Po przeczytaniu "Szukając Alaski"  nie mogłam się powstrzymać, żeby nie sięgnąć po kolejną powieść Greena i tym razem wybór padł na "Gwiazd naszych wina". Kilka dobrych lat temu obejrzałam film nakręcony na podstawie tej książki, więc z grubsza wiedziałam czego mogę się po lekturze spodziewać. Po raz kolejny zostałam oczarowana prozą Greena, jednak nie w takim stopniu, jak to miało miejsce z "Szukając Alaski", która złamała moje serce. "Gwiazd naszych wina" to moje czwarte i trzecie zakończone spotkanie z tym autorem, i choć ta lektura do pewnego stopnia mnie poruszyła, to jednak z pewnością nie na tyle, bym przychyliła się do grona osób uznających tą książkę za najlepsze dzieło Greena.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Hazel Grace od trzynastego roku życia zmaga się ze śmiertelną chorobą, rakiem i pomimo wspaniałej terapii, dającej jej perspektywę kilku lat w miarę normalnego życia, Hazel zdaje sobie sprawę, że jej los został już dawno jasno określony. Dziewczyna namiętnie ogląda Amercian's Next Top Model i jest wielką fanką książki noszącej tytuł "Cios udręki" Petera van Houten'a. Gdy podczas sesji na grupie wsparcia spotyka Augustusa Watersa, uświadamia sobie, że los podarował jej kolejną szansę. Ich relacja szybko rozkwita, stając się tym samym nową historią "Romea i Julii" w prozie Greenowskiego humoru.
Przyznam, że do opinii o tej książce mówiących, że ta książka wywołuje falę emocji, podeszłam z dystansem, gdyż sam sposób na to by wycisnąć łzy z czytelnika poprzez poruszanie tematów o umieraniu, wydawał mi się zwyczajnie zbyt prosty, może nawet nieco sztuczny. Po prostu zdawałam sobie sprawę czego mogę się po tej książce spodziewać. Mój sceptycyzm podczas lektury ulotnił się tak szybko, że nawet tego nie zauważyłam. Mimo tego jednak nie jestem w stanie określić tej książki inaczej niż tylko przeciętną, bo choć John Green starał się zagrać na emocjach Czytelnika, to jednak niczym specjalnym mnie nie zaskoczył. 
"Niektóre nieskończoności są większe niż inne."
Od pierwszych stron tej książki nasuwało mi się skojarzenie z "Romeo i Julią" w wersji współczesnej, lecz równie tragicznej i dramatycznej historii. Podobnie jak w przypadku wyżej wspomnianej szkolnej lektury, Czytelnik tak naprawdę dobrze wie, jaki obrót przybiorą sprawy w tej książce. Autor odważnie opowiada o dwójce młodych ludzi, którzy zmagają się z nieuleczalną chorobą i, co jest paradoksalnie najlepsze, ukazuje to z brutalną, rozbrajającą szczerością, która chwilami bywa naprawdę wstrząsająca. Co jednak jest w tej książce najlepsze, to to, że relacji Hazel i Gusa nie można określić czysto słowem romans, gdyż łączy ich coś znacznie głębszego, to dwie bratnie dusze, które odnalazły się po latach. Osobiście fanką romansów nie jestem, dlatego bardzo się cieszę, że wątek romantyczny nie został wysunięty na pierwszy plan. "Gwiazd naszych wina" to powieść o dojrzewaniu, o doświadczaniu wielu pierwszych razy, których niestety bohaterowie tej książki nie będą mieli szansy powtórzyć, co tylko dodatkowo czyni tę powieść jeszcze bardziej dramatyczną.

W tej książce najbardziej urzekł mnie i zdumiał jej niezwykle realistyczny klimat. John Green wypowiada się na temat umierania za pośrednictwem młodych osób, którym nie pozostało zbyt wiele czasu. Nie można odmówić Greenowi posiadania umiejętności tworzenia realistycznego klimatu, który tak na dobrą sprawę chwyta za serce i skłania do refleksji. Rzeczywistość nie jest przekoloryzowana, nie ma w niej miejsca na złudna nadzieję, gdyż liczą się tylko fakty. "Gwiazd naszych wina" to powieść boleśnie prawdziwa, która pokazuje, że będąc nieuleczalnie chorym nawet te najmniejsze chwile mogą okazać się niezwykle cenne. Tak jak pisałam wcześniej, jest to powieść o dojrzewaniu, o dwójce młodych ludzi, którym nie dano szansy dorosnąć, i których zbyt wcześnie naznaczyła śmierć. Autor bardzo dosadnie porusza kwestię śmierci, raz po raz obdarowując to znów odbierając nadzieję zarówno jej bohaterom, jak i Czytelnikowi, co tylko dobitnie podkreśla, jak ważnym jest, aby umieć cieszyć się nawet z drobnych rzeczy, bo choć pozornie małe i nic nie znaczące, z czasem odkrywa się ich głębszy sens.
"Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje."
Byłam naprawdę zaskoczona tym, jak szybko powieść Greena mnie wciągnęła, gdyż na zwrot akcji nie musiałam zbyt długo czekać i dosłownie przepadłam już po kilku pierwszych stronach. Mój sceptycyzm i wrażenie sztuczności  w tej historii, rozwiało się w mgnieniu oka, a ja z każdą kolejną stroną nie przestawałam się dziwić wnikliwości i wrażliwości Greena. Do dwójki głównych bohaterów naprawdę nie sposób się nie przywiązać, dlatego każdą kolejną stronę przewracałam z zapartym tchem i pomimo tego, że wiedziałam jak ta historia się skończy, nie potrafiłam zgasić w sobie optymistycznej nadziei, która oczywiście została brutalnie zgaszona, a ja nie potrafiłam zrobić nic innego, jak tylko pogratulować autorowi jego wnikliwej natury. 

Choć "Gwiazd naszych wina" w pewnym stopniu mnie zauroczyła, to jednak to uczucie jest bardzo dalekie od tego, co czułam podczas lektury "Szukając Alaski", która mnie ogromnie zdumiała i sprawiła, że obdarzyłam Greena naprawdę sporym kredytem zaufania, który na całe szczęście się nie wyczerpuje. W "Gwiazd naszych wina" bardzo brakowało mi brutalnego zaskoczenia, które pozostawiłoby po sobie niedowierzanie i pewnego rodzaju szok, że przecież tak się nie robi. W tym względnie "Szukając Alaski" nadal pozostaje moją ulubioną książką Greena, jednak z przyjemnością sięgnę po kolejne jego książki i przeczytanie ich wszystkich to mój nowy cel.
"Dałeś mi wieczność w ramach moich policzonych dni. Nie wiem, jak mam być Ci wdzięczna za naszą małą nieskończoność."
Niewielu jest autorów, którzy mogą poszczycić się tak wnikliwym i wrażliwym stylem jak John Green. Amerykański pisarz już nie po raz pierwszy udowodnił mi, że potrafi w bardzo dobitny, a jednocześnie wrażliwy sposób ukazać nie tylko bohaterów, którzy zmagają się z danymi problemami w swoim życiu, ale również z sytuacją dokoła nich."Gwiazd naszych wina" napisana jest językiem prostym i bardzo bezpośrednim, nie ma w tej książce miejsca na rozpacz i użalanie się nad sobą. Autor odważnie mówi o śmierci, o strachu, seksie i o miłości, nie boi się podejmować kontrowersyjnych tematów i to tylko kolejny argument świadczący korzystnie wobec tej książki. Dzięki płynnemu językowi książkę czyta się naprawdę bardzo szybko, nie zauważając przy tym upływającego czasu.

Bohaterowie tej książki to postacie bardzo realistyczne i naprawdę ciężko byłoby określić je jako puste i zwyczajnie pozbawione charakteru papierowe lalki. John Green posiada talent w kreowaniu naprawdę mocnych bohaterów, takich, którzy zapadają Czytelnikowi w pamięć. I co więcej, choć Hazel i Gus mają za sobą ciężki doświadczenia i walkę z długotrwałą chorobą, to potrafią cieszyć się właśnie takimi malutkimi rzeczami. Autor bardzo dogłębnie nakreślił ich charaktery, ich wewnętrzną walkę i w sposób bardzo dobitny pokazał ich pogodzenie się własnym losem, co tylko pokazuje jak bardzo są oni dojrzali pod względem psychicznym. Uwielbiam postacie na każdym kroku posługujące się ironią, jak Hazel oraz sypiące dowcipami z rękawa, dlatego zestawienie ze sobą tych dwóch charakterów- ironicznej i oczytanej Hazel oraz wesołego i żartobliwego Gusa- to moim zdaniem naprawdę świetne połączenie.

"Gwiazd naszych wina" to powieść pod każdym względem niezwykła i myślę, że niemożliwym jest przejść obok niej obojętnym krokiem. To powieść, która porusza wiele tematów, których bardzo często unikamy, a o których John Green wypowiada się bardzo dosadnie. "Gwiazd naszych wina" to powieść, która uczy, że warto się cieszyć nawet z drobnych przyjemności, uczy również wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka oraz siły by walczyć z przeciwnościami losu, nawet wówczas, gdy sytuacja wydaje się być beznadziejna.
W świetle powyższych argumentów myślę, że nie potrzeba z mojej strony większych słów zachęty. Dla fanów Greena to pozycja po prostu obowiązkowa. Dodam, że co więcej, gdy już sięgniesz po którąś z książek Greena, masz ochotę przeczytać wszystkie, co zauważyłam na własnym przykładzie. Tym, którzy poszukują historii z sensem, która skłania do refleksji, i wreszcie, każdemu, gdyż jest to powieść, którą po prostu warto przeczytać.
Moja ocena:8/10.:)

Brak komentarzy: