Z Dziennika Książkoholiczki

Strony

  • Strona główna
  • O mnie
  • KSIĄŻKI
  • Kącik serialowy
  • ZESTAWIENIA
  • Kontakt i Współpraca

29 października

6 Urodziny Bloga Z Dziennika Książkoholiczki!

Witajcie kochani! Dziś jest dla mnie bardzo wyjątkowy dzień, ponieważ mamy 29 październik 2023 roku, co oznacza, że Blog Z Dziennika Książkoholiczki obchodzi swoje 6 urodziny! Brak mi słów, aby opisać, jaką jestem dumna, a po tak długim czasie pisania, czytania i publikowania słowem blogowania w pełnym pakiecie, mam wiele powodów, aby się cieszyć. Jesteście wspaniałymi Czytelnikami i dziękuję, że razem ze mną kontynuuje cię tą przygodę! 
Z okazji dzisiejszego książkoholiczkowego święta przygotowałam, jak co roku wyjątkowy wpis, na który Was serdecznie zapraszam!

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

My Happy Ending, piosenka w sam raz nastrajająca na świętowanie! :)

5 BOOK CHALLENGE  :)
Jest to tzw. Tag "5 Book Challenge", ostatnio zresztą niezwykle popularne i polega ono na wyborze spośród 5 kategorii. Z racji, że mój blog obchodzi swoje 6 urodziny, dodałam jeszcze jedną książkę w jednej kategorii.

1. 5 (6) KSIĄŻEK, KTÓRE UWIELBIAM:
Przyznam szczerze, że trudno było mi wybrać top 5 spośród tylu tytułów, jakie przeczytałam, ale ostatecznie mi się to jakoś udało. Wybrałam te książki, które zapadły mi szczególnie głęboko w pamięć lub bardzo mocno poruszyły. Oczywiście, poprzez wspomnianą top 5 należy rozumieć TOP 6, z okazji 6 urodzin bloga. :)

Kolejność jest przypadkowa i nie ma jakiegoś szczególnego znaczenia:

1. Marzyciel. Strange The Dreamer, Laini Taylor - tę pozycję kocham właściwie za każdy jej aspekt, wspaniały język rodem z kultowych baśniowych opowieści, zgrabnie ukłuty wątek romantyczny, nietuzinkową postać głównego bohatera. Fenomenalna i nieporównywalna powieść, do której zresztą często powracam. Jest w niej wszystko to, co kocham w literaturze, a przewracaniu kolejnych stron zawsze towarzyszą bogate emocje.

2. Promyczek, Kim Holden - to wyjątkowa powieść, którą w zasadzie czytam co roku odkąd po raz pierwszy ją przeczytałam i zetknęłam się z tą autorką, czyli czytałam ją już jakieś 5 razy. Już od pierwszych stron pokochałam Kate i poczułam z nią więź. Ta bohaterka jest tak niesamowicie pozytywnie nastawiony do życia, że niejednokrotnie czytam pozaznaczane fragmenty, po to by się uśmiechnąć i "spotkać" kogoś, kto myśli podobnie do mnie. Przyznaję, że jest to pozycja ogromnie wzruszająca i tak, płaczę, za każdym razem, kiedy tylko ją czytam. Ta powieść daje mi to, co kocham w literaturze: pasję, emocje, bohaterkę, z którą się utożsamiam. A przy tym, po prostu uwielbiam styl pisarki Kim Holden.

3. Łzy Racheli, Beth Nimmo, Darrell Scott - ta pozycja to moje wielkie odkrycie zeszłego roku, książka niemal tak samo dla mnie ważna, jak Promyczek Kim Holden. Niniejszy reportaż wprawdzie opisuje tragedię Columbine z dnia 20 kwietnia 1999 roku, ale jest też świadectwem życia wyjątkowej dziewczyny, Rachel Joy Scott. Podobnie, jak w przypadku poprzedniej książki, mam w niej swoje ulubione fragment, które czytam, gdy mam taką potrzebę. Rachel, podobnie jak Kate jest postacią, z którą w dużej mierze mogę się utożsamić. Pozycja bardzo głęboko poruszająca i pozwalająca spojrzeć z innej perspektywy na pewne życiowe kwestie.

4. Cień wiatru, Carlos Ruiz Zafón - gdy po raz pierwszy wzięłam do rąk ten opasły tom powieści Zafóna, od razu wiedziałam, że odkryłam niezwykłego pisarza. Przeczytałam niemal wszystkie jego książki (wciąż została mi jeszcze Gra anioła) i z każdą kolejną na nowo zakochowałam się w malowniczej, ale i mrocznej Barcelonie odmalowanej piórem pisarza. Urzekł mnie jego styl, podobny zresztą do niektórych klasycznych powieści, podniosły, wyrazisty i nieco melancholijny, zakochałam się w ciasnych uliczkach Barcelony zasnutej mgłą, błądziłam w ciemnych labiryntach, by odnaleźć wyjątkowy Cmentarz Zapomnianych Książek i wybrać powieść, którą będzie tą szczególną. Pokochałam Cień wiatru za obecną w autorze miłość do książek i literatury, za oddanie im swoistego hołdu w tej właśnie postaci.

5. Malfetto. Północna gwiazda, Marie Lu -  trylogia ta jest wprawdzie mniej znana niż epicka i wszędzie znana seria Legenda, ale według mnie to właśnie Malfetto jest o wiele lepsze. I nie chodzi tylko o sam zmyślny zabieg i wprowadzenie głównej bohaterki jako antagonistki. W tej serii powieści splatają się różnorodne i bogate wątki od niskiej samooceny, traumy, poprzez znienawidzenie oprawców, aż po krwawą walkę o zdobycie tronu. Ta trylogia ma wszystko, czego oczekuję od fenomenalnego fantasy, a przy tym niesamowicie wciąga i na długo nie pozwala o sobie zapomnieć.

6.  Uczennica maga, Trudi Canavan / Trylogia Engelsfors, Sara Bergmark i Mats Strandberg / Znamię lwa, Francine Rivers - W zasadzie  bardzo trudno było mi wybrać, którą pozycję powinnam dodać tutaj jako tą 6. Moje czytelnicze serce podsuwa mi kilka tytułów na raz, a sięgając pamięcią wstecz zastanawiam się czy nie powinnam wstawić tutaj pozycji Uczennica maga, Trudi Canavan, wahając się przy tym jeszcze pomiędzy trylogią Engelsfors a trylogią Znamię lwa Francine Rivers. Dlaczego jednak  akurat te trzy tytuły? Przyznaję szczerze, że do Uczennicy maga mam ogromny sentyment, zarówno ze względu na koncept autorki na fabułę, jak również oryginalne postacie. Z główną bohaterką, Tessą bardzo się utożsamiałam, od momentu kiedy po raz pierwszy sięgnęłam po tą książkę. Widziałam wtedy w niej wiele swoich cech, nie wiem czy teraz byłoby podobnie, bo Uczennicę maga czytałam jakieś dobre 10/12 lat temu, więc musiałabym ponownie po nią sięgnąć, aby to sprawdzić. Pozostaje jednak faktem, że ta książka była dla mnie niezwykłym odkryciem czytelniczym i dlatego też zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Jeśli chodzi o serię Engelsfors, to jest to trylogia mrocznego fantasy, która została po prostu genialnie napisana, a przy tym rozpisana na głosy kilku bohaterek. Dzięki temu, że postacie nie są idealne, w każdej z nich czytelnik może odnaleźć cząstkę siebie, a przy tym zatracić się w wielowymiarowej fabule. Przy czym, nie jest tajemnicą, że po prostu kocham takie złożone pozycje! Trylogia Znamię lwa autorstwa Francine Rivers natomiast mocno mnie poruszyła już od pierwszych stron. Pokochałam historyczne motywy, na kanwie, których autorka buduje surowy klimat powieści, zakochałam się w bohaterach i spędziłam długie godziny na niezapomnianej lekturze. Chciałabym ponownie przeczytać kiedyś tą trylogię, tak bliską memu sercu i wrażliwości.

2. 4 OSOBY AUTORSKIE, PO KTÓRE SIEGAM W CIEMNO

Jeśli chodzi o tą kategorię, to jakoś łatwiej było mi wybrać tych autorów, po których książki sięgam praktycznie bez zawahania. Są to:

  • Jodi Picoult - od dawna uwielbiam twórczość tej pisarki. Jej książki poruszają kwestie trudne, niekiedy mocno kontrowersyjne, za to pobudzające do myślenia. Gdy tylko mój czytelniczy węch wyczuje nową powieść, od razu wiem, że mi się spodoba, albo przynajmniej mam taką nadzieję i sięgam po nią jak najszybciej. Z reguły, praktycznie nigdy nie jestem zawiedziona!
  • Carlos Ruiz Zafón - długo zastanawiałam się, czy powinnam go umieścić w tej kategorii, ponieważ wszystkie jego książki już wyszły, a ja przeczytałam niemalże wszystkie. Uznałam jednak, że ponieważ jego twórczość jest dla mnie ważna, to jak najbardziej, powinnam go tutaj umieścić. Nie znam innego autora, który tak wspaniale i z nutką melancholii snuł opowieść o Barcelonie wyłaniającej się zza mgły.
  • Rick Riordan - nad tym autorem również się zastanawiałam, z tego względu, że czytałam go jako nastolatka, choć ostatnio chętnie do niego wracam. Wykreowany przez Riordana fantastyczny świat bogów greckich i rzymskich, pelnkokrwisci bohaterowie to motywy, w których przyjemnie jest się zatracić, a już zwłaszcza w jesienne wieczory.
  • Katarzyna Berenika Miszczuk - jej odkrycie nie jest dla mnie tak znowu nowe, aczkolwiek nie zmienia to faktu, że po jej książki sięgam niemal machinalnie, z góry wiedząc, że historia mi się spodoba. Miło jest zatracić się w opisywanej przez nią historii świeżo upieczonej absolwentki studiów, którą dopiero zaczyna stawiać swoje kroki w dorosłym świecie. Jakby tego było mało, Miszczuk osadza akcję swoich powieści w świecie współczesnym, ale czerpie przy tym z motywów słowiańskich i polskiego średniowiecza. Dla mnie, jako osoby zakochanej w historii, takie połączenie motywów to istne złoto!

3. 3 UKOCHANE GATUNKI KSIĄŻKOWE

Stosunkowo łatwo było mi wybrać, po które gatunki książkowe sięgam najchętniej i najczęściej.

  • Fantasy - to zdecydowanie jeden z najczęstszych gatunków, po które sięgam i których szukam w literaturze. Uwielbiam pełnowymiarową, dobrze napisana powieść z domieszką wątku magii w tle.
  • Literatura  piękna/obyczajowa/psychologiczna/duchowa - jako osoba rozmiłowana w psychologii i zgłębiająca jej tajniki w trakcie studiów, uwielbiam złożone powieści, poruszające jakąś trudną tematykę. Uwielbiam powieści, które pozwalają mi wysnuć własną koncepcję zdarzeń, interpretację, które wzbudzają szereg emocji. Taka literatura jest wyjątkowa!
  • Literatura historyczna - wspominałam, że jestem miłośniczką historii i zawsze jest mi miło, kiedy książka zahacza o taki wątek. Cenię powieści angażujące i trudne, takie, które wciągają bez reszty, a literatura historyczna bez wątpienia się do takich zalicza!

4. 2 MIEJSCA, W KTORYCH CZYTAM 

To akurat jest łatwa kategoria, właściwie to czytam wszędzie i w każdej wolnej chwili! Gdybym jednak miała wybierać, to najczęściej czytam we własnym łózku, a jeśli pogoda na to pozwoli czytam na świeżym powietrzu, w altance lub na balkonie. To w tych miejscach mogę w pełni poświęcić się przeżywaniu świata wykreowanego przez autora.

5. KSIĄŻKA, PO KTÓRĄ WKRÓTCE SIĘGNĘ 
Jak widać, na załączonym kafelku, wkrótce sięgnę po Chłopki. Opowieść o naszych babkach autorstwa Joanny Kuciel-Frydryszak. Jestem bardzo ciekawa, jak spodoba mi się ta książka, będąca przecież reportażem na temat polskich chłopek w nie tak dalekich czasach.

To już wszystkie kategorie niniejszego Tagu. Kochani Czytelnicy dziękuję, że jesteście ze mną, że przybywa Was aż tyle, za każde ciepłe słowo! :) Napiszcie w komentarzu, jakie byłyby Wasze odpowiedzi do TOP 5 Challenge.



Czytaj dalej »
on 29 października 1
Podziel się!
Etykiety
urodziny bloga
Nowsze posty
Starsze posty

07 października

Seria: "Pensjonat Bluebell" - Denise Hunter

Swoją przyjemność z prozą Denise Hunter rozpoczęłam spontanicznie i entuzjastycznie. Miałam przeczucie, że właśnie odkryłam nową autorkę, której twórczość mocno przypadnie mi do gustu i nie myliłam się. Seria Pensjonat Bluebell wciągnęła mnie tak mocno, że już po lekturze tomu pierwszego, Jezioro tajemnic, od razu sięgnęłam po kolejną część. Można więc śmiało powiedzieć, że przeczytałam całą trylogię za jednym zamachem, a nawet po tym dręczyło mnie jakieś poczucie niedosytu. Na nieocenionym portalu książkowym LubimyCzytać przewertowawszy twórczość autorki, szybko doszłam do wniosku, iż koniecznie muszę przeczytać pozostałe jej książki. Tak jak przewidywałam, proza Hunter zajęła w moim sercu bardzo szczególne miejsce.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Cykl Pensjonat Bluebell opowiada historię trojga rodzeństwa Bennettów, którzy po śmierci rodziców postanawiają spełnić ich marzenie, otwierając rodzinny pensjonat. Niespodziewana utrata rodziców to poważny cios, zwłaszcza dla najmłodszej z rodzeństwa, Grace, która dopiero, co rozpoczęła kolejny rok szkoły średniej. Molly zbliża się do ukończenia wymarzonych studiów z hotelarstwa, zaś Levi zajmuje wysokie stanowisko w firmie budowlanej w Los Angeles, daleko od rodzinnej Karoliny Północnej. Gdy pada pomysł wspólnego prowadzenia interesu, starsza dwójka rodzeństwa postanawia przystać na propozycję najmłodszej siostry, by ta mogła dokończyć naukę w rodzinnej miejscowości. Plany Levi'ego i Molly ulegają zmianom, ale dzięki temu cała trójka Bennettów ma szansę na zabliźnienie ran z przeszłości oraz otwarcia się na nowe marzenia i ekscytujące możliwości.
- opis własny
Od momentu przewrócenia ostatniej strony recenzowanej tutaj serii, potrzebowałam chwili, aby poukładać sobie wszystkie uczucia, jakie towarzyszyły mi podczas lektury. Nie chodzi tutaj o poczucie jakiejkolwiek trudności, ile o siłę i miłość, jakie przebijają się z tej książki. W zasadzie nie byłoby to przesadą, gdybym napisała o pewnym otulającym i do pewnego stopnia wręcz uwalniającym wpływie tej lektury. Pióro Denise Hunter zdecydowanie ma w sobie ogromną moc, a jej książki sprawiają radość, otulają serce niczym ciepły koc i na długo nie pozwalają o sobie zapomnieć.

W skład serii Penjonat Bluebell wchodzą trzy kolejne tomy: Jezioro tajemnic, Kropla błękitu oraz Jesienne niebo, a każdy tom koncentruje się osobno na danej postaci z rodzeństwa Bennettów: Molly, Levi'm i Grace. Bardzo szybko spodobał mi się pomysł właśnie na taki podział, gdyż dzięki temu miałam okazję skoncentrować się wyłącznie na danym bohaterze tomu i z większym zainteresowaniem śledzić jego losy. Hunter potrafi zaciekawić Czytelnika już od pierwszych stron, sprawiając, że z ogromnym zapałem wciągałam się w każdy tom tej serii. To jedna z cech pisarstwa tej autorki: zaskakująca łatwość i lekkość wprowadzenia odbiorcy do wykreowanego przezeń literackiego świata. Losy bohaterów Pensjonatu Bluebell toczą się w malowniczej Karolnie Północnej zmagając się z próbami odnalezienia własnej tożsamości, a niekiedy i samowybaczenia. Trauma i rozpaczliwe poszukiwanie odpowiedzi to motyw, który spaja rodzeństwo Bennettów, a postacie, które autorka stawia na ich drodze mają za zadanie im pomóc. Podążanie za Molly, Levim czy Grace jest jednakże w gruncie rzeczy także podróżą Czytelnika do własnego wnętrza i zaproszeniem autorki do podjęcia próby zmierzenia się  z potrzebą zaakceptowania własnych niedoskonałości. Bardzo spodobało mi się, że autorka niejednokrotnie w sposób mniej lub bardziej bezpośredni odwołuje się do tradycji chrześcijańskich i na tej kanwie zachęca do budowania solidnych fundamentów poczucia własnej wartości.

Sięgając po trylogię Pensjonat Bluebell warto mieć na uwadze fakt, iż jest to literatura piękna i raczej nie należy się spodziewać nagłych zwrotów akcji. Nie oznacza to jednak, że wydarzenia wloką się w nudnym i jednostajnym tempie. Przeciwnie, w każdym z tych tomów tak naprawdę dzieje się bardzo dużo, ale jak to w obrębie wspomnianego gatunku w spokojnym tonie. Mocno osadzona tutaj obyczajowa nuta zachęca do podążania za bohaterami w sferze codziennych zmagań i dylematów. Hunter zadbała jednak o wielowątkowość swojej serii, każdy tom nadbudowując pewnymi osobistymi dramatami każdego bohatera, ale zrobiła to w sposób wyważony. Oddanie każdemu z rodzeństwa Bennettów osobnej historii pozwoliło na to, aby każdy z nich miał swoje pięć minut i aby Czytelnik nie postrzegał pozostałych bohaterów wyłącznie jako papierowe postacie. Ów aspekt uczłowieczający bohaterów udał się autorce wprost genialnie, dlatego też bardzo łatwo jest wczuć się w daną postać.

Klimat tej serii to niewątpliwie kolejny walor, jaki Denise Hunter nadała niniejszej trylogii. Urokliwy pensjonat Bluebell skryty w górach Karoliny Północnej w pełni oddaje atmosferę sielankowości i małomiasteczkowej życzliwości mieszkańców. Niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, iż umiejscawiając akcję w stosunkowo mało znanej miejscowości, jeszcze niezmąconej nowoczesnością, obfitej w bujną leśną naturę, Hunter stworzyła swoją własną idyllę. I szczerze, Bluebell właśnie takie jest, swojskie, przyjazne i wypełnione aż po brzegi ciepłem. Podczas lektury nie obejdzie się bez chęci upieczenia własnych muffinek, które w każdym tomie odgrywają rolę śniadaniowego przysmaku do porannej kawy. Po lekturze serii, bardzo chciałam się wybrać do miejsca podobnego Bluebell. Poprzez wykreowanie właśnie takiego delikatnego klimatu, autorka zapewniła mi ucieczkę od wielkomiejskiego gwaru i pozwoliła na chwilę wytchnienia.

Czytając serię Pensjonat Bluebell nie sposób nie docenić pełnej delikatności i swoistego czaru prozy Denise Hunter. Choć jej styl jest stosunkowo prosty, nie brakuje w nim humoru i ciepła, co tylko udowadnia, jak wiele wrażliwości autorka włożyła w pisanie trylogii. Lektura każdego z poszczególnych tomów gwarantuje zatem przyjemnie spędzony czas z dobrą książką w dłoni. Lekkość i urzekająca prostota języka Hunter sprawia, że jej książki czyta się właściwie jednym tchem, a po zakończeniu jednego tomu ma się niepohamowaną ochotę na więcej!

Bohaterowie to zdecydowanie największy atut tej serii, nie tylko z tego względu, że autorka na każdą z postaci poświęca odrębny tom, ale również dlatego, iż potrafi w zadziwiająco autentyczny sposób przedstawić swoje postacie. Nie są oni pozbawieni wad, dlatego też tak łatwo jest się z nimi utożsamiać. Hunter postawiła na różnorodność kreując zupełnie trzy różne postacie rodzeństwa Bennettów i w zasadzie to pozwoliło mi mniej lub bardziej polubić danego bohatera/rkę, aczkolwiek w każdym z nich odnalazłam cząstkę siebie. Pokochałam Molly za jej miłość do książek, entuzjazm i szczerą, optymistyczną osobowość, Grace za jej intuicję, a Levi'ego za troskę o młodsze siostry. Wielowymiarowa kreacja bohaterów w wykonaniu Hunter urzeka, a zaintrygowanie losami poszczególnych postaci zachęca do sięgania po kolejne tomy.

Podsumowując, Denise Hunter to moje kolejne "małe wielkie" literackie odkrycie 2023 roku i zdecydowanie zajmie ona jedno z ważniejszych miejsc nie tylko na mojej biblioteczce, ale i w sercu. Chyba już dawno żadna książka nie poruszyła mnie aż w takim (pozytywnym, oczywiście) stopniu, jak zrobiła to Hunter. Jestem przekonana, że w ciągu nadchodzących miesięcy ponownie pobuszuję po jej literackim repertuarze, gdyż jestem świadoma, że na miłe słowo w jej książkach zawsze mogę liczyć, a co więcej, opisana przez nią historia mnie nie zawiedzie!
Trylogia Pensjonat Bluebell to czarująca i pełna ciepła historia, poruszająca bardzo wiele wątków, między innymi traumę, samoakceptację, zaufania, jak również czerpiąca z motywów chrześcijańskich. Po niniejszą serię powinien sięgnąć każdy dojrzały Czytelnik, którego nurtują wspomniane kwestie. Choć Hunter z właściwą sobie lekkością błądzi po umysłach serc bohaterów, potrzeba odwagi by naprawdę wczytać się w tą serię i dostrzec dobro tam, gdzie początkowo wydaje się nam, że go nie ma. Historia pełna uroku i nadziei, idealna na chłodne jesienne wieczory z kubkiem parującego napoju. Polecam serdecznie!

Moja ocena: 10/10 :)
Czytaj dalej »
on 07 października 0
Podziel się!
Etykiety
chrześcijaństwo, obyczajowe, okruchy życia, romans, trauma
Nowsze posty
Starsze posty

05 października

"Na ostrym ogniu" - Elizabeth Acevedo

Na ostrym ogniu Elizabeth Acevedo odkryłam podczas podróży, gdy potrzebowałam zanurzyć się w powieść lekkiego, młodzieżowego kalibru w jesiennym klimacie. Iście czerwona okładka oraz opis od razu wzbudziły moją sympatię, toteż nie chcąc dłużej czekać, postanowiłam spróbować. Bardzo szybko jednak wciągnęłam się w lekturę i stwierdziłam, że jest to pozycja, którą zdecydowanie warto kontynuować. Elizabeth Acevedo szybko zaskarbiła sobie moją sympatię, sprawiając, że z łatwością pogrążyłam się w tej uroczej książce, zaprawionej hiszpańską kuchnią.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Wychowywana przez babcię nastoletnia Emoni ma prawdziwy dar, a dzięki swojej intuicji potrafi ugotować najsmaczniejsze dania. Dziewczyna, mimo, iż ma dopiero 17 lat, oprócz szkoły i pracy na pół etatu, wychowuje również roczną córeczkę. Pragnie uczyć się gotowania by później móc spełnić swoje marzenie o byciu kucharką. Jednakże los, co rusz daje o sobie znać. Gdy w szkole pojawia się nowy uczeń, Emoni za wszelką cenę stara się nie dopuścić do tego, by coś między nimi zaiskrzyło. Problem w tym, że za nie bardzo ma jak to zrobić, gdy ów przystojny chłopak bierze udział w wymarzonych przez nią zajęciach kulinarnych.
- opis własny

Sięgając po Na ostrym ogniu w zasadzie nie bardzo wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Moją uwagę przyciągnęła intensywnie czerwona okładka, nasuwająca mi skojarzenia z jesiennym klimatem. W miarę jednak, czytając kolejne rozdziały, które autorka bardzo sprytnie zresztą, uczyniła dość krótkimi, odkryłam, że stopniowo wciągam się w tą powieść. A fakt, że jednym z głównych motywów jest hiszpańska kuchnia, jedynie motywował, bym zaufała swojej czytelniczej intuicji i dała szansę tej przypadkowej książce. Wychodzę z założenia, że najlepsze rzeczy dzieją się spontanicznie, a sięgnięcie po powieść autorstwa Elizabeth Acevedo okazało się strzałem w dziesiątkę, choć przyznaję szczerze, nie jest to powieść całkowicie pozbawiona mankamentów.

Przyznam szczerze, że bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie narracja fabularna, jaką przyjęła autorka. Mnogość rozdziałów, jakie Acevedo wprowadziła ma swoje plusy, gdyż są one zasadniczo dość krótkie, co pozwala na odprężenie i ułatwia późniejsze zanurzenie się w lekturze po dłuższej przerwie. Bardzo szybko wciągnęłam się w historię opisaną przez Acevedo i doceniłam nieprzewidywalność tej książki. Niejednokrotnie podczas lektury potrafiłam w pełni wczuć się w opisywany przez autora świat, ale w przypadku tej książki zbyt wielką rolę odgrywała pewna impulsywność głównej bohaterki. Trudno było do pewnego stopnia przewidzieć, jak się zachowa i co zrobi, gdyż Emoni dysponowała rzadką cechą nieprzewidywalności. Właśnie ów aspekt pewnej loteryjności zdarzeń i działań głównej bohaterki bardzo mocno przyciągał mnie do tej książki, sprawiając, że bardzo trudno było mi się od niej oderwać.

Acevedo stworzyła powieść sklasyfikowaną jako młodzieżówka, toteż na pierwszy rzut oka spodziewałam się raczej stereotypowych chwytów literackich. Nic bardziej mylnego! Wspomniana poprzednio nieprzewidywalność w fabule sprawiała, że w zasadzie nie byłam do końca pewna, czego mogę się spodziewać w kolejnym rozdziale. Także ich mnogość oraz do pewnego stopnia urywana narracja, sprawiały, że byłam tą powieścią mocno zaintrygowana. Słusznie zresztą, gdyż każdy rozdział zaskakiwał mnie nową, obecną w nim energią. Dzięki temu podczas lektury mamy zapewnioną wartką akcję, przy której zdecydowanie nie sposób się nudzić!

Klimat Na ostrym ogniu jest moim zdaniem jednym z największych atutów tej książki. Autorka zgrabnie łączy w niej różnorodne motywy, począwszy od typowego dla young adult wątku społeczności szkolnej i wchodzeniu w dorosłość, licealną miłość, wychowywanie dziecka przez młodą matkę oraz wystawienie się na lokalny ostracyzm, po zmagania z niską samoceną, a także podróżą wgłąb siebie. Jakby tego było mało, Acevedo chcąc stworzyć powieść absolutnie wyjątkową, hojnie zaprawia ją mocną szczyptą hiszpańskiej kuchni, charakterystycznych wyrażeń oraz tamtejszego folkloru. Przyznaję, podczas czytania niejednokrotnie bywałam głodna, w końcu hiszpańska i portorykańska kuchnia to główne motywy tej książki. Jednakże ta powieść jest jedyna w swoim rodzaju jeśli chodzi o fenomenalne połączenie składników-motywów w doskonałych proporcjach: nietuzinkowa fabuła, wartka akcja, klimat okraszony hiszpańską nutą, szczypta irytacji na bohaterów, a dodatkowo specyficzny iście young adult'owski styl. Tylko Acevedo mogła stworzyć coś podobnego!

Świat jest jak płyta gramofonowa, która nigdy nie przestaje się kręcić.
Język to kolejny, zresztą dość mocny atut tej książki. Rozdziały są bardzo krótkie, przez co jest ich mnóstwo, co tylko sprawia, że Na ostrym ogniu jest pozycją idealną na podróż. Narracja, jaką zastosowała tutaj Acevedo jest, kolokwialnie stwierdzając "poszarpana", co zresztą koresponduje ze specyficznym stylem pisarki. Nie bez powodu podkreślam tutaj fakt, iż książka została sklasyfikowana jako powieść young adult - autorka tak mocno starała się wczuć w swoich bohaterów, a szczególnie w sytuację Emoni, że wypełniła powieść aż po brzegi lekkim, a zarazem nieco zadziornym tonem. Możliwe, iż to właśnie dlatego momentami postać Emoni tak mnie irytowała.

Acevedo w sposób fenomenalny przeniosła na papier myśli i emocje, jakie towarzyszyły głównej bohaterce, a wspomniana wcześniej urwana narracja tylko dopełniała iście wspaniały efekt. Jakby tego było mało, pisarka postarała się również o to, aby w języku powieści znalazł swoje miejsce hiszpański akcent, nie tylko w potrawach przyrządzanych przez młodą bohaterkę, ale również wtrącając co jakiś czas słówka, a niekiedy nawet czerpała także z muzycznego folkloru. Wszystko to sprawia, że powieść Na ostrym ogniu jest lekturą niezwykłą i niezapomnianą.

W zasadzie trudno mi w sposób jednoznaczny odnieść się do bohaterów wspomnianej książki. Przyznaję, zachwyca mnie fakt, że Acevedo potrafiła stworzyć tak szeroką gamę różnobarwnych, ale zarazem realistycznych postaci. Oczywiście, na szczególną uwagę zasługuje Emoni, nastolatka, która nie dość, że została matką w tak młodym wieku, ma problemy by zaangażować się w relacje z rówieśnikami i zmaga się z niską samoceną. Jej jedyną pasją jest gotowanie. Cieszy mnie, że pisarka wybrała na główną bohaterkę postać, która przez całą powieść ma szansę na tak olbrzymi rozwój swojej osoby. Jednakże nie zmienia to faktu, że moje odczucia do Emoni nie są czysto jednoznaczne. Podziwiam autorkę, że zdołała stworzyć bohaterkę, której jednocześnie kibicuję i współczuję, a zarazem niejednokrotnie mam ochotę porządnie nią potrząsnąć skrytykować.

Czasami lepiej skupić się na tym, co można kontrolować, bo to jedyny sposób na uśmierzenie bólu w piersi, który przychodzi, kiedy się myśli o sprawach, na które nie ma się wpływu.

Współczułam Emoni jej sytuacji, ale z drugiej strony nie mogłam się nadziwić, jakim cudem ta bohaterka potrafi w jednej chwili się nad sobą użalać, następnie stwierdzić, że wypina się na wszystkich święcie przekonana, że to ona ma rację, a na samym końcu stwierdzić, że tak w zasadzie to nikt jej nie lubi. Jej nieprzewidywalność i impulsywność emocjonalna skryta pod maską chłodu chwilami sprawiały, że nie do końca byłam pewna, jak mam się do niej ustosunkować. Podobało mi się, że wzbudzała ona we mnie różne, często skrajne odczucia, aczkolwiek nie mogłam powstrzymać się od poczucia irytacji. Bohaterka w wielu momentach dosłownie wpina się na cały świat, chcąc przez to zamaskować jak bardzo pragnie akceptacji innych, a wreszcie, jak bardzo to ona sama pragnie zaakceptować samą siebie. Szczerze polubiłam Emoni i ucieszyło mnie, że autorka niemalże w pełni wykorzystała potencjał tej postaci i postawiła na jej rozwój w powieści.

Podsumowując, bardzo cieszę się, że zdecydowałam się sięgnąć po pozycję napisaną przez Acevedo. Na ostrym ogniu miało mi wiele do zaoferowania. Przede wszystkim ciekawy pomysł na wykorzystanie motywów kulinarnych oraz koncept nastolatki samotnie wychowującej córkę, której zresztą los nie oszczędzał. Jednakże pewne mankamenty na tyle silnie zaznaczają w tej powieści swoją obecność, że w gruncie rzeczy ciężko jest mi ocenić tą pozycję jako więcej niż dobrą i z olbrzymim, acz nie do końca wykorzystanym potencjałem. Mam wrażenie, że postać samej Emoni można by napisać niemal całkowicie od nowa, być może wówczas byłaby bardziej sympatyczną bohaterką. Pomijając pozostałe kwestie, uważam, że jest to zdecydowanie powieść, której warto dać szansę i pozwolić się autorce pozytywnie zaskoczyć. Poszukując piosenki odpowiedniej do recenzji, po prostu nie mogłam wstawić innej niż Remeber me z filmu animowanego Coco, pasuje idealnie!

Na ostrym ogniu zdecydowanie nie jest pozycją wysokich lotów, raczej przy tych ambitniejszych powieściach wypada dość przeciętnie. Jednakże lekkość stylu autorki, ciekawie dobrane wątki oraz intrygująca przemiana głównej bohaterki sprawiają, że warto dać tej powieści kilka godzin swojego czasu. Dla mnie nieoceniony pozostaje hiszpański współczesny klimat, który jest w tej książce wyczuwalny z niesamowitą mocą. Pozycja ta stanowi dobrą odskocznię od realiów dnia codziennego i zapewnia solidną dawkę wypieków Emoni, a wręcz gwarantuje, że po jej lekturze ma się ochotę na jakieś hiszpańskie danie. Idealna dla miłośników jesiennych klimatów. Polecam serdecznie!

Moja ocena: 7/10 :)
Czytaj dalej »
on 05 października 2
Podziel się!
Etykiety
dla nastolatków, obyczajowe, romans
Nowsze posty
Starsze posty

01 października

Podsumowanie Sierpnia i Września 2023

Zarówno sierpień, jak i wrzesień minęły mi niesamowicie szybko i w zasadzie bardzo płynnie przeszłam z książek czytanych w jednym miesiącu na ten drugi. Z tego też powodu zdecydowałam się na podwójne podsumowanie zawierające w sobie obydwa te miesiące, czyli sierpień oraz wrzesień. W tym dość długim, bo aż dwumiesięcznym okresie przeczytałam całkiem sporo książek, a przy okazji odkryłam kilka literackich perełek, o czym zresztą będzie w tym wpisie. Jak się pewnie domyślacie, wspomniane miesiące były dość intensywne, spędzone w dużej mierze literacko, ale też pod znakiem opieki nad bratankami i siostrzeńcami oraz spotkań rodzinnych oraz krótkiej wycieczki do Torunia wraz z moją Przyjaciółką. Zanim się obejrzałam, wrzesień miał się już ku końcowi, a ja spędzałam wieczory na wycieczkach rowerowych, pod kocem z kubkiem ciepłej herbaty i książkami. Dodatkowo, nadszedł już wtedy czas ogarnąć zajęcia, na które zamierzałam się zapisać w nadchodzącym Roku Akademickim.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Z serialowego światka, zakończyłam wychodzący na Netflixie serial Moje szczęśliwe małżeństwo, który bardzo ciepło wspominam oraz drugą ciekawą serię, Fena: Pirate Princess i na pewno we wpisie serialowym o obydwu tych produkcjach będzie mowa. Oprócz tego zaintrygował mnie tytuł Hibike! Euphonium, w który wciągnęłam się dość mocno i praktycznie połknęłam go w ostatnie dni wakacji. Kontynuowałam również pozostałe oglądane przeze mnie serie, w tym The Good Doctor oraz Heartstopper. Zdecydowanie jednak najważniejszym tytułem filmowym września był After 5. Na zawsze obejrzany na kinowym ekranie. Po recenzji pierwszej części książkowej serii After 1. Płomień pod moją skórą, o której pisałam już jakiś czas temu, tutaj, pewnie już wiecie, jak bardzo przepadam za tą serią. W nadchodzącym czasie mam zamiar ponownie przeczytać pozostałe 4 części i napisać analizę komparatystyczną o całości serii. Pod względem literackim, tak jak wspominałam w minionych miesiącach przeczytałam całkiem sporo książek, bo aż 17 z czego kilka z nich spokojnie mogłabym określić mianem "wyjątkowych" dla mnie pozycji. 
Sierpień rozpoczęłam pozycją autorstwa Jenny Han, Tego lata stałam się piękna względem, której miałam dość mieszane uczucia, co zresztą oddała moja recenzja, którą można odnaleźć tutaj. Na Lubimy Czytać, jak również na blogu ta książka otrzymała ode mnie zaledwie 5 gwiazdek, co kwalifikuje ją jako pozycję raczej przeciętną. W następnej kolejności postanowiłam kontynuować zaczętą w lipcu Alyssę i czary A.G. Howard, która całkiem mi się spodobała, na tyle zresztą, że oceniłam ją jako "bardzo dobrą". Nie żałuję jednak przerwy, jaką miałam w tej lekturze, gdyż była mi ona potrzebna, aby docenić specyficzne piękno tej książki, recenzję znajdziecie tutaj. Kolejną pozycją na mojej biblioteczce była pozycja potrzebna mi do mojej pracy magisterskiej, czyli Za niebieskimi drzwiami Marcina Szczygielskiego, z której zakończenia byłam autentycznie uradowana, gdyż była to książka na tyle specyficzna, że momentami dosłownie męczyłam się, aby ją dokończyć. Niemniej jednak było to ciekawe studium straumatyzowanej psychiki dziecka oraz tworzenia przez nie wyimaginowanych, fantastycznych światów, o czym można przeczytać tutaj. Kolejną sierpniową książką było najnowsze dzieło Jodi Picoult Szkoda, że Cię tu nie ma, która to pozycja zaskoczyła mnie niezwykle pozytywnie, była zupełnie odmienna od pozostałych książek tej autorki, jakie przeczytałam! Recenzję tej książki możecie przeczytać pod tym linkiem. Sierpień zakończyłam rozkoszując się opowieścią graficzną autorstwa Alice Oseman, a mowa oczywiście o serii Heartstopper, która doczekała się swojej adaptacji w postaci netflix'owego serialu. Przyznaję, że ta seria mocno mnie poruszyła, jest bowiem tak ciepła, że podczas lektury nie sposób się nie rozczulić nad rozkwitającą między bohaterami relacją. O Heartstopper pisałam tutaj. Ostatnią, a raczej przejściową pozycją między sierpniem a wrześniem, była króciutka koreańska nowela Ten, którego szukam pióra Bae Suah, pozycja względem której miałam czysto ambiwalentne uczucia. Recenzję można znaleźć pod tym linkiem od 07.10.2023!

  1. Tego lata stałam się piękna, Jenny Han <recenzja tutaj>;
  2. Alyssa i czary, A.G. Howard <recenzja tutaj>;
  3. Za niebieskimi drzwiami, Marcin Szczygielski <recenzja tutaj>;
  4. Szkoda, że Cię tu nie ma, Jodi Picoult <recenzja tutaj>;
  5. Heatrstopper, Alice Oseman <recenzja na dniach>;
  6. Ten, którego szukam, Bae Suah <recenzja na dniach>.
Tegoroczny wrzesień rozpoczęłam od pozycji, która mocno mnie intrygowała od jakiegoś czasu, czyli od Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak autorstwa Mai Angelou. Przyznaję, że jest to dość nietypowa książka, silnie naznaczona okrucieństwem różnorodnego kalibru, stąd też przez jakiś czas zbierałam się do recenzji zastanawiając się, co o niej napisać, tak, aby uchwycić wyjątkowość tej książki, co myślę ostatecznie mi się udało! Recenzję będzie można przeczytać tutaj. Jestem tą pozycją mocno poruszona i wiem, że pozostanie ona na długo w moim sercu. W następnej kolejności sięgnęłam po Na ostrym ogniu Elizabet Acevedo, o której można przeczytać pod tym linkiem. Sama lektura natomiast okazała się miłą odskocznią od surowego życia opisywanego w powieści Angelou, choć losy głównej bohaterki także nie były usłane różami. W moim odczuciu jest to książka idealna na podróż, na odstresowanie się, a na korzyść przemawiają również krótkie, acz gęsto rozłożone rozdziały. Następne przeczytane przeze mnie we wrześniu pozycje są dla mnie wyjątkowe, mowa bowiem o trylogii Pensjonatu Bluebell, autorstwa Denise Hunter, w skład której wchodzą: Jezioro tajemnic, Kropla błękitu oraz Jesienne niebo. Są to pozycje, które praktycznie przeczytałam jednym tchem, tak bardzo wciągnęłam się w historię rodzeństwa Bennettów! Hunter urzekła mnie lekkim piórem, ciekawymi, różnorodnymi bohaterami oraz wewnętrznym zmaganiom, jakie towarzyszyły absolutnie każdej postaci! Recenzja z tej serii planowana jest na 06.10.2023. Później przyszedł czas na obiecywane sobie dwie krótkie pozycje, czyli Lassie, wróć! Erica Knighta oraz Opowieści galicyjskie Andrzeja Stasiuka. O ile jednak, pierwsza historia mnie zachwyciła, o tyle druga wydawała się raczej przeciętna i wypadała dość blado. Przy okazji dokończyłam również Do syta Michała Cichego, z której to tak jak wspominałam w lipcowym podsumowaniu utrzymuję jak najbardziej pozytywne wrażenia. Na recenzję tych trzech krótkich pozycji zapraszam 07.10.2023. Na wrześniowej biblioteczce nie zabrakło również Muzy Koszmarów Laini Taylor, czyli kolejnej pozycji koniecznej do mojej pracy magisterskiej. Nad Marzycielem, jak i Muzą, cudownym językiem Taylor mogłabym się rozpływać bez końca, tak więc zapraszam tutaj na recenzję. Ostatnimi pozycjami września były Poczwarka Doroty Terakowskiej, pozycja, którą rozpoczęłam podczas wyjazdu do Torunia oraz Rachab, kobieta wiary autorstwa Francine Rivers. W planach mam jeszcze pozostałe tomy Rodowodu Łaski, czyli Batszeba, kobieta łaski oraz Maria, kobieta posłuszeństwa, zatem z tych trzech tomów prawdopodobnie zrobię wpis zbiorczy. Tym samym wrzesień zakończyłam z wynikiem 11 książek, co daje w sumie 17 pozycji przeczytanych w ciągu tych dwóch miesięcy! Jak dla mnie wspaniały wynik!
  1. Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak, Maya Angelou <recenzja tutaj>;
  2. Na ostrym ogniu, Elizabeth Acevedo <recenzja tutaj>
  3. Pensjonat Bluebell tom 1. Jezioro tajemnic, Denise Hunter <recenzja trylogii tutaj>;
  4. Pensjonat Bluebell tom 2. Kropla błękitu, Denise Hunter <recenzja trylogii tutaj>;
  5. Pensjonat Bluebell tom 3. Jesienne niebo, Denise Hunter <recenzja trylogii tutaj>;
  6. Lassie, wróć!, Eric Knight <recenzja niebawem!>;
  7. Opowieści galicyjskie, Andrzej Stasiuk <recenzja niebawem!>;
  8. Do syta, Michał Cichy <recenzja niebawem!>;
  9. Poczwarka, Dorota Terakowska <recenzja niebawem!>;
  10. Muza Koszmarów, Laini Taylor <recenzja tutaj>;
  11. Rachab, kobieta wiary, Francine Rivers <planowana recenzja zbiorcza!>

W przeciągu ostatnich dwóch miesięcy miałam przyjemność przeczytać naprawdę wiele, bo aż 17 wyjątkowych książek, jednakże moje czytelnicze serce bez wahania jako zwyciężczynię wskazuje Denise Hunter! Z chęcią postawiłabym tutaj jeszcze Heatstoppera Alice Oseman czy Szkoda, że Cię tu nie ma Jodi Picoult, jak również Muzę Koszmarów Laini Taylor, ale wiem, że bohaterami tych miesięcy są właściciele urokliwego pensjonatu Bluebell!
  • Trylogia Pensjonat Bluebell, Denise Hunter <recenzja 06.10.2023> 
Czas spędzony z bohaterami serii Pensjonatu Bluebell był dla mnie okresem naprawdę niesamowitym, niezwykle ciepłym i poruszającym, a co ciekawe także idealnie nastrajającym na jesień i intensywny Rok Akademicki. Pokochałam wszystkich bohaterów, jakich stworzyła Hunter oraz doceniłam jej umiejętność łagodnego pokazywania aspektu wiary, tak kluczowego dla rodzeństwa Bennettów. Ta autorka potrafi pisać w sposób otwierający serce na małe, piękne i drobne, czasami nawet niezauważalne cudowne rzeczy dnia codziennego! W Bluebell spędziłam niezapomniane czytelnicze chwile i rozkoszowałam się muffinkami, o których w każdym tomie jest głośno, dlatego w końcu musiałam je upiec, a przy okazji poeksperymentowałam z wariantami przepisów. To niezaprzeczalna perełka tych miesięcy!


Przyznam szczerze, że dość trudno jest mi wybrać jednogłośnie idealnego kandydata do tego tytułu. W każdej z tych książek dostrzegałam bowiem pewne, ważne dla mnie aspekty, dlatego też być może będzie lepiej, jeśli pozostawię tę kategorię bez odpowiedzi.

CO W PAŹDZIERNIKU 2023?

Bardzo chciałabym móc powiedzieć, że wszystkie moje plany czytelnicze uda mi się zrealizować także w październiku, ale dobrze wiem, iż skupię się głównie na czytaniu pozycji do pracy magisterskiej, co oznacza, że na pewno można spodziewać się recenzji z Baśniowej opowieści Stephana Kinga oraz Poczwarki Doroty Terakowskiej! Podobnie można spodziewać się recenzji powieści Chłopki. Opowieść o naszych babkach autorstwa Joanny Kuciel-Frydyszak. Na pewno również dokończę wspomniane tytuły z dorobku Francine Rivers czyli Batszebę oraz Marię. W nadchodzącym roku akademickim czeka mnie inspirująca biblioteczka pozycji do przeczytania, więc mam przeczucie, że trafnie wybrałam i ułożyłam sobie zajęcia według moich zainteresowań badawczych. 

Chciałabym przeczytać którąś książkę Sue Monk Kidd, być może zdecyduję się na Sekretne życie pszczół lub Księgę tęsknot oraz pozycję autorstwa Taylor Jenkins Reid (myślałam o Siedmiu mężach Evelyn Hugo). Chciałabym również zapoznać się w końcu z Tatuażystą z Aushwitz Heatrher Morris oraz Co nas nie zabije Davida Lagercrantza czy Gdzie śpiewają raki Delli Owens oraz mam nadzieję, że uda mi się dokończyć Wysłanników śmierci Adama Krawczyka. Na razie jednak nie planuję konkretnych tytułów, a pozwalam, aby to czas, ochota i studia grały prym. 

  • Tatuażysta z Aushwitz, Hearther Morris;
  • Sekretne życie pszczół lub Księga tęsknot, Sue Monk Kidd;
  • Chłopki. Opowieść o naszych babkach, Joanna Kuciel-Frydryszak;
  • Batszeba, kobieta łaski, Francine Rivers;
  • Maria, kobieta posłuszeństwa, Francine Rivers;
  • Ponad wszystko, Nicole Yoon;
  • Siedmiu mężów Evelyn Hugo, Taylor Jenkis Reid;
  • Baśniowa opowieść, Stephen King;
  • Gdzie śpiewają raki, Delia Owens;
  • Co nas nie zabije, David Lagercrantz;
  • Wysłannicy Śmierci, Adam Krawczyk;
  • Arteterapia 2 tomy;
  • Dziewczynka w baśniowym lesie, P.Peju;
  • Dziecko zagubione w rzeczywistości, Alfred Brauner.
Czytaj dalej »
on 01 października 2
Podziel się!
Etykiety
podsumowanie, stosik książkowy, zapowiedź
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

O AUTORCE

O AUTORCE
26 - letnia Magister Polonistyki-Literaturoznawstwa. Z zamiłowania książkoholiczka, literaturoznawczyni i blogerka, rysowniczka, a także miłośniczka języków obcych i azjatyckich dram. Kto wie, może i w przyszłości także pisarka? Możliwości jest mnóstwo! :) Aktualnie spełnia się dziennikarsko pracując w redakcji WUJ-a oraz redaktorsko współpracując z Wydawnictwami ZNAK oraz Moc Media. Przyszła bibliotekoznawczyni i arteterapeutka, która uczy się języka migowego.

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

TERAZ CZYTAM

TERAZ CZYTAM
Osobliwy dar Vanilii Bourbon

W tym roku chcę przeczytać...

W tym roku chcę przeczytać...
#Wyzwanie LC 2025#

Recenzje/Wpisy planowo

*01.06 - "Opiekunka marzeń", Agnieszka Krawczyk * 01.06 - podsumowanie czytelnicze półrocza 2025 i plany na czerwiec 2025 *02.06 - "Wstawaj Alicja", Dorota Chęć [wieczór] *03.06 - "Żywe serce", Piotr Pawlukiewicz [wieczór] *04.06 - "Studium zatracenia", Ava Reid [wieczór] *05.06 - "Burza", Sunya Mara [wieczór] Następne tytuły wpisów podam niebawem! :)

Znajdź mnie!

  • Lubimy Czytać
  • Strona na facebooku
  • Twitter
  • Instagram

Szukaj na tym blogu

Statystyka

Subskrybuj

Posty
Atom
Posty
Komentarze
Atom
Komentarze

Obserwatorzy

Popularny post

  • Kącik serialowy: Moon Lovers: Scarlet Heart Reyo- magia księżyca
    Tytuł oryginalny:   달의 연인 – 보보경심 려 Tytuł (latynizacja):   Dalui Yeonin – Bobogyungsim Ryeo Tytuł (alternatywny):  Time Slip: Rye...
  • Kącik serialowy: Goblin, Guardian: The Lonely and Great God- potęga przeznaczenia
    Tytuł oryginalny:   도깨비 Tytuł (latynizacja):   Dokkaebi Tytuł (alternatywny):  Goblin: The Lonely and Great God Gatunek:   fantasy, m...
  • "Shinsekai Yori"- Yuusuke Kishi
    tytuł oryginału: 新世界より tłumaczenie: Z Nowego Świata wydawnictwo:  Kōdansha data wydania: 23 stycznia 2008 liczba stron:870 sło...

Archiwum

  • ►  2025 (9)
    • ►  cze 2025 (2)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (4)
    • ►  lut 2025 (2)
  • ►  2024 (11)
    • ►  gru 2024 (1)
    • ►  lis 2024 (1)
    • ►  lip 2024 (1)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (2)
    • ►  kwi 2024 (2)
    • ►  mar 2024 (1)
    • ►  sty 2024 (2)
  • ▼  2023 (31)
    • ►  gru 2023 (2)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ▼  paź 2023 (4)
      • 6 Urodziny Bloga Z Dziennika Książkoholiczki!
      • Seria: "Pensjonat Bluebell" - Denise Hunter
      • "Na ostrym ogniu" - Elizabeth Acevedo
      • Podsumowanie Sierpnia i Września 2023
    • ►  wrz 2023 (3)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (2)
    • ►  kwi 2023 (1)
    • ►  mar 2023 (5)
    • ►  lut 2023 (5)
    • ►  sty 2023 (1)
  • ►  2022 (46)
    • ►  gru 2022 (5)
    • ►  lis 2022 (4)
    • ►  paź 2022 (4)
    • ►  wrz 2022 (5)
    • ►  sie 2022 (6)
    • ►  lip 2022 (6)
    • ►  cze 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (3)
    • ►  mar 2022 (5)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (2)
  • ►  2021 (38)
    • ►  gru 2021 (2)
    • ►  lis 2021 (4)
    • ►  paź 2021 (3)
    • ►  wrz 2021 (3)
    • ►  sie 2021 (4)
    • ►  lip 2021 (4)
    • ►  cze 2021 (1)
    • ►  maj 2021 (2)
    • ►  kwi 2021 (2)
    • ►  mar 2021 (2)
    • ►  lut 2021 (6)
    • ►  sty 2021 (5)
  • ►  2020 (49)
    • ►  gru 2020 (3)
    • ►  lis 2020 (2)
    • ►  paź 2020 (4)
    • ►  wrz 2020 (4)
    • ►  sie 2020 (6)
    • ►  lip 2020 (5)
    • ►  cze 2020 (3)
    • ►  maj 2020 (2)
    • ►  kwi 2020 (5)
    • ►  mar 2020 (5)
    • ►  lut 2020 (6)
    • ►  sty 2020 (4)
  • ►  2019 (66)
    • ►  gru 2019 (6)
    • ►  lis 2019 (4)
    • ►  paź 2019 (5)
    • ►  wrz 2019 (9)
    • ►  sie 2019 (9)
    • ►  lip 2019 (6)
    • ►  cze 2019 (5)
    • ►  maj 2019 (6)
    • ►  kwi 2019 (2)
    • ►  mar 2019 (3)
    • ►  lut 2019 (5)
    • ►  sty 2019 (6)
  • ►  2018 (59)
    • ►  gru 2018 (5)
    • ►  lis 2018 (5)
    • ►  paź 2018 (7)
    • ►  wrz 2018 (9)
    • ►  sie 2018 (7)
    • ►  lip 2018 (3)
    • ►  cze 2018 (8)
    • ►  maj 2018 (2)
    • ►  kwi 2018 (2)
    • ►  mar 2018 (3)
    • ►  lut 2018 (3)
    • ►  sty 2018 (5)
  • ►  2017 (5)
    • ►  gru 2017 (4)
    • ►  lis 2017 (1)

Polecany post

Podsumowanie okresu styczeń-maj 2025 i plany na czerwiec

Napisz do mnie w sprawie recenzji/artykułu/wywiadu :)

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Etykiety

Japonia (13) King (3) Murakami (6) PLOTKARA (3) Zafon (5) anime (3) arabia (1) autobiografia (5) baśnie (22) dla nastolatków (23) drama (5) fantasy (64) historyczne (32) holocaust (1) klasyk (22) klasyka dla nastolatków (11) klasyka dziecięca (2) komedia- czarny humor (12) kultura słowiańska (5) medyczne (5) mit (3) miłość (38) obyczajowe (115) podsumowanie (74) postapo (23) psychologia (30) psychologiczne (47) romans (53) science-fiction (23) stosik książkowy (29) sztuka (4) tag (2) thiller (26) thriller (14) wojna (9) współczesność (100) zapowiedz (27) zwierzęta (3) świat komiksu (1) święta (5)

Prawa Autorskie

Zabraniam kopiowania MOICH tekstów i zdjęć bez uprzedniego zezwolenia.

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych za kradzież tekstów, czy zdjęć bez upoważnienia autora przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 2-ch i/grzywnę.

Bardzo proszę o uszanowanie mojej pracy.

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Z Dziennika Książkoholiczki. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.