W ostatnim czasie często mam możliwość odkrywania twórczości Kinga na nowo. "Cmętarz zwieżąt" to moje czwarte z kolei spotkanie z tym autorem. I szczerze mówiąc z każdą kolejną powieścią jest coraz lepiej, a każda kolejna książka mocniej zapada w pamięć. Swoją przygodę z twórczością Kinga rozpoczęłam od lektury "Joyland", która jak dotąd jest moją ulubioną. Następnie w tegoroczne wakacje sięgnęłam po "Miasteczko Salem" i opowiadanie "Laurie". "Cmętarz zwieżąt" to kolejna pozycja z mojej listy horrorów Kinga, którą mam już za sobą, jak również kolejne niesamowite spotkanie z tym autorem. "Cmętarz zwieżąt“ to jednak najbardziej mroczna pozycja  jaką dotychczas przeczytałam  a co za tym idzie, jak najbardziej godna przeczytania.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE: 
Gdy Louis Creed wraz z rodziną wprowadza się do miasteczka Ludlow w stanie Maine nie wie jeszcze, że spokojne i urokliwe życie, jakie miał nadzieję wieść, wkrótce stanie się najprawdziwszym koszmarem. Za domem Creedów znajduje się tytułowy cmentarz zwieżąt, gdzie miejscowe dzieci grzebią swoje ukochane pupile. Prawdziwe zło kryje się jednak na starym i opuszczonym wzgórzu, pradawnym cmentarzysku Micmaców, który pokazuje Louisowi sąsiad Jud Carrandal. Nieświadom zła, jakie wkrótce ujrzy światło dzienne, Louis przekracza granicę między światem materialnym a niematerialnym. 
Książki Kinga mają w sobie coś wyjątkowego, coś co przyciąga i sprawia, że człowiek ma ochotę najeść się trochę strachu i poczuć ten szczególny niepokój w takim stylu, jaki oferuje nam autor. Tej sile przyciągania uległam również i ja, o czym świadczy fakt, że coraz częściej sięgam po książki autorstwa kultowego mistrza grozy. "Cmętarz zwieżąt" to moje czwarte spotkanie z Kingiem, które spokojnie mogę zaliczyć do jednych z tych lepszych, gdyż urok tej lektury dorównuje temu, co czułam czytając "Joyland". Jednakże jakkolwiek bardzo bym chciała powiedzieć, że w tej lekturze nie ma absolutnie żadnych wad, byłoby to zwyczajnym naciągactwem. Bo choć książka Kinga była po prostu świetna, to jednak znalazło się w niej kilka wad, drobnych niedoskonałości, które mocno kuły mnie w oczy.

Fabuła książki jak i sam jej koncept opiera się na tytułowym cmentarzu zwierząt, istniejącym w rzeczywistości miejscu, którego nazwa powinna przejmować grozą. Widoczny w nazwie cmentarza błąd ortograficzny został wprowadzony celowo. W końcu sam cmentarz został założony przez dzieci, które niekoniecznie opanowały zdolności poprawnej ortografii. Ten drobny szczegół dodaje jednak autentyczności temu miejscu i sprawia, że zyskuje ono pewną szczególną wymowę. Autor bowiem sprytnie dotyka kwestii śmierci, zgrabnie unikając mówienia o niej w sposób bezpośredni. Człowiek boi się śmierci i unika jej na wszelkie sposoby. Sama śmierć jest dla człowieka czymś przerażającym, wręcz abstrakcyjnym pojęciem, ponieważ jej nie rozumie. Na przykładzie głównego bohatera, autor  pokazuje do jakich rzeczy człowiek jest w stanie się posunąć jeśli nie pogodzi się ze śmiercią. Gdzie istnieje moralna granica i do czego można się posunąć dla ukochanej osoby? Jak bardzo człowiek musi być zraniony, zdruzgotany śmiercią, że waży się aby naruszyć niewidzialną granicę? I wreszcie, dlaczego tak ważne jest, aby pozwolić zmarłemu odejść w pokoju? Te wszystkie kwestie autor porusza w swojej książce, tym samym czyniąc ją pewnego rodzaju zbiorem refleksji na temat, który jest obecny w naszym życiu, czyli śmierci. Książka traktuje również o tym czym jest śmierć, ukazuje ból i rozpacz najbliższych po stracie, ich żal i niemoc w związku ze śmiercią. Mówi również o tym, że pewne aspekty życia należy zaakceptować i jakiej granicy nie wolno przekraczać. Bardzo spodobało mi się to, jak umiejętnie autor łączy ze sobą podane kwestie, zmuszając tym samym czytelnika do refleksji i wysunięcia własnych wniosków.
"Śmierć jest tajemnicą, a pogrzeb sekretem."
Klimat tej książki jest doprawdy niesamowity! Autor ma zdecydowanie niewątpliwy talent do siania grozy i zamętu w głowie czytelnika, gdyż fikcja często gęsto staje się rzeczywistością. Kto jak kto, ale King potrafi wytworzyć nastrój niepokoju, który z każdą stroną narasta i sprawia, że ma się ochotę na więcej. Chodzący żywy trup, cuchnący grobem kot Church czy cmentarzysko Micmaców dodają książce tajemniczości i mroku, a także potrafią nie raz zaskoczyć Czytelnika! Przyznam szczerze, że choć nie byłam przerażona podczas czytania tej książki, to niewątpliwie wywarła ona na mnie mocne wrażenie, co jest główną zasługą barwnego pióra Kinga. 

Książka wciągnęła mnie praktycznie już od pierwszych stron, a moje zainteresowania tą powieścią utrzymywało się mniej więcej do ponad połowy książki. Później jednak miało miejsce pewne wydarzenie, na które w gruncie rzeczy czekałam już od początku. Jednak powodem, dla którego moje zainteresowanie spadło, była pewna przewidywalność tego, co następnie się wydarzy, głównie za sprawą głównego bohatera, którego schematyczne wręcz zachowanie nieco psuło mi przyjemność z czytania tej książki. Przyznam, że bywały chwile, w których musiałam się zmuszać do dalszego jej czytania, gdyż byłam ciekawa, czy akcja potoczy się zgodnie z moimi przewidywaniami. W pewnej mierze moje odczucia się sprawdziły, jednak niestety nie otrzymałam żadnego konkretnego zakończenia książki, co sprawiło, że trochę się zawiodłam.

Styl Kinga nie jest mi obcy, dlatego mniej więcej wiedziałam, czego powinnam się spodziewać. Jednak o dziwo, podczas lektury spotkałam się ze znikomą ilością wulgaryzmów, które w jego poprzednich książkach były w ilościach litrowych. Niemniej jednak plastyczny styl Kinga dało się odczuć na każdej stronie. Wyłaniające się z mroku zakrwawione postacie napawały mnie jednak nie tyle przerażeniem, co obrzydzeniem na ich widok. Chwilami nie mogłam wyjść z podziwu, skąd autor bierze takie pomysły! Opisywane przez niego postacie i wydarzenia były tak barwne i realistyczne, że byłam pod naprawdę wielkim wrażeniem detali, jakie autor zawarł w każdym opisie. Jednocześnie jednak odczuwałam przyjemne odczucie ekscytacji, mówiące, że zaraz zdarzy się coś interesującego, kluczowego dla fabuły. Barwny i plastyczny język sprawia, że przez tą książkę się płynie, czyta się ją niebywale lekko i szybko, o czym świadczy fakt, że mnie zajęła ona jakieś trzy, cztery dni.
"To szaleństwo, lecz sam fakt, że było szaleństwem, sprawiał, że stawało się niewiarygodnie podniecające."
Postacie, a właściwie główna postać tej książki, to druga i szczęśliwie ostatnia niedoskonałość, jaką udało mi się znaleźć. Mimo moich starań, wręcz wymuszonej sympatii czy współczucia do głównego bohatera, nie potrafiłam go polubić. Postać ta wydawała mi się zwyczajnie płaska, pozbawiona żywotności, a przez to nudna i nieinteresująca. W zachowaniu Louisa widać wyraźnie pewną przewidywalność, która sprawiała, że z miejsca mogłam przewidzieć, co główny bohater zrobi w następnej kolejności, jak również i to, że jego działania doprowadzą do tragedii. Było to dla mnie frustrujące, a Louis jawił się w mojej głowie wyłącznie jako papierowa postać pozbawiona własnej woli i logicznego myślenia. Choć bardzo bym chciała, nie potrafię wskazać żadnej sytuacji, w której ten bohater kierowałby się jakakolwiek logiką czy wykazywał odrobiną rozsądku.

Choć książka właściwie spełniała niemal wszystkie moje oczekiwania, to jednak pewne irytujące mnie sprzeczności w zachowaniu bohatera, sprawiają, że nie jestem w stanie ocenić tej książki tak wysoko jakbym chciała. "Cmętarz zwieżąt" jest powieścią, którą czytałam z wielkim zainteresowaniem, jednak niestety, nie zafascynowała mnie ona tak bardzo, jakbym tego chciała. I w ostatecznym rozrachunku to nadal "Joyland" pozostaje moją ulubioną powieścią Kinga.
"To najfajniejsze miejsce w mieście. Ludzie umierają by się tu dostać."
Myślę, że książki Kinga cechują się tak wysoką popularnością, że powiedzenie "nie polecam" aż wydawało by się czymś nie na miejscu. Powieść Kinga będzie świetną odskocznią na letnie i jesienne wieczory, kiedy człowiek czuje potrzebę, żeby adrenalina wzięła górę. Jeśli jeszcze nie znacie Kinga, to spokojnie możecie zacząć od "Cmętarza", moim zdaniem najmroczniejszej książki tego autora, która będzie świetnym horrorem na dobry początek. Zaś miłośników Kinga chyba nie muszę długo przekonywać. Polecam gorąco i z całego serca!

Moja ocena:7/10. :)

Brak komentarzy: