Z Dziennika Książkoholiczki

Strony

  • Strona główna
  • O mnie
  • KSIĄŻKI
  • Kącik serialowy
  • ZESTAWIENIA
  • Kontakt i Współpraca

31 grudnia

Podsumowanie Grudnia i Roku 2022


Czas na comiesięczne podsumowanie Czytelnicze i tym razem także roczne! Część mnie w dalszym ciągu nie potrafi uwierzyć w to, że Rok 2022 dobiega końca, a jednak karta w kalendarzu definitywnie wskazuje tę właśnie datę. Ostatni dzień grudnia to zatem wspaniałą okazja i idealny moment na podwójne podsumowanie. Grudzień pod względem studenckim był dla mnie miesiącem niezwykle intensywnym i z tego względu dopiero teraz nadrabiam recenzje z wspomnianego miesiąca, co zarazem oznacza, że w styczniu można spodziewać się więcej recenzji.💓W tym okresie miałam przyjemność obejrzeć jeden ciekawy serial, o którym w najbliższym wpisie trochę będzie, mianowicie o Ginny & Georgia, który choć bardzo dobry i klimatyczny, nieco odstaje od niezrównanego Gilmore Girls. Pod względem literackim natomiast grudzień okazał się miesiącem przede wszystkim ambitnym i wypełnionym książkami z repertuaru klasyków. Tak więc, mogę uznać ten miesiąc za udany.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Tak jak wspominałam grudzień minął mi na literaturze z repertuaru klasyków, choć dopiero w okresie poświątecznym miałam okazję na dobre się wciągnąć w niniejsze dzieła. W grudniu przeczytałam 4 książki, w tym Małe kobietki Louise May Alcott oraz Władcę Pierścieni J.R.R Tolkiena zamierzam kontynuować także w styczniu. Ten śnieżny (nareszcie) miesiąc rozpoczęłam z Elleną Ferrante i jej Obsesyjną miłością, względem której miałam  nieco wyższe oczekiwania, niż to co ostatecznie otrzymałam. Po sukcesie Córki liczyłam, że literacki debiut Ferrante okaże się co najmniej w połowie tak dobry, w końcu ono przyniosło pisarce sławę. Niestety zawiodłam się, o ile w Córkę potrafiłam się bardzo mocno wciągnąć, o tyle Obsesyjna miłość niesamowicie mi się dłużyła i choć tak na dobrą sprawę jest to dzieło króciutkie, ja męczyłam się z nią jakiś tydzień. Po Miniaturzystkę Jessie Burton, czyli drugą z kolei książkę grudnia sięgnęłam czysto spontanicznie z przeczuciem, że nadszedł czas pokazać, jak bardzo Miniaturzystka mi się spodoba. I muszę przyznać, że zostałam niemal natychmiastowo oczarowana obrazem Amsterdamu, jaki wyczarowała na kartach swojej książki autorka, jak i jej pełnowymiarowymi postaciami. Cudowna literacka perełka! W następnej kolejności pragnąc nieco bardziej świątecznej i baśniowej atmosfery sięgnęłam po Małe kobietki Louise May Alcott, tym razem w wersji polskiej, gdyż kilka lat temu czytałam tą powieść w oryginale. Tak samo jak wtedy zostałam oczarowana niesamowicie ciepłym klimatem, jaki tylko Alcott potrafi stworzyć i obiecałam sobie, że z ogromną chęcią przeczytam także kolejne części! W międzyczasie sięgnęłam także po Władcę Pierścieni J.R.R Tolkiena stęskniona za hobbickim zakątkiem świata. I nie spodziewałam się, że aż tak zostanę oczarowana kunsztem Tolkiena!
  1. Obsesyjna miłość, Elena Ferrante <recenzja tutaj>;
  2. Miniaturzystka, Jessie Burton <recenzja tutaj>;
  3. Małe kobietki, Louise May Alcott <recenzja tutaj>;
  4. Władca Pierścieni, J.R.R Tolkien.
Recenzji z wyżej wymienionych pozycji można spodziewać się już w najbliższych dniach!

PODSUMOWANIE ROKU 2022:

Ze swojej strony mam poczucie, że ten miniony rok był pod wieloma względami dobry dla mnie osobiście. W lipcu 2022 obroniłam swój licencjat, a kilka miesięcy później otrzymałam dyplom potwierdzający ukończenie studiów I stopnia. W październiku natomiast rozpoczęłam 4 rok moich wymarzonych studiów, już na II stopniu. W tym samym miesiącu mój Blog Z Dziennika Książkoholiczki obchodził swoje 5 urodziny, a niedługo potem świętowałam swoje. W 2022 roku przeczytałam wiele naprawdę wspaniałych pozycji, a grudzień zwieńcza ilość przeczytanych przeze mnie książek. Ostateczny wynik przeczytanych przeze mnie książek w roku 2022 wynosi okrągłą 70! Wprawdzie nie podbiłam swojego zeszłorocznego wyniku, ale moim książkowym celem na nadchodzący 2023 jest pobicie tegorocznego wyniku, a zaczynam już od jutra, 1 stycznia!

CO W STYCZNIU 2023?

Styczeń, jak i Nowy Rok w moim zamyśle nie jest wcale mniej ambitny niż poprzednie miesiące, jeśli nie bardziej. Mam olbrzymią nadzieję na to, iż uda mi się przeczytać wszystkie, a przynajmniej większość z wymienionych pozycji. Zaopatrzyłam się ostatnio w świetny studencki planner, dzięki któremu mogę odpowiednio rozłożyć sobie czas na czytanie i bloga, studia i naukę do sesji oraz pracę. Jestem pewna, że mój upór i optymizm sprawią, że mi się to uda!

Co chcę przeczytać w styczniu?

  • dokończyć Małe kobietki Louise May Alcott;
  • dokończyć Drużynę Pierścienia J.R.R Tolkiena;
  • Dziecko salonu Janusza Korczaka;
  • Oliwer Twist Charlesa Dickensa;
  • Źródło Ayn Rand;
  • Wysłannicy śmierci Adama Krawczyka;
  • Trzecie oko wiedźmy Danki Braun.
Kochani Czytelnicy i Autorki, dziękuję Wam za ten rok! Za to, że byliście ze mną, za wszystkie miłe komentarze, ciepłe słowa i polecajki moich recenzji! Dziękuję! Szczęśliwego Nowego Roku! :)


Czytaj dalej »
on 31 grudnia 3
Podziel się!
Etykiety
podsumowanie, zapowiedź
Nowsze posty
Starsze posty

28 grudnia

"Miniaturzystka" - Jessie Burton

Już od dłuższego czasu miałam w planach zapoznać się z twórczością Jessie Burton, a tegoroczne święta Bożego Narodzenia stanowiły idealną ku temu okazję. O Miniaturzystce słyszałam zresztą same pozytywne opinie, więc czym prędzej zaopatrzyłam się w upragniony egzemplarz. Zaintrygowana opisem zdobiącym zresztą przepiękną okładkę, zanurzyłam się w oryginalny świat XVII wiecznego Amsterdamu, co było miłą odskocznią po pracowitych dniach spędzonych na przygotowaniach do zbliżających się świąt. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że proza Burton wciągnie mnie tak mocno! Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po jej kolejną powieść, Muzę.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Już od dłuższego czasu miałam w planach zapoznać się z twórczością Jessie Burton, a tegoroczne święta Bożego Narodzenia stanowiły idealną ku temu okazję. O Miniaturzystce słyszałam zresztą same pozytywne opinie, więc czym prędzej zaopatrzyłam się w upragniony egzemplarz. Zaintrygowana opisem zdobiącym zresztą przepiękną okładkę, zanurzyłam się w oryginalny świat XVII wiecznego Amsterdamu, co było miłą odskocznią po pracowitych dniach spędzonych na przygotowaniach do zbliżających się świąt. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że proza Burton wciągnie mnie tak mocno! Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po jej kolejną powieść, Muzę.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Nella Oortman to zaledwie osiemnastoletnia dziewczyna, która październikowego popołudnia staje u progu domu Brandtów. Miesiąc wcześniej poślubiła zamożnego amsterdamskiego kupca i opuściła rodzinne strony, aby dołączyć do męża w Amsterdamie. Zamiast jednak widoku Johanessa Brandta, u progu wita ją opryskliwa młodsza siostra męża. Gdy Johannes w końcu wraca, nie poświęca żonie należytej uwagi, a zamiast tego obdarowuje ją niespodziewanym prezentem - miniaturką domu, który Nella ma urządzić ćwicząc się tym samym w nowej roli. Gdy kobieta zatrudnia do tego celu miniaturzystę, okazuje się, że nie tylko posiada on wybitny talent, ale zarazem posiada umiejętność przewidywania zdarzeń, które dopiero mają nastąpić. Nella, zaniepokojona antycypacjami miniaturzysty, próbuje im w jakiś sposób zapobiec, nie wie, jednak, co ma być kulminacja spektaklu, jaki fachowiec odgrywa w jej domku dla lalek.
- opis własny
Po lekturze Miniaturzystki nie byłam zaskoczona uznaniem, jaki zdobyła angielska pisarka. Podeszłam do książki z ogromnym entuzjazmem i sporymi oczekiwaniami, a ufna w swoją czytelniczą intuicję z pasją brnęłam przez kolejne strony powieści, która oczarowała mnie nie tylko tak różnorodną paletą charakterów swoich bohaterów, barwnym przedstawieniem rozkwitu handlu i sztuki w XVII wiecznej, i "złotej" w tamtym okresie Holandii, ale także z rozmysłem wprowadzi szczyptę intrygi za sprawą tajemniczej miniaturzystki. Wciągnęłam się w tą powieść niezwykle szybko i równie szybko dobrnęłam do jej końca, po czym potrzebowałam kilku dni, by oswoić się z faktem, że miałam za sobą powieść, która zdecydowanie wywarła na mnie naprawdę spore wrażenie.

Fenomen Miniaturzystki tkwi w pieczołowicie wykreowanym napięciu za sprawą niezwykle intrygującej fabuły. Burton skrzętnie wykorzystuje założenie, że literatura rodzi się z pasji z powodzeniem dąży do jak największego zaangażowania odbiorcy w akt przeżywania danego dzieła. Na dobrą sprawę, Czytelnik, podobnie, jak bohaterowie powieści trzymani są w pełnym oczekiwań niepokoju i niepewności względem tego, co w kolejnej chwili nastąpi, to zdaje się wiedzieć jedynie miniaturzystka, która co pewien czas podsyła postaciom wskazówki, jednak Ci nie umieją dostrzec ich proroczego znaczenia. Wszystko to sprawia, że powieść czyta się nie tylko z ogromnym zainteresowaniem, ale i zaangażowaniem. Momentami naprawdę ciężko wyjść z podziwu, że debiut potrafi tak silnie oczarować Czytelnia, a Jessie Burton skwapliwie podejmuje się nie tylko tematów tabu na samym literackim gruncie, ale też odważnie wkracza w granice XVII wieku, gdzie pojęcie jakiejkolwiek inności wiązało się z naznaczeniem w społeczeństwie. Autorka śmiało spaja ze sobą kilka kluczowych motywów, takich jak homoseksualizm, samo pojęcie seksu, wszelka odmienność narodowa i rasowa. Niezwykle mocno podkreśla przy tym siłę kobiet, które choć uznawane za słabszą płeć, potrafią z pasją i odwagą przeciwstawić się własnemu losowi.

Naprawdę nietrudno jest dać się pochłonąć tej historii, grudniowe i zimowe wieczory stanowią ku temu doskonałą okazję, której ciężko się oprzeć. Jessie Burton ani na chwilę nie traci zapału, wikłając swoich bohaterów w różnego rodzaju zawirowania. To momentami sprawia, że trudno w jednoznaczny sposób usprawiedliwić, czy też przychylić się zdecydowanie w stosunku do bohaterów i ich działań. Napięcie, o którym wspominałam, rozwija się przez całą powieść i zajmuje umysł Czytelnika na długo po zakończeniu lektury.

Jessie Burton już od pierwszych stron tworzy niezwykle sugestywny klimat, który skądinąd idealnie wpasowuje się w grudniową atmosferę. Choć z pozoru głównym tematem powieści jest fenomen postaci miniaturzysty-proroka, autorka równie mocny nacisk kładzie na inne motywy, szczególnie na społeczne napiętnowanie i wykluczenie. Emocjonalny i niezwykle przejmujący styl znakomicie komponuje się z tęsknotą, niezrozumieniem i pragnieniem miłości, niemal namacalnie wyzierającymi się z każdej strony niniejszego dzieła, co nadaje jej pewien uniwersalny wymiar. Obraz XVII Amsterdamu odmalowany został z niezwykłą dokładnością, a na plus należy dodać słowniczek oraz porównanie dochodów/wydatków zamożnego Amsterdamczyka zamieszczonych na samym końcu książki. Przyznaję, że byłam absolutnie oczarowana obrazem, jaki wykreowała autorka, był on niesamowicie przemyślany, wszystko mieściło się niemal w idealnych proporcjach. Surowe zasady panujące w ówczesnej Holandii okupione czającym się wszędzie widmem grzechu, nierówności rasowej nie zdominowały w całości lektury, w której znalazło się również miejsce na inne wspominane wątki.

Autorka zgrabnie operuje emocjonalnym i sugestywnym stylem, który pozostawia wiele miejsca na wyobraźnię Czytelnika. Jednocześnie jednak silnie eksponuje przejmujące poczucie inności i tęsknoty, jakie nęka jej bohaterów. Nie ma tutaj miejsca na zbytnią wrażliwość, świat amsterdamczyków jest na to zbyt surowy, aczkolwiek podczas lektury aż nazbyt dobrze można zauważyć rozmaite emocje, jakie towarzyszą postaciom Miniaturzystki. Pozwolę sobie kolejny raz powtórzyć, jak bardzo jestem pod wrażeniem niniejszej książki, Jessie Burton stworzyła niezwykle wartościowe dzieło, które nie tylko stanowi lekturę obowiązkową dla każdego szanującego się dojrzałego mola książkowego, ale również pozostawia po sobie pewnego rodzaju nostalgię i wyczekiwanie na kolejne epickie dzieło.

Jestem pełna podziwu dla tak przemyślanych i pieczołowicie skonstruowanych bohaterów Miniaturzystki. Na pierwszy plan wysuwa się ich realistyczność i w zasadzie rzadko która postać pod koniec okazuje się być taka sama, jak na początku książki. Burton z niesamowitą precyzją za pośrednictwem tajemniczej miniaturzystki obnaża pragnienia i dusze każdej postaci. Trudno jest jednoznacznie opowiedzieć się po czyjejkolwiek stronie i definitywnie osądzić bohaterów za ich działania. Ciekawymi postaciami są oczywiście domownicy rodziny Brandt, ale na uwagę zasługuje także sama Nella. Początkowo nieco naiwna, aczkolwiek oczytana postać, daje się w toku fabuły poznać jako osoba obdarzona dużą dozą pewności siebie, kreatywnością i otwartością, a ostatecznie kobietą spragnioną mężowskiej czułości. Nie ukrywam, że byłabym zachwycona, gdyby autorka pokusiła się o tom kolejny, gdyż Miniaturzystka sporo kwestii pozostawia otwartych, tym samym pozostawiając moją ciekawość nie do końca zaspokojoną.
 
Podsumowując, Miniaturzystka to jedna z grona najlepszych książek roku 2022 i oby więcej takich powieści udało mi się przeczytać w 2023. Niesamowicie sugestywna, przejmująca i dająca się czytać z prawdziwą pasją i zaangażowaniem czytelniczym powieść o Holandii z czasów XVII wieku! Mam olbrzymią nadzieję, że Muza zachwyci mnie w podobny sposób!
Miniaturzystka to wspaniała proza, która powinna zachwycić każdego dojrzałego mola książkowego, który nie boi się czytać o tematyce tabu, ceni sobie sugestywny styl. Powieść idealna na zimę i okres przedświąteczny, idealnie nada się również na prezent dla każdego, kto kocha książki. Polecam serdecznie!

Moja ocena: 10/10 :).

Czytaj dalej »
on 28 grudnia 0
Podziel się!
Etykiety
historyczne, obyczajowe, psychologiczne
Nowsze posty
Starsze posty

14 grudnia

"Obsesyjna miłość" - Elena Ferrante

Obsesyjna miłość uznawana jest za jedną z najważniejszych powieści Eleny Ferrante. Całkiem możliwe, że to stwierdzenie sprawiło, że miałam względem tej książki znacznie większe oczekiwania. A po lekturze Córki wiedziałam już, czego mniej więcej mogę oczekiwać. Jednakże, o ile fabuła pierwszej książki wciągnęła mnie na tyle, że czytałam ją z zainteresowaniem, o tyle w Obsesyjną miłość nie potrafiłam do końca się wczuć, co sprawia, że nie jestem do końca usatysfakcjonowana tym debiutanckim dziełem włoskiej pisarki.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Obsesyjna miłość to historia relacji matki i córki, Amelii i Deli, które raczej nie należą do tych typowych, ciepłych i rodzinnych. Po śmierci matki, Delia z całych sił próbuje zaprzeczyć łączącym je podobieństwu. Powraca do przeszłości, by we wspomnieniach odnaleźć twarz mamy i znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania, czy też raczej tworzy swoisty rachunek sumienia. Kobieta zadaje sobie pytania o to, kim naprawdę była jej matka, czy była kokieteryjna i obcesowa, czy może radosna i nieskrępowana? Niewyjaśnione sekrety i kłamstwa wychodzą na jaw, a Delia nie jest w stanie dłużej radzić sobie z przeszłością.

- opis własny

Od samego początku lektury Obsesyjnej miłości miałam nadzieję na powieść z pasją, którą będę czytać z wypiekami na twarzy i żywym zainteresowaniem. Niestety, pierwsza powieść Ferrante, która doczekała się ekranizacji, specjalnie mnie nie zachwyciła. Właściwie sam fakt, że udało mi się dobrnąć do końca zawdzięczam tylko własnemu uporowi, choć nie przeczę, iż ciekawiło mnie, w jaki sposób autorka zakończy niniejszą książkę.

Przyznam szczerze, że początkowo podeszłam do Obsesyjnej miłości mocno zaintrygowana psychologicznymi wątkami dotyczącymi tożsamości, jak sugerował opis. Faktycznie, takie nawiązania niezwykle mocno zostały w tej powieści osadzone, jednakże sposób opisu Ferrente, jak również wprowadzenie pewnego chaosu - całkiem zamierzonego zresztą - raziły mnie na tyle, że gdyby nie moja wrodzona ciekawość i zamiłowanie do psychologii, pewnie bym ją odłożyła. Większość scen jest mocno sugestywnych, wypełnionych mrocznym klimatem, ale nie znajduje pokrycia w warstwie fabularnej, która zostaje sprowadzona jedynie do samej narracji. Wzbudziło to we mnie przekonanie, że fabuła Obsesyjnej miłości pozostaje w zasadzie miałka i dość nijaka, podczas gdy to narracja przejmuje główną rolę. Miałam przez to wrażenie, że tak naprawdę niewiele się w powieści dzieje, za to sporo miejsca poświecono wspomnieniom Deli, przeplatanych z chwilą teraźniejszą czasu akcji, a to niezmiernie mnie irytowało.

Niezmiernie brakowało mi wprowadzenia jakiegoś elementu napięcia, czegoś, co sprawi, że akcja ruszy, a moje zainteresowanie lekturą wzrośnie. Niestety tak się nie stało. Mroczna i gęsta atmosfera, jaka panowała w tej książce również nie zachęcała mnie jakoś specjalnie do zanurzenia się we wspomnienia Delii. Niekiedy brak jakiegokolwiek punktu zaczepienia powodował, że w czytałam tą powieść, naprawdę króciutką, niezwykle wolno. Zwyczajnie nie potrafiłam się w nią wciągnąć, a samo zakończenie książki okazało się być dla mnie kolejną oczywistością - a powinno zaskakiwać. Mam wrażenie, że gdyby Ferrente podeszła do zaproponowanego motywu relacji matki i córki od innej strony lub też inaczej poprowadziła pewne kwestie, rezultat okazałby się o wiele bardziej satysfakcjonujący.

Klimat Obsesyjnej miłości już od pierwszej strony był niesamowicie mroczny i w zasadzie przygnębiający. Fakt, że na pierwszym planie osadzona została relacja matki i córki, gdzie jedna z kobiet zaraz na początku ginie, bynajmniej nie osładza atmosfery gęstniejącej z każdą kolejną przeczytaną stroną. Zamiast smutku z powodu śmierci osoby, która powinna być dla głównej bohaterki jedną z najważniejszych w jej życiu osób, w powieści dominują zupełnie inne emocje: lęk, obrzydzenie, obojętność. Delia, która zadaje sobie pytanie, kim była jej mama, niespecjalnie za nią tęskni, opłakuje czy też z czułością ogląda pozostawione po zmarłej rzeczy. Przez całą powieść pozostaje zawieszona w próżni, przygnieciona kłamstwami własnej przeszłości, ale całkowicie obojętna. Ferrante nie stworzyła powieści, którą przyjemnie i z chęcią się czyta, ja niekiedy potrzebowałam przerwy. Jestem skłonna przyznać jednak, że ciekawiło mnie przedstawienie rodzinnych miejsc, które we wspomnieniach Delii różniły się detalami, od tych, jakie widziała wracając tam jako dorosła osoba. To rozróżnienie i możliwość porównania detali okazały się chyba jedynym aspektem, który jakoś mnie w tej powieści zaciekawił.

Ten jeden aspekt muszę Ferrante oddać, ona doskonale wie jak pisać, potrafi stworzyć gęstą i przygnębiającą atmosferę i Obsesyjna miłość wspaniale to pokazuje. To właśnie narracja odgrywa w tej powieści rolę kluczową, w przeciwieństwie do warstwy fabularnej. W retrospekcjach Delii to właśnie język jako akt mowy ma znaczenie decydujące, w końcu to jedno małe "niewinne" kłamstwo okazało się być przyczyną nieszczęść. Szkoda, że Ferrant nie wykorzystała tego atutu i nie przedstawiła fabuły w nieco inny sposób.

Bohaterowie Obsesyjnej miłości kreowani byli na modę realizmu, co jednak nie do końca się pisarce udało. W moim odczuciu pozostali oni na takim samym poziomie, jak fabuła - zbyt nijacy i słabo zarysowani, by można było cokolwiek o nich powiedzieć. Miałam wrażenie, że pozostają poza fabułą i są jedynie postaciami na wskroś papierowymi, pozbawieni głębi, charakteru, konkretnego wrażenia, jakby służyli jedynie za niezbędną dekorację. W zasadzie, nie potrafiłam polubić nikogo z bohaterów Obsesyjnej miłości. W brutalnym i niezwykle mocnym świecie, jaki stworzyła pisarka jej bohaterowie pozostawali jedynie tłem.

Reasumując, dość mocno zawiodłam się na niniejszej pozycji i chyba dlatego czekałam na odpowiedni moment, by o niej napisać. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że było to dzieło debiutanckie, jestem skłonna nie wykluczać możliwości przeczytania innych dzieł Eleny Ferrante, zwłaszcza, że Córka mi się dość podobała. Myślę jednak, że minie trochę czasu, zanim nabiorę ochoty na kolejne dzieło z repertuaru włoskiej pisarki.

Obsesyjna miłość to pozycja dobra dla tych, którzy lubią gęstą i przygnębiającą atmosferę. Mnie zabrakło w niej głębi właściwej dla powieści utrzymanych w tonie psychologii. Fakt, że jest to powieść debiutancka, która zapoczątkowała twórczość Ferrante nie czyni jej jeszcze najlepszą, ani najbardziej poczytną. Dla mnie Córka jest znacznie lepsza od niniejszej powieści i z całego serca mogę ją polecić, a co z Obsesyjną miłością? Tę decyzję pozostawiam Wam.

Moja ocena: 3/10. :)


Czytaj dalej »
on 14 grudnia 0
Podziel się!
Etykiety
obyczajowe, psychologia, psychologiczne, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

04 grudnia

"Pragnienia serc" - Victoria Black

Pragnienia serc to jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie pozycji! Egzemplarz recenzencki otrzymany tuż przed rozpoczęciem roku akademickiego czekał na odpowiednią chwilę, bym we właściwym czasie mogła rozkoszować się literackim kunsztem Victorii Black. Moje spore wymagania, jakie miałam względem tej książki nie zawiodły moich oczekiwań, a to, co otrzymałam okazało się zachwycającą mieszanką romansu rodem z literatury pięknej, a dodatkowo z domieszką wątków psychologicznych i kryminalnych. Dzięki Pragnieniom serc miałam doprawdy rewelacyjną ucztę Czytelniczą, a rzadko kiedy bywam naprawdę nasycona. Młoda pisarka zaskoczyła mnie swoim kunsztem literackim, sprawiając, że z ogromnym entuzjazmem przeczytałabym jakąś inną pozycję z jej bibliotecznego repertuaru.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Evie ma wiele powodów, by uważać się za szczęściarę, po ukończeniu studiów na kierunku filologii angielskiej, pracuje w największej bibliotece w Seattle, a dodatkowo tworzy kontynuację swojej pierwszej powieści. Problemem jest jednak brak weny, bo o ile pierwsza powieść okazała się hitem, to Evie nie ma jednak pomysłu na poprowadzenie wątków w kolejnej części. Niespodziewane spotkanie stwarza ku temu doskonałą okazję. Jace O'Connell, spadkobierca jednej z najbogatszych firm Stanach niespodziewanie proponuje jej układ, który dla Evie może okazać się olbrzymią szansą. Podczas rodzinnego zjazdu kobieta musi odgrywać rolę narzeczonej spadkobiercy. Evie targana wątpliwościami zgadza się na ten układ i tym samym trafia w sam środek intryg bogatej familii O'Connellów. Matka Jace'a, która próbuje za wszelką cenę odwieść syna od pomysłu ożenku, to tylko jeden z najmniejszych problemów, z jakimi musi zmierzyć się Evie. 

- opis własny

Na lekturę Pragnienia serc wyznaczyłam sobie pewien określony czas, gdyż byłam na tyle podekscytowana tą książką, iż przeczuwałam, że w momencie, w którym rozpocznę swoją przygodę z literackim kunsztem Black natychmiast zatonę w wykreowanym przez nią świecie. Tak się zresztą stało, bo już po pierwszej stronie nieodwołalnie zakochałam się w tej historii i jej bohaterach. Pragnienia serc to ten szczególny przypadek dzieła literackiego, które wciąga już od pierwszego słowa, a jej bohaterowie na długo nie pozwala o sobie zapomnieć.

Pod względem fabularnym, Pragnienia serc początkowo wydają się być historią stylizowaną na romans bogatego spadkobiercy z uroczą bibliotekarką. Autorka jednakże posunęła się o krok dalej, ubarwiając relację bohaterów nie tylko samym wątkiem przyjaźni, ale i zaprawiając ją o intymne rozmowy, sieci intryg oraz trudną przeszłość Evelyn. Wszystkie te pozornie mniej ważne aspekty fabuły, jak i tajemnice ogromnego kalibru bardzo ubogacają powieść i sprawiają, że dzieło Black czyta się jednym tchem, na dobre i złe kibicując jej bohaterom, nie chcąc się z nimi rozstawać. Zważywszy na fakt, iż jest to moja pierwsza książka tej autorki, jaką przeczytałam, zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona! Nawet najdrobniejsze detale zostały odpowiednio dobrane, uniemożliwiając mi dostrzeżenie jakichkolwiek mankamentów. Podczas lektury tej książki nie nudziłam się ani chwilę, co więcej, żałowałam, iż historia tak szybko dotarła do finału.

Black udowodniła, że ma talent do snucia opowieści w taki sposób, aby zaintrygować swojego Czytelnika. Przez pierwszych kilka rozdziałów akcja została rozłożona w sposób miarowy, tak, że podczas lektury można było się mile zrelaksować. Później jednak Black postarała się o to, by wzbudzić większe zainteresowanie Czytelnika. Ostatecznie wyjazd Evie i Jace'a na zjazd rodziny O'Connellów skutecznie napędza akcję, burząc jej harmonijną strukturę i nie pozwalając ani na moment oderwać się od lektury. Tym jednym chwytem pisarka zjednuje sobie Czytelnika i sprawia, że ten bez reszty angażuje się w niniejszą powieść.

Podobnie jak w przypadku akcji, Black szybko porzuca lekki i swobodny klimat, zamieniając go na pełną niepewności atmosferę, co muszę przyznać, jest olbrzymim atutem tej książki. Przejście z pozornie beztroskiej obyczajowej nuty w bezlitosną sferę rodzinnych intryg, zawirowań i bolesnych tajemnic odbywa się niemal niepostrzeżenie. A to zresztą nie tylko budzi podziw względem pisarskiego kunsztu młodej pisarki, lecz przede wszystkim pobudza wyobraźnię Czytelnika i angażuje go coraz bardziej w meandry misternie utkanej fabuły.

Pragnienia serc to powieść doprawdy świetnie napisana, pozbawiona osobliwych chwytów językowych czy wzniosłego patetycznego stylu lub nadmiernej prostoty. Przeciwnie, dzieło Black zaskakuje lekkim stylem, który znakomicie komponuje się z klimatem i fabułą książki. Fakt, iż to literatura zaliczana do New Adult również ma tu swoją niebagatelną rolę, powieść wydaje się być uniwersalna względem swojego gatunku, a język jakim operuje pisarka idealnie wpasowuje się w wykreowany przez nią klimat.

Bohaterowie tej książki to jej kolejny niezbity atut. Niezmiernie mi się spodobało, że autorka postanowiła odejść od stereotypowych wizerunków młodziutkiej bibliotekarki i przystojnego, a zarazem zdeprawowanego obrazu dziedzica fortuny. Owszem, takich póz tutaj nie brakuje, lecz twórczyni zadbała o rozbudowanie obrazu wnętrza bohaterów. Wyposażyła swoją powieść w momenty, gdzie nie brakuje szczerych wyznań, głębokich przemyśleń i odsłonięcia wrażliwej duszy, a każdy z postaci odkrywa swoje lęki, tajemnice i obawy. Tym samym Black otwarcie sprzeciwia się ogólnie przyjętemu wizerunkowi "nieskazitelnej" bogatej rodziny, gdyż każda z nich ma swoje mniej lub bardziej mroczne sprawki i tajemnice, lęki i żądze, a idealnie skrojony garnitur czy dobrana zjawiskowa suknia niekoniecznie skutecznie je zamaskuje. Spodobało mi się, że pisarka nie owija w bawełnę, nie stara się usprawiedliwić działań swoich bohaterów, ale śmiało i z wrażliwością zachęca ich do samodzielnego zmierzenia się ze swoimi obawami. Oczywiście, nie muszę chyba dodawać, iż Evie kochająca bezgranicznie literaturę stała się moją ulubioną bohaterką. Pokochałam jej szczere serce, głęboką empatię i całkowite oddanie.

Po moich licznych zachwytach, nie muszę chyba dodawać, że jestem bez reszty oczarowana książką Victorii Black, która bez porównania stworzyła naprawdę niezwykłe dzieło. Jestem przekonana, że w wolnej chwili powrócę do niej z ogromną chęcią i tęsknotą za jej bohaterami. 

Pragnienie serc to z pewnością książka warta przeczytania i tak na dobrą sprawę, poleciłabym ją każdemu, kto miałby ochotę zapoznać się z dziełem o niebagatelnej i tak świetnie skonstruowanej warstwie fabularnej. Na zimowe wieczory powieść rozgrzeje swoją ciepłą nutą, zaciekawi intrygą i zachwyci dokładnością detali. Warto mieć pod ręką zapas czasu lub ciepły kubek kawy, gdyż proza Black niesamowicie wciąga! Polecam serdecznie!

Moja ocena: 10/10. :)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Amare. :)



Czytaj dalej »
on 04 grudnia 1
Podziel się!
Etykiety
#amber; zaczytani.pl, romans, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

02 grudnia

Podsumowanie Listopada 2022

Listopad, podobnie jak październik minął mi dosyć szybko, niemniej bardzo miło wspominam ten okres i to nie tylko dlatego, że to mój urodzinowy miesiąc. Miałam okazję obejrzeć kolejny sezon jednego z moich ulubionych seriali, czyli Gilmore Girls, a także odnowić znajomość z autorami, spośród których albo nieustannie zanurzam się w ich twórczości, albo mam okazję ponownie spotkać się z pewnymi cenionymi przeze mnie bohaterami książkowymi. Choć listopad nie był dość obfity w literaturę, uważam ten miesiąc za bardzo udany, gdyż niezwykle miło mi było powrócić do starych literackich przyjaciół, a dawno nie miałam okazji o niektórych z nich czytać. W minionym miesiącu czas wypełniły mi również spotkania rodzinne i z moją Przyjaciółką, a całości dopełniała uczelnia, literatura, blog oraz poszukiwania pracy na pół etatu (a szczęśliwie znalezionej :)). Mam więc wiele powodów, aby być dumna z mojego listopadowego miesiąca.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Tegoroczny listopad miałam okazję rozpocząć z nieco niespodziewanym przeze mnie akcentem literackim, powróciłam bowiem do serii Inni Anne Bishop i przeczytałam tom trzeci, Srebrzyste wizje, wobec któreJ mam bardzo ciepłe odczucia, zwłaszcza, że dawno nie czytałam nic z repertuaru książkowego tej autorki. Do recenzji odsyłam <tutaj>. Kolejną książką, jaką miałam okazję przeczytać w listopadzie jest króciutka pozycja autorstwa Francine Rivers, kolejny tom serii Rodowód Łaski, Rut, której recenzja znajduje się <tutaj>. Muszę przyznać, że z każdą następną książką Rivers coraz bardziej podziwiam tą pisarkę. Ostatnią listopadową pozycją była długo wyczekiwana przeze mnie powieść Victorii Black, Pragnienia serc, o której niebawem będzie na blogu! 

  1. Srebrzyste wizje, Anne Bishop <recenzja>;
  2. Rut, Francine Rivers <recenzja>;
  3. Pragnienia serc, Victoria Black (recenzja już jutro)!

  • Z racji tego, że zasadniczo wszystkie listopadowe pozycje były dla mnie dziełami zarówno ważnymi, jak i wyczekiwanymi wybór tylko jednej pozycji wydaje się prawie niemożliwy. Chciałabym jednak wyróżnić Pragnienia serc jako pretendenta do tytułu "Najlepszej Książki Miesiąca" z tego względu, że była to książka nie tylko ambitna literacko, ale również podejmująca ciekawą tematykę. Dodatkowo, główna bohaterka była zakochana w książkach (tak jak i ja), dlatego też czytanie powieści Victorii Black było dla mnie niesłychaną przygodą literacką i wspaniałą rozrywką intelektualną!  
  • Podobna kwestia pojawia się przy wyborze kandydata do tytułu "Najgorszej Książki Miesiąca" i w tym wypadku definitywnie nie potrafię wskazać tej jednej pozycji, która by mi się nie podobała.
CO W GRUDNIU?

 Z początkiem grudnia miałam przyjemność rozpocząć lekturę kilku pozycji jednocześnie, co raczej mi się nie zdarza, ale miałam już pozytywną okazję przekonać się, że grudzień to mój miesiąc spontaniczności. Rozpoczęłam bowiem lekturę Obsesyjnej miłości Eleny Ferrante (której de facto nie miałam w planach akurat na ten miesiąc, ale ochota na włoską literaturę zwyciężyła). Zaczęłam również Władcę Pierścieni J.R.R Tolkiena, częściowo ze względu na wyzwanie czytelnicze z klasykami, które sobie postanowiłam, a częściowo dlatego, że podróż młodego Bagginsa stanowiła przedmiot niezwykle wnikliwej analizy na seminarium magisterskim. Oprócz tego rozpoczęłam czytanie Źródła Ayn Rand, powieści niezwykle ambitnej. W planach na ten miesiąc mam jeszcze Miniaturzystkę Jessie Burton oraz wybrane baśnie z Baśnie braci Grimm dla dorosłych autorstwa Philipa Pullmana. Tak więc grudzień zapowiada się ambitnie literacko, blogowo i czytelniczo! 💓



Czytaj dalej »
on 02 grudnia 9
Podziel się!
Etykiety
podsumowanie, zapowiedź
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

O AUTORCE

O AUTORCE
26 - letnia Magister Polonistyki-Literaturoznawstwa. Z zamiłowania książkoholiczka, literaturoznawczyni i blogerka, rysowniczka, a także miłośniczka języków obcych i azjatyckich dram. Kto wie, może i w przyszłości także pisarka? Możliwości jest mnóstwo! :) Aktualnie spełnia się dziennikarsko pracując w redakcji WUJ-a oraz redaktorsko współpracując z Wydawnictwami ZNAK oraz Moc Media. Przyszła bibliotekoznawczyni i arteterapeutka, która uczy się języka migowego.

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

TERAZ CZYTAM

TERAZ CZYTAM
Osobliwy dar Vanilii Bourbon

W tym roku chcę przeczytać...

W tym roku chcę przeczytać...
#Wyzwanie LC 2025#

Recenzje/Wpisy planowo

*01.06 - "Opiekunka marzeń", Agnieszka Krawczyk * 01.06 - podsumowanie czytelnicze półrocza 2025 i plany na czerwiec 2025 *02.06 - "Wstawaj Alicja", Dorota Chęć [wieczór] *03.06 - "Żywe serce", Piotr Pawlukiewicz [wieczór] *04.06 - "Studium zatracenia", Ava Reid [wieczór] *05.06 - "Burza", Sunya Mara [wieczór] Następne tytuły wpisów podam niebawem! :)

Znajdź mnie!

  • Lubimy Czytać
  • Strona na facebooku
  • Twitter
  • Instagram

Szukaj na tym blogu

Statystyka

Subskrybuj

Posty
Atom
Posty
Komentarze
Atom
Komentarze

Obserwatorzy

Popularny post

  • Kącik serialowy: Moon Lovers: Scarlet Heart Reyo- magia księżyca
    Tytuł oryginalny:   달의 연인 – 보보경심 려 Tytuł (latynizacja):   Dalui Yeonin – Bobogyungsim Ryeo Tytuł (alternatywny):  Time Slip: Rye...
  • Kącik serialowy: Goblin, Guardian: The Lonely and Great God- potęga przeznaczenia
    Tytuł oryginalny:   도깨비 Tytuł (latynizacja):   Dokkaebi Tytuł (alternatywny):  Goblin: The Lonely and Great God Gatunek:   fantasy, m...
  • "Shinsekai Yori"- Yuusuke Kishi
    tytuł oryginału: 新世界より tłumaczenie: Z Nowego Świata wydawnictwo:  Kōdansha data wydania: 23 stycznia 2008 liczba stron:870 sło...

Archiwum

  • ►  2025 (9)
    • ►  cze 2025 (2)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (4)
    • ►  lut 2025 (2)
  • ►  2024 (11)
    • ►  gru 2024 (1)
    • ►  lis 2024 (1)
    • ►  lip 2024 (1)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (2)
    • ►  kwi 2024 (2)
    • ►  mar 2024 (1)
    • ►  sty 2024 (2)
  • ►  2023 (31)
    • ►  gru 2023 (2)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (4)
    • ►  wrz 2023 (3)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (2)
    • ►  kwi 2023 (1)
    • ►  mar 2023 (5)
    • ►  lut 2023 (5)
    • ►  sty 2023 (1)
  • ▼  2022 (46)
    • ▼  gru 2022 (5)
      • Podsumowanie Grudnia i Roku 2022
      • "Miniaturzystka" - Jessie Burton
      • "Obsesyjna miłość" - Elena Ferrante
      • "Pragnienia serc" - Victoria Black
      • Podsumowanie Listopada 2022
    • ►  lis 2022 (4)
    • ►  paź 2022 (4)
    • ►  wrz 2022 (5)
    • ►  sie 2022 (6)
    • ►  lip 2022 (6)
    • ►  cze 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (3)
    • ►  mar 2022 (5)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (2)
  • ►  2021 (38)
    • ►  gru 2021 (2)
    • ►  lis 2021 (4)
    • ►  paź 2021 (3)
    • ►  wrz 2021 (3)
    • ►  sie 2021 (4)
    • ►  lip 2021 (4)
    • ►  cze 2021 (1)
    • ►  maj 2021 (2)
    • ►  kwi 2021 (2)
    • ►  mar 2021 (2)
    • ►  lut 2021 (6)
    • ►  sty 2021 (5)
  • ►  2020 (49)
    • ►  gru 2020 (3)
    • ►  lis 2020 (2)
    • ►  paź 2020 (4)
    • ►  wrz 2020 (4)
    • ►  sie 2020 (6)
    • ►  lip 2020 (5)
    • ►  cze 2020 (3)
    • ►  maj 2020 (2)
    • ►  kwi 2020 (5)
    • ►  mar 2020 (5)
    • ►  lut 2020 (6)
    • ►  sty 2020 (4)
  • ►  2019 (66)
    • ►  gru 2019 (6)
    • ►  lis 2019 (4)
    • ►  paź 2019 (5)
    • ►  wrz 2019 (9)
    • ►  sie 2019 (9)
    • ►  lip 2019 (6)
    • ►  cze 2019 (5)
    • ►  maj 2019 (6)
    • ►  kwi 2019 (2)
    • ►  mar 2019 (3)
    • ►  lut 2019 (5)
    • ►  sty 2019 (6)
  • ►  2018 (59)
    • ►  gru 2018 (5)
    • ►  lis 2018 (5)
    • ►  paź 2018 (7)
    • ►  wrz 2018 (9)
    • ►  sie 2018 (7)
    • ►  lip 2018 (3)
    • ►  cze 2018 (8)
    • ►  maj 2018 (2)
    • ►  kwi 2018 (2)
    • ►  mar 2018 (3)
    • ►  lut 2018 (3)
    • ►  sty 2018 (5)
  • ►  2017 (5)
    • ►  gru 2017 (4)
    • ►  lis 2017 (1)

Polecany post

Podsumowanie okresu styczeń-maj 2025 i plany na czerwiec

Napisz do mnie w sprawie recenzji/artykułu/wywiadu :)

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Etykiety

Japonia (13) King (3) Murakami (6) PLOTKARA (3) Zafon (5) anime (3) arabia (1) autobiografia (5) baśnie (22) dla nastolatków (23) drama (5) fantasy (64) historyczne (32) holocaust (1) klasyk (22) klasyka dla nastolatków (11) klasyka dziecięca (2) komedia- czarny humor (12) kultura słowiańska (5) medyczne (5) mit (3) miłość (38) obyczajowe (115) podsumowanie (74) postapo (23) psychologia (30) psychologiczne (47) romans (53) science-fiction (23) stosik książkowy (29) sztuka (4) tag (2) thiller (26) thriller (14) wojna (9) współczesność (100) zapowiedz (27) zwierzęta (3) świat komiksu (1) święta (5)

Prawa Autorskie

Zabraniam kopiowania MOICH tekstów i zdjęć bez uprzedniego zezwolenia.

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych za kradzież tekstów, czy zdjęć bez upoważnienia autora przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 2-ch i/grzywnę.

Bardzo proszę o uszanowanie mojej pracy.

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Z Dziennika Książkoholiczki. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.