Z Dziennika Książkoholiczki

Strony

  • Strona główna
  • O mnie
  • KSIĄŻKI
  • Kącik serialowy
  • ZESTAWIENIA
  • Kontakt i Współpraca

17 grudnia

Trylogia "Outliersi"- Kimberly McCreight

Z trylogią o Outliersach zetknęłam się już jakiś czas temu, zaintrygowana nie zdradzającym zbyt wiele opisem z tyłu okładki posłuchałam swojego przeczucia "to będzie coś dobrego!" I faktycznie, o ile pierwszy tom w pełni odzwierciedla obietnicę o świetnym thrillerze, o tyle kolejne dwa tomy raczej gubią gdzieś ten wątek. Gdy tylko udało mi się dorwać trzeci tom trylogii, Kolizję, miałam nadzieję, że ostatni tom choć trochę utrzyma niepokojący ton, jaki miałam w pamięci przy lekturze pierwszej części. Niestety jednak, tym razem się zawiodłam, bowiem choć Outliersi stanowią świetny thriller, to podczas lektury pozostałych dwóch tomów ten poziom znacznie spada, sprowadzając tym samym rolę trylogii do gatunku literatury bardziej młodzieżowej niż intrygującej i mrocznej serii rodem z thrillerów.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Wylie i Cassie nie rozmawiały ze sobą od kolejnej kłótni, która miała miejsce tydzień temu. Dziś wszystko się zmieniło, Wylie otrzymała zagadkowego SMS-a z błaganiem o pomoc. Kolejne wiadomości zawierały równie mgliste wskazówki, do czasu, gdy przed drzwiami Wylie stanął Jasper. Dziewczyna nie miała jednak zamiaru zaufać chłopakowi, ten jednak nie pozostawił jej wyboru, gdyż zdawała sobie jednak sprawę, że ten może znać miejsce pobytu Cassie. Wkrótce droga do odnalezienia Cassie przerodziła w śmiertelnie niebezpieczną misję. Im dalej na północ od Maine, tym większe przeczucie dręczyło Wylie. Zaczęła bowiem zdawać sobie sprawę, że zaginiecie Cassie stanowi początek czegoś większego. 
Rozpoczynając swoją przygodę z Outliersami liczyłam na kawał naprawdę dobrej serii z gatunku thriller, ale niestety, choć pierwszy tom mnie zachwycił, dwa kolejne pozostawiły uczucie rozczarowania. A szkoda, ponieważ pierwszy tom naprawdę ma spory potencjał i gdyby autorka postarała się inaczej poprowadzić rozwój fabularny, wzbogacić go o pewne detale, być może ta seria otrzymałaby ode mnie znacznie lepszą opinię. 

Muszę przyznać, że McCreight po mistrzowsku zbudowała fabułę, przynajmniej w pierwszej części. Gdy tylko przeczytałam pierwszą stronę Outliersów, poczułam, że to może być jedna z tych serii, do których będę częściej wracać. I faktycznie, bowiem pierwszy tom pochłonął mnie bez reszty, a utrzymana w tonie grozy i tajemnicy atmosfera skonstruowana została po prostu rewelacyjnie, pozostawiając mnie w stanie napięcia i sprawiając, że ani na chwilę nie byłam w stanie się od niej oderwać.  Niestety, jednak kolejne tomy nie gwarantują aż tak świetnego efektu. O ile Rozproszenie, drugi tom trylogii, powoli odsłania zakryte w poprzednim tomie karty i utrzymuje względnie dobry poziom, o tyle ostatnia część trylogii przedstawia jeszcze bardziej zagmatwaną historię, pozostawiając znacznie więcej niedopowiedzeń, niż przynosząc odpowiedzi na nurtujące pytania. I niestety, ta trylogia toczy się po linii pochyłej, sprawiając, że moje odczucia względem niej, choć początkowo oscylowały pomiędzy ekscytacją z tak niesamowitej serii, ostatecznie zostały sprowadzone do uczucia rozczarowania i niesmaku z powodu tak niewykorzystanego potencjału. Zabrakło mi też rozwinięcia wątków psychologicznych, które już od pierwszego tomu szalenie mnie ciekawiły, mianowicie pojęcie praktycznej intuicji i inteligencji emocjonalnej, które choć początkowo zdawały się stanowić główne fundamenty tej serii, w kolejnych tomach zostały potraktowane dość pobieżnie i po macoszemu, stanowiąc raczej tło niż główny aspekt.

Podobnie jest z akcją, bowiem choć w lekturę pierwszego tomu wciągnęłam się natychmiastowo i z zapartym tchem przewracałam kolejne karty tej historii, mój zapał znacznie opadł podczas czytania kolejnych tomów. Napięcie i ekscytacja, jakie odczuwałam podczas czytania tomu pierwszego później bezpowrotnie się ulotniły, brakowało mi bowiem uczucia słodkiego niepokoju, jaki odczuwałam na samym początku mojej przygody. Nie chodzi nawet o sam brak tych odczuć, po prostu McCreight chcąc przyciągnąć czytelników do tej serii, postawiła w kolejnych tomach zbyt wiele niewiadomych, raczej komplikując całą płaszczyznę fabularną i skutecznie psując zapoczątkowany wcześniej  klimat.

Klimat, jak można się domyślać po moich wcześniejszych opisach, w pierwszym tomie został skonstruowany wprost rewelacyjnie, a napięcie i niepokój zdawały się być niemal namacalne. W kolejnych tomach umiejętność budowania napięcia i atmosfery tajemniczości zupełnie legła w gruzach, a wprowadzone coraz to nowsze wątki poboczne przynosiły ze sobą więcej niewiadomych niż odpowiedzi, co ostatecznie pozwala przedstawić  całą historię bardziej jako powieść akcji niż thriller z wątkami psychologicznymi w tle. Cała ta mnogość nowych wątków okazała się być zupełnie niepotrzebna, ostatecznie bowiem, jedynie pierwszy tom pozostaje definitywnie wierny etykietce niepokojącego "thrillera".

W zasadzie walory językowe Kimberly McCreight spełniają oczekiwania, jest to lekki, dobry styl, który sprawia, że nawet pomimo kompletnego zepsucia ostatnich tomów, czytanie trylogii nadal pozostaje przyjemnością.  Jednakże smutnym jest fakt, iż w dalszym ciągu pozostaje wiele niewiadomych, a sama historia pozostawia wiele do życzenia. Mając jednak w pamięci pozytywne wrażenie, jakie wywarł na mnie tom pierwszy, najbardziej trafne i taktowne wydaje się być wyrażenie, że historia przedstawiona w dwóch kolejnych tomach jest zwyczajnie zbyt mocno naciągana, żeby nie powiedzieć dobitniej po prostu "zła".

Nie mam również, szczerze mówiąc, zbyt dobrego zdania o postaciach tej książki, jedynie główna bohaterka, Wylie wzbudziła we mnie przypływ empatii i szczere zainteresowanie swoimi losami. Względem pozostałych postaci raczej trudno było mi się ustosunkować. Autorka wprowadziła bowiem okrutny zwyczaj uśmiercania co poniektórych bohaterów, lub usuwania ich na dosyć spory czas, po czym cudownego "przywracania" ich na scenę. W gruncie rzeczy, bohaterów w tej serii jest po prostu albo zbyt duża ilość, albo pozostają zbyt niejednoznaczni, bym mogła się o nich wypowiedzieć w jakikolwiek sposób. Najprościej jednak powiedzieć, że postacie pozostawały mi raczej zbyt obojętne, choć znalazłoby się kilka bohaterek, które potrafiłam polubić, jak wspomniana już Wylie oraz Riel, ponieważ jednak te postacie raczej nie reprezentują gruntownie wykreowanych charakterów, powiem jedynie, że są to bohaterki mnie intrygujące i chciałabym lepiej je poznać.

Reasumując, Outliersi to niestety trylogia o zmarnowanym potencjale. Choć zachowałam w pamięci fakt, jak bardzo spodobał mi się tom pierwszy, to jednak żałuję, że kolejne części trylogii znacznie spadły pod względem napięcia i akcji, a zakończenie okazało się w gruncie rzeczy dość przewidywalne. Liczyłam na dobrą serię thrillerową, jednak niestety kolejne części pióra McCreight nijak mają się do tego, co oferował pierwszy tom. 
Outliersi to trylogia, w której niestety jedynie pierwszy tom posiada potencjał na dobry thriller, w porównaniu z tym, kolejne tomy wypadają dosyć blado, a szkoda. Myślę, jednak, że fanom nieambitnych młodzieżówek trylogia Kimberly przypadłaby do gustu. Tym ambitniejszym natomiast, polecam przeczytać jedynie pierwszy tom, wówczas nie doznacie rozczarowania.
Moja ocena:5/10.


Czytaj dalej »
on 17 grudnia 5
Podziel się!
Etykiety
thriller, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

14 grudnia

"After. Płomień pod moją skórą"- Anna Todd

Od jakiegoś czasu miałam  ochotę sięgnąć po książkę w obyczajowym klimacie, ze studenckim  klimatem w tle. After natomiast idealnie spełniał te wymogi, a dodatkowo świetna adaptacja filmowa, utwierdziła  mnie w przekonaniu, że Annie Todd warto było dać szansę. Co więcej, After to jedna z niewielu pozycji, która figuruje jako studencki bestseller, a ja jako zaangażowana czytelniczka, nie mogłam oprzeć się nowinkom z literackiego świata.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Tessa  Young to młoda i ambitna kobieta, która rozpoczyna właśnie swój pierwszy rok studiów na prestiżowej uczelni. Jej  plany na przyszłość są poukładane i wydaje się, że nic nie zakłóci jej ścisłego harmonogramu, włącznie ze związkiem z ukochanym Noah. Jednakże arogancki Hardin wywraca do góry nogami poukładane życie Tessy. Co więcej, jego buntowniczy urok i burzliwie zmienna natura, budzą w Tessie uczucia, których dotąd nie znała.
After z pewnością jest niebanalną pozycją, pod pewnymi względami nawet nieco przewidywalną, co nie zmienia jednak faktu, że Anna Todd niejednokrotnie potrafiła mnie zaskoczyć. Choć wprowadzenie tak skrajnie różnych bohaterów, których po pewnym czasie łączy coś więcej, było raczej typowym literackim chwytem, ewolucja charakterów zarówno Tessy, jak i Hardina pozbawiła ten wątek monotonii. After porywa emocjonalnością fabuły, gdzie schematyzm ulega burzliwym przemianom, a każda maska skrywa niejedno oblicze.

Pomimo tego, że After to z założenia erotyk, Anna Todd nie ograniczyła się tylko i wyłącznie do niego. Miano bestsellera, jakie nadano After również nie pozostaje bez znaczenia, to prawdziwe studium relacji nie tylko rozwijającego się romansu między postaciami, ale też wzajemnego ich wpływu na siebie nawzajem. W przypadku Hardina i Tessy powiedzenie "przeciwieństwa się przyciągają" wpasowuje się idealnie. To właśnie za sprawą różnic charakterów, ta powieść mocno zyskuje na warstwie fabularnej do tego stopnia, że staje się ona w zasadzie nieprzewidywalna. Ekspresyjność, burzliwa gama uczuć, uczucie skrajności to tylko niektóre etykiety, jakimi możnaby opisać związek Hardina i Tessy.  Anna Todd w rewelacyjny sposób ukazała, dlaczego skrajnie odmienne charaktery się przyciągają, co więcej, wzbudzają płomienny żar miedzy postaciami. Pozornie szczęśliwy związek, tak naprawdę może okazać się nieszczęśliwy, natomiast burzliwe związki obfitują w szereg emocji, nawet konfrontacji, ale z pewnością wychodzą poza sferę konformizmu. U Anny Todd nie ma miejsca na schematy, nie ma miejsca na przewidywalność czy odcienie szarości, After szafuje zmysłami i uczuciami. 

Przyznam szczerze, że choć lektura After zajęła mi sporo czasu, wina leżała po stronie napiętego grafika, nie zaś po stronie akcji. Na samo jej rozwinięcie nie potrzeba zbyt długo czekać, jednak czytanie After przypominało jazdę rozpędzonym rollercosterem, który co jakiś czas zmienia bieg i przyśpiesza. Momenty zastoju, choć były stosunkowo krótkie, przypominały raczej oczekiwanie, na to wkrótce się wydarzy. Anna Todd zdecydowanie nie oszczędza czytelników, konsekwentnie zaskakując ich niespodziewanymi zmianami zachowań Hardina, skądinąd przypominającymi gwałtowne burze. Czytając After nie nudziłam się ani chwili i szczerze mówiąc, nieprzewidywalność tej książki miło mnie zaskoczyła, przyjemnie było poczytać o związku, który zdecydowanie wyłamuje się spod schematyzmu NA, a dodatkowo przynosi ze sobą różnorakie odczucia. Emocje zdecydowanie przejmują kontrolę w tej powieści, nie brakuje tu szerokiej palety doznań zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, co oceniam jako olbrzymi walor powieści Todd.

Klimat After podobnie jak warstwa fabularna i akcja oparty jest na emocjach i zmysłowości, a każda strona przesycona jest uczuciami. Sceny intymne raczej stronią od poetyckich wyrażeń, dominuje za to niekiedy brutalna rzeczywistość. Anna Todd napisała dobry romans, opisując go niesamowicie realistycznie, zarazem jednak rezygnując z jego mistycznego i baśniowego wymiaru, jak z kolei przedstawiłaby to Bente Pettersen czy Margit Sandemo. Anna Todd pokazała, że After dobitnie i pewnie stąpa po ziemi, celebrując codzienność studentów i rozwijający się romans.

Język After stanowi istny popis erudycji słownej Anny Todd. Pisarka udowodniła, że dobrze orientuje się w rzeczywistości językowej, co nie przeszkodziło jej mieszać stylów, pozwalając sobie na wtrącanie wyrażeń wulgarnych. After to prawdziwy miks języka niewinności przemieszany z językiem perwersyjnym, gdzieniegdzie z wstawionymi cytatami z wybitnych angielskich klasyków. Ten miks językowy jeszcze bardziej uwydatnia skrajność różnic usposobienia bohaterów, którzy tworzą tą książkę. Można by powiedzieć, że książka dzieli się w zasadzie na dialog ról Tessy i Hardina, eksponując tym samym skrajności, jakich w tej książce jest mnóstwo. After czyta się niesamowicie szybko, pomieszanie stylów nie niweluje samej lekkości stylu, dzięki czemu książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością.

Bohaterowie, jak już wielokrotnie wspominałam uosabiają zdecydowanie skrajne charaktery. Tessa to poukładana kobieta, do szaleństwa rozmiłowana w literaturze,  ceniąca sobie planowanie i działanie według ściśle opracowanego harmonogramu, a przy tym niesamowicie uparta. Jednocześnie jednak cechuje ją pewna naiwność, a przy tym pewna niewinność. O ile Tessę bardzo polubiłam, to jednak niekiedy jej naiwność potrafiła mocno irytować. Brakowało jej moim zdaniem pewnego krytycyzmu. Hardin natomiast pozostaje zagadką, początkowo poznałam go jako zbuntowanego mężczyznę, później jednak na jaw wyszła jego dosyć smutna przeszłość, co sprawiło, że ciężko było mi ustosunkować się do niego w sposób jednoznaczny. Z jednej strony była to postać niesamowicie intrygująca, z drugiej mocno wyrachowana w swoim działaniu, często gęsto czyniąc go bardzo okrutnym. Jak pisałam wcześniej, te dwie osobowości wzajemnie na siebie wpływają, co powoduje, że ich osobowości dynamicznie się rozwijają: Tessa uczy się zaradności i asertywności, Hardin natomiast uczy się kochać. Jestem niesamowicie ciekawa, jak w kolejnym tomie potoczy się wątek tych bohaterów. Zakończenie pierwszego tomu było dosyć zaskakujące, jestem więc ciekawa, jak ta historia potoczy się dalej, a oryginalna osobowość bohaterów tylko do tego zachęca.

After to zdecydowanie dobra pozycja, nie mogę się już doczekać, aby w chwili wolnego czasu sięgnąć po kolejny tom. W zasadzie nie mam Annie Todd nic do zarzucenia, może poza zbytnią naiwnością Tessy i pewnej dosadności Hardina, co momentami potrafiło być dosyć irytujące. Film natomiast stanowi bardzo dobre odzwierciedlenie książki. Tak więc, mogę z ręką na sercu powiedzieć, po After zdecydowanie warto było sięgnąć.
Reasumując, After. Płomień pod moją skórą jest jak najbardziej książką godną polecenia. Nie tylko fani Anny Todd czy Josephine Langford znajdą tutaj coś dla siebie. After to przede wszystkim literatura kobieca z nietuzinkową historią miłosną, dość pikantną zresztą. Jednakże patrząc na After okiem literaturoznawcy, można dostrzec coś więcej, nieszablonowość, bezpośredniość, dynamikę charakterów, brak jakiejkolwiek idealizacji. After to kawał dobrej literatury, z pewnością niebanalnej.

Moja ocena:9/10:).

Czytaj dalej »
on 14 grudnia 5
Podziel się!
Etykiety
miłość, romans, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

05 grudnia

Podsumowanie listopada 2020


Za niecałe trzy tygodnie będą Święta, a dzięki książkom już właściwie czuję tą świąteczną atmosferę. Listopad upłynął mi niespodziewanie szybko, w zasadzie  szybciej niżbym sobie tego życzyła. Grudzień wywołuje we mnie jednak pewną nostalgię i sprawia, że zaczynam wyczekiwać świąt, jak to zwykle bywa. Miniony już listopad minął mi bardzo pracowicie i studencko, a przy tym także czytelniczo i serialowo, gdyż skończyłam Huntera oraz obejrzałam trzeci sezon Gilmore Grils, zatem z pewnością mogę go określić mianem bardzo ciekawego, ale i produktywnie spędzonego czasu. Grudzień zaś możliwe, że przyniesie chwilę relaksu, choć moja studencka praca nadal będzie w toku.

Pod względem czytelniczym, jak pisałam wcześniej, listopad był miesiącem niezwykle obfitym i płodnym literacko, ponieważ mój głód książkowy zdecydowanie się powiększył. W listopadzie przeczytałam bowiem 17 książek, z czego zdecydowaną większość stanowiły studenckie lektury. 

Listopad rozpoczęłam od przynajmniej do tej pory, dość głośniej pozycji autorstwa Anny Tood, After. Płomień pod moją skórą, która bardzo mi się spodobała i jeżeli wszystko dobrze pójdzie, jutro ukaże się recenzja. Choć wielu krytyków porównuje After jako dzieło stawiane na równi ze sławnymi Pięćdziesięcioma twarzami  Greya, śmiem twierdzić, że o tyle, o ile Grey stanowi w jakimś sensie przykład mocnej powieści erotycznej, o tyle After bardziej subtelnie traktuje ten wątek, a przynajmniej pierwszy tom. 

Kolejnymi książkami listopada były w zasadzie prawie jedynie lektury. Swoją przygodę z listopadowymi lekturami  rozpoczęłam od Powrotu Posła Juliana Ursyna Niemcewicza, następnie w kolejce znalazły się Małżeństwo z Kalendarza Franciszka Bohomolca, Śluby panieńskie Aleksandra Fedry. Następną pozycją był dość przyjemnie wspominany przeze mnie Kandyd Voltaire'a, później zaś Kubuś Fatalista i jego pan autorstwa  Denisa  Diderota. Niedługo później do tego grona dołączyły Mikołaja Doświadczyńskiego Przypadki Ignacego Krasickiego i pośpiesznie przeczytane Podróże Guliwera Jonathana Swifta, z którymi miałam okazję zapoznać  się wcześniej. Następnie zaś miałam okazje, niestety na razie wyłącznie fragmentarycznie zapoznać się ze Źródłem Ayn Rand, które zachwyciło mnie bez reszty i jestem pewna, że gdy nadejdą wakacje po sesji letniej z ogromną  chęcią przeczytam ją w całości. Jednakże jest to pozycja w pełni zasługująca na tytuł Najlepszej Książki Miesiąca. Później zaś nadszedł czas na Narcyza i Złotoustego Hermana Hesse'go, która jednak nie oczarowała mnie  tak, jak zrobił to Demian. Kolejnymi książkami listopada były Podolanka wychowana w stanie natury autorstwa Dimitra Krajewskiego, Nowa Heloiza Jeana-Jacques Rousseau oraz Podróż sentymentalna Laurence'a Sternea. Przeczytałam również artykuł o Grenadierze filozofie autorstwa Cypriana Godebskiego, o innych licznych artykułach także nie wspominając. Ostatnimi książkami listopada były Doktor Jekyll i Pan Hyde pióra Roberta Louisa Stevensona stanowiąca bardzo dobre studium psychologiczne na temat dosłownego w tym przypadku 'rozdwojenia  osobowości' oraz 27 śmierci Toby'ego Obeda autorstwa Joanny Gierak-Onoszko, a także długo wyczekiwana przeze mnie Kolizja autorstwa McKimberley Creight wieńcząca trylogię o Outliersach - jej recenzja ukaże się za tydzień.

Jak widać na załączonych obrazkach, listopad był pracowitym i bardzo produktywnym miesiącem. :)

CO W GRUDNIU?

Szczerze mówiąc, nie jestem pewna na ile mogę pozwolić sobie czasowo na planowanie pozycji nie będących skryptami, zatem raczej po dwie pozycje miesięcznie będę się starała wrzucać na bloga. Idą Święta, więc raczej będę starała się znaleźć coś w tym klimacie, kto wie, być może ponownie sięgnę po angielskojęzyczne klasyki? Od dawna mam taki zamiar. Aktualnie waham się nad kilkoma pozycjami, więc na pewno przeczytam którąś z nich. Na pewno chcę skończyć Silent Voice Yoshitoki Oimy i zapoznać się z Wilkiem Stepowym Hesse'go, kto wie, może później wezmę się za ponowne przeczytanie takich pozycji jak Wichrowe Wzgórza, Jane Eyre, Little Women albo klasyczne Lśnienie? Nieodmiennie jednak grudzień będzie miesiącem literackich klasyków, lektur i pojedynczych pozycji z współcześniejszej półki. :)


Czytaj dalej »
on 05 grudnia 6
Podziel się!
Etykiety
podsumowanie, zapowiedż
Nowsze posty
Starsze posty

11 listopada

Podsumowanie października 2020


Nie mogę uwierzyć, że w chwili, gdy piszę tego posta jest już 11 listopada. Momentami mam wrażenie, że czas albo się zatrzymał, albo płynie niespodziewanie szybko. Niesamowitym jest to, że doba liczy zarazem aż 24 godziny, a z drugiej strony tylko 24 godziny. Jak można się domyślać, po dacie posta, aż do tej chwili w zasadzie nie dane mi było usiąść i napisać podsumowania, co jeszcze mocniej dowodzi, że zarówno studia, jak i małe dzieci zużywają mnóstwo energii. Szczęśliwie, w tym momencie mam czas na to, aby wreszcie wstawić tego posta. Październik upłynął mi niespodziewanie szybko i w ferworze różnorodnych zajęć, również pod względem serialowym, i oczywiście czytelniczym.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

W mienionym już miesiącu wydarzyło się wiele rzeczy; rozpoczęłam kolejny rok studiów wraz z drugim kierunkiem, postawiłam w jeszcze większym stopniu na rozwój niż wcześniej, niezmiennie opiekowałam się dziećmi, a mój blog obchodził już swoje trzecie urodziny, co niezmiernie mnie cieszy i napawa niezmierzoną dumą! O Urodzinowym poście można przeczytać tutaj. W październiku przeczytałam 7 książek, w skład których wchodziły zarówno pierwsze skrypty akademickie, lektury, jak i książki czytane dla własnej przyjemności.

Październik rozpoczęłam od kolejnego tomu przygód Bridget Jones, sięgnęłam po Dziennik Bridget Jones autorstwa Helen Fielding, później po kolejny tom tego cyklu, czyli Bridget Jones. W pogoni za rozumem. Szczerze powiedziawszy, chociaż mam pozytywne odczucia względem tej serii, to momentami nie wiedziałam czy powinnam się śmiać, czy ubolewać nad naiwnością głównej bohaterki. Nieodmiennie jednak za najlepszy tom nadal uważam Bridget Jones. Dziecko. Kto wie, może po sięgnięciu po Bridget Jones. Szalejąc za facetem to się zmieni. Następną w kolejce pozycją października była książka Jodi Picoult, Jak z obrazka <recenzja> o której mam bardzo dobre zdanie i jestem niemal pewna, że jest to dobry pretendent do tytułu Najlepszej Książki Miesiąca, choć po prawdzie trudno jest mi wybrać. Później w kolejce był Idealny Dzień na Ślub, którą to pozycją byłam niezmiernie zachwycona! Następnie nadszedł czas na studenckie lektury i skrypty, czyli Fircyka w zalotach Franciszka Zabłockiego oraz Ucznia w teatrze życia szkolnego Andrzeja Janowskiego. Ostatnią książką października była kontynuowana przeze mnie seria Jutro. Kiedy zaczęła się wojna, tom drugi, Jutro. W pułapce nocy autorstwa John Marsden, która stanowiła świetną odskocznię od przeczytanych poprzednio lektur, a mnogością i dynamiką akcji w pełni postawiła mnie na nogi.

CO W LISTOPADZIE?

Szczerze mówiąc, trudno jest mi w tej chwili zaplanować konkretne pozycje, wiedząc, że z pewnością w przeważającej ilości będą to studenckie lektury. Do tego dochodzą jeszcze inne obowiązki. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że skończę czytane przeze mnie w tej chwili After autorstwa Anny Tood, a w dalszej kolejności chciałabym dokończyć Koe no Katachi Yoshitoki Oimy. Kto wie, co będzie później? Na pewno chciałabym dokończyć serię Bridget Jones Helen Fielding i przeczytać kolejny tom z serii Jutro. W objęciach chłodu Johna Marsdena oraz inne książki, w tym te dorwane przeze nie tuż przed zamknięciem uczelnianej biblioteki, jak i inne, nie jestem jednak pewna, czy pozwoli mi na to czas, toteż w tej chwili ograniczę się do tych dwóch, może trzech pozycji, pozostałe zostaną na kolejny miesiąc. :)

  1. After.Płomień pod moją skórą, Anny Tood,
  2. Koe no Katachi/Kształt serca, Yoshitoki Oimy,
  3. Jutro. W objęciach chłodu, John 'a Marsdena.

Czytaj dalej »
on 11 listopada 7
Podziel się!
Etykiety
podsumowanie, zapowiedż
Nowsze posty
Starsze posty

11 listopada

"Cudowny chłopak" - R.J.Palacio


Odkąd rozpoczął się Rok Akademicki mam w zasadzie trochę mniej wolnego czasu, a więcej studenckich obowiązków. Jednak muszę przyznać, że niesamowicie cieszy mnie powrót na uczelnię, nawet w trybie zdalnym, ponieważ studiowanie wymarzonego kierunku daje mi mnóstwo satysfakcji i radości z tego, co robię. Właściwa i dobrze zorganizowana organizacja czasu jest tutaj nieodzowna, a z tym nigdy jakoś nie miałam większego kłopotu. Ostatnio w natłoku zajęć studenckich nareszcie znalazłam czas na to, aby napisać recenzję książki R.J Palacio, Cudowny chłopak. Książka wywarła na mnie jak najbardziej pozytywne odczucia i chociaż ta pozycja nie do końca wpisuje się w mój gust czytelniczy, to jednak jako powieść odprężająca świetnie się sprawdziła.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Dziesięcioletni August Pullman urodził się ze zdeformowaną twarzą, z tego powodu przez większość czasu uczył się w domu. W nadchodzącym roku szkolnym, chłopiec po raz pierwszy stanie przed szkolną ławką, gdzie przyjdzie mu zmierzyć się z najróżniejszymi doświadczeniami ze strony rówieśników, zarówno tymi dobrymi, jak i złymi.
Do sięgnięcia po Cudownego chłopaka zachęciła mnie świetna adaptacja filmowa i miałam nadzieję, że pierwowzór również mi się spodoba. W dużej mierze tak się stało, bowiem pogodna i ciepła atmosfera Cudownego chłopaka urzekła mnie już od pierwszej strony. Niemniej jednak sposób jej prowadzenia, bohaterowie oraz niekiedy przesadna słodkość sprawiały, że byłam zmuszona zrobić sobie przerwy. Nie znaczy to wcale, że książka jest zła, wręcz przeciwnie porusza bardzo ważną tematykę tolerancji wśród dzieci, to jednak fakt, iż zawarty w niej przekaz był niekiedy zbyt uproszczony, co momentami  mnie - jako osoby dorosłej budziło moją irytację i zmuszało do odłożenia książki. Jestem jednak bardzo zadowolona z tej książki, wprost idealnie oddała to, czym zachwycił mnie w równym stopniu jej filmowy przekaz.

Fabuła Cudownego chłopca umiejscowiona jest przede wszystkim w atmosferze szkolnej. Książka stanowi swoiste studium relacji pomiędzy dziećmi w szarej szkolnej rzeczywistości, określa również w jaki sposób dzieci definiują problematykę tożsamości i społecznej akceptacji. Bardzo spodobało mi się stopniowe podejście do relacji miedzy poszczególnymi dziećmi, to jakie aspekty sprawiają, że poszczególne dzieci się dogadują, a jakie wręcz przeciwnie. Z kolei sam sposób budowania relacji i pogłębiania jej na miarę prawdziwej przyjaźni, został przez R.J.Palacio przedstawiony bardzo dogłębnie, ale też nie przesadnie, dzięki czemu schematyka budowania znajomości w szklonych murach wypadła realistycznie.

R.J.Palacio bardzo zaskoczył pod względem formułowania akcji. Właściwie, cały schemat Cudownego chłopca zbudowany jest wokół jednego roku szkolnego, a zakończenie książki wieńczy ukończenie ów roku przez głównego bohatera. Autor stopniowo zagłębia się w realia życia szkolnego ukazując je zarówno z tej dobrej, jak i złej strony, co buduje bardzo realistyczne wrażenia przy odbiorze książki. Jednocześnie, pisarz, nie ogranicza perspektywy do pojedynczego bohatera, ale tworzy pewien pułap postaci, które opowiadają historię życia szkolnego. Oczywiście, głównym punktem pozostaje August i to jego głos ma największe znaczenie, jednak ukazanie realiów życia szkolnego z punktu widzenia innych uczniów, pokazuje iż rzeczywistość szkolna ma wiele odniesień, i są to indywidualne odczucia każdego z uczniów. Oddawanie głosu innym postaciom mocno napędza akcję, a przy tym uatrakcyjnia fabułę, ponieważ Czytelnik nigdy nie może być tak do końca pewien, z jakiej perspektywy inny uczeń-bohater przedstawi szkolne realia.

Klimat tej książki, to właściwie chyba jedyny minus, do którego mogę się odnieść. Fakt, że Cudowny chłopak dosadnie i w sposób realistyczny oddaje szkolne realia, zarazem jednak oscyluje wokół opinii dziesięcio lub jedenastoletnich dzieci, przez  co momentami nie mogłam oprzeć się wrażeniu "przesadnej słodkości" i opisywania pewnych wydarzeń w zbyt melodramatyczny sposób. Moje odczucia wynikają za pewne z racji mojego wieku, toteż niekiedy zmuszona byłam odkładać książkę, aby dać odpocząć od tej "przesadnej słodkości".

Cudowny chłopak to przede wszystkim historia o tolerancji, zwłaszcza wśród dzieci. Co ciekawe, dzieci na pewne aspekty patrzą z zupełnie odmiennych perspektyw niż my, dorośli; czasem bardziej empatycznie lub radykalnie. Niemniej, historia Augusta wzbudza ciepłe uczucia, pokazując, że samoakceptacja i wiara we własne siły odgrywa znaczącą rolę w życiu społecznym. A te przymioty sprawiają, że z czasem również inni zaczną siebie samoakceptować, bowiem liczy się wnętrze i osobowość, nie sam wygląd zewnętrzny.

R.J. Palacio operuje językiem prostym, co przez umiejscowienie akcji w piątej klasie szkoły podstawowej w zasadzie nie jest niczym dziwnym, jest to styl zupełnie adekwatny do bohaterów tej książki. Owszem, niekiedy przesadna prostota i słodycz budziły moją irytację, o tyle jednak sama konwencja książki bardzo mnie ciekawiła, i choć momentami musiałam "dać sobie na wstrzymanie", to jednak zawsze bardzo chętnie do niej wracałam.

Niezwykle ważnym aspektem tej książki są jej bohaterowie, tutaj bowiem autor nie poskąpił dzieciom w różnorodnej palecie charakterów. Bohaterowie Cudownego chłopca to postacie niezwykle realistyczne, których charaktery są tak różnorodne i zmienne, że nie możnaby nie doszukać się w nich autentyczności. Bardzo spodobało mi się, że poszczególni bohaterowie nie działają bez zastanowienia, a mimo młodego wieku w jakimś stopniu mają już zdefiniowane poglądy, których wiernie się trzymają. Polubiłam w zasadzie większość pozytywnych postaci, a więc niemal wszystkich bohaterów, z którymi chwilami naprawdę ciężko było mi się rozstać.

Reasumując, Cudowny chłopak zachwyca prostotą i dosadnością uczuć - mimo momentów "przesadnej słodkości" znakomicie oddaje realia, niekiedy skłaniając Czytelnika do refleksji. Mocno zżyłam się z niektórymi postaciami, przez co aż żal mi było zamykać książkę. Książka wywołała we mnie wiele ciepłych uczuć, a w połączeniu z kubkiem mocnej kawy i przekąsek, efekt był niesamowity. Jestem pewna, że w  przyszłości, sięgnę po tą powieść jeszcze raz, tym razem przymykając oko na niektóre przesadnio-dosadne kwestie, aby ponownie zasmakować tej ciepłej i pogodnej atmosfery - naprawdę warto.
Cudowny chłopak to lekka i odprężająca powieść, która w dużej mierze uczy tolerancji i w pewnym sensie także samoakceptacji. Dojrzali czytelnicy z pewnością spojrzą na nią przychylnym okiem, a również i tym ambitnym Cudowny chłopak powinien się spodobać. Ciepła i pogodna atmosfera książki Palacio rozgrzeje serce niczym kubek gorącej kawy czy herbaty! Polecam serdecznie!
Moja ocena:  9/10:).


Czytaj dalej »
on 11 listopada 3
Podziel się!
Etykiety
komedia, obyczajowe, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

29 października

3 URODZINY BLOGA "Z DZIENNIKA KSIĄŻKOHOLICZKI"!

Hejka!

Mamy 29 października, co oznacza 3 urodziny bloga "Z dziennika książkoholiczki"! A co za tym idzie, moje przeogromne zadowolenie, moja duma bycia recenzentką już trzeci, a  niebawem czwarty rok z rzędu! Przez te trzy lata wspólnie się rozwijaliśmy, zarówno blog, który zmieniał swoją szatę graficzną, jak i ja sama szlifując swój pisarski warsztat. 

Poprzez prowadzenie bloga dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy nie tylko o samej literaturze, co więcej pokochałam ją jeszcze mocniej (czy to możliwe?:)), ale przede wszystkim dogłębniej poznałam własną wewnętrzną naturę. Bowiem jak powiedział Maksym Gorki: Wszystko, co we mnie dobre, zawdzięczam książce. Powtarzając za Julianem Apostatą w pełni utożsamiam się z jego słowami: Jedni kochają konie, inni ptaki, jeszcze inni zwierzęta różne. Ja natomiast od dziecka namiętnie pragnęłam posiadać książki.

Bardzo wiele zawdzięczam książkom, a dzięki prowadzeniu bloga mogę wyrazić swoją radość. Książki są bowiem najpiękniejszą rozrywką, jaką ludzkość sobie wymyśliła - jak mawiała Szymborska.

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Z okazji dzisiejszego święta urodzinowego postanowiłam wstawić podobnie jak w zeszłym roku partię cytatów z moich ulubionych dzieł literackich.:)

  1. Zaufanie to chwila, kiedy spadamy na dno otchłani, a mimo to łapiemy się za ręce. - Marie Lu, Mroczne piętna
  2. Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Z każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe. - Marie Lu, Rebeliant
  3. Życie obdarza każdego z nas rzadkimi chwilami czystego szczęścia. Czasami trwa ono kilka dni lub tygodni, czasami kilka lat. Zależy, co jest nam pisane. Pamięć o tych chwilach nie opuszcza nas nigdy, przeistaczając się w krainę wspomnień, do której daremnie usiłujemy przez całe życie powrócić.- Carlos Ruiz Zafón, Marina
  4. W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze. - Carlos Ruiz Zafón, Cień wiatru
  5. Czasami czytam ulubione książki od tyłu. Zaczynam od ostatniego rozdziału i przesuwam się ku początkowi. W ten sposób bohaterowie przechodzą od nadziei do rozpaczy, od samoświadomości do zwątpienia. W romansach pary zaczynają jako kochankowie, a kończą jako dwoje obcych sobie ludzi. Książki o dorastaniu stają się powieściami o utracie sensu w życiu. Ożywają ulubieni bohaterowie. - Nicola Yoon, Ponad Wszystko
  6. Starałam się tryskać optymizmem nawet wtedy, gdy nie było mi do śmiechu. Ale nie zamierzam dłużej idealizować rzeczywistości. Zrozumiałam, że życie trzeba brać ze wszystkimi jego kolorami. Nie ma sensu udawać, że nad głową roztacza się błękitne niebo, gdy tak naprawdę oblepiają go kłęby burzowych chmur. - Martyna Senator, Z otchłani
  7. Powstanę jak Feniks z popiołów jako lepszy człowiek. I znajdę siłę, by pójść, dokądkolwiek powiedzie mnie przeznaczenie. - Martyna Senator, Z popiołów
  8. Wykrzycz to, wypłacz, pozwól sobie na odrobinę słabości, a potem otrzyj łzy, unieś dumnie głowę i zmierz się z przeszłością. Ludzkie serce czasami zapomina, jakie potrafi być silne. Dlatego od czasu do czasu trzeba mu o tym przypomnieć. Przebaczenie nie wymazuje z pamięci bolesnych wspomnień, tylko uwalnia od żalu i gniewu. Dzięki temu krzywda, która wcześniej rozbudzała w człowieku gorycz i nienawiść, traci swoją destrukcyjną siłę.- Martyna Senator, Z popiołów
  9. Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać. - Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę.
  10. Przeżywajcie każdy dzień, jakby był Waszym ostatnim. Bądźcie spontaniczni. Życie ma zbyt wiele reguł, schematów i wymagań. Zmieńcie plany, by zrobić miejsce na zabawę.- Kim Holden, Promyczek
  11. Dzisiaj moje życie jest cudowne. Nie chcę myśleć o jutrze. Ani o kolejnym dniu .-Kim Holden, Promyczek
  12. Jest modelowym przykładem optymizmu. Jest niespotykanym promykiem słońca. Nie tylko szuka jasnych stron… ale nimi żyje.- Kim Holden, Promyczek
  13. Okazało się że naszego świata już nie ma. Że nie ma już żadnych zasad. A jutro musimy stworzyć własne. - John Marsden, Jutro. Kiedy zaczęła się wojna
  14. Nie patrzcie w przeszłość. Kierujcie swój wzrok do przyszłości, żeby malować świat nowymi barwami.- Aleksandra Polak, Król Cieni
  15. Przeszłość nie musi Cię definiować Leoro. Twoje winy nie są wieczne. Odkupienie jest możliwe. Zawsze. - Alice Broadway, Tusz
  16. Widziałam, jak się śmiałeś pewny siebie, błogi i szczęśliwy. Widziałam, jak się załamałeś, byłeś zraniony i zgubiony. Nauczyłeś mnie, że zawsze trzeba szukać piękna. W ciemności, w ruinach potrafiłeś odnaleźć światło.- Jill Santopolo, Światło, które utraciliśmy
  17. Jesteśmy stworzeni do przeżywania dobrych i złych dni. Dobre są po to, by dać nam siłę. Zaś źle uczą pokory i wytrwałości. - Klaudia Bianek, Jedyne takie miejsce
  18. Twoja przyszłość wypisana jest na kamieniu, ale nie w nim.- Marissa Meyer, Bez serca
  19. Nie bój się pokazać, kim jesteś. Uwolnij emocje. Nawet jeśli są złe albo niebezpieczne. Odważ się i uwolnij swoją wrażliwość, kruchość. - Mats Strandberg, Trylogia Engelsfors
  20. Igła i nici, ciało i krew, złamane serce, błyszczący szew. Szwów brylantowe iskrzenie, to gwiazdy nad moim więzieniem. - Gayle Forman, Jeśli zostanę  [If I stay]
  21. Najlepsze w czytaniu jest to, że uciekasz ze swojego życia, możesz przeżyć setki, a nawet tysiące innych żyć.-Anna Todd, After. Płomień pod moją skórą
  22. Chaos jest początkiem nowego świata. Może to banalne. - Jakub Małecki, Horyzont

  23. To czego pragnę, siła, której pragnę, to nie siła pozwalająca wygrać czy przegrać. Nie chcę muru, który odeprze siłę z zewnątrz. Pragnę siły, która przyjmie zewnętrzną siłę i przeciwstawi się jej. Siły, która cicho przeciwstawi się takim rzeczom jak niesprawiedliwość, pech, smutek, nieporozumienia, brak zrozumienia. - Haruki Murkami, Kafka nad morzem.
Mam nadzieję, że powyższe cytaty przypadły Wam do gustu. Są to jedne z moich "perełkowych" książkowych mądrości. Pozdrawiam ciepło! :)
Czytaj dalej »
on 29 października 10
Podziel się!
Etykiety
podsumowanie, urodziny bloga
Nowsze posty
Starsze posty

13 października

"Jak z obrazka"-Jodi Picoult

Jodi Picoult znana jest z sięgania po niebanalną i psychologiczną tematykę. Jej książki często zahaczają o kontrowersyjne tematy, dzięki czemu zmusza Czytelnika do refleksji. Nie inaczej było w przypadku Jak z obrazka, powieści, która pozornie delikatnie dotyka kwestii romansu, na uprzedzeniach kulturowych i przemocy domowej skończywszy. Na powieść Jak z obrazka miałam już chęć od dawna i gdy wreszcie ją przeczytałam, mogę śmiało stwierdzić, że jestem zadowolona. Nie był to mroczny thriller, czy kryminał, jednakże na pewno jest to dobra i zaskakująca powieść psychologiczna, której przesłanie w dzisiejszych czasach pozostaje dobitnie prawdziwe.
NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:
Młoda i wybitna antropolog Cassie Barret zostaje znaleziona na cmentarzu. Kobieta nie pamięta jednak, jak się tam znalazła. Wkrótce jednak okazuje się, iż Cassie jest żoną hollywoodzkiego gwiazdora filmowego Alexa Riversa. Stopniowo wraca jej pamięć, jednocześnie jednak Cassie odkrywa, że musi jak najszybciej uciekać, grozi jej bowiem niebezpieczeństwo ze strony osoby, którą najbardziej kocha. Will przez całe swoje życie uciekał od korzeni, tradycji, która łączyła go z pobratymcami. Jednak jego indiańskie pochodzenie, pomimo białego koloru skóry, pozwala mu boleśnie odczuć swoją odmienność, nawet w amerykańskiej policji. To Will odnalazł Cassie na cmentarzu, i choć sądził, że nigdy więcej się nie spotkają, ich kolejne spotkanie było jeszcze bardziej dramatyczne.(opis własny)
W swoim życiu przeczytałam naprawdę sporo książek spod pióra Jodi Picoult, dlatego z czystym  sercem mogę uznać Jak z obrazka za jedną z lepszych pozycji. Bardzo spodobało mi się, iż autorka zrezygnowała z zazwyczaj sądowniczego stylu, jak również umiejscowienia akcji na sali sądowej. Pokusiła się  natomiast o sięgnięcie za kulisy - na pierwszy rzut oka - idealnego małżeństwa, dzięki czemu powieść nabrała bardziej prywatnego charakteru, co stanowi dla mnie ogromny plus.

Tematy kontrowersyjne i psychologiczne to olbrzymi atut powieści Jodi Picolut, a zarazem aspekt zapewniający jej tak wielką popularność. Picoult nie tylko potrafi wybrać dobry temat, ale potrafi również o nim pisać. Sedno powieści Jodi raczej nigdy nie pozostaje specjalnie ukryte, jak również w przypadku Jak z obrazka, gdzie tematem przewodnim pozostaje kwestia rasowa, jak również aspekty przemocy domowej, gdzie ofiarą pada żona. Wszystko pod płaszczykiem "idealnego małżeństwa", życia z mężczyzną o jakim marzy każda kobieta. Picoult odkrywa warstwa po warstwie, iż przemoc domowa wśród śmietanki towarzyskiej jest znacznie częstszym zjawiskiem niż w przypadku biednych rodzin, skutecznie demaskując stereotypy dotyczące toksycznych  małżeństw. Dzięki temu fabuła Jak z obrazka, powieści dotyczącej tak mocno życiowych tematów nie nuży, a wręcz przeciwnie, z każdą stroną coraz mocniej wciąga niczym narkotyk. W pewnym momencie punktem zwrotnym nie staje się wcale kwestia demaskacji toksycznego małżeństwa, ile odkrycie sposobów na to, jak wytrwać, czy też jak uwolnić się od toksycznego męża, czy partnera, bo w takim przypadku słowo "przepraszam" niejednokrotnie okazuje się kolejnym kłamstwem.

Równie świetnie jak z wątkiem przemocy domowej, Picoult poradziła sobie jeśli chodzi o pewnego rodzaju dyskryminację rasową, której doświadcza Will, będący w połowie Indianinem. Autorka w realistyczny sposób przedstawiła życie outsaider'owego policjanta wyalienowanego zarówno wśród białych w Los Angeles, jak i wśród własnych pobratymców. A, że jest to powieść z gatunku współczesnych, Picoult odsłania, że prześladowania na tle rasowym i etnicznym, nadal niestety mają miejsce.

Jak z obrazka dzięki wielowarstwowej fabule mocno zyskuje na akcji. Sprawa toksycznego małżeństwa to jedno, ale kwestie rasowe i kulturowe to drugie. Te dwa wątki mocno splatają się ze sobą, skutecznie generując napięcie. Hipnotyzująca siła Jodi nie tkwi w samej demaskacji i biernym opisywaniu, ale w zmuszaniu czytelnika do refleksji, prowokacji do działania i sumiennego wysnucia własnych wniosków. Jak z obrazka aż kipi od akcji, do tego stopnia, że nie można się oderwać. Ta powieść wciągnęła mnie do tego stopnia, że nawet przy założeniu, że będę ją sobie dawkować, nie zdało to rezultatu, bowiem ta książka została przeze mnie dosłownie pożarta w niecałe dwa dni.

Jak wspominałam wcześniej, Picoult to pisarka, która potrafi pisać. Wykreowany przez nią klimat to nie tylko doskonałe oddanie realiów zarówno samej przemocy domowej, sposobów ucieczki od toksycznego małżonka, czy zrysowania kwestii kulturowych. Picoult potrafi opowiadać, a złożony z mocnych i prawdziwych słów klimat idealnie to potwierdza. Jak z obrazka posiada szeroki zasób bogatych  i realistycznych opisów, a całości idealnie dopełniają wstawiane gdzieniegdzie indiańskie legendy, co pozwala idealnie wczuć się w klimat powieści, gdzie amerykańskie światła fleszy przenikają się z dziką i pradawną naturą indiańskiego rezerwatu Pine Ridge, komponując tym samym subtelny, a zarazem pełen realizmu klimat.

Styl jakim operuje Jodi Picoult jest pełen subtelnego realizmu. Pisarka z niesamowitą pieczołowitością dopracowała poszczególne detale, wykazując się tym samym znajomością nie tylko w kwestii antropologicznej, jak również znajomością kultury indiańskiej. Tak zgrabne zaprezentowanie dwóch odmiennych aspektów tej książki- świata bogactwa i luksusu, obok pradawnego świata Indian mocno oddziałuje na wyobraźnię odbiorcy, i uwypukla jej niezwykły klimat. Język Picoult jest mocno sugestywny, barwnie oddziałujący na Czytelnika, zarazem jednak przebija przez niego dosadność i szczerość. Tak, jak pisałam wcześniej, Jodi potrafi absorbować Czytelnika i wciągać go do swojego świata.

Pomimo tylu walorów tej książki, aspekt kreacji bohaterów mocno kuleje, do tego stopnia, że naprawdę trudnym zadaniem było dla mnie jednoznaczne ustosunkowanie się wobec nich. Jodi Picoult stworzyła niesamowicie trafne portrety psychologiczne swoich postaci, jednakże mocno zabrakło mi w nich emocji. Potrafiłam im współczuć, jednak na tym się skończyło. Ich losy nie zaintrygowały mnie na tyle, bym mogła się jakoś specjalnie do nich przywiązać. Rodzaj pewnego dystansu miedzy postaciami, tak jak osobisty dystans każdego z nich do swoich własnych problemów, sprawiał, że wykrzesanie jakichkolwiek cieplejszych uczuć było bardzo trudne. I pomimo całej swojej sympatii - w szczególności dla sytuacji, z jakimi bohaterowie muszą się zmierzyć - bohaterowie Jak z obrazka pozostawali jedynie porterami psychologicznymi, nie zaś postaciami "z krwi i kości".

Jak z obrazka to niesamowicie błyskotliwa, wciągająca i napisana z rozmachem proza psychologiczno-obyczajową. Już dawno jakaś powieść autorstwa Jodi Picoult nie wciągnęła mnie równie mocno, jak właśnie Jak z obrazka, jest to naprawdę dobry kawałek literatury. A sprawny i sugestywny język oraz dobre pióro pozwalają cieszyć się lekturą na wysokim poziomie przez kilka dobrych godzin.
Jak z obrazka to z pewnością dobra powieść, co już samo przez się oznacza, że warto ją przeczytać. Warto ją przeczytać, choćby ze względu na dojrzałą tematykę, niekiedy także kontrowersyjną. Jest to świetna książka gwarantująca kilka solidnych godzin dobrej rozrywki, jednak przede wszystkim dla miłośników Jodi, ambitnych Czytelników i tych zdecydowanie dojrzałych psychicznie. Serdecznie polecam!
Moja ocena:9/10:)



Czytaj dalej »
on 13 października 9
Podziel się!
Etykiety
obyczajowe, psychologiczne, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty

06 października

Podsumowanie września 2020


Wrzesień- widać na kalendarzu, dobiegł końca, a wraz z początkiem października nadszedł kolejny rok akademicki. Porównując wrzesień z poprzednimi miesiącami letnimi, niezbyt wiele się zmieniło, proporcje mojego czasu również. Jednak wrzesień upłynął mi bardzo aktywnie, zatem pod wieloma względami mogę określić jako dobry miesiąc - zarejestrowałam się na zajęcia na nadchodzący semestr, przeczytałam wiele ciekawych pozycji, skończyłam uwielbiany przeze mnie serial Friends, o  którym można przeczytać tutaj oraz odkryłam kolejny zespół muzyczny, który bardzo przypadł mi do gustu, znalazłam też wiele ciekawych podcastów na Spotify - nie tylko tych rozrywkowych. Tak więc, uważam, że był to dobry i jak najbardziej pozytywny czas!

NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Tak, jak pisałam wyżej - wrzesień upłynął mi bardzo aktywnie, nie tylko pod względem literatury, ale także innych czynności. Ze świata literatury może nie odkryłam kolejnych perełek, ale na pewno były to bardzo wartościowe książki - przynajmniej w większości. We  wrześniu przeczytałam 6 książek i niemal wszystkie pozycje będę wspominać bardzo ciepło. Miniony już miesiąc rozpoczęłam od lekkiej i bardzo umilającej czas pozycji - Fangirl Rainbow Rowell, która zdecydowanie zasłużyła sobie na tytuł "najlepszej książki miesiąca". Następnie dokończyłam zaczętą przeze mnie już w sierpniu książkę Ryu Murakami'ego, Dzieci ze schowka, o  której niestety mam niezbyt pochlebną opinię.  Jako następną pozycję w kolejce, sięgnęłam po Cudowny chłopak R.J. Palacio, która okazała się być bardzo dobrą historią - pełną swoistego humoru i rozbrajającej dziecięcej szczerości. Kolejna książka rozbawiła mnie do łez, była to Bridget Jones. Dziecko autorstwa Helen Fielding,  którą poleciła mi siostra - mam w planach całą tą serię, zatem recenzja pojawi się z całości jako recenzja zbiorcza. Ostatnie dwie pozycje września to Koe no Katachi/Kształt serca Yoshitoki Oimy, którą czytałam po angielsku oraz Jak z obrazka Jodi Picoult, względem której mam bardzo pozytywne odczucia, jest to bardzo dobrze skonstruowana historia.
  1. Fangirl, Rainbow Rowell <recenzja>
  2. Dzieci ze schowka, Ryu Murakami <recenzja>
  3. Dziennik Bridget Jones. Dziecko, Helen Fielding <recenzja zbiorcza!>
  4. Cudowny chłopak, R.J. Palacio <recenzja>
  5. Jak z obrazka, Jodi Picoult <recenzja>
  6. Koe no katachi/Kształt serca, Yoshitoka Oima - aktualnie czytam.
Choć we wrześniu przeczytałam wiele niesamowitych i ciekawych pozycji, to chyba największy sentyment mam względem powieści Rainbow Rowell Fangirl, choć z powodzeniem w tej kategorii mogłabym umieścić niemal wszystkie pozycje z tego miesiąca. 
  • Fangirl, Rainbow Rowell
To tytuł, który zdecydowanie zasługuje na to miano. Historia opisana w Fangirl jest ciepła, momentami zabawna, a przy tym nie ma w sobie nic z przesadnej słodkości, z jaką wcześniej spotkałam się przy innej powieści Rowell. Fangirl to książka, po której czułam się po prostu dobrze, co sprawia, iż mam względem tej pozycji ogromny sentyment.
Tak, jak pisałam w minionym podsumowaniu -niestety- znów będą to Dzieci ze schowka Ryu Murakami' ego. Wydaje mi się, że wyrażenie "przytłaczającej atmosfery tej książki" stanowi doskonały argument, dlaczego zdecydowałam się umieścić ją w tej kategorii. Mimo to, jednak nadal uważam, że ta historia kryje w sobie potencjał, jednak nie został on w pełni wykorzystany. Bezosobowość bohaterów Dzieci ze schowka zdaje się to w pełni potwierdzać.

CO W PAZDZIERNIKU?

Rok Akademicki ruszył pełną parą i choć nie wszystkie zajęcia z obydwu kierunków mają charakter zdalny, nie oznacza to wcale mniej/więcej pracy ze strony studentów. Jest jednak mnóstwo zalet takiej organizacji czasu, czyli zdalnego trybu życia studenta, który od czasu do czasu musi odbyć wyprawę na kampus akademicki na zajęcia na drugim kierunku. Zaletami  zdalnego studiowania są na przykład: lepsza organizacja czasu, większa motywacja, oszczędność raczej skromnego studenckiego budżetu i pewien komfort studiowania wymarzonego kierunku we własnym, przytulnym mieszkaniu z pyszną kawą.  Jestem jednak pewna, że choć wymieniłam tyle zalet zdalnego studiowania, to jednak wiem, że czeka nas studentów masa pracy-wykonywanej z radością- oczywiście. Z tego względu wiem, że na pewno mój czas będzie nieco bardziej ograniczony. Postawiłam więc bardziej na spontaniczną stronę mojej natury i wybrałam pozycje, które aktualnie czytam i planuję dokończyć, obok pozostawiając miejsce na inne książki. W ten sposób wyłoniłam 4 pozycje na październik, gdzie niebawem znajdzie się wiele tekstów akademickich.

  1. Koe no katachi/Kształt serca, Yoshitoka Oima, którą aktualnie dokańczam,
  2. Przy naszej piosence, Klaudii Bianek,
  3. Puste Granice. Ogród grzeszników, Kinoko Nasu,
  4. Dziennik Bridget Jones, Helen Fielding, którą aktualnie dokańczam.


Czytaj dalej »
on 06 października 9
Podziel się!
Etykiety
podsumowanie, zapowiedż
Nowsze posty
Starsze posty

02 października

F.R.I.E.N.D.S - czyli najlepszy serial na świecie!


Kto nie słyszał o Friends, kultowym serialu z 1994 roku? Po licznych zachwytach nad nimi, obiecałam sobie, że na pewno ten serial obejrzę, a tegoroczne wakacje podczas przerwy akademickiej były ku temu idealnym pretekstem. Netflix oferował Friendsów w rewelacyjnej odsłonie, na czym bardzo skorzystałam. Miłością do Friendsów zaraziła mnie siostra, za co jestem jej bezgranicznie wdzięczna, pokochałam bowiem ten serial całym moim sercem! Nawet jeden odcinek tej świetnej komedii był w stanie wypędzić ze mnie zmęczenie i troski. Dodatkowo, Friends to świetny sposób na poszerzenie znajomości języka, co niekiedy może okazać się bardzo przydatne!
NALEŻY CZYTAĆ PRZY PIOSENCE:

Friends to czysta esencja komicznych sytuacji. Tytułowi Przyjaciele to grupa dwudziestokilkulatków, którzy na własny sposób mierzą się z trudnościami szarej codzienności; świeżo rozwiedziony Ross zakochany po uszy w pięknej Rachel z bogatej rodziny, Chandler stawiający pierwsze kroki w firmie finansowej, Monikę, której największym marzeniem jest zostanie szefem kuchni w eleganckiej restauracji, nieco ekscentryczną gitarzystkę Phoebe, wesołego Joeya wierzącego w świetlaną przyszłość w aktorstwie oraz wspomnianą już Rachel, kobietę z bogatego domu desperacko pragnącą wyrwać się ze sfery wpływów swej rodziny. Friendsi- ikona szóstka przyjaciół, którzy stali się rodziną i wspólnie stawiają pierwsze kroki na ścieżkach dorosłości.
Jestem przekonana, że każdy, kto oglądał Friends nie potrafił by wymienić tylko jednej rzeczy, za którą kocha ten serial. Przyjaciele łączą w sobie wiele najróżniejszych aspektów-zarówno w sferze fabularnej, jak i klimatycznej. Niezwykle ciepła i rodzinna atmosfera Friendsów potrafiła niejednokrotnie ocalić dzień i wywołać uśmiech na twarzy. Tym, za co chyba kocham Friendsów najbardziej, jest to, że jest to serial niezwykle optymistyczny, czym bardzo wpisuje się w moją osobowość, a co za tym idzie, potrafi świetnie poprawić nastrój. Przyznam, że zwlekałam z ostatnim odcinkiem, ponieważ ciężko było mi rozstać się z (nie) zwykłymi bohaterami i ich genialnymi tekstami w stylu angielskiego slangu. Dlatego też, będąc na kolejnym roku studiów, jestem pewna, iż Friendsi zdecydowanie nie będą tylko i wyłącznie "tanią" rozrywką, ale przede wszystkim niesamowicie optymistycznym powerem, szczególnie przed sesją.

Powracając po krótce do fabuły, Friends to serial o perypetiach życiowych szóstki przyjaciół, spośród których każdy z nich ma swoje własne pasje i plany na życie. Główną oś fabuły stanowi niezmiennie trwający motyw przyjaźni, jaka wywiązała się pomiędzy poszczególnymi bohaterami w tym szczególnym tuż po studenckim okresie ich życia. Ich relacja to w gruncie rzeczy stały motyw fabularny tego serialu, aczkolwiek wzajemne stosunki poszczególnych postaci względem siebie wielokrotnie się zmieniały. Mimo tego wizerunek przyjaźni pozostał trwały i nienaruszony. Friendsi wielokrotnie otrzymują od życia bolesne lekcje za własną naiwność, jednak w żaden sposób nie odbiera to im kultowego wizerunku przyjaciół. W myśl idei "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" Przyjaciele dają popis prawdziwej przyjaźni, udowadniając, że wystarczy być sobą, aby osiągnąć sukces.

Pomimo tego, że fabuła obraca się wokół sfery szarej codzienności, Przyjaciele nigdy nie nudzą zarówno siebie samych, jak i widza. W dużej mierze za taki stan odpowiada mnogość wątków, bowiem każdy odcinek i kolejny sezon to bogactwo różnorodności. Różnorakie perypetie życiowe, utrata pracy, niespodziewana śmierć, ciąża, czy ucieczka sprzed ołtarza to tylko niektóre wątki, jakie Friendsi oferują. Jedne wydarzenia płynnie przechodzą na kolejne, co tylko nakręca akcję i zapewnia świetną rozrywkę. Oglądanie Friends można porównać do patrzenia przez kalejdoskop, bowiem nawet te smutne wydarzenia w tym serialu nabierają odrobiny kolorów, do tego stopnia, że wraz z pojawieniem się ostatnich napisów końcowych pojawia się nostalgia i wracają wspomnienia z pierwszych odcinków.

Humorystyczny klimat to zdecydowanie znak rozpoznawczy Friends. Ten serial to mieszanka komedii sytuacyjnej, złożonej z gestów, niesamowitych dialogów i ciepłej atmosfery, a zarazem twarde zderzenie z rzeczywistością niekoniecznie tak kolorową, jak możnaby się wydawać. Jednakże, bez względu na sytuację dominujący w tym serialu optymizm pozwala zachować bilans u bohaterów w każdej sytuacji. Przyjaciele żyją obok siebie i są dla siebie wsparciem, dosłownie w każdej chwili i w każdej sytuacji. Tym, co zasługuje na szczególną uwagę jest komizm sytuacyjny tzw. "sictom", gdyż żarty u Friendsów są czymś na porządku dziennym, a w wykonaniu duetu Joeya i Chandlera można prawie każdą sytuacje opatentować etykietką "w grupie siła" mocno podnoszącą na duchu resztę z teamu. Niczym niezwykłym są więc luźno poruszane kwestie "tabu", które w serialu przedstawione są zdecydowanie na wesoło, z zastrzeżeniem jednak o ich "amoralności". Cudowny klimat Friends ujawnia się przede wszystkim w małych aspektach: ich nieskomplikowanej relacji, pięknych widokach panoramy Nowego Jorku, przytulnym mieszkanku Moniki i Rachel, zwykłych codziennych czynnościach oraz zamiłowaniu do kawy, a wszystko to okraszone magią z lat 90'!

Relacje między bohaterami są niemal rodzinne, a grupka Przyjaciół dosłownie żyje i mieszka obok siebie. Mimo iż, ich relacje są wyjątkowo zmienne, motyw przyjaźni niezmiennie trwa, a więzy między Przyjaciółmi jeszcze bardziej się zacieśniają. Zwierzają się sobie ze wszystkiego, zarówno z tych małych, jak i dużych sekretów oraz najmniejszych błahostek. Jednakże, jak pisałam wcześniej, za ich przyjaźnią niezmiennie przemawia chęć ochrony i pomocy sobie nawzajem. W niesamowity sposób obrazuje to czołówkowa piosenka "I' ll be there for you", którą tu wstawiłam, a w której zakochałam się niesamowicie mocno!  

Kreacja bohaterów jest- moim zdaniem- po prostu rewelacyjna i stanowi ogromny atut Friendsów. Bohaterowie nie są wyidealizowani niczym celebryci, wręcz przeciwnie eksponują niekoniecznie te "piękne" cechy, skazani na pewne słabości odnajdują piękno w rzeczach małych ciesząc się porannym śpiewem ptaków. Friendsi nie są idealni i właśnie w braku ich doskonałości uwydatniona została ich naturalność, a tym samym piękno przyjaźni. Przyjaciele to bohaterowie zmienni, płynący z duchem kolejnych sezonów, ale choć w większości te zmiany są pozytywne, to jednak nie zawsze. Gdybym miała wymieniać ulubionego bohatera, potrafiłabym to zrobić, jednakże bardzo mocno zżyłam się z każdym z nich; drobiazgową Moniką, żartownisiem Chandlerem, wesołkiem Joeyem, zakompleksionym Rossem, kreatywną i otwartą Phoebe oraz kochającą wszystkich Rachel - kocham ich wszystkich wielką miłością. Friendsi pokazują, że nie trzeba być "kimś" by zyskać uznanie, ale najlepiej być sobą, w pełni zaakceptować siebie i uwierzyć we własne siły - za to właśnie Przyjaciele się kochają.

Jestem absolutnie zakochana w tym serialu, kocham całą paczkę Friendsów i jestem przekonana, że niebawem rozpocznę oglądanie go ponownie, tym razem jednak w oryginale. Friends to serial, który zdecydowanie wywoła uśmiech na twarzy, skłoni do śmiechu i serdecznie pocieszy.
Moja ocena:10/10:)


Czytaj dalej »
on 02 października 10
Podziel się!
Etykiety
komedia, obyczajowe, współczesność
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

O AUTORCE

O AUTORCE
26 - letnia Magister Polonistyki-Literaturoznawstwa. Z zamiłowania książkoholiczka, literaturoznawczyni i blogerka, rysowniczka, a także miłośniczka języków obcych i azjatyckich dram. Kto wie, może i w przyszłości także pisarka? Możliwości jest mnóstwo! :) Aktualnie spełnia się dziennikarsko pracując w redakcji WUJ-a oraz redaktorsko współpracując z Wydawnictwami ZNAK oraz Moc Media. Przyszła bibliotekoznawczyni i arteterapeutka, która uczy się języka migowego.

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

Cytat, określający mnie chyba najlepiej

TERAZ CZYTAM

TERAZ CZYTAM
Osobliwy dar Vanilii Bourbon

W tym roku chcę przeczytać...

W tym roku chcę przeczytać...
#Wyzwanie LC 2025#

Recenzje/Wpisy planowo

*01.06 - "Opiekunka marzeń", Agnieszka Krawczyk * 01.06 - podsumowanie czytelnicze półrocza 2025 i plany na czerwiec 2025 *02.06 - "Wstawaj Alicja", Dorota Chęć [wieczór] *03.06 - "Żywe serce", Piotr Pawlukiewicz [wieczór] *04.06 - "Studium zatracenia", Ava Reid [wieczór] *05.06 - "Burza", Sunya Mara [wieczór] Następne tytuły wpisów podam niebawem! :)

Znajdź mnie!

  • Lubimy Czytać
  • Strona na facebooku
  • Twitter
  • Instagram

Szukaj na tym blogu

Statystyka

Subskrybuj

Posty
Atom
Posty
Komentarze
Atom
Komentarze

Obserwatorzy

Popularny post

  • Kącik serialowy: Moon Lovers: Scarlet Heart Reyo- magia księżyca
    Tytuł oryginalny:   달의 연인 – 보보경심 려 Tytuł (latynizacja):   Dalui Yeonin – Bobogyungsim Ryeo Tytuł (alternatywny):  Time Slip: Rye...
  • Kącik serialowy: Goblin, Guardian: The Lonely and Great God- potęga przeznaczenia
    Tytuł oryginalny:   도깨비 Tytuł (latynizacja):   Dokkaebi Tytuł (alternatywny):  Goblin: The Lonely and Great God Gatunek:   fantasy, m...
  • "Shinsekai Yori"- Yuusuke Kishi
    tytuł oryginału: 新世界より tłumaczenie: Z Nowego Świata wydawnictwo:  Kōdansha data wydania: 23 stycznia 2008 liczba stron:870 sło...

Archiwum

  • ►  2025 (9)
    • ►  cze 2025 (2)
    • ►  kwi 2025 (1)
    • ►  mar 2025 (4)
    • ►  lut 2025 (2)
  • ►  2024 (11)
    • ►  gru 2024 (1)
    • ►  lis 2024 (1)
    • ►  lip 2024 (1)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  maj 2024 (2)
    • ►  kwi 2024 (2)
    • ►  mar 2024 (1)
    • ►  sty 2024 (2)
  • ►  2023 (31)
    • ►  gru 2023 (2)
    • ►  lis 2023 (2)
    • ►  paź 2023 (4)
    • ►  wrz 2023 (3)
    • ►  sie 2023 (3)
    • ►  lip 2023 (3)
    • ►  maj 2023 (2)
    • ►  kwi 2023 (1)
    • ►  mar 2023 (5)
    • ►  lut 2023 (5)
    • ►  sty 2023 (1)
  • ►  2022 (46)
    • ►  gru 2022 (5)
    • ►  lis 2022 (4)
    • ►  paź 2022 (4)
    • ►  wrz 2022 (5)
    • ►  sie 2022 (6)
    • ►  lip 2022 (6)
    • ►  cze 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (3)
    • ►  kwi 2022 (3)
    • ►  mar 2022 (5)
    • ►  lut 2022 (2)
    • ►  sty 2022 (2)
  • ►  2021 (38)
    • ►  gru 2021 (2)
    • ►  lis 2021 (4)
    • ►  paź 2021 (3)
    • ►  wrz 2021 (3)
    • ►  sie 2021 (4)
    • ►  lip 2021 (4)
    • ►  cze 2021 (1)
    • ►  maj 2021 (2)
    • ►  kwi 2021 (2)
    • ►  mar 2021 (2)
    • ►  lut 2021 (6)
    • ►  sty 2021 (5)
  • ▼  2020 (49)
    • ▼  gru 2020 (3)
      • Trylogia "Outliersi"- Kimberly McCreight
      • "After. Płomień pod moją skórą"- Anna Todd
      • Podsumowanie listopada 2020
    • ►  lis 2020 (2)
      • Podsumowanie października 2020
      • "Cudowny chłopak" - R.J.Palacio
    • ►  paź 2020 (4)
      • 3 URODZINY BLOGA "Z DZIENNIKA KSIĄŻKOHOLICZKI"!
      • "Jak z obrazka"-Jodi Picoult
      • Podsumowanie września 2020
      • F.R.I.E.N.D.S - czyli najlepszy serial na świecie!
    • ►  wrz 2020 (4)
    • ►  sie 2020 (6)
    • ►  lip 2020 (5)
    • ►  cze 2020 (3)
    • ►  maj 2020 (2)
    • ►  kwi 2020 (5)
    • ►  mar 2020 (5)
    • ►  lut 2020 (6)
    • ►  sty 2020 (4)
  • ►  2019 (66)
    • ►  gru 2019 (6)
    • ►  lis 2019 (4)
    • ►  paź 2019 (5)
    • ►  wrz 2019 (9)
    • ►  sie 2019 (9)
    • ►  lip 2019 (6)
    • ►  cze 2019 (5)
    • ►  maj 2019 (6)
    • ►  kwi 2019 (2)
    • ►  mar 2019 (3)
    • ►  lut 2019 (5)
    • ►  sty 2019 (6)
  • ►  2018 (59)
    • ►  gru 2018 (5)
    • ►  lis 2018 (5)
    • ►  paź 2018 (7)
    • ►  wrz 2018 (9)
    • ►  sie 2018 (7)
    • ►  lip 2018 (3)
    • ►  cze 2018 (8)
    • ►  maj 2018 (2)
    • ►  kwi 2018 (2)
    • ►  mar 2018 (3)
    • ►  lut 2018 (3)
    • ►  sty 2018 (5)
  • ►  2017 (5)
    • ►  gru 2017 (4)
    • ►  lis 2017 (1)

Polecany post

Podsumowanie okresu styczeń-maj 2025 i plany na czerwiec

Napisz do mnie w sprawie recenzji/artykułu/wywiadu :)

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Etykiety

Japonia (13) King (3) Murakami (6) PLOTKARA (3) Zafon (5) anime (3) arabia (1) autobiografia (5) baśnie (22) dla nastolatków (23) drama (5) fantasy (64) historyczne (32) holocaust (1) klasyk (22) klasyka dla nastolatków (11) klasyka dziecięca (2) komedia- czarny humor (12) kultura słowiańska (5) medyczne (5) mit (3) miłość (38) obyczajowe (115) podsumowanie (74) postapo (23) psychologia (30) psychologiczne (47) romans (53) science-fiction (23) stosik książkowy (29) sztuka (4) tag (2) thiller (26) thriller (14) wojna (9) współczesność (100) zapowiedz (27) zwierzęta (3) świat komiksu (1) święta (5)

Prawa Autorskie

Zabraniam kopiowania MOICH tekstów i zdjęć bez uprzedniego zezwolenia.

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych za kradzież tekstów, czy zdjęć bez upoważnienia autora przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 2-ch i/grzywnę.

Bardzo proszę o uszanowanie mojej pracy.

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Z Dziennika Książkoholiczki. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.