Jeśli czytacie mojego bloga regularnie, to dobrze wiecie, że spośród wszystkich gatunków książkowych u mnie zdecydowanie króluje fantasy. I nie chodzi tutaj wyłącznie o to, że akcja toczy się w wyimaginowanym świecie pełnym niezwykłych stworzeń, ale także o bohaterów, którzy są na swój sposób wyjątkowi i mają jakieś szczególne cele. Jednak znalezienie naprawdę dobrego fantasy, takiego, które wciągnie bez reszty jest zwykle trudne. Przyznam szczerze, że przed sięgnięciem po "Mroczne piętno" byłam pełna obaw, miałam jakieś przedziwne wrażenie, że ta lektura mi się nie spodoba. Jednak po lekturze "Malfetto"  nie potrafię zrozumieć, jak ja w ogóle mogłam myśleć, że ta książka mi się nie spodoba, a moje obawy okazały się zupełnie bezpodstawne.  Bowiem "Malfetto. Mroczne piętno" wciągnęło mnie bez reszty pozbawiając wcześniejszych do niej uprzedzeń. Teraz wiem jedno, ta książka jest niesamowicie dobra! 

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:


Przez Kenettrę przetoczyła się zaraza nie szczędząc krwawych ofiar zarówno wśród dorosłych jak i dzieci.  Ci, którym udało się przetrwać zostali przeklęci. Zaraza naznaczyła ich w sposób symboliczny Mrocznym Pietnem, który odróżniał naznaczonych od zwykłych ludzi. Osoby obdarzone Piętnem posiadły również niezwykłe - czasami nie dające się okiełznać- moce,  czym wzbudzali wokół siebie niekiedy szacunek, lecz głównie przerażenie i nienawiść wśród zwykłych ludzi. Jedną z ofiar zarazy jest młoda Adelina, córka zamożnego kupca, która należy do naznaczonych Mrocznym Piętnem. Jej sercem zawładnęła ciemność i chęć zemsty,  niestety, lecz nieubłaganie pogrążając dziewczynę w mroku.
Nieczęsto spotykam tak dobrze skonstruowane i - to przede wszystkim- tak wciągające powieści. Książka Marie Lu wywarła na mnie tak dobre  i tak mocne wrażenie, że gdy tylko skończyłam czytać w dalszym ciągu nie potrafiłam przestać o niej myśleć. I to nie tylko o niezwyklej historii w niej zawartej, ale również o postaciach, które mocno zapadły mi w pamięć. Ta historia jest po prostu tak wspaniała, że w dalszym ciągu na samą myśl o tej książce nie mogę wyjść z podziwu dla pisarskiego geniuszu Marie Lu. Bo skoro pierwsza cześć trylogii "Malfetto" okazała się być kapitalnie dobra, to o ile lepsze muszą być kolejne części?  Zakochałam się w tej historii  dosłownie bez pamięci i już nie mogę się doczekać chwili,  gdy sięgnę po kolejne tomy!

"Mroczne piętno" zachwyciło mnie pieczołowicie dopracowaną fabułą, a także mnogością emocji, jakie się przez tą książkę przelewają. Ostatni raz byłam tak oczarowana "Podzielonymi" Neala Shustermana, dlatego fakt, że kolejna książka tak mnie zachwyciła i zaparła dech w piersiach, jest czymś niebywale satysfakcjonującym. Pomimo obecnego w niej niewątpliwie mrocznego klimatu i jak najbardziej mocnych wrażeń przez książkę płynie się lekko,a przy tym zdecydowanie nie może być mowy o jakiejkolwiek nudzie. Autorka dobrze wie jak wstrząsnąć czytelnikiem, gdyż pewne wydarzenia kreuje w taki sposób aby jak najbardziej go zaszokować, co w moim przypadku jej się udało, ale co uważam także za ogromny plus tej książki.

"-Zasłoń swe skazy- mówi cicho.- Ozdób je, a staną się twoimi sojusznikami."

Zaczęłam czytać "Malfetto" późnym wieczorem, kiedy jeszcze nad moim zachwytem w stosunku do tej książki panował sceptycyzm. Przepadłam całkowicie już po kilku pierwszych stronach i pełna zapału przewracałam kolejne kartki, by dowiedzieć się, co w następnej chwili przytrafi się głównej bohaterce. Moje obawy się rozwiały, a sceptycyzm całkowicie wyparował- zostałam przez tą powieść cudownie oczarowana i nie mogłam się powstrzymać, aby nie czytać dalej. Na półkę odłożyłam ją dopiero wtedy, gdy górę nad moją ekscytacją tą powieścią, wzięła senność.  Nie mogłam się nadziwić, jak to możliwe, że we względnie średniej grubości książce-380 stron- autorka potrafiła zmieścić tak wiele emocjonujących wydarzeń. 

Akcja tej książki to jej niewątpliwa zaleta - zresztą nie potrafię odnaleźć w niej żadnych wad- rozwija się już od pierwszej strony i ani na sekundę nie zwalnia tempa.  Podczas czytania moja ekscytacja stopniowo się zwiększała za sprawą serii różnych zaskakujących wydarzeń, jakie były udziałem głównej bohaterki. Autorka zaskakiwała mnie na każdym kroku, dając często złudną nadzieję na pomyślne rozwiązanie pewnych spraw, których zakończenie było oczywiście zupełnie inne. Jestem niesamowicie zauroczona faktem, z jaką łatwością autorka potrafiła  dać Czytelnikowi choćby małą iskierkę nadziei, tylko po to, by za chwilę ją zgasić. To jednocześnie okrutne ale i cudowne, pokazuje wielki talent Marie Lu do tworzenia skomplikowanych w sobie powieści.

"Malfetto" nie jest lekturą bynajmniej odprężającą zważywszy na tematykę, jaką podejmuje. Opowieść o Adelinie, której serce pogrąża się w mroku, jak również o tytułowych Mrocznych Piętnach darzonych nienawiścią, przywodzi mi na myśl czasy średniowiecza, gdzie na stosach palono czarownice. Powodem ludzkiej nienawiści wobec czarownic jak i ludzi obdarzonych Mrocznym Piętnem, był oczywiście strach i chęć obwinienia kogoś/czegoś za spadające nieszczęścia. Mówi się, że strach wyzwala w ludziach zarówno najgorsze, jak i najprawdziwsze cechy, co na przykładzie tej powieści zdaje się być oczywistą prawdą. Niemniej jednak, ci, którzy zostali odrzuceni również mają swoje prawa i walczą o nie, chcąc zmazać piętno nienawiści i strachu. Książka pokazuje jak wielki mrok w duszy/sercu może zasiać brak miłości, odrzucenie czy wmawianie komuś, że jest kimś innym niż w rzeczywistości. Pokazuje jak wielkie spustoszenie owe aspekty sieją w sercu takiej osoby, często tym samym spychając ją właśnie w owy mrok duszy, a także jak wielką siłę daje miłość i bezwzględna akceptacja drugiego człowieka.

"Przyznanie się do kłamstw i wyznanie tajemnic przynosi ulgę, ale to ulga bolesna."


Klimat to tylko kolejny aspekt, który mocno mnie urzekł. Przez całą książkę przewija się uczucie grozy i niepokoju połączonego również z ekscytacją, dotyczącą tego co w kolejnym rozdziale autorka zaplanowała. Zasługą tak wykreowanego klimatu jest niewątpliwie postać głównej bohaterki, której moralność właściwie pozostawia wiele do życzenia, ale również wydarzenia i nieustanne intrygi, jakie w tej książce mają miejsce. Klimat tej książki jest bardzo mroczny i nawet wówczas, gdy Czytelnik dostrzega światełko w tunelu i ma nadzieję, że wszystko pomyślnie się ułoży, okazuje się, że los ma dla jej bohaterów zupełnie inne plany. Uczucie mroku potęguje również to, że zarówno Adelina jak i pozostali bohaterowie darzą się wzajemną nieufnością, a także lękiem przed zdradą. To szara i okrutna rzeczywistość, gdzie strach może okazać się  największym wrogiem. Surowość i niezwykle szara i bura paleta barw, w której od czasu do czasu pojawiają się promienie słońca, sprawiło, że pokochałam tą powieść całym swoim sercem.

Co jeszcze mnie zachwyciło w tej książce to ukazana bardzo dobitnie siostrzana więź między Adeliną a jej siostrą, malutkie światełko nadziei, które mam nadzieję, ocali Adelinę od pogrążenia się w mroku. Zauroczyła mnie ukazana przez autorkę wzajemna relacja sióstr, które choć były od siebie całkowicie różne, potrafiły znaleźć wspólny język. I właśnie ta siostrzana więź tłumaczy wszelkie działania Adeliny- robiła wszytko aby ocalić siostrę, słodką i niewinną Violettę. Urzekło mnie, jak bardzo Adelina jest do siostry przywiązana i jak bardzo pragnie ją ochronić. Sceny, które były udziałem obu sióstr chwytają za serce i przywołują kiełkujące uczucie ciepła i nadziei. To właśnie te sceny pokazują ich wzajemne zaufanie i przyjaźń, jaką mogą darzyć się tylko siostry. Urzekło mnie również to, że Adelina będąc tą znienawidzoną przez własnego ojca, potrafiła nie znienawidzić Violetty, która z kolei była przez niego kochana. Ich relacja jest niesamowicie skomplikowana, ale to tylko pogłębia moje zainteresowanie i podsyca chęć, by sięgnąć po kolejne tomy. Mam również wielką nadzieję, że w kolejnym tomie Violetta będzie mogła wykazać się charakterem, także po to, aby pomóc siostrze.

"Zaufanie to chwila, kiedy spadamy na dno otchłani, a mimo to łapiemy się za ręce."

Płynny i lekki styl autorki w połączeniu z wartką akcją sprawia, że przez tą powieść się płynie w zaskakująco szybkim tempie. Język jest wyważony, a określenie "lekkie pióro" zdaje się tutaj doskonale pasować. I właściwie jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to fakt, że chwilami miałam wrażenie, że pewne myśli/wyrażenia zostały w pewien sposób urwane i niedokończone- coś się wydarzyło, a za chwilę wydarzyło się coś innego. Brakowało mi kontekstu między jednym, a drugim wydarzeniem. Później jednak zdałam sobie sprawę, że wynika to z prostoty stylu pisarskiego Marie Lu. I gdy już dostrzegłam ową prostotę języka, czytało mi się znacznie lepiej, a ja zaczęłam przyjmować pewne wydarzenia za pewnik, coś w stylu "tak jest, tak musi być". Chyba po wszystkich 'ochach i achach', jakie słyszałam o tej książce, spodziewałam się bardziej wyszukanego stylu u autorki, jednak gdy już się przyzwyczaiłam, udało mi się lepiej wczuć w tę powieść i już od drugiego rozdziału czytało mi się lepiej i płynniej.

Absolutnie najlepszą, jak i również cechą wyróżniającą tą powieść spośród innych fantasy jest postać głównej bohaterki. Adelina nie jest bowiem postacią na ogół wzbudzającą sympatię,a raczej lęk i niepokój. Zauroczyła mnie jednak z tego względu, że jest to postać bardzo niejednoznaczna i choć działa z dobrych pobudek, to skutki jej działań rzadko kiedy są pozytywne i często wiążą się z krzywdzeniem a nawet zabijaniem innych. Od chwili gdy poznałam tą postać, bardzo chciałam wierzyć, że jest ona dobra, miała szczere i dobre intencje, z drugiej jednak strony jej działania udowadniały jak daleko jest jej do bohaterki czyniącej wyłącznie dobro. Mrok w jej sercu będący efektem jej mocy oraz lata znęcania się nad nią przez ojca i bezustannego jej poniżania- traktowania niczym towar, który można kupić za dobrą cenę, pozostawiły ślad na jej duszy, ranę, którą może uleczyć bezwarunkowa miłość i akceptacja. To wszystko sprawiło, że jej moralność pod wieloma względami pozostawia wiele do życzenia.  Adelina to dziewczyna, która w gruncie rzeczy pragnie tylko jednego, bezinteresownej miłości od drugiej osoby. Boi się zdrady i odrzucenia, dlatego też chcąc się w jakiś sposób obronić krzywdzi tych, którym pragnie pomóc. To wszystko czyni ją postacią tragiczną, gdyż niezależnie od jej pobudek, skutek jej działań zawsze będzie negatywny.  Bardzo cieszy mnie fakt, że autorka zamiast idealizować swoich bohaterów, czego wręcz nie znoszę, postawiła na oryginalność i starała się aby przedstawić ich naturalnie i realistycznie, niekiedy bardziej eksponując te gorsze cechy.  Postać Adeliny jest niezwykle złożona, skomplikowana, a przez to ogromnie ciekawa i intrygująca. Nie jest to typowa "dobra" postać, która po pewnym czasie "wychodzi na prostą", a kompletnym jej przeciwieństwem. Pokochałam Adelinę, pokochałam jej niejednoznaczną naturę i całym sercem jej kibicuję, pokochałam także te postacie, które się od niej odwróciły. Naprawdę nie mogę wyjść z podziwu, dla wyobraźni autorki, żeby stworzyć postać taką jak Adelina!

"Teraz to ja będę wykorzystywać. Moja kolej, by zadawać ból."

Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki- jej historii, jej bohaterów i niezwykłego klimatu, o którym nie sposób tak łatwo zapomnieć. To powieść niesamowicie obfita w akcję, która nie raz i nie dwa zaskoczy czytelnika, a także skarbnica książkowych mądrości w postaci złotych cytatów Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się jej losy w kolejnych tomach i czy jej serce całkowicie ogarnie mrok? Czy może Violetta, promień słońca zdoła ją ocalić?
Mam wielką nadzieję, że powyższe argumenty wystarczą, aby Was do tej powieści przekonać. Jestem tą powieścią totalnie oczarowana, dlatego myślę, że większe słowa zachęty z mojej strony są zbędne. Dla fanów fantastyki z naprawdę wysokiej półki "Malfetto" będzie wyborem idealnym, gdyż ta książka ma w sobie wszystko to, co dobre fantasy powinno mieć, a dodatkowo cechy te są mocno wyeksponowane, co dodaje powieści uroku. Dla tych, którzy mają ochotę na naprawdę wciągającą książkę, która pozostawi mocne wrażenia i wreszcie dla tych, którzy nie maja pomysły, co w wolnej chwili przeczytać. Polecam, bo naprawdę warto!

Moja ocena:9/10. :)

2 komentarze:

  1. Recenzja bardzo mnie zaciekawiła, z chęcią sięgnę po książkę!😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo! 😍😍😍Możemy razem zacząć drugi tom! :)

      Usuń