alternatywny):  Goblin: The Lonely and Great God Gatunek:   fantasy, m...
  • "Shinsekai Yori"- Yuusuke Kishi
    tytuł oryginału: 新世界より tłumaczenie: Z Nowego Świata wydawnictwo:  Kōdansha data wydania: 23 stycznia 2008 liczba stron:870 sło...

Archiwum

  • ►  2025 (9)
    • ►  cze 2025 (2)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (4)
    • ►  lut 2025 (2)
  • ►  2024 (11)
    • ►  gru 2024 (1)
    • ►  lis 2024 (1)
    • ►  lip 2024 (1)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (2)
    • ►  kwi 2024 (2)
    • ►  mar 2024 (1)
    • ►  sty 2024 (2)
  • ►  2023 (31)
    • ►  gru 2023 (2)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (4)
    • ►  wrz 2023 (3)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (2)
    • ►  kwi 2023 (1)
    • ►  mar 2023 (5)
    • ►  lut 2023 (5)
    • ►  sty 2023 (1)
  • ►  2022 (46)
    • ►  gru 2022 (5)
    • ►  lis 2022 (4)
    • ►  paź 2022 (4)
    • ►  wrz 2022 (5)
    • ►  sie 2022 (6)
    • ►  lip 2022 (6)
    • ►  cze 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (3)
    • ►  mar 2022 (5)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (2)
  • ►  2021 (38)
    • ►  gru 2021 (2)
    • ►  lis 2021 (4)
    • ►  paź 2021 (3)
    • ►  wrz 2021 (3)
    • ►  sie 2021 (4)
    • ►  lip 2021 (4)
    • ►  cze 2021 (1)
    • ►  maj 2021 (2)
    • ►  kwi 2021 (2)
    • ►  mar 2021 (2)
    • ►  lut 2021 (6)
    • ►  sty 2021 (5)
  • ►  2020 (49)
    • ►  gru 2020 (3)
    • ►  lis 2020 (2)
    • ►  paź 2020 (4)
    • ►  wrz 2020 (4)
    • ►  sie 2020 (6)
    • ►  lip 2020 (5)
    • ►  cze 2020 (3)
    • ►  maj 2020 (2)
    • ►  kwi 2020 (5)
    • ►  mar 2020 (5)
    • ►  lut 2020 (6)
    • ►  sty 2020 (4)
  • ►  2019 (66)
    • ►  gru 2019 (6)
    • ►  lis 2019 (4)
    • ►  paź 2019 (5)
    • ►  wrz 2019 (9)
    • ►  sie 2019 (9)
    • ►  lip 2019 (6)
    • ►  cze 2019 (5)
    • ►  maj 2019 (6)
    • ►  kwi 2019 (2)
    • ►  mar 2019 (3)
    • ►  lut 2019 (5)
    • ►  sty 2019 (6)
  • ▼  2018 (59)
    • ►  gru 2018 (5)
    • ▼  lis 2018 (5)
      • "Joyland"- Stephen King
      • "Żniwiarz. Pusta Noc"- Paulina Hendel
      • "Tusz"- Alice Broadway
      • "Czas żniw"- Samantha Sahannon
      • "Podsumowanie października & plany na listopad"
    • ►  paź 2018 (7)
    • ►  wrz 2018 (9)
    • ►  sie 2018 (7)
    • ►  lip 2018 (3)
    • ►  cze 2018 (8)
    • ►  maj 2018 (2)
    • ►  kwi 2018 (2)
    • ►  mar 2018 (3)
    • ►  lut 2018 (3)
    • ►  sty 2018 (5)
  • ►  2017 (5)
    • ►  gru 2017 (4)
    • ►  lis 2017 (1)

Polecany post

Podsumowanie okresu styczeń-maj 2025 i plany na czerwiec

Napisz do mnie w sprawie recenzji/artykułu/wywiadu :)

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Etykiety

Japonia (13) King (3) Murakami (6) PLOTKARA (3) Zafon (5) anime (3) arabia (1) autobiografia (5) baśnie (22) dla nastolatków (23) drama (5) fantasy (64) historyczne (32) holocaust (1) klasyk (22) klasyka dla nastolatków (11) klasyka dziecięca (2) komedia- czarny humor (12) kultura słowiańska (5) medyczne (5) mit (3) miłość (38) obyczajowe (115) podsumowanie (74) postapo (23) psychologia (30) psychologiczne (47) romans (53) science-fiction (23) stosik książkowy (29) sztuka (4) tag (2) thiller (26) thriller (14) wojna (9) współczesność (100) zapowiedz (27) zwierzęta (3) świat komiksu (1) święta (5)

Prawa Autorskie

Zabraniam kopiowania MOICH tekstów i zdjęć bez uprzedniego zezwolenia.

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych za kradzież tekstów, czy zdjęć bez upoważnienia autora przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 2-ch i/grzywnę.

Bardzo proszę o uszanowanie mojej pracy.

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Z Dziennika Książkoholiczki. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.