"Czarodziejka" to powieść, na którą polowałam już od jakiegoś czasu, gdy tylko zobaczyłam ją na półce w księgarni. Gdy w końcu trafiła w moje ręce niemal natychmiast zabrałam się do lektury. Jednak moje wyobrażenie o tej książce bardzo różniło się od tego, co otrzymałam podczas lektury. Miałam wielką nadzieję na błyskotliwą powieść kryminalną, która zapewni mi rozrywkę na kilka dobrych godzin, jednak tej książce daleko do tego, by określić ją jako absorbującą i z tego względu muszę zaliczyć ją do grona pozycji, po których spodziewałam się naprawdę dobrego kawału literatury, a które zwyczajnie mnie rozczarowały.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Dwudziestoletnia Julia Bronicka wraz ze swoją przyjaciółka Manią prowadzi kawiarenkę niedaleko centrum Łodzi. Pewna klientka powierza Mani niewielką paczuszkę i wkrótce potem ginie. Gdy fakt, że Mania posiada drogocenną paczuszkę zawierającą ważne dokumenty, wychodzi na jaw, staje się jedną z kręgu podejrzanych o morderstwo. Julia nie wahając się ani chwili postanawia pomóc przyjaciółce i oczyścić ją z zarzutów. W tym celu staje się sprzymierzeńcem pewno policjanta, nie spodziewa się jednak, że współpraca z nim, wiąże się z ujawnieniem pewnej tajemnicy skrywanej przez lata.
Po intrygującym opisie byłam naprawdę bardzo ciekawa, jak potoczy się historia "Czarodziejki", lecz bardzo szybko ta książka mnie rozczarowała. Spodziewałam się bowiem kryminału, który sprawi, że będę przewracała kolejne strony z zapałem, a tymczasem robiłam to wyłącznie po to, aby dowiedzieć się czy autorka w jakiś sposób uporządkuje chaos, jaki w tej historii ma miejsce. Przyznam szczerze, że w tej powieści zdecydowanie więcej jest wad niż zalet. I żalem przyznaję, że w pełni popieram krytykę jej czytelników. A to naprawdę szkoda, gdyż sam pomysł na historię jest w gruncie rzeczy bardzo ciekawy, lecz to, co najbardziej rzuca się w oczy to spore niedopracowanie książki.

Agnieszka Płoszaj miała naprawdę świetny koncept na powieść kryminalną, jednak niestety jego wykonanie pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Autorka od pierwszych stron nie traci czasu na jakiekolwiek klimatyczne wprowadzenie czytelnika do fabuły książki, ale zwyczajnie zrzuca w sam środek chaosu, nie poświęcając ani chwili na zorientowanie się w sytuacji, co doprowadziło mnie do kompletnej dezorientacji i zagubienia. Przez pierwsze 90-100 stron lektury wiedziałam jedynie, że "ktoś" zabił "kogoś", co sprawiało wrażenie sytuacji wręcz absurdalnej. Dodatkowo autorka wprowadziła zbyt wiele wątków pobocznych, często niedopowiedzianych i pourywanych gdzieś w połowie, tym samym wprowadzając jeszcze większy zamęt i burzę myśli w głowie Czytelnika. W moim odczuciu wyglądało to tak, jakby autorka chciała na siłę upakować wszystkie tajemnicze sprawy i zaginięcia w jednej książce, tworząc coś na kształt labiryntu, co jednak w moim przypadku zupełnie się nie sprawdziło. Gdyby autorka zdecydowała się na jeden wątek poprowadzony w całości, powieść naprawdę prezentowałaby się dużo lepiej, a przez to ciekawiej. 

Klimat "Carodziejki" również pozostawia przynajmniej na początku wiele do życzenia, ponieważ dosyć mglisto zarysowany początek historii ani trochę nie pozwala odczuć, że jest to powieść kryminalna.  W całej powieści brakło mi dreszczyku emocji, jakiegoś napięcia, i poczucia niepokoju, które sprawiałoby, że czytałabym powieść Płoszaj z wypiekami na twarzy.  Zamiast tego miałam wrażenie, że cała ta historia jest momentami bardzo naciągana i praktycznie zmuszałam się, aby doczytać do końca rozdziału.Wydarzenia są momentami bardzo niespójne i mgliste, naiwne działania bohaterów wcale nie poprawiają tej sytuacji. Wszechobecny chaos, brak jakiegokolwiek chronologicznego porządku, a dodatkowo wszystko utrzymane w tonie szarej i tajemniczej mgły,potęguje zamiast uczucia niepokoju i ekscytacji, czyste znużenie ta historią. Owszem, były może ze dwa momenty, podczas których serce zabiło mi szybciej, co dawało mi nadzieję, że ta historia może mi się jeszcze spodobać, że może autorka wykorzysta potencjał na to by stworzyć naprawdę ciekawą powieść kryminalną. Jednak, jak się później przekonałam, moje nadzieje były zbyt płonne.

Powieść obfituje w tak wielką mnogość wydarzeń i wątków pobocznych, że chwilami naprawdę ciężko się zorientować o jaką sprawę czy  wydarzenie tak naprawdę chodzi. Uwielbiam, gdy w powieści akcja rozwija się od samego początku, jednak w tym wypadku był to zwyczajnie zbyteczny przesyt, który sprawiał, że czytałam "Czarodziejkę" z lekkim pobłażaniem, a chwilami otwierałam szeroko oczy ze zdumienia nad absurdalnością pewnych wydarzeń. Nie zmienia to jednak faktu, że autorka postarała się o jedno czy dwa wydarzenia, które całkowicie mnie pochłonęły, a mój sceptycyzm przepadł. Niestety nie były to sytuacje zbyt liczne i w tym wypadku nie mogę określić tej książki inaczej niż jako zwyczajnie nudną o zmarnowanym potencjale.

Jedną z dwóch zalet, jakie udało mi się odkryć w tej książce jest niewątpliwie język pisarki. 
O tyle, o ile historia przedstawiona w tej książce wymagałaby porządnego doszlifowania, to jednak Agnieszka Płoszaj w pewien sposób nadrabia braki za pośrednictwem lekkiego stylu, który sprawia, że książkę czyta się zadziwiająco płynnie i szybko. I w przypadku tej kwestii mam tylko jedno zasadnicze ale. Autorka wiele procesów myślowych, jak i dialogów postaci pozostawia wyobraźni Czytelnika, wiele kwestii pozostaje bowiem niepowiedzianych, przez co pewnych rzeczy trzeba się po prostu domyśleć, co nie raz i nie dwa wywoływało u mnie irytację, gdyż tak naprawdę żadna kwestia nie została poruszona wprost, a jedynie za pomocą tajemniczych półsłówek.

Bohaterowie tej książki stanowią jednocześnie zaletę, jak i najbardziej rzucającą się w oczy wadę. Bowiem przez pierwsze około 100 stron są to postacie wyłącznie bezosobowe, pozbawione własnej tożsamości, w tym również nie posiadające imion. Jednak ich późniejszy rozwój, jak i rozbudowanie ich charakterów sprawiło, że owe postacie zyskały pewne cechy charakterystyczne. Po umęczonych przeze mnie 100 stronach postacie zyskały w końcu jakieś własne miano, a mało tego, również świetne zarysowane portrety psychologiczne. Tym, co urzekło mnie chyba najbardziej w kreacji bohaterów, jest to, że każdy z postaci zachowuje się według jakiegoś konkretnego archetypu, co sprawia, że postacie te są bardzo oryginalne. Moją absolutnie ulubioną postacią "Czarodziejki" stała się Julia, dziewczyna o dosyć trudnej osobowości, pyskata, uparta i bardzo pewna siebie, a nader to niezwykle inteligentna. Urzekło mnie, jak bardzo pomimo własnych problemów, Julia potrafiła troszczyć się o tych, którzy byli jej najbliżsi, jak bardzo potrafiła się dla nich poświęcić. To postać, która zapada w pamięć niemal od razu, a o której naprawdę ciężko zapomnieć.

"Czarodziejka" jako powieść kryminalna to moim zdaniem pozycja bardzo nieudana. I jak już wspominałam, gdyby autorka postarała się o większe dopracowanie zarówno ogólnie jak i pod względem detali, powieść ta naprawdę prezentowałaby się znacznie lepiej. Z pewnością nie jest to pozycja do której za jakiś czas powrócę, a tym bardziej nie godna polecenia. Być może kiedyś przełamię mój opór i sięgnę po "Ogrodnika", kolejną część tej serii w nadziei, że okaże się lepsza od swojej poprzedniczki, na co jednak na obecną chwilę się nie zanosi.
"Czarodziejka" to moim zdaniem powieść po prostu nie godna polecenia i nie warta poświęcenia na nią kilku godzin. To powieść po prostu zbyt przesycona wątkami, aby można uznać ją za interesującą czy intrygującą. W tym przypadku znakomicie sprawdza się stare przysłowie "co za dużo, to nie zdrowo". Bowiem na tle innych kryminałów, jakie przeczytałam wypada ona bardzo słabo, a nawet gorzej niż przeciętnie. I z tego względu nie mam serca, by polecać ją komukolwiek.
Moja ocena:2/10. :)

Brak komentarzy: