John Green to autor, z którym po raz pierwszy zetknęłam się podczas lektury "W śnieżną noc" kilka dobrych lat temu. Już wtedy byłam pod wielkim wrażeniem lekkiego pióra Greena oraz faktem, że z pozoru całkiem zwyczajna młodzieżówka niesie ze sobą tyle emocji i pozostawia uczucie ciepła w sercu. Urzekło mnie z jaką łatwością Greenowi udało się w stworzyć świąteczny klimat, jak realnie oddać zimowy krajobraz i przede wszystkim, jak udało mu się tą powieścią mnie zachwycić. Musiało jednak minąć sporo czasu bo, jak wiecie nie przepadam zbytnio za książkami utrzymanymi w tonie młodzieżowym, zanim ponownie odważyłam się sięgnąć po kolejną powieść Greena i była to książka "Will Grayson,Will Grayson", która odrzuciła mnie już po kilku stronach pozostawiając mnie z gorzkim smakiem zawodu. Nie minęło jednak wiele czasu, gdy zachęcona pozytywnymi opiniami sięgnęłam po "Szukając Alaski". Coś mi mówiło, że moje trzecie spotkanie z tym autorem będę mogła zaliczyć do udanych i w tym przypadku, moje przeczucie kompletnie mnie nie zawiodło.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Miles Halter ma jeden cel, odnaleźć Wielkie Być Może, dlatego podejmuje decyzję o wyprowadzce z domu i rozpoczęciu nauki w Culver Creek, ekskluzywnej szkoły z internatem. To tam po raz pierwszy zyskuje prawdziwych przyjaciół oraz poznaje nieco zwariowaną  i przebojową Alaskę Young. Alska to dziewczyna bezkompromisowa, bezczelna i odważna, dla której Miles szybko traci poczucie rzeczywistości. Rozwijająca się między uczniami Culver Creek przyjaźń niebawem zostanie jednak poddana tragicznej próbie.
Przyznam, że kilka pierwszych stron nie zapowiadało się zbyt szczególnie, co  było po części spowodowane moim sceptycznym podejściem do tej książki, ale również tym, że początkowo nic 'specjalnego' się nie działo. Jednak po jakichś 60/70 stronach górę nad moim sceptycyzmem wzięło przyjemne zaskoczenie, co sprawiło, że o odłożeniu książki i rezygnacji z jej przeczytania nie mogło być mowy. Bowiem John Green tak mocno mnie zaskoczył, że mogłam tylko szerzej otworzyć oczy ze zdumienia i dobrnąć do końca książki."Szukając Alaski" to jedna z tych niepozornych książek, które wnoszą w życie czytelnika całą masę refleksji, która zmusza do postawienia sobie pytań i, która wymaga postawienia na nie odpowiedzi. Gdy tylko skończyłam czytać tą książkę na ustach miałam jedno wielkie WOW, gdyż absolutnie nie przypuszczałam, że ta historia aż tak mi się spodoba.

Książka dzieli się na dwie części PRZED i PO, jak można się domyślać, ten podział jest znaczący i przynajmniej dla mnie w pewnym sensie jest metaforą życia. Część PRZED opisuje beztroski czas wypełniony nadzieją i wiarą w szczęśliwą przyszłość. Z kolei PO to czas kiedy nadzieja obraca się w nicość, pozostaje ból i cierpienie, to czas, kiedy trzeba zmierzyć się z okrutną rzeczywistością, która często jest kolejnym etapem dorosłego życia. Jednak co się wydarzyło, tego można się tylko domyślać, lecz nie ulega wątpliwości, że rozwiązanie tej zagadki będzie bolesne i dramatyczne. Autorowi należy się naprawdę duży plus, za świetne poprowadzenie fabuły, bo gdy już odkryje do czego zmierzało wielkie odliczanie, pozostaje szok i niedowierzanie- ale jak to tak? jak to mogło się stać?-  ale również poczucie, że autor podarował czytelnikowi element zaskoczenia oraz niepewność, co przyniesie bohaterom przyszłość.

Nie będę ukrywać, że musiało minąć trochę czasu, zanim ta historia naprawdę mnie wciągnęła. Początkowo miałam wrażenie, że książka będzie raczej kolejną z tych typowych obyczajówek, a jednak- na moje wielkie szczęście- nie, gdyż z każdą kolejną kartką byłam coraz bardziej zauroczona tą historią, jak również burzą emocji, które się przez tą książkę przelewały. Doprowadziło to do tego, że po mizernym początku, jaki ma ta książka, a którego czytanie strasznie mnie nudziło, aż do czasu, w którym historia dotarła do takiego punktu, że pomyślałam 'o, teraz będzie ciekawie', jaki i samego końca tej historii, książka została przeze mnie dosłownie pożarta, pozostawiając mnie przy tym z niedosytem. Bo gdy tylko doszłam do końca tej historii, nie mogłam uwierzyć, że tak szybko się skończyła.
"So I walked back to my room and collapsed on the bottom bunk, thinking that if people were rain, I was drizzle and she was hurricane.” 
Uderzyło mnie to, jak pieczołowicie został dopracowany klimat. Bo choć faktycznie jest to książka młodzieżowa, to nie ulega wątpliwości, że lekkie pióro Greena pozwoliło mu zgrabnie przedstawić realia życia szkolnego. Urzekła mnie wnikliwość autora, jak również jego wielka wrażliwość w postrzeganiu świata. Choć "Looking for Alaska" plansuje w obyczajówce, to jednak przez tą książkę przelewa się cała gama uczuć, jakie towarzyszą bohaterom tej książki, i które w pewnej mierze stają się też uczuciami czytelnika. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak bardzo ta książka mnie poruszyła, jak bardzo mną wstrząsnęła i mam  przeczucie, że sięgnę po kolejne książki tego autora. Czyżbym zamierzała dać kolejną szansę pozycji "Will Grayson, Will Grayson"- obawiam się, że po tym, co autor ze mną zrobił podczas czytania "Looking for Alaska"- tak.

Język jakim operuje Green jest niezwykle uczuciowy i barwny, cechuje go pewna wnikliwa wrażliwość, z czym rzadko można się spotkać w innych książkach. Jak na dłoni widać, jak wiele samego siebie autor przelał w tę historię, która tak na dobrą sprawę jest jego literackim debiutem. Naprawdę rzadko spotyka się historie, w których jest tyle marzeń, obaw, refleksji  strachu i cierpienia młodych dorosłych. Nastolatków, którzy muszą zmierzyć, się ze świadomością, że marzenia nie zawsze się spełniają, ludzkie życie jest krótkie, a świat nie ma monopolu na bycie idealnym. To również opowieść o życiu z poczuciem winy, od którego tak naprawdę ciężko jest się uwolnić, o refleksji nad przemijaniem, samą esencją życia i bolesną stratą, a także tym, że wyjście z labiryntu nie zawsze jest proste i szybkie, a czasem może potrwać lata. Słowo labirynt to świetna metafora, która w dużej mierze oddaje sens i przesłanie tej książki, bo to labirynt jest metaforą życia i metaforą cierpienia. Nie można jednak zapominać o dozie pewnego Greenowski'ego humoru, który porusza czułe struny serca i pozostawia przyjemne uczucie ciepła. 
“Imagining the future is a kind of nostalgia. You spend your whole life stuck in the labyrinth, thinking about how you'll escape it one day, and how awesome it will be, and imagining that future keeps you going, but you never do it. You just use the future to escape the present.”
Postacie tej książki to szeroka paleta niezwykle barwnych postaci, spośród których każda z nich ma swoje własne 'demony przeszłości', z którymi musi się zmierzyć.  Każdy z bohaterów jest niezwykle barwny i żywy, co jak pisałam wcześniej, jest zasługą wnikliwego stylu Greena. I mimo, iż nie natrafiłam na postać, której bym znienawidziła, to jednak znalazły się postacie, które polubiłam mniej, a inne bardziej. W przypadku głównego bohatera, moje odczucia co do niego mieściły się w grupie tolerancji, ponieważ, jak dla mnie, był on postacią zwyczajnie nieciekawą, jedynie biernym obserwatorem, a nie czynnym uczestnikiem wydarzeń. Moją ulubioną postacią stała się niespodziewanie Alaska. To żywa, twarda i zdecydowana, niezwykle inteligentna i bezczelna dziewczyna, które bez większego skrępowania mówi o seksie, pije alkohol, pali papierosy i czerpie z życia pełnymi garściami. Jednak Alaska skrywa również swoje drugie nieperfekcyjnie oblicze, ma swoje słabości, które sprawiają, że nie jest ona postacią rodem z 'wyidealizowanych bohaterów', co mnie osobiście bardzo cieszy. Polubiłam Alaskę za jej nietuzinkowy charakter, jej brutalną szczerość i szczere pragnienie, aby nikt przez nią nie ucierpiał.

"Szukając Alaski" to powieść niezwykle wartościowa i to nie tylko dla dorastającej młodzieży, lecz także dla osób znacznie starszych. Porusza wiele tematów związanych z dorastaniem, akceptacją samego siebie, to również swoista refleksja na temat cierpienia i śmierci, jaka po raz pierwszy rodzi się w nastoletnich umysłach. Po przeczytaniu tej książki, jej historia pozostanie na długo w sercach czytelników i bardzo ciężko będzie ją stamtąd wyrzucić. To momentami słodko-gorzka proza Greenowska, która pozostawia niedosyt i z tego względu, jak pisałam wcześniej, zapewne skuszę się na to, aby sięgnąć po kolejne powieści Greena. 
Jeśli szukacie historii, która Was poruszy i pozostawi w stanie oniemienia to "Szukając Alaski" będzie naprawdę świetnym wyborem. Powieść idealna dla nastolatków próbujących się odnaleźć w dorosłym świecie, jak również dla tych, którzy choć na chwilę chcą powrócić do licealnych, studenckich czasów. Jeśli pragniecie historii, która Was odpręży, a równocześnie postawi w kręgu filozoficznych dogmatów i zawiłości-polecam serdecznie. Jest to świetna i lekka książka, przy której można się odprężyć, słowem na wakacje idealna! Myślę więc, że większych słów z mojej strony absolutnie nie potrzeba- przeczytajcie, bo naprawdę warto!

Moja ocena: 9/10. :)

1 komentarz: